Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 wrz 2015, o 14:23

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

6 wrz 2015, o 15:15

Iris

Kiedy radna podłapała nawiązanie do dziecięcej bajki, Peter zaśmiał się głośno i na sąsiednie łóżko odłożył zdjęty z siebie napierśnik, by zająć się rozpinaniem pancerza na nogach.
- Wendy? W sumie w jednej z wersji była blondynką - wzruszył ramionami. - Myślę, że przydałaby się nam taka na stałe.
Nie powiedział do czego, ale biorąc pod uwagę sposób w jaki przyglądał się Iris, można było wnioskować, że jego zdaniem całkiem nieźle się nadaje na to stanowisko. Tylko że w tej wersji Wendy miała być dla Piotrusia kimś więcej, niż przyjaciółką.
- Pewnie że tak - odparł, nie widząc najwyraźniej powodu, dla którego nie miałby odpowiedzieć na to pytanie. - Nie masz pojęcia ile ludzie są w stanie dać, żeby się popisać przed znajomymi. I nieznajomymi też. Budynek prawie runął, polała się krew, akcja na skalę galaktyki. Jeśli Empyreus był wcześniej interesujący, to wyobraź sobie jaki się stał kiedy w sieć wyciekły zdjęcia zakrwawionej radnej, leżącej na stole w głównej sali balowej. Ludzie są idiotami - zaśmiał się znów.
Kiedy zdjął pancerz z nóg, zebrał go razem z hełmem z łóżka i ruszył powoli w stronę wyjścia z ambulatorium.
- Muszę cię rozczarować, nie mamy wanny na statku. Być może ty miałaś tam takie luksusy - skinął głową w stronę Venus - ale u nas ich nie uświadczysz. Za to świeczka się jakaś znajdzie, możemy ją zapalić, postawić na zlewie i wziąć wspólny prysznic. Bez lawendowej pianki. Ale jest mydło. No i zaraz wracam, to przedyskutujemy to wino.
Wyszedł ze swoim pancerzem i zamknęły się za nim drzwi. Iris została sama, przypięta do łóżka, czując wreszcie, że odzyskała władzę nad wszystkimi swoimi kończynami. Mogła swobodnie poruszać palcami u rąk i nóg, no i kręcić głową, co pozwalało jej na rozglądanie się po pomieszczeniu. Całą resztę miała unieruchomioną, choć przynajmniej już nie przez toksynę, a przez skórzane pasy.
Ambulatorium nie wyglądało na dobrze wyposażone. Przeszklone szafki były w połowie puste, łóżka podarte i brudne, a maszyny - choć nowoczesne i porządne, to po części zepsute. Zagubieni chłopcy albo chorowali niewiele, albo skutecznie unikali potrzeby korzystania z dobrodziejstw tego pomieszczenia. Jak na przykład unieruchamiając załogę atakowanych statków neurotoksyną.

Rebecca, Matthew

Kiedy piraci zniknęli z zasięgu wzroku i słuchu, mogli we trójkę przejść do opustoszałej zbrojowni. Widok, który ich zastał, był co najmniej smutny. Pokładowa zbrojmistrz leżała nieprzytomna przy stole do modyfikacji broni i z tego co o toksynie wiedziała Rebecca - bezradnie obserwowała, jak szafki są bezczelnie opróżniane, przysłuchując się rozmowie na poziomie, której fragment usłyszeli też goście z maszynowni. Cała reszta pomieszczenia wyglądała, jakby przeszło przez nie tornado. Wszystko było porozrzucane dookoła, pod przeciwległą ścianą leżała sterta najwyraźniej również przeznaczona do zabrania - tylko za drugim razem.
- Szlag by to... - mruknął Tilus i podbiegł do zbrojmistrz, by podnieść ją do jakiejś mniej inwazyjnej pozycji i spróbować ją obudzić. Rozbawienie, które na moment pojawiło się w jego oczach, kiedy Matthew proponował Rebecce szybki romans z hakerem, zniknęło całkowicie jeszcze zanim wyszli z korytarza serwisowego. - Aina. Hej, Aina, wstawaj - potrząsnął asari kilkakrotnie, ale bezskutecznie. - Szlag by to.
Rebecce udało się znaleźć resztę swojego pancerza, co można było uznać za względny sukces. Ale nie czekał posłusznie w szafce, tylko leżał na podłodze, rozrzucony tak, że odnalezienie drugiej rękawicy zajęło jej trochę czasu. Ale hełm był, a to było najważniejsze - no, może najważniejsze nie licząc napierśnika, który został zabrany przez piratów. Udało się jej jednak dopasować sobie jeden z pozostałych damskich pancerzy, który co prawda nie był idealny, ani wybitny jakościowo, ale działał. Jej Kat leżał z brzegu sterty, więc przynajmniej broń nie sprawiła problemów. Matthew z kolei odnalazł cały swój pancerz, nawet leżący w miarę w jednym miejscu, ale jemu z kolei zabrano Sejmitara, bo nawet przekopanie się przez stertę nie przyniosło żadnych skutków - musiał wybrać coś z tego, co nie należało do niego. Wybór pomiędzy Kataną, Argusem a Motyką wydawał się jedyny logiczny. Tilus za to znalazł wszystko, a przynajmniej nie narzekał - szybko przebrał się w turiański pancerz, wstrzymując oddech na moment zamiany maski gazowej na bezpieczniejszy hełm, a potem przypiął sobie ciężki pistolet do biodra.
- Musimy dostać się na Arsuf po antidotum - stwierdził. - Bo muszą je mieć, używanie neurotoksyny może być niebezpieczne też dla nich.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

8 wrz 2015, o 23:58

Szargały nim bardzo skrajne emocje. Cała chęć do żartów i nakłaniania Dagan do niecnego czynu zniknęła po usłyszeniu wieści o obecnej sytuacji Radnej. Nietrudno było zauważyć, że nerwy brały nad nim górę i najchętniej rozniósłby całe otoczenie wokół siebie. Cały czas jednak pamiętał, że na razie stracił panowanie nad "swoim" pięknym okrętem i to nie on dyktuje tu warunki. Był mechatronikiem, lecz na pewne sytuacje nie miał wpływu. Mógłby spróbować odzyskać WI, albo podstawowe systemy. W końcu jego dziedzina to po części umiejętności informatyczne. Bał się jednak, że w starciu z dobrym hakerem i potężnym wirusem byłby jak Dawid w trakcie walki z Goliatem. Z tymże skończyłby jako martwy Dawid. Dlatego też w jego umyśle pojawił się pomysł znalezienia Scootera. To jedyna osoba, która byłaby wstanie odzyskać statek w ogóle nie chwytając za broń. Pomysł ten musiał jednak poczekać. Były ważniejsze rzeczy na głowie. Takie jak ratowanie reszty załogi, jak i Radnej.
Spojrzał na nieprzytomną asari i pokiwał głową. Cham powiedziałby, że to niefart, jednak takiej sytuacji nikt nie mógł przewidzieć. Zastanawiał się jednak, że to z pewnością nie pierwszy tego typu wybryk tych piratów. Używanie neurotoksyny przecież nie było niczym prostym, tak jak i ochrona przed nim. Matthew miał dziwne wrażenie, że Arsuf nie jest jedynym okrętem w okolicy. Na wraku nie przeżyliby zbyt długo. Gdzieś musiała krążyć inna jednostka, na którą trafiał cały łup. Niemniej jednak, inżynier z niechęcią, lecz z uznaniem potraktował metody działania napastników. Sam na pewno na coś takiego by nie wpadł.
-Dokładnie, musimy to zrobić zanim wszyscy wyjadą stąd nogami do przodu.-Mruknął pod nosem, przebierając splądrowane rzeczy. Na samym początku szukał swojej broni, lecz nigdzie nie mógł znaleźć strzelby, do której zdążył się już przywiązać. Nadał jej nawet imię.
Kunegunda?! Gdzie jesteś! No gdzie! Skarbie Ty moje...Zajebie skurwysynów.
Mruknął w myślach. Teraz kompletnie nie było mu do śmiechu. Zaatakowali statek, zabrali jego broń i jeszcze dopadli Radną. Nie, nie. To już sprawa bardziej, niż osobista. Na całe szczęście, odnalazł swój pancerz. Na dodatek, kompletny, w całości...Pachnący świeżością, bowiem Matt miał go może z dwa razy na sobie. Napierśnik i inne elementy osłaniające ciało założył na samym początku. Hełm zostawił na koniec, jako że wymagało to wstrzymania oddechu na chwilę. Wstrzymał powietrze, podobnie jak Tilus i zdjął szybko z siebie maskę, aby w równie ekspresowym tempie założyć hełm na głowę. Kiedy interfejs podał informację, że wszystkie systemy działają poprawnie, Matthew wziął głęboki oddech. Wszystko w porządku. Mogliby już ruszać, jednak fakt, iż Dagan nie ma pancerza nie był dla nich korzystny. Mogło się to skończyć co najmniej tragicznie. Miała przynajmniej gnata, a Matt miał gołe pięści i swój omni-klucz. Przydałaby się jeszcze jakaś pukawka, dlatego też zabrał się za przekopywanie innych skrzyń, w których znalazł trzy warianty. Bez większego zastanowienia sięgnął po Motykę, wiedząc, że większość wojaków chwali sobie tą broń. Rozmawiał z kilkoma wcześniej i polecali mu zmianę Kunegundy na ten właśnie karabin.
-Winda ma czujnik przeciążeniowy, wykryje przebicie i przełączy się na oddzielny napęd...Bez szans.-Mechatronik zgasił zapał Dagan. Niestety, konstrukcja statku została tak przemyślana, aby w razie ataków terrorystycznych nic nie mogło się stać Radnej. No, jak widać...Zapomnieli dodać dobrej wentylacji, ale o wszystkich innych rzeczach zapomnieli. Szlag by to trafił. Nikt jednak nie powiedział, że nie ma innych sposobów na powstrzymanie tych hien. Mechatronik przez chwilę pomyślał, słychać było jak coś mruczy sobie pod nosem. Analizuje, rozważa różne alternatywy. Śluza prowadząca na Arsufa! Był to jakiś plan, jednak w tych nerwach nie potrafił określić taktycznej przydatności swojego pomysłu.
-Tilus...Hammond wymienił tą zjebaną puszkę przy śluzie? Przez nią zatrzaskiwała się, kojarzysz motyw?-Spytał. Miał nadzieję, że chociaż odetną im drogę ucieczki i będą mieli ich na tacy.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

10 wrz 2015, o 09:44

Kiedy drzwi zamknęły sie za Peterem, na moment zaknęła oczy. Tak bardzo chciała teraz okłamać samą siebie, nie mniej rzeczywistość była brutalna - nie było ostatnio żadnej, oficjalnej wizyty, która nie kończyłaby się potknięciami i zastraszaniem, wymuszeniami bądź - jak właśnie teraz - porwaniami. Była już tym po prostu zmęczona.
Kiedy ponownie otworzyła powieki, wszystko wyglądało tak samo. Obskurne szafki, podejrzane leżanki, jakieś walające się pojemniki oraz zwyczajne śmieci. Nie, to nie żaden zły sen. A wiele oddałaby, aby obudzić się teraz we własnym łóżku albo po prostu na Venus i móc się śmiać z własnej, irracjonalnej wyobraźni.
Weź się w garść, Fel. Skończyłaś akademię wojskową, kto jak kto, ale właśnie Ty nie powinnaś liczyć na rycerza w lśniącej zbroi.
A mogłaś rzucić to w cholerę, przenieść się na Illum i żyć w luksusie; dokładnie tak, jak przedstawiają to w mediach. Jedyne, co musiałabyś dać od siebie, to nie przejmować się źródłami kredytów, które spływałyby na konto oraz rzecz jasna przymykać oko na znikanie Rodriqueza na kilka nocy w miesiącu.
Zmrużyła oczy, przez dłuższą chwilę wodząc spojrzeniem po widocznej zawartości tego pomieszczenia; dobrze byłoby zlokalizować zarówno neurotoksyne, jak i antidotum na nią. W końcu musieli gdzieś to przechowywać, prawda? Iris z cierpliwością godną polityka oglądała więc etykiety oraz kolory pojemników, a także porównywała inne, dostępne medykamenty oraz akcesoria. No gdzie się schowałaś, kochanieńka?
W między czasie szarpnęła jeden, drugi, trzeci; liczyła na łut szczęścia, bo przecież tylko na vidach zdarza się tak, że pasy puszczają ku zdumieniu więzionego. Nie była głupia, aby marnować swoje siły i czas na próbie uwolnienia się, nie mniej, jeśli więzy byłyby podatne, mogłaby przyłożyć się nieco i przechylić prawdopodobieństwo na swoją korzyść.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

11 wrz 2015, o 20:36

Nie było to spełnienie jej marzeń, ale - cóż, lepsze to, niż nic. Brak własnego napierśnika był, oczywiście, odczuwalny, szczęściem w nieszczęściu była jednak kompletność pozostałych elementów pancerza. Kryjąc dłonie we własnych rękawicach i nogi we własnych, wzmocnionych spodniach poświęciła trochę czasu na jak najlepsze dopasowanie napierśnika i odetchnęła cicho. No. Uaktywniając zamocowany tymczasowo na nowym pancerzu generator tarcz rozprostowała plecy, dopięła pistolet do pasa i, na koniec, wymieniła także maskę na hełm - śladem swych poprzedników najpierw wstrzymując na chwilę oddech. No. Tak. Tak mogła działać.
Słysząc uwagę Matta na temat windy, skinęła głową w milczeniu. W porządku, najwyraźniej do tego fragmentu konstrukcyjnego przyłożono się lepiej niż do takiej, dajmy na to, wentylacji. Ok, przyjęła do wiadomości. Zaakceptowała też słowa Tilusa, przez dobrą chwilę wcale ich jednak nie komentując. Nie oceniła też nijak faktu pozostawiającej wiele do życzenia ruchliwości znalezionej kobiety. Ogólnie, nie powiedziała nic. Ani słowa. Kilka dłużących się chwil spędziła w absolutnym milczeniu, koncentrując się tylko na tym, co ważne. Czyli, po prostu, na własnych myślach.
Teraz, gdy byli już uzbrojeni, mieli wiele możliwości, ale szarża prosto do kajuty Radnej wciąż wydawała jej się rozwiązaniem najgorszym z możliwych. W ogóle, parcie korytarzami statku jak czołg średnio jej się podobało - pancerz pancerzem, broń bronią, ale nadal była ich tylko trójka. Piratów kręciło się tu natomiast... Cholera wie, ilu. Ostrożność wciąż była więc jak najbardziej zalecana.
Z podobnego powodu nie uśmiechało jej się też przedzieranie na Arsuf. Jasne, pod latarnią podobno najciemniej i teraz, w obliczu takiej zdobyczy, jak Venus, niemal wszyscy korsarze mogli swą łajbę opuścić... Tylko, że Dagan wcale nie chciała tego sprawdzać. Po prostu nie sądziła, by istniała taka konieczność.
- Jeśli są w posiadaniu odtrutki - a raczej rzeczywiście powinniśmy założyć, że są - to na pewno mają ją też przy sobie. Może nie ogromne ilości, ale wystarczające, by uchronić się przed działaniem toksyny. Jakieś podajniki wmontowane w pancerze, albo nawet automatyczne strzykawki z dawką dla jednej osoby... - Wzruszyła lekko ramionami, odzywając się wreszcie. - Tam, gdzie znajdziemy piratów - czyli, jak sądzę, chociażby za najbliższym zakrętem - tam będzie też antidotum. - Oczywiście, nie mogła być tego w stu procentach pewną, prawdopodobieństwo było jednak duże. Nie wyobrażała sobie, by piraci od tak zapuszczali się na skażony przedtem teren bez wyposażenia się w odtrutkę. Nawet, jeśli praktykowali wcześniejsze uodparnianie się na neurotoksynę - w przypadku tetrodotoksyny to w ogóle było możliwe? - każdy posiadał zapewne dawkę ratunkową. Na zapas, gdyby ewentualna, systematyczna terapia "odczulania" jednak nie do końca działała.
- Wycieczka na Arsuf byłaby w tej chwili zbyt ryzykowna i, przede wszystkim, zbyt czasochłonna. Wolę pomysł Matthew. - Ruchem głowy wskazała inżyniera, doskonale wiedząc, co ma na myśli. - Zamknijmy sukinsynów na naszym terenie i pozbądźmy się przynajmniej części problemu. W końcu wciąż czeka na nas Radna, a ja wolałabym nie pozostawiać za plecami stada samozwańczych bohaterów - prychnęła cicho. Nie ulegało wątpliwości, że z perspektywy piratów ich wyczyn - unieruchomienie Venus - zasługiwał na hymny pochwalne.
- W każdym razie, powinniśmy się ruszyć - rzuciła wreszcie. Naprawdę nie powinni stać w miejscu, nie mieli na to czasu. Wszystkie decyzje można było podjąć w trakcie. - Chcę odzyskać swój napierśnik, do cholery.
Z tymi słowy raz jeszcze rozejrzała się po zbrojowni, by wreszcie znów ruszyć przodem w stronę, w którą oddalili się dwaj złodzieje - ostrożnie, ale nieco pewniejszym krokiem, niż dotychczas. Ostatecznie zdecydowała się też ująć Kata w dłoń i uaktywnić tryb krioamunicji - nie wiedzieli przecież, co czeka na nich za rogiem.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

14 wrz 2015, o 08:43

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

14 wrz 2015, o 12:48

Iris

Albo pasy miały już swoje lata, albo naderwała je wcześniej jakaś inna ofiara Petera, albo po prostu szarpnięcie Iris było wystarczająco mocne - wystarczyło bowiem, by uwolnić jedną z rąk. A od tego do całkowitej swobody była już prosta droga. Lewą ręką radna mogła rozpiąć pozostałe pasy, począwszy od szerokiego, przechodzącego przez klatkę piersiową, przez wszystkie pozostałe, łącznie z tymi na kostkach. I mogła wstać.
Dopiero wtedy, gdy podniosła się do pozycji siedzącej, poczuła skutki neurotoksyny, która nawet zneutralizowana wstrzykniętą przez Petera odtrutką sprawiała, że kręciło się jej w głowie. Nie na tyle, by nie mogła chodzić, ale lekka słabość w kończynach i zaburzenia równowagi nie pozwalały na szaleńcze biegi przez Arsuf.
Za to mogła wreszcie dokładniej rozejrzeć się po tym nieszczęsnym ambulatorium. Strzykawka, która chwilę wcześniej znajdowała się w jej ramieniu, leżała rzucona na sąsiednim łóżku. Pocieszający za to mógł być fakt, że raczej była sterylna, bo poza pudełkiem nowych, nieużywanych strzykawek i igieł, Iris żadnych innych nie zauważyła. Apteczki pierwszej pomocy, zniesione chyba z wielu różnych statków, zajmowały jedną całą, dużą szafkę. Wyposażone całkiem nieźle, w bandaże, opatrunki, wszelkiego rodzaju środki odkażające, medi-żele, sprzęty do usztywniania złamań... leki zarówno zwykłe, jak i dekstro. Zagubieni chłopcy wbrew pozorom, które sprawiało ambulatorium w opłakanym stanie, byli zabezpieczeni całkiem nieźle. Jedna z maszyn chirurgicznych też działała - jeśli radna postanowiła to sprawdzić - ale miała uszkodzone lampki. Trochę pustych pojemników w drugiej szafce, ręczniki papierowe, nowe, jeszcze nierozpakowane narzędzia chirurgiczne... ale nigdzie nie było ani toksyny, ani antidotum, nie licząc niewielkiej fiolki, leżącej obok użytej strzykawki. Poza oznaczeniem Sarlum nie było na niej nic więcej.
A Peter wciąż nie wracał.

Rebecca, Matthew

Biorąc za przykład turianina, pozostała dwójka poradziła sobie z uniknięciem wdychania skażonego powietrza i szybko przebrała się w swoje - tudzież nieswoje - pancerze. Tilus posadził zbrojmistrz pod ścianą tak, by nie leżała jak zwłoki na podłodze. Może jakoś łatwiej było mu ją w ten sposób zostawić, kiedy stworzył pozory, jakby tylko spała. A może chciał, żeby lepiej widziała co się dzieje, choć reagować nie mogła.
- Wrócimy tu, Aina - obiecał, przekonany że asari go słyszy, choć nie odpowiada. Dopiero po propozycji Rebecki skinął głową i odwrócił się do niej. - Masz rację, nie pomyślałem o tym. Nie wchodziliby tu bez jakiegoś zabezpieczenia. Nawet jeśli nie mają odtrutki wszyscy, to część na pewno.
Uniósł rękę chcąc podrapać się po głowie, ale przypomniało mu się że ma już na sobie hełm, więc opuścił ją niezręcznie i westchnął.
- Nie wiem co z tą puszką. Możemy sprawdzić. Ale co chcesz zrobić? Zatrzasnąć ich na Venus, razem z nami? Jeśli nikt więcej nie został przytomny, to nasze szanse są marne - skrzywił się. - Nie mamy się nawet jak z kimś skontaktować, żeby sprawdzić inne pokłady, może ktoś też to zauważył odpowiednio wcześnie... bo jak zaczniemy wydzwaniać po ludziach, to nas znajdą. Stąd też powinniśmy się zbierać. Jak się pozbędą nas, to sobie nawet zatrzaśniętą śluzę w końcu otworzą i polecą dalej udawać wrak - pokręcił głową. - Jeśli znajdziemy antidotum to możemy zacząć wszystkich budzić, o ile w ogóle to zadziała, ale to będzie trwać w cholerę długo...
Zamilkł, w niedopowiedzeniu pozostawiając resztę zdania. Nie wiedzieli, co z radną. W tej chwili każdy pomysł wydawał się beznadziejny. Piraci zdobyli sobie całkiem sporą przewagę liczebną i nie wyglądało to zbyt optymistycznie, a rezygnacja Tilusa tylko pogarszała sprawę.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

14 wrz 2015, o 17:07

- W historii ludzkości był taki mało zabawny epizod... - zaczęła leniwym tonem, gdy Tilus podzielił się już swoimi wątpliwościami. Na Ainę zupełnie nie zwracając uwagi - cóż, cała Dagan i jej priorytety - spojrzała na turianina bez nadmiernego zainteresowania. - ...który przeczy twoim słowom. Przewaga liczebna to nie wszystko.
Skoro mężczyzna nie był aż tak chętny, by od razu opuścić zbrojownię, Rebecca postanowiła czas wykorzystać w dwójnasób. Z jednej strony zamierzała wytłumaczyć turianinowi, dlaczego się myli, z drugiej natomiast ponownie przejść się po pomieszczeniu. Byłoby skrajnym marnotrawstwem pozostawienia tu czegoś, co mogłoby się przydać, a co po prostu przeoczyła wcześniej. A że eksploracja nie przeszkadzała jej w prowadzeniu edukacyjnego monologu, to zamierzała złapać dwie sroki za ogon. Czy jakoś tak.
- Wy i wasza honorowa Hierarchia może brzydzicie się już samym pojęciem, ale dla nas, ludzi... - Zerknęła na moment na Matta, przekonana, że ten jej punkt widzenia doskonale zrozumie. - ...partyzantka to niezły sposób do załatwiania pewnych spraw. Nie uczą was tego, ale przykład drugiej wojny światowej i ówczesnych powstań doskonale to obrazuje. Zresztą, wystarczy prześledzić każdy asymetryczny konflikt zbrojny. Strona będąca w mniejszości rzadko kiedy tak po prostu składała broń. - Uniosła znacząco brwi, ponownie skupiając się na drugim przeglądaniu zawartości pomieszczenia.
- Teraz, na Venus, wbrew pozorom sytuację mamy znacznie lepszą, niż się wydaje. Po pierwsze, znamy statek. Rozkład korytarzy, przejść technicznych i tak dalej, i tak dalej. Po drugie, nie jesteśmy zbyt pewni siebie, czego nie można powiedzieć o piratach. Nasi nieproszeni goście są w tej chwili przekonani, że wszyscy zdychamy po kątach. Nie wierzę, że nie dostrzegasz, w jak korzystnej sytuacji nas to stawia. - Na miłość boską, żeby ona, człowiek, musiała motywować pochodzącego z tak bardzo bohaterskiej, spartańskiej kultury turianina? Świat stanął na głowie. - Wybudzanie wszystkich byłoby teraz nie tylko nie mniej ryzykowne - w końcu nadal musielibyśmy się stąd ruszyć - ale i czasochłonne. A my czasu mamy mało. Zresztą, wybudzimy wszystkich i co? Potraktowani toksyną będą ledwie przytomni, raczej na pewno niezdatni do jakichkolwiek większych wyczynów. Za to na pewno zaczną zwracać na siebie uwagę - choćby dlatego, że będzie ich dużo. Poza tym, jesteś w stanie dać mi gwarancję, że nikt, absolutnie nikt nie wpadnie w panikę? - Nie pytała. Sama już w kolejnej chwili udzieliła odpowiedzi. - Nie jesteś.
W pewnej chwili, gdy zakończyła już swe kolejne przeszukanie zbrojowni, zatrzymała się nagle. Spojrzała na Tilusa. Spojrzała na asari. Znów na turianina.
- Powinniśmy ją przeszukać - stwierdziła zdecydowanie i mało empatycznie. - I, zanim zaczniesz protestować, pomyśl logicznie. Nie będziemy jej teraz wybudzać. Jeśli ma przy sobie coś przydatnego, co nie wpadło jeszcze w ręce korsarzy, powinniśmy to wziąć. Dla dobra wspólnego. W końcu zamierzamy uratować całą tę łajbę.
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

15 wrz 2015, o 18:02

Prychnęła pełna zirytowania kiedy tak po raz kolejny szarpnęła ręką, raczej od niechcenia, kiedy liczyło się zduszenia poczucia winy wynikającego z braku podejmowania większych prób uwolnienia się; to ciekawe, że nigdy nie pchała się na piedestał bohaterów, a coś zawsze ją stawiało końcem końców w takim a nie innym położeniu. Może minęła się z powołanim? Może powinna być karną córką i iść w ślady ojca, jak sobie tego życzył komandor Fel, a nie za wszelką cenę upierać się przy swojej wymyślonej medycynie? Może pisane jej było zostać Widmem, nie żadną tam Radną?
W pewnym momencie pasy puściły. A Iris nie kryła swojego zdumienia.
Ocknęła się bardzo szybko, potrząsnęła głową i po prostu zrzuciła z siebie te zszokowanie, jako że zdrowy rozsądek czuwał. Naprawdę nie liczyła, że wystarczy mocniej spiąć mięśnie i gotowe - to było albo małe niedopatrzenie, albo sprawiała wrażenie filigranowej oraz poparcelowanej. Nie tracąc już czasu, wyswobodziła drugą rękę, następnie nogi, co przyszło jej z wręcz śmieszną łatwością. Cały czas oglądała się za siebie, nie chcąc zostać zaskoczoną przez Piotrusia Pana, przyglądającego się jej z tym bezczelnie szelmowskim uśmiechem w progu.
Być może wykonała zbyt gwałtowne ruchy lub też przeceniła swoje siły; dobrze, że tak blisko był stół, którego mogła się złapać i dać sobie chwilę, aby świat przestał jej wirować przed oczyma. No dobrze, Fel. Zmuś swoje kończyny do posłuszeństwa, to świństwo jeszcze pewnie zalega w żyłach, nie mniej nie masz czasu. Nie masz czasu... W jednej chwili dopadła do swojego omni-klucza, karcąc się w myślach, że powinna od razu próbować nawiązać kontakt z Cytadela, a konkretniej wklepać w swój omni kod alarmowy. Jeden klik, jeden sygnał. Nie wyczerpała jeszcze swojego szczęścia, prawda?
Zawartość szafek zdecydowanie ją rozczarowała. Pustą fiolkę, z której podano jej lekarstwo, wcisnęła do kieszeni. Tak samo tubkę medi-żelu, pod warunkiem, że takowy znajdował się w apteczce. Rozejrzała się również za tym czy aby przypadkiem nasz herszt Zagubionych Chłopców nie zostawił w pomieszczeniu nic przydatnego oraz ciekawego.
A jeśli o wilku mowa... Iris przez cały ten czas gotowa była zarefować na otwierające się drzwi, nic więc dziwnego, że przyglądała się im oraz nasłuchiwała kroków, szmerów, hałasów. Zakładając, że wciąż była tutaj sama, ostrożnie, na paluszkach, zbliżyła się ku drzwiom, chcąc wybadać co znajduje się po drugiej stronie.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

15 wrz 2015, o 23:48

W perspektywie takich wydarzeń, każde rozwiązanie było dobre. Najgorsza byłaby bezczynność. Wyposażeni mniej lub bardziej nie mogli po prostu stać w tej zbrojowni jak widły w gnoju i czekać na cud. Musieli działać. Jakkolwiek, byleby tak, by nie stracić przy okazji jakiejś kończyny lub życia. Inżynierowi wydawało się, że pomysł zatrzaśnięcia śluzy był jak najbardziej słuszny. Zamknięcie piratów na nieznajomym dla nich terenie był dla jedynego przytomnego zespołu na statku jak najbardziej korzystny. Nieświadomi oponenci mogą wpaść w panikę, przestraszyć się. Zasiać zamęt w ich cudownym planie kradzieży. Jedno było pewne, nic i nikt nie mogło go powstrzymać przed daniem nauczki tym cwaniaczkom.
-Becca ma rację. Mamy przewagę.-Skomentował krótko. Nie wydawało mu się, aby musiał dodawać więcej. Teraz to pani sierżant przejęła pałeczkę naczelnego mówcy motywacyjnego. Mechatronik mógł ze spokojem zająć się tym, na czym znał się najlepiej, czyli dokładnym przewidywaniem kolejnych usterek i możliwości, jakimi mogą zaskoczyć Zagubionych Chłopców.
Nie zważając na wszelkie konwenanse, Matt bez większego zastanowienia sam zajął się przeszukiwaniem nieprzytomne asari. Z doświadczenia wyniesionego z Raitaro Matt wiedział, że nieprzytomnym/martwym osobom ich skarby nie będą już przydatne. Może to podejście cmentarnej hieny, lecz niestety taka była smutna prawda. Honor podpowiadał inaczej, sumienie kazało postępować z szacunkiem, jednak instynkt przetrwania podpowiadał, że cel uświęca środki. Dlatego też w wyniku głębokich przemyśleń Matta, postanowił zrobić tak, a nie inaczej. A Tilus. A Tilus może co najwyżej się pocałować w swoje turiańskie dupsko.
-I żeby nie było, nie robię tego dlatego, że ma fajne cycki...Chociaż...Ma...-Mruknął żartobliwym tonem, choć wiedział, że ten tekst nie był na miejscu. Obmacywanie nieprzytomne asari przypomniało mu opowiedziany przez Cegłę podryw na troglodytę. Skrzywił się na samą myśl, na szczęście nie było tego widać przez zasłaniający twarz hełm. Miał nadzieję, że znajdzie coś przydatnego. Później rzecz jasna weźmie się za walkę z piratami. Tylko jeszcze trochę musi pomacać. Cóż...Taki los.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 wrz 2015, o 14:39

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 wrz 2015, o 16:56

Iris

Powoli zaczynała funkcjonować normalnie. Kilka minut, które poświęciła na przegrzebywanie szafek w ambulatorium, pozwoliło jej dojść do siebie, przyzwyczaić się do pionowej pozycji. Wciąż czuła lekkie mrowienie pod skórą, szczególnie w czubkach palców, ale czymkolwiek nie było antidotum - działało dobrze. Choć zapewne wypróbowali je już nie raz, a na pewno zrobił to Peter. Nie wyglądał na kogoś, kto odczuwałby dziką przyjemność z gwałcenia kobiet nieprzytomnych.
Sygnał alarmowy, który postanowiła nadać, posłusznie wysłał się z jej omni-klucza, ale nie otrzymała odpowiedzi. Zresztą Venus teoretycznie miało połączenie z Cytadelą i w chwili zawycia alarmu z całą pewnością również poinformowało resztę Rady. Jeśli tylko sygnał dotarł, na pewno w ich stronę zmierzało już jakieś Widmo. Przynajmniej mogła mieć na to nadzieję, bo z jakiegoś powodu Arsuf był na pierwszy rzut oka postrzegany jako wrak - a uszkodzony system komunikacji był wyjaśnieniem dobrym jak każde inne. Pozostało liczyć na to, że nie blokują połączeń z wewnątrz.
Po Peterze nie zostało nic, co mogłoby się jej przydać na chwilę obecną. Żadnego elementu pancerza czy broni, wszystko zabrał ze sobą i wyszedł, z przekonaniem że radna jest unieruchomiona i niegroźna. Iris nie wiedziała, czy pirat zdaje sobie sprawę z jej niewątpliwych zdolności biotycznych, ale skoro był na bieżąco z galaktycznymi plotkami, to o tym też powinien wiedzieć, czyż nie?
Dlatego też w chwili, gdy przystawiła ucho do śluzy ambulatorium, a ta otworzyła się nagle i w progu faktycznie stanął Peter, pierwsze na co zwróciła uwagę to szczere niedowierzanie odmalowane na jego twarzy. Ale tylko przez ułamek sekundy, bo potem, zanim zdążyła zareagować, rzucił się na nią i przygniótł ją do podłogi, uśmiechając się szeroko.
- A dokąd to się pani wybiera? - unieruchamiał jej ręce, więc nie mogła się wyrwać tak po prostu, bo samą siłą przewyższał ją chyba dwukrotnie. Zmarszczył brwi i zerknął na łóżko, a raczej na rozerwany pas. Tego się nie spodziewał i nie wyglądał, jakby mu się to podobało.

Becca, Matthew

Tilus bez słowa obserwował Rebeccę plączącą się po zbrojowni w poszukiwaniu co ciekawszych znalezisk. Jasne było, że co bardziej wartościowe, to piraci już zabrali. Ale w końcu, przeglądając przy rozmowie stertę przeznaczoną na drugi kurs, wpadły jej w oczy charakterystyczne, szerokie rękawice, z zapasami energii zmagazynowanymi między płytami pancerza. Na pewno do kogoś należały i wcześniej czy później będzie musiała je zwrócić, jeśli uda im się wyplątać z tego zamieszania, ale raczej nie było nikogo, kto w tym momencie mógłby zaprotestować, że Dagan używa jego sprzętu.
Z kolei próby znalezienia czegoś ciekawego przy venusowej zbrojmistrz spełzły na niczym. Poza efektownym przewróceniem oczami ze strony turianina, Matt nie uzyskał niczego. Aina nie spodziewała się ataku, tak samo jak wszyscy pozostali i nie była przygotowana, nie miała na sobie nawet kawałka pancerza. Albo została z niego już rozebrana, albo w ogóle go nie nakładała, w końcu to miał być zwykły powrót na Cytadelę, bez ekscesów. Cokolwiek chciał znaleźć Tarczansky, przesuwając rękami po dopasowanym kombinezonie asari, czekało go rozczarowanie. I prawdopodobnie spora awantura, kiedy zbrojmistrz się obudzi.
- Nie mówię, że mamy składać broń - mruknął Tilus, podchodząc do śluzy zbrojowni i przysuwając do niej głowę. Ale słuchał też dalej Rebecki. W końcu westchnął i odwrócił się do nich. - W porządku - zerknął na Matta i pokręcił głową. - I jak? Fajnie? Może chcesz na niej sprawdzić, czy pocałunek prawdziwej miłości faktycznie budzi z każdego snu, zanim Dagan z tym samym pójdzie do naszego hakera? - przeszedł na drugą stronę i poprawił rozsypane sprzęty, robiąc z nich taką samą kupkę, jaką zastali na początku. Na wszelki wypadek. W końcu piraci nie chcieli wiedzieć, że na kogoś jeszcze tu toksyna nie miała wpływu.
- Dobra, pomyślmy logicznie. Jest ich nie więcej, niż dziesięciu, bo tyle kapsuł medycznych wyświetlało się na skanie. To było jedyne miejsce, gdzie czujniki wykazały temperaturę ciała. Jeśli... jeśli będziemy ich wyłapywać po jednym, może dwóch, korzystając z faktu że o nas nie wiedzą, to może i mamy jakąś szansę - nie brzmiał, jakby był tego stuprocentowo pewny, ale chyba przemowa Rebecki trochę go przekonała. - Możemy spróbować pozbawić ich hełmów, albo chociaż jakoś... podziurawić trochę... może toksyna załatwi...
Zza drzwi dobiegły głosy. Dwa, te same które słyszeli przedtem, zbliżające się nieuchronnie. Tilus zamilkł i skinął głową w ich stronę, sam doskakując do szafek i chowając się za nimi. Tam dobył broni i przykleił się do ściany. Nie mieli już czasu na rozważania.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 wrz 2015, o 17:11

Koniec naradzania się? I świetnie, bo to zaczynało być nudne. Zresztą, przynajmniej nie mieli teraz problemu z obieraniem wspólnego frontu. Poprawiając zapięcia nowych rękawic - to oczywiste, że znalazłszy lepszy model, bez wahania zastąpiła nim swoje obecne okrycia dłoni (które z kolei przypięła do pasa pożyczonego napierśnika) - odetchnęła cicho i, rzuciwszy okiem na towarzyszy, wzruszyła lekko ramionami. Do roboty, panowie.
Całe szczęście, że wszelkie wahanie, które dotychczas trzymało się Tilusa, chyba wyparowało. Całe szczęście, bo Dagan nie byłaby zanadto w stanie nim dyrygować. Taki kozak to był z niej tylko pozornie, bo w duchu już czuła rodzące się przerażenie. Jasne, z walką sobie poradzi, zawsze sobie radziła. Ale co potem odchoruje, to jej.
W każdym razie, słysząc zbliżające się głosy, Dagan ponownie ujęła w dłoń Kata, ponownie uaktywniła krioamunicję i, skoro turianin schował się za szafkami, sama przykleiła się do ściany tuż obok drzwi. Manewr stary jak świat - wchodzący do pomieszczenia zawsze patrzy najpierw przed siebie, tym bardziej, jeśli w polu widzenia faktycznie kogoś będzie miał. A że Rebecca miała dla towarzystwa jeszcze dwójkę wojaków, wtedy uwaga piratów rzeczywiście powinna zostać od niej odciągnięta. Chyba. Przynajmniej na chwilę. Na tyle, by mogła pierwszy atak wykonać ze względnego zaskoczenia.
Oczywiście, nie czekała przy tym bezczynnie. By zwiększyć swoje szanse na pozostanie niezauważoną (bo kto powiedział, że by się ukryć zawsze potrzebny jest kamuflaż?), przywołała sondę bojową, umieszczając ją mniej więcej naprzeciw drzwi - tak, by nie zasłaniać chłopakom linii strzału, ale jednocześnie by zapewnić im chroniący rozpraszacz, na którym mogliby skupić się korsarze.
Kiedy zaś uznała, że ze swojej strony zrobiła wszystko, przygotowała program przeciążenia i, po raz ostatni odetchnąwszy głęboko, zamilkła. Spłyciła oddech, znieruchomiała - i tak, teraz już rzeczywiście czekała bezczynnie, próbując magicznie zlać się ze ścianą.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

16 wrz 2015, o 23:59

Częściowo przyjemne, aczkolwiek nadal obrzydliwe przeszukiwanie asari dobiegło końca. Najwyraźniej była nieprzygotowana do ataku. Nie miała przy sobie nic przydatnego, ale nic to. Matt był wyposażony, przynajmniej na tyle by móc sobie poradzić z bandą piratów biegających po pokładzie. Przynajmniej, takie miał wrażenie. Zdawał sobie sprawę, że nie jest super komandosem klasy N7 i nie powinien brać odpowiedzialności za akcję przejęcia kontroli nad Venus, bowiem nie znał się kompletnie na taktykach prowadzenia ostrzału w ciasnych, zamkniętych przestrzeniach. No, jakby nie patrzeć. Pokład statku właśnie taki był. Musiał zdać się na doświadczenie jedynej wojskowej w tym gronie. Czyli Becci, choć wyglądała mu na osobę, która do tej pory raczej nie miała okazji przetestowania wszystkich wyuczonych w Akademii Wojskowej sztuczek. Niemniej jednak, musiał jej zaufać. Przeładował broń, dla pewności. Miał nadzieję, że Motyka była gotowa do wystrzału. Jego strzelba na Raitaro nie dysponowała pochłaniaczami ciepła. Tutaj raczej taktyka chowania się za resztą ekipy by nie przeszła. Ba! Nie chciał nawet tego. Tym razem chciał pokazać, że na pokładzie jego statku żaden intruz nie ma racji bytu. Nie na jego warcie. Co to, to nie.
No to czas na rock'n'roll...
Pomyślał, słysząc nadchodzących do zbrojowni piratów, którzy chyba jakby nigdy nic chcieli przetrzepać wszystko i wyciągnąć wszystko co się dało. Nie tym razem. Miał nadzieję, że nieźle ich zaskoczą, gdy zauważą, że nie wszyscy załoganci tego statku smacznie śpią. Przynajmniej miał taką nadzieję. Kiedy Tilus i Becca przykleili się do ścian przy drzwiach, Matthew nie miał zbytniej alternatywy. Nie będzie się przecież pchał obok nich. To nie miałoby sensu. Musiał wymyślić coś innego. Wiedząc, że przyszli przeszukiwać resztę skrzyń, Matt schował za stertą. Aktywował swoją sondę bojową. Dwie sondy mogą zasiać już względny popłoch, poza tym mogą początkowo skupić ewentualny opór ze strony napastników. Ogólnie, powiększyli sobie właśnie załogę, a to było jak najbardziej in plus w całej sytuacji. Korzystając jeszcze z chwili spokoju, postanowił przygotować sobie program spalenia. Na Raitaro dowiodło ono swojej destrukcyjnej przydatności. Tutaj z pewnością też pokaże pazur.
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

17 wrz 2015, o 20:46

Zaskakująco wszystko szło po jej myśli. Medi-żel zgarnęła, naturalnie, z ulgą odnotowała wysłany sygnał, a także brak Piotrusia Pana na horyzoncie. Czymkolwiek nie był zajęty, musiało to być niezwykle absorbujące. I dobrze.
Iris w końcu, na spokojnie, nabrała powietrza głęboko w płuca. Odrzuciła włosy sprzed oczu, pedantycznie wygładziła zgięcie na koszuli i końcem końców, na paluszkach, po cichutku, podeszła do drzwi. Szła za głosem instynktu, bo w końcu nikt nigdy nie przygotowywał ją do roli ofiary zboczonego porywacza. Dlatego też kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie, nie zdążyła wykonać żadnego ruchu; w ułamku sekundy została przygnieciona do posadzki, krzywiąc się. Z tej perspektywy była pewna, że zdoła wypatrzeć każde, najmniejsze drobnoustrojstwo, które żyło w zgłębieniach podłogi. Wręcz na jej oczach ten bród się mnożył oraz zmieniał w pożywkę dla bakterii.
- Ta... posadzka... Jest brudna.
Zdołała wydusić spod mężczyzny, bo nie oszukujmy się - nie był lekki jak piórko, dodatkowo dobrze zbudowany, tak więc siłą rzeczy przyduszał ją swoją jakże skromną osobą. Nie miałaby nic przeciwko temu, aby się grzecznie odsunął.
Dostrzegła, iż ten przygląda się rozpiętym pasom; zdusiła w sobie chęć zatrzepotania niewinnie oczyma, tak samo jak ciśnięcie mężczyzną o ścianę. To była ostateczność. Jak na razie postanowiła grać w miarę potulną, co rzecz jasna mogło się w każdej chwili zmienić. Kątek oka obserwowała jego ruchy, zwłaszcza ręce, które miały zwyczaj wędrować w nieproszone miejsca.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością
Awatar użytkownika
Posty: 652
Rejestracja: 17 paź 2013, o 20:03

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

18 wrz 2015, o 12:11

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

18 wrz 2015, o 13:27

Rebecca, Matt

Schowani w odpowiednich miejscach zbrojowni, ukryci przed wzrokiem niepożądanych gości mogli skorzystać z faktu, że pierwszym, co rzucało się w oczy, to dwie sondy, lewitujące sobie beztrosko na środku pomieszczenia. Gdy dwaj mężczyźni, skupieni na rozmowie, znaleźli się w środku, minęła dłuższa chwila, zanim zorientowali się, co się dzieje. Jeden z nich w połowie zdania zamilkł i wyraził szczere niedowierzanie obecną sytuacją, korzystając z efektownej wiązanki przekleństw, po czym dobył pistoletu i oddał w pierwszą sondę dwa strzały. Sonda zdążyła wystrzelić raz, sprawiając, że tarcze mężczyzny zamigotały i rozpłynąć się w powietrzu.
Drugi pirat, biorąc przykład z towarzysza, odpiął strzelbę od pleców i postanowił pozbyć się drugiego lewitującego problemu, ale nie poszło mu tak dobrze. Jedna sonda nadal stanowiła problem. I byłby to problem do przejścia, gdyby nie fakt, że nagle znikąd pojawił się turianin i wpakował kulkę w jednego z nich, by za moment schować się z powrotem za szafkami.
- Kurwa, ktoś tu żyje - warknął wyższy mężczyzna i ruszył w stronę Tilusa.
Drugi odwrócił się w panice, by rozejrzeć się po pomieszczeniu i gdy jego wzrok padł na Rebeccę, ta mogła przez szybkę hełmu zobaczyć, jak jego oczy rozszerzają się ze zdumienia. Był młody i nagle przestraszony. Najwyraźniej nigdy dotąd neurotoksyna nie zawiodła, nikt nie zareagował jeszcze wystarczająco szybko, żeby uniknąć paraliżu.
Tilus mruknął cicho coś sam do siebie, najwyraźniej nieusatysfakcjonowany działaniem swojego sprzętu, chyba coś poszło nie po jego myśli, po czym zerknął na Matthewa, wciąż ukrytego za skrzyniami i skinął głową w kierunku nadchodzącego pirata. Nie musiał nic mówić, żeby dać mu do zrozumienia, że jak się postarają, są w stanie zdjąć go w dwie sekundy.

Iris

Peter wrócił wzrokiem do twarzy radnej i jeszcze bardziej zmarszczył brwi, ale nie ruszył się z miejsca.
- Naprawdę, to jest to, co ci teraz przeszkadza najbardziej? - po chwili namysłu jego twarz rozpogodziła się i parsknął śmiechem. - Silne rączki mamy, hm?
Wyglądało na to, że przez ten czas, co go nie było w ambulatorium, zaniósł gdzieś swój pancerz i przebrał się z kombinezonu, który miał pod spodem, w coś wygodniejszego. Leżąca pod nim Iris widziała jednak tylko czarną koszulkę, bardziej niż napierśnik odsłaniającą tatuaż, który miał na szyi.
- Kazałem im przynieść wino - przesunął brodą po jej policzku i wyszeptał jej do ucha. - Nie martw się, znajdą. Mają czas.
Po tych słowach najwyraźniej uznał, że już dość czekania, przekomarzania się słownego i udawania sympatycznego, kulturalnego kapitana okrętu. Sympatyczny może i był, ale wrażenie pokrzywionej szarmanckości zniknęło, gdy pociągnął obie ręce radnej do góry i złapał je za nadgarstki jedną swoją dłonią, drugą wędrując dokładnie w jedno z nieproszonych miejsc. Szarpiąc się z zapięciem jej spodni wpił się ustami w jej usta, raczej tylko po to żeby nie krzyczała, niż dla przyjemności. Stan podłogi i ilość znajdujących się na niej drobnoustrojów wydawał się nie mieć dla niego żadnego znaczenia. Może lepiej było jednak zostać na tym ambulatoryjnym łóżku...?
Szansa na to, że ktokolwiek im przeszkodzi, była bardzo niewielka. Albo wszyscy wiedzieli jak wyglądają polowania Petera i nie widzieli w tym nic złego, albo odwracał ich uwagę zawartością złapanych statków, pozwalając im zabierać stamtąd wszystko, co tylko chcieli. Faktycznie, pancerz pirata wyglądał na całkiem niezły jakościowo, co pozwalało się domyślać, że początkowo raczej nie należał do niego.
Ale teraz pancerz leżał gdzieś indziej, a on miał ciekawsze rzeczy do roboty, niż skupianie się na pozostałych członkach swojej załogi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rebecca Dagan
Awatar użytkownika
Posty: 605
Rejestracja: 22 maja 2013, o 18:42
Miano: Rebecca Dagan
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 20.290
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

18 wrz 2015, o 15:32

Zadziałało. Zadziałało wręcz wzorcowo. W takiej sytuacji nie tylko nie przejmowała się błyskawicznym zniszczeniem sondy, ale uśmiechnęła się szeroko. Hej, małe sukcesy też się liczą, prawda? Szczególnie, jeśli pomagają utrzymać morale na wystarczająco wysokim poziomie - tak, jak pomagały w przypadku Dagan. Nie zamierzała więc na siłę umniejszać swych dokonań. Dla kogoś, kto w walkach uczestniczy raczej sporadycznie, nawet to drobne powodzenie było wiele warte.
Co nie znaczyło, że już wygrali. Cała zabawa przecież dopiero się zaczęła. Ledwie ułamek sekundy poświęcając na rzucenie okiem na swych towarzyszy, odetchnęła cicho i wykorzystując już przygotowane przeciążenie, kontynuowała atak. Wyładowania poszły dwa - po jednym na każdego przeciwnika. Przy odrobinie szczęścia i dogrania swych działań z dwoma pozostałymi bohaterami, naprawdę mieli szansę wykończyć piratów w tempie ekspresowym. A czas był ważny, bardzo ważny, bo przecież nie mieli go za dużo. Szczerze mówiąc, mieli go bardzo, bardzo mało.
Nic więc dziwnego, że Dagan te kilka chwil, jakie mieli do dyspozycji, zamierzała wykorzystać do końca. Gdyby któremuś z piratów udało się zdjąć tarcze - czy to wskutek jej własnego ataku, czy to po poprawce jej działań przez któregoś z kolegów - bez wahania skierowałaby lufę Kata właśnie na tego z korsarzy i nacisnęłaby spust. Tu naprawdę nie było miejsca na miłosierdzie, zaskoczony (przerażony?) wzrok młodego agresora w niczym nie miał mu pomóc.
Szczególnie, że pani sierżant bez trudu rozpoznała w jednej z broni Szpona. Szpona, który doskonale leżałby w jej własnej dłoni.
W całym tym zamieszaniu nie uczyniła nawet jednego kroku. Zmiana swej pozycji mogła zaczekać, tarcze powinny wytrzymać ewentualną pierwszą ofensywę piratów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
STRÓJ CYWILNY PANCERZ NPC

ObrazekObrazek

+ 17% do obrażeń od mocy technologicznych
- 1,5 PA koszt umiejętności technologicznych
+ 10% do obrażeń przeciw pancerzom, penetracja ścian i osłon
+ 35% tarcz
+ 15% w rzutach na dostęp do baz Przymierza
+ 20% premii technologicznej
Centurion: pozwala zignorować jedno, wybrane trafienie na walkę - swoje lub sąsiadującego sojusznika
+ 20 do wyniku testu na kości [jednorazowo, niewykorzystane].


Wyświetl wiadomość pozafabularną

Obrazek
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

20 wrz 2015, o 09:47

Ty....
dokończyła w myślach kreowanie epitetów, po czym bez zastanowienia wgryzła się zębami w te wargi, które przywarły do niej. Również nie zamierzała być delikatna, choć zdecydowanie w nieco innym tego słowa znaczeniu.
W tej samej chwili, wyzwoliła biotyczny ładunek, aby odepchnąć od siebie intruza na pobliską ścianę tudzież gdziekolwiek indziej. To już nie było ważne, liczył się tylko fakt, aby zabrał te obleśne łapska z jej ciała. Do biotyki nie potrzebowała wolnych rąk, nie mniej, kiedy tylko podziałało i wyswobodziły się jej dłonie, z kolei Peter już ją nie przygniatał, zamierzała poprawić ledwo muśnięcie biotyką i posłać pirata porządnym rzutem już na pobliskie szafki. Byłaby wielka szkoda, gdyby jego uroczą buźkę przygniotły te metalowe szuflady, z kolei zawartość pustych fiolek się rozbiła.
W jednej chwili stała się zaszczutą zwierzyną. Myślała tylko o tym, aby przeżyć, aby nie pozwolić się rozebrać i zrealizować scenariusz obscenicznych myśli, od których się robiło jej niedobrze. Wcale nie zastanawiała się nad tym, czy przypadkiem siła uderzeń nie połamie jakiś kości, karku. Adrenalina buzowała w żyłach, do głosu doszedł instynkt przetrwania.
Gdzieś tam w między czasie, czy kiedy już Peter leżał po pokaźnej dawce biotyki, rzecz jasna zerwała się z miejsca, strzepując pośpiesznie z ramion pyłki oraz brudy.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Matthew Tarczansky
Awatar użytkownika
Posty: 339
Rejestracja: 23 lis 2014, o 20:31
Miano: Matthew Tarczansky
Wiek: 32
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Techniczny
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 35.880
Medals:

Re: Korweta dyplomatyczna Rady Cytadeli "Venus"

20 wrz 2015, o 19:00

Matt starał się spokojnie siedzieć na swojej pozycji taktycznej. Cały czas się jednak wiercił. Miał zamiar wykonać akcję w stylu starych, dobrych filmów akcji, które oglądał z zamiłowaniem w dzieciństwie. Szarża z karabinem i dekapitacja pociskami dużego kalibru. Ah! Zawsze o tym marzył. Adrenalina buzowała w jego żyłach, krótko mówiąc...Nie mógł usiedzieć na zadzie, choć bardzo mocno się starał. W wyniku wewnętrznej walki ze samym sobą, udało mu się jednak zachować zimną krew. Podobnie jak na Raitaro. Tam jednak był mniej przygotowany, ba! Wcale nie był przygotowany do starcia z kimkolwiek. Tym razem, uzbrojony, opancerzony z nowym generatorem tarcz, który aż prosił się o sprawdzenie swojej wytrzymałości. Inżynier był pewny siebie, choć wiedział, że nie jest żadnym komandosem. Szkolenia Fergusson Engineering z zakresu samoobrony na wypadek abordażu były bardzo okrojone, a zresztą pokład Eagle'a był tak ciasny, że nie byłoby mowy o jakiejkolwiek walce na dystans. Wszystko rozegrałoby się w zwarciu. Matthew był teraz w nastroju berserka. Krwiożerczy, pragnący starcia tak jak...Właśnie. Czego? Chyba okładu z młodych, jędrnych piersi. To akurat było to, co chciał uskutecznić po zakończeniu tego niefortunnego zdarzenia.
No dawajcie, kurwiarze. Chodźcie, ciocia Motyka da wam buzi...Weźmie zęby.
Przemknęło mu przez głowę. Z każdą sekundą czuł, jak trudniej było mu się opanować. Brał coraz głębsze oddechy, by uspokoić szaleńcze bicie serca. Czuł się podobnie jak na Raitaro, kiedy to pierwszy raz użył swoich programów ofensywnych przeciwko człowiekowi. Tam było jednak nieco bardziej intensywnie. Może to ze względu na PIERWSZY RAZ, właśnie. W snach niejednokrotnie pojawiała się twarz obłąkanej kobiety, która chciała pozbawić życia jego i jego towarzyszy. Z jednej strony było to konieczne, z drugiej strony do tej pory miewa wyrzuty sumienia. Wobec piratów, którzy zaatakowali Venus nie będzie żadnych rozterek, skrupułów. Zaatakowali jego miejsce pracy, to oni byli intruzami...To oni chcieli uśmiercić jego kolegów z załogi i Radną. Tym razem...Na pewno nie zawaha się pociągnąć za spust, o ile będzie taka konieczność. Nie pozwoli na to, by ktokolwiek zginął. Brzmi znajomo. Mówi się, że zabijanie szybko przyzwyczaja. Czyżby w tym przypadku ta reguła się potwierdziła? Wyglądało na to, że tak. Byleby mechatronik nie dostał znieczulicy i stracił swoje wielkie pokłady człowieczeństwa, które wbrew wszelkim pozorom posiadał.
Słysząc wchodzących do pomieszczenia piratów, Matt pod wpływem adrenaliny poczuł jak jego mięśnie starają poderwać się go nad osłonę. Szybko jednak opanował ten odruch, by móc wyczekać na odpowiedni moment. Chwilę później rozpętało się znajome dla niego skądinąd piekło. Nieco mniej przerażające, bowiem obrazki jakie widział na podwodnej stacji były jedyne w swoim rodzaju.
-Niespodzianka, suki!-Wyrwało mu się, gdy w końcu wyskoczył zza swojej osłony, celując w jednego z korsarzy omni-kluczem z przygotowanym wcześniej programem spalenia, nie czekając ani chwili przygotował powtórnie ten sam manewr i zwrócił swoje omni-narzędzie na drugiego z nich, wystrzeliwując ponownie spalenie. Wiedział jednak, że nie ma zbyt wiele czasu na dalsze działania, a zachowanie całego tyłka było równie ważną sprawą, dlatego też postanowił przemieścić się na drugi koniec wąskiego bądź co bądź pomieszczenia, by piraci mieli ewentualne trudności z namierzeniem jego pozycji.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek THEME|WORK THEME|SPACESUIT|CASUAL|VOICE|ARMOR Premia technologiczna: +20%
Bonus do tarcz: +15%
Bonus do celności strzelby: +5%
Zwiększenie siły i obrażeń od mocy technologicznych: 15%
Zwiększenie obrażeń zadawanych przez Spalenie: 10%

Wróć do „Prywatne jednostki”