[Afryka - RPA] Johannesburg
: 19 sty 2016, o 23:12
Johannesburg - jedno z najważniejszych miast na czarnym lądzie. Centrum afrykańskiego handlu, kultury i biznesu. Licząca niemal 19 mln mieszkańców metropolia przyciąga osoby wszelkich nacji i grup społecznych do siebie. Klasa średnia przybywa do stolicy RPA z nadzieją o zdobycie dobrze, płatnej pracy, o którą wbrew pozoru nie jest wcale tak trudno. Twarze światowego i galaktycznego biznesu przybywają tutaj, ponieważ jest to raj podatkowy, a lokalne władze nie patrzą na ręce dobroczyńców, pragnących prowadzić tutaj interesy. Dyskrecja biznesmenów przede wszystkim. Swego czasu, krążyła plotka o tym, jakoby w tym miejscu miały miejsce najbardziej kontrowersyjne eksperymenty i projekty na Ziemi. Rząd bowiem wychodził z prostego założenia "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz". Nietrudno zatem się domyślić, że galaktyczne giganty pokroju Rosenkov Materials i Fergusson Engineering postanowili stworzyć tutaj swoje fabryki, jedne z największych i zasługujących na miano tych strategicznych. Jednak mniejsze firmy również łakomym wzrokiem patrzą na ten kawałek ziemi, szukając okazji na przeprowadzenie interesów w miejscu, które temu sprzyja. Według statystyk, szara strefa nie istnieje w tym miejscu, jednak wszyscy doskonale wiedzą, że pracownicy fizyczni nie są tutaj zbyt dobrze traktowani, płace utrzymują się na poziomie minimalnym, a warunki socjalne są mierne. Ogromna korupcja wśród władzy postępuje z dnia na dzień, w końcu nikt za darmo nie pozwoliłby na wykorzystywanie obywateli w ten sposób. Jednak Przymierze ma związane ręce, wieloletnie sankcje narzucone na RPA nie zrobiły na nich ogromnego znaczenia. Biznes kwitł w najlepsze, korupcyjne rządy tylko wymieniały się przy korycie. Po roku 2182, Przymierze Systemów zaprzestało swoich działań, wiedząc że nie przyniosą one zamierzanego skutku. Sytuacja ustabilizowała się, a Johannesburg rósł i rósł, dojrzewając do tytuły jednego z najważniejszych metropolii na ziemskim globie.
Port kosmiczny obsługiwał codziennie około 280 lotów międzyplanetarnych, w tym prywatne rejsów. Zatem pojawienie się prywatnych transportowców nie było niczym nadzwyczajnym dla obsługi portu. Przy dostępnej przepustowości i ilości hangarów, mogą przypilnować statku każdego, oczywiście za drobną opłatą.
Dzięki czcigodnej technologii znaną tu i ówdzie jako napęd FTL, podróż osobliwego duetu przebiegła szybko, przyjemnie i bez zbędnych przeszkód. Ziemia z orbity wyglądała oszołamiająco za każdym razem, dla każdego, bez względu na rasę czy ilość spędzonych w kosmosie godzin, miesięcy czy lat...Błękitny glob, dom ludzkości z wyglądał patetycznie. Być może dla Tarritha szczególnie, choć jego rodzima planeta była równie urodziwa. Dotarli na miejsce o godzinie 22 czasu miejscowego. Oczywiście, w przypadku dużych miast nie istniała pora, w której ruch był mniejszy. Nawet z wysokości miasto wyglądało na tętniące życiem, zapraszające do siebie i obiecujące bardzo wiele.
-Fairlady X01-03. Jesteście na kursie kolizyjnym z FedEx Collaborator, zmień kierunek na 003 zachód, 019 północ.-Tarrith mogł usłyszeć głos kontrolera lotów, który na radarach obserwował ruch w okolicy portu. Wbrew powagi sytuacji, odpowiednio wyszkolony człowiek siedzący od kilkunastu lat za biurkiem, kierując bezpieczeństwem każdego kosmicznego pojazdu znajdującego się po jurysdykcją Johannesburg Central Port. Widoczność ograniczał smog, tak powszechny w tak zaludnionych metropoliach, na dodatek tak zindustrializowanych. Jednak dla tak wprawionego pilota jak Tarrith nie było problemem dostrzeżeniem lamp ostrzegawczych ogromnego, 250-metrowego frachtowca firmy spedycyjnej, wypełnionego po brzegi ładunkiem przeznaczonym dla jednej z ludzkich kolonii położonych w układach Terminusa. Charaterystyczne czerwone i pomarańczowe, mrugające lampy ostrzegawcze sygnalizowały o położeniu statku. Problem polegał na tym, że znajdował się on coraz bliżej. Niestety jednak, stary, nieco zapuszczony statek, który został przydzielony agentowi do tej misji poczciwie służył Unii od kilku dekad, nagle odmówił posłuszeństwa. Komputer pokładowy zakomunikował wyraźnie, dość nieprzyjemnym sygnałem dźwiękowym oraz wyświetleniem na holograficznym ekranie informacją o następującej treści.
Port kosmiczny obsługiwał codziennie około 280 lotów międzyplanetarnych, w tym prywatne rejsów. Zatem pojawienie się prywatnych transportowców nie było niczym nadzwyczajnym dla obsługi portu. Przy dostępnej przepustowości i ilości hangarów, mogą przypilnować statku każdego, oczywiście za drobną opłatą.
Dzięki czcigodnej technologii znaną tu i ówdzie jako napęd FTL, podróż osobliwego duetu przebiegła szybko, przyjemnie i bez zbędnych przeszkód. Ziemia z orbity wyglądała oszołamiająco za każdym razem, dla każdego, bez względu na rasę czy ilość spędzonych w kosmosie godzin, miesięcy czy lat...Błękitny glob, dom ludzkości z wyglądał patetycznie. Być może dla Tarritha szczególnie, choć jego rodzima planeta była równie urodziwa. Dotarli na miejsce o godzinie 22 czasu miejscowego. Oczywiście, w przypadku dużych miast nie istniała pora, w której ruch był mniejszy. Nawet z wysokości miasto wyglądało na tętniące życiem, zapraszające do siebie i obiecujące bardzo wiele.
-Fairlady X01-03. Jesteście na kursie kolizyjnym z FedEx Collaborator, zmień kierunek na 003 zachód, 019 północ.-Tarrith mogł usłyszeć głos kontrolera lotów, który na radarach obserwował ruch w okolicy portu. Wbrew powagi sytuacji, odpowiednio wyszkolony człowiek siedzący od kilkunastu lat za biurkiem, kierując bezpieczeństwem każdego kosmicznego pojazdu znajdującego się po jurysdykcją Johannesburg Central Port. Widoczność ograniczał smog, tak powszechny w tak zaludnionych metropoliach, na dodatek tak zindustrializowanych. Jednak dla tak wprawionego pilota jak Tarrith nie było problemem dostrzeżeniem lamp ostrzegawczych ogromnego, 250-metrowego frachtowca firmy spedycyjnej, wypełnionego po brzegi ładunkiem przeznaczonym dla jednej z ludzkich kolonii położonych w układach Terminusa. Charaterystyczne czerwone i pomarańczowe, mrugające lampy ostrzegawcze sygnalizowały o położeniu statku. Problem polegał na tym, że znajdował się on coraz bliżej. Niestety jednak, stary, nieco zapuszczony statek, który został przydzielony agentowi do tej misji poczciwie służył Unii od kilku dekad, nagle odmówił posłuszeństwa. Komputer pokładowy zakomunikował wyraźnie, dość nieprzyjemnym sygnałem dźwiękowym oraz wyświetleniem na holograficznym ekranie informacją o następującej treści.
Znajdujący się na niższym pokładzie Nexarion szybko mógł się zorientować, że coś jest nie tak. Z okolicy maszynowni mógł usłyszeć dziwny pomruk, który nie towarzyszył mu w trakcie dotyczczasowej podróży. Jeśli wiedza techniczna najemnika była chociażby podstawowa, to mógł wiedzieć, że nie był to dźwięk towarzyszący awarii silników. Źródło usterki musiało być inne źródło. Przekonał się o tym w niedługim czasie. Nad jego głową posypały się iskry, towarzyszące spaleniu się bezpieczników. Otrzymana wiadomość na jego omni-klucz wcale mu nie pomogła. Był to Dan, a jej treść była następująca.Awaria układu sterowania, błąd transpordera danych położenia wolantu, błąd czujnika wychylenia silników manewrowych. PROPONOWANE DZIAŁANIE ZAPOBIEGAJĄCE: Restart systemu...Uwaga, uwaga. Niebezpieczna odległość do niezidentyfikowanego obiektu. PULL UP! PULL UP! PULL UP!
Jakby nie patrzeć. Mieli mało czasu na reakcję, a kolizja ze statkiem potężnej korporacji była wielce prawdopodobna. Jedynie szybka reakcja ze strony pilota i najemnika mogła przynieść jakieś skutki. Wymiana bezpieczników raczej na nie wiele się zda. Nie było na nią czasu, jednak według standardów galaktycznych, każda jednostka posiadała układ zapasowy. Tak na wszelki wypadek, który właśnie nastał, lecz z jakiś przyczyn nie zadziałał. Ta wiekowa technologia i złośliwość rzeczy martwych.Czemu mam wrażenie, że ten stary, zardzewiały blaszak pędzący wprost na frachtowiec FedExu jest wasz?