Tu trafiają rzeczy zapomniane i nieaktualne, jak dawne ogłoszenia czy zasady, które już dawno przestały obowiązywać.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Kajuta Rhamy

23 lip 2016, o 10:37

Nie była pewna czy cieszyła się z przyciągania tylu spojrzeń na nieznanej jej stacji. Uwaga miała swoje plusy, ale z podejściem Hawkins szalę i tak przeważała druga strona. Wolałaby obserwować w ciszy i oddaleniu, jak Rhama, czego na ogół nie mogła robić gdziekolwiek by się nie znalazła. Może zaprzestanie farbowania włosów było dobrym punktem startowym.
- Nie usunęłam tych plików - mruknęła, nie patrząc w jego stronę. Wiedziała, że jest co najmniej poirytowany jej uniesieniem się dumą. Zignorowała w końcu część jego pracy, jak nie całość. W tamtej chwili mało ją to interesowało. - Sam fakt, że mam taki a nie inny start na tej stacji pokazuje, że zła sława jest lepsza niż żadna.
Westchnęła, wzruszając ramionami. Może jeśli po raz kolejny dostanie się w jakieś gówno przez osoby, które chciałyby odebrać nagrodę za jej głowę, to rozważy. Albo użycie plików, albo zaostrzenie swoich zasad bezpieczeństwa.
- Hm? - zerknęła wreszcie na niego, unosząc wysoko brwi. Na jej twarzy pojawił się zaskoczony, ale przebiegły grymas. Poczuła wyzwanie. - Znam wielu mężczyzn, którzy po chwaleniu się czymś takim odpadali szybciej niż planowali.
Odwróciła się, odklejając od jego ramienia. Własne oparła o chłodną ścianę, siadając przodem do niego i lustrując jego profil.
- Powinniśmy to sprawdzić na Illium - dodała niewinnie, unosząc się na kolanach i zbliżając do niego. Jedną dłonią podtrzymywała kołdrę, zasłaniającą jej ciało, druga jednak bezwiednie wodziła po jego ramieniu. - Może być nawet w doku, na Wraithcie.
Była pewna, że może nie Vinnet, ale taki Q czy reszta jej mniej upartej części załogi nie będzie łypać na niego spode łba. Ba! Widząc jedyną możliwość na pokonanie go w czymkolwiek, może ktoś nawet chciałby się dołączyć. Oderwała od tego myśli dość szybko, gdy tylko zorientowała się, że zaczęła się nawet przejmować asymilacją Naeema na pokładzie.
- Lubię salariańskie alkohole - wzruszyła ramionami, opierając policzek o metalową ścianę. - Choć wypiję pewnie wszystko.
Nie widziała powodu, dla którego w tej chwili nie miałaby być szczera. Szczególnie, jeśli humor poprawiała jej wizja zawodów alkoholowych na pokładzie Wraitha.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

23 lip 2016, o 13:39

Rhama skrzywił się tylko ponownie, nie nalegając, by usuwała pliki. To był jej wybór, on zrobił tylko tyle, ile był w stanie. W sumie mógł pozbyć się tych zleceń na jej głowę sam, chciał jednak pozostawić tę decyzję jej. Nie spodziewał się, że będzie wobec tego tak niechętna.
- Mam filtry, mówiłem ci - zaśmiał się, gdy porównała go do wielu innych, którzy chwalili się podobnie. - Kiedyś było łatwiej. Teraz wszczep traktuje alkohol jak truciznę, którą w sumie jest.
Pozwolił jej odsunąć się od siebie, choć niechętnie. Sam westchnął i sięgnął po butelkę wody, stojącą na szafce obok łóżka. Nie miał śniadania, nie miał kawy, to chociaż jej się mógł napić. Sprawdził jeszcze raz godzinę, by policzyć ile spał, ale nie pożalił się tym Hawk.
- Kiedyś miałem w miarę przeciętną tolerancję. Teraz muszę się nieźle namęczyć, żeby się upić. Ale nie twierdzę, że nie znajdzie się ktoś, kto poradzi sobie z przepiciem mnie, chociażby twój technik. Wygląda na takiego, co pije rynkol szklankami.
Pokręcił głową, gdy zaproponowała Illium. Nie dlatego, że nie chciał, po prostu jej nagłe zaangażowanie rozbawiło go nieco. Odstawił wodę i przekręcił głowę w stronę czerwonowłosej, obdarzając ją uważnym spojrzeniem. Jego usta wygięte były w zadziornym uśmiechu.
- Chcesz ryzykować? Po alkoholu tracę hamulce - sięgnął do brzegu kołdry, którym Hawk się zasłaniała i pociągnął go w dół, by zyskać dostęp do tej części jej ciała, którą skrywała pod spodem. Chyba nie planował po raz kolejny niczego konkretnego, po prostu się z nią droczył, tak jak ona z nim przedtem. Przesunął dłonią po jej odkrytej talii i biodrze, pochylając się nad nią.
Żył z tymi hamulcami na co dzień i to ich Hawk najbardziej nie lubiła. To ta jego samokontrola doprowadzała ją do szału. Utrzymywanie go jednak albo na stałe w łóżku, albo w upojeniu alkoholowym, nie było zbyt optymalne.
- Salariańskie? - powtórzył, przenosząc wzrok na nieokreślony punkt gdzieś za nią, zastanawiając się nad czymś wyraźnie. - Nigdy nie piłem. A na pewno nie ze świadomością że są salariańskie.
Westchnął i po chwili odsunął z siebie kołdrę by podnieść się z łóżka. Zgarnął z podłogi luźne spodnie, w których spał i wciągnął je na siebie. Ostatni raz spojrzał na Hawk, by w końcu z dość zadowoloną miną ruszyć w stronę niewielkiej łazienki.
- Potrzebuję kawy, a skoro ty nie zamierzasz jej przynieść, to muszę wziąć prysznic i pójść po nią sam - wzruszył ramionami. - I jestem głodny.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Hawk

23 lip 2016, o 20:17

Filtry, chociaż wcześniej o nich wspominał przy paleniu i wydawały jej się słuszne, tak teraz wywołały u niej pomruk niezadowolenia.
- Bezsensowne filtry - stwierdziła, choć wciąż uśmiechała się przebiegle. - Nie wystarczą tak czy siak.
Obserwowała ze zniecierpliwieniem jak sięga po butelkę wody i bierze z niej kilka łyków. Zdążyła o kawie zapomnieć, tak samo jak jedzeniu, choć przecież jeszcze nic nie jadła od kiedy wstała. Przyjdzie potem. Obecnie myślała o czymś zupełnie innym.
Pozwoliła kołdrze się zsunąć, uważnie obserwując mężczyznę, który się do tego przyczynił. Z jej ust nie znikał szelmowski uśmiech, a z umysłu myśli, które ciężko było wyplenić.
- To dobrze - mruknęła, przysuwając się do niego. Znów usiadła na jego kolanach, choć zaplątana w kołdrę w ten sposób, że bardziej siedziała na materiale, jednocześnie będąc przezeń w niektórych miejscach przykryta. - Nie lubię twoich hamulców.
Złożyła pocałunek na jego szyi i oparła policzek o kolejną, chłodną powierzchnię, tym razem jego implantu. Jego hamulce kojarzyły jej się z kamienną figurą, maską obojętności naciągniętą na twarz, która doprowadzała ją do wściekłości.
- Ja będę pić kieliszki, ty szklanki, żebym nie odpadła zanim to zobaczę - parsknęła śmiechem, zsuwając się z jego kolan by samej zacząć szukać swoich ubrań. Naciągnęła na siebie bluzę, którą zauważyła najpierw. Po chwili poszukiwań była już ubrana, opadła jednak z powrotem na łóżko.
- Mogę przynieść kawę i coś do jedzenia, jeśli nie chcesz jeść w mesie - wzruszyła ramionami, czując po raz pierwszy burczenie w brzuchu. Zdecydowanie mogłaby coś zjeść. Co prawda posiłki na Wraithcie bardziej przypominały wojskowe niż wykwintne, świeże dania serwowane na pancerniku Cerberusa, ale zdążyła się do nich przyzwyczaić i krótki epizod tego nie zmienił. Zastanawiała się jak Rhama znosił ich kuchnię.
Wstała, stając pomiędzy wejściem do łazienki i wyjściem z kwatery. Odgarnęła nieco zaplątane włosy z twarzy, znajdując w kieszeni kurtki gumkę do włosów, przy której pomocy zawiązała na głowie dość luźnego koka. Od razu przestało jej być tak gorąco. Pomimo chłodu kajuty, Rhama i kołdra zagrzały ją wystarczająco.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Hawk

23 lip 2016, o 22:04

- Zapamiętam to - wymruczał w jej włosy, gdy wtuliła się w chłód implantu. Jego głos zabrzmiał jednak trochę niepewnie. Nie po to starał się zachować dystans w stosunku wszystkiego wokół, by ona teraz mówiła mu, jak bardzo tego nie lubi. Przywdziewana na co dzień maska obojętności była dla niego czymś równie naturalnym, co ta bliskość teraz, choć były to dwie skrajnie różne rzeczy.
Przez chwilę patrzył na nią, jak się ubierała i związywała włosy, jak wyglądała stojąc w drzwiach prowadzących do jasnego korytarza. Była dla niego tylko ciemną sylwetką, bo światła w kajucie wciąż były przygaszone, a te za jej plecami jaskrawo jasne. Za to on, ubrany inaczej niż zwykle, a właściwie nagi od pasa w górę i bez zwyczajowej maski na twarzy, już całkiem przestawał wyglądać jak agent Cerberusa. Gdyby udało się jej przekonać go do zmiany poglądów i porzucenia organizacji, która podwójnie uratowała mu życie, sytuacja znacząco by się naprostowała.
- Wezmę prysznic i przyjdę do mesy - postanowił, by zaraz potem zniknąć w łazience, dając jej czas na dojście do siebie, ewentualnie na przygotowanie kawy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 01:38

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Dopiero co wylecieli z systemu, korytarze były więc puste. Niektórzy ledwo zdążyli wskoczyć na pokład nim Wraith opuścił dok Nos Astry. Większość osób, która nie była potrzebna do wlecenia w korytarz przekaźnika, zaszyła się w swoich kwaterach trójkami bądź czwórkami, dyskutując na temat zakupów, których udało im się w tym czasie dokonać. Niektórzy też trzeźwieli, bo Omega im nie wystarczyła.
Tak czy inaczej nikt nie widział idącej w kierunku kwatery Rhamy Hawkins, ani nikt nie słyszał stukotu jej obcasów o metalową podłogę.
Czerwona dioda była chyba jedyną, jaka znajdowała się na tych drzwiach. Mogła wejść, tak, jak poprzednim razem. Miała wszelkie uprawnienia by to zrobić, ale zbyt mało pewnie się czuła w obecnej chwili - nie po tym, jak potoczyła się ich obecna rozmowa. Uniosła więc dłoń i zapukała, bębniąc o drzwi w skrytej nadziei, że go nie będzie.
Na vidach ludzie robili to, co planowała, cały czas. To wszystko wydawało się takie proste i oczywiste, a ona wciąż nie potrafiła dostrzec niektórych elementów życia w jakiejś relacji. Nie potrafiła na nie wpaść. Może dlatego każda z takich relacji umierała szybko.
Spojrzenie wbiła w ziemię, w miejscu, z którego wyrastały drzwi. Naeem nie planował wyjścia ze statku przed Trouge. Zresztą, pewnie Iluzja i tak zmusiłby go do zostania, gdyby przedstawił swoje skłonności ku opuszczeniu statku i boku Jeanette. Wątpiła, by siedział w mesie, co najwyżej u Vinnet. Planowała przychodzić do skutku.
Dopiero gdy drzwi się rozsunęły, a ona zamiast na ziemi skupiła swój wzrok na jego butach, poczuła, jak niewidzialna pięść zaciska się na jej sercu, wywołując irracjonalny strach przed zrobieniem z siebie idiotki.
Niektóre przyzwyczajenia ciężko jednak wyplenić, więc, choć nie wykorzystała swoich przywilejów do otwarcia drzwi, pamiętała o nich wsuwając się do wnętrza pomieszczenia i mijając mężczyznę w przejściu.
Milczała przez krótką chwilę. Ostatnio widziała, że niewiele zmieniło się w jego kwaterze, teraz jednak każdy, najdrobniejszy szczegół był na wagę złota. Wiedziała, że nie będzie chciał na nią patrzeć, a ona nie chciała widzieć, jak usilnie szuka innej rzeczy, na której mógłby skupić swoją uwagę. Zamiast tego robiła to ona.
- Przepraszam - powiedziała cicho, powstrzymując się od odwrócenia do niego tyłem.
Czuła się jak przedszkolak, który dopiero zorientował się, że życie nie toczy się wokół niego, ale zbyt głupio było mu to przyznać. Z tym, że Hawkins nie było nawet głupio. Czuła się beznadziejnie, zarówno przed przyjściem tutaj jak i teraz. Nie czuła ulgi, kiedy była pewna, że robi z siebie jeszcze większą idiotkę.
- Nie miałeś wpływu na to, co Cerberus robił wcześniej mi albo mojej załodze - dodała, intensywnie wpatrując się w krawędź jego łóżka. Nie zauważyła kiedy sama się objęła, dłonie opierając o nagie ramiona. Nie było jej chłodno, przynajmniej nie teraz. - Wiem, że Ankhta nie sprawiła ci wielkiej satysfakcji. Po prostu...
Urwała, zauważając, że znów szuka wymówek. Bo pozostali agenci czy współpracownicy byli gnojami, więc miała prawo traktować tak Naeema. Bo Iluzja był śmieciem, a Rhama przekazywał jego intencje i rozkazy w milszej formie.
W wymówkach była bardzo dobra.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 07:28

Zapukanie, tudzież zabębnienie w drzwi dla Rhamy znaczyło, że to nie Hawk postanowiła go odwiedzić. Gdyby to była ona, po prostu weszłaby do środka, tak, jak przedtem. Może dlatego teraz musiała trochę poczekać, bo wejście nie otworzyło się przed nią od razu. Oczekiwanie prawdopodobnie potęgowało jej niepokój - Naeema mogło faktycznie w kajucie nie być, co zmarnowałoby tę siłę woli, której użyła, by tu jednak przyjść.
Ale był. Gdy otworzył jej drzwi, siedział przy biurku, przy uruchomionym komputerze, coś na nim czytając. Obok, na blacie, leżał znajomy jej już Szpon. Nie sięgnął po niego, ale wciąż miał go przy sobie. To będzie dla niego miła odmiana, gdy opuści Wraitha - przestanie przejmować się tym, że mimo zapewnień Hawk każdy może spróbować przestrzelić mu głowę. Na łóżku leżała salariańska whisky, odcinając się kolorem butelki od jasnej pościeli. Rzucona była niedbale, tak jakby postanowił ją kupić po tym, co mu mówiła, ale z jakiegoś powodu zrezygnował z picia. Znaczyło to, że on też opuścił pokład, kiedy byli na Illium. Nic dziwnego, po ich rozmowie nie mógł z przyjemnością przesiadywać na Wraithcie.
Obrócił się do niej i znieruchomiał na tym krześle, bo nie spodziewał się jej przecież. A już na pewno nie spodziewał się przeprosin. Milczał, patrząc na nią, a jego brwi zmarszczyły się, jakby zauważył, że coś było inaczej, ale nie potrafił określić co. W końcu Hawkins się pomalowała, ale z daleka nie było tego widać, w tej chwili z jego punktu widzenia po prostu wyglądała nie tak, jak zwykle.
- Przepraszam? - powtórzył po niej i odwrócił się razem z krzesłem z powrotem do biurka. - Nie masz za co przepraszać.
Tym razem jej nie przytulił, nie podszedł, żeby ciepłem swoich ramion i ust odwrócić jej uwagę od tego, co się działo. Może nie miał już obojętności wymalowanej na twarzy, ale wrócił dystans. Może miał wyrzuty sumienia, że w ogóle przełamał dzielącą ich barierę. Utkwił wzrok w ekranie, ale nic nie czytał, po prostu na niego patrzył.
- Byłem głupi myśląc, że to może jednak nie będzie mieć znaczenia - powiedział w końcu. - To, kim jestem ja i kim jesteś ty. Bo czasem nie ma. Chciałbym poznać cię lepiej, ale nie mogę i nie będę mógł, bo wszystko będzie traktowane jak wywiad dla Cerberusa. Każde moje pytanie, każde okazane przeze mnie zainteresowanie.
Dobrze wiedziała, że to prawda. Była wobec niego podejrzliwa, poza momentami, gdy opuszczała gardę i pozwalała mu znaleźć się bliżej. Ale wtedy zwykle nie rozmawiali. Zwykle, które było trzema sytuacjami, tak bardzo niepasującymi do panującej między nimi relacji. Teraz Rhama z powrotem unikał jej wzroku, siedząc bokiem do niej, ubrany na czarno, z linijkami jasnego tekstu odbijającego się od oczu.
- Znalazłem to - rzucił po chwili milczenia. - To, o czym mówiłaś. Informacje o twojej załodze, o tym co się z nimi stało. Wyciągnąłem z bazy danych to, czego nie dostałem, kiedy przydzielono mi tę sprawę. Nie wiem czemu sądziłem, że dostałem wszystko, mogłem się przecież spodziewać, wiem jak Cerberus funkcjonuje. Zająłem się zleceniem, nie grzebaniem w źródle.
Zamknął okno z tekstem, którego z daleka nie mogła przeczytać i odwrócił się z powrotem do niej, wstając z miejsca. Podszedł do niej jednak, ale stanął w bezpiecznej odległości jakichś dwóch metrów.
- Nie sprawiła mi żadnej satysfakcji - odparł. - Ale nic nie jestem w stanie teraz zmienić. Nie mam mocy sprawczej. Mogę tylko wynieść się z Wraitha, tak jak mówiłem, bo nie dziwię się, że nie chcesz mnie tu widzieć.
Przez moment wyglądał, jakby chciał zrobić krok w jej stronę, wyciągnąć rękę do twarzy, której chciał dotknąć, ale nic nie zrobił. Na wszelki wypadek skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przeniósł wzrok na buty Hawk, jakby były teraz najbardziej interesującym elementem w zasięgu wzroku.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 11:31

Może gdyby nie okoliczności, uśmiechnęłaby się widząc leżącą na łóżku, salariańską whisky. Przejechała wzrokiem po butelce, zahaczając o etykietę. Łatwiej było patrzeć na to niż siedzącego przy biurku Naeema, który i tak nie patrzył w jej stronę.
- Mam - odrzuciła tylko, ruszając w stronę szafki nocnej i łóżka, koło którego się zatrzymała.
Mogła wpaść na to, że przeprosiny powinno się składać patrząc komuś prosto w oczy, ale sam fakt, że o nich pomyślała był dla niej wyjątkowy.
- Wybuchłam. Niepierwszy raz zresztą.
Westchnęła, wreszcie odwracając się tylko po to, by utkwić spojrzenie w jego plecach, karku i tyle głowy.
Nie chciała krzyczeć, że to może nie mieć znaczenia. Już wcześniej nie miało - wtedy, kiedy rano stwierdził, że chce ją poznać. Wystarczyła jednak jej zmiana humoru i wszystkie, najdrobniejsze rzeczy znów miały wagę światową.
Może faktycznie powinna się leczyć.
- Po prostu przepraszam - westchnęła głośno, puszczając własne ramiona by ukryć twarz w dłoniach na krótką chwilę. Gdy otworzyła oczy, siedział już przodem do niej. - Nie możesz nic zmienić, nie mógłbyś pewnie nawet rok temu. Nie oczekuję tego od ciebie.
Wpatrywała się w niego, zwalczając pokusę do zerknięcia na butelkę ukrytą w pościeli, jakby musiała sprawdzać, czy dalej tam jest.
Próba uformowania w słowa tego, co czuła, była ciężka. Czuła się jak dziecko, które nie potrafi mówić, ale usilnie chce coś przekazać. Nie rozumiała jak wylewne okazywanie uczuć może przychodzić tak łatwo innym osobom, które znała. Ludzie robili to wszędzie - w mieszkaniach, w parkach, w książkach i na vidach, które opierały się na analizowaniu międzyludzkich relacji.
A ona stała przed nim jak idiotka, nie czując i nie pamiętając o makijażu na twarzy, zastanawiając się, czy nie wyjdzie na głupią, jeśli do niego podejdzie.
- Nie znam cię - zaczęła cicho, wpatrując się w dwa, błękitne punkty przed sobą. - Nigdy nie próbowałam poznać. Traktowałam cię jak każdego innego agenta bo tak jest... łatwiej. To wszystko... - rozejrzała się po jego kajucie, która wcześniej była jakimś losowym pomieszczeniem. Usiłowała przypomnieć sobie co tutaj było przed nim, albo kto mieszkał tu przed nim, ale nie była w stanie. - kiedyś przecież się skończy. Łatwiej będzie się mścić, kiedy wszyscy na to zasługują.
Westchnęła, ponownie dziś. Widziała, jak wpatruje się w jej buty, usilnie unikając kontaktu wzrokowego jak ona przed momentem.
- Na razie wiem o tobie mało. Dlaczego jesteś w Cerberusie, co zrobiłeś chwilę przed nim. I prawdopodobnie kłamiesz tak dobrze, że byłbyś w stanie wmówić mi, że kiedyś byłeś białą kobietą - jej opinia o Rhamie była zupełnie inna niż te suche opisy, ale stworzyła ją na podstawie momentów, w których mało rozmawiali. Nie znała jego przeszłości, nie znała co, poza kilkoma, kluczowymi momentami, ukształtowało to, jaki był teraz. Nawet nie wiedziała czy kogoś ma, po prostu nie jest w tym związku zbyt dobry. - Może gdybym spytała i wiedziała więcej, przestałabym widzieć cię jako agenta tak jak ty przestałeś widzieć mnie jako narzędzie.
Może gdyby poznali się w innych okolicznościach.
Chciała go poznać, tak, jak on chciał poznać ją. Tyle, że ona nie wypowiedziała tego na głos. Dopiero się do tego zbierała. Podeszła tylko bliżej, nie chcąc mówić głośniej tylko przez to, że uparcie stali na dwóch końcach jednej kwatery.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 14:04

- W porządku - mruknął, bo nie wiedział, co innego mógłby powiedzieć. Sama uważała, że przeprosiny nie miały sensu, choć może akurat w jej przypadku znaczyły nieco więcej. Pokręcił głową. Twierdziła, że niczego od niego nie oczekuje, ale jej zachowanie świadczyło o czymś kompletnie innym. Chciała od niego czegoś, czego nie mógł jej zaoferować. Pytanie tylko czego konkretnie.
Whisky leżąca na łóżku nie była alkoholem z wyższej półki. Ot, przeciętna, ale też nie jedna z tych tańszych, po których człowiek miał trzydniowego kaca. Prawdopodobnie polecono mu ją w sklepie jako jeden z klasyków. Rhama nie znał się na tym, więc zdecydował się na bezpieczną średnią cenową. Może też chciał ją wypić z Hawk, w celu naprawienia stosunków, a rzucenie jej jednak niedbale na łóżko było dowodem na to, że jednak zrezygnował. Nie mogła się domyślić, jedyne co wiedziała, to fakt, że Naeem którego znała normalnie nie zostawiłby alkoholu w ten sposób, na równo złożonej pościeli.
Wszystko to się kiedyś skończy. Podniósł wzrok, by napotkać jej spojrzenie. Dla niego dopiero się zaczęło, nie myślał o zakończeniu. Nie zastanawiał się, jak długo będzie trwała wymuszona współpraca Hawk z Cerberusem, ale jak poradzić sobie z sytuacją, w jaką został mniej lub bardziej przymusowo wrzucony. Jak poradzić sobie z Hawkins.
- Zgodziłem się na to dlatego, że uznałem, że tak będzie lepiej dla ciebie - powiedział cicho. - Dla was. Mógł wam zostać przydzielony ktoś inny, mogli aktywować wszystkie podsłuchy i lokalizatory. Moja obecność na pokładzie sprawia, że nie jest to konieczne. Miałbym skontaktować się z centralą tylko w momencie, gdy coś byłoby nie tak. Uznałem, że każdego innego agenta nienawidziłabyś jeszcze bardziej, a on mógłby nienawidzić ciebie.
Nie potrafił zmusić się do wejścia w te dość wrażliwe tematy, które poruszała czerwonowłosa. Wciąż zachowywał powagę i ten dystans, który miał do niej na samym początku. Nie chciał, by wypominała mu fakt pójścia do łóżka, jakby to był najgorszy błąd, jaki w życiu popełniła. Tak było łatwiej, bezpieczniej. Nie próbowała go poznać, więc nie będzie musiała już więcej próbować. To nie było tak, że się obraził, po prostu dotarło do niego, jak bardzo się zagalopował w ich znajomości. Skoro sama go odepchnęła, nie mogąc dłużej znieść takiego układu, nie zamierzał dobrowolnie pakować się w niego z powrotem, ani wciągać jej. Ale nie cofnął się nawet o krok, gdy ona podeszła bliżej.
- Może by tak było - odparł. On nie musiał mówić głośno, jego głos i tak był dość nośny. - Nie wiem dlaczego sądziłem, że jednak nie widzisz mnie tylko jako agenta Cerberusa. Myślałem, że jest inaczej. Choćby wtedy, kiedy tu do mnie przyszłaś. Najwyraźniej za długo nie mogłem się obudzić, udało się dopiero teraz.
Uśmiechnął się słabo. Trudno było stwierdzić, czy w jego słowach zawarty miał być sarkazm, czy smutek. Znów mówił spokojnie, bez emocji. Pokręcił głową i sam przeniósł wzrok na butelkę, niezależnie od tego, jak bardzo Hawk unikała spoglądania na nią. Westchnął cicho i minął ją, by podnieść whisky z łóżka. Zważył ją w dłoni i po chwili namysłu podał czerwonowłosej.
- Nie wiem, czy taka może być. Tym razem przynajmniej mi nie powiesz, że Iluzja kazał mi ją kupić - uśmiech powoli znikał z jego twarzy. Więc po to ją przyniósł. Dla niej. - Jest w tobie więcej, niż mówią suche raporty. Niż piszą w extranecie. Jesteś silna i piękna, i wkurwiająca jak jasna cholera. Wiem, jak nienawidzisz Cerberusa za to co ci zrobił, domyślam się też, że mimo sprzecznych emocji ostatecznie wolałabyś, żeby mnie tu nie było. Więc ja też przepraszam - uniósł w końcu dłoń, nie mogąc się powstrzymać przed przesunięciem opuszkami palców po jej policzku, skoro była tak blisko. To trwało może kilka sekund, zaraz zabrał rękę, nerwowo, i odwrócił się, zaciskając zęby. Wrócił na swoje krzesło, siadając na nim tyłem do niej, jakby uznał, że rozmowa jest skończona. - Za więcej, niż ostatnią kłótnię.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 15:27

Hawkins taka była. Wpadała ze skrajnych emocji w kolejne, za każdym razem równie gwałtowne i silne. Obojętność jej się nie trzymała, nie na długo. Nie potrafiła być delikatnie zaskoczona, czy też odrobinę smutna. To zawsze była wściekłość, szok lub melancholia. Jedna myśl prowadziła do kolejnej. W tym momencie gdyby pozwoliła sobie na rozmyślania, pewnie w ciągu kilku sekund wmówiłaby sobie, że przecież królowa piratów nie powinna się kalać, a zachowywała się żałośnie. Szybko chciałaby wyjść, wrócić do siebie, napić się własnej whisky. Zaszyć się w kajucie by zatęsknić pół godziny później.
Czasem sama miała siebie dość, nie wyobrażała sobie więc, dlaczego Naeem miałby chcieć zostać na pokładzie.
- Zaoferowałam ci miejsce bo wiedziałam, że będzie lepiej - odrzuciła cicho, konfrontując jego spojrzenie, choć nie miała na to tak wielkiej ochoty. - Nie tylko ja straciłam sporo przez Cerberusa. Do niedawna każdy agent, oficer, ktokolwiek powiązany na tym pokładzie dostałby kulę w łeb.
Nie chciał wchodzić na tematy, które tykała, wyciągała na zewnątrz. Ale ona chciała się w nie zagłębić, chciała to wyjaśnić. Nie potrafiła wytłumaczyć własnego, absurdalnego zachowania. Nie umiałaby nawet obiecać mu, że nigdy już się na niego nie wścieknie.
- Nie, przestań - mruknęła jeszcze ciszej, słysząc jego odpowiedzi. To było zupełnie nie tak. Nie wiedziała, jak w ogóle mógł tak pomyśleć - a przecież pewnie dała mu powody. Odgarnęła nerwowo włosy z twarzy, widząc, jak sięga po butelkę. - Nie chcę twojej whisky.
Nie chodziło nawet o to, że miała swoją. Robiło jej się gorąco. Wszystko źle rozumiał, wszystko źle odbierał. Ona źle to pokazywała. Nie przyjęła od niego butelki, cofnęła się, nie chcąc jej brać, kręcąc przy tym głową. To nie tak.
- Bo nie widzę. Próbowałam i chciałam, ale nie widzę - jęknęła, nie mogąc dłużej znieść własnej nieporadności w każdej rozmowie z nim. - Przyszłam do ciebie sama z siebie. Nie dlatego, żeby znowu wskoczyć ci do łóżka. Nawet tego nie planowałam, po prostu lubię twoje towarzystwo. A potem... ten Stadtford, te cholerne czujniki...
Westchnęła, nie potrafiąc wytłumaczyć swojego wybuchu. W momencie, w którym się stał, wymieniłaby mu milion argumentów, ale w tej chwili do jej głowy nie przychodził ani jeden.
Złapała jego dłoń opartą o jej policzek bezwiednie, nie myśląc o tym za długo. Tym razem nie sprzeczne emocje nią targały, nie tak jak wcześniej. Łatwiej było je interpretować, trudniej było pokazać.
- Przestań, nie idź - mruknęła, trzymając go za dłoń by nie wrócił do swojego biurka. Zaklęła cicho, licząc, że odbierze to jako niesprecyzowane fuknięcie. - Gdybym uważała cię po prostu za agenta Cerberusa, nie chciałabym tu wrócić już kilka godzin wcześniej.
Zachowywał się, jakby się żegnał, a ona nie miała na to najmniejszej ochoty. Przysunęła się bliżej, uparcie skracając każdy dystans, który między nimi tworzył. Chciał się od niej odciąć, a ona jak głupia wracała.
- Nie przypominasz żadnego przedstawiciela Cerberusa, którego kiedykolwiek poznałam - jej głos prawie przeszedł do szeptu, powstrzymywała jego ton siłą woli. Nie patrzyła już w jego oczy, bo w takich momentach było to ciężkie. Wzrok utkwiła w losowym miejscu jego czarnej koszulki. - Próbuję powiedzieć, że z tobą na tym statku czuję się lepiej niż bez ciebie, lub z jakimkolwiek innym oficerem - parsknęła śmiechem, odsuwając się, bo jej plątanie się i urywanie zdań zaczęło ją śmieszyć.
Raczej na pewno nie przypominała nikogo, kogo poznał do tej pory.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 20:03

Odstawił butelkę na blat biurka, skoro nie chciała jej przyjąć. Faktycznie wyglądało to jak prezent na pożegnanie. Mówiła, że lubi, więc kupił jej coś, co wydawało się niezłym alkoholem, żeby mogła napić się w przyszłości, kiedy będzie wspominać agenta Cerberusa, którego wygoniła ze statku, pozbywając się problemu. Wszystko co mówił, też chyba właśnie pożegnaniem miało być. Przed Illium żadne z nich nie miało na to siły ani ochoty - teraz już lecieli bezpośrednio na Trouge, a tam było co robić, więc prawdopodobnie nie będą mieć czasu na rozmowy takie, jak ta.
Cofnął się o krok, gdy palce Hawk zacisnęły się na jego dłoni, jakby chciał uniknąć tej bliskości, do której znów dążyła. Nie widziała w nim już jedynie agenta Cerberusa, ale za to on zaczął to zauważać. Wystarczyła jedna rozmowa, żeby przypomnieć mu o tym, że dzieliło ich wiele ścian. Kobieta jednak przysunęła się do niego jeszcze bardziej, więc w końcu westchnął, dał za wygraną i przyciągnął ją do siebie, obejmując mocno. Teraz to on zacisnął ręce na jej białej koszulce, prawdopodobnie mnąc ją nieco. Tak, jak ona nie pozwoliła mu wrócić do biurka i zakończyć rozmowy, tak on teraz nie dał się jej odsunąć.
Kiedy jednak się odezwał, w jego głosie nie było ulgi. Zniknęła obojętność, ale zastąpiła ją frustracja.
- Czego chcesz, Jean? - pierwszy raz chyba zwrócił się do niej imieniem. Odsunął się, ale tylko tyle, by móc spojrzeć na nią z góry. Jego dłonie przesunęły się na talię kobiety i zacisnęły się na niej, prawdopodobnie mocniej, niż zamierzał. - Wcześniej bardzo ci zależało na tym, żeby mi udowodnić, jak wielkiego potwora robi z ludzi praca dla Cerberusa, teraz mówisz, że właściwie to nie jestem taki, jak oni. Byłaś przekonana, że zdaję Iluzji raporty o wszystkim, a teraz nie chcesz, żebym odchodził. Wiesz, że za dużo im zawdzięczam, żeby ich zostawić, ale i tak stoisz tu i nie chcesz przyjąć pieprzonej whisky, która miała ci zostać po mnie na pamiątkę. Więc czego w końcu chcesz?
Jego ręce przesunęły się niżej, na wysokość jej kości biodrowych, jakby badał dotykiem materiał spodni, których dotąd nie widział. Jednocześnie trzymał ją przy sobie, nie rozluźniając silnego uścisku, ale daleko temu było do czułości, którą okazywał jej wczoraj i dziś rano.
- Mam zostać? - spytał. - Dostosowywać się do twoich zachcianek, a potem wysłuchiwać, jak bardzo ci z tym źle, nieważne jak bardzo wychodzę z siebie, żeby Cerberus nie był dla ciebie takim ciężarem? Nie umiem ci dogodzić i nie będę umiał.
Długo ukrywał swoją złość, ale teraz już nie był w stanie. Nie wiedziała, na co właściwie się wścieka, bo mimo tego, co mówił, nie wyglądało, jakby tylko ona była problemem. Miał teraz nowe informacje na temat jej przeszłości z Cerberusem, może to go bolało. Ona się zaśmiała, jemu do śmiechu nie było.
Powoli, jakby było to fizycznie trudne, puścił ją i zrobił kolejny krok do tyłu, teraz opierając się już o biurko. Uniósł w górę rozprostowane ręce, po raz kolejny w ten sam sposób, i pokręcił głową.
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem co mam robić. Nie wiem, jak mam cię rozumieć. Gdybyś mnie jednak tylko nienawidziła, byłoby znacznie prościej. Nie radzę sobie z tym, co dzieje się w głowie przeciętnej kobiety, a co dopiero w twojej - z irytacją opuścił dłonie i zacisnął je na biurku. Jego jasne spojrzenie znów wbiło się w jej usta i powoli zaczęło przesuwać się coraz niżej. Mimo tego, co mówił, podświadomie chyba rozbierał ją wzrokiem. To była popieprzona relacja, której nie był w stanie ogarnąć ani on, ani ona. Wydawał się nią jednocześnie zafascynowany i wściekły na wszystko, co sobą reprezentowała. - Wiem jak jest, nie jestem idiotą. Wiem, że to ja do tego wszystkiego doprowadziłem, wiem dlaczego nienawidzi mnie chociażby taki Kirył. Nie wiem, czego ode mnie oczekujesz ty, nie wiem co się teraz dzieje.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 21:12

Widząc agresję, z jaką przysunął ją do siebie, frustrację na twarzy, Hawkins poczuła to samo. Była jak lustro, odbijała wszystkie emocje jakie do niej trafiały. W momencie, w którym Naeem zaczął się denerwować, jej śmiech odszedł w niepamięć, a próba powtórzenia go byłaby mocno niestosowna. Zacisnęła tylko dłonie na jego koszulce jeszcze mocniej, czując, jak w żelaznym chwycie trzyma ją w talii.
Czuła się specyficznie. Z jednej strony wróciła do niej cała pewność siebie, która, włączana przez instynkt samozachowawczy, pozwalała jej odbijać wszystkie wymierzone w nią szyderstwa. Z drugiej nie chciała bronić się przed jego zarzutami, nie chciała uciekać, przekonana o własnej racji.
Pod pewnymi względami to była jak na razie najzdrowsza reakcja z jej strony odkąd go poznała.
- Najprostszą rzeczą, jaką jestem w stanie sobie wyobrazić, to udowadnianie ci okrucieństw Cerberusa gdy tylko cię poznałam - odrzuciła spokojnie, ignorując jego pytanie. Chyba po raz pierwszy zwrócił się do niej po imieniu. - Chodziłeś z wyrazem twarzy, który nie potrafił bardziej pokazywać, że masz wyjebane. Że jesteś kompletnie odcięty od tego, co się dzieje wokół ciebie. Nie unosiłeś się, nie podnosiłeś głosu, bo przecież byłeś ponad to, ponad mnie i ponad nas wszystkich - skrzywiła się, puszczając jego koszulkę. Skoro sam trzymał ją przy sobie, ona zajęła się kreśleniem linii na jego klatce piersiowej, śledząc zagniecenia, które tym samym tworzyły jej palce. - Pancernik tego nie zmienił. Wiecznie milczący, wiecznie odpowiadający "tak, nie, prawdopodobnie". Nawet gdy wróciłam z Omegi pierwsze, co zobaczyłam, to jakaś pieprzona maska, za którą się chowasz. Przed moją załogą - zrozumiem. Ale nie przede mną.
Nie była zła i miała nadzieję, że na taką nie wyglądała. Czuła frustrację, której nie pozwalała po sobie pokazać, zbyt zajęta obserwacją tego, jak zachowuje się czarny materiał pod jej palcami.
- Założyłeś, że cię nienawidzę, więc udawałeś, że cię to nie rusza. Przez to nienawidziłam cię jeszcze mocniej.
Złapała go za koszulkę gdy tylko zobaczyła, że jego uścisk się zwalnia. Nie pozwoliła mu wrócić do biurka. Może i nie była tak wysoka ale potrafiła zaprzeć się nogami i przytrzymać w miejscu, w obawie, że znów obrażony ucieknie. Albo zbije jej teksty kolejnymi szyderstwami.
Nie była racjonalna, ale ich relacja była bardziej popieprzona. A ona miała dość zbijania piłeczki.
- Ale lubię to, jak się zachowujesz, kiedy nie udajesz. Po to sprowokowałam cię pierwszy raz - wzruszyła ramionami, tylko jedną dłonią trzymając go za koszulkę. Drugą uniosła do góry, musnęła palcami jego implant. Chłodny jak zawsze, niektóre rzeczy nie zmieniały się jak jej humor. Złapała go za podbródek, wpatrując się już bez żadnego problemu w błękitne tęczówki, usiłując odczytać z nich cokolwiek poza złością.
- Więc masz zostać - dodała twardo, co bardziej przypominało wydanie rozkazu niż prośbę, zresztą taka była jej intencja. - Tego chcę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 22:12

Spojrzał w dół, na przesuwające się po swojej klatce piersiowej kobiece palce, po czym na moment zamknął oczy, jakby próbował w ten sposób odciąć się od tej trudnej rozmowy. Znów wytykała mu obojętność, poprzednim razem doprowadziło to do pierwszej tak dużej kłótni. Długo się nie odzywał, choć widziała, że zbierał się do wyjaśnienia. Jeśli więc postanowiła poczekać znacznie dłużej, niż początkowo zamierzała, doczekała się odpowiedzi.
- To nie jest reakcja na ciebie i twoich ludzi - powiedział cicho. - Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to wytyka. Nie masz pojęcia, jak długo odcinałem się od świata, bo tak było łatwiej. Nie robię tego dlatego, że jestem ponad cokolwiek, czy kogokolwiek. Ludzie łatwo radzą sobie z ludźmi, którzy krzyczą, znacznie trudniej z tymi, których na pierwszy rzut oka nic nie rusza. Nauczyłem się tego dawno, wiele lat zanim cię poznałem, więc nie powinnaś brać tego do siebie.
Został w miejscu, tak jak poprzednim razem rezygnując ze swoich planów odsunięcia się od niej. Bliskość Hawk, ciepło jej ciała i dotyk jej dłoni wcale niczego nie ułatwiały. Po chwili wahania uniósł rękę i odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów. Przez moment przyglądał się jej, aż w jego oczach pojawił się błysk zrozumienia - chyba zauważył makijaż. To i tak było całkiem szybko, jak na faceta. Drgnął, gdy kobiece palce dotknęły implantu. Nie miał w nim przecież czucia, więc była to reakcja spowodowana zaskoczeniem. Gdy szukała emocji w jego oczach, nie znalazła w nich już złości.
Gdy wypowiedziała następne słowa, pojawiła się w nich ulga.
Nie była nikim, kto mógłby wydawać mu rozkazy, przynajmniej z jego punktu widzenia. Nie był bezpośrednio nad nią, a ona nie była nad nim. Był niezależnym mieszkańcem Wraitha, którego nie bardzo dało się umiejscowić gdziekolwiek w załodze. Gdyby spróbowała, na pewno znalazłaby dla Rhamy zastosowanie inne, niż dotąd, ale teraz mówienie mu, co ma robić, nie miało prawa zadziałać.
Tylko że zadziałało.
Naeem pochylił się nad nią gwałtownie i pocałował ją mocno, przyciskając ją do siebie obiema rękami. Długo nie odrywał się od jej ust, zachłannie rekompensując im obojgu ostatnie godziny. Trochę to trwało, zanim ukoił w ten sposób zszargane nerwy.
Kiedy się odsunął, na jego twarzy nie było już nawet cienia dawnej wściekłości. Nie uśmiechał się i daleko mu było do beztroski, na którą mógł pozwolić sobie dziś rano, ale jego objęcia przestały być kleszczowym uściskiem i stał się znacznie spokojniejszy.
- Więc zostanę - odparł. Nie do końca wyjaśnili sobie, na jakich zasadach teraz będą funkcjonować, ale frustracja Hawk i jego złość sugerowały, że oboje traktują to jako coś więcej, niż jednorazowy, powtórzony trzy razy seks bez konsekwencji. Może gdzieś w środku uznawał to już za romans, zresztą inaczej tego określić się nie dało. Na pewno nie teraz.
Oparł czoło o czubek jej głowy i odetchnął głęboko, wypuszczając ją z objęć, by przenieść dłonie na jej mnące czarną koszulkę palce. Złapał je i delikatnie od siebie odsunął. Tym razem kłótnia nie sprawiła, że rzucił się z nią na łóżko - rozwiązała się względnie spokojnie. Przez chwilę jeszcze milczał, nie wiedząc co powiedzieć.
- Whisky tak czy inaczej możesz wziąć - odezwał się w końcu. - Jest dla ciebie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

27 lip 2016, o 22:36

Nie wnikała w to, jakie wydarzenia konkretnie zmusiły Naeema do nauki bycia tak obojętnym. Może to Cerberus, a może jeszcze czasy na Ziemi, których nie musiał koniecznie wspominać w pozytywny sposób. Ją nie obchodziło, czy w podobny sposób traktował współpracownice, inne agentki i agentów Cerberusa, a może i własną matkę. Dla niej liczyło się tylko to, że ona sama musiała tak często widzieć tę maskę, co doprowadzało ją do szału.
Nie skomentowała jego słów, nie uznając kwestii za istotną. Może kiedyś wróci, wypłynie ten temat na światło dzienne przy kolejnej kłótni, na jakikolwiek temat by ona nie była. Ale w tym momencie nie patrzył na nią tak, jakby go nie interesowała. I tylko to się liczyło.
Choć został przy niej, jej palce wciąż zaciskały się na gładkim materiale białej koszulki. Zupełnie o nich zapomniała. Zapomniała nawet o whisky, widząc jego spojrzenie i czując dotyk męskiej dłoni na swoim policzku, gdy odgarnął jej włosy na bok. To uczucie lubiła. To spojrzenie sprawiało, że na następny dzień chciała wracać do jego kwatery zamiast zajmować się przygotowaniem do lotu na Trouge.
Ten dotyk uniemożliwiał jej pozostanie obojętną.
Westchnęła cicho, niemal bezgłośnie, widząc, jak ekspresja na jego twarzy się zmienia. Nie wypowiedziała ostatnich słów mając nadzieję, że zadziałają. Powiedziała to, co nawinęło jej się na język, co było chyba najbliższe mówieniu prosto z serca, szczególnie w jej przypadku. Żadna była z niej manipulatorka. Nie wiedziałaby, jakie słowa ugłaszczą Naeema tak, by zapomniał o wszystkim, czym go denerwowała. Jedyne co jej zostało to mówić szczerze, co robiła. Tym razem tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Jej uścisk nieco się rozluźnił, gdy wpił swoje usta w jej w tak gwałtownym ruchu, którego się nie spodziewała. Dopiero gdy odwzajemniła pocałunek, poczuła odrobinę satysfakcji. Może i nie przewidywała takiego zakończenia tej kłótni, nie po jego pożegnaniu, ale na pewno cieszyła się, że do tego doszło. Przycisnęła się jeszcze mocniej do gorącej klatki piersiowej, niemal wspinając na palce, jakby sam żar nie wystarczał do wyrażenia wszystkich uczuć, jakie nią w tej chwili targały.
Niechętnie rozwarła zdrętwiałe już palce, uwalniając jego koszulkę. Nie odwracała od niego wzroku, nie będąc pewną, czy tak spokojnego zakończenia pragnęła w tej chwili. Przygryzła tylko wargę, obracając się i wzrokiem szukając whisky. Wątpiła, by była w stanie powstrzymać się przed powrotem w jego objęcia, jeżeli spojrzałaby na niego po raz kolejny.
Westchnęła, łapiąc butelkę w ręce i sprawdzając etykietę. Ona kupiła inne, ale to też znała. Oparła się tyłem o brzeg biurka, pozwalając, by włosy zakryły jej twarz, gdy czytała z zainteresowaniem nazwę.
- Też kupiłam sobie na wieczór, tylko inną - mruknęła, odstawiając butelkę. Zerknęła na niego tylko na chwilę. Zlustrowała spojrzeniem jego sylwetkę, od dołu do góry, zatrzymując się na błękitnych tęczówkach.
Jeżeli tak wyglądał romans, to bardzo jej odpowiadał.
Odsunęła się od blatu, z powrotem podchodząc do mężczyzny. Uniosła się lekko na palcach, przytulając do jego klatki piersiowej.
- Napij się ze mną.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

28 lip 2016, o 00:53

Nie chciał jej zostawiać. O ile cały statek miał głęboko w poważaniu, tak samej Hawk już nie i bardziej nie mógł jej dać tego do zrozumienia. Nie próbował na siłę zaprzyjaźniać się z załogą, przynajmniej tego nie zauważyła. Spędzał z nimi tylko tyle czasu, ile uważał za konieczne. Tylko u Vinnet przebywał trochę częściej, może ze względu na to, że odpowiadał mu jej profesjonalizm i spokój, a może przyzwyczajał się do igieł na wszelki wypadek.
Obserwował ją przez cały czas, gdy czytała etykietę naklejoną na alkohol. Nie odsunął się szczególnie daleko, stał obok, patrząc na nią, jakby próbował coś wyczytać z jej zachowania, mimiki, gestów. Szybko się uspokoiła, szybko zmieniła podejście - nie wiedział, czy przyczyną było wyrażenie przez niego zgody na zostanie na Wraithcie, czy długi pocałunek. Jeśli to drugie, to okiełznanie Hawk stawało się znacznie łatwiejsze, niż sądził.
Zamrugał niepewnie, gdy się do niego przytuliła, obejmując ją i przesuwając dłońmi po jej plecach. Nie wsuwał ich pod koszulkę, po prostu wędrował nimi wzdłuż jej kręgosłupa i po łopatkach, znów zastanawiając się, co dzieje się w jej głowie. Nie był w stanie za nią nadążyć. Dopiero co miotała się tu, a teraz stała przed nim na palcach i proponowała wspólne picie. Nie mógł już powstrzymać się od parsknięcia śmiechem. Przez chwilę jeszcze nie odpowiadał, ale w końcu westchnął, a napięcie zaczęło powoli opuszczać jego barki.
- Napiję się z tobą - zgodził się. - Ale nie oczekuj, że mnie nawalisz mocniej. Szkoda dobrego alkoholu - rozejrzał się i zmarszczył brwi. - Nie mam tu szklanek, możemy przejść do ciebie. Albo do mesy.
Zakładał, że w kapitańskiej kwaterze szkło na whisky by się znalazło. Trzymając ją w objęciach, nie mógł powstrzymać się od pocałowania jej po raz kolejny. Włączony komputer przygasł, bo nikt z niego nie korzystał, a holograficzna klawiatura zniknęła, skoro nie była potrzebna. Rhama pocałował kącik ust Hawk, a potem połączenie skroni z kością policzkową. Wolał ją taką, spokojniejszą i nie rzucającą się na niego z pretensjami, nawet nie musiał o tym mówić, by to zauważyła. Nie próbował jej zaciągnąć znów do łóżka, po prostu starał się okazać czułość, na co nie pozwoliła mu wcześniej, jeszcze przed lądowaniem na planecie.
- Jak było na Illium? - spytał, gdy przypomniał mu się ten temat i przesunął kciukiem po jej policzku. - Zawsze się tak malujesz na niebojowe wyjścia? Wyglądasz inaczej, niż zwykle - zorientował się, że nie zabrzmiało to zbyt dobrze, jak na komplement, którym prawdopodobnie miały te słowa być, więc kąciki jest ust uniosły się w dość minimalistycznym uśmiechu. - Pasuje ci.
Biorąc pod uwagę, że poznał ją drącą się na niego i na Reda w CIB, potem sporo czasu spędziła z nim w pancerzu, a potem nago, nie miał zbyt wielu szans na docenienie jej umiejętności makijażu. Może sądził, że faktycznie w jej przypadku to było zupełnie normalne - skąd miał wiedzieć, że cały zestaw kosmetyków kupiła dopiero na Illium, wcześniej nie posiadając żadnego.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

28 lip 2016, o 08:53

Czuła się bardzo specyficznie. Złość z niej uleciała, zostawiając tylko swój cień. Jego frustracja i agresja połączona z długim pocałunkiem później nieco przypominały początek wydarzeń na pancerniku. Przez krótki moment była pewna, że i tym razem w ten sposób się skończy. Wpadła w trans, ten błogostan, w który wprowadzał ją za każdym razem, ale nie było niczego, co mogłoby ją z tego wyrwać.
Odwzajemniła jego pocałunek i zamyśliła się, wpatrując w jego usta. Liczyła na to, że alkohol ją, o ironio, otrzeźwi, a przynajmniej wybudzi.
- Skoro to mój alkohol, to ja zdecyduję kiedy będzie mi go szkoda - odrzuciła tylko, uśmiechając się przebiegle.
Zawsze miała jeszcze swoją whisky, która prawdopodobnie była z nieco niższej półki. Jeżeli będzie czuć się źle, będzie mógł pić tańszą dla uspokojenia skołatanych nerwów.
- Kupiłam co potrzebowałam - wzruszyła ramionami, zastygając z głową obróconą ku górze, w jego stronę. Obserwowała jego reakcję na zapomniany przez nią makijaż i uniosła brwi, gdy ów zmianę na jego twarzy zauważyła. - Nie - odrzuciła tylko na jego pytanie i parsknęła śmiechem, odsuwając się od niego i mocniej ściskając butelkę. - Podobno zwracają pieniądze, jeśli nie wyglądasz młodo i pięknie, może się upomnę.
Nie wyglądało na to, by był pod wielkim wrażeniem. Prawdopodobnie mogłaby tego nie nosić i nie byłoby najmniejszej różnicy, przynajmniej tak to odczuła. Może i jakiś czas spędziła na niemalowaniu się, ale względnie potrafiła to robić, więc innego wytłumaczenia nie widziała.
- Widzimy się u mnie - dorzuciła, cofając się do wyjścia. Spojrzała na niego przelotnie po raz ostatni, wciąż pochłonięta własnymi myślami, po czym wysunęła się z kajuty na korytarz, ruszając do własnej kwatery zanim ktokolwiek zaoferuje jej wypicie tego, co miała właśnie w ręce.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

5 sty 2017, o 22:05

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Nie chciała myśleć o ostatniej swojej rozmowie z Mousem, czy ostatniej interakcji z nim. Jej umysł jednak w naturalny sposób szukał tego momentu, sprawdzając, czy przypadkiem jej ostatnie słowa, które usłyszał od niej, nie były krzywdzące, czy prześmiewcze. Ale nie była w stanie sobie tego przypomnieć - za dużo się wtedy działo, a ona nie zwracała na to uwagi, bo nie czuła, by coś mogło być nie tak. Nie przewidziała, że Volker padnie ofiarą drapieżnika w formie asari.
- Ja też nie - odparła po chwili milczenia, słysząc, że Voodoo już nigdy nie tknie asari. Z jakiegoś powodu sama myśl o tykaniu i poznawaniu nowych asari wydawała się dla niej nieprzyjemna. Zbędna. Nie czuła takiej potrzeby. Jej myśli na moment podążyły do kajuty, gdzieś na tym poziomie, za mesą. Kajuty, w której siedział mężczyzna, którego powinna uznawać za swojego największego wroga, ale nie była w stanie.
Westchnęła, nie mówiąc już nic. Skinęła tylko głową, czując się nieco lepiej z faktem, że reszta załogi przychodzi. Dla nich wszystkich chłopak coś znaczył, tak jak i dla niej. Po tym, nie śpiesząc się, wyszła z kajuty - cicho, dla odmiany. Słyszała każdy swój krok, czując, jak bębni znacznie głośniej niż powinien. Syk otwieranych drzwi. Znacznie inne powietrze na korytarzu - a może tylko jej się tak wydawało.
Nie pukała, bo nie pamiętała o tym, że powinna. Z reguły nikt nie blokował tu drzwi, bo wszyscy zachowywali się jak większa rodzina. Każdy sobie, względnie, ufał. A Naeem spał przecież z generatorem tarcz i bronią przy głowie, byle tylko czuć bezpieczeństwo.
Rozejrzała się po kajucie. Źle chwyciła kubek, który przesunął się w jej dłoni tak, że poczuła, jak parzy sobie opierające o niego knykcie. Przeniosła go do drugiej ręki, przestępując nad leżącą na ziemi. Nie pamiętała, co chciała powiedzieć. W tej chwili wszystkie jej pytania i słowa wyparowały. Może dlatego, że nie widziała nigdy Naeema w takim stanie.
Przeszła obok niego, ignorując jego słowa. Mogła zapukać, nie pomyślała o tym. Nie potrzebowała. Wolała wejść od razu. Odstawiła kubek na biurko, po tym, gdy upiła łyka czarnej, gorącej kawy. Po tym odwróciła się tyłem do tego wszystkiego, patrząc na mężczyznę, targana sprzecznymi uczuciami.
Miała ochotę powiedzieć mu, że nie zrobi dla Cerberusa już niczego. Nigdy. Że znajdzie pozostałe nadajniki choćby miała sama przeszukiwać statek. Że odleci i nigdy nie da się złapać w drugą pułapkę.
Ale sama myśl o wypowiadaniu tych rzeczy wywoływała w jej sercu strach, do którego nie chciała się przyznawać. To wszystko znaczyłoby, że, w najlepszym wypadku, puści Naeema wolno. W najgorszym, będzie musiała...
- Dobrze - odparła, odganiając myśli, choć nie do końca docierał do niej sens jego pytania.
Podeszła powoli, czując się niekomfortowo w eleganckiej, białej koszuli. Materiał ją drapał, gryzł. Czuła nieznany zapach, nieznaną fakturę. Robiło jej się gorąco.
Opadła na łóżko, tuż obok niego, zbierając siłę na wypowiedzenie choćby jednego z tysiąca zdań, których przytoczenie zaplanowała, by teraz irracjonalne uczucia zapobiegały wydostaniu się wszystkich przez jej gardło.
Zmęczenie wróciło. A może tylko tak to nazywała. Tak samo, jak po ciężkim dniu pragnęła wtulić się w miękką pościel jej łóżka, tak teraz jej głowa oparła się o nagie ramię mężczyzny, wtulając w częściowo zimną, metalową szyję.
- Wszystko się udało? - spytała cicho, trzymając ręce przy sobie, zbyt przerażona możliwym odrzuceniem ich, powróceniem do chowania się za murem. Wstaniem Naeema i zimnym tonem głosu. Przymknęła oczy, napawając się chwilą, która mogła długo nie trwać.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

5 sty 2017, o 22:41

Widząc, że siada obok niego, Naeem zrezygnował ze wstawania i ubierania się. Dla niego też obecność Hawk blisko, obok, była ulgą, uczuciem którego potrzebował od dobrych kilku godzin. Może też obawiał się chłodnego głosu, może faktycznie czekał na słowa, które byłyby początkiem końca. Nie rozluźnił się jednak, nie przytulił jej tak, jak zawsze, nie powiedział nic uspokajającego. Zamknął oczy i westchnął głęboko.
- To dobrze - odparł po długiej chwili i objął ją sztywnym ramieniem, gestem tak nienaturalnym, jakiego jeszcze u niego Hawkins nie widziała. Nie był sobą. Wyglądał, jakby ledwo się trzymał, jakby miał zaraz wybuchnąć, choć nie wiadomo, czy wściekłością, czy rozpaczą. Chciał być dla Hawk, bo widział, że go potrzebuje, ale nie potrafił, nie tak jak zawsze.
Przycisnął policzek do czubka jej głowy, ale gdy padło pytanie, parsknął suchym śmiechem i wyprostował się. Wciąż ją obejmował, był to jednak bardziej żelazny uścisk, niż czuły gest. Otworzył oczy, by utkwić wzrok gdzieś w odległym punkcie niewielkiej kajuty.
- Czy się udało? - powtórzył. - Iluzja skontaktował się z Trouge, nawiązali porozumienie bezpośrednio po naszym wylocie. Jest... zadowolony z tego, jak wszystko się potoczyło. Z tego, że zabiłaś Ovesena. Ale nie, nie udało się. Jesteś ranna, twój człowiek nie żyje. To nie tak miało...
Zacisnął zęby i puścił ją, orientując się, że może trzymać zbyt mocno. Oparł się łokciami na kolanach, jednocześnie zmuszając ją niestety do odsunięcia się od niego i zacisnął dłonie w pięści. Przyglądał się im w milczeniu, podczas gdy mijały sekundy, a może i długie minuty. Medi-żel na jego ramieniu zaschnął, prowizorycznie zasklepiając ranę, która do niegroźnych nie należała. Powinien ją zszyć, powinien wybrać się do Vinnet. Ale nie był w stanie ogarnąć swojego ciała, kiedy nie potrafił ogarnąć umysłu.
- Przepraszam, Jean - wydusił w końcu przez zaciśnięte zęby. - Nigdy nie sądziłem, że staniesz mi się tak... bliska. Nie spodziewałem się, że będę roznosił statek tylko przez to, że nie wiem co się z tobą dzieje. I nawet gdyby to było normalne, nie, to ja was wysłałem na stację, przeze mnie poszłaś na ten obiad, to ja przecież...
Zacisnął zęby, a gładka powierzchnia implantu błysnęła w sztucznym świetle kajuty. Ciężko oddychał.
- Więc nie, nie udało się. Myślałem, że powiem ci po wszystkim, że jednak współpraca z Cerberusem nie musi być taka zła. Że uda się to jakoś pogodzić... ze wszystkim. Ale wszystko się spierdoliło, jak zawsze, a ja nie jestem w stanie zrobić nic. Jestem odpowiedzialny za wszystko, co złe i nie mogę tego naprawić. A ty przychodzisz tutaj, udając, że wszystko jest w porządku. Dlaczego?
Poderwał się z łóżka i stanął nad Hawk. Dłonie wciąż miał nerwowo zaciśnięte, a na twarzy pojawił się wyraz, którego jeszcze nie widziała. Jego oczy płonęły zimnym ogniem.
- Dlaczego jesteś taka spokojna? Ja pierdolę - odwrócił się do szafki i otworzył ją, wyciągając ze środka białą koszulkę. Szybko przeciągnął ją przez głowę i trzasnął drzwiczkami.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

5 sty 2017, o 23:40

Żelazny uścisk jej się nie podobał, ale nie był w stanie wytrącić jej z tej apatii, która pojawiła się w którymś momencie jej przebywania na Trouge. Jej dłoń automatycznie oparła się o udo siedzącego obok mężczyzny, nieświadomie zaciskając się coraz silniej, tak, jak czyniło to owinięte wokół niej ramię.
Czuła, że tym razem zawędrowała znacznie dalej. Przeszła przez stadium wściekłości i rozczarowania, lądując w ciemnym miejscu, samotnie. W miejscu, w którym zapominała, że świat wokół niej ma znaczenie. Chciała wydobyć z siebie agresję - wściekłość, która na ogół ją napędzała do działania. Którą reagowała na nieprzyjemne zmiany. Ale zorientowała się, że jej nie ma. Nie wiedziała, co ze sobą zrobić, nie wiedziała jak ma zareagować - i czy potrafi w jakikolwiek sposób. Mówił, ale nie docierały do niej jego słowa. Przyjmowała je do wiadomości, ale nie czuła się z nimi ani lepiej, ani gorzej.
Wpadła za głęboko.
Milczała, przenosząc swoje spojrzenie na niego gdy zorientowała się, że od dłuższego czasu jej wzrok zawieszony jest na nieokreślonym punkcie w przestrzeni. Czuła się nieprzytomna. Zmęczona. Znów zmęczona. Tylko tak potrafiła to wytłumaczyć. I pomimo swoich lepszych momentów na Trouge, czuła, że to zmęczenie ciągnie się za nią już od dłuższego czasu.
- Straciłam statek. Prawie straciłam pół twarzy przez jakieś robaki. Okłamałam załogę. Mouse zginął - mówiła cicho, usiłując dosłyszeć znajome nuty we własnym głosie, ale równie dobrze mógłby być zupełnie obcy. - Cała moja załoga mogłaby zrzucić winę na ciebie, a ja nie potrafiłabym nacisnąć spustu.
Głos uwiązł jej w gardle, gdy mówiła do Rhamy. Wolała na niego nie patrzeć. Jakaś resztka emocji kryła się w tyle jej głowy, wmawiając, że powinna zachować dumę przyznając się do słabości. Nie patrzeć w oczy osobie, która ją wywołała.
- I co teraz? Powiesz mi o kolejnej rzeczy, której chce ode mnie Iluzja, a ja ci powiem, że tego nie zrobię - zmusiła się do odnalezienia go wzrokiem. Unikała tylko oczu, których kolor pamiętała, ale nie chciała go widzieć w tej chwili, nie przyznając przed sobą, że może to być wywołane strachem. - Nie uwierzę w to, że nas puści wolno. Jesteś na miejscu, jesteś uzbrojony.
Wola przetrwania uratowała ją z miliona różnych opresji. Pozwoliła na ignorowanie bólu, parcie dalej, naprzód, gdy zależało od tego jej życie. A jednak teraz Naeem mógłby sięgnąć po pistolet i wycelować go w środek jej czoła, a ona pewnie nawet by się nie poruszyła.
- Prędzej czy później dostaniesz rozkaz, żeby mnie zabić i wrócić na ten cholerny pancernik, a ja nie wiem, co powinnam z tym zrobić. I chyba nic nie chcę.
Zamknęła oczy, chcąc znaleźć się gdziekolwiek indziej - najlepiej w miejscu, w którym nie będzie musiała nic mówić, ani egzystować. Ankhta i Trouge - dwa miejsca, które kosztowały jej tyle emocji, że więcej w niej nie pozostało. Chciała się zaśmiać, ale jakoś nie pasowało. Nie potrafiła radzić sobie w tej sytuacji. Nie wiedziała, czy powiedziała coś, co wywoła jego wściekłość, czy zupełnie przeciwnie. Traciła obiektywizm. A może straciła go już dawno temu, gdy, zamiast strzelić mu w tył głowy, zaprosiła go do załogi, myśląc, że robi dobrze.
Zorientowała się, że zależy jej na Naeemie tak, jak na własnej załodze - ale w inny sposób. Zupełnie inny. Taki, którego nie potrafiła określić, ani wysłowić tego, co tliło się w jej głowie, jakby myślała w innym języku niż ten, w jakim była w stanie się porozumieć. Jej dłonie zacisnęły się w pięści, zaciskając na pościeli, na której siedziała, a którą chwyciła bezmyślnie, nie zdając sobie z tego sprawy.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

8 sty 2017, o 17:41

Naeem widział, w jakim stanie jest Hawk, ale nie potrafił się dostosować. Nie umiał się uspokoić, bo nie tylko ona miała emocje, z którymi nie wiedziała jak sobie poradzić. Krążył po kajucie, zupełnie tak, jak jakiś czas temu, na początku, kiedy po raz pierwszy znalazł się z nią sam na sam w kwaterze kapitańskiej. Kiedy siedziała oparta o ścianę i piła, bo nie wiedziała co więcej mogłaby zrobić. Wtedy pierwszy raz pokazał po sobie coś więcej, niż obojętność. W tej chwili nie było w nim obojętności już wcale.
- Nie powiem ci o kolejnej rzeczy, której chce od ciebie Iluzja - odparł cicho. - Wiem, że tego nie zrobisz. Nie chcę, żebyś musiała.
Znów parsknął suchym śmiechem i pokręcił głową. Jego wzrok przeniósł się z Hawk na Szpona, broń leżącą obok niej. Długo milczał, a skoro unikała go spojrzeniem, to nie mogła wiedzieć, co dzieje się w jego głowie, mimo, że jego maska dawno spadła. Kątem oka widziała zaciśnięte dłonie, które w końcu wsunął do kieszeni spodni, bo wyraźnie nie wiedział, co z nimi zrobić.
- I co z tego? Ty też jesteś uzbrojona. Skoro tak bardzo nie chcesz, żeby Iluzja mówił ci, co masz robić, to możesz pozbyć się problemu równie łatwo, co ja. Nie mam generatora, pistolet leży. Skoro ty nie potrafiłabyś nacisnąć spustu, skąd przypuszczenie, że ja miałbym to zrobić?
Opadł na krzesło przy biurku. Na blacie stały dwa brudne kubki i coś, co wyglądało jak jedna z jego koszulek, choć równie dobrze mogło być wszystkim innym. Sięgnął do jednego z naczyń i obrócił je w dłoni. Dopiero po długiej chwili odwrócił się z powrotem do Hawkins. Nie wyglądał, jakby faktycznie spodziewał się tego ataku, o którym dopiero co mówił. Zacisnął zęby, słysząc ostatnie jej słowa. A potem zapadła długa cisza. Może trochę zbyt długa, zanim w końcu, po dobrej minucie milczenia, usłyszała jego kroki.
Po jej policzku przesunęła się ciepła dłoń, zakładając jej włosy za ucho.
- Popatrz na mnie, Jean - odezwał się Rhama cicho.
Gdy otworzyła oczy, Naeem stał naprzeciwko. Frustracja nie zniknęła z jego twarzy, ale znacznie zmalało szaleństwo w jego spojrzeniu. Nie chciał, żeby jego nieopanowane emocje sprawiały, że Hawk odwraca od niego wzrok. Zabrał rękę, najwyraźniej uznając, że to nie jest właściwy moment na jakąkolwiek bliskość, nawet jeśli przed chwilą to ona sama oparła się o jego ramię. W drugiej dłoni trzymał datapad, być może podniesiony jeden z tych, które wcześniej rozrzucił po podłodze, a może jeszcze inny. Podał go czerwonowłosej i z ciężkim westchnięciem usiadł obok.
Na urządzeniu znajdowały się dobrze jej znajome plany Wraitha. Nie potrzebowała nawet chwili zastanowienia, by je rozpoznać. Na plan naniesione zostało kilka punktów, szczegółowych lokalizacji z opisem. Rhama odgarnął mokre włosy z twarzy.
- Pewnie taki rozkaz dostanę. I jeśli ty wtedy nie naciśniesz spustu, to Iluzja znajdzie kogoś, kto to zrobi, bo nie będę chciał go wykonać.
Datapad zawierał informacje o wszystkich czujnikach, jakie Cerberus zamontował w statku. Wszystkich podsłuchach, kamerach i lokalizatorach. O wszystkim, czego Hawk tak bardzo się obawiała. Miała teraz możliwość usunięcia wszystkiego i pozbycia się tego problemu, zanim faktycznie zacznie nim być.
- Prościej by było, gdybyś mnie nienawidziła tak samo, jak na początku - mruknął. Jego usta wciąż wykrzywione były w nieprzyjemnym grymasie. - Nie mogę wrócić do Cerberusa, zostawiając cię wolną, bo wyślą za tobą kogoś innego, a ja... - pokręcił głową. - Nie mogę też tu zostać, dalej mówić ci co masz robić, bo nie mogę na to patrzeć. Mogę tylko tyle.
Wskazał datapad i oparł się plecami o ścianę, nogi prostując przed sobą. Nie widział alternatywy. Czuł się równie bezradny, co ona.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: Kajuta Rhamy

8 sty 2017, o 19:28

Zastanawiała się, czy wiedział, czego oczekiwał od niej Iluzja teraz. Jakie było kolejne zadanie, które miał Hawkins zlecić - a może tym razem też całej załodze, o ile w ogóle interesował się tym, w jaki sposób wykonałaby to zlecenie. Zlecenie - płatne stresem, wymuszone szantażem. Chyba nie mogła tego nawet tym nazywać.
Wiedział, że tego nie zrobi, cokolwiek by to nie było - wiedziała również ona. W sercu czuła rosnący żal, wypierający wściekłość skierowaną na własne decyzje. Gdyby nie ta cała sytuacja, wyrwałaby się już dawno. Spróbowała, zaryzykowała. Latałaby zatrzymując się w mniejszych systemach po paliwo, nie schodząc na żaden grunt przez miesiąc, może dwa, na ile starczyłoby im wszystkiego. Prawdopodobnie na długo. Nie wysyłałaby nikogo promem, nie chcąc ryzykować. Może po jakimś czasie zdecydowałaby się opuścić Wraitha sama, ale na krótko. Ostrożnie. Nie popełniłaby tego samego błędu co ostatnio.
Ale był Rhama, a jej uczucia względem niego komplikowały cały otaczający ją świat.
Wzruszyła lekko ramionami, nie wiedząc co odpowiedzieć. W tyle jej głowy wciąż siedziała ta nieznośna myśl, że wszystko to jest tylko starannie dopracowaną operacją Cerberusa, a Naeem - doskonałym, podwójnym agentem. Przez tę myśl, zrodzoną z paranoi, nawet teraz odpychała od siebie targające nią uczucia, zamykając się w szczelnej bańce, w której, poza nią samą, nie było niczego.
Pistolet wyglądał specyficznie. Znajdował się w zasięgu jednego skoku w kierunku szafki, a jednak wydawało jej się, że leży w innym wymiarze, a zdobycie go wymagałoby przerwania dzielącej dwa światy bariery, co spowodowałoby zniszczenia. Gdzieś w środku.
Ciepły dotyk na jej skórze oderwał jej uwagę od tych myśli na dłuższą chwilę.
Nie zorientowała się, że ma zamknięte oczy, póki nie usłyszała prośby. Polecenia. Bez znaczenia - nie czuła się na tyle pewnie by to robić. Uchyliła powieki, początkowo wbijając wzrok we własne nogi - na spodniach wciąż znajdowały się ślady krwi. Fascynujące, ciemno fioletowe. Przynajmniej w tej chwili.
Zmarszczyła brwi, odbierając datapad. Schemat rozpoznała od razu, ale wciąż ciężko było jej zrozumieć, o co chodzi. Tak długo właśnie tego chciała, by teraz to wypierać - udawać, że to wszystko się nie dzieje. Szok na moment przedarł się przez mury, które jej własny umysł postawił w samoobronie, gnany instynktem samozachowawczym, dzięki któremu jeszcze nie oszalała.
- Co? - wymknęło jej się z ust, nieplanowane. Uniosła wzrok, przenosząc go na mężczyznę, którego słowa docierały do niej nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Słuchała go bez zrozumienia. - Nie możesz tego zrobić. To zdrada. Znajdą cię tak, jak znaleźli mnie - warknęła, czując, jak robi jej się gorąco. Nie zauważyła nawet, jak o Cerberusie wypowiedziała się jako o trzeciej osobie - organizacji, do której Naeem nie należał.
- Prościej byłoby, gdybym strzeliła ci w łeb w chwili twojego wejścia do tej kajuty po raz pierwszy, ale cieszę się, że tego nie zrobiłam - mruknęła po nosem, częściowo do samej siebie. Datapad był zimny w dotyku - odrzuciła go na łóżko obok, opierając łokcie o własne kolana, pochylając się do przodu i twarz chowając w dłoniach. Po kilku sekundach zdołała podnieść głowę do góry, dłońmi wciąż zasłaniając usta w odruchu o nieznanym dla siebie pochodzeniu. - Dlaczego to robisz? - jęknęła, na krótki moment znów zamykając oczy. - Wiesz, że ich sprawa jest słuszna, a ty masz u nich dług. A przynajmniej tak mówiłeś.
Według jej spłacił go już dawno temu.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Archiwum”