Widząc, że się porozumieli i że żaden z najemników nie miał do zleceniodawcy pytań, Baidar skinął głową i rzucił krótkie, znaczące spojrzenie dwóm swoim towarzyszom. Nie określił, czy to jego współpracownicy, ochrona, czy podwładni, zresztą to i tak nie miało znaczenia - on im miał zapłacić, gdy dostarczą jego więźnia z Czyśćca na Omegę, to wszystko, co się liczyło w ich krótkiej i niezbyt zażyłej znajomości.
Wstali we trzech, by pożegnać się krótko i zwięźle. Po udzieleniu odpowiedzi na kilka pytań Svei, dotyczących trasy i zwrotu kosztów paliwa, Ganzorig uścisnął jej rękę, uśmiechając się - w jego mniemaniu prawdopodobnie czarująco - i życząc spokojnej podróży. Kobieta odpowiedziała mu grymasem, który mimo chęci z uśmiechem niewiele miał wspólnego, po czym odprowadziła zleceniodawców do śluzy i upewniła się, że opuścili statek. W końcu kontrolka przy wyjściu zmieniła kolor na czerwony, a różowowłosa dotknęła jednego z paneli na ścianie, łącząc się z maszynownią.
-
Alve, lecimy - rzuciła do komunikatora, z którego odpowiedziało jej bliżej nieokreślone mruknięcie.
Z zadowoleniem wróciła do mesy i podeszła do swojego pancerza, który zaczęła powoli składać. Był czysty, wystarczyło więc jedynie złożyć go i schować w zbrojowni, czy gdziekolwiek trzymała go na co dzień. Przesunęła spojrzeniem po zebranych, ale już nie z takim zainteresowaniem, jak za pierwszym razem - ot, byli ciekawsi, niż wnętrze statku, które znała na pamięć.
-
Alve to mój brat - wyjaśniła, uderzając jednocześnie pięścią w panel przy drzwiach naprzeciwko stołu. Te rozsunęły się, pozwalając kobiecie wejść do najwyraźniej jej kajuty. Nie przeszkadzało jej to jednak kontynuować rozmowy. -
Jest moim technikiem. Nie grajcie z nim w kwazara, spróbujcie go też nie upić, bo bywa przydatny.
Przez długą chwilę nie wychylała się zza ściany, choć jeśli któryś z nich postanowił zajrzeć do jej kwatery, zastałby ją w trakcie zmieniania butów od pancerza na wygodne, skórzane, sięgające do połowy łydki i zapinane na kilka zatrzasków. Na swój czarny kombinezon zarzuciła też krótką kurtkę, póki co nie widząc powodu, by przebierać się całkiem.
-
Wyjdzie z maszynowni jak tylko znajdziemy się na kursie i nie będzie trzeba niczego pilnować. Ja też wtedy wrócę do mesy, nie będę siedzieć przecież przez dwa dni w kokpicie, bo mnie tam kurwica strzeli - wyszła ze swojej kwatery, a drzwi zasunęły się za nią. -
Okej, to chodźcie, oprowadzę was. Tu są dwie kajuty, które możecie zająć. Są w nich piętrowe łóżka, nie małżeńskie, mam nadzieję, że nie czujecie się z tego powodu rozczarowani - wejście do jednej z nich wskazała tylko dłonią, do drugiej zaprowadziła wszystkich zainteresowanych. Nie były to może luksusy, ale standard był wyższy od spotykanego chociażby w wojsku. W pomieszczeniu, poza piętrową pryczą, znajdowała się podwójna szyfrowana szafka i niewielkie drzwi. -
Tam są łazienki. Znaczy jedna, ale przedzielona ścianą, więc nie musicie się bać, że niechcący spotkacie się z kimś z drugiej kajuty.
Wróciła do mesy, kolejno wskazując dłonią ekran umieszczony w ścianie, jedną z dolnych szafek i jedną z górnych.
-
Macie bibliotekę vidów, z której możecie korzystać, jeśli chcecie. Płacę zdecydowanie za drogi abonament za to, ale czego się nie robi dla zabicia czasu. Tutaj jest alkohol, możecie jednak z piciem poczekać na mnie, okej? Bo jak tu wrócę za pół godziny, a wy wszyscy będziecie napierdoleni jak volusy po rynkolu, to mi będzie smutno. W tej szafce jest jakieś jedzenie, Ganzorig zafundował. Mam nadzieję, że nie ma tam mięsa z jakiegoś psa czy coś.
Obróciła się w miejscu, uśmiechając się lekko. Odgarnęła różowe włosy z twarzy i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, głową wskazując kolejne miejsca.
-
Tu śpi Alve, tam jest magazynek, tam ładownia, teraz względnie pusta. Chyba nie potrzebujecie wiedzieć więcej, przynajmniej na najbliższe pół godziny. Potem mogę każdemu zrobić indywidualną wycieczkę krajoznawczą. Spróbujcie się nie pozabijać w międzyczasie, przypominam że jesteśmy na statku - przesunęła spojrzeniem po sylwetce Kraivena, jako że akurat na nim w tamtym momencie wylądował jej wzrok. -
I możecie zdjąć te pancerze. Chyba, że bardzo chcecie chodzić w nich przez dwa dni i w nich spać, ja was powstrzymywać nie będę.
Uśmiechnęła się znów, a w jej oczach po raz kolejny błysnęło rozbawienie. Zrobiła zwrot w tył i ruszyła w stronę kokpitu, bo przecież trzeba było opuścić w końcu Omegę.
-
Wracam jak będę mogła przełączyć na autopilota. Jakbyście bardzo tęsknili, to i tak musicie poczekać. Czujcie się jak u siebie, tylko bez przesady.
Uniosła jeszcze pytająco brwi, w razie gdyby czegoś od niej chcieli, zanim zniknie w kokpicie i na dłuższą chwilę stracą z nią kontakt.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąSzeol, pięć linijek posta i to tylko dlatego, że dałeś enter przed ostatnim zdaniem, aj kil ju :)
11 na planie to nie sensory, tylko łazienki o których mówi Svea. Ona zajmuje kajutę nr 7, Alve nr 8, Wasze są 9 i 12.
Dedlajn: sobota, północ.