Miał nadzieję, że łysy mężczyzna podejmie współpracę nie chciał, aby przez jego zachowanie całą misję szlag trafił, kiedy miał pod ręką pancerz szyty na niego. Dlatego też wypuścił powoli powietrze, kiedy zauważył, że ten postanowił współpracować. Jak zawsze dopisało mu szczęście, którego w ostatnim czasie miał wręcz za dużo. Jakby ktoś nad nim dosłownie czuwał.
Teraz zastanawiał się tylko nad tym jak pozbyć się asari. Jej osoba cholernie utrudniała najzwyczajniejsze w świecie uprowadzenie jej faceta lub kimkolwiek on tam dla niej był. Nawet przez chwilę poczuł wyrzuty sumienia gdyby musiał zabić tamtego mężczyznę. Te kilka miesięcy na wolności sprawiły, że zmiękł. Nie czuł już satysfakcji z zabijania innych o ile nie było to potrzebne. Oczywiście, nie chciał patrzeć na siebie taki sposób. Jakby nie potrafił już być taki jak kiedyś. Po prostu chciał wierzyć w to, że zabicie strażnika sprowadziłoby zbyt dużo problemów dla jego grupy.
- Zawsze to wygląda troszkę inaczej.
Wzruszył ramionami. Gówno go interesowało jego zdanie, ważne było tylko to, żeby się od niego odwalił na najbliższe kilka minut, kiedy ten będzie musiał go obserwować i w końcu zaatakować. Problem polegał na tym, że im dłużej będzie zwlekał tym gorzej. Dlatego też musiał podjąć jakiekolwiek kroki by przyśpieszyć zdobycie uniformu ochrony, najlepiej jeszcze hełmu. Wolał nie paradować w z odkrytą twarzą.
Już miał coś powiedzieć do Rosjanina, kiedy w słuchawce usłyszał głos Snow i Huntera. Musiał przyznać, że koleś musiał być konkretnym psem na baby skoro tak szybko postanowił wziąć w obroty członka ich załogi. Może i dobrze, przynajmniej po tamtej stronie wszystko szło wyjątkowo dobrze.
Odwrócił się w stronę swoje wcześniejszego przeciwnika. Na ten moment mogłaby mu się przydać jego pomoc. Chociaż na chwilę. Dobrze, że trafił do miejsca gdzie większość ludzi miała cholernie duży problem z pojęciem słowa moralność.
- Nie będę już potrzebował twojej pomocy.
Skinął głowy do Concierge. To co miał znaleźć było już w jego zasięgu. Trzymanie jej tutaj dłużej tworzyłoby tylko niepotrzebne problemy. Tych akurat jeszcze nie było ale nie było sensu ich tworzyć. Kiedy odeszła już kilkanaście metrów od niego zwrócił się po raz kolejny do mężczyzny po rosyjsku nie było sensu gadać w języku, który mogą znać wszyscy.
- Chcesz zarobić?
Spytał wręcz bez żadnego akcentu, który mógłby zdradzić skąd pochodzi. Już chyba przestał nawet wyglądać jak książę. Zresztą po przyjrzeniu mu się nawet nie dało się w nim zauważyć nic związanego z arystokracją czy innymi bogatymi rodzinami na Ziemi. Szczególnie, że blizny, które miał na twarzy mogły się wydawać teraz znacznie bardziej widoczne, skoro pijany mężczyzna mógł mu się w końcu przyjrzeć.
- Potrzebuje pancerza ochrony, a tak się składa, że ci co nas przed chwilą złapali mają takie które będą idealnie pasować. Sam ich nie zdejmę, potrzebuję kogoś kto zajmie się asari. Nie musimy zabijać, wystarczy, że ich ogłuszymy.