W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

19 cze 2018, o 20:56

Ktokolwiek dotarł do miejsca, w którym byli teraz, nie miał zbyt wiele szczęścia. Patrząc na trupa i omiatając go promieniem latarki zastanawiała się w jaki sposób zginął. Na pewno nie został utopiony, a krwawy ślad sugerował, że jego pancerz został w jakiś sposób naruszony. Przygniecenie, postrzelenie? NIe mieli czasu żeby oglądać trupa z bliska i tego się dowiedzieć. Mogli tylko mieć nadzieję że cokolwiek, na co się nadział, nie czeka ich. Że zużył już jedną z pułapek zastawionych przez WI i na razie nie mieli się czego obawiać. Dopiero gdy dotrą tam, gdzie nie było przed nimi nikogo, zaczną się schody.
Pomieszczenia pracownicze dawały im pewną nadzieję, a przynajmniej jej. Dzięki zdobytym kodom mogliby wejść do środka, choć ktoś inny zadbał o to, by wejście było możliwe. Tak czy siak cieszyła się z wcześniej podjętej decyzji. Na razie wczesne obudzenie WI nie niosło ze sobą konsekwencji większych niż dziwne odgłosy, którymi ich raczyła i iście horrorowa atmosfera. To miało pewnie wkrótce się zmienić, dlatego czujność Hawkins wzmagała z każdym krokiem. Kusiło ją by włączyć skok adrenaliny, ale stymulant robił wszystko co mógł by zniwelować jej zmęczenie. Czuła się wypoczęta, rześka i skupiona.
Dostrzegła napis na drzwiach, do których od razu ruszył Naeem i nie była w stanie powstrzymać unoszących się w górę brwi. Nie spodziewała się tego, że to będzie tak łatwe. Że znajdą to tak szybko i uda im się możliwie załatwić jeden z punktów do odhaczenia. Gdy zauważyła rzędy półek, westchnęła mimowolnie - krótka chwila ciszy i spokoju, zanim do jej uszu dotarł odgłos mechanicznych kroków, przez który obróciła się na pięcie w kierunku, z którego dochodził.
- Masz pięć minut - poinformowała go krótko, stanowczo, szukając sobie jakiejkolwiek osłony, z karabinem wycelowanym w drzwi, zza których miało do nich coś nadejść. - Masozi, pomóż mu szukać. Reszta za osłony - dodała, rozkazując pozostałym to samo. Znalezienie dogodnej pozycji do strzału, przy której nie będą całkowicie odkryci. Pięć minut to mało czasu - ale w walce potrafiło dłużyć się niczym godzina.
Uklęknęła za szafką, biurkiem czy czymkolwiek, co dawało jej choć odrobinę ukrycia i wycelowała karabin w przejście, gotowa odpalić Skok Adrenaliny w pierwszej chwili, a dopiero później posłać dwie salwy z Błotniaka w pierwszego przeciwnika, którego zobaczyła.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 cze 2018, o 21:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 cze 2018, o 22:00

Eshe skrzywiła się wyraźnie z niezadowoleniem, ale nie protestowała. Nie było teraz na to czasu, może pozwoli sobie później, gdy już z wielkim sukcesem opuszczą tamę i przyjdzie czas na wyjaśnienia. Hawk wciąż nie miała pewności, czy kobieta również jest im jakieś winna, czy widzimisię wirtualnej inteligencji nie było spowodowane niczym konkretnym.
Szafy, do których się dobrali, były jednak zablokowane. Panele służące do otwarcia ich nie musiały być podpięte do prądu, posiadając jakieś swoje własne zasilanie, wciąż aktywne. Dwójka techników szybko zabrała się za hakowanie. Tutaj nie mogli pozwolić sobie na przestrzelenie zamków, bo nie mieli pojęcia w którym miejscu się one znajdują. Stopniowo więc usiłowali zdobyć dostęp do regałów ze sprzętem implantologicznym, podczas gdy mechaniczne kroki dawały się słyszeć coraz bliżej.
- Po co wam ten implant? - spytała w końcu szeptem Eshe, z frustracją, której nie udało się jej ukryć. A może wcale nie próbowała. - Nie możecie poczekać na odzyskanie tamy? Dostaniecie co chcecie, implant i operację, dla kogokolwiek tego szukacie.
Naeem nie odpowiedział, zajęty swoim panelem. Hawkins mogła jednak domyślać się, że pytania Masozi wcale nie są dla niego wygodne. Pozostała trójka doskoczyła do osłon - Voodoo wylądował przy ścianie, obok drzwi, po których drugiej stronie stał teraz Nephiett. Asari schowała się za regałem, wychylając się jednak na tyle, by móc obserwować co dzieje się na zewnątrz.
- Właśnie, po co my tego szukamy w ogóle? - spytała Satia. - Dla kogoś z załogi? Vinnet tego potrzebuje? Nie może dogadać się potem normalnie z Amslerem? Dostanie stąd pewnie wszczepy, leki i zapasy medyczne jakich chce, za darmo albo za pół ceny.
Jean usłyszała za plecami, jak otwiera się jedna z szaf. Naeem milczał, więc konieczność udzielenia odpowiedzi spadała na nią. On nie mógł powiedzieć, że każdy jego dzień wiąże się teraz albo z bólem nie do zniesienia, albo z braniem leków, które w końcu się mu skończą zanim Vinnet dojdzie do jakiegokolwiek porozumienia z władzami kolonii. Albo po prostu zostanie kaleką, co było dla niego opcją chyba najbardziej nie do przyjęcia.
Jednocześnie kroki na zewnątrz ustały. Gdy wcześniej się w nie wsłuchiwali, wszystko wskazywało na to, że przeciwników - prawdopodobnie mechów - będzie co najmniej czwórka. W tej chwili maszyny zatrzymały się, czekając, aż to oni wyjdą pod ostrzał. Bo wcześniej czy później będą musieli opuścić pomieszczenie i zarówno grupa uderzeniowa, jak i prowadzone przez WI mechy musiały zdawać sobie z tego sprawę.
A wody przybywało. Jej poziom wzrósł o kolejne kilka centymetrów. Zakładając, że to tempo się utrzyma, za pięć minut będzie sięgać im prawie kolan. Wciąż jeszcze musieli pamiętać o tym, że czekały na nich następne dwa piętra.
- Jakie to były nazwy? - spytała cicho Masozi.
- XUU-07 albo XUY-07 - odparł z pamięci Naeem, nie zaglądając nawet do omni-klucza.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

20 cze 2018, o 23:27

Nie miała ochoty odpowiadać na te pytania. Najmniejszej. Irytowało ją to, że Naeem tego nie robił. Powinien spowiadać się za swoje priorytety, nie ona. Szczególnie, że po ostatnich sytuacjach czuła się zbyt wyprana z życia żeby doceniać to, że w ogóle kontempluje wymianę implantu. Do samego końca przecież nie chciał się przekonać, tylko łykał swoje mordercze tabletki, zabijając się od środka bo było to lepsze niż perspektywa kilku dni spędzonych z powrotem na wózku. Normalnie to rozumiała. Do pewnej granicy, ale rozumiała. Współczuła mu, ale też nie mogła patrzeć na niego ze świadomością, że wiecznie odczuwa ból, którego nie przytępiają tabletki przepisane przez Vinnet. Im dłużej o tym myślała tym mniej chciała spojrzeć na Satię. Eshe była dla niej szumem w tle, ale załogant to co innego. Czuła się, jakby stała się mało obiektywnym kapitanem, bo w zasadzie tak było. Z drugiej strony, czy gdyby zamiast Naeema to Adams potrzebował czegoś stąd, jak nowej, cholernej protezy, wstrzymywałaby się? Nie.
- Tak - odparła zdawkowo, na któreś z pytań T'Roel, licząc na to, że nie domyśli się na które. - Normalnie wrócilibyśmy tu po to później, ale i Amsler, i Snyder mają coś do ukrycia. Nie ufam żadnemu i jeśli to wszystko ma jebnąć na koniec, wolę wyjść stąd z czymś wartościowym w rękach.
Wzruszyła ramionami, podkreślając swoją pozycję w tej sytuacji. Poniekąd tak było. Ostatnio wiele rzeczy nie szło tak, jak sobie to planowali, teraz zabezpieczali nagrodę na samym początku.
- Na zewnątrz mechy, czwórka lub więcej. Nie mamy czasu na czekanie - mruknęła, nasłuchując. - Pośpieszcie się, do cholery. Oczyścimy korytarz - warknęła, obracając na chwilę głowę w kierunku dwójki szukającej implantu.
Dłonią wskazała dwójce pod drzwiami przejście, zwracając ich uwagę na nie. Sama ruszyła do przodu, by aktywować Skok Adrenaliny chwilę przed uchyleniem ich i wyjrzeniem na zewnątrz. Wpakowała w pierwszy, najbliższy cel dwie salwy z Błotniaka, w przerwie chowając się z powrotem do środka. Zakomunikowała liczbę i pozycję dostrzeżonych wrogów pozostałym. Jeżeli ruszyli do środka pomieszczenia, wycofała się za regał, za którym kucała Satia.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 cze 2018, o 09:10

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 cze 2018, o 10:07

- Możesz ufać Amslerowi. To porządny człowiek. Z Benu miałabym wątpliwości. Nikt nie wie co kryje się za tym jej... Rhama - przerwała, przywołując mężczyznę. - XUU-07? Taki jak ten?
- Pokaż - mruknął Naeem.
Hawkins nie widziała, co dzieje się za jej plecami, ale mogła się domyślić, że mężczyzna porównuje to, co znaleźli, ze specyfikacjami wysłanymi przez Vinnet. Przez chwilę milczał, podczas gdy ona przekładała kolejne pudełka. Nie przejmowali się już tym, by być cicho, bo w sumie przeciwnicy i tak wiedzieli, gdzie się znajdują.
- Tak. Taki jak ten. Masz ich tam więcej?
- Tu są wszystkie z tych serii chyba. Co to za implanty?
- Dokręgosłupowe - odparł Naeem po chwili, jakby dopiero po zastanowieniu stwierdził, że może się tą informacją podzielić.
- Wszystkie są na tej jednej półce. Który będzie najlepszy?
- Poczekaj moment.
Połączenie się w tym momencie z Vinnet było najlepszym rozwiązaniem. Zanim jednak kobieta odebrała, Hawk zdążyła wynurzyć się z magazynu, napędzana skokiem adrenaliny. Szybko naliczyła siedem mechów, stojących w oczekiwaniu na korytarzu. Nie wyglądały, jakby miały atakować, raczej jakby zamierzały po prostu blokować wyście. Tak przynajmniej było do momentu, w którym czerwonowłosa nie zmiotła jednego z nich salwą z karabinu.
Kroki rozległy się na nowo i tym razem nie były już równomierne i spokojne. Wszystkie mechy jednocześnie ruszyły biegiem w stronę wejścia do magazynu. Woda, która sięgała już prawie pół łydki, nie stanowiła dla nich problemu, poruszały się płynnie i w zastraszającym tempie. Ich problemem był jednak brak broni palnej. To wciąż były mechy medyczne, przeznaczone do pomocy w obsłudze kliniki. Nie było tu broni poza tą, którą ewentualnie WI zabrała poprzednim grupom, usiłującym odebrać jej kontrolę nad tamą. Ale przeciwnicy, którzy teraz wyszli im naprzeciw, wyglądali na bezbronnych. Nawet jeśli posiadali program przeciążenia dotykowego, WI nie byłaby tak głupia, by go teraz użyć - nie w momencie, w którym wszyscy stali po kostki w wodzie.
- Sześć! - zawołał Voodoo, wychylając się.
Druga salwa z Błotniaka położyła kolejnego mecha. Hałasowi upadającego metalowego ciała towarzyszył plusk wody. Technik Wraitha kilkoma celnymi strzałami położył kolejnego z nich, potem jeszcze jednego. A może to Nephiett go unieszkodliwił? Huk broni znacząco utrudniał dojście do tego, kto właściwie jest odpowiedzialny za którą śmierć, o ile można było to śmiercią nazwać.
- Tak? - zabrzmiał za ich plecami stłumiony głos Vinnet.
- Vera, który z tych implantów będzie najlepszy? Znaleźliśmy kilka.
- Tak jak wam wypisałam, przepraszam, zapomniałam o tym wspo... jezu, co się tam dzieje?
- Nic. Czyli od góry według listy?
Kolejny mech padł, ale wszystkie wciąż biegły w ich stronę. Zostały dwa, które bezceremonialnie wpakowały się do magazynu. Jeden zdołał ręką zahaczyć o Nephietta i obrócił się, uderzając nim o ścianę. Jak na sprzęt do pomocy w klinice, miał zaskakująco dużo siły w mechanicznych rękach. Mężczyzna stęknął, łapiąc się metalowego przedramienia.
- Jak ktoś zginie, to was pozabijam - obiecała Vinnet. - Szukaj tych implantów z góry listy. Ale którego nie znajdziesz, każdy będzie lepszy niż ten, który masz teraz.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 cze 2018, o 14:44

Nie słuchała ich nawet, zbyt zajęta swoją częścią roboty. Wychyliła się na zewnątrz, czując znajome, przyjemne uczucie wypełniającej jej ciało adrenaliny. Każdy zmysł stał się wyostrzony, a ciało bardziej napięte, skupione. Naciśnięcie na spust gdy dostrzegła stojącego najbliżej mecha było jak odruch. Nie musiała nad tym myśleć, po prostu to zrobiła. Skryła się z powrotem wewnątrz tylko na chwilę, otwierając usta by zakomunikować liczbę ale Sykes ją uprzedził.
Gdy wychyliła się po raz drugi, zauważyła, że wszyscy ruszyli w ich stronę. Bała się przeciążenia, nie broni. Być może jeden z nich, nie mając nic do stracenia, odpali je rażąc wszystkich dookoła, w tym siebie. Ciężko było przewidywać ruchy przeciwników sterowanych przez wirtualną inteligencję. Mogli spodziewać się wszystkiego i doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Przez to nie czuła się pewnie, nawet widząc, jak drugi z mechów pada po celnym strzale w korpus. Nie były trudne do zabicia, chociaż tyle.
- Pośpieszcie się - warknęła, słysząc głos Vinnet. Ile minęło minut z pięciu, które im dała? Dwie? Miała wrażenie, że co najmniej dwukrotność. Chęć spojrzenia na zegarek była zbyt słaba by odwrócić jej uwagę od lecącego na ścianę ciała Nephietta, rzuconego przez mecha. Po co w ogóle był z nimi? Mogła wziąć kogoś innego. Kogoś, o którego nie bałaby się tak mocno. Mógł sobie umieć poradzić, ale w jej głowie mimo wszystko ludzie dzielili się na tych bardziej i mniej witalnych na statku. Nie chciała ich kategoryzować, wywyższać jednego życia ponad inne, ale to poniekąd działo się samo gdy decydowała o tym, kogo brać ze sobą na niebezpieczną misję.
Dobyła strzelby, którą niegdyś udało się jej zdobyć. Sprzęt gethów był zadziwiający, działał specyficznie, ale miał skuteczność, której potrzebowała. Przystawiła lufę broni do najbliższego, syntetycznego przeciwnika, naciskając na spust. Odrzut również był inny, jak wszystko w sprzęcie, który miała w rękach. Gdy przedostatni mech padł na ziemię nieaktywny, skierowała broń ku drugiemu jeśli nikt inny go nie położył wcześniej. Po tym schowała strzelbę z powrotem, obracając się w kierunku reszty.
- Idziemy. Nie ma czasu. Woda się podnosi - ostrzegła ich, mając jednak nadzieję na to, że znaleźli ten cholerny implant. Zawsze mogli nie tyle się rozdzielić, co rozszerzyć - jedna osoba zostanie w przejściu, trzy przejdą już na korytarz.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

21 cze 2018, o 15:54

Pozbycie się pozostałych dwóch mechów było już tylko kwestią czasu. Nie stanowiły one dla nich szczególnie dużego zagrożenia. WI musiała zakładać, że łatwiej będzie się ich pozbyć, albo to był tylko zwiad. Test, który miał wykazać jak skuteczni są jej nowi goście. I trzeba było przyznać, że ich skuteczność w tym momencie była wyjątkowo duża.
- Jest - rzucił Rhama. W jego głosie odezwały się tłumione emocje, które jednak trudno było nazwać. - Są dwa. Wezmę oba.
Wpakował sprzęt do kieszeni pancerza i odwrócił się do pozostałych, z powrotem dobywając broni. Szpon błysnął w ciemności, gdy aktywował amunicję specjalną. Hawk szybko zorientowała się, skąd ta dziwna barwa w jego głosie, gdy dotarły do niej ostatnie słowa wypowiedziane przez Vinnet. Rozmawiali przez głośnik, mężczyzna nie wpadł na to, by przełączyć się na słuchawkę, a Veronique nie spodziewała się, że słucha jej też cały oddział. W tej chwili wszyscy zamiast martwić się stanem Nephietta i przyglądać się unieszkodliwionym mechom, albo choćby jakoś skomentować sytuację, wpatrywali się w niego.
Pierwszy oficer Wraitha wstał z podłogi, przechylając lekko głowę na boki, nie odrywając wzroku od Rhamy, tak samo jak pozostali. Nikt jednak niczego nie powiedział, bo byli nauczeni nie kwestionować rozkazów. A w tym momencie rozkazy zakładały zdobycie tego implantu, tak samo jak unieszkodliwienie WI. To była decyzja Hawkins i niezależnie od tego, jaki był jej cel, oni musieli się pod nią podporządkować. Ale to nadal była informacja, którą trudno im było tak po prostu przyswoić. Nawet jeśli Naeem zaczynał być częścią załogi, z dnia na dzień coraz bardziej, nawet jeśli rozmawiali już z nim bez niechęci, głównie dzięki temu, że znalazł dla nich sposób na ucieczkę od tego, co sam na nich sprowadził, to wciąż pozostawał tym obcym. Tym, który był przyczyną wszystkich ostatnich nieszczęść. Który groził ich kapitan śmiercią i szantażem zmusił ją do współpracy z organizacją, której nienawidziła. Na szczęście, krótkiej. Teraz ta sama kapitan ryzykowała życiem ich wszystkich, by zdobyć jeden implant, właśnie dla niego. Tu i teraz. Swoje wnioski musieli wyciągnąć.
Milczenie nie mogło jednak trwać w nieskończoność. Ostrzeżenie Hawkins wyrwało ich z tego marazmu, w który nagle wpadli wszyscy i cała grupa ruszyła się w stronę kolejnej klatki schodowej. Nie potrzebowali już raczej niczego na tym piętrze, więc poza przeczesaniem ogólnie głównego korytarza w poszukiwaniu ewentualnych następnych grup mechów, nie mieli tu nic do roboty.
- Nic ci nie jest? - spytała cicho Satia.
- Nic, daj spokój - odparł Nephiett. - To mech szpitalny, co on mi mógł zrobić. Bardziej się jakiegoś niespodziewanego skalpela obawiałem. Nie zauważyłem, że leci na mnie.
Asari skinęła głową i ruszyła przed siebie. Korytarz zakręcał znów, w prawo i jeszcze raz w prawo, by dopiero wtedy prowadzić dalej. Na tym piętrze chyba jednak nie było nikogo ani niczego, co chciałoby ich zaatakować po raz kolejny. WI musiała skupić się na bronieniu własnych generatorów. Ich kroki poruszały wciąż wznoszącą się, gładką powierzchnię wody, wydając charakterystyczny dźwięk. Sięgała już ich kolan. Czasu było coraz mniej, a oni wciąż nie wiedzieli, czy całe piętro niżej jest zalane, czy jednak nie będą musieli jeszcze nurkować.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

22 cze 2018, o 17:46

Ciężko było nie wyczuć konsternacji w powietrzu. Nie wiedziała, czy powinna się temu dziwić. Minęło zbyt mało czasu by wszyscy w pełni zaakceptowali Rhamę w załodze i zdawała sobie z tego sprawę. Na razie była jednak od tego odcięta. Choć ryzykowała życiem swoich i wszystkich innych przebywając w tej tamie, cieszyła się, że tu jest. Skupiona na pracy, zostawiając wszystkie problemy za sobą, na statku. W rozwalonej pościeli na łóżku za znajomymi, czterema ścianami z metalu. Tu liczył się tylko karabin, który miała w dłoni i wnętrze tamy, które musieli przejść by dotrzeć do trzech generatorów. Tutaj nie musiała myśleć o tym, że ostatnie miesiące przypominały jej te najgorsze, ponad rok temu, na pokładzie innej fregaty.
Przesunęła spojrzeniem po sylwetce mężczyzny, zamyślona. Czasem krążące w tyle głowy pytania, na które nie chciała szukać odpowiedzi, wypływały na powierzchnię. Zastanawiała się nad tym jak wyglądała ich relacja, jaki wpływ miała na to, jak zniszczona czuła się teraz. Tygodnie temu Naeem był impulsem. Kimś obok, kimś pod ręką, jedynym w zatłoczonym pancerniku, którego mogła wykorzystać żeby choć na chwilę poczuć się dobrze. Wypełnić pustkę, przedłużyć czas, po którym będzie musiała wrócić na swój statek i zmierzyć się z konsekwencjami ostatnich wydarzeń. Jej załoga była przecież jak rodzina, nie myślała o nich w ten sposób, nie na ogół. A teraz Rhama był jednym z nich, choć patrzyła na niego zupełnie w inny sposób.
Mówili, że przebaczenie uzdrawia duszę, ale miała wrażenie, że została w tej kwestii kurewsko okłamana.
Wyrwała się z kilkusekundowego otumanienia, wychodząc na korytarz z karabinem gotowym do strzału. Nie zaadresowała błądzących po niej czy po mężczyźnie obok spojrzeń. W tej kwestii mogła oprzeć się na Eshe, jedynej, na którą teraz mogła spojrzeć bez wyrzutów sumienia. Dla obcej kobiety Rhama był członkiem załogi jak każdy inny.
- Co może na nas czekać na dole, jeśli pozostałe piętra zalało? - spytała, choć wiedziała, że ta nie udzieli jej satysfakcjonującej odpowiedzi. Musieli przeć naprzód i sprawdzić to sami. - Mówiłeś, że mamy jakieś schematy - przypomniała mężczyźnie, czekając na jakąkolwiek przewagę, którą mogli w tej chwili dostać. Nie lubiła wchodzić gdzieś w ciemno, a jak na razie tylko to robili.
Po sprawdzeniu reszty piętra, czujnie obejrzała drzwi przed znalezieniem zaworu i mechanicznym ich otworzeniem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

22 cze 2018, o 22:13

Eshe faktycznie nie widziała problemu, a milczenie pozostałych odbierała jako oznakę skupienia. Nie zauważyła długiego, zamyślonego spojrzenia, jakim Hawkins obdarzyła Naeema, nie zauważyła też, że mężczyzna pierwszy odwrócił wzrok, nie wytrzymując tego napięcia - nawet jeśli czerwonowłosa wcale nie miała takiego zamiaru. Ich kontakt wciąż był mocno nie taki, jaki być powinien, od tej nieprzyjemnej sytuacji o poranku. Pytanie czy i kiedy przestanie takim być.
Kobieta uniosła wzrok na wyższą od siebie Hawk, po czym niepewnie zerknęła w stronę klatki schodowej, do której się zbliżali. Pytanie "co jeśli zalało niższe piętra" było takim, na które trudno było jednoznacznie odpowiedzieć.
- Jesteśmy w pancerzach, więc teoretycznie nic. Możemy oddychać w pustce, to możemy oddychać pod wodą. Trzeba będzie upewnić się że wszystko jest uszczelnione i spłynąć na dół, do generatorów.
Przedramię Rhamy rozbłysło i nad jego omni-kluczem wyświetliły się dane, te, które udało mu się zdobyć z komputera w biurze piętro wyżej. Mijali kolejne drzwi, następne magazyny i ambulatoria, które w końcu ponownie przeszły w część przeznaczoną dla pacjentów. Tak jakby ten poziom kliniki przecięty był w połowie na pół - teraz wracali, tylko drugą odnogą korytarza. Sprzęt, który mógł kryć się za pozamykanymi drzwiami, już ich jednak nie interesował, bo Naeem miał to, czego potrzebował.
- To jest to - powiedział cicho. - To jest wykaz systemów podpiętych pod WI. Poza tym mamy też schematy samych połączeń, nazwę i rodzaj zastosowanych generatorów... dużo nam to ułatwia, w każdym razie.
Kobieta ominęła Hawk i przysunęła się bliżej, z lekko otwartymi ustami wpatrując się w informacje, które dłonią przesuwał Rhama. Zmarszczyła w końcu brwi i zamknęła usta, nad czymś zastanawiając się przez dłuższą chwilę.
- Nie, to się nie zgadza - mruknęła. - WI nie miała mieć kontroli nad taką liczbą systemów. A przede wszystkim nie miała kontrolować samych systemów tamy. Od tego byli ludzie, zresztą po co do tego WI, jak można to po prostu zautomatyzować. Normalnie. Miała zarządzać oczyszczaniem powietrza i służyć pomocą pacjentom. Teraz ma dostęp do wszystkich danych kliniki. Skąd? Kto jej go udzielił? Ktoś musiał uprawnienia. Pracownicy kliniki ich nie mieli. Ja je miałam, kilku innych techników.
Póki co pozostawało to pytaniem bez odpowiedzi. Może dostaną ją później, o ile w ogóle dotrą do generatorów, wyłączą WI i w jakiś sposób wrócą. Na razie jednak dotarli dopiero do zamkniętych drzwi, prowadzących na klatkę schodową. Wydawały się szczelne, powierzchnia wody nie zaginała się przy szczelinach w ten charakterystyczny sposób wskazujący jakiś przepływ. To mogło oznaczać dwie rzeczy - albo faktycznie niższe piętra były już zalane, albo...
- Jeśli otworzymy drzwi, wszystko zacznie spływać w dół. Cała woda z tego piętra - zauważył Nephiett, zakładając chyba właśnie tę drugą opcję. - Musimy przeskoczyć wszyscy i zamknąć za sobą drzwi.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

22 cze 2018, o 23:18

Kiwnęła głową, zdając sobie sprawę z tego, że ryzyko wynikające z obecności wokół wody nie było tak wielkie. Po to kazała zakładać im hełmy - przynajmniej nie utoną, jak część ludzi Snyder, o których mówiła. Pozostawało porażenie prądem, mechy i cały wachlarz możliwości, które posiadała Wirtualna Inteligencja. Mogła wzbić się na wyżyny kontrolując całą tamę. Na razie napotkali dość mały opór, jakby wysuwała swoje macki by ostrożnie zbadać sytuację i przeciwników, którzy wdarli się na jej terytorium. Hawkins była ciekawa co wymyśli dalej, w dole. Nienawidziła pułapek - tego, jak szybko działały i jak bezbronnym było się wobec nich jeśli odpowiednio wcześnie nie zostały dostrzeżone. To motywowało ją jeszcze mocniej do zaglądania w każdy róg, za każde załamanie korytarza więcej niż raz.
- Ktoś, kto bardzo nie lubi Amslera, zakładam - odparła na słowa Eshe, uważnie analizując coś, na co nie miała prawa uzyskać tak wcześnie odpowiedzi. - Chociaż Benu wydawała się być bardziej nieszczęśliwa tą sytuacją. I zdesperowana. Może z niej dobra aktorka.
Wzruszyła ramionami. Nie znała się tak dobrze na ludziach. Amsler mówił o jej uśmiechu tak, jakby znał ją kiedyś bardzo dobrze i naciął się w przeszłości, przez co teraz stali po dwóch stronach barykady.
Dobrze byłoby wiedzieć, co może się stać i na co mogą natrafić. Ale Eshe znała trochę WI, którą sama zbudowała, nie znała przecież budowy tamy, rozkładu kliniki i elektrowni pod generatorami. Nie była w stanie jej pomóc, ale Hawk i tak pytała z nadzieją, że da jej to choćby ułamek przewagi, rozjaśni całą sytuację, uchyli rąbka tajemnicy. Nienawidziła nie wiedzieć, powtarzała to tyle razy, nawet Amslerowi.
- Jak bardzo różni się od zwykłych WI? Mówiliście, że nie trzymały was regulacje Rady przy tworzeniu - zagadnęła gdy docierali do drzwi. Przyjrzała im się przez chwilę, próbując zgadnąć co znajduje się po drugiej stronie, znaleźć przeciek lub cokolwiek innego. Koniec końców jedynym, co zbliżało ją do odpowiedzi były fizyczne kroki naprzód. I pociągnięcie dźwigni.
- Przygotować się - poleciła w reakcji na słowa Nephietta, obracając się by rozejrzeć po reszcie. - Sprawdźcie szczelność i zaczepy na wszelki wypadek.
Jedno zerknięcie na mały panel na ramieniu upewniało ją w tym, że wszystko jest w porządku, ale dotknięcie każdego z zaczepów nieco ją uspokajało. Nie sprawdzałaby dwa razy przy wyjściu w próżnię kosmiczną bo była do tego przyzwyczajona. Teraz jedynym, co się zmieniało, to warunki w otoczeniu ale czuła się mniej pewnie niż skacząc w gwiazdy.
Dała im i sobie kilka sekund nim siłą otworzyła drzwi, wpuszczając do środka wodę lub przemykając do wnętrza klatki schodowej, robiąc miejsce reszcie by mogli wejść i zasunąć za sobą przejście, odgradzając ich od przelewającej się wody.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 15:09

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 15:51

- Szczerze? Nie poznałam jej nigdy za dobrze - odparła Eshe. - Zdarzyło mi się ją spotkać, ale wydawała się tak urocza i sympatyczna, że aż do porzygu, za przeproszeniem. Ktoś, kto prowadzi całe podmiasto, nie może być taki... delikatny, na jaką ona wygląda. Ale wszyscy wiedzą, że to tylko wygląd. Nic nie znaczy.
Wzruszyła lekko ramionami, gdy Hawk zadała jej pytanie dotyczące ominięcia obostrzeń Rady przy tworzeniu WI. Nie oznaczało to jednak, że nie wie, tylko że zastanawia się jak to ubrać w słowa. Te opuściły jej usta chwilę później.
- Ta WI miała zaprogramowane całe spektrum rozpoznawania i rozumienia emocji istot organicznych. To był test. Miała służyć pomocy pacjentom, bo miała pojmować ich zachowania. Nikt się nie spodziewał, że sama zacznie je przejawiać po jakimś czasie. Ktoś musiał coś namieszać w kodzie. Może ten ktoś, kto bardzo nie lubi Amslera, liczył na to, ze tama dostanie się Benu, gdy WI przepędzi stąd ludzi z miasta. Bardzo bym chciała wiedzieć, kto to był.
Przygotowanie się do przejścia nie zajęło dużo czasu, bo byli gotowi od początku. Drzwi były łatwe do otworzenia, tym razem nawet nie zablokowane za pomocą zamka mechanicznego. Wystarczyło pociągnąć za dźwignię, co też Rhama zrobił gdy tylko wszyscy potwierdzili, że mogą już przechodzić.
W chwili, gdy skrzydło wsunęło się w ścianę, woda natychmiast zaczęła przepływać między ich nogami, po schodach spływając na dół. Pierwsza fala wpłynęła na puste pierwsze stopnie, a potem nie zatrzymywała się już, coraz szybciej zalewając niższe piętro tym, co znajdowało się na tym. To była dobra informacja - wszystko nie było zalane, tama wypełniała się stopniowo i nie będą musieli do generatorów dopłynąć. Ale to znaczyło też, że muszą się pospieszyć.
Hawk przekroczyła próg pierwsza, za nią od razu przebiegł Nephiett. Eshe poczekała, aż Naeem puści dźwignię i przekroczy próg, zanim sama ruszyła w stronę schodów. I to był moment, w którym WI postanowiła zareagować. Systemy tamy aktywowały się, zapaliło się światło, a panel drzwi błysnął na zielono. Wizjery pancerza przygasiły się nieco zbyt wolno, nieprzystosowane do tak nagłych i drastycznych zmian, więc zanim zdążyli się zorientować, przejście na schody trzasnęło i drzwi zamknęły się, zostawiając pozostałą trójkę po drugiej stronie.
Masozi nie zdążyła przejść, tak samo jak Sykes i asari. Zostali na korytarzu, za zamkniętymi i zablokowanymi drzwiami. Światła znów zgasły, panel wyłączył się, a resztki wody spłynęły po stopniach, zostawiając ich na zaledwie wilgotnym, szerokim najwyższym stopniu.
- Nic wam nie jest? - spytała Satia zza drzwi. Naeem ruszył w stronę dźwigni, ale Nephiett powstrzymał go, łapiąc go za ramię.
- Zostaw. Musiałbyś przestrzelić zamek, a wtedy nie zamkniemy ich za sobą szczelnie. Cała woda spłynie na dół.
Rhama cofnął się, rzucając pytające spojrzenie czerwonowłosej. W mroku, który z powrotem zapadł, trudno było funkcjonować. Zwłaszcza, gdy światło rozbłyskało co jakiś czas, tylko utrudniając im przejście.
- Rozdzieliła nas. Pójdziemy drugą stroną. Jest druga klatka schodowa. Dobrze? - spytała T'Roel. - Nam nic nie jest. Spotkamy się piętro niżej w połowie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 16:03

Podobne spostrzeżenia co do Benu miała Hawk. Kobieta wyglądała na miłą, sympatyczną. Chciało się jej pomagać gdy uśmiechała się lekko lub z przejęciem opowiadała o tym, jak tama jej się należy, a ona została oszukana przez Amslera. Szkoda tylko, że nie miała wystarczająco do zaoferowania. Joel wydawał się być bardziej wojskowym typem, który odpowiadał jej bardziej niż miła przywódczyni podmiasta. Przyjął ich też na Arvunie, udostępnił dok w porcie, zaoferował pracę przy odzyskaniu tamy. Jak na razie nie dał im żadnych powodów, dla których mieliby go wydymać, więc nic dziwnego, że koniec końców podjęła taką decyzję a nie inną. Snyder oferowała pieniądze, ale w tym wypadku mieli więcej do stracenia gdyby jej dali tamę niż w odwrotnym przypadku.
Kiwnęła głową, nawet jeśli Masozi nie była w stanie dostrzec tego gestu. WI rozumiejąca więcej o swoich pacjentach brzmiało dość dobrze. To mogła być przydatna funkcja, nic dziwnego, że postanowili ją zaimplementować, ignorując wszystkie czerwone znaki i ostrzeżenia, które musiały to otaczać. Upodobnienie WI do sztucznej inteligencji było trudne - nadanie jednemu cech drugiego bez narobieniu większych kłopotów było jeszcze trudniejsze i Hawkins nie musiała się na tym znać, by móc tego domyślić.
Przeskoczyła przez przejście, omiatając promieniem latarki klatkę schodową i robiąc miejsce pozostałym. Wejście mechaniczne było proste - wystarczyło przecież nacisnąć jedną dźwignię. Nie spodziewała się tylko, że śluza zatrzaśnie się w trakcie.
Zmrużyła oczy, obracając się na pięcie instynktownie gdy usłyszała huk. Bała się, że drzwi zamkną się w trakcie przechodzenia jednej osoby, możliwie ją przy tym raniąc. Szybko oceniła dwójkę mężczyzn i nie dostrzegając żadnych uszkodzeń na ich pancerzach, zaklęła, gdy dotarło do niej jaki zabieg zrobiła Wirtualna Inteligencja. Rozdzielenie się. Czekało ich później, ale nie teraz. Teraz było bardzo niepożądane.
- U nas w porządku - zakomunikowała, stając przy drzwiach jakby fizyczne przesunięcie po nich dłonią miało pomóc jej w wymyśleniu rozwiązania. - Nie mamy wyjścia. Uważajcie na siebie. Spotkamy się na dole.
Skrzywiła się, czując, jak zalewają ją złe przeczucia. Ciężko było się im oprzeć. Teoretycznie nie było problemu z zejściem w dół innymi schodami. Nie zostały im wyłącznie windy. W ostateczności otworzą te drzwi siłą i cała woda przeleje się w dół, trudno. Spróbują oddzielić ją na jeszcze następnym przejściu. Tak czy inaczej, ich następne postępowanie mogło być proste do przewidzenia, ale wcale nie czuła się z tym dobrze.
- Patrzcie pod nogi - mruknęła, po raz chyba dziesiąty im o tym przypominając nim sama poprawiła uchwyt karabinu i ruszyła w dół, oceniając każdy stopień pod sobą i ostrożnie stąpając naprzód, mając na uwadze nie tylko pułapki, ale wodę, która mogła skutecznie pozbawić ją przyczepności.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 17:40

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 18:06

- Mogło być gorzej, mogli nie mieć technika - mruknął Nephiett cicho. - A teraz mają, nawet lepszego niż my, więc w razie czego sobie poradzą.
Rhama nie zareagował na prowokację, choć Hawk mogła sobie wyobrazić, że za wizjerem hełmu jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. Znała ten grymas, pojawiał się na jego twarzy za każdym razem gdy ona próbowała się z nim drażnić. I to nie tylko odkąd byli razem, wcześniej też, choć przedtem był on dużo bardziej drwiący. Prawdopodobnie taką samą wersję zobaczyłaby też teraz, gdyby tylko Naeem zdjął swój hełm. Woleli jednak nie ryzykować.
Patrzyli pod nogi. Stopnie były śliskie od wody, która dopiero co po nich spłynęła i zebrała się teraz na samym dole. Nie wpuścili jej z piętra wyżej szczególnie dużo, nie zdążyli, ale wciąż na tym poziomie sięgała ona ponad kolana. Utrudniała już poruszanie się i spowalniała ich - nie bardzo, lecz wystarczająco, by powodować dyskomfort. Rhama westchnął, ale powstrzymał się od komentarza. Może przyszło mu do głowy coś, co byłoby nie na miejscu w towarzystwie Nephietta.
Światło latarek odbijało się od wody. Powierzchnia poruszyła się gwałtownie, gdy w nią weszli. Tutaj coś się zmieniło - nie otaczały ich jasne, białe ściany kliniki, ale metalowe powierzchnie, wzdłuż których ciągnął się długi, czerwony pas. To nie była jednak krew, ot, zwyczajny zabieg estetyczny, mający nadać miejscu trochę życia. W ciemności dało się ten kolor zauważyć dopiero wtedy, gdy bezpośrednio na niego padało światło latarki. Korytarz klatki schodowej prowadził jeszcze przez kilka metrów do przodu, by w końcu otworzyć im wyjście na resztę piętra. Tu drzwi były otwarte, zapraszając ich serdecznie do przekroczenia progu.
Idąc jako pierwsza, Hawk za każdym rogiem spodziewała się kolejnej pułapki, następnego ataku. WI cały czas była na bieżąco z każdym ich krokiem, każdą decyzją. Teraz też. I gdyby nie to stałe skupienie, czerwonowłosa nie miałaby możliwości zauważenia oczekujących ich mechów.
Mechaniczna ręka przesunęła się milimetry od jej szyi, gdy niespowolniony przez wodę przeciwnik doskoczył do niej w próbie złapania jej za krtań i przyciśnięcia do ściany. Tym razem nie miała czasu ani możliwości policzenia ich, ale znów mogła mieć pewność, że było ich więcej, niż cztery. Może nawet znów tyle, co poprzednio. Jeśli zareagowała natychmiast, pierwszy mech zwalił się pod jej ostrzałem, ale zaraz po tym poczuła rękę, wciągającą ją za ramię z powrotem do korytarza klatki schodowej. Nie była pewna, czy zrobił to Nephiett, czy Naeem, ale stąd na pewno łatwiej im było walczyć z liczniejszym przeciwnikiem. Zastrzelić wszystkie jednostki, które przekroczą próg. A pierwsze dwie już do nich wbiegały, nie czekając na zaproszenie.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 18:30

Nie zareagowała na zaczepkę Nephietta. Początkowo przemknęła jej przez głowę nie zostawiając za sobą śladu. Sens jego słów dotarł do niej dopiero po chwili, zbyt późno, by miała jakoś zareagować. Nie miała nastroju na żarty, więc nie bardzo wiedziała też jak. Puściła uwagę mimo uszu, skupiając się na tym co miała przed sobą - i pod. Tama na razie zaskoczyła ich tylko raz, mechami, ale widzieli już ciała. Mieli więcej doświadczenia niż policjanci, których do środka posłał Amsler, ale nie wiedziała jak dużą przewagę im to da. Czy dla Wirtualnej Inteligencji będą orzechem ciężkim do zgryzienia czy rozprawi się z nimi tak czy siak, po prostu nieco później niż z pozostałymi?
Otwarte drzwi były podejrzane. Sprawiły, że przyjrzała im się dokładnie, wodząc po podłodze, suficie i krawędziach przejścia promieniem latarki. Większość innych była przecież zamknięta, musieli wdzierać się siłą. WI nie mogła dać im lepszego sygnału do tego, że powinni na siebie uważać. Jeśli chciała, by przeszli dalej, to Hawkins czuła potrzebę odwrócenia się i wybrania innego wyjścia. Tego niestety nie mieli.
Oddech utknął jej w piersi gdy dostrzegła nadlatujące, mechaniczne ramię. Odchyliła się instynktownie, nie zastanawiając nad tym unikiem dłużej niż trwał ułamek sekundy. Tak samo odruchowo palec nacisnął na spust, wpakowując serię z Błotniaka w tułów machiny i patrząc, jak leci w dół.
Zaklęła nie wtedy, gdy dostrzegła nadchodzącą resztę przeciwników, ale kiedy została pociągnięta do tyłu. Nagłe wycofanie było mądrym posunięciem, ale przez to, że nie dokonała go sama, jej pień mózgu zareagował instynktownie wychwytując zagrożenie także z tyłu. Musiała przypomnieć sobie, że reszta była za nią by to ją uspokoiło. Mechy były tylko z przodu.
- Mechy przy naszym wyjściu. Nie wiem ile, więcej niż czterech - odezwała się za pomocą komunikatora, unosząc karabin by wystrzelić w stronę nadchodzących przeciwników dwa pociski Rzezi nim wycofała się dalej, by nie być pierwszą na drodze gdy przeładowuje pochłaniacz ciepła. - Mogą być przy waszym, jeśli WI ma ich więcej.
Nie mówiła nic poza tym, zbyt skupiona na walce. Czy tu też były mechy medyczne? Przeniosła je na dół, schowała na wszelki wypadek? Ile ich tama musiała jeszcze mieć?
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 19:12

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 19:41

- Tak? Nie słyszeliśmy strzałów - odparła szybko Satia. Wyglądało na to, że u nich wszystko w porządku, ale oni wciąż jeszcze szli korytarzem w stronę klatki schodowej po drugiej stronie piętra. - Przyjęłam.
Drzwi poziom wyżej były zamknięte, a do tego tamta trójka z pewnością zdążyła już przejść kilkadziesiąt metrów, co dodatkowo zmniejszało ich szanse usłyszenia tego, co dzieje się na dole. Nie mieli jednak czasu na dalsze dyskusje. Mechy, które weszły do pomieszczenia, nadal nie posiadały broni. Ale jeśli WI miała ich nieograniczoną liczbę, mogła po prostu nasłać na nich wszystkie, zakładając, że z takim natłokiem przeciwników sobie nie poradzą - nawet uzbrojeni.
Mechaniczny przeciwnik biegnący w jej stronę został skutecznie potraktowany dwiema seriami rzezi, które rozpłatały jego głowę i powaliły go w wodę. Tym razem ciało zanurzyło się w niej całe, opadając na dno, na samą podłogę, tuż przed nogami Hawkins, ochlapując ją. Nie miała tego jak poczuć, ale podświadomość robiła swoje. Drugi mech biegł w stronę Rhamy, który usiłował wystrzelić, ale broń zablokowała się, zamokła, albo po prostu postanowiła przestać działać. Mężczyzna zaklął, co nie zdarzało mu się wcale tak często, a potem uchylił się przed chwytem przeciwnika. Kolejny sparował, łapiąc go za metalowe przedramię. Nephiett nie reagował, zakładając, że to tylko mech medyczny, co takiego mógł im zrobić? Nie zorientował się, że coś poszło nie tak. Skupił się na przejściu, przez który przedostawały się kolejne, nie zauważając chyba, co dzieje się obok niego. We troje wycofali się mocno, dając sobie sporo miejsca od otwartych drzwi. Mechy wybiegały im naprzeciw, wystawiając się na ostrzał, a poruszały się znacznie szybciej, niż oni. Coraz wyżej sięgająca woda ich nie ograniczała.
Kolejne trzy przekroczyły próg, biegiem ruszając w ich stronę. Jeden z nich trzymał w dłoni coś, co z daleka wyglądało jak skalpel chirurgiczny, tylko znacznie większe. Nie nastrajało to zbyt pozytywnie. Ostrze błysnęło w świetle latarki, łypiąc na nich złowrogo.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Rozpadlina Kalestona -> Aysur] Arvuna

23 cze 2018, o 19:49

W huku uderzeń Rzezi o metalowe cielsko mecha nie słyszała nawet swoich myśli. Wystrzały ogłuszały, szczególnie z tak bliska, ale na syntetycznym przeciwniku nie robiły wrażenia. Zwalił się na ziemię bez krzyku bólu, bez dezorientacji na twarzy. Ot, przed chwilą był ruszającą się kupą złomu, teraz był nieaktywną kupą złomu.
Wycofała się do tyłu, przeładowując Błotniaka wyuczonym ruchem. Nie podobało jej się to, jak mechy wciskały się do środka. Kolejna różnica między nimi a organicznymi przeciwnikami - leciały prosto, na rzeź, nie zwracając uwagi na to, czy oberwą omni-ostrzem czy nie. Gdyby walczyła z kimś żywym w taki sposób uznałaby, że musi być szalony.
Błysk ostrza zmroził krew w jej żyłach, wywołując skryty za wizjerem grymas złości. Broń, którą faktycznie mogli wyrządzić im jakąś krzywdę. Czy przedrze się przez ceramikę pancerza? Czy po prostu porobi kilka rys, które później będą musieli wypełnić omni-żelem? Wolała nie ryzykować.
Jej omni-klucz błysnął gdy aktywowała Skok Adrenaliny, unosząc karabin do góry. Wycelowała jego lufę w mecha, który dzierżył ostrze i nacisnęła na spust, posyłając w jego kierunku salwę pocisków. Dopiero gdy dostrzegła, jak bezwiednie spada na ziemię, przeniosła swoją uwagę na innego, stojącego najbliżej lub stanowiącego największe zagrożenie dla dwójki mężczyzn. O sobie myślała jako ostatniej w tej chwili, gdy była najbardziej wycofana wgłąb klatki schodowej. Instynkt nakazywał jej uruchomić omni-ostrze ale wiedziała, że woli nie zbliżać się na zasięg metalowych ramion o znacznie twardszej konstrukcji niż ludzka skóra i kości. Zamiast tego znów wystrzeliła serię z Błotniaka, licząc na to, że położy też drugiego a reszcie uda się dezaktywować co najmniej dwóch następnych. W końcu ile ich mogło być? Fala przelewających się do środka pomieszczenia mechów wydawała się nie mieć końca, a mózg postawiony w stan gotowości nie przyjmował racjonalnych myśli, według których tama nie mogła posiadać setek tych przeciwników, że zasoby WI w końcu się skończą. Może wyczerpuje je teraz, rozdzielając grupę i skupiając się na jednej, tej, w której był dowódca pozostałych by ich wykończyć zanim reszta zdąży do nich dobiec. Szkoda tylko, że Hawkins nie planowała w tej chwili umierać, a szczególnie w taki sposób - położona przez lecącą na nią chmarę mechów medycznych.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Galaktyka”