Sprawiedliwość społeczna jakakolwiek by nie była, czasami lub przy braku rzetelnych informacji, bywała naprawdę satysfakcjonująca. W prawdzie Szeol miał ambiwalentny stosunek do dwulicowych osób, jednakże tym razem patrzenie na śmierć Turianina nie sprawiło mu większej przyjemności czy też nie dało odczucia, że Temida i ta jej sprawiedliwość, znowu zatriumfowały: nawet nie potrafił dobrze wycelować do nieruchomego celu, więc może naprawdę należał do SOC.
Rozstanie się z grupą więźniów, nie sprawiło, że w jakikolwiek sposób zrobiło mu się przykro. Niejednokrotnie do uszu brązowookiego dochodziły morały, że w wypadku kataklizmu czy innego zagrożenia życia, za podstawę brano działanie w zorganizowanej grupie. W grupie siła, raźniej i tak dalej. Jednakże współpraca z przetrzymywanymi przez psy Cytadeli nie była czymś, czego pragnął: ograniczenie się do trzech wyszkolonych i uzbrojonych istot w całości wystarczało. Szczególnie, że z "uwolnienia" lub współpracy z takimi elementami mogłyby wyniknąć nieprzyjemności.
Stan więzienia wskazywał, że ktoś wiedział dokładnie co chce osiągnąć i miał czas, aby wszystko dokładnie przygotować: nie była to ani pojedyncza bomba, ani tym bardziej atak cybernetyczny na więzienie SOC. Ktoś wprowadził element chaosu do więziennej rzeczywistości i najwidoczniej przeszkodził posiłkom w dotarciu do tego miejsca - czas mijał, funkcjonariusze leżeli martwi a odsieczy nie było nawet słychać. Jedyne co Szeol w tej chwili mógł zrobić, to być przygotowanym do strzału i ewentualnie nie daniu się żywcem jakimś pojebom z otwartych cel.
Podążając za Yaghem, która jako jedyna miała plany więzienne, natknęli się na dwójkę więźniów pochylających się nad martwą funkcjonariuszką. Cóż, w tej sytuacji nie było to aż takie niezwykłe wydarzenie. Przed chwilą mieli okazję oglądać, jak grupa więźniów zabija niby strażnika i nie zrobiło to na nich większego wrażenia. Po drodze również mijali martwe oraz ograbione zwłoki personelu tego ośrodka wczasowego.
- Salarianin ręce do góry, odsunąć się od zwłok. Też mamy plany. - Najemnik nie wziął przykładu ze swojej towarzyszki i nie opuścił lufy karabinu ani na trochę. - Nie nam to oceniać, kto ją zabił, ale sytuacja was nie urządza. Możecie robić nas w chuja i mieć schowaną broń. Jak widzicie sami, nadarzyła naprawdę dobra okazja na takie zagrywki
Szeol nie wierzył napotkanej dwójce, a w szczególności w słowa asari o planach ewakuacji na wypadek ataku terrorystycznego. Skoro Yagh również zdobyła plany, to powinny być identyczne: dlaczego jeden funkcjonariusz miałby nie otrzymać dostępu do tak ważnych informacji? Ze względu na życia osadzonych oraz funkcjonariuszy, do takich planów powinien mieć odstęp każdy z personelu utrzymującego to miejsce w ryzach. Przynajmniej tak wskazuje zdrowy rozsądek.