- No trudno, zostawmy to na razie- odparł- W końcu jesteśmy grupą zwiadowczą, główkować będą chłopaki z S. Teraz nas interesuje to, że dwóch wrogów prawdopodobnie siedzi na dolnych poziomach szybu, patrząc po brakującym sprzęcie górniczym.
Najwyraźniej zgadzał się z nim Crassus, choć ten nie zdołał dokończyć wypowiedzi. Przerwała mu raczej nieoczekiwana transmisja, prosto z góry. Słysząc głos majora Karajev w pierwszej chwili odetchnął z ulgą, wreszcie mając kogoś bardziej zdecydowanego od kapitana Newmanna. Niestety, to właśnie ta decyzyjność nagle zmieniła odczucia Viktora o 180 stopni. Chciał zaprotestować, ale wiedział, że ma nikłe szanse na przebicie się, co dopiero na przekonanie majora. Ton głosu wyższego stopniem oficera nie pozostawiał wątpliwości- choć zakończył pytaniem, istniała tylko jedna dobra odpowiedź. Karajev zawahał się. Wiedział co właśnie się działo, rozumiał postawę Sterlinga. Ten już postawił tezę, a jeśli fakty mówiły co innego, tym gorzej dla faktów. On już poświęcił jakiegoś nieznanego mu chorążego. Viktor wiedział, że jeśli dojdzie do katastrofy, to na jego spadnie cała wina, to on, jak się okaże, zbagatelizował zagrożenie, nie major. Albo swym pośpiesznym działaniem wysadzi przedwcześnie ładunki, nim oddział saperów dotrze na Psyche- retoryka mogła być dowolna.
Tym lepiej, że to Crassus pierwszy się odezwał. Viktor tylko skinął z wdzięcznością do turianina, nim podjął ton.
- Majorze, widmo Viyo nie osłoni radnej ani nikogo ze zgromadzonych od deszczy meteorytów jaki spadnie na Mindior w wyniku eksplozji Psyche. Proszę przynajmniej o przyspieszenie zespołu saperskiego, bowiem czas oczekiwania jest dalece nieakceptowalny. Wraz z moim oddziałem zneutralizuję w tym czasie pozostałych wrogów. Odbiór.
Nie mógł być pewien reakcji. Major prawdopodobnie będzie oburzony, że ktoś śmie w ogóle z nim dyskutować.
Jeszcze się okaże, że moja kariera oficera będzie jedną z krótszych w historii Przymierza- pomyślał.
Gdy tylko połączenie zakończyło się, Karajev spróbował nawiązać połączenie z kapitanem Newmannem.
- Kittyhawk? Gdzie ci saperzy? Góra nie chce słyszeć o ewakuacji. Potrzebni są na teraz!
Dotarło do niego jak nagle straciły na znaczeniu kody wywoławcze, skoro major w swej wielkiej mądrości postanowił otwarcie użyć nazwisk i stopni przez radio. Jeśli wróg miał ich na podsłuchu...
- Cholerni Brytole- syknął Karajev- Już raz się naciąłem tak. No nic, musimy przyspieszyć, jak coś pójdzie nie tak, to major z więcej niż chęcią obwini nas za każdą drobnostkę. Jesteśmy już ugotowani, tylko o tym nie wiemy. Z naszej pozycji jest tylko jedno wyjście. W dół.
Nie sprecyzował, czy chodzi o ich ciężkie położenie pod względem politycznym, czy dosłownie chodziło o zapuszczenie się wgłąb asteroidy. Nim jednak ruszyli, nagle wpadł na jeszcze jeden pomysł.
Szybko wystukał wiadomość tekstową, po czym nacisnął przycisk wyślij na prywatne omni, na które wiedział, że byle kto się nie włamie.
Wiadomość była dla Anyi Bastet.Asteroida nad Mindoirem zaminowany. Wysokie ryzyko wybuchu. Major Sterling chce zamieść sprawę pod dywan. Ostrzeż I.
- Dobra, drużyno. Saperzy w drodze, chuj wie czy zdążą. Naszym zadaniem jest nie dopuścić, by ładunki zostały odpalone. Jeśli zapalnik jest ręczny, zapobiegniemy temu eliminując ostatnich z SST. Odpalanie zdalne wątpliwe ze względu na system zakłócania. Jeśli zapalnik jest czasowy... No cóż, miło było z wami służyć. A teraz do roboty!