“- Jak długo trwa wieczność?
- Czasami tylko sekundę - odparł królik.”
Mistrz Gry: Iris Fel
Gracze: Kiru Heidr Varah, Charles Striker, Luna Reyes, Tori Te’eria, Longinus Varr
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Punktualnie o czasie, prywatna jednostka dokowana dotąd w hangarze przynależnemu Przymierzu, wzbiła się w powietrze i uzyskawszy zgodę Wieży, opuściła Cytadelę.
Fregata należąca do ludzkiego polityka zasiadającego w Parlamencie Przymierza, była zwinna i przystosowana do obsługiwania przez jedną osobę. W razie problemów, komplikacji, niespodziewanych zwrotów akcji, pokładowa WI doprowadzić miała statek pod wgrane koordynaty bazy Przymierza. Trudno było mówić o luksusach; pomieszczenia były ciasne, sześcioosobowa załoga mieściła się na styk. Surowy wystrój, jak twierdził pilot nadrabiała
bebechami. Zawrotna prędkość, silnik odporny na długie trasy, czułe sensory i nie najgorsza tarcza. Kwestię działek, dyplomatycznie przemilczał, zwracając uwagę tymczasowej załogi na ekspres do kawy.
Pilotem i tymczasowym
dowódcą okazał się być Quarianin. Czekał na wszystkich w hangarze, nonszalancko oparty o rampę. Z daleka, wyglądał jak ktoś, kto właśnie delektował się papierosem i absolutnie nigdzie się nie spieszy. Problem w tym, że jego kombinezon nie był przystosowany do wdychania zwiniętej w skręt nikotyny, żadnego też peta nie trzymał w trójpalczastej ręce. Chwila potrzebna wszystkim na zebranie się w hangarze wystarczyła, aby Quarianin zdradził, że jest najemnikiem. Na życie, zarabiał jako kurier. Przewoził oraz odbierał przesyłki w całej galaktyce. Czuł się pewny w tym, co robił, nie przeszkadzała mu wojna. Wręcz przeciwnie. Widział w niej okazję, aby dorobić się niezłej sumy kredytów. To nie było jego pierwsze
zlecenie wyciągnięcia kogoś, kto utknął w systemie Mindoir. Ostatnia robota była
szybka i przyjemna, poszło gładko, bez komplikacji, żadnych piratów, zbuntowanych załóg innych statków. Ufał, że tym razem będzie podobnie, jedyną trudność w jego subiektywnej obecnie było zlokalizowanie właściwego statku z dziewczyną.
Ale przecież od tego byli Wy, prawda?
Każdy, w drodze do hangary, otrzymał prywatną wiadomość od zleceniodawcy. Przyszła na omni-klucz, na zaszyfrowany kanał. Ojciec Aine Taneo raz jeszcze dziękował za to, że zdecydowano się mu pomóc i podjąć się zrealizowania kontraktu. Obiecał, że każdy zostanie sowicie wynagrodzony, zapewnił, że pilot, który czekać miał w doku, wyposażony jest w dodatkowe środki, na wypadek niespodziewanych utrudnień w systemie Mindoiru, posiadał również jego wszelkie upoważnienia, przepustki, dyspensy. Taneo miał świadomość, że wysyła grupę w miejsce, o którym tak naprawdę niewiele wiadomo, dlatego też wraz z wiadomością przesyła kod alarmowy, który nadany na odpowiedniej, podyktowanej częstotliwości, miał być gwarantem, że nikt nie przypłaci życiem eskorty jego córki. Opis Aine Taneo, namiary na jej omni-klucz oraz sygnaturę statku, czekał na zleceniobiorców na fregacie. pilot, upoważnił każdego do pobrania danych, poinstruował jak podłączyć się pod prywatny kanał i zrobić kawę z pianką.
Czekał ich kawałek drogi. Długi, żmudny, nudny. Mknąć w nadprzestrzeni, przerzucani z jednego przekaźnika masy do kolejnego, każdy mógł skupić się na dowolnej rzeczy. Quarianin, upewnił się co do koordynatów wprowadzonych w autopilota, zebrał odczyty, przekazał ster pokładowej WI. Usiadł przy stole, wyciągając niewielkie, o dziwo drewniane puzderko, w którym coś zabrzęczało.
-
To co? Rundka w kości, aby czas szybciej zleciał? - zaproponował, wysypując na stół przed narożną kanapę sześciościenne kości.
-
Możemy zagrać dla rozrywki, ale nie mam nic przeciwko małemu zakładowy na pieniądze. Wyjaśnić zasady? Są banalnie proste. Wygrywa ten, kto uzyska największą ilość oczek na kościach. To jak? Pierwsze rozdanie? - potrząsnął kubeczkiem, w którego zgrabnym ruchem zgarnął wszystkie kości.
Wyświetl uwagę Mistrza GryHave fun!
Deadline do końca 26/10. Każdy, kto chce wziąć udział w grze w kości, proszony jest o rzut 6 kośćmi k6.