Przez chwilę milczał. Gazeta „News”. Z tego co kojarzył wciąż prosperowała chociaż zmienił się tam redaktor naczelny jak również główny dyrektor. Nie pamiętał dlaczego, zbytnio nie interesował się takimi aferami, ale wiedział, że ktoś był w coś zamieszany. Próbował sobie przypomnieć felietonistę który nie podawał nazwiska. Wysilał swój umysł ale na nic się to zdało. A szkoda, bo przynajmniej wiedziałby z jakim piórem dziennikarskim ma do czynienia.
- Cóż...przyłapałaś mnie. – również się uśmiechnął słysząc jak kobieta mówiła, że starał się ją oszukać.
- A więc teraz zajmujesz się książką. A gdybym zaproponował Ci coś innego? Wiesz taką odskocznię od książki, od Cytadeli? – owszem, nawet mu coś świtało w głowie. Kto wie, czy ta kobieta nie przydałaby się mu w celach zawodowych rzecz jasna?
- Jednak o tym wolałbym porozmawiać w miejscu bardziej….ustronnym. Widzisz mam taką….- urwał w połowie zdania. Nie miał pojęcia czy powinien wyłożyć teraz kawę na ławę. Muzyka zagłuszała wszelkie rozmowy ale on czasami był paranoikiem. Może powinien wymyślić coś naprędce i kiedy znajdą się tam gdzie będzie można porozmawiać spokojnie wyjawi jej prawdę? Ale czy wtedy będzie chciała z nim współpracować? Czy nie uzna, że kłamstwo zaszkodziło im wspólnym interesom?
- Jest taka sprawa, która nie pozwala mi spać po nocach. Ale nie sądzę, aby nasza dzisiejsza rozmowa powinna pójść takim torem. Wolałbym abyś mi zaufała i po prostu zawierzyła na słowo, że to coś ważnego. Coś co mogłoby również zainteresować i Ciebie. Wolałbym aby dzisiejsze spotkanie zakończyło się przyjemnym akcentem, a kolejne obfitowało w bardziej formalne pierwiastki. Co Ty na to? – może faktycznie wymagał za dużo od tej znajomości? Ale po prostu nie chciał zamieniać spotkania w klubie, takiego bardziej przyjemnego na rozmawianie o interesach. Zbyt dużo takich rozmów powodowało niestrawności, to wszystko. Chyba nie sądziła, że wyłoży jej wszystko ot tak bez ustalania jakichkolwiek szczegółów? Mógł rozumieć, że ciężko będzie jej uwierzyć w słowa kogoś całkiem obcego, ale chyba reporterzy mieli to do siebie, że często pakowali się w sprawę, a potem dopiero zastanawiali czy aby na pewno dobrze postąpili.