Przez czas trwania hakowania terminalu, Boom czujnie oglądał okolicę. Być może uznali, że się spalili ale wolałby nie dostać kulki w tył głowy jakby jakiś eejit postanowił sobie sprawdzić ich ciała. Drzwi syknęły i turianin wszedł do środka. Porucznik N6 po chwili też wślizgnął się za towarzyszem, z bronią gotową do strzału. Miłą odmianą tego przeklętego dnia był fakt, że teraz szczęście uśmiechnęło się do nich. Zagwizdał.
- Bierz ile wlezie, kto by nie chciał kupić strzelby? Ja bym się skusił. - odpowiedział turianinowi i złapał maskę zwiadowczą. Polowałem na Ciebie, moja maleńka.
- Wiesz, że chciałem kupić to? Porządny sprzęt. - od razu zarzucił na siebie zdobyczną osłonę głowy. Troszkę za późno, bo włosy i tak stracił ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Podszedł spokojnie do skrzynek z M-23 i wyjął jedną. Obejrzał i wycelował w ścianę, udając wystrzał.
- Boom, baby! Ktoś chyba zamawiał tatar. - wyszczerzył się do siebie i przypiął strzelbę do pleców. Zabrał jeszcze ich tyle, ile dało radę przenieść nie ograniczając przy tym znacznie mobilności. Spojrzal na Lysavera.
- Dawaj, idziemy komuś zepsuć dzień. - ruszył na korytarz - W prawo. - zakomenderował i z gotowym karabinem ruszył w prawo.