Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

[CHINY] Zhangjiajie

11 gru 2023, o 18:32

Kiedy Wang i Song wkroczyli usłyszeli znowu jak Striker lekko się śmieje. Miał już odpowiadać coś Zane’owi ale zamiast tego machnął ręka. Okazywało się powoli że ich elfi przyjaciel jednak nie miał potencjału jak mu się wydawało. Do tego traktował go jak dzieciaka w tym interesie. Życie poza radarem nie było łatwe i czasem wymagało “sprzątania” po sobie, ale jak zabiłeś wszystkich którzy na ciebie polowali to było całkiem przyjemnie.
- Czyli niezręcznie. A, i dziękuje za potwierdzenie, że trzeba się ewakuować i na własną rękę sprawdzić Pana Steigera.
Pokręcił głową. Odbił się od blatu i spróbował wyprostować. Usadowił jointa w ustach. Z nosa poleciała większa chmura dymu. Mogli też usłyszeć jak nuci sobie coś pod nosem. W końcu jego wzrok przeniósł na ich niespodziewanego gościa.
- Jeśli któreś z was tknie moją koleżankę po fachu to wam nawet cała armia chińska nie pomoże. - Uśmiechnął się do kobiety. Nie zamierzał jej robić żadnej krzywdy. Już i tak miała wystarczająco przejebane tym, że musi być pośrodku tego syfu. - Mógłbyś ją poprosić, żeby zebrała z kuchni jakieś ostry przyprawy i środki czyszczące? Nie podoba mi się jak Zane na mnie patrzy.
Ostatnie zdanie było groźbą. Jakby nie patrzeć był w swoim otoczeniu. Wiedział jak zrobić ludziom krzywdę, ale tylko na tyle by zaczęli gadać. Zane nie musiał być wyjątkiem. Przechadzając się po pomieszczeniu rzucał różnymi przedmiotami w Zane’a lub jego odbicia. Kiedy jednak udało mu się znaleźć plastikowy mały pojemniczek to zabrał go ze sobą. Starając się potem ukryć go w kieszeni marynarki.
- Dobrze, że przyszłaś Song, masz jeszcze jakieś dramatyczne pytania do naszego kolegi?
Parsknął śmiechem. Powoli wychodziło na to, że Striker się naprawdę dobrze bawił w tej całej sytuacji. Ewentualnie mogłyby to być narkotyki. Trudno powiedzieć.
- Interesująca propozycja Zane. Biorąc pod uwagę, że ostatnim razem jak wziąłeś na siebie obowiązek negocjacji... - Starałsię powstrzymać śmiech ale jego głos był rozbawiony. - To oberwałeś trucizną i straciłeś cały swój oddział. Powstanie na bazie twoich działań specjalny moduł treningowy “Jak uniknąć pierdolone fiasko operacyjne”.
Śmiał się dalej kręcąc po kuchni w poszukiwaniu tych samych rzeczy, o które poprosił Wanga. Szafka po szafce. Mógł tutaj znaleźć naprawdę sporo rzeczy do samoobrony czy nawet zabicia kogoś. Może mieli dużą mąkę. Mąka była łatwopalna. Szybki ładunek wybuchowy od ręki. A jeszcze jak znajdzie gaz do ręcznych palników to już w ogóle wygrana.
Spojrzał na Song, która szukała w nim i Wangu odpowiedzi.
- Co? - Rozłożył ręce i starał się zrobić taką samą minę jak ona. - Chujek wezwał już wsparcie i pewnie jest w drodze więc marnuje nasz czas. Najlepiej byłoby połamać mu nogi i łapy, zrobić prowizoryczny ładunek wybuchowy z jego ciała żeby wyczyścić resztę, która przyjdzie oglądać jego rozpuszczający się od trucizny zewłok.
Odpowiedział już poirytowany jej brakiem doświadczenia w dowodzeniu. Drze ryja, jest niezdecydowana, walczy sama ze sobą. On nie był od tego by prowadzić ich za rączke podczas tej operacji bo zrobił się pierwszy lepszy syf. Syf był zawsze. To była jedna z niewielu lekcji, które wyniósł z tej roboty.
- Chcesz odtrutkę? To zapraszam. - Poklepał się marynarkę. - Może jak w końcu przestaniesz się zachowywać jak książe tajnych operacji to dojdziemy do porozumienia w którym nie wysrasz własnych organów. - Zaciągnął się po raz kolejny. Wyciągnął jointa z ust i wyciągnął go w stronę Zane’a. - Do tego pewnie czytałeś moje akta, nie jestem lojalny wobec nikogo. Jestem dzieckiem korporacyjnych najemników. To tylko praca jeśli chodzi o mnie, a najchętniej założyłbym w niej związki zawodowe.
Uśmiechnął się i oparł się znowu o blat, ale już w innym miejscu kuchni. Dalej od wejściowych drzwi. Dla bezpieczeństwa.
- Fajka pokoju?

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

12 gru 2023, o 20:51

Wang wsunął się do kuchni ostatni, zaś widząc w środku Charlesa w całkiem dobrym nastroju, Chińczyk poświęcił dłuższy moment aby upewnić się, że byli sami i nie mieli ogona. Nie mieli. Zamknął bądź zastawił wejście na tyle, na ile mógł aby jakkolwiek utrudnić potencjalne wtargnięcia. Szansa była znikoma ale przezorny zawsze ubezpieczony.
- Co tam ugotowałeś, Striker? - rzucił do najemnika, jak najbardziej retorycznie. Odpowiedź była jasna. Jego wzrok wylądował na porannym blondynie ale nie przed tym jak obdarzył przestraszoną kucharkę krótkim acz wymownym spojrzeniem. Lepiej by nie wtrącała się w nic co się będzie działo. - No, no. Proszę. Czy to nie nasz zamachowiec samobójca i trochę debil? - musiał oczywiście uderzyć w swojego przeciwnika. Chociaż słownie, bowiem i tak zaraz musiał dać pola zarówno Charlesowi jak i Song. Nie przeszkadzało mu to za bardzo, nie był fanem przesłuchań. Po prostu nie lubił formułować pytań. Jeśli już to wolał być czynnikiem bólowym.
Pokiwał jedynie głową kiedy Song weszła do akcji i to z grubej rury. Zerknął ponownie na wejście, upewniając się, że wciąż byli sami. Miał podobne przeczucie co Striker, dla Wanga to Zane grał na czas i liczył, że jego ludzie się dostaną tu. I pewnie załatwią mu odtrutkę z ciał ich ekipy. No cóż. Zostawił gadanę innym na razie. Przez kilka chwil chodził po kuchni ale w obrębie kilku metrów od kuchni, faktycznie szukając czegoś ostrego. Nie noża a przypraw. Ewentualnie detergentów, wybielacz wspaniale działał w połączeniu z okiem ofiary. Zajrzał do kilku szafek no i oczywiście - pod zlewem. Obowiązkowo.
Aktywował się dopiero jak usłyszał tekst o łamaniu kończyn. To go interesowało.
- Striker ma racje, nie ma co się pierdolić. Jak chcecie to mogę łamać. - zaoferował się. Zawsze jakaś odmiana od nudy. Jeśli zdołał zebrać już jakieś przyprawy albo żrące detergenty, zebrał je ze sobą i ruszył w kierunki chłopaków. - No dobra, to może faktycznie jakoś to przyspieszymy? Ten skurwiel gra na czas, jakby naprawdę miał smród przy dupie to by śpiewał.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

16 gru 2023, o 19:58

zastraszanie - striker
A<50<B<80<C
Rzut kością 1d100:
56


działanie trucizny
Rzut kością 2d5:
3, 5


spostrzegawczość - wang
70%
Rzut kością 1d100:
66
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

16 gru 2023, o 20:45

Mężczyzna obserwował poruszających się po kuchni żołnierzy z uwagą. Może to trucizna krążąca w jego organizmie, może jego niechęć do Strikera poszukującego tajemniczych składników - coś sprawiło, że tym razem mężczyzna skrzywił się jeszcze bardziej, nie usiłując sięgnąć po sarkazm, który towarzyszył mu dotychczas.
- Myślisz, że złamiesz mnie pieprzem cayenne? - prychnął wściekle, obserwując kątem oka Wanga, który również ruszył wgłąb kuchni. - Byłoby na tyle jeśli chodzi o słynną, chińską armię, co? Teraz przyjmujecie też zjaranych spierdoleńców?
Przypraw było mnóstwo - zarówno Baozhen jak i Striker bez problemu zlokalizowali odpowiednie słoiczki, z których mogli wybierać dowolnie. Zane, pomimo odniesionych przez siebie obrażeń, unikał rzucanych w jego stronę pocisków, wycofując się odpowiednio w stronę tyłu kuchni gdy tylko Charles podchodził bliżej, nie pozwalając mu znaleźć się na wyciągnięcie ręki - lub blanta.
Twarz Song pozostała nieodgadniona i jedynie stojący blisko niej Baozhen zauważył drobne załamania w jej idealnie obojętnej fasadzie. Słowa Strikera o jego braku lojalności wyraźnie wzbudziły w niej wściekłość, choć żaden inny mężczyzna w pomieszczeniu tego nie dostrzegł.
- Żadne wsparcie tu nie doleci - odrzuciła Lihua, obchodząc obojętnie kobietę klęczącą w rogu. Nie zaszczyciła przy tym Strikera odpowiedzią, lecz nie pokazywała też po sobie, by w jakikolwiek sposób jego słowa do niej dotarły - a przynajmniej Charles tego nie widział. - Ilu jeszcze ludzi miałeś na gali, Zane?
- Setkę - odrzucił drwiąco mężczyzna, cofając się głębiej w mrok. - A co, szukasz towarzystwa na później?
- Jak sobie chcesz - odrzuciła z lekkim wzruszeniem ramion. Jej wzrok przeniósł się na stojącego obok Baozhena, który sam zaoferował, że może łamać. - Do roboty.
Zane podskoczył lekko, uderzając w metalowy wózek z przyborami kuchennymi, tym samym zdradzając swoją prawdziwą osobę. Jego klony nie zahaczyły o nic innego, łamiąc stworzoną przez niego iluzję.
- Dobra, kurwa, spokojnie! - krzyknął, wznosząc ręce do góry. - Dogadamy si...
Nim zdążył dokończyć, z mroku wysunęła się smukła, znajoma sylwetka. Kolba pistoletu uderzyła w potylicę prawdziwego mężczyzny, powalając go na ziemię.
- Zastanawiałem się, gdzie się podziałeś, kochany - westchnął drell, stając nad wijącym się na ziemi Zane'm, którego uderzenie zamroczyło, lecz najwyraźniej nie pozbawiło przytomności. Z drzwi skrytych w samym końcu pomieszczenia, prowadzących pewnie do innych pomieszczeń gospodarczych, wysunęły się dwa inne cienie. - Stęskniłem się.
Lufa jego pistoletu skierowała się prosto na stojącego w świetle okapu Strikera, podczas gdy Zane stęknął głośno, plując na ziemię krwią.
- Jak mnie zabiją to gówno się dowiecie - warknął, w reakcji na co drell odebrał mu tlen z płuc jednym, celnym kopniakiem w żebra.
- Ja sobie z tobą chętnie pogadam jak załatwię tych dupków - westchnął drell, ruchem dłoni wskazując dwóm cieniom za swoimi plecami by ruszyli w stronę Strikera i Baozhena. - Chujowe urządzacie przyjęcia. Ale jedzenie całkiem dobre, choć słone. Przeżarło wam kubki smakowe na tej Ziemi, czy co?
Song błyskawicznie sięgnęła do swojego omni-klucza. Gdy tylko palce musnęły holograficzną powierzchnię, jej postać zafalowała i zniknęła.
- Wyeliminować wszystkich poza szpiczastym - zarządził głos, rozlegając się w pomieszczeniu.



Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

19 gru 2023, o 19:30

- Złamiesz to nie. - Baozhen odpowiedział swojej przyszłej ofierze w bardziej nonszalancki sposób niż zazwyczaj. - Ale za to poryczysz się jak dziecko, a i może przy okazji zesrasz z bólu. - co do tego akurat nie miał wątpliwości. Nawet najtwardszy agent mógł śmiać się z pieprzu cayenne dopóki nie został on wtarty w oczy albo i gorsze miejsca, szczególnie u mężczyzn. Dlatego też Baozhen zebrał kilka potrzebnych mu słoiczków. Pieprz, pieprz cayenne, chilli. Rozglądał się też za wybielaczem ale skoro nie było pod ręką, trudno. Poradzą sobie bez.
- Striker to najemnik. Płacimy mu to robi robotę. Dla mnie brzmi to jak uczciwa wymiana. - wzruszył ramionami, kierując słowa zarówno do Zane’a jak i Song. Zauważył jej zdenerwowanie Strikerem i zamierzał ją nieco uspokoić. Ostatecznie miał w tej kwestii rację. - Lubię sukinsyna ale jak będzie trzeba to nie zawaham się pociągnąć za spust. Domyślam się, że i on zrobiłby to samo.
Wang obdarował Charles’a krótkim uśmieszkiem. Nie było w tym żadnego wyrzutu ani agresji. Ot, taki zawód. Jedni robili to z pasji, inni dla kariery. Nie miał tego za złe Strikerowi. Jednakże był pewien szczegół, którego Zane udawał, że nie rozumie.
- Widzisz, w chwili obecnej jednak robi dla nas. - Chińczyk ruszył w kierunku blondyna, niosąc przyborniki. Po drodze jeszcze wziął łyżeczkę do herbaty. Bardzo przydatne narzędzie przy torturach.
Szturmowiec pokiwał jeszcze głową na zgodę z Jia. Zane był w nienajlepszej pozycji i raczej nie miał co negocjować. Zaś gdy agentka dała pozwolenie, Wang był pierwszym, który wyrwał się do szpiczastego z chęcią zadania mu bólu.
- Oj dogadamy się. - zapewnił i już miał obejść blat kiedy z ukrycia wyszli oni. Kim byli oni? Nie miał zielonego pojęcia, dlatego też stanął jak wryty patrząc na drella i jego ludzi.
- A ty kurwa kim jesteś? - zapytał zdenerwowany faktem, że ktoś mu przeszkodził w torturach. Ba, nawet nie tyle co w samych torturach co w ich zaczęciu.
W trakcie gdy trwała rozmowa, Wang się szykował. Doskonale zdawał sobie sprawę, że wcześniej czy później dojdzie między nimi do walki. Dlatego też powoli odkręcił słoiki z ostrymi przyprawami w które był wyposażony. Przygotował je w obok siebie na blacie i spokojnie spojrzał na drella.
- Posłuchaj mnie, jaszczur. Nie wiem co ty tu robisz ani skąd znasz Charlesa, nie obchodzi mnie to. Nie zdzierżę za to obrazy mojego kraju albo naszej kuchni i zdaje się, żeś zrobił to drugie. - wraz z tymi słowami na ustach, Baozhen chwycił pierwszy słoik i z całej dostępnej mu siły cisnął nim w twarz drella. Jeśli się stłucze i porani mu twarz, idealnie, bowiem ostre przyprawy przysporzą małego pieczonka.
Dopiero teraz załapał, że Song kazała ich pozabijać. Wyrwał się szybko. Ale przynajmniej działał w linii ich doktryny. Nie zamierzał zostawić nikogo przy życiu, stąd też sięgnął po swój pistolet aby poprawić drellowi.
ObrazekObrazek
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

20 gru 2023, o 19:37

- Widzę, że kolega i się na torturach też zna. - Skinął do Wanga w geście respektu. Jakby nie patrzeć ludzka kreatywność w kwestii zadawania bólu innym potrafiła być naprawdę absurdalna. Striker jednak potrafił docenić kunszt w kwestii efektywności ponad przekaz traumatycznych przeżyć tortującego nad torturowanym. - No zobacz Zane, ja będąc zjaranym na robocie wciąż dowożę.
Na jego twarzy wyrósł wielki gówniany uśmiech zabierając ostatki ze skręta dla siebie. Usadowił go sobie kolejny raz ustach i westchnął. Wieczór zapowiadał się coraz lepiej. Wypuścił dym nosem, a wzrok przeniósł na Song. Przynajmniej tym razem się nie pierdoliła w wydawaniu rozkazów. Zastanawiał się jak jej dosrała partia po tym, jak musieli robić dla jej blamażu misję ratunkową.
- Tak jak Wang powiedział. Nic osobistego. - Wzruszył ramionami jakby nigdy nic. Ryzyko zawodowe. Dlatego chciał znaleźć sobie jakieś bardziej bezpieczne miejsce dla siebie. Wychodziło jednak na to, że chyba dalej nie był na tym poziomie by sobie na to pozwolić. Powoli zaczynał się zastanawiać czy kiedykolwiek będzie.
Widząc jak Zane ląduje na ziemi od razu odbił się od blatu na którym się opierał. I dokładnie w tym momencie zamknął oczy, a jego ręce po prostu opadły. Jęknął pod nosem, a chwilę potem przetarł twarz ręką. Na końcu westchnął, a zmarnowanym wzrokiem patrzył na Drella.
Od samego początku to przeczuwał. Chłop się tak wyróżniał z tłumu, że równie dobrze mógłby być bohaterem z kreskówki. Miał dosłownie go na wyciągnięcie ręki. Zamiast jednak tego zachowywał zbyt duży profesjonalizm. Już przy tym słupie powinien był złamać tą rybią pałę, niczym z filmu Del Toro, jak opłatek. A teraz wciąż czuł się zawiedziony samym sobą. Teraz jednak zrozumiał dlaczego dalej musiał się babrać w błocie.
- Wang, nie, czekaj. - Chciał powiedzieć i dać kontekst skąd go zna, ale gdy Bao przeszedł w tryb patrioty to mógł dodać tylko. - A, już kurwa nie ważne.
Machnął ręką, ale wstyd odszedł bardzo szybko gdy w powietrzu zaczęły latać przyprawy. A do tego odczuł teraz dość mocno ten trik z tasakiem. Bowiem nie miał teraz tasaka. Użył więc swoje narzędzia wstydu lub mordu jeśli wszystko wyszło dobrze. Linka omnilassa wyskoczyłą z jego klucza. Jego zadanie było proste. Złapać cokolwiek i zabić. Może miotać przez salę albo wepchnąć związanego do frytkownicy. Wszystko wchodziło w grę. Byle nie umrzeć w kuchni. To było święte miejsce.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

23 gru 2023, o 21:00

inicjatywa
Striker +51, Wang +12, Song +43, Drell +38, Zane +43, P2 +10, P3 +10
Rzut kością 7d100:
86, 90, 77, 20, 94, 62, 57


striker -> song -> drell -> wang -> p2 -> p3 -> zane
AKCJA I
Wyświetl wiadomość pozafabularną


AKCJA II
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA III
Wyświetl wiadomość pozafabularną

AKCJA IV
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rzut kością 1d100:
32
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

27 gru 2023, o 17:10

W półmroku kuchni, pozbawieni swojego standardowego wyposażenia i informacji o tym, kto w ogóle był wrogiem, a kto nie, zmuszeni byli improwizować. Znaleziony przez Wanga słój był duży, ciężki i wypełniony czymś, co tylko Chińczyk potrafił w ciemności rozpoznać. Rzut mężczyzny był celny pomimo niecodziennych warunków - ogromny słój rozbił się na klatce piersiowej drella, odpychając go w tył i wydzierając z jego ust gardłowe warknięcie. Wielki pocisk skutecznie ominął tarcze, obijając jego mięśnie i pozostawiając dziesiątki, drobnych nacięć od pękniętego szkła na jego skórze.
Unosząc broń w górę, Baozhen jako jedyny dostrzegał działania stojącej obok niego Song. Choć jej sylwetka zafalowała pod kamuflażem taktycznym, choć jej rozkaz rozbrzmiał w pomieszczeniu, w półmroku zatrzymała się na krótką chwilę. Jej ciało zadrżało, twarz wygięła się w grymasie zaskoczenia i sprzeciwu. W ułamku sekundy podjęła jakąś decyzję, której nie zwerbalizowała. Sięgnęła do omni-klucza, przełączając z powrotem program kamuflażu taktycznego i zniknęła na polu walki.
Drell z dziką satysfakcją na twarzy wystrzelił w stronę żołnierza, owładnięty biotyczną poświatą. Omni-lasso stało się jedynym orężem rozbrojonego Strikera, lecz z jego pomocą żołnierz mógł wykorzystać swoje otoczenie do stworzenia innego rodzaju broni. Lasso wystrzeliło z trzaskiem z jego urządzenia prosto w stronę ogromnego, stalowego garnka z gotującym się bulionem. Odskakując od atakującego, Charles cisnął garnkiem w stronę obcego, którego krzyk znów rozbrzmiał w kuchni. Parująca ciecz schlapała jego prawy bok, mocząc jego drogi garnitur, parząc wszystko to, co znajdowało się pod spodem.
- Myślałem, że coś nas łączy - charknął, odsuwając się w bok podczas gdy jego towarzysz cisnął płomiennym pociskiem prosto w Strikera. Na powierzchni tarcz żołnierza tańczyły płomienie, tak blisko skóry, że czuł na niej ich żar.
Dwójka sprzymierzeńców drella okazała się obcymi. Jedna asari, jeden turianin kłuli w oczy na ludzkim przyjęciu, lecz odziani byli w eleganckie stroje uszyte na Ziemską modłę. Asari manipulowała biotyką, utrudniając im walkę, podczas gdy turianin znów wychylił się zza wysokiej lodówki, tym razem ciskając pociskiem Spalenia prosto w Baozhena.
Choć to Wang i Striker błyszczeli w mroku, płomienie nie utrudniły żołnierzowi widzenia. Widział refleksy lampek, odbijające się na skórze asari gdy wystrzelony przez niego pocisk zagłębił się w środku jej czoła. Dostrzegał iskierki wokół omni-klucza turianina, gdy w kuchni rozległ się kolejny huk wystrzału, a na jego piersi rozlała się granatowa plama.
Drell pisnął, owinięty parzącym omni-lassem przez Strikera. W pomieszczeniu nastała cisza wraz ze zwaleniem się na ziemię cielska jego towarzysza.
- Ruyim, co ty w ogóle tu kurwa robisz? - wycharczał Zane, opierający się o ścianę po drugiej stronie kuchni. Jego sylwetka zgięta była w pół, lecz na twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek.
Drell szamotał się w lassie, lecz widząc brak wsparcia, które mu pozostało, westchnął ciężko, nie usiłując dalej ze Strikerem walczyć.
- Szukam separatystów z Sojuszu Systemów Terminusa - prychnął mężczyzna, wracając spojrzeniem do trzymającego go żołnierza. - Nie oddzwoniłeś, Zane. Bardzo mnie to rani.
Mężczyzna parsknął śmiechem, który szybko przekształcił się w atak kaszlu, od którego zgiął się w pół. Podchodząc bliżej, lub świecąc sobie latarką w mrok, w którym stał, dostrzegliby, że jego koszula była mokra od krwi, a twarz stała się sina.
Wang zauważył na podłodze torebkę należącą do wicepremier Huang. Song nie było.
- No weź, słońce - uśmiechnął się drell w stronę trzymającego go Strikera. - Porozmawiajmy.

@Charles Striker @Wang Baozhen
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

28 gru 2023, o 18:02

Stał przez chwilę na polu walki jak totalny kloc. Zazwyczaj starał się tworzyć naprędce kilka planów ataku, symulacji w głowie czy nawet starania się przewidzieć kolejny kroki przeciwnika. Tym razem tak nie było. Po prostu rzucił linką gdzieś w stronę garów. W końcu mógł wykorzystać tą siłę, która dawało mu jego absurdalne cielsko.
Gorzej, że chyba przyszło mu zapłonąć, tak jak jego przeciwnikowi. Nareszcie trafił na kogoś walczącego w zwarciu. Nie pamiętał już kiedy jego osprzęt poinformował go o uruchomieniu systemów związanych z tą opcją obronną. Przynajmniej tym razem nie oberwał kosą w żebra. Zamiast tego wykorzystał swój gar aby zatrzymać Drella. Największym plusem było to, że poparzenia od wody, nie śmierdzą jak poparzenia od ognia.
Chciał już odpowiedzieć na słowa Drella, ale jego tarcze oberwały jeszcze raz. Dzięki implantowi ugasił się znacznie szybciej niż jakikolwiek normalny człowiek. Uśmiechał się ciągle do Drella tak jak wtedy na sali, różnica była taka, że tym razem uśmiech nie był wymuszony.
- Wciąż jest szansa jeśli chociaż jedna ze stron tego chce. - Nawet nie musiał się za bardzo wysilać z linką. Ten rzut po prostu zaplątał przeciwnika i doprowadziło do jego uruchomienia. Czyli tak musiało wyglądać łowienie na linę o którym opowiadał mu dziadek. Pewnie jego amerykańskie geny chciały mu dać znać, że otrzymał bezużyteczny talent w postaci kręcenia sznurem. Czuł, że taki ukręci pewnie i dla siebie jak dalej będzie wyglądać ta praca.
- Te Wang, dziwnie łatwo poszło, nie? - Zapytał będąc w lekkim szoku. Wang sam zabił dwóch przeciwników perfekcyjnymi strzałami, a on nawet nie oberwał od przeciwnika. - Song? - Spytał w nicość. Odpowiedzi nie otrzymał. Westchnął w duszy i ruszył po pistolet jednego z przeciwników. Drell był złapany, w razie czego pewnie Wang go zabije za nim cokolwiek zrobi. Przynajmniej taką miał nadzieję. Stanął pomiędzy dwoma trupami i sprawdzając wzrokiem, która nie była zabrudzona krwią. Wybrał tą która była czystsza.
- Zane, jako że łatwiej będzie spytać o to ciebie niż słuchać znowu jego pierdolenia. Kogo nasz kolega Drell reprezentuje? - Po chwili dodał jednak coś jeszcze z drwiącym uśmiechem na twarzy. - Jak przypominam sobie to przeszukanie to mam ochotę cofnąć się do momentu jak wbijasz we mnie tę kosę, ale tym razem zrobiłeś coś dobrze.
Pociągnął nosem starając się powstrzymać przed dalszym komentowanie tej dwójki. Chrząknął i spojrzał na Wanga. - Masz tam gdzieś tą odtrutkę? Trzeba mu ją dać. - Zane nie wyglądał dobrze. To, że jest jeszcze w stanie stać to skok adrenaliny przez tą szybką konfrontacje. Nie zostało mu dużo czasu. Nikomu z nich nie zostało dużo czasu.
- Jak ci się nie podoba to zapytaj co Song o tym myśli, a nie czekaj. - Uniósł dłonie w górę próbując ją wskazać, ale nigdzie jej nie było. Jakby nie chciała brać w tym udziału lub obmyślając kolejny debilny plan za który im przyjdzie oberwać. Był zmęczony.
- Łyżeczka wciąż może nam się przydać. - Patrzył na Drella ale też jakby przez niego. Równie dobrze mogło tam nie być nic. Lata tresury i szkoleń bardzo dobrze zagnieździły w jego głowie umiejętność derealizacji tego co się działo wokół niego. Ot niezbyt pozytywna sytuacja, która miała zaraz minąć.
- Wciąż mamy do pogadania.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

30 gru 2023, o 12:59

W przeciwieństwie do wielkiego, białego kloca, Wang był już gotowy do akcji. Wszelkie plany działania zostały stworzone momentalnie, jeszcze w trakcie jak wszyscy obecni wymieniali się uprzejmościami. Słoik został przygotowany, tak samo jego pistolet. Stąd też gdy gówno wpadło do przerębla, Baozhen zaczął działać od razu. Cisnął słojem jakby był granatem czy czymś równie groźnym od razu, niestety nieco źle wyliczył odległość i, cholera, nie trafił. Chińczyk zaklął pod nosem ale nie zatrzymał się nawet na chwilę. Podczas gdy w kuchni zapanował chaos, on był porządkiem. W pełnym tego słowa znaczeniu uniósł swój pistolet, ukierunkowując lufę na najbliższego przeciwnika. Nie zastanawiał się sekundy, po prostu widząc sylwetkę wroga idealnie w swoich przyrządach celowniczych, pociągnął za spust. Drobny odrzut, cel pada na ziemię. Dobrze. Przeniósł cel na kolejnego przeciwnika. Strzał. Trup.
Szybko poszło. Nawet nieco za szybko, chociaż Wang nie mógł oprzeć się uczuciu potęgi, które temu towarzyszyło. Oj tak, dobrze było poczuć, że coś jeszcze znaczył.
- No. - zgodził się jednak ze Strikerem. - Trochę za łatwo.
Podczas gdy białas zajął się gadaniem i początkowym przesłuchiwaniem, Baozhen skupił się na drugim zagadnieniu. Song. Zmrużył nieco oczy, rozglądając się po kuchni zanim podszedł do leżącej na ziemi torebki. Kucnął aby ją podnieść i przy okazji zobaczyć czy nie ma gdzieś śladów samej agentki. Tak na wszelkie ale.
- Song? - spytał podnosząc się z miejsca. Dziwnie. Nieco niepokojąco. Teraz jednak musiał skupić się na czymś innym. Odwrócił się w kierunku reszty i ruszył do Strikera, trzymając w jednej ręce torebkę a w drugiej pistolet.
- Chyba musimy się dowiedzieć, dla kogo robicie. Znaczy typ od SST to wiem. Ale ty, drellu? W pierwszej chwili myślałem, że jesteście kochankami a tu proszę. Dla kogo robisz? - Wang zatrzymał się na moment aby stuknąć lufą pistoletu o leżące obok sztućce. - Drella chyba też boli wyłupywanie oczu, nie?
Została jednak jeszcze kwestia odtrutki. Bez chwili wahania Wang otworzył torebkę po Huang i bezceremonialnie zaczął w niej grzebać w poszukiwaniu antidotum.
- Nie wiem. - odparł szczerze na pytanie, czy je w ogóle mają. - Zaraz zobaczymy. Lepiej zmów modlitwę, Zane.
Zachichotał.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

5 sty 2024, o 23:21

Pomimo tego, że każdy z nich wezwał kobietę, odpowiedziała im wyłącznie cisza. Drell rozejrzał się wokół, zdezorientowany ich pytaniami w pustkę - być może i on szukał wzrokiem kobiety. W mroku jej niewyraźna sylwetka skryta pod kamuflażem taktycznym była niemal niemożliwa do rozpoznania, nie wiedzieli więc, czy nadal była w pomieszczeniu w jakimś celu, czy też dawno już je opuściła drzwiami, którymi wdarł się do środka obcy.
- Dziewczyna was zostawiła? - cmoknął Zane, niemal natychmiast tego żałując, gdy jego ciałem wstrząsnął kolejny, kaszlowy spazm. - Może nie lubi drelli.
Ruyim parsknął śmiechem, przyglądając się Strikerowi gdy ten podchodził do ciał jego poległych towarzyszy. Na twarzy obcego na próżno było szukać smutku czy przykrości - musieli nie znaczyć dla niego wiele. Przy obojgu z nich mężczyzna znalazł egzemplarze M-14 Kaisera, jednej z nowszych broni opatentowanych przez Przymierze już po tym, gdy Charles opuścił ich szeregi.
W torebce Song, Wang odnalazł pozornie prozaiczne przedmioty. Kompaktowe pudełeczko z pudrem i lusterkiem, mały grzebień i kilka wsuwek, mających doprowadzić jej fryzurę do ładu i składu, a także tubka błyszczyka do ust. Dopiero gdy otworzył błyszczyk i powąchał jego nadmiernie płynną zawartość, wyczuł natychmiast obcy, chemiczny zapach, od którego szczypały oczy i w którym rozpoznał odtrutkę.
- Co, malujesz się na hejszę? - sapnął drell, komentując zbliżenie błyszczyka do twarzy Baozhena, gdy ten inwestygował kosmetyki kobiety. Zane, kręcąc głową, zdawał się zbyt wyczerpany by spróbować go poprawić.
Dopiero gdy Wang podszedł do wspartego o ścianę mężczyznę, z bliska dostrzegł jego stan. Obcy przyjął błyszczyk i powąchał go bez zaufania, lecz nie widząc lepszych opcji, przechylił tubkę do ust, spijając całość.
Drell parsknął, słysząc słowa Baozhena, a może dostrzegając kuriozalność tej sytuacji.
Zatruty wypuścił powietrze z płuc, ocierając usta wierzchem dłoni. Odtrutka nie działała natychmiast, lecz samo jej spożycie dało psychologiczny efekt, od którego mężczyzna nabrał nieco energii.
- Nie jestem zbyt wierzący - prychnął, osuwając się powoli na ziemię po ciemnej ścianie, o którą stał oparty. - A drell jest z Przymierza. Z tej dziwnej i pomylonej sekcji dla zwierząt.
Ruyim prychnął coś pod nosem w swoim ojczystym języku, czego nie wychwyciły ich translatory.
- Błagam cię. Jedyne zwierzęta w tym pomieszczeniu to wy - skrzywił się lekko, kręcąc w miejscu w dyskomforcie przylepionego do jego oparzonego ciała materiału. - Zane też jest niebieski. Więc jeśli szukacie Sojuszu, to chuja znaleźliście. Chyba, że ty jesteś terrorystą, cwaniaku?
Jego wzrok prześlizgnął się po sylwetce Strikera. Oblizał usta.
- Podobno Sojusz nie płaci za dużo. Przynajmniej nie na tyle, żeby Strikerowi chciało się ruszyć dupę, prawda? - głos Zane'a wzmagał na sile, gdy substancja w jego żyłach zaczęła zwalczać truciznę. - Nie, wielki białas i mały chińczyk to nasi gospodarze. Po chuja tu nadal jesteście? Przydzielili was do brudnej roboty, tak bez pancerzy?

@Charles Striker @Wang Baozhen
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

6 sty 2024, o 15:33

Im dłużej patrzył na nowo zdobytą broń tym większą tęsknotę odczuwał za swoim Szponem. Do tego brak Song wywoływał lekki strach związany z tym, że mogła być niewidzialna i miała broń, która jak go draśnie to zabije w 20 minut. To było naprawdę dobre paliwo by tylko bardziej podpalić jego paranoje związane ze swoim pracodawcą.
- A weź kurwa. - Rozmasował dłonią czoło na samą myśl, że musi mieć teraz oczy dookoła głowy. Słysząc o hejszy prychnął w duchu i spojrzał na Wanga. - Słuchaj, przynajmniej próbował.
Tym razem już parsknął śmiechem, ale zaraz wrócił do obserwowania rozwijającej się sytuacji. Przez chwilę zastanawiał się co on tam naprawdę robił. Póki co jego jedyną umiejętnością było to, że naprawdę trudno było go zabić. Pewnie tutaj też ledwo z tego wyjdzie.
Jego wzrok przeskakiwał to z człowieka to na drella. Ta krótka wymiana zdań sprawiła, że na krótką chwilę się zawiesił. Oni nie mieli pojęcia dla kogo Striker naprawdę robił. Oni myśleli dalej, że jest tylko zwykłym najemnikiem robiącym dla chińczyków. Może i lepiej. Chciał tylko wiedzieć jaki B ma w tym interes.
- To jest najdziwniejsza firmowa integracja na jakiej kiedykolwiek byłem. - Parsknął śmiechem i spojrzał na Wanga, która wiedział dla kogo Striker robił. Może jednak za wcześnie się im wyoutował, ale chińczyka nawet lubił. Gorzej, że Song o tym wiedziała. No cóż, może zaraz się okaże że Song to ktoś z S. Powoli chyba rozumiał już zasady tej dziwnej gry.
- Brzmisz jak Cerberus. - Powiedział z obrzydzeniem w głosie i wskazując w Zane'a bronią. Czuł się zawiedziony jego postawą. - Jest możliwe. - Odpowiedział Drellowi, po czym sprzedał mu lekkiego kopa w poparzony bok. Za oblizywanie się. Nie zamierzał mu jednak tego mówić. - Pierdolisz, płaci dość dobrze, a do tego praca z Hybris jest całkiem urocza. Takie SPA dla duszy. Przynajmniej mniej takiego gówna.
Rzucił marudnym tonem. Do tego ksenofob tylko potwierdzał to o czym mówił Striker wcześniej. Nie byli przygotowani na taki syf. To miała być łatwa i prosta robota. Posprzątać, w najgorszym wypadku zmieść pod dywan. Zamiast tego wszystkie linie Przymierza postanowiły rozpocząć konkurs w mierzeniu fiutów.
- A kim jest ten Steiger? Niestety chińczycy dużo informacji mi nie dają, a nie miałem jeszcze szansy dorwać się do ich baz danych. - Odpowiedział lekko zawiedziony ale sobą. Powinien był mieć trochę większą kontrolę nad swoim życiem i tym co się działo wokół niego, ale zamiast tego szedł gdziekolwiek żeby mieć jakikolwiek cel w życiu. No cóż. B znalazło dobrego kloca do tej pracy.
Rozejrzał się w pokoju za kucharką. Jeśli jej nie ma, to może Song ruszyła za nią? Cholera, może kolejny agent?
- Nie podoba mi się ta sytuacja.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

8 sty 2024, o 19:16

- Ja nie lubię drelli. - Baozhen odburknął do swojego blond kolegi.
Brak obecności Song z początku skonfundowała Wanga, jednak ten moment przeminął szybko, ustępując niepokojowi. Co najmniej martwiący był fakt, że bez żadnego słowa agenta rozpłynęła się w powietrzu w trakcie gdy zaatakowali ich. Nawet nie jacyś specjaliści, zważywszy na to jak szybko Wang i Striker pozbyli się dwójki. Coś było na rzeczy, nie ulegało to wątpliwości ale Chińczyk nie zamierzał tego po sobie pokazać. Grzebiąc w torebce miał dokładnie taki sam wyraz twarzy kiedy zastrzelił tamtą dwójkę.
Bez większych ceregieli przeczesał zawartości tejże torebki. W końcu jeśli Jia była na tyle miła aby zniknąć, Bao postanowił obsłużyć się sam. Nie do końca rozumiał co tu zaszło ani dlaczego, wciąż nie zamierzał wyciągać wniosków dopóty, dopóki nie będzie miał jaśniejszego obrazu tej sytuacji.
- Jeszcze słowo i postrzelę cię w stopę. - odparł drellowi na jego przytyk, a następnie skierował swój niemalże martwy wzrok na Charlesa. Dodał jednak: - Mówi się gejsza.
Bingo. Uśmiechnął się pod nosem czując dziwny zapach w pomadce czy tam błyszczyku, nie znał się za bardzo. Znał się jednak na swojej robocie na tyle by rozpoznać w niej odtrutkę. Odrzucił więc pustą torebką i zamknął pomadkę w wolnej dłoni. W drugą zaś chwycił swój pistolet. Skinął jeszcze Charlesowi na znak, że ma antidotum.
I nareszcie pozostali zaczęli śpiewać. A przynajmniej Zane. Jednakże to co wyśpiewał było… No właśnie. Co najmniej delikatnie zaskakujące, o ile nie wątpliwe. Naprawdę? Wszyscy tutaj byli z Przymierza? Co prawda, to by nieco wyjaśniało zniknięcie Song. Nieco, bo raptem jedyne co Bao miał to podejrzenia. Żadnych dowodów. Równie dobrze mogła ruszyć za kucharką, aby dobić kobietę. Pokręcił głową, patrząc na dwóch niedorajdów na ziemi. Pozostałe dwie fajtłapy były w tym momencie górą. Na słowa Zane’a wzruszył ramionami.
- Zgadza się. I przyszliśmy tu posprzątać. - szturmowiec podrapał się w skroń tłumikiem swojego pistoletu. - Mamy tutaj dosyć nieciekawą sytuację, nie powiem. Zakładałem SST a nie… To. - ostatnie słowo wyrzekł z drobną nutką obrzydzenia, wskazując na rannych drella i Zane’a. Pokręcił głową raz jeszcze, dając upust swojemu niezadowoleniu. Nie tak miało być. Żadnego SST? Odruchowo klepnął się w kieszeń spodni gdzie miał paczkę szlugów. Nie miał czipsów. Wyciągnął więc paczkę Chunghwa, którą otworzył kciukiem. Papierosa wyciągnął od razu ustami.
- Chce ktoś? - zapytał reszty, skoro wszyscy byli z Przymierza. - Nie zrozumcie mnie źle. Jeśli będzie trzeba to wciąż was obu odwalę, tak? Ale skoro wszyscy tutaj robimy pod jednym zarządem, możemy wstrzymać się na chwilę od przemocy i przedyskutować co tu zaszło. Tak? Chciałbym się dowiedzieć skąd takie zebranie linii.
Nieważne czy ktoś wziął od niego papierosy czy nie, Wang schował paczkę i wyciągnał zapalniczkę aby odpalić swojego. Oczywiście, w prawej dłoni wciąż trzymał pistolet. Nie ufał dwóm ‘nowym’, to chyba oczywiste.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

10 sty 2024, o 14:47

Wspomnienie dobrego zarobku możliwego u Hybris wzbudziło zainteresowanie Zane'a, który przekręcił lekko głowę, przyglądając się Strikerowi badawczo. Być może kontemplował w tej chwili wszystkie wybory, jakie doprowadziły go do tego miejsca i rozważał, jak mogłoby to wyglądać, gdyby powierzył swoje umiejętności drugiej stronie barykady.
- Cerberus, Sojusz - przetoczył wzrokiem po suficie. - Prawda zawsze jest nudniejsza niż ci się wydaje.
Zane z wahaniem odsunął się od ściany, która jak dotąd podtrzymywała go w pionie. Na jego twarzy widniały pęknięte naczynia krwionośne, ciemne żyłki nie zniknęły po zażyciu odtrutki, ale siły wyraźnie zaczęły do niego wracać, efektem czego wyprostował się i ruszył w kierunku środka pomieszczenia.
Drell zablokował nieco kopniak, który mu wydzielono, z pomocą swojej ręki. Mimo tego z jego gardła wydostało się chrapliwe westchnienie, spowodowane brakiem medi-żelu i rozległymi poparzeniami.
- Jeden kopie, drugi proponuje susz - parsknął, przyglądając się Wangowi z nowoodkrytym zainteresowaniem. - Ładny jesteś. Ale za gładki dla mnie. I taki jakiś... zbyt pokrzywiony z twarzy.
Zagłębili się w kuchnię i nie widzieli już, czy przy wyjściu dalej kucając czekała kucharka, czy też skorzystała z okazji i czmychnęła w sobie znanym kierunku. Song nie było, a metody ich komunikacji zostały ograniczone do zera gdy zniszczyli swoje słuchawki u góry, na poziomie bankietu. Omni-klucze w tej chwili były zupełnie bezużyteczne.
- Wy naprawdę niczego nie wiecie - zabrzmiały słowa Zane'a, gdy ten przystanął przy blacie w bezpiecznej odległości od Strikera i Wanga, ale tak, by wciąż wszystkich widzieć. Nie było w jego głosie szyderstwa czy pytania, ale brzmiał na zaskoczonego. - Steiger był szefem największej komórki w B. To on rozstawiał pionki na planszy, przynajmniej póki operacja Rady nie sprzątnęła i jego, i jego całej komórki kilka miesięcy temu.
Mężczyzna ze skrzywieniem się oparł o blat. Jego koszula była ciemna i lepiła się do klatki piersiowej od krwi, ale najwyraźniej udało mu się zatamować krwawienie nim zdołali go znaleźć.
- Jak sobie wyobrażacie, gdy zniknął, w B otworzył się wakat. Od tego czasu wszyscy napierdalają się o to, kto zajmie jego miejsce - urwał, zamierając. Uniósł głowę w górę, wpatrując się w sufit. Poczuli to chwilę po tym - ziemia zadrżała lekko, gdy gdzieś wysoko ponad nimi coś znów eksplodowało. - Chinole zwabili tu wszystkich, którzy mają coś do powiedzenia w B. Ta cała cholerna gala była tylko przykrywką, żeby wyczyścić planszę z wszystkich pionków na raz.
Drell zaklął pod nosem, mimowolnie odpowiadając tym samym na ich niezadane pytanie o to, czy i on o tym wiedział.
- Powiedziałbym, że niezła robota, ale z tego co widzę, sami gówno wiecie. A o to oznacza, że i was nie powinno tutaj być - uśmiechnął się krzywo, przesuwając wzrok ze Strikera na Wanga. - Przynajmniej wszyscy zdechniemy w tych górach.

@Wang Baozhen @Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

10 sty 2024, o 23:16

- Wiem, ale gdybyś był z Cerberusa to rozjebałbym ci łeb. - Powiedział twardo. To nie było pierwsze rodeo. Już zdążył się przekonać jak rzeczywistość potrafiła być nudna. Póki co tutaj nie było lepiej. Trafili na czystkę i tyle. To, że żyli było fartem, którego nie potrafił zrozumieć. Chociaż może po kolejnym skręcie to nabierze trochę sensu. - Ta? A napierdalałeś się kiedyś ze zbieraczami? Tęsknie za dniami kiedy nie musiałem o nich wiedzieć.
Spojrzał na Zane. Miał rację, prawda jest zawsze nudniejsza niż życie. Tyle, że tak to zazwyczaj wyglądało wśród ludzi bez polotu. Od kiedy zaczął robić dla B był wysłany na misje bez ładu i składu.Tu zbieracze, tam SST, tam jakaś stacja z dupy. Tam nic nie miało sensu, a może dzięki ich informacjom będzie miał w końcu możliwość poskładać cokolwiek w całość.
Na Drella spojrzał smutnym wzrokiem. Odpiął z niego linkę, a Wangowi skinął głową by przekazać, że jest jego. Kucharki nie było. Song też nie było. Zaczynał się naprawdę zastanawiać co ona planowała. Wyciągnął pojemniczek z kieszeni, a z niego kolejnego skręta. Coraz szybciej zbliżał się do wypalenia.
- No przecież ci mówiłem. - Rzucił odpalając skręta. Mało go obchodziło, czy chińskie psy go znajdą tutaj po zapachu. Dobrze, że większość specjalsów biegała w maskach. Przynajmniej tych tu raczej nie ściągnie.
Przysłuchiwał się temu co mówił Zane. Więc wszyscy bili się o miejsce Steigera. Bo rozwalili całą jego komórkę. Będzie musiał i tak go sprawdzić, ale skoro nie żył to pewnie i jego imię trafi do piachu. Wątpił, jednak że zabili całą komórkę. Zaczynał się zastanawiać, czy to całe “B” dla którego robił w ogóle było prawdziwe. Do tego chyba pierwszy raz musiał skorzystać z jego jedynego kontaktu w Radzie, a mianowicie Fel. Pewnie podzieli się z nim informacjami z misji rady, kiedy on podzieli się z nią kilkoma informacji. Może nie skończy się to najlepiej, ale może się dowie o co tam poszło. Kolejna eksplozja przywróciła go znowu do rozmowy.
- Nie powinniśmy tutaj być. Jedyną osobą, która miała tutaj być to Song. Tss. - Pokręcił głową i znowu wymasował skronie. Gadanie Zane’a zgadzało się z tym co on mówił swoim towarzyszom wcześniej. Byli w dupie i to jeszcze jakiej. - Skąd ty ja znasz Zane? Czy Song pracowała z B? - Gorzej, że zachęcony zgodą Zane’a jego umysł zaczynał układać w głowie kolejne idiotyczne plany i schematy związane z tą sytuacją. Gdy nagle coś do niego dotarło. Dotarło do niego po co był w chinach. Jego przeciągły jęk przeniósł się po kuchni. Był sobą zawiedziony. Zaciągnął po raz kolejny. Przetarł twarz i spojrzał po wszystkim. - No dobra. Skoro nie zamierzamy się raczej pozabijać lub krzywdzić bardziej niż trzeba to chciałbym przedstawić wam moją teorie. Moje rozkazy brzmiały prosto, miałem pomóc w wykonaniu zadania Song. Wydaje mi się, że Terrain nie był jej głównym celem. - Zaciągnął się i spojrzał po wszystkich zebranych. - Ona miała się tu dostać. Ona miała tutaj być. Pomogliśmy jej przeżyć wystarczająco długo by mogła się ukryć. Drella ma w dupie, ale Zane’a nie. - Mówił dosłownie starając się jakoś to połączyć ale naprawdę się starał nie brzmieć jak wieszcz z ulicy. - Wiedziała, że damy mu odtrutkę więc mogła stąd spierdolić i iść zabić samodzielnie swój cel. To jest właśnie ten rodzaj chorego oddania misji, którego bym się spodziewał po kimś z B. - Po raz ostatni zaciągnął się odczuwając jakieś dziwne zadowolenie z siebie. To jednak nie miało trwać długo. Krytyka jego paranoidalnego umysłu pewnie była w drodze.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

14 sty 2024, o 20:50

Wang zarechotał słysząc odpowiedź Charlesa na temat Cerberusa, po raz pierwszy od kiedy przybyli na to zasrane przyjęcie. Troche brutalny humor, może nawet krwawy, ale był on w zestawie z robotą, która Baozhen wykonywał. Co prawda, sam za dużo nie miał do Cerberusa. Nie, żeby zgadzał się z ich poglądami albo nienawidził kosmitów, tych ostatnich miał po prostu gdzieś. Dla szturmowca liczył się moment satysfakcji z wykonywanej pracy, a czy robił ją dla Przymierza czy Cerberusa, to akurat obchodziło go nieco mniej. Chiny już bardziej, chociaż i tak głównie dlatego, że czuł się tu swojsko. Śmiech Wanga szybko jednak zgasł.
Słysząc kolejny komentarz Drella, Chińczyk zamilkł. Cholernie nie podobało mu się to, że pomimo jego dobroduszności i chęci przejścia do rozmowy na temat ich sytuacji, Drell dalej pierdolił swoje fermenty. Wang nie był człowiekiem, który zwykły rzucać słowa na wiatr. Miał pewien standard, zawsze musiał spełnić swoją groźbę. Dlatego też bez słowa chwycił pistolet i podszedł do Drella. Stając w okolicach jego nóg wycelował w stopę kosmity broń i spojrzał na ciepłego.
- Drell. Spójrz na mnie. Ja nie lubię się powtarzać ale ten jeden raz zrobię wyjątek. Ani słowa więcej na mój temat. Rozumiesz? Przestrzele ci obie stopy, jeśli tylko mrukniesz coś o mnie. Nie odpowiadaj. Po prostu pokiwaj głową i zaczniemy od początku. Tak? - Baozhen czekał na znak, którego zażądał. Jeśli tylko Drell kiwnął głowa, Wang zabrał pistolet i przeszedł do dalszych czynności. Jeśli jednak Drell rzucił kolejny komentarz, Baozhen pociągnał za spust już po pierwszym słowie. A skoro powiedział obie stopy, to zaraz potem ofiarą miała paść kolejna. Wolałby nie ale szmaty z mordy nie można robić.
Po wyjaśnionej sprawie przeszedł do tego, co naprawdę było ważne. Ich sytuacji. Była kiepska, mówiąc szczerze. Zane nareszcie postanowił się podzielić kilkoma szczegółami, które rzuciły nieco więcej światła na całą akcję w Zhangjiajie. Więc wszystko rozchodziło się o wyczyszczenie planszy w linii B. Sprytne, nawet bardzo. Tworzyło to jednak ogromne prawdopodobieństwo, biorąc pod uwagę zniknięcie Song i całe gówno w którym znalazła się ich czterech, że Baozhen i Striker mieli być wliczonymi stratami. Striker nawet miał sens, łatwiej na duszy i mniej tłumaczenia po pozbyciu się najemnika ale Wang? Zawsze wykonywał zadania bez zbędnego pytania. Jeśli, nie miał na to jeszcze dowodów, ale jeśli Partia chciała się go pozbyć to było całkiem nie dobrze.
I ta sprawa z Song. Bao spojrzał na Charlesa, potem na resztę i westchnął.
- To miała być ustawka na SST. - zauważył. - Nie jest, patrząc po tym gdzie się znaleźliśmy. Jeśli to wszystko co mówicie się zgadza, to Song faktycznie nam zwiała. Teraz bardziej rozumiem jej poprzednie słowa? Chyba. Nieważne. Przypominam, Striker, że ewakuacja na nas czekała. Ona nas tu ściągnęła specjalnie. Rozmyślanie powinniśmy zostawić na później a teraz czas się zastanowić jak stąd zwiać. I to teraz. Martwi już sobie za wiele nie odkryjemy kto tutaj jakie karty rozdaje. Ale nie jestem zadowolony.
Oj, to było lekko powiedziane. Baozhen już szykował się konfrontację w przyszłości. Teraz jednak należało stąd spieprzyć.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

20 sty 2024, o 15:30

spostrzegawczość
Striker, Wang
50% - 20% [mrok] = 30%
Rzut kością 2d100:
48, 87
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

20 sty 2024, o 15:48

W panującym w kuchni półmroku, Wang nie dostrzegł miny drella w reakcji na jego słowa, ale usłyszał głośne cmoknięcie. Ciężko było powiedzieć, jego machnięcie głową miało być skinieniem na potwierdzenie, czy efektem jego niezadowolenia, ale nie odezwał się przez następną chwilę. Choć mieli współpracować, siły rozłożone były nierównomiernie - nie posiadał sojuszu z blondwłosym, a jego kompani leżeli na ziemi martwi, co oznaczało, że w potencjalnym starciu był sam - w dodatku ranny.
Zane dochodził do siebie. Wierzchem dłoni wytarł usta po napiciu się kranowej wody i obrócił w ich stronę, kręcąc przecząco głową.
- Nie znam żadnej Song, ale wiem, że ta osoba to nie była wicepremier Huang - odrzucił krótko, nie mając dla niego satysfakcjonującej odpowiedzi. - Może znam ją pod innym nazwiskiem niż wy, a może nie znam jej w ogóle. Ciężko powiedzieć, gdy nie wygląda jak ona, nie? To nie tak, że mamy zjazdy pracowników co piątek.
Drell parsknął, pod nosem rzucając najwyraźniej mamy, ale jego słowa urwały się gdy usłyszał szczęk pękającego szkła. Zane wyprostował się, obracając głowę w kierunku wyjścia, z którego wcześniej przyszli obcy. Z półmroku wyłoniła się kobieca sylwetka, w jej dłoni spoczywał pistolet. Była znajoma, ale nie była tą, na którą czekali.
- Nie ma szans z dołem - mruknęła po dłuższej chwili, wcześniej z przymrużonymi oczami przyglądając się zgromadzeniu. Dopiero gdy dostrzegła lepszy stan Zane'a, z którym wyraźnie współpracowała, kobieta rozluźniła się nieco. Nie zadawała pytań, nie interesowało ją, do czego doszło w kuchni - liczyło się tylko, że nikt nie celował już do siebie z broni, choć jej pistolet nadal tkwił wysoko w górze. - Dostałam się do kamer monitoringu. Wyjście awaryjne zablokowane. Cały korytarz jest w trupach z obsługi. Zero krwi, pewnie zagazowali cały poziom.
Zane zaklął cicho, odrywając się od blatu.
- Moglibyśmy wysadzić wyjście - zasugerował, na co kobieta pokręciła głową.
- Nie mamy masek gazowych. Nie wiemy też co to za gaz. Szmata może nie wystarczyć.
Zane rozejrzał się po kuchni, jakby spodziewając, że znajdzie gdzieś co najmniej maseczkę, jak nie cały helm od pancerza.
- W takim razie zostaje nam powrót na górę - uśmiechnął się ironicznie, zerkając na swoich nowych towarzyszy broni. - Przebicie na lądowisko i kradzież promu. Przy odrobinie szczęścia, części z nas się uda. Może nawet nas nie zestrzelą.
Drell prychnął pod nosem, odlepiając stopiony fragment koszuli od swojego ramienia.
- Chyba, że macie lepsze pomysły?

@Wang Baozhen @Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

23 sty 2024, o 17:10

Jego oczy powoli powędrowały w stronę Wanga. Po czym mrugnął dwa razy jakby nie rozumiejąc czego on nie rozumie. - Jezu, Wang, to twój pierwszy raz jak twoi chcą cię zabić? - Zapytał zaskoczony ale dopiero teraz do niego dotarło, że Wang nie robił w tym tak długo jak oni? Przynajmniej jak on? Sam nie wiedział. Wiedział jednak jedno. - Wang, jesteś tutaj z nami. Już nie jesteś faworytem, zdarza się.
Wzruszył ramionami jakby w ogóle nie zaskoczony obrotem sytuacji. Nie zazdrościł mu ani trochę. Zejście z wysokiego tronu zawsze było nieprzyjemne. Czasami cieszył się, że jego głównie w tamtym okresie napędzały pieniądze. Ideowcy zawsze mieli gorzej. On zawsze miał świadomość tego z tyłu głowy. Przynajmniej to mu Rosenkov dobrze zaszczepił.
- Mój błąd. Myślałem, że to całe dramatyczne wejście miało jakiś cel ale ty po prostu jesteś tempo pewny siebie. - Wypuścił powietrze z płuc. - Ja pierdole.
Patrzył na Zane’a ze zmęczeniem. Mógł skończyć w gorszym towarzystwie. Nie oznaczało to jednak, że chciał umierać w ich towarzystwie. Niby wiedział, że po trzech dniach tortur nie zaprasza się kogoś na taką robotę. Wyglądał jak gówno. Do tego to całe numerowanie chusteczkami. Waliło czystką na kilometr. Wiedział, jednak szedł tą drogę dalej i dalej. Jakby nie wiadomo jakie miał tam odpowiedzi odnaleźć. Z każdą chwilą w jego głowie kiełkował w jakiś sposób plan, do którego w najlepszym wypadku potrzebował tylko siebie.
Przeniósł wzrok na drzwi. Coraz ciekawsza była ta zbieranina. Było ich przynajmniej więcej na nadchodzącą próbę wyjścia z tej sytuacji żywcem. Wciąż było ich za mało by nawet stwarzać małe zagrożenie wobec specjalsów, którzy się bawili na górze. Ciężki sprzęt już dawno wylądował. Oni ze swoim sprzętem raczej nie mieli prawa wyrządzić zbyt dużych obrażeń.
- Ten monitoring jeszcze otwarty? Chętnie bym sobie pobrał kopię nagrań z tych wydarzeń. - Potarł oko wolną dłonią. Czuł się zmęczony. Posłuchał ich planu. - Nie wiem czy to dobry pomysł. Pewnie tego miejsca pilnują najbardziej. To tam mieliśmy się zgłosić do ewakuacji.
Porozumiewawczo się uśmiechnął. Nawet nie chciał wiedzieć jaki szwadron śmierci był na miejscu i czekał na niedobitków. Grupa kolejnych Wangów. Ciekawe jaki był ich okres ważności w tej pracy. Będzie go musiał kiedyś o to podpytać o ile ich nie zabiją.
- Jeśli mam być szczery najchętniej poszedłbym zamordować kogokolwiek kto uznał, że ta czystka to świetny plan. - Mlasnął, ale zbyt dużo dobrych pomysłów do głowy mu nie przychodziło. Większość z nich balansowała na granicy przeżywalności, a co dopiero miała jakiś większy sens. - Moglibyśmy ich spróbować odciągnąć, wciągnąć w zasadzkę i zniszczyć przy pomocy tych ładunków które wam zostały. Powinno chociaż na chwilę utorować drogę. - Spojrzał kątem oka na Wanga. - Wiem, że z zabijaniem swoich nie masz problemów. Obiecaj tylko, że się nie złamiesz jak ktoś ważny z Partii zacznie ci jebać jakieś patriotyczne przemówienia. Ten most już spalony. - Parsknął śmiechem. - Jak zawsze wbrew woli operatora.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

24 sty 2024, o 16:35

- To ja zabijam swoich a nie odwrotnie. - Baozhen warknął na Strikera w odpowiedzi na jego słowa. Już sama myśl wprowadzała Wanga w nie lada gniew, musiał przetrawić taką możliwość. Białas mówiący mu co i jak wcale nie pomagał w tył. A wręcz przeciwnie. Wciągnął dym z papierosa głęboko w płuca, patrząc w losowy punkt na ścianie przed sobą. Nie ma opcji, żeby góra chciała go zdradzić. A może? Prędzej Song, czy dla niektórych tutaj znana nawet pod innym pseudonimem.
- Striker, jakim faworytem? Ja nie jestem faworytem ani rozchwytywany. Ja po prostu robię to co ode mnie się chcę i robię to dobrze. Tyle. - odpowiedział jednocześnie wypuszczając dym z płuc. Wydmuchnął resztę na koniec i dodał. - Dowiem się o co tutaj chodzi, póki co jestem z wami.
Ostatecznie musiał zgodzić się z Charlesem. Był z nimi tutaj a nie tam na górze, a to oznaczało, że to z nimi musiał szukać szansy na ratunek. Był za młody, chyba, żeby teraz odchodzić z tego świata. Jeszcze mógł wiele zrobić dla Partii. Przecież nie zawiódł. Premier dostał kulkę z jego prywatnej broni, to coś oznaczało dla jego curriculum vitae zabójcy.
Odwrócił się w kierunku nowoprzybyłej kobiety i w milczeniu zaciągnął się ponownie papierosem, słuchając co to ma do powiedzenia. Od razu odczytał sytuacje podobnie jak Zane, na co mógł tylko westchnąć ciężko.
- Niech będzie. - przez chwile zakładał opcje negocjacji z ekipą na górze ale patrząc po tym co się dzieje, prawdopodobnie dostałby kulkę na dzień dobry. Tak więc aby wyjaśnić sprawę, musiał przeżyć i uciec. - Pójdziemy po prom. Jak tutaj zdechnę to i tak nic już nie wskóram, więc nie będę narzekał. Nie teraz, przynajmniej.
Zamilkł aby dokończyć swojego papierosa w kilku ostatnich buchach. Po raz pierwszy od wieków nawet mu smakował. Może to nerwy przez sytuację? Nie no, Wang Baozhen zawsze podchodził z zimną krwią. Tak, to była dobra myśl. Zimna krew. Po ostatnim buchu wystrzelił niedopałek papierosa w najbliższy zlew. Ot, BHP zawsze było istotną częścią jego życia. Nawet jeśli polegało ono na odbieraniu życia innym.
- Żadnych nagrań, sragrań, polowań. Idziemy przejąć prom. - zawyrykował, odwracając się w kierunku Strikera. - Jeśli chcesz to proszę bardzo, możesz iść sam. Ale ja idę po prom i odlatuje stąd. Reszcie polecam zrobić to samo. - odchrząknął głosno. - Czemu ktokolwiek istotny z Partii miałby tu być, Charles? Pionki usuwam z drogi. Prom jest nasz. Powinniśmy ruszać.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek

Wróć do „Ziemia”