Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

[CHINY] Zhangjiajie

21 paź 2023, o 11:47

Faktycznie, w tańcu nie szło im najlepiej. Na pewno nie tak jak to sobie zaplanował Wang, który zdążył już przerobić kilka możliwych scenariuszy w swojej głowie. Ten, który się rozgrywał był jednym z ostatnich, które Baozhen dopuszczał do siebie. Nawet przez moment zauważył otwarcie, mięśnie napięły się aby wyprowadzić celny cios prosto w wątrobę Zane’a ale odwiódł go od tego krzyk Song. Jego uwaga przeniosła się na agentkę tak jak i kolejne ruchy, bowiem bez chwili zastanowienia przechwycił upadającą Jia i pozbył się oplatającej jej siatki. Niby dobrze ale trochę źle, jako, że ich przeciwnicy dalej byli w walce. Uśmiechnął się krótko do Song i zabrał ręce, odwracając się już do Zane’a i jego bandy popleczników aby wrócić do walki.
Jeśli nie techniką to siłą. A co było silniejszego w jego arsenale niż specjalnie zmodyfikowany pistolet? Sięgnął po klamkę, która już w drodze na cel została odblokowana. Przedłużona czarnym ciałem tłumika, lufa wkrótce spojrzała się prosto na Zane’a chcąc przywitać się z nim ciepło. Pociągnął więc za spust, malutki efekt masy wystrzelił pocisk prosto w blondyna. Tyle, że nie. Odbiorcą przesyłki była losowa kobieta, która przebiegała gdzieś z tyłu. Zapewne by oddalić się od walki. Cóż, pech. Co na to sam Baozhen? Nic. Zupełnie, bowiem zaraz po zarejestrowaniu swojej porażki nie miał czasu na jej analizę. Każda sekunda w bezruchu działała na korzyść wroga. Nie myślał więc tylko skorygował swój cel i pociągnął za spust kolejny raz. I kolejny. I jeszcze jeden. I jeszcze. Dopiero gdy siła obalająca pocisku położyła jednego z popleczników Zane’a Wang poczuł pewną satysfakcję. Ta jednak szybko została przygnieciona przez budowane dotychczas wkurwienie. Śmierć przypadkowych cywili nie zmieniła wiele, nie znaczyła wiele. I tak ostatecznie mieli zginąć w wybuchu. To porażka go tak bardzo bolała, potrzeba wystrzelenia aż 4 pocisków by móc trafić jednego dupka. Może faktycznie robił się stary?
Z tego ułamka sekundy rozmyślań wyrwał go jęk Song, otoczonej rozgrzanym odcinkiem omni-lassa. Baozhen momentalnie przeniósł cel na Zane’a, a przynajmniej jednego z nich, ale nie oddał strzału. Brak identyfikacji celu przeszkadzał, tak jak i obecność Jia w celowniku. Akurat z agentką nie chciał ryzykować, jej los wcale nie był przesądzony.
- Puszczaj premier, chuju. - syknął zza wycelowanej broni.
Myśl, Bao, myśl. Chińczyk rozejrzał się po otoczeniu, szukając czegokolwiek co zwróciłoby uwagę Zane’a i dało im jakąś przewagę. Okazało się jednak, że nie musiał. Wang już zapomniał, że sama “premier” była uzbrojona. Nastąpił wystrzał, ciasny więzy lassa puściły a sam blondyn zajęczał z bólem. Kąciki ust Baozhena drgnęły, wyginając się w perfidny uśmiech. Nawet jeśli sama rana nie była śmiertelna, pamiętał pewną specyfikę Tłumiciela w rękach Song. Miał zatrute pociski.
Czując, że los Zane’a jest już przypieczętowany, Wang rzucił się prosto do Jia. Po pierwsze aby ochronić premier przed tłumem, po drugie aby pomóc jej wstać i iść - musieli przedrzeć się do Charlesa i wspólnie działać dalej.
- Jesteś cały, Striker? - zapytał gdy dotarli już na miejsce ale momentalnie zamilkł, słuchając Song. - Mają rozmach, to fakt. Niczego innego nie powinniśmy się spodziewać. - skomentował krótko.
Głos w słuchawce zatrzymał Wanga w miejscu na moment, zerkając to na Song, to na Charlesa. Nie miał w zwyczaju kłócić się z rozkazami. Ale Striker dotknął sedna sprawy…
- Idziemy po Zane’a. - zgodził się. Chciał zobaczyć minę elfickiego zbrodniarza kiedy dowie się, żę zostało mu kilka minut życia. Będzie płakał? Możliwe. Groził? Bardzo możliwe. Na pewno jednak Wang będzie się czuł… Lepszy.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

24 paź 2023, o 15:14

W czerwonym świetle neonów, krew wyglądała jak ciemna maź brocząca idealnie czyste podłogi. Pierzchający cywile wydawali się nie dostrzegać do końca tego, co działo się wokół nich - potykali się o leżące na ziemi ciała, zadeptywali wciąż żywych, lecz rannych gości wyciągających ku nim swoje dłonie. Pośród tego wszystkiego, siedzący pod filarem Striker nie wyróżniał się od innych, znajdujących już jedną nogą w grobie, lecz jego towarzyszom udało się go odnaleźć natychmiast.
Szklany most runął z łoskotem a tam, gdzie wcześniej tłum ludzi rozkoszował się wiatrem i zapierającym dech w piersiach widokiem, ziała okrutna pustka. W oddali, na platformie wcześniej połączonej mostem z głównym budynkiem kompleksu, niektórzy trzymali się krawędzi, parząc dłonie o osmolony, wygięty metal. Na oczach Baozhena, z tłumu wysunął się wysoki mężczyzna odziany w czerń ze szkarłatną chustką w kieszeni marynarki. Za jego plecami, goście panikowali, starając się odsunąć jak najbardziej od ziejącej dziury, która powstała w miejscu mostu. Wydawałoby się, że w tej krótkiej chwili, jedyną, obserwującą go osobą był oddalony o kilkadziesiąt metrów, w głębi innego budynku Wang. Na oczach Chińczyka, mężczyzna butem zgniótł dłoń zwisającej z krawędzi kobiety. We wrzawie panującej wokół, nikt nie usłyszał jej wrzasku, gdy runęła w stronę ziemi.
- Poleciał na klatkę schodową we wschodnim skrzydle - warknęła Song, błądząc spojrzeniem po tłumie. Jeden z mężczyzn gnający w stronę przeciwną od szklanego mostu potrącił ją swoim ramieniem i syknęła wściekle, odsuwając się od pałętającej się hołoty. - Pośpieszmy się.
Choć przy pierwszym kroku Striker nie miał pewności, czy utrzyma się w ogóle na słabnących nogach, specyfik zaaplikowany przez Wanga nie tylko odsunął na bok odczuwany przez niego ból, ale też dziwnie go pobudził. Świat wydawał się ostrzejszy niż wcześniej, różnica między czerwieniami drastyczna, światła oślepiające. Stał się świadom wszystkich ludzi pałętających się wokół nich. W oddali dostrzegł drella, którego nagabywał wcześniej. Mężczyzna opierał się o inny z filarów i rozglądał na bok, odruchowo nadal trzymając talerz z przekąskami w jednej dłoni, podczas gdy druga zamarła w połowie drogi do ust, ściskając jakiś wafelek.
- Żołnierze J-23, J-24, zabezpieczcie premier Huang i rozpocznijcie ewakuację. Otrzymaliście rozkaz. - odezwał się zimny głos w ich słuchawkach. - Macie trzy minuty na dotarcie do lądowiska C.
Song przepchnęła się łokciami przez tłum, ignorując wezwanie na ich omni-kluczu. Skrzydło wschodnie leżało w przeciwnym kierunku niż wszystkie lądowiska, przez co im dalej szli, tym mniej ludzi rozpaczliwie na nich napierało. Wszyscy usiłowali się ewakuować, ale nie było żadnej drogi, którą mogliby obrać - poza tą prowadzącą na lądowiska. Znajdowali się na szczycie wysokiej i wąskiej góry, wysoko ponad ziemią, bez żadnej drogi powrotu. Lądowisko C było odgrodzone, miało osobne wejście, przy którym dostrzegli ochroniarzy utrzymujących korowód. Byli opancerzeni.
- Tam - rzuciła kobieta, wskazując im schowaną między filarami klatkę schodową, odgrodzoną barierkami. Prowadziła na dolny poziom kompleksu, znacznie mniejszy i węższy niż platforma, na której znajdowali się teraz. Schody były puste, tłum napierał na lądowiska. Bez problemu dostrzegli krew, którą umazane były schody. Wskazywały na tylko jedną osobę.
- J-23, J-24, potwierdźcie wykonanie rozkazu - warknął wściekle głos w ich komunikatorach. - Pozostały dwie minuty na ewakuację.

@Charles Striker @Wang Baozhen
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

24 paź 2023, o 20:01

Oj zgadzał się z Song i to bardzo. Z każdą minutę Zane żył coraz mniej, a jednak chciałby wyciągnąć z niego chociaż trochę informacji. Taka walka gdzie został ożeniony z kosą i nic z tego nie wynikło tylko go irytowała. Bezsensowna napierdalanka już go zaczyna męczyć. Nie wiedział już czy to w końcu rozum czy może po prostu ciało dawało mu znać, że długo tak nie pociągnie. Póki co ciągnąć musiało i to mocno, po same kule. Miał zamiar wyspać się po śmierci, a ta póki co unikała go lepiej niż sprawiedliwość za wszystko co zrobił w życiu.
- Jesteśmy już po głównych atrakcjach czy te jeszcze przed nami? - Splunął krwią na podłogę gdzieś obok martwego człowieka Zane’a i oparł ręce na na biodrach starając się wyprostować. To, że nie czuł bólu w tak szybkim czasie, a jego zmysły się wyostrzyły przypomniało mu jak czasami tęsknił za osobistą apteczną przymocowaną do pleców. Nawet na chwile utkwił wzrok na Drellu. Czuł zazdrość. Też wolałby oglądać ten syf zajadając się jakimś kawiorem niż być w środku tego syfu. Kolejne kroki był już łatwiejsze, gorzej, że mu w uszach lekko piszczało od przywalenia w podłogę. Zbyt szybka zmiana ciśnienia. Na złość zaczął mu szczekać do ucha jakiś chińczyk do tego.
Kolejny debilny rozkaz od partii, a Song już pokazuje palcem gdzie mają biec i kogo mają zajebać. Już zaczynał się w tym gubić. Kto kim kurwa tutaj dowodził? Syf jakiego już dawno nie widział. Wybór niestety miał dość mały, albo spacyfikować Song albo iść z Song. Obydwie opcje tak samo śmiertelne więc przeniósł wzrok na Wanga aby to on to jakoś dogadał z kimś, bo on kurwa nie wiedział nawet do kogo z tym uderzyć.
I pewnie by się zgodził na bezpieczne wycofanie z terenu, nawet by sobie odpuścił już tego Zane’a. Jeśli przeżyje to przynajmniej będzie na kogo polować. Gorszy był dla niego kolejne darcie ryja do słuchawki, które już naprawde go zaczynało irytować. W końcu sam się odezwał niechętnie do komunikatora.
- Powinniśmy stwierdzić odbiór rozkazu, a nie… - Rozmasował skronie, aż w koncu spojrzał przed siebie gdzieś w tłum. - A, co mi będzie pierdolić ta żółta kukiełka.
Wyciągnął z ucha słuchawkę i zgniótł ją pod butem. Już był zmęczony tymi debilnymi rozkazami. Musieliśmy dokonać wyboru. Oczywiście zamierzał zrzucić winę w razie czego na Song, ale na ten moment wolał iść z nią niż przeciwko.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

26 paź 2023, o 13:46

Wang przeleciał wzrokiem po okolicy, oceniając obecny stan sytuacji i ewentualne zagrożenia gdy sami jeszcze przeciskali się do Strikera. Zdaje się, że góra przyspieszyła nieco główny plan. Szczęście w nieszczęściu, że Zane i jego zgraja przygłupów zatrzymała ich z dala od zaminowanych miejsc. Nie wszyscy jednak mieli takie szczęście, szklany most runął wraz z ludźmi, a reszta podłoga zdawała się przybierać coraz więcej barwy szkarłatu. Oczywiście sam Baozhen miał mało czasu aby przyglądać się krajobrazowi zniszczeń.
Tak samo mało czasu było na przyglądanie się ziomkowi po fachu, którego rozpoznał po chustce wsadzonej w kieszeń marynarki. Mimo to Bao poświęcił około sekundy, aby przeanalizować co właśnie zauważył. Czy to w ogóle było konieczne? Nie czuł nawet krzty współczucia do ofiary, widział jednak zupełnie niepotrzebną teatralność. Rozumiał ją. Być władcą życia i śmierci to wspaniałe uczucie. Jednak w tym momencie osobiste przyjemności i dewiacje powinny zejść na dalszy plan, zaś na pierwszym należało mieć zadanie i rozkazy. Choć samemu Wangowi przyszło wkrótce zakwestionować własne myśli.
- Nie ma co czekać. - odrzucił do Song, kierując się do wschodniego skrzydła. Facet, który na nich wpadł mógł jeszcze poczuć metalowe uderzenie w tył głowy, kiedy szturmowiec odwinął się pistoletem na odlew. Prawdopodobnie był to przypadkowy przechodzień ale mógł się lepiej rozglądać, Baozhen wciąż osłaniał panią “premier.” A Charles? Był dużym chłopem, dostał silny narkotyk pobudzający. Da sobie radę sam.
W trakcie całej szamotaniny usłyszał w słuchawce głos. Ba, dość znajomy chociaż jedynie przez ton jakim mówił - rozkaz. Głos wydawał rozkazy, a wśród nich Wang usłyszał swój numer operacyjny. No i ten Charlesa. Nieco to zafrapowało Chińczyka, który cenił sobie karność i uważał się za lojalnego, posłusznego żołnierza. Żołnierz wykonywał rozkazy, jak sam wcześniej myślał. Od tego był i tego powinien się trzymać. Nie powinien przekładać własnych widzimisię ponad jasny i klarowny rozkaz. Ale… Właśnie. Striker pozbył się swojej słuchawki, rzucając przy tym komentarz, który zyskał pytający wzrok Wanga.
- Żółta kukiełka? Co masz na myśli, białasie? - zapytał ostro ale szybko odpuścił temat, słysząc ponowienie rozkazu.
Song również zdecydowała, zdaje się. Tylko on pozostał. Około sekundy zajęła mu walka z własnymi myślami ale w końcu postanowił działać. Raz kozie śmierć, jak to mówią Amerykanie.
- Powtórzcie, są pewne prob…kszszszszszszszszszszzzzz. - rzucił dowódcy w słuchawce, a następnie samą słuchawką o podłogę. Zgniótł ją potem jak pan Striker pokazał i wyprostował się, patrząc na dwójkę towarzyszy.
- Nie powinienem tego robić ale chodźmy dorwać tego sukinsyna.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

27 paź 2023, o 19:41

powodzenie kszkskszk
A<10<B<50<C
Rzut kością 1d100:
96
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

27 paź 2023, o 19:59

Nie zdążyli usłyszeć odpowiedzi od kierującego ich operacją głosu. Ktokolwiek nakazywał im ewakuację, zachował swoją reakcję na słowa Baozhena dla siebie. Słuchawki poddawały się lekko pod ciężkim naporem zbroczonego krwią buta. Były małe, drobne, w uchu niemal niedostrzegalne. Gdy dołączyły do potłuczonego szkła na ziemi, nie dało się dostrzec, gdzie leżały ich pozostałości.
W oddali dostrzegli poruszające się sylwetki ochroniarzy. Czerń ich garniturów odstawała od kolorowych i pstrokatych odzieży kłębiących się w drugiej części budynku cywili. Nikt nie zwrócił uwagi na ich mały akt rebelii. Wszyscy mieli słuchawki w uszach, wszyscy mieli swoje rozkazy i tak jak oni nie mieli bezpośredniego połączenia z żadnym innym oddziałem, tak żaden oddział nie miał z nimi.
- Przeżyją kilka minut. Jak wypuścimy gnojka to nie przeżyje i niczego się nie dowiemy - mruknęła kobieta pod nosem, zerkając na zegarek na omni-kluczu. Zawahała się, zatrzymując na sekundę, wzrok zawieszając na holograficznym ekranie, którego powierzchnia falowała lekko. Ikona na środku migotała, informując o braku sygnału. - Blokują sygnał.
Zerknęła na nich, spodziewając się tego samego na ich urządzeniach. Omni-klucze straciły możliwość nadawania i odbierania wiadomości. Gdy zagłębili się w urządzenia, by upewnić się co do utraconych funkcjonalności, zorientowali się, że również sieć lokalna zupełnie padła. Nie wykrywali ani dronów czy kamer, które wcześniej plątały się między gośćmi a teraz bezczynnie unosiły w powietrzu, ani nawet interfejsów wyświetlających informacje na temat pięknych rzeźb i obrazów wystawionych na pokaz dla uczestników gali. Nie było żadnych informacji, do których mieliby dostęp, poza katalogiem i pobranym pakietem danych zapisanym na urządzeniu.
Song wznowiła swój szybki przemarsz do schodów. Przy klatce schodowej nie było już ani jednego człowieka, który mógłby zagrodzić im drogę. Wszyscy usiłowali dostać się do lądowiska, lub kulili wokół kolumn, bezskutecznie usiłując wykonać połączenie swoim omni-kluczem.
Gdy stanęli u szczytu schodów, wzmogły się krzyki.
Song zerknęła za siebie, marszcząc brwi. Huk wystrzałów przebijał niebo raz za razem, wzmagając panikę wszystkich wokół. Ochroniarze zaciskali korowód wokół grupy forsującej przejście do doków, podczas gdy w oddali, na tarasie wcześniej połączonym z ich budynkiem szklanym mostem, wywiązała się jakaś walka, w wyniku której kolejne ciała spadały w stronę pustki, pochłonięte przez górskie szczyty.
- Nie wydaje wam się, że dużo tych przeciwników politycznych? - mruknęła tak cicho, że tylko oni byliby w stanie ją usłyszeć. Ściskając pistolet w dłoni, ruszyła w dół schodów. - Praktycznie nie przestają strzelać.
Dwie minuty przeznaczone na ewakuację minęły, choć jeszcze ani jeden prom nie przeciął nieba.

@Wang Baozhen @Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

27 paź 2023, o 21:24

Kolejny idiotyczny wybór wbrew własnym wytycznych których się zawsze trzymał. Ostatnie miesiące Strikera do łatwych nie należały. Jedynie udowodniły mu jak bardzo przestał szanować te wszystkie organizacje z jakimi przyszło mu celebrować swoje własne upodlenie. Czystość operacyjna jakiej doświadczył w Rosenkovie była czymś czego nie widział, zresztą jak się okazuje i tak by się nie sprawdzili. To czego teraz doświadczał było czystym chaosem który nie zapowiadał się skończyć zbyt szybko. Zbyt dużo improwizacji, idiotyczne plany dowództwa, o szacunku można było zapomnieć. Pomimo wszystko, w tym całym syfie, odnajdywał się coraz lepiej.
Nie wiedział czy to leki przyspieszyły jego pracę mózgu, czy może to, że już był naćpany wzmocniło ten stan. Co jak co, ale musiał dorwać się do składzika z lekami chińskiej republiki ludowej. Na to jednak miał przyjść czas potem. Teraz musieli się skupić na znalezieniu ich informatora.
Odwrócił się tak samo jak Song na dźwięk strzałów. Było ich znacznie więcej niż powinno, poczuł nagle lekki ścisk w brzuchu. Wyciągnął z kieszeni papierosa i go odpalił, aby nakarmić stres.
- Song nie chce nic mówić, ale chyba zostaliście wyruchani przez większego gracza. - Rzucił do dwójki obok cicho. Inną myśl na ten moment zostawił dla siebie. Powoli jego instynkt uczył się wyczuwać sytuację, w których sytuacja zrobi się znacznie bardziej skomplikowana. - Nie dziwi was to, że weszli tu z taką łatwością? Ja rozumiem pułapka i wszystko, ale weszli tu dosłownie jak do siebie, a do tego prawdopodobnie jest ich znacznie więcej niż zakładał wywiad. Póki byliście potrzebni górze, tak mogliście się bawić w swoje gierki. Mindoir miał upaść. Cała reszta? Kurwa Song dałaś się złapać podczas zamachu na premiera, a jako wsparcie wysłali ci mięso armatnie w postaci najemnika z życzeniem śmierci i najmłodszego syna Mao.
Zaciągnął się papierosem idąc powoli za nimi jakby miał cały czas tego świata. Nie śpieszyło mu się bo i tak już byli w dupie. A przy okazji będzie lepiej słyszał jak wyślą za nimi kogoś z góry.
- Też jesteś do odstrzału, a to że olałaś rozkaz od tak tym bardziej mnie w tym utwierdza. Nasz mały postrzeleniec. - Zaciągnął się znowu i spojrzał w górę klatki. - Promy też nie startowały. Więc albo to smutna czystka wykonana przez tajną policję albo ktoś wyżej właśnie świetnie się bawi oglądając jak przerzuci całą winę za ostatnie wydarzenia. Chiny są perfekcyjnym chłopcem do bicia.
Lekko się zaśmiał. Miał nadzieję na opcję drugą. Przynajmniej może chociaż trochę by mu to B zaimponowało. Może to właśnie po to wysłała go tu Sibil. Żeby siedział i meldował każdy krok chińczyków, by inna sekcja B mogła ich rozegrać jak dzieci i coś jeszcze na tym ugrać. Inaczej będzie się musiał ukryć się chyba u Batarian żeby go nie dorwali.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

29 paź 2023, o 12:19

-Zgoda. - odpowiedział Baozhen do Song w kwestii pochwycenia Zane’a. Faktycznie, ostatecznym rozwiązaniem było wysłanie blondyna daleko na tamten świat ale zanim by do tego doszło, warto byłoby go przesłuchać. Umierający ludzie zaskakująco często zbierali się na szczerość. Chyba nie powinno go to dziwić, co innego zostało takiemu? Jest to swego rodzaju wolność, świadomość, że dodatkowych konsekwencji nie będzie i po raz pierwszy w życiu można być w pełni szczerym. Przez kilka sekund czy minut ale jednak.
Z tych krótkich rozmyślań wyrwał go wyświetlacz omniklucza Jia. Sam po chwili odpalił swój, aby również upewnić się o braku sygnału.
- Mhm. - pokiwał głową ale nie wyglądał na wybitnie przejętego. Standardową procedurą przy tego typu operacjach było zablokowanie wszelkiej komunikacji, szczególnie jak w grę wchodziła fałszywa flaga. Wyłączył swój omniklucz i wzruszywszy ramionami zamierzał udać się w dalszą pogoń za ich celem. Zamierzał, bowiem zatrzymali go kompani. A raczej to, co robili. Zmrużył nieco oczy, patrząc to na Song to na Strikera. W końcu sam również zaczął obserwować sceny rozgrywające się w oddali. Teraz też zrozumiał poprzedniego ochroniarza. Ich rozkazem nie było zgrabne wycofanie się z VIPami, ich zadaniem była zaczystka. Dziwne. Nie rozumiał tego, przecież i tak miał nastąpić wybuch. Skąd taka potrzeba upewnienia się, że każdy zostanie zgładzony? Wtem rozległo się pytanie agentyki, które uderzyło Wanga. Wciągnął głęboko powietrze i zacisnął pięści. Szczęśliwie bądź nie, wywód Charlesa wytrącił Baozhena z tych rozmyślań. Uruchomił tryb obronny, który przyćmił moment wolnej woli w głowie Chińczyka.
- O czym ty pierdolisz, Striker. - odezwał się nagle, patrząc na jedno i drugie. - Sam powiedziałeś, to była pułapka. Pułapka jest chujowa jak ofiara nie może do niej wejść czując się bezkarnie. - Bao zwykle bywał oszczędny w gestykulacji. Teraz jednak wykonał gest, przypominający coś wsadzonego do ucha. - Zapomniałeś? Ewakuacja na nas czeka. Rozumiem, Striker, że nie pałasz miłością do Partii czy Chin ale teraz ja ci coś powiem. Mam to gdzieś tak długo jak robisz to, co do ciebie należy. Teoretyzowanie nie jest tym.
Spojrzał chłodno po pozostałej dwójce. Nawet nie chciał dopuścić myśli, że góra mogłaby chcieć się go pozbyć. Jasne, można wyrwał strzał w głowę na Tarainie ale wciąż był dobry. Tak myślał.
- Naszym zadaniem nie jest myśleć i zadawać pytania. My mamy działać. Nie powinniśmy olewać rozkazów. - zreflektował się nagle. - Ale mleko się już wylało. Ruszajmy dojechać Zane’a.
Odwrócił się od reszty i ruszył w dalszą drogę, w kierunku gdzie uciekł blondyn. Prawdą było, że odczuwał strach. Co jak Striker albo Song mają rację?
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

30 paź 2023, o 22:30

Słowa Strikera wywołały reakcję nie tylko u Baozhena, ale i Song, do której je z początku kierował. Na twarzy kobiety mignęła irytacja, której mógł się po niej spodziewać. Choć kobieta nieczęsto dzieliła się z nimi swoimi poglądami, czy nawet opiniami na temat tego, co mają robić, w jej spojrzeniu wymalował się ten sam bunt przeciwko takiej teorii jak w ciemnych oczach Wanga.
Ale coś powstrzymało ją przed powiedzeniem tego, co cisnęło jej się na usta. Dobrze dostrzegli moment, w którym przełknęła gorzką odpowiedź, wstrzymując się na chwilę, wycofując emocje głęboko do swojego wnętrza. Gdy otworzyła usta, jej głos ani drżał mimo tego, co działo się wokół nich.
- Nikt się tu nie wdarł - wyjaśniła tak, jakby było to jasne jak słońce, chowające się już daleko za łańcuchami górskimi Zhangjiajie. - To nasi strzelają.
Ciężko było rozróżnić atakujących. Odgłosy strzałów wydawały się rezonować przez wysokie skały otaczające kompleks, wracając do nich z różnych kierunkach i o różnej sile. Ale wśród osób dzierżących broń, zauważyli kilku ochroniarzy o czerwonych chustkach schowanych w głębi kieszonek. W czerwieni neonowych lamp, z daleka nie byli w stanie określić, czy były szkarłatne, czy ich odcień różnił się od tych, które nosili oni.
Wsunęli się na zbroczone krwią stopnie. Klatka schodowa prowadziła na słabo oświetlony korytarz, oraz skręcała w dół, wgłąb kompleksu, gdzie dostęp miał wyłącznie personel. Ślady prowadziły niżej, krew była ciemna w półmroku, lecz odznaczała się od lakierowanej powierzchni podłogi.
- Gdyby chcieli się nas pozbyć, nie zapraszaliby nas na pieprzoną galę - rzuciła, skinieniem głowy wskazując Strikerowi, żeby ruszył przodem. - Tylko wysadzili razem z tym statkiem. Zero świadków, zero kosztów.
Krew prowadziła w dół, na poziom jeszcze niżej. Tutaj, strzały były jedynie odległym echem tła, który łatwo mieszał się z szumem pracujących wentylatorów. Znaleźli się na poziomie przeznaczonym dla obsługi.
Wzdłuż korytarza, na lewej i prawej ścianie znajdowały się po trzy pary drzwi prowadzących do kuchni i do pomieszczeń sanitarnych. Wszystkie były teraz zamknięte, poza ostatnimi po prawej stronie - ich klamka była uwalona krwią.
- Śmierdzi pułapką - mruknęła Song, unosząc pistolet gotowy do strzału. - Przodem, specjalisto od spisków.

@Wang Baozhen @Charles Striker
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

31 paź 2023, o 00:29

Striker przyglądał się dwójce z ciekawością. Nie wiedział już, który raz przyszło mu z ideowcami współpracować. Nigdy jednak nie potrafiło mu się to znudzić. Obserwować tych, którzy dla swoich organizacji są gotowi na największe zbrodnie. Piękne nieskalane dusze. Nie przejechali się na swoich mocodawcach tyle co Striker. Nie umiał już nawet policzyć z iloma musiał współpracować, po czym dowiadywać się, że jest po prostu zbędnym assetem. Miotany między jedną organizacją, a drugą. Nie odróżniał już jednych od drugich. Wiedział, że robi źle ale przynajmniej nie okłamywał się smutnymi sloganami lub poczuciem specjalności.
Krótkie spięcie jakie zobaczył w ruchu Song od razu mu powiedziało czego się spodziewać, Wang też go zbytnio nie zaskoczył. Ich odpowiedzi może nie były przewidywalne, ale na pewno były dla niego przykre. Wiedział, że nie chciałby być w ich skórze kiedy przyjdzie i na nich czas.
- Mhm. - Odpowiedział inteligentnie i tajemniczo. Nie zamierzał nic dodawać więcej w tej kwestii. To, że nie pasowało mu tak wiele w tej całej sytuacji i tak nie miało prawa ich przekonać. Po prostu więc obserwował jak rozwinie się sytuacja. Nie odzywając się zbytnio obserwował jak Zane, niczym ślimak pozostawia za sobą ślad. To, że wykrwawiał się w takim tempie, a trucizna pewnie zrobiła swoje, to zdziwi się jak znajdą go żywego. Na kolejne słowa Song mimowolnie prychnął tak, że prawie się opluł. Uspokoił się jednak szybko dość szybko aby tym razem jednak odpowiedzieć.
- Statek kosztuje, a czystka i tak była w planach. Co sprawia, że jesteście dla nich tak specjalni? - W jego tonie była delikatna nutka nie tyle co naśmiewania się ale co ciekawości. On nie umiał już tego zrozumieć. - Spaliłem dla nich Mindoir, pomogłem aby nieudany atak na premiera stał się udany, a finalnie trafiłem na 3 dniowe tortury. Więc powiedzcie mi co powstrzyma, nie wiem, chłopów z czarnymi chustkami przed eliminacją was? Tylko Wang jest tu dla mnie zagadką i jedynym powodem dlaczego jeszcze nie zwariowałem.
Nie musiał tego chyba tłumaczyć. Koleś miał umiejętności i tego mu nie mógł odebrać, dziwiło go tylko dlaczego jako asset został wysłany na misję samobójczą. Song rozumiał i lekko był zaskoczony, że jej nie odjebali. Chociaż jego spiskowa głowa zaczęła już tworzyć teorie, że pewnie ta cała gala miała być jej wielkim odkupieniem stąd ta chęć udowodnienia swojej przydatności. Chyba.
Na wieść, że ma być otwierającym do pokoju zareagował krótkim zmęczonym spojrzeniem na oboje, a potem wypuścił powietrze z płuc. Zarobił kosę, a pistolet oddał Song. Świetnie. Rozejrzał się dookoła siebie by przypomnieć sobie, że mijali kuchnię. Udał się do środka aby zabrać cokolwiek co da mu trochę większą szansę na chociaż zabicie przeciwnika. Na początku chciał zabrać nóż, by potem przerzucić na ubijaczkę do mięsa by finalnie wybrać pięknie wypolerowany tasak. Wrócił szybko do nich aby ustawić się przy drzwiach. Najpierw lekko je uchylając i korzystając z wypolerowanego metalu przyjrzeć się pokojowi w środku za nim do niego frontalnie wbiegnie. Był głupi, ale nie aż tak.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

1 lis 2023, o 14:30

Baozhen nie miał już wątpliwości, że mają rację. Dosyć wymownym ruchem głowy wskazał w kierunku agentki, chcąc w ten sposób podkreślić jej słowa, które notabene wpasowywały się w jego własne zdanie. To akurat było oczywiste, że to ich organizacja wypełniała swój plan. Dla Wanga jedyne co było zastanawiające to skala czystki w obliczu i tak nadchodzącego wybuchu. Ktoś chce się upewnić, że nikt a nikt z przeciwników politycznych wyjdzie stąd cało.
Słowa Strikera trochę uderzyły Bao, zdaje się. Uniósł wolną dłoń do czoła aby rozmasować sobie obydwie skronie.
- Striker, kurwa jego mać o czym ty pieprzysz? Zjarałeś się przed walką? To już Song powiedziała, że zerów kosztów bo ten statek i tak wyleciał w powietrze. Czy tam w kosmos, nieważne. - westchnął ciężko i zabrał dłoń, unosząc wzrok na Charlesa. Najemnik naprawdę mało rozumiał. Bardzo mało. Baozhen pokręcił więc głową i uniósł dłoń dzierżącą pistolet z lufą wycelowaną ku górze. Wskazał na owe narzędzie.
- To nie jest mop. To pistolet. Widzisz, Charles, oboje moich rodziców pracowało na lotnisku w Szanghaju. Wiesz co robili? Zapierdalali z mopem i nosili walizki. Liu Hong na taksówce w Pekinie, Mei Ling sprzedająca bułęczki bao na rogu czy, nie wiem, jakiś krawaciarz codziennie klikający w komputer w biurze Tencenta. To są zwykłe szaraczki, niczym nie wyróżniający się statyści. Wielu polityków jest podobnych, klikają w komputer u siebie w biurze tak jak im każe Partia. Gorzej jak przestają.
Odchrząknął.
- Ja natomiast jestem biotykiem. Umiem się bić i używać broni. A co najważniejsze, Striker, ja to lubię. I mogę to robić legalnie. - opuścił broń po swojej krótkiej przemowie, zaskoczony swoją własną szczerością. Dopiero teraz też zrozumiał, że nie powiedział ważnej formułki. Niekoniecznie szczerej ale doskonale wyuczonej. - Do tego jestem oddany idei kolektywizmu stworzonej przez towarzysza Mao. - dodał szybko, zerkając nieco na Song.
-To wszystko jasne? Możemy iść zająć się czymś ważnym? Czy może chcemy powymieniać się zdjęciami z zeszłorocznych wakacji jak będziemy wylatywać w powietrze? - zapytał, nieco już rozdrażniony tym mitrężeniem czasu. Zane. Zane mógł zjechać im w każdej chwili.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

27 lis 2023, o 21:15

Spór między ich trójką był zrozumiały i łatwy do przewidzenia. Wejście Strikera w szeregi żołnierzy z Chińskiej sekcji linii B nie należało do najprzyjemniejszych doświadczeń w jego życiu, nie dawało mu też żadnych podstaw do darzenia jego nowych zleceniodawców zaufaniem. Baozhen wychował się w świecie, w którym Charles był tym obcym, który zasługiwał na taką dozę ostrożności ze strony partii przed wpuszczeniem go nieco bliżej jej serca.
Song pozostawała tajemnicą, tak samo jak jej imię, przeszłość, a być może nawet twarz. Oblicze premier Huang wydawało się na niej leżeć tak naturalnie, jak gdyby się z nim urodziła i w półmroku żaden z nich nie był w stanie zauważyć niuansów fałszu. Wzrok obcego koloru tęczówek prześlizgnął się po Wangu gdy ten wspomniał o pochodzeniu swoich rodziców z nieprzeniknioną emocją błyszczącą w jego głębi, lecz kobieta nie podchwyciła sposobności na podzielenie się czymś na swój temat. Odwróciła się w stronę Strikera, wyraźnie zgadzając ze swoim towarzyszem.
- Istnieją prostsze sposoby na pozbycie się kogoś niż wysłanie na medialną galę i danie mu pistoletu do ręki, by mógł się obronić - dodała z uporem, nie biorąc nawet słów Charlesa pod uwagę. - Mamy jakiś cel do wypełnienia w tym miejscu. Lub mieliśmy i go nie wykonaliśmy.
Gdy zmarszczyła brwi, na grzbiecie jej nosa pojawiła się jedna, krótka zmarszczka zdradzająca niezadowolenie. Song wiedziała wiele, lecz przyglądając jej się z bliska, dostrzegali, że coś było nie tak. Brak spójności w niektórych wydarzeniach z dzisiejszego wieczora nie był na tyle rażący, by wprost zakwestionowała to, co dzieje się wokół nich. Wystarczająco wiele punktów programu zgadzało się z planami, które znała przed wylotem do Zhangjiajie i tylko te pozornie drobne nieścisłości przypominały wbitą w palec drzazgę - niewystarczająco uporczywą, by rzucić wszystko i spróbować ją wyjąć, lecz na tyle nieprzyjemną by wprowadzać w dyskomfort.
Kobieta odsunęła się, robiąc miejsce Strikerowi - widząc jednak, że ten cofa się do innej pary drzwi niż ta zakrwawiona, westchnęła lekko. Zatrzymała się w miejscu razem z Baozhenem, czekając, aż Charles wróci ze zdobyczą z kuchni. Gdy ten zniknął w drzwiach, skrzyżowała ręce na klatce piersiowej ostrożnie, uważając na osmolone rękawy i skryte pod nimi rany.
- Moje przeczucie może być gówno warte, Baozhen - rzuciła do mężczyzny gdy na chwilę pozostali sami. - Niepotrzebnie zignorowałeś rozkazy.
Umilkła, nie zamierzając powtarzać tego samemu Strikerowi.
Charles od razu zobaczył broń gdy tylko wszedł do kuchni. Duże pomieszczenie wyglądało jak labirynt utkany z podłużnych lad. W powietrzu unosił się znajomy zapach smażonego mięsa, w oddali bulgotała gotująca się woda. To było środowisko, które doskonale znał - a każda kuchnia, na swój sposób, podążała za tymi samymi zasadami. Wiedział gdzie znajdowały się noże i po chwili w jego dłoni znalazł się duży, mocny tasak do mięsa o błyszczącej, naostrzonej krawędzi.
Już obracał się by wyjść na korytarz i ruszyć ich tropem gdy dostrzegł ruch w polu swojego widzenia. W kącie, na ziemi, kuliła się drobna kobieta w uniformie pracowniczym. Jej twarz wykrzywiona była w grymasie przerażenia, dłońmi osłaniała głowę w strachu, lub spodziewając się uderzenia. Poza nią, w pomieszczeniu nie było widać nikogo innego.
Coś w jej spojrzeniu musnęło intuicję żołnierza. Jeśli przestraszyła się strzałów, mogła uciec wraz z resztą zamiast tkwić na ziemi, gdzie poza Strikerem nie było tutaj nikogo innego. Nic nie stało jej na przeszkodzie do ucieczki, a jednak spojrzenie jej czarnych oczu zdawało się coś mu mówić.
Nie byli tutaj sami.

@Charles Striker @Wang Baozhen
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

27 lis 2023, o 23:21

Jego spojrzenie skakało to na Wanga to na Song. Miał w dupie w świat w którym się urodzili, bo wychodziło na to, że jeśli chodzi o ten zawód to się chuja znali. To co mu powiedział Wang było podszyte taką dozą niewinności, że nawet nie wiedział co odpowiedział. Chłop wywołał w nim szok i wspomnienia, które już dawno pogrzebał. Zastanawiał się czy on też był takim świeżakiem w kwestiach zaufania do dowództwa. W sumie też lubił możliwości jakie zostały mu wręczone przez Rosenkova, ale przynajmniej nie ruchali go az tak bez mydła w kwestii propagandy. Ewentualnie Wang po prostu lubił zabijać. Tacy też się zdarzali, w takim wypadku jeśli przeżyje wystarczająco długo to sam się nauczy.
- Chyba rozumiem co w nim widzisz Song. Urocze. - Mlasnął. - Ale, ty? Kurwa. Myślałem, że wiesz lepiej. - Pokręcił głową i machnął ręką. - Policz ile ci zostało tych strzałów do obrony albo jak znajdziecie drugi magazynek.
Parsknął śmiechem. Czekała go kuchnia przynajmniej tam poczuje się bardziej jak w domu. Przynajmniej nie będą się już na niego tak oceniająco patrzeć. Rozumiał ich ducha walki za ojczyznę, ale nie było w tym żadnego ducha przetrwania. No cóż, przynajmniej wyszedł na pierdolniętego. Czyli nic nowego.



Gdy zatrzymał się w miejscu nie przeniósł od razu wzroku na kobietę. W większości przypadków pewnie by ją zignorował i poszedł dalej. Nie lubił mieć na łapach cywilów o ile nie musiał. Do tego wątpił w to, że opuści to miejsce żywcem. Pewnie jakiś narwany chińczyk zrobi to za niego.
Jednak dopiero po chwili dotarło do niego, że ta sytuacja nie wygląda znajomo. Nawet nie znajomo, a po prostu dziwnie. Owa kobieta nawet nie próbowała się przed nim ukryć. Była w tak widocznym miejscu, że dojrzał by ją każdy. Nie podobało mu się też to w jakiej pozycji się znajdowała. Jakby nie ukrywała się przed nim, a ktoś ją zmuszał do bycia cicho.
Jak zawsze jego pomysł nie należał do najlepszych. Nigdy nie były, ale przynajmniej były na tyle głośne żeby zwrócić uwagę każdego przeciwnika w okolicy. Trzymając tasak mocno za rękojeść obrócił się z całą siłą by rzucić tym co miał w dłoni. Starał się celować gdzieś, gdzie jego umysł wyobrażał sobie sylwetkę przeciwnika w okolicy kobiety. Brał pod uwagę jej pozycję i to gdzie by on stał gdyby celował prosto w nią.
W najgorszym wypadku trafi prosto w ścianę i dźwięk upadającego metalu rozniesie się po okolicy. Gdyby jednak w coś trafił to nie dość, że byłby mega zaskoczony, to na pewno wyglądałoby to naprawdę dobrze.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

29 lis 2023, o 18:10

Być może i spór, który się narodził był czymś normalnym. Do przewidzenia. Samemu Baozhenowi jednak wcale się on nie spodobał, przy czym jego własne poglądy były akurat sprawą drugorzędną. Wang z natury był praktykiem, od najmłodszych lat w Ogrodzie każda nauka teoretyczna uzupełniana była przez praktykę. Zazwyczaj godziny ciężkiej i bolesnej praktyki. Zostawiło to jednak w szturmowcu odpowiednią chęć do działania. Teorie i rozmyślania to było coś na co mógł sobie pozwolić w sobotę wieczorem przy szklance piwa Harbin. Tutaj? W środku akcji? Każde zdanie wypowiedziane w tej kwestii było po prostu bezproduktywne. Również jego samego, co najbardziej denerwowało Chińczyka.
Westchnął ciężko i skinął głową w kierunku Song. Kobieta miała rację.
- Dokładnie. Akurat ty powinieneś to rozumieć. - dodał od siebie. Nie zamierzał pieprzyć więcej i umoralniać Strikera. Po prawdzie nic nie miał do jego poglądów czy nawet wiecznie trwałej teorii spiskowej, że każdy chce go wykorzystać. Niech sobie ma swoje widzimisię, tylko po pracy.
- Ale ja co? Striker, skończ. Jak stąd wyjdziemy będziesz mógł wygłosić całą tyradę i nawet ci nie przerwę. Ale teraz zapierdalaj po ten tasak. - wypuścił ciężko powietrze. Rzadko mu się to zdarzało ale miał ochotę na papierosa. - Jak mi zabraknie pocisków to będziemy nim ciąć na dwa. - dodał po chwili.
Odetchnął z głęboką ulgą gdy Charles wreszcie ruszył do środka, czując, że wreszcie robią coś produktywnego. Przynajmniej część z nich.
Tknięty nieco przez słowa najemnika Baozhen odpiął magazynek pistoletu, wysuwając go na tyle aby zobaczyć na ile jeszcze wystarczy amunicji. Jego umysł zamierzał uciec w przyszłość, opracować kolejny plan który się nie powiedzie w momencie spotkania przeciwnika ale z tych rozmyślań wyrwał go głos towarzyszki.
- Być może. - mruknął w odpowiedzi znad pistoletu i docisnął magazynek. Chwycił nadgarstek drugą dłonią i ponownie stanął w naturalnej pozie. Dopiero teraz spojrzał na Song, czy też Huang, zważywszy jak idealnie wyglądała w swej roli. Uśmiechnął się, na ułamek sekundy zanim odwrócił zwrok. - Bez znaczenia w tym momencie. Stało się, dlatego dociągamy to do końca.
Zamilkł ponownie, beznamiętnie czekając na powrót strikera. Dopiero po kilku dłuższych chwilach coś go tknęło, ot by nieco… Rozluźnić sytuację.
- Jeśli uznam, że było źle to ci potem przekaże swoje uwagi.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

5 gru 2023, o 15:28

pajęczy zmysł strikera
A<10<B<40<C<80<D
Rzut kością 1d100:
12
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

5 gru 2023, o 19:14

W porównaniu do wrzasków paniki, huku wystrzałów i eksplozji fajerwerk na niebie, korytarz w którym się znaleźli wydawał się oazą spokoju - jedynie ze strony klatki schodowej przedzierało się ku nim odległe dudnienie. Cokolwiek działo się u góry, cokolwiek było planem Federacji, obecnie odbywało się bez ich udziału. Nikt nie ruszył ich śladem gdy schodzili schodami w dół i nikt nie plątał się na nich teraz. Wyglądało na to, że ich mała dywersja pozostała niezauważona - lub ludzie skrzeczący w ich słuchawkach mieli teraz inne, ważniejsze zajęcia niż szukanie ich trójki w środku masakry.
Song parsknęła śmiechem na dźwięk słów towarzyszącego jej Baozhena, jakby pomiędzy nimi schowany był dobry żart. Wykorzystała ich chwilę oczekiwania na Strikera i odwróciła się w stronę ściany, przez której środek biegł dekoracyjny, błyszczący panel. Ich dwójka odbijała się w jego ciemnej powierzchni i choć daleko mu było do prawdziwego lustra, kobieta przyjrzała się sobie samej z uwagą.
- Jeśli będzie źle, pewnie nie będziesz miał szansy na przekazanie mi swoich uwag - skwitowała, wbrew negatywnemu znaczeniu swoich słów uśmiechając się lekko. Chwyciła pukle włosów, które wymsknęły się jej ciasnemu upięciu w trakcie szamotaniny z Zane'm i, spoglądając w ciemne odbicie, poprawiła lekko fryzurę. - Ale doceniam to - wetknęła uporczywy kosmyk włosów za ucho, poddając się i zerknęła w jego stronę. - Dziękuję. Obrazek W kuchni panował półmrok, jakby główne światła zostały wyłączone pozostawiając jedynie niektóre lampki przy stanowiskach oraz okapach. Jeśli kuchnia skończyła już swoją pracę, lub inna działała w kompleksie, nie było to takie dziwne, lecz kuląca się w pustym pomieszczeniu kobieta była niczym kolejna kropka, z którą Striker mógł połączyć niecodzienność tego pomieszczenia.
Miał tylko jedną szansę - i jeden tasak w dłoni. Kobieta, napotykając jego spojrzenie, nie dała mu żadnego znaku, nie kiwnęła głową czy nie zamknęła oczu. Patrzyła tylko, przerażona, jak obcy mężczyzna unosi swoją broń i ciska ją gdzieś za stojące obok stanowisko.
W następnej chwili w pomieszczeniu rozległ się wściekły krzyk, a do Charlesa dobiegł satysfakcjonujący odgłos uderzenia. Sylwetka wrogiego mężczyzny mignęła mu w ziemi gdy ten rzucił się za inną z osłon, znikając mu z pola widzenia równie szybko, jak się w nim pojawił.
- Oż ty amerykańska kurwo - sapnął znajomy głos. Zane brzmiał gorzej, słabiej, lecz w jego słowach nadal sączył się jad. - Co mi wstrzyknęliście, skurwysyny?
Striker nie usłyszał huku spadającego tasaka gdy sylwetka mężczyzny wysunęła się z trzech różnych stanowisk jednocześnie. Jeden prawdziwy, dwie projekcje - obcy rzucił mężczyźnie nienawistne spojrzenie z różnych zakamarków kuchni. Jego trzy twarze były poszarzałe, z ciemnymi pajęczynkami pękniętych naczyń krwionośnych pokrywających jego skronie.
- Chcieliście jednej wojny, daliśmy wam wojnę - charknął, spluwając krwią na ziemię. - Ale pierdolonym żółtkom zawsze za mało, co? Muszą mieć dwie.
Odgłosy przekleństwa i jakiegoś zamieszania wydostały się z kuchni na korytarz. Song od razu uniosła broń w górę, obracając się w stronę, w której zniknął Striker. Zaraz za tym jej wzrok powędrował do Baozhena, a potem - do zakrwawionej klamki w drzwiach, do których mieli wejść wcześniej.
- Sprawdźmy to - zadecydowała, odwracając się od śladów krwi i wskazując kuchnię i ruszając w stronę Strikera gdy tylko Wang przyjął jej słowa. - Trzymaj tyły.

@Charles Striker @Wang Baozhen
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

5 gru 2023, o 20:27

Lata dostawania różnej chemii prosto w rdzeń kręgowy pozwalała mu na wyciągnięcie zawszej najlepszego wyniku. Nie spodziewał się, że jeden idiotyczny narkotyk mógł mu pomagać jak cała gama narkotyków i środków wspomagających prosto do jego układu nerwowego. Tak naprawde była to paranoja. To zawsze była paranoja. Różnica była taka, że akurat ta używka ją tylko pogłębiała. Zamiast jednak wywołać w nim strach to sprawiała, że czuł się jak ryba w wodzie.
Szczególnie teraz jak wzrokiem śledził lecący tasak, a potem charakterystyczny plast. Aż otworzył usta szeroko ze zdziwienia, że udało mu się uniknąć potężnego faux pas. Inaczej wyglądało to dla jego znajomego towarzysza. Na dźwięk jego głosu wybuchł głośnym, acz krótkim śmiechem bo aż musiał zakryć usta ręką.
- Przepraszam, nie spodziewałem się, że będziesz tak tam stał. - Starał się powstrzymać śmiech, a jego ton z rozbawionego szybko przeszedł w zawiedziony. - Tak na widoku? Obok zakładnika? Wstyd mi za ciebie.
Zamiast odpowiedzieć mu na jego pytanie związane z trucizną po prostu usiadł na jednym z blatów kręcąc głową niezadowolony. Wyciągnął z kieszeni marynarki skręta i go najzwyczajniej w świecie odpalił. Przeskakiwał wzrokiem pomiędzy trzema różnymi odbiciami Zane’a. Ten jednak nie miał za dużo czasu na rozmowy.
- Dziwię się, że tylko dwie. Do tego ich nie doceniliście. Świetny jest ten półświatek czarnych operacji. Tak. - Westchnął wypuszczając dym z płuc. - Tak bardzo jak podoba mi się wizja Song, która odgrywa na tobie Jiao, Wilczyca z Tajnej Policji, tak samo bardzo chce wiedzieć co tu się kurwa dzieje.
Zaciągnął się po raz kolejny patrzec gdzieś przed siebie starając się mieć w obrazie wszystkie jego sylwetki. Nie spodziewał się raczej ataku. Zane schodził. I robił to dość szybko. Szczególnie teraz, kiedy prawdopodobnie się wykrwawiał gdzieś w kuchni. Dym ponownie opuścił jego płuca. Przetarł nos dłonią.
- Twoje życie wciąż da się odzyskać. Dość łatwo jeśli mam być szczery. Tylko nie bądź niezręczny. Proszę.
Uśmiechnął się ironicznie i wyciągnął jointa w jego stronę. A w sumie to przeskakiwał od jednego do następnego obrazu. Nie spodziewał się żadnej reakcji z jego strony. Zaufania nie budowało się od tak.
- Nie będę kłamał Zane, jestem już trochę zmęczony tym trzymaniem mnie w ciemnościach wiesz? Zaczyna mi się to nudzić. A jak jestem znudzony to robię głupie rzeczy. - Rozłożył ręce. - Jeśli będzie trzeba to podam ci odtrutkę tylko po to żeby przedłużyć wyciąganie z ciebie informacji. Więc przemyśl swoja i tak już przegraną karierę. Przemyśl ją dobrze. Życie poza radarem to dalej życie.
Spojrzał na drzwi oczekując swoich towarzyszy. Wątpił, że którekolwiek z nich będzie chciał dojść do tego o chuj tu chodzi. Rozumiał ślepe wykonywanie rozkazów, ale nie rozumiał ich zachwycania się gównem. Mieli talent. Irytowało go to, że się marnowali w tak idiotycznych warunkach pracy. Dla niego nie było już drogi odwrotu. Nie było cywila. Była tylko idiotyczna siła popychająca go do przodu. Chciał wiedzieć w co tym razem się wpakował i jak się stamtąd wypakować.
- Znalazłem naszą zgubę.
Rzucił kiedy Song i Wang do nich dołączyli. Czekał na to co się miało dziać dalej, ale chciał zobaczyć jak sobie radzą jego Chińscy koledzy. W najgorszym wypadku może wyciągnie jakiekolwiek informacje z jego trupa. Może ma przy sobie klucz. Wydawał się być tak tępy, że było to możliwe.

@Mistrz Gry
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Wang Baozhen
Awatar użytkownika
Posty: 74
Rejestracja: 24 sie 2022, o 18:16
Miano: Wang Baozhen (王葆桢)
Wiek: 35
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Operator E-2
Postać główna: Crassus Curio
Lokalizacja: Szanghaj
Kredyty: 10.095
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

7 gru 2023, o 14:48

Faktycznie, wygłuszenie w budynku było naprawdę całkiem niezłe. Wang zauważył przyjemną ciszę, doskonale zdając sobie sprawę co zachodziło na zewnątrz. A mimo to, było tu całkiem przyjemnie. Ciszej. Przytulniej, na tyle na ile może być w trakcie aktu terroru. Jego wzrok co chwilę wyskakiwał w kierunku, z którego przyszyli. Spodziewał się pogoni lub wsparcia, oczywiście. Zresztą chyba nie tylko on, skoro cała trójka pozbyła się słuchawek. Jeśli jednak nikt nie nadchodził, było to nieco budujące. Baozhen poczuł się nieco pewniej i, być może, seria dobrze wykalkulowanych kłamstw załatwi sprawę.
Z tych drobnych i jakże krótkich knowań wyrwał go perlisty śmiech towarzyszki. Całkiem czarujący, musiał przyznać, i mieć nadzieję, że było to w odpowiedzi na jego słowa i przemycony tam zabawny (w mniemaniu Wanga) element a nie w odpowiedzi na jego głupotę. Bez względu na to wruszył ramionami i sam zachichotał. Krótko i zwięźle, jak to miał w zwyczaju.
- W takim razie lepiej dla ciebie. Jeśli będzie źle to nie powiem nic. - poprawił się i obrócił dokładnie w tym samym kierunku co i Song. Ot by móc po prostu się przyglądać przeglądającej się kobiecie. Zupełnie normalne. W odpowiedzi na jej podziękowania skinął głową.
- Miło jest czasem poudawać głupca. - odparł starą maksymą, głoszącą jakoby nawet król potrzebował chwili odpoczynku. Tym bowiem był ten moment, od wydarzenia na Tarainie minęło zaledwie kilka dni a oni znowu byli w tym samym znoju i gównie. Ot, taki świat tajnych agentów.
Chwilę jakże przyjemnego spokoju przerwał mu jednak głos Strikera.
- O, skoro o głupcach mowa… - zaczął ale urwał momentalnie jak tylko usłyszał co miał im do przekazania Charlesa. Zamrugał, patrząc na Song z niedowierzaniem. - To ewidentnie mają szczęście.
Nie oponował a wręcz zgodził się z Song, ruszając za nią do środka i trzymając tyły. Swoje i jej.

@Mistrz Gry
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

11 gru 2023, o 15:30

spostrzegawczość - wang
50%
Rzut kością 1d100:
75


perswazja - striker
A<30<B<60<C
Rzut kością 1d100:
85


spostrzegawczość - striker
50%
Rzut kością 1d100:
75
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [CHINY] Zhangjiajie

11 gru 2023, o 16:10

Przerażona kobieta wzdrygnęła się na widok Charlesa nagle zasiadającego na blacie. Choć Zane nie celował w nią bezpośrednio pistoletem a Striker nie wydawał się być dla niej bezpośrednim zagrożeniem, panika owładnęła jej ciałem, nie pozwalając jej się ruszyć. Skurczona siedziała na ziemi, owijając rękami swoje kolana, czekając - aż ktoś uwolni ją z tego koszmaru.
Zane zatoczył się lekko, jego palce zacisnęły i wyprostowały z powrotem, a sylwetka zadrżała. Każdy z jego sobowtórów w ten sam sposób okazywał postępujące działanie trucizny. Z każdą sekundą jego twarz wydawała się bledsza, uwypuklone żyły na jego czole i szyi ciemniejsze, a pękających naczynek krwionośnych pojawiało się coraz więcej.
Strikerowi ciężko było stwierdzić, ile czasu mu zostało. Wyglądał coraz gorzej, ale sam doskonale wiedział jak różne limity posiadali ludzie. Niejednokrotnie on sam wygladął tak, że większość wzięłaby go za trupa i wychodził z tego cało. Zane był żołnierzem, choć efekty działania substancji były aż nadto widoczne po jego zachowaniu.
- Nowy tu jesteś, co? Życie poza radarem? - prychnął mężczyzna, nic nie robiąc sobie z frustracji Strikera wywołanej jego niewiedzą. - To myślisz, że cię czeka, jak wszystko się spierdoli? Że cię tak po prostu wypuszczą z tego gówna, zaszyjesz się na zadupiu, zmienisz nazwisko, znajdziesz fałszywą rodzinkę? Może z rok temu. Po tym pieprzonym Steigerze zasady się zmieniły.
Song wsunęła się bezszelestnie do pomieszczenia, przyglądając ze skupieniem stojącemu za kilkoma blatami Zane'owi w kilku postaciach. Za jej plecami, blisko przejścia usadowił się Wang, nadal kontrolując obie strony korytarza. Baozhen nie dostrzegł niczego nowego - zarówno klatka schodowa, którą zeszli, jak i druga strona prowadząca do drzwi o zakrwawionej klamce były kompletnie puste i ciche.
- Przestań pierdolić, Zane. Dla kogo pracujesz? - warknęła kobieta, pozbawiona resztek cierpliwości, którymi wykazywali się jej towarzysze. - Jakie dostałeś rozkazy?
Mężczyzna parsknął śmiechem, który trucizna w jego żyłach przemieniła w mokry, nieprzyjemny atak kaszlu.
- Gównianie się targujecie. Powiem wam wszystko i pozwolicie mi zdechnąć, tak będzie - prychnął. - Zrobimy inaczej. Dajcie mi odtrutkę, a powiem wam, co wiem. Jak wam nie spasuje, jebniecie mnie drugi raz, więc co za różnica dla was?
Song zawahała się, zerkając to na Baozhena, to na Strikera w poszukiwaniu ich opinii.


@Charles Striker @Wang Baozhen

Wróć do „Ziemia”