Kolonia ludzka jest jednym z najważniejszych, a przy tym najbardziej rozpowszechnionym, punktem na całej planecie. Codziennie trafia tu wiele osób różnych ras. Dzięki idealnemu położeniu, jest zaopatrzona w dostawy słodkiej wody, a klimatem przypomina nieco nizinną, środkową Europę.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Wnętrze statku Zbieraczy

20 cze 2023, o 10:59

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zryw Mili przerwał impas, nie pozwolił też Evie, bądź komukolwiek zaprotestować.
Kobieta wyrwała się do przodu, biorąc sobie na cel niewzruszonego, metalowego strażnika. Maszyna, niespecjalnie była zainteresowana Bułgarką. Szybka analiza, w oczach molocha musiała ocenić Racan jako nieszkodliwą. Nie wartą przerywania procedury. Do czasu. Strzał z adepta pozostawił ślad na metalowej powłoce. Praetorianin obrócił się momentalnie, wypluwając wiązkę ciemnej energii w Milę oraz otaczające ją kapsuły.
Na ten moment czekała reszta. Był sygnałem, rozpoczynającym utkany na szybko plan. Nicole, pełna strachu, skryła się za najbliższymi kapsułami. W przeciwnym kierunku podążył Crassus, ładując w biegu wyrzutnie rakiet. Pozostali, osłaniając Skaxa, dopadli do terminalu. Quarianin przełamał kod, czując presję czasu na karku. Mimo to, udało się doprowadzić do tego, że kapsuła z ich celem otworzyła się, wypluwając na ziemię nieprzytomnego Azjatę. Eva przykucnęła, potwierdzając, że oddycha. Nie zdążyli się rozejść, kiedy ciemna energia swoimi językami dosięgnęła do ich grupy.
Strzał z wyrzutni odciągnął praetorianina, ale uwaga maszyny szybko przeskoczyła na plączą mu się pod nogami Mile. Wyssanie energii zarówno Skaxa, jak i doktor Core, skutecznie zbijało mu zaslony, a biotyka ciskana przez Ishę, skrupulatnie rzeźbiła pęknięcia w stalowym pancerzu. Nie atakował jak Zbieracze, w jego działaniach nie było chaosu, nie brakowało logiki. Dobił Nyx, gdy pojawiła się w zasięgu strażnika, odganiał od siebie Mile, atakując wręcz ostrzem przechodzącym pomiędzy płyty jej pancerza. W końcu, ruszył się z miejsca, pędząc po kapsułach, które pękały pod jego odnóżami, w stronę Crassusa.
Nie dosięgnął turianina. Jego atak, nie był śmiertelny, choć poharatał tarcze oraz pancerz Curio. Chwile zajęło im, aby zauważyć, że najskuteczniejsi są w rozstawieniu, nie trzymając się w kupie, zmuszając praetorianina do rozłożenia swoich ataków i samemu zbijając tarczę, po tarczy. Gdy pękła trzecia z kolei, pozostawiając goły pancerz, pociski i biotyka zaczynała wchodzić niczym nóż w masło, odkształcając się na strażniku, który z coraz większym wysiłkiem dźwigał syntetyczne odnóża.
Core lawirowała pomiędzy nieprzytomnym mężczyzną wyciągniętym z kapsuły, a Nyx, ranną i wymagającą pomocy tu i teraz. Pozlepiany przez omni-żel pancerz, musiał kobiecie wystarczyć. Ale pocisk nie dobił praetorianina. Zrobiła to biotyczna wiązka kierowana przez Ishę.
Praetorianin zachwiał się i całym swoim cielskiem, runął na Crassusa. Curio zniknął pod rozsypanym strażnikiem, pochłonęła go ciemność i przyjemna nicość.
W przeciwieństwie do pozostałych, nie czuł bólu nadwyrężonych mięśni, spalonych miejsc na ciele, gdzie wiązka prześlizgnęła się pomiędzy pancerze, raniąc do krwi. Popatrzyli po sobie zmęczeni, brudni od krwi oraz potoku. Nagle, w pomieszczeniu zrobiło się cicho. Słyszeli pracujące kapsuły, pompujące ciecz rury. Jelito trawiło wyjątkowo głośno, doktor Cole splunęła, wycierając twarz w rękawice.
- Musimy go wyciągnąć! - krzyknęła, kucając przy zgiętym praetorianinie i odrzucając na bok jedną, większa, metalową rzecz. Przekopywali się przez strażnika dobre, kilka minut, siłując z konstrukcją na pozór nie do ruszenia, aż w końcu Mila chwyciła dłoń Curio i wspólnie, wyciągnęli z gruzowiska turianina trzymającego kurczowo wyrzutnie rakiet. Był cały, głównie dzięki pancerzowi, a broń nieuszkodzona. Dzwoniło mu w uszach i brakowało tchu. Połamane żebra, doskwierały, kiedy siadał i próbował odetchnąć pełną piersią.
- Jest względnie cały - stwierdziła Core, świecąc mu w oczy omni-kluczem i sprawdzając wyniki wyplute przez analizę. - A jak reszta? Nyx? Mila? Isha, jesteś wielka - rzuciła, podnosząc się i w biegu, łatając swój pancerz wyciskając resztkę z tubki.
W połowie kolejnego kroku do miejsca, gdzie chowała się Nicole, doktor Core nagle, zatrzymała się i zamarła w bezruchu. Przekleństwo rzucone przez zaciśnięte zęby usłyszeli ci, którzy stali najbliżej.
W czarnej mazi, leżała Stew niemalże rozcięta na pół. Jej ciało w większym procencie strawiły płomienie, pozostawiając zwęglone szramy, twarz, na które opadły jasne kosmyki, zastygła w przerażeniu. Ledwo przypominała dawną siebie. Eva rzuciła się do niej, lecz nie trzeba było być lekarzem, aby wiedzieć, że nic już nie mogli zrobić.
- Oberwała rykoszetem - wychrypiał mężczyzna siedzący kawałek dalej, odklejający od swojego ciała misterny system rurek przypominających te, którymi podawana jest kroplówka. W lepiącym się do jego umięśnionego ciała kombinezonie, odkształcały się liczne implanty wszczepione pod skórę. Ciemne, nie wyrażające zbyt wiele oczy, przesunęły się po doktor Core, następnie po pozostałych. Obserwujący ich z boku Skax oraz Nyx, zauważyli, jak tęczówki Core zwęziły się, dusząc emocje najbliższe niepokoju. Jakby wcale nie cieszyła się na widok mężczyzny, którego wyciągnęli z kapsuły.
- Pozwolę sobie to zatrzymać. Jej się już nie przyda - stwierdził, wskazując na pistolet Nicole, który zagarnął i przypiął do swojego pasa przy uniformie.
- Potrzebujesz pomocy?
- Nie - stanowczym gestem zatrzymał doktor Core, nim ta zbliżyła się do niego. - Lepiej stąd chodźmy, nim zorientują się o naszej obecności. Prowadź, Eva.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Ostatnio zmieniony 21 cze 2023, o 15:56 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 262
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

21 cze 2023, o 15:46

Plan był jednak nieco inny niż Skax zaproponował. Nie został ostatecznie wybrany na przynętę, którą została Mila, zbierając na siebie uwagę ogromnej bestii. A on znowu miał wyciągnąć przetrzymywaną w kapsule ofiarę. Poprzednia próba nie skończyła się za dobrze i lekko zadrżały mu palce na myśl, że kolejny raz doprowadzi do czyjejś śmierci. Ale presja otoczenia byłą chyba większa niż strach przed porażką. Kapsuła otworzyła się, wyrzucając na ziemię przetrzymywanego człowieka. Ale nie było czasu na wymianę uprzejmości.

Pretorianin atakował. Najpierw oberwała Mila i kapsuły. Potem... Potem to już było takie zamieszanie, wybuchy, promienie, tarcze rozładowywane i ładowane ponownie. Core dwoiła się i troiła łatając kolejnych rannych. Działo się sporo. Aż wreszcie ogromny stwór padł. Skax w pierwszej chwili odetchnął z ulgą. Wygrali. A potem usłyszał krzyk i próby wyciągnięcia przywalonego Crassua. O dziwo całego. To że Turianie byli twardzi, to słyszał wielokrotnie. Ale Crassus to zdawał się być jakąś chorą abominacją, którego nic nie jest w stanie zabić. Ale nie wszyscy byli nieśmiertelnymi bohaterami tej jakże popapranej opowieści. Uratowana wcześniej kobieta, teraz była martwa. Świetnie. Na trzy ratowane osoby, dwie już nie żyją. Bardzo kiepski współczynnik uratowanych do zabitych. Może przynajmniej ostatnia osoba nieco poprawi ten wskaźnik.

-I tak są wszędzie. Kolejnej takiej walki nie przeżyjemy- Odezwał się do Azjaty, przez chwilę mierząc go wzrokiem. Nie miał wcześniej przyjemności spotkać kogoś tak dziwnego. Był człowiekiem. Ale ilość modyfikacji nadawała mu wyglądu mecha. Może to właśnie w pewnym stopniu podobieństwo do Gethów wzbudziło w Skaxie niepokój, a może po prostu nowa, nieznana dla niego sytuacja, nie pozwoliła mu czuć się w pełni komfortowo.

Walka z samymi Zbieraczami była problematyczna. Już przy biegu do statku dali im popalić ostrzałem z każdej strony. Walka w środku statku także pokazała ukryte sztuczki tych dziwnych robali. Teraz ten wielki stwór! Co jeszcze za niespodzianki na nich tutaj czekały? Skax nie potrafił sobie nawet wyobrazić jak groźnym przeciwnikiem mogą być Zbieracze. A biorąc pod uwagę jak bardzo potrafili zaskoczyć, to nawet nie miał pojęcia czego jeszcze się spodziewać. Na pewno fajnie byłoby posiadać nieco więcej omniżeli. Zarówno do połatania pancerzy wszystkich wokół, jak i do jego Visty. Zależało mu, żeby wyciągnąć stąd możliwie jak najwięcej osób. Tyle ile byli w stanie. A do udanego hakowania potrzebował swojej zabawki. Miała ona też pewną fajną funkcję, która mogła w tym pomóc, ale tutejsza technologia była mocno niekompatybilna. Może jednak istniała jakaś szansa przerobić część z tego kolosa na omniżele? Nie zaszkodziło spróbować. Próba Sabotażu w ciągu walki wskazała mu, że to nie jest syntetyk, ani żaden mech, ale może z jego części coś się uda odzyskać. Warto spróbować.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

22 cze 2023, o 11:17

Zaczęło się trochę niemrawo. Curio, trzymając w gotowości wyrzutnie rakiet, przyglądał się jak Chorwatka zbliżyła się do praetorianina. Poczuł ukłucie nerwów, uniósł broń aby wycelować w maszynę i… Nic się nie stało. Strażnik nie zareagował. Nie działał? Czy jedynie olał Milę, uważając ją za żadne zagrożenie? Chorwatka jednak znalazła sposób aby rozbudzić monstrum. Odgłos wystrzału odbił się od ścian sali i kapsuł. I wtedy się zaczęło.
Zastygły posąg nagle się obudził. Wielkie cielsko zamiast być ospałym i powolnym, tak jak zakładał to Crassus, okazało się całkiem bystrym przeciwnikiem. Wiązki ciemnej energii wystrzeliły w kobietę, nadwyrężając jej tarczę i podpalając tymi samymi, dziwnymi płomieniami co poprzednio.
Sam turianin również nie pozostawał bierny. Uruchomił skan taktyczny w celu namierzenia słabych punktów ale tym razem jego soft nie podołał, praetorianin zdawał się być kompletnie obcą technologią. O ile w ogóle mógł to nazwać technologią. Na całe szczęście Eva była w pobliżu aby przyjść mu w sukurs w tej kwestii. Teraz już Curio nie czekał na nic. Wycelował ML-77 w latającego Zbieracza i odpalił pocisk rakietowy. Chwila niepewności w trakcie której pocisk leciał w kierunku celu zdawała się być wiecznością… Aż w końcu uderzyła dokładnie tam, gdzie wycelował.
- Bingo! - ucieszył się ale momentalnie musiał spoważnieć. Praetorianin stracił tarcze ale… Nic poza tym mu się nie stało. Wyglądał na nawet nietkniętego przeciwpancernym pociskiem. - Co on jest, kurwa, rakietoodpoorny?! - wyjęczał głośno.
Ruszył biegiem na drugi koniec sali, chcąc oddalić się od przeciwnika na czas przeładowania. Otworzył ML-77, wyziew resztek gazów wylotowych uderzył go w twarz ale w tym momencie nawet nie zwrócił uwagi. Zamiast tego wsunął kolejny pocisk z przygotowanych zasobników. Wokoło panował pełny chaos, Curio mógł tylko mieć nadzieję, że reszta wykona powierzone im zadania. No i utrzyma przy życiu VIPów, oczywiście.
Wycelował wyrzutnię ponownie gotową do strzału ale tym razem nie czekał na dodatkowe bonusy. Pocisk opuścił tubę raptem sekundę później, gnając do celu. Uderzył. Nie tak dobrze jak poprzednim razem ale uderzył. A strażnik dalej walczył. Po drugim uderzeniu rakietą, które jeszcze go nie powaliło, Crassus stracił nieco pewności siebie. Od razu chciał przejść do przeładowania ale uderzenie wiązki przeciwka rozbiło mu tarcze. Szybkie naładowanie tarcz, nowy generator póki co spisywał się idealnie. I w pocie czoła wziął się za kolejne przeładowanie. Trzeciej rakiety już nie wytrzyma, prawda?
Starał się nie myśleć o niczym innym jak o obecnie wykonywanej czynności. Starał się nie myśleć o praetorianinie. Ciężko zaczęło być gdy wiązki ciemnej energii trafiły ponownie w Curio. Pierwszą jeszcze wystał, chociaż zrobiło się gorąco. Będzie dobrze, jeszcze mu przyjebiesz. Jedna rakieta. Tylko ta jedna. Starał się uspokoić ale było już za późno. Zbieracz wyłonił się przy nim i… Skonał? Ostrzał reszty kompanów w końcu przebił się przez tarcze, wyłączając strażnika. Tylko, że ten spadł prosto na Crassusa.
Turianin otworzył szeroko oczy, prostując się na ten widok.
- O w ryj vol… - nie dokończył. Zgasło światło.
Przez następne minuty nie do końca wiedział co się dzieje. Częściową przytomność odzyskał w momencie gdy ręką Mili wymacała go pod cielskiem Zbieracza. W uszach dzwoniło mu jak cholera i ledwo co mógł oddychać. Ale żył! Zmusił się aby wyciągnąć wolną rękę do Chorwatki i jak już oboje się chwycili, postarał się wyczołgać na plecach spod spodu z pomocą Mili.
Oddychał ciężko, chyba znowu miał połamane żebra. Jednak usłyszał słowa Core na które zarechotał, zaraz potem żałując tego jak poczuł ból żeber.
- Ojojoj. Miło mi to słyszeć, khe, khe. Ale moje żebra się z panią nie zgodzą. Pomóżcie mi wstać, khe. - suche gardło i możliwość oddechu powodowała kaszel. - Dobra robota z tym strażnikiem, khe, cholera był bardzo wytrzymaaaaaaaaaaaa-o kurwa co się stało z VIPem?! - Crassus aż krzyknął, widząc przecięte ciało Nicole. Straszny widok, na więcej sposobów niż estetyczno-moralne. - To ja tu, khe, pioruny siarczyste, ogniste w siebie przyjmuje. Ładuje go rakietą za rakietą a nikt nawet nie pilnował VIPa?! W RYJ VOLUSA! Aua, moje żebra. Dobra, nie powinienem krzyczeć…
Wymamrotał, wspierając się na wyrzutni rakiet jak na lasce i łapiąc oddech. Musiał się uspokoić, to nie czas na rozstrząsanie takich spraw. Żal mu było kobiety. I żal mu było swojej wypłaty, której bonus zależał od żywego VIPa. Mieli jednak kolejnego. Nie zauważył go aż do momentu gdy Azjata odezwał się do nich, użyczając sobie pistoletu.
- A ty kim… A, to nasz? - westchnął ciężko. Wymienili jedną na drugiego. Ten przynajmniej wyglądał na kogoś, kto już walczył. To już coś. - Dobra, Skax. Nie pierdol. Jak chcesz to połóż się i daj się zabić ale ja biorę trzeciego VIPa i wychodzę stąd. - turianin sięgnął po pojemniki z mediżelem. Po chwili zastanowienia wziął również omniżel. Od razu zaczął sobie podawać, jeden za drugim.
- Gdzie ostatni?
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

23 cze 2023, o 00:14

Było trudno, cholernie trudno. Na początku wyglądało to jeszcze w porządku – wyskakując zza osłon, Mila przebiegła na środek, ostentacyjnie stając tam i wymachując do kolosa. Ten jednak się nie ruszał, nadal zostając przy ich celu, obserwując tylko kobietę swoimi pustymi świecidłami. Zirytowana nieudanym manewrem Chorwatka postąpiła kilka kroków do przodu, szacując odległość, po czym wystrzeliła ze strzelby. Śrut odbił się od tarcz, lekko je niszcząc i w końcu kolos ruszył. Najemniczka zaczęła pląsać i chować się między kapsułami, powoli ściągając za sobą wroga, dopóki ten nie zapędził ją do koziego rogu. Udało się jednak uderzyć w niego torpedą i zabawa się zaczęła.

Gdzieś z tyłu Skaź i reszta otworzyła pożądaną kapsułę, wypluwając na zewnątrz jakiegoś Azjatę; szybko jednak okazało się, że ataki maszyny są rażące i biją w każdego po kolei, za to udało się im wkrótce rozbiec wokół, podczas gdy ona nadal była przykuta do ściany. Ściągała czasami na siebie uwagę, ale wydawało jej się, że była dlań kąszącym owadem... podobnie do reszty. Krok po kroku, gigantyczne tarcze schodziły, ukazując pancerz, który druzgotali.

Zwycięska wiązka biotyczna powaliła giganta, ale ku zgrozie Mili, ten upadł na Crassusa, przygniatając go porządnie. Z przekleństwem na ustach Mila jeszcze zanim doktor Core krzyknęła rzuciła się na blachy, z pomocą biotyki odgarniając je na bok, dopóki nie zobaczyła Crassusa w całej jego okazałości. Szarpnęła nim, wyciągając spod resztek metalu i usadowiła obok, zaaferowana do granic możliwości, oglądając mężczyznę od stóp do głów i oczekując z niecierpliwością diagnozy ich medyczki. Odetchnęła z ulgą, słysząc ją. — Cholera, już myślałam, że po tobie — rzuciła, klepiąc delikatnie Curio po plecach. — Potrzebujesz żeli? Wyglądasz teraz sam jak ta kupa złomu z tymi dziurami. Daj, pomogę — rzuciła, biorąc najemnika pod ramię i pomagając mu wstać. Okrzyki reszty ją nieco zainteresowały, więc skierowała spojrzenie w tamtą stronę.

Osz kurwa — wymamrotała, widząc przepołowione ciało Nicole. Zacisnęła usta, czując niesmak na widok ciała będącego właściwie jego resztkami. Nieprzyjemny widok, a i wizja niedopełnionej w stu procentach misji jej nie była w smak. Zerknęła tylko zaraz zaskoczona na Crassusa, który wydzierając się, jakby był zdrowy, zaczął obwiniać wszystkich wokół. Ruszyła nim gwałtowniej, chcąc przywołać do porządku. — Uspokój dupę, nie wytykamy nikogo palcami. Nieprzyjemny wypadek przy pracy i tyle. Każdy dał z siebie wszystko — westchnęła, stanowiąc nadal podporę, jeśli trzeba było. Zerknęła za to zainteresowana na Azjatę, który odezwał się pierwszy raz. Nie wyglądał zbyt naukowo, szczególnie z tymi wszystkimi implantami. Na dodatek biło od niego jakimś takim chłodem. Dziwny typ.

Odezwał się też Skax, który brzmiał naprawdę wystrzałowo. Zerkając na niego zirytowana, Mila wskazała na quarianina brodą. — Taki z ciebie najemnik, że od razu się poddajesz? Trzymamy się jeszcze całkiem dobrze, na moje. Został nam ostatni cel, więc nie pierdol, tylko idziemy szybko po niego i spadamy stąd. Nyx może przygotowywać powoli statek, a my najwyżej sobie chwilę pobiegamy, jak będzie trzeba.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

23 cze 2023, o 03:44

Zmierzenie się z Praetorianinem wycisnęło z nich wszystkie soki. Nie chodziło tu nawet o to, że na to cholerstwo poszło tyle pocisków z rakietnicy, ile poszło, a bardziej na to, że musieli zastosować totalnie inne taktyki. Tak, jak na większość Zbieraczy trzeba było przeważającej i nadrzędnej sił ognia, tak tutaj trzeba było dozować obrażenia, trochę jak przy jakiejś cholernej grze w wypełnianie idealnych liczb. Gdy zrobili "za dużo", stworzenie przegrzewało się i stanowiło tylko większe zagrożenie. Jeśli zaś nie robili nic, tylko tracili czas.
Stąd też nieco inna taktyka D'veve, która skupiła się w dużej mierze na osłabianiu wroga i ograniczaniu jego możliwości ofensywnych i defensywnych za pomocą biotyki. Nie wystarczyło po prostu jebnąć raz a porządnie, trzeba było zrobić to taktycznie, z pomysłem i jakimś geniuszem.
A i nawet to nie wystarczało. W trakcie konfrontacji padła Nyx, a i większość prawie podzieliła jej los, w tym także Crassus. Na szczęście dla niej, jednak, to nie przesądziło o końcu starcia. Poradzili sobie - stworzenie padło pod wpływem jej własnej biotyki, a Mistrz Zbieraczy (bo tak roboczo go nazywała) przestał stanowić zagrożenie. Musiała modlić się do bogiń, by nie było takich więcej.
- Ta, wiem. - odpowiedziała Core, biorąc głębokie wdechy. Dołączyła do asystowania medycznie Crassusa - on i jego rakietnica byli zbyt użytecznym duetem, by tak się zmarnowali. Gdy zaś usłyszała gęganie Skaxa, odpowiedziała mu w sposób prosty - Jeszcze jeden depresyjny komentarz i zacznie się iścić. Zabiliśmy tego skurwysyna, zabijemy i kolejnego, nieważne, czy mają ich jednego, dwóch, pięciu, czy jeszcze ze cztery oddziały takie, jakie pokonaliśmy wcześniej. Po prostu rób swoją robotę i zobaczysz, że wyjdziemy stąd żywi. Nawet Core przyznała, że jestem wielka, a mam cię za przynajmniej w połowie tak dobrego, jak ja. Więc jeśli moje 178 centrymetrów furii i gniewu wystarcza, to twoje ileś-tam-więcej też. - zawyżyła swój wzrost o dwa centrymetry jak na osobę z kompleksami przystało, ale nie o to tu chodziło. Ta irytująca, męcząca i po prostu kliszowa mowa miała prosty cel - wywołać jakieś emocje. Choćby zażenowanie. Zażenowanie było lepsze niż strach czy stres.
- Zwłaszcza, że uratowaliśmy teraz pana...uhh, który to był? - spytała, patrząc na cyborga, który wyglądał...absolutnie inaczej, niż by myślała. Starała się nie zastanawiać nad tym, że "wymienili" go na martwą już Nicole. Przynajmniej dalej jest szansa, że uratują kogokolwiek. To było teraz najważniejsze.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

24 cze 2023, o 13:31

Skax - robótki ręczne 50% 3

Skax +0 omni-żeli. Smuteczek.
przeszukanie żele < 50 < śmieci
Skax, Isha, Crassus, Mila, Nyx, Eva, Kai
0
rodzaj zasobu 1 - omni-żel, 2 - medi-żel
Skax, Crassus, Nyx
1
ilość zasobu Skax, Crassus, Nyx
2

Kai +3 medi-żele i +3 omni-żele, Skax +2 omni-żele, Crassus +4 medi-żele, Nyx + 2 medi-żele
Tajny rzut MG Tzw. szczęście 50 na 50
5
ilość zasobu 6
+3 omni-żele
Zagrożenie A < 90 < B < 99 < C
4
Spostrzegawczość - sukces < 25 Skax, Isha, Crassus, Mila, Nyx
7
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

24 cze 2023, o 19:33

Spojrzenie Evy oraz Azjaty krzyżowało się ze sobą jeszcze przez moment. Zbyt krótki, aby wywnioskować, czy jest to porozumienie dawno nie widzianych przyjaciół, czy może ostrożne badanie gruntu dwóch nie ufającym sobie nawzajem jednostką.
Doktor Core obróciła się, a jej oczy zatrzymały się na Skaxie.
- Jesteś w trakcie Pielgrzymki, prawda? - spytała, lecz nie oczekiwała odpowiedzi. Znała ją.
- Jej ukończenie i powrót na Flotylle powinien być dla Ciebie wystarczającą motywacją, aby nie dać się zabić. Każdy z nas ma coś takiego - stalowe, dotąd nieprzeniknione tęczówki, teraz, gdy wpatrywały się w hełm Quarianina, dla niego wydawały się błyszczeć czymś więcej. Szczerą intencją. Uczuciem, które nie dawała po sobie poznać Eva. Być może była to tylko subtelna gra świateł, a może Pani Doktor darzyła go sympatią i nie życzyła mu śmierci.
Skax dobrze kombinował. Mając narzędzia, był w stanie pozyskać omni-żel z rzeczy znalezionych po drodze. Problem w tym, że obca technologia, z którą wcześniej nie miał do czynienia, przerastała jego możliwości działania pod presją czasu. Gdyby mieli więcej czasu, gdyby poświęcili cenne minuty na rozkładanie żelastwa po strażniku, być może opłaciłoby im się to.
Ale czas był luksusem, który im odebrano w momencie wejścia na statek.
Dzwonienie w uszach Crassusa ustało, Eva jednak nie dała za wygraną i dokładnie przeskanowała turianina, zasłaniając się długą listą potencjalnych obrażeń wewnętrznych. Te, nie zostały odnalezione. Obrażenia wziął na klatę jego pancerz, poza szokiem, iż skończył pogrzebany pod maszyną Zbieraczy, był sprawny.
- Miej proszę na niego oko - zwróciła się do Mili. Byli sobie obcy, lecz na tym statku stanowili jedną drużynę. Łącznie z Nicole, do której więcej nie powróciła spojrzeniem doktor Core. - A Ty zgłaszaj od razu, gdybyś poczuł, że Ci słabo. Wygląda na to, że możemy iść dalej. Łącznie z Curio. A siniaki... Jak to mawiał mój dobry przyjaciel. Do wesela się zagoją.
- Kei Inoo - odparł z ociąganiem Azjata. Musiał czuć na sobie te wszystkie, ciekawskie zerknięcia, a mimo to, nie wydawał się skrępowany. Poruszał zastanym ciałem, sprawdzając, czy płynnie przenosi ciężar ciała z jednej nogi na drugą, czy jest w stanie odgiąć za sobą rękę i dosięgnąć do zaczepu przy pasku.
- Byłem ochroniarzem doktor Stew i doktor Alenko, po którego właśnie idziemy. Potrzebuje pancerza. Bez niego, będę bezużyteczny - myślał zadaniowo. Nieustannie analizował. Czujnym spojrzeniem rozglądał się po okolicy, wymownie pospieszając doktor Core, która skanowała otoczenie lokalizatorem, ustawiając ich położenie względem drogi do celu.
A ta, prowadziła w głąb statku.
Ruszyli w szyku, Azjata trzymał się pośrodku, krocząc obok Ishy niemalże bezszelestnie stawiając kroki. Szybko trafili na kolejne kapsuły i pracujące terminale, tym razem pozbawione strażników, bądź opieki Zbieraczy. Lawirując w ciasnych przejściach, idąca na przodzie osoba pierwsza wypatrzyła otwarte drzwi. Zakradli się do nich, w środku nie było nikogo, leżały jednak porzucone rzeczy osobiste kolonistów siłą zdarte z ciał. Pluszaki i inne zabawki zmieszane z odzieżą, butami, stłuczonymi kubkami po kawie.
- Poszukajmy zapasów - Eva nie musiała ich zachęcać. Tubki z omni-żelami skurczyły się po ostatniej walce, po starciu z Praetorianinem pozostał marny zapas. Kei na moment zniknął im z oczu, Isha i Crassus dostrzegli, jak bez zbędnych emocji przerzucał ubrania, aż w końcu nie znalazł złożonego z różnych części i nie pasującego do siebie do końca pancerza. Gdy odwrócił się do nich plecami, chcąc ubrać na swój kombinezon napierśnik, podwinięty materiał odsłonił przeorane bliznami od płytkiego cięcia łopatki, a także widoczne pod skórą implanty. Isha wiedziała, że nie były to te służące do kontroli biotycznych zdolności.
- Mogło być gorzej. Kto musi, niech lepiej użyje od razu, aby zabrać ze sobą pozostałe - podsumowała Eva, przeliczając omni i medi-żele, które udało im się zgromadzić. Podzielili się nimi według potrzeb, wskazała kierunek, który rozszerzał się w pewnym punkcie w dłuższy korytarz. Nad ich głowami, biegły stale jelita pompujące coś być może tam, dokąd właśnie szli.
Po kilkudziesięciu krokach, musieli zwolnić. Sieć kabli wychodziła z posadzki, zmuszając ich do stawiania szerszych kroków, patrzenia pod nogi, aby uniknąć potknięcia. Droga kończyła się wysoką, oddychającą ścianą. Doktor Core przyjrzała się jej falującej powierzchni, tykając tkankę omni-ostrzem, lecz w żadnym miejscu nacięcia, nie pojawiły się drzwi wchłonięte pod skórę.
- Jasna cholera! Sprawdzę, czy jest inna droga - warknęła Eva, przełączając lokalizator.
- Jest - wtrącił Azjata, odsuwając się od rogu. Łatwe do przeoczenia szczeble drabiny biegły do góry, znikając w wyrwie będącej przejściem serwisowym. Świecąc do środka, szybko ocenili, że jest na tyle wąski, aby zmieścił się w środku technik pozbawiony pancerza. Inni, nawet wątła doktor Core, zmuszeni byliby go zdjąć, aby wejść i przecisnąć się na drugą stronę.
Poza Skaxem. Budowa Quarianina, po odpięciu zbędnego ekwipunku, powinna pozwolić mu przejść w wąskich skrętach.
- Wygląda jak przejście na drugą stronę, skąd powinno się móc połączyć z panelem i otworzyć dla nas przejście.
- Chcesz, aby jeden z nas tam poszedł? Mowy nie ma. Lepiej poszukajmy innej drogi - zaprotestowała doktor Core. Od początku trzymali się zasady, aby się nie rozdzielać.
- I tracić czas? Naraża nas to nie bardziej, niż wysłanie jednego do poszukania przejścia po drugiej stronie najkrótszej drogi do celu.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 262
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

28 cze 2023, o 13:22

Wszyscy. Absolutnie wszyscy momentalnie na niego naskoczyli. Crassus wyjechał mu z położeniem się i daniem się zabić. Mila zasugerowała mu wprost, że niby chciał się poddać i zwątpiła w jego najemnicze doświadczenie. Nawet Ishy udzielił się ten optymizm i myślenie o byciu niezwyciężonym. Pewnie, może i drugiego by pokonali. Gdyby byli wypoczęci i z naprawionymi pancerzami. A nie z hura-optymizmem na ustach i heroiczną pieśnią na ustach. Tylko Eva zdawała się podejść do tego inaczej.

-Wiem jaką mamy robotę. Wypełnię ją, bo nie mam zamiaru się tutaj kłaść. Ale nie mam też zamiaru przez pośpiech wpakować się w jeszcze większe gówno- Lekko zirytowany, co dało się wyczuć w jego głosie, nawet jeśli jego mimiki nikt nie dostrzegał. Kompletnie nikt nie zrozumiał tego co chciał powiedzieć. Może to kwestia panującego tutaj zamieszania, może nadal wszystkich trzymała adrenalina i chęć walki. Mimo wszystko kiwnął głową w kierunku Evy, dziękując jej za nieco inną reakcję niż pozostałych.

Na całe szczęście następne pomieszczenie nie czekało na nich z kolejnym elitarnym oddziałem lub kolejnym wielkim latającym i strzelającym czymś. Tylko kolejne kapsuły i spora ilość zapasów. Dokładnie o to chodziło Skaxowi. Jak widać, statek Zbieraczy lepiej zrozumiał Quarianina niż jego towarzysze.

-Ktoś potrzebuje?- Zapytał się, dodając do swojego pytania nieco cynizmu. Wcześniej wszyscy byli przekonani, że wszystko wygrają, więc ciekawy był czy jednak ktoś będzie chętny aby wziąć od niego nieco omniżeli na naprawy własne. Po rozdysponowaniu żeli, bez różnicy czy ktoś się zgłosił, czy też nie, ruszyli dalej, aż dotarli do następnej przeszkody.

-Połóżcie się i poczekajcie... Chyba, że ktoś ma lepszy plan- Spojrzał najpierw na Azjatę, który przedstawił się jak Kei Inoo. Niestety, bo nie przypadł Skaxowi do gustu, ten facet miał rację i wydawało się to sensowną opcją. Nie pierwsze i nie ostatnie przejście, w którym Skax by się przeciskał. Wzrok padł także przez chwilę na Crassusa, któremu odpowiedział na wcześniejszy tekst. Trzeba było się przyszykować, więc o ile nie było słów sprzeciwu i genialnego przebłysku, zabrał się do odpinania zbędnego ekwipunku. I tak go w większości nie potrzebował.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

28 cze 2023, o 14:12

Curio nawet przez sekundę nie oponował pani doktor, która to garnęła się aby skrupulatnie go przebadać. Turianin nie należał do głupich twardzieli, wolących odmówić sobie pomocy tylko po to, by nie wyjść na mięczaka. Takie typy najczęściej kończyły kilka kroków dalej, wykrwawiając się na śmierć albo i gorzej. Dlatego też Crassus chętnie dał się przebadać, a kiedy okazało się, że obrażenia wewnętrzne nie są poważne, odetchnął z ulgą. Oznaczało to bowiem, że nie będzie ciężarem dla reszty ekipy. A ból? Boleć to se może, zaciśnie zęby i przeżyje. Dopóty narządy wewnętrzne pracowały normalnie, było dobrze. Chociaż wcale nie pogardziłby jakby mogli już sobie stąd pójść.
- Znam dryll. - odpowiedział do Core, kiwając głową. - Będę od razu wołał panią doktor. Dostanę też lizaka i naklejkę “dzielny pacjent?” - zachichotał, chociaż krótko. Żebra dawały o sobie znać bardzo szybko. - Powinniśmy ruszać. Zbierajmy nowego, znaczy Keia, i po ostatnią. Ewentualne rozterki jak już będziemy z dala od tych robali, dobre? - odezwał się, chcąc władować nieco energii w ekipę. W końcu dopiero co zgniótł go olbrzymi Zbieracz. Słysząc jednak wymagania nowego VIPa, Crassus spojrzał na niego jak na dziwaka co najmniej.
- Ależ oczywiście! Tak się składa, że przywiozłem tu ze sobą z Cytadeli pancerz dla pana Inoo. - zagadał głosem wręcz ociekającym ironią. Spoważniał chwilę potem. - Jak wiesz gdzie jest to go załóż, jak nie to z dupy go nie wytrzasnę. Ruszajmy ferajna.
Ruszyli dalej jak tylko Core podjęła kolejny trop. Najemnik w duchu dziękował za lokalizatory przy VIPach, bowiem patrząc po ich dotychczasowych przejściach to byłoby już po nich jeśli mieliby szuka swoich celów po omacku. Tym razem Curio nie wyrywał się naprzód, będąc delikatnie obitym postanowił pozostać bardziej z tyłu. Albo przynajmniej wewnątrz całej formacji.
Natomiast nie trzymał się z tyłu gdy przyszło do szukania zapasów. Crassus już zdążył wyrobić w sobie duszę sępa, kanibalizując każdy skrawek i zasobnik, który mógł znaleźć. Zabawki i inne pierdoły sprawnie sprzątał na bok, dając o nie tyle samo uwagi co Kei Inoo. Swoją drogą ten nowy VIP zdawał się nie być biurwą jak biedna Stew. Implanty, blizny. Chłop co nieco zawalczył w swoim życiu i mimo, że jawił się Curio jako irytujący i trochę krawędziowy, turianin nie miał wątpliwości co do jego doświadczenia.
Crassus za to był dziś błogosławiony przez Duchy. Częściowo przynajmniej. Nieco oberwał od Zbieraczy, to fakt, ale jego poszukiwania zawsze były owocne. Żele, wyrzutnie rakiet. Tym razem kilka sztuk medi-żelu, na co od razu się uśmiechnął. Zaaplikował sobie jeden ze znalezionych medi-żeli, natomiast resztę schował do pustej ładownicy. Zdawało się, że reszta również znalazła po kilka sztuk więc póki co nie oferował się ze swoimi. Chyba, że ktoś naprawdę potrzebował.
Na ich szczęście ostatni cel znajdował się naprawdę niedaleko. Na nieszczęście, wedle wszystkich wskazówek znajdował się on za ścianą. No świetnie. Już miał się odezwać na temat nowego przejścia gdy do gry wtrącił się świeży VIP w świeżym, poskładanym z różnych pancerzu. Odnalezione przez niego przejście wcale nie kusiło ale faktycznie mogł być niezłym skrótem. Crassus nachylił się, zaglądając do środka. Przydałby się tutaj ktoś chudy, najlepiej jakiś quarianin.
Wzrok turianina padł na Skaxa, który chyba sam zdał sobie z tego sprawę i już szykował się do wejścia.
- Nie zmuszę nikogo ale jeśli to jest jego decyzja, to okej. Może nam to ominąć masę kłopotów.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

28 cze 2023, o 16:18

Myślenie o przegranej czy ogólnie cokolwiek innego niż optymizm należało dusić w zarodku. W ich sytuacji, nie mogli sobie pozwolić na to, by ktokolwiek rzucił jakikolwiek krytyczny, niezadowolony, czy może nawet realistyczny komentarz. Pesymizm był wrogiem równie dużym, co Zbieracze, bo przewaga pozytywnego (mimo wszystko) morale była jedynym, co mieli tak naprawdę po swojej stronie. Cieszyła się więc, że Skax zareagował frustracją, bo było to lepsze, niż jakby miał się użalać. Może zareagowali nieco zbyt mocno, a może wystarczająco mocno, by "przypomnieć" mu stawki. Nie żeby ich nie znał.
"Kei" przedstawił im się dość krótko, tłumacząc swoją funkcję, oraz, pośrednio, swój nienaturalny, dziwny wygląd. Zdawał się być wyrachowany i chłodny, wiecznie kalkulujący i mówiący dokładnie to, co uważa. A mimo wszystko, czy też może nawet przez to, coś jej nie pasowało. Wcześniej dostrzegła, że z Core jest coś nie tak, teraz zaś widzi tego Keia, który jest...cóż. Sirta chyba nigdy nie słynęła z tego, że robi wszystko w maszyny lub cyborgi. Core będąca maszyną, ten gość będący pół-maszyną...czy oni na pewno pracowali dla tej fundacji, czy może dla jakiejś ich dziwnej komórki?
- Nie dziwię się, że akurat ty znalazłeś się na tej liście trzech szczęśliwców, patrząc na to jak obiektywnie cool wyglądasz. Jakby? Nicole? Bez obrazy, pokój jej duszy, ale była całkiem zwyczajna. Ale ty? - on nie był zwyczajny. Oczywiście, pod płaszczykiem ironii kryły się słowa, które chciała powiedzieć na głos, by dać do myślenia reszcie - jego implanty czyniły go, najpewniej, bardzo drogim, a jego obecność tutaj oznaczała, że i Doktor Stew i Doktor Alenko były rzeczywistymi grubymi rybami. On zaś znalazł się na tej liście albo z doskoku, albo dlatego, że nie chcieli "marnować pieniędzy" bo umrze. Albo to, albo miał jakiś...szerszy, ważniejszy cel. Z jednej strony, jako najemnik, nie powinna się nad tym zastanawiać - była tu, by wykonać robotę. Z drugiej strony jednak, jej mózg nie mógł odmówić sobie robienia tych połączeń, a jej przeczucie nieustannie podpowiadało jej, że musi uważać na wszystkich. Także na tych swoich.
- Nie no, powiem ci, że zajebiste te implanty. Ile Sirta dała? Albo nie, inaczej, to złe pytanie, nietaktowne. Uhhh...umiesz strzelać laserami z oczu? Coś? Sorry, że pytam, ale nawet w tej linii pracy rzadko spotyka się kogoś tak...czadowego. - mówiła ciągle do idącego koło niej Keia. Czemu i po co? Sama już nie wiedziała. Ciekawość, chęć zobaczenia co się stanie, oraz ochota by dalej zaognić zainteresowanie nim w reszcie drużyny, tak, by na pewno myśleli o tej sytuacji.
Gdy odnaleźli skład z omniżelem, spasowała z używania substancji - jej tarcze i pancerz były pełne, dlatego po prostu wzięła trochę dla siebie z tego, co zostało, a resztę zostawiła ubogim i potrzebującym. Gdy zaś ruszyli dalej, po prostu wróciła do szeregu. Idąc, tym razem nie zagadywała do nikogo.
Gdy znaleźli się na rozdrożu pomiędzy zmarnowaniem czasu lub zaryzykowaniem członka drużyny, dobrze wiedziała, że woli pierwszą opcję..lecz wtedy zgłosił się Skax. Z jednej strony, chciała mu zabronić, ale nie była w takiej pozycji. Nie mogła, nie była ani jego szefem, ani mamą, ani nawet starszą siostrą. Poza tym, szczerze wierzyła w jego kompetencje - tamten jeden raz był niefortunną pomyłką, która, jak sądziła, przygotowała go pewnie na następną próbę.
- Cóż, jeśli ktoś ma iść w ciasne przejścia, to Quarianin. Powodzenia. - rzuciła krótko i jasno, bez zbędnych przemów czy gadania. On wiedział, że ona w niego wierzy, a ona wiedziała, że sobie (raczej) poradzi.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

29 cze 2023, o 09:51

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Skax - zagrożenie
A < 33 < B < 66 < C < 99 < niespodzianka!
Rzut kością 1d100:
31


Skax kontra terminal
A < 30 < B < 50 < C < 99 < niespodzianka!
Rzut kością 1d100:
54


Isha - ochrona przed rojem
A < 50 < B < 90 < C
Rzut kością 1d100:
82


Skax kontra terminal runda druga
A < 30 < B < 50 < C < 99 < niespodzianka!
Rzut kością 1d100:
66


Mila - ochrona przed rojem
A < 30 < B < 60 < C
Rzut kością 1d100:
59


Skax kontra terminal runda trzecia
A < 30 < B < 50 < C < 99 < niespodzianka!
Rzut kością 1d100:
1


Tajny rzut MG
Rzut kością 1d100:
30
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

29 cze 2023, o 11:43

Doktor Core zawahała się. Chwilę tkwiła w zawieszeniu, wyraźnie się wahając, aby ostatecznie, sięgnąć po permanentny marker. Na opatrunku Curio, który nie zdążył jeszcze zniknąć pod płytą pancerzu, namalowała soczyste serduszko. - Tyle musi Ci na ten moment wystarczyć.
Oderwawszy dłonie od ustabilizowanej kończyny, której kości na całe szczęście dla turianina, ale również i pozostałych członków grupy, były całe i niezmiażdżone, wspólnie z Milą pomogły Curio podopinać pancerz.
Byli gotowi do dalszej drogi.
Brew Azjaty powędrowała do góry. Zaintrygował ją, chłodne, ciemne oczy Keia, przesuwały się uważnie po twarzy asari co nie wytrąciło go z narzuconego rytmu równych, marszowych kroków.
- Nie. Nie umiem strzelać laserem z oczu. Ale za to świetnie czytam w myślach - dodał, stukając palcem o obwódkę wokół swoich oczu. Był absolutnie poważny w tym, co mówił i jednocześnie przekonywujący.
- A Twoje są wyjątkowo nieprzyzwoite - błysnął uśmiechem, przez dłuższą chwilę nie spuszczając Ishy z oczu. Jakby napawał się widokiem jej reakcji, samemu do końca nie wyrażając, jak bardzo sobie z niej żartował i czy nawet w słowach prześmiewczych, nie kryje się żadne ziarenko prawdy.
- Rozumiem Twoje zainteresowanie. Zdaje sobie sprawę, jak wyglądam i jakie budzę skojarzenia. Nie powinniśmy się nigdy spotkać, nie powinnaś widzieć tego, co mam na sobie. To również tajemnica korporacji. Ale ponieważ odpowiadam za doktor Alenko i dostałem pod opiekę również doktor Stew... Cóż. Liczę, na owocną współpracę...? - urwał, oczekując, że asari zdradzi, jak powinien się do niej zwracać. Nie znał jej imienia, nie widziała kim jest, być może kątem oka, widział przebłyski zdolności bojowej jej oraz pozostałych, ale tego również nie skomentował.
Dyskusję przerwała konieczność zatrzymania się. Organiczna ściana była przeszkodą nie do ominięcia, mogli, zgodnie z sugestią doktor Core, próbować obejść i szukać okrężnej drogi, aby w końcu, jakoś, cudem, trafić do celu. Mogli również zaryzykować i pozwolić Skaxowi przecisnąć się przez rury. Po minie Evy, nie trudno było wnioskować, że gdyby nie logiczne słowa Azjaty, nie pozwoliłaby Quarianinowi na ten ryzykowny manewr. Ponieważ jednak Kei odebrał jej ostateczny argument, krążyła niecierpliwie w miejscu, obserwując, jak Skax odrzuca zbędny ekwipunek.
- Cokolwiek tam znajdziesz... - zaczęła, robiąc krok na przód i szukając wzroku Skaxa, aby zatrzymać go na sobie na dłużej.
- Od razu otwórz drzwi. Znajdź panel, terminal, cokolwiek. Zacznij w nie strzelać, a my spróbujemy się przebić od naszej strony. Nie ryzykuj, nie trać czasu, nie rozglądaj się i niczego innego nie szukaj. Na to będzie czas później. Jasne? - wydawałoby się, że Core zaraz wystrzeli w Quaeianina ostrzegawczo palcem, lecz nic takiego się nie zadziało. Odsunęła się, życząc Skaxowi powodzenia, Azjata także skinął głową, oboje odprowadzali go wzrokiem, gdy zręcznie wchodził po metalowych szczeblach, aby ostatecznie zniknąć w rurze.
Wrażenia nie należały do najprzyjemniejszych. Skax zmuszony był przeciskać się na czworaka oblepiony mazią, która wypełniała wnętrze rur. Wyobraźnia podsuwała różne propozycje, czym mógł być ten płyn, ale żadna z opcji do końca nie pasowała. Po drugim zgięciu, kiedy czuł, jak niewiele minimetrów dzieli go od utknięcia tam, w środku, upewnił się tylko, że był jedyną osobą odpowiednio gabarytową, aby przejść korytarz serwisowy bez przykrych niespodzianek.
Kopnąwszy właz na końcu ścieżki, Skax wypadł razem z nim na drugą stronę korytarza. Tkwiący pod ścianą, nadbudowany organiczną tkanką termin sugerował, że ktoś celowo odciął tę sekcje od reszty statku. Dotknął do klawiatury, wybudzając maszynę z uśpienia. Niezrozumiały dla niego kod pojawił się na ekranie, podobnie jak opcje wyboru. Musiał wgryźć się w niego, choć presja czasu nie ułatwiała szukania luk w ciągu znaków.
- Słyszeliście? - pierwszy odezwał się Kei, prostując w miejscu i sięgając po broń.
Brzęczenie. Dziesiątki, jeśli nie setki owadzich skrzydeł.
- Jasna cholera! Przygotować się! - aktywowali tarcze, choć wiedzieli, że w zetknięciu z Rojem nie pomogą im.
Biotyczna bariera rozciągnięta przez Ishę zamknęła ich w kopule. Przylgnęli do siebie, nie wiedząc, ile asari zmuszona będzie utrzymywać ją, nim drzwi się otworzą. Padło kilka strzałów, ale luka w otaczającej ich chmarze szybko została zapełniona przez inne owady. Były wszędzie, otoczyły ich, siadały na barierze, a skrzydła trzepotały o naelektryzowane powietrze, przez które nie mogli się przebić.
Jeszcze.
Ciepły oddech Azjaty na szyi Ishy, but doktor Core na nodze Crassusa, Mila wciśnięta gdzieś między Curio a Nyx. D'veve czuła, jak spinają się jej mięśnie i choć próbowały protestować, nie przyzwyczajone do naciągnięcia niczym struna instrumentu, udawało się jej nie przepuścić nawet najmniejszego owada do środka.
Chwilowo.
Kod opierał się działaniom Skaxa. Tam, gdzie udało mu się wbić, nadbudowywał nadszarpniętą ochronę. Na jego komendę, pojawiły się natychmiastowo odpowiedzi. Nie chciał go wpuści do systemu, protestował przed dostępem do menu i tutejszych zabezpieczeń. Być może rozsądnym byłoby trzasnąć pięścią w termin, bądź rozstrzelać jego ekran, lecz razem z tymi myślami, Skax wypatrzył znak. Nie pasujący do innych, nie odbudowujący się.
Isha syknęła, słabła na ich oczach. Był to sygnał dla Racan, aby nie zwlekać dłużej i pomóc, nadbudowując barierę adeptki. Rój napierał, skrzydła trzepotały przed ich twarzami, ostre odnóża wbijały się w ochronne pola. Tkanka za ich plecami zaczęła pękać. Słyszęli to wyraźnie, jakby puścił szew, mimo iż Rój brzęczał uparcie oraz hipnotyzująco.
Skax pozwolił się poprowadzić. Czerwone obwódki, nagle zastąpiła zielona poświata. Ukazały się drzwi, wystarczyło, że potwierdził, a te zaczęły się otwierać.
Wpadli do środka, widząc, co się dzieje, Quarianin od razu zatrzasnąć za nimi przejście. Kilka owadów przemknęło się jednak przez zamykające się skrzydła, pojedyncze utknęły w narośli, która momentalnie objęła przejście, inne, musieli zadeptać, bądź ciąć swoim omni-ostrzem. Wyjątkowo upartą, Mila oderwała od swojego pancerza. Nyx wyplątała z hełmu.
- To się nigdy nie kończy! - patrząc się z góry na rozdeptanego owada, Eva cofnęła się z obrzydzeniem.
- Gdyby nie Ty, Skax... - ucięła, odwracając się do Quarianina, któremu posłała szczery uśmiech. Wydawałoby się, że nawet dosięgnął jej oczu.
Odsuwając się od terminala, Skax dostrzegł coś jeszcze. Z boku, tkwił w nim wciśnięty dysk. Wykonany z dziwnego metalu, musiał być nośnikiem danych. Jakich? Nie potrafił określić, ale każde informacje na temat Zbieraczy i ich statku były niezwykle cenne.
Dla nich. Dla Flotylli. Uświadamiając sobie, że trzyma w ręku coś, czym zasłużyłby sobie na zakończenie swojej Pielgrzymki, dziwny, acz przyjemny uścisk ścisnął jego żołądek. Musiał tylko z tym stąd wyjść. Nie zgubić dysku po drodze, nie zniszczyć go.
Czuł na sobie spojrzenie Azjaty, ale Kei nie skomentował tego, co miał właśnie w ręku.
- Nie byliśmy z Wami do końca szczery...
- Kei! - weszła mu w słowo Eva, na co Azjata tylko parsknął rozbawiony, obracając się w jej stronę.
- Rozumiem Twoją lojalność względem korporacji, ale oni muszą wiedzieć, doktor Core. Ryzykują dla nas życiem, niech usłyszą prawdę, a nie tylko to, co koroboracja chciała, aby wiedzieli - nie dał się uciszyć. Drugi raz sobie przerwać. Podniósł rękę, co skutecznie uciszyło kobietę, choć nie trudno było dostrzec, jak mocno wbija palce w trzymaną broń, wahając się, czy może jednak...
- Od początku chodziło tylko i wyłącznie o doktor Alenko. Ja i doktor Stew jesteśmy nieważni. Korporacji zależy na Alenko, nie zapłacą za mnie ani za doktor Stew. Dostaniecie pełną kwotę jeśli oddacie im Alenko. Najlepiej żywego. Z bonusem, aby zetrzeć złe wrażenie i zrekompensować straty. Alenko jest zdrajcą, agentem szpiegującym naszą korporacje, szmuglującymi danymi, do których nie ma prawa. Myślał, że się tu ukryje, przyleciałem po niego, ale wtedy zaatakowali Zbieracze i skończyłem sam na tym statku. Nie masz nic do dodania, doktor Core?
Zaciśnięte szczęki Evy rozluźniły się, a ona sama wzięła głęboki oddech.
- Doktor Alenko jest oskarżony o szpiegostwo korporacyjne, zbiegł dwukrotnie naszym agentom, obawiam się, że nie będzie chciał pójść z nami dobrowolnie...
- To nie problem. Masz przecież środki nasenne, wytaszczymy go stąd nieprzytomnego, jeżeli nie będzie chciał współpracować. Powinniśmy zaaplikować je od razu po otwarciu kapsuły. Wszyscy chcemy stąd czym prędze wyjść, Sitra czeka na nas w pogotowiu. Zabierze nas i Was w bezpieczne miejsce jak tylko wyjdziemy na powietrze.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 262
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

29 cze 2023, o 20:23

-A co bym miał zrobić z tym co znajdę?- Zapytał Evy, wzruszając ramionami. Ukraść?. Odpowiedź aż sama cisnęła się na usta. Ale on przecież taki nie był. Prawda? To oczywiste, że w obecnej sytuacji nie było czasu na specjalne rozglądanie się. Trzeba było jakoś wydostać się z tego piekła i pójść dalej. Ale kiwnął głową, potwierdzając, że najpierw ich wpuści, a potem będzie czas na rozglądanie się.

No i ruszył. I wydawało się, że do tej roboty to on został wręcz stworzony. Małe przejście, do któego nikt inny nawet by się nie zmieścił, a on był w stanie nawet się przemieszczać. Maź, choć obślizgła i ohydna, to jednak nie robiła na nim aż takiego wrażenia. Miał przecież swój quariański kombinezon. Przekleństwo jego rasy. Jak widać nawet z największej wady można zrobić swój atut. O ile jego kombinezon pozostanie w całości szczelny. Bo w tym momencie nawet jedna bakteria z tego szlamu, jakieś choróbsko Zbieraczy i nie będzie nawet cienia szansy na przeżycie takiego zakażenia. Ale wreszcie przebił się. Jeden kop i po chwili leżał już na korytarzu. Szybko, niczym automat, wyszukał terminal i zabrał się do swoich czarów. Po drugiej stronie zapewne bawili się bardzo dobrze, może nawet żartowali sobie z obecnej sytuacji. Jakby wiedział, że w tym momencie znowu walczą o życie, to pewnie by mu taki stres nie pomógł. Ale skupił się na kodzie. A kod uparcie nie chciał dać się ani poznać, ani złamać. Do czasu. Znalazł punkt zaczepienia. Exploit lub lukę w systemie. I bez żadnych wątpliwości zechciał ją wykorzystać. I ruszyło. Drzwi się otwarły. Do środka wpadli wszyscy, niemalże natychmiast. A razem z nimi próbował przedostać się rój. Cholera. Rzeczywiście dobrze się tam bawili bez niego. Szybko zamknął przejście.

Usłyszał swoje imię, ale dostrzegł coś. Nie wiedział na ile zamarł. Wydawało mu się to wiecznością, choć pewnie był to ledwie ułamek sekundy. Jego ręką czym prędzej powędrowała do tego dziwnego kawałka metalu, odpięła go i wpakowała do jednej z wielu jego kieszeni. Do tej najlepiej ukrytej i najbezpieczniejszej. Wyuczony ruch. Coś, czego wielu mogło nawet nie dostrzec, zwłaszcza jeśli próbowali poskładać się do kupy po starciu z rojem. Dokładnie po coś takiego tutaj przybył. Ten dysk może być tym czego poszukiwał. Ale nie mógł jeszcze nic z tym zrobić. Musiał najpierw przetrwać. To nie będzie proste skupć się na zadaniu, gdy w kieszeni ma być może klucz do przyszłości, zarówno swojej, jak i tym bardziej przyszłości całej Flotylli. Ale był profesjonalistą. Nie pozwoli sobie na błąd w takim momencie.

-Tak... Tak. Tak.- Próbował myślami powrócić do obecnej sytuacji i dziękującej mu szczerym uśmiechem kobiety. Lekko się speszył taką reakcją i wyraźnie było widać, że go zatkało. Jego wcześniejsze znalezisko zapewne się przyłożyło do mocno zaschniętego gardła w którym utknęła mu reszta zdania.

-Oczywiście. Jak zawsze- Gdy wielka tajemnica została wyjawiona, Skax nieco pod nosem wypowiedział swoje słowa. Tego należało się spodziewać. Misja niemalże samobójcza nie miałaby sensu, gdyby próbowali po prostu wyciągnąć jakichś przypadkowych ludzi. Nie istotne jak ważnych. Tak właściwie to Quarianin powinien być wdzięczny tym wszystkim korporacjom i okradających im ludziom. Dzięki jednym i drugim ma stały dopływ zleceń oraz pewną pracę jako najemnik. Gdyby nie to, to zapewne już dawno wróciłby na Cytadelę remontować stare silniki i pojazdy.
ObrazekObrazek
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

1 lip 2023, o 13:25

Curio spojrzał się na namalowane serduszko. Drobny gest, niby nic, a jednak jakoś tak przyjemniej się zrobiło. W sytuacji gdzie wszystko było do dupy - promyk światła. Uśmiechnął się do doktor i skinął głową. Sięgnął po kolejną tubkę omni-żelu aby połatać podniszczony pancerz.
W trakcie przeszukiwań i drobnego R&R, w którym nowy VIP zdobył swój pancerz Crassus nie odzywał się za wiele. W ciszy obserwował zarówno Inoo jak i Ishę, która zaczepiła ich nowego przyjaciela. Interakcja, której był świadkiem pozostawiła go w zdziwieniu. Asari zawsze wydawała się mocno wyluzowana w swoim obyciu ale obiektywnie cool czy czadowy wywołało niekontrolowany odruch mrugania aby upewnić się, że dobrze słyszał i wcale nie śpi. D’veve wydała mu się poddenerwowana, co zresztą zupełnie nie było dla niego dziwne. Sam Curio był obecnie kłębkiem nerwów. Połamane żebra, utrata VIPa, setki kolonistów skazanych na cholera wie co. Nie było lekko, jednakże on starał się zorientować emocje na jedno z nich - wkurwienie. To zaś wyładować na Zbieraczach przy następnym spotkaniu. Miał jeszcze kilka rakiet.
Te powinny poradzić sobie ze ścianą, która blokowała im przejście. Pociski typu HEAT nie miał problemów z przebijaniem pancerzy o grubości kilkuset milimetrów to i tkanka miękka by padła. Problemów było jednak więcej niż potencjalnego zysku, bo cholera wie jak zachowa się całą konstrukcja. To w końcu była jakby żywa istota. No i odłamki, bliskości do celu oraz… Odgłos roju? W pierwszej chwili myślał, że to Skax grzebiący coś po drugiej stronie. Quarianin z godną pochwały odwagą ruszył przez ciasne przejście aby otworzyć je dla nich. Buczenie tysięcy skrzydełek jednak się nasilało i już wkrótce jasnym się stało dlaczego.
- Ooooo w ryj volusa! - jęknął, cofając się pod ścianę aż wsparł ją swoimi plecami. Sięgnął jednak po wyrzutnie, wycelowując ją w nadlatujący rój. Wolał zginąć w wybuchu niż dać się przerobić na kompot. Po cichu też wierzył, że drużynowi biotycy zdołają coś wymyślić i na jego szczęście tak też się stało. Powoli wypuścił powietrze nosem gdy bariera biotyczna otoczyła ich ściśniętą ze sobą grupkę. Nie było zbyt fajnie ani tym bardziej komfortowo.
- T-Trochę boli w żebra. Nie chciałbym pośpieszać, Skax, ale… - odezwał się w komunikatorze. Wyglądało jakby poszczególne owady miały niedługo przebić barierę. Wstrzymał oddech na ostatnie kilka sekund nim tkanka za nimi w końcu odpuściła. Curio dosłownie wpadł do środka, wykorzystując pęd swojego ciała. Quarianin chyba rozumiał co się dzieje bo nie czekał z zamknięciem przejścia za nimi.
Crassus uparł wyrzutnie na udach, schylając się w pół by złapać oddech.
- Dzięki, Skax. Serio, kurewsko dobra robota. Wiszę ci piwo czy co tam chcesz. - odetchnął kilka razy i wyprostował się, chcąc rozejrzeć po nowym terytorium. Jego uwagę zgarnął jednak Azjata, który rozpoczął proces odkrywania tajemnicy. Zrobiło się niezręcznie. Curio zwrócił się w kierunku Inoo i Core, zerkając też na Milę i resztę drużyny co sądzą o tym. Czy pracodawcy zawsze musieli coś kombinować? To już zaczynało być denerwujące.
I wtedy spadła bomba w postaci prawdy. Crassus aż się zachłysnął bezsensownością tej całej szarady. Zamrugał kilkakrotnie, raz jeszcze nie wierząc, że to się dzieje naprawdę.
- Serio? - wymamrotał w końcu. - To tyle? Czy Sirta wie, że ja nie pracuję na Ulicy Sezamkowej tylko oferuje rozwiązania siłowe? Co mnie obchodzi czy Alenko jest poszukiwany czy nie. Jeśli trzeba to sam go uśpię i wytaszczę na moim grzbiecie. Bez obrazy panie Inoo ale wychodzi na to, że cała ta dodatkowa śmierć i ryzyko jest na nic bo i tak pracodawcy zależy na tym jednym VIPie. Bez sensu była ta cała szarada i pan Inoo dobrze zrobił mówiąc nam o tym. - turianin pokręcił głową na doktor Core. - No ale mniejsza już o to. Alenko czeka i to jest nasza wypłata.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Isha D'veve
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 286
Rejestracja: 17 paź 2021, o 17:53
Miano: Isha D'veve
Wiek: 109
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Tajemna Placówka Cerberusa
Status: Uwięziona przez Cerberusa
Kredyty: 40.900
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

2 lip 2023, o 14:09

Oczywistym dla Ishy było to, że nie czytał jej naprawdę w myślach. Znaczy, może miał jakiś implant wspomagający go w konwersacjach, czy coś, ale gdybyśmy żyli w erze cyborgów (nawet super tajnych) czytających w myślach, to to zmieniałoby wszystko, co ta wie o świecie, dlatego postanowiła w to po prostu nie wierzyć. Uwierzyła jednak w potęgę autosugestii, a więc Kei osiągnął swój cel sekundowego zepchnięcia jej z torów. Chwilę się zastanawiała, czy on z nią aby nie (całkiem dziwnie) flirtował, ale na myśli o tym, że nooo w sumie taki implanciarz to musi umieć się skończyło.
- To by było całkiem...nieprofesjonalne. - odrzekła po chwili konsternacji, w której Kei się pławił. Nie chciałabym wybierać ulubieńców, czy mieć jakiekolwiek nieprzyzwoite myśli o tych, których muszę ratować na chłodno. Albo musiałabym po równo o wszystkich, ale to już dziwne terytorium, więc możemy wrócić do tej konwersacji, jeśli przeżyjesz i stąd wyjdziemy. - szybka obietnica, żart, zerknięcie na Core czy czasem nie planuje jej wbić noża w plecy, oraz, klasycznie, parsknięcie śmiechem.- Isha. - przedstawiła się krótko, by zaspokoić jego ciekawość.
Zatrzymawszy się, przystąpili do decyzji, która jednak została już wcześniej podjęta. Postanowili, na dobre i na złe, zaufać Skaxowi, na którym raz się już przejechali. Miał dalej jednak spory kredyt zaufania u D'veve w kwestiach każdych, oraz u reszty w kwestiach technicznych, dlatego też podjęcie tej decyzji nie zajęło im bardzo długo, choć kluczowy był tu faktycznie Kei, którego słowa zmotywowały chyba resztę do tego wyboru.
- Więc... - pierdnęła ustami, gdy czekali, aż coś się wydarzy Jakie jest wasze...ulubione...emmm...ziemskie jedzenie? - postanowiła zagrać z resztą drużyny składającej się w większości z ludzi (i Core) w grę w zadawanie losowych pytań. Tak dla integracji i zabicia ciszy.
Nim sama mogła jednak udzielić odpowiedzi na to pytanie, zabawę przerwał Kei, nieważne, czy w niej uczestniczył, czy nie. Wpierw Kei, a potem nadchodzący rój. Wydała z siebie syk. Musiała zastosować patent, którego próbowała już wcześniej - tym razem, jednak, trzeba było postarać się bardziej. Teraz była lepsza. Chroniła nie tylko siebie, Milę i Skaxa, ale cały skład.
I dowiozła! Przez te kilka, kilkanaście sekund, żaden owad się nie przedostał. Z każdą chwila jednak, jej mięśnie słabły a koncentracja spadała. Walczyła z tym tak długo, jak mogła, ale w końcu musiała przekazać pałeczkę opcji zapasowej. Upadła na kolana, widząc na szczęście w swojej zamroczonej wizji, że Chorwatka przejmuje po niej barierę bez komplikacji.
Ale udało się. Mila dokończyła dzieła, a Skax otworzył drzwi. Pozbyli się robactwa, lecz sama wstała dopiero chwilę po tym, jak je wytłukli.
- Gratula-*khe*-lacje. - rzekła krótko, podchodząc do dowolnego miejsca, gdzie mogłaby na chwilę przycupnąć i odsapnąć.
Gdy Inoo poszedł na swój monolog o braku szczerości, ta odzyskała już większość pokerowej twarzy i spokoju, a zmęczenie zamieniło się z nierealnego na zwyczajne, które zaraz zostanie zignorowane przez adrenalinę, gdy tylko pojawi się kolejna akcja. Słuchając go jednak, nie mogła odmówić sobie wrażenia, że już była w tej sytuacji. Niejednokrotnie.
- Chciałabym żyć w świecie, w którym zleceniodawcy traktują najemników z odrobinę większą wiarą i po prostu -*khe- mówią takie rzeczy. Crassus ma rację, to nas nie obchodzi. W sensie, może kogoś tak, mnie...nieszczególnie. Jeśli płacicie nam tyle samo, co za to, co oficjalnie robimy, to nie mam problemu. Powiedziałabym, że doceniam szczerość, ale robi się trochę gra w Korporacyjnego Glinę i Człowieka z Ludu, zamiast złego gliny i dobrego. - w sensie, że Kei jest taki "spoko" i sympatyczny, bo zdradza sekrety i mówi do nich jak do istot, a Core to ta zła. Fakt tego, że Eva jest jakimś androidem nie został zdradzony, czyli nie wszystkie karty były na stole.
- Idziemy?
Mila Račan
Awatar użytkownika
Posty: 282
Rejestracja: 1 cze 2021, o 10:48
Miano: Mila Račan
Wiek: 33
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemniczka
Lokalizacja: Horyzont
Status: Cud że jeszcze żyje
Kredyty: 5.895
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

3 lip 2023, o 12:50

Dzielny, mały Skax ruszył się do przodu. przeciskając ciasną, miękką dziurą, natomiast Mila obserwowała, jak to robi w milczeniu. Quarianin był nieocenionym członkiem ich zespołu ze swoimi technicznymi umiejętnościami i zostawianie go po drugiej stronie samemu było ryzykowne, ale jednocześnie potrzebne. Jakoś musieli się przedostać na drugą stronę, a siłowe rozwiązanie może pomogłoby, gdyby te cholerne drzwi były normalne, a nie hybrydowe.

Szybko okazało się jednak, że to nie Skax jest w zagrożeniu, a oni. Brzęcząca chmara najpierw zaanonsowała swoje położenie, dając im czas na wciśnięcie się w siebie i otoczenie biotyczną kulą. Potem przybyły, owady z piekła rodem, po których nadal kobieta miała pamiątki w postaci ukąszeń. Pamiętała też ich ciężar i gigantyczną przewagę, którą była ich wielkość i ilość. Wciśnięta w Crassusa, mając łokieć Nyx na żebrach, obserwowała Ishę, która dzielnie stawiała opór, podczas gdy drobny quarianin guzdrał się po drugiej stronie. Widziała powoli, jak asari opada ze zmęczenia – bariera nie była łatwą rzeczą do załatwienia, a gdy ciągle coś na nią napiera, jest jeszcze gorzej. Dlatego sama była gotowa ją zastąpić.

Widząc, że Isha jest coraz bliżej zemdlenia, Mila dotknęła jej ramienia i sama otoczyła ich wszystkich biotyką, natychmiast czując ciężar na swoich ramionach. Drgnęła, ale nie opuszczała jeszcze dłoni, czekając na ten słodki sygnał... który nadszedł w końcu. Drzwi syknęły, Skax otworzył przejście, a ona czekając, aż wszyscy wpadną do środka, weszła ostatnia, nadal trzymając barierę. Gdy przejście się zamknęło, strzepnęła ze swojego ramiona jednego gnojka, przydeptując go z niemiłym plaskiem i wzdychając ciężko. Oparła się o drzwi, zerkając na wszystkich wokół równie zmęczonych, co ona.

Dobra robota, Isha — rzuciła, podchodząc do asari i klepiąc ją po plecach, dając też pomocną dłoń, jeżeli ta by jej potrzebowała. — Ty też, Skax.

Przetarła szybkę hełmu, słuchając zaraz wyjaśnień ich śmiesznego Azjaty. Oczywiście. Jakże by inaczej. Westchnęła głośno, ostentacyjnie, czując zmęczenie psychiczne tymi ciągłymi szaradami na każdej misji, gdzie się pojawia. Tutaj to było już nawet po prostu niesmaczne i bezcelowe. Nie miało sensu.

Aha — rzuciła najpierw, rozglądając się za kolejnym zagrożeniem, lekko poirytowana. — Jak wszyscy wokół, gówno mnie obchodzi, czy cel woli zostać przemielony tutaj na papkę, czy pójdzie z nami. Trochę tylko szkoda, że na tyle brakuje wam klepek w mózgu, że nie pomyśleliście, że ekstrakcja jedynego liczącego się celu jest szybsza i bezpieczniejsza, niż dodatkowych dwóch, które na dodatek tylko zawadzają, bez obrazy — parsknęła, zerkając na to, gdzie ten jedyny liczący się cel jest. — Tkwimy w tym tak głęboko, że nie zamierzam wyjść stąd tylko z cennym doświadczeniem, ale no jednak pomyślcie następnym razem o swoich priorytetach, ok? Takie podchody są bez sensu.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

6 lip 2023, o 10:11

Zagrożenie < 95
Rzut kością 1d100:
98


Tajny rzut MG
Rzut kością 2d100:
84, 8
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

6 lip 2023, o 11:43

- Cel od początku był jeden - ciemne oczy Azjaty błądziły po twarzy doktor Core, wytrzymując jej pełne napięcia zaciskające się mięśnie mimiczne.
- Ale Pani doktor postanowiła dodać mnie i Stew do puli jak zgaduje niekoniecznie w porozumieniu z korporacją. Nie winie ją za to, nie tylko ona...
Urwał, obracając głowę.
Trzepot dziesiątek skrzydeł.
Bzyczenie, które ich uszy wychwytywały z wyprzedzeniem, rozpoznając jeden, charakterystyczny, niebezpieczny i alarmujący dźwięk. Nadlatywał rój. Kolejny.
- W nogi! - krzyknęła Eva, odbezpieczając broń i nie oglądając się za siebie, gdy wspólnie, po omacku, biegli korytarzem przecinanym przez organiczne rury.
Owady były cholernie szybkie, pierwsze osiadły na pancerzu Skaxa i Nyx, na szczęście każdego udało się wyrwać i rozgnieść, bądź zdeptać, nim faktycznie by im zaszkodziły. Nie było czasu zastanawiać się nad tym, jak skończyłoby się, gdyby ich ostre żądło wdarło się pomiędzy płyty pancerza, pompują do krwi odrętwiający środek. Kolejna fala zderzyła się z biotyczną osłoną, którą rozciągnęła nad grupą Isha wspólnie z Milą. Odbijali się od ścian, od lepkiej, nieprzyjemnej i śmierdzącej mazi, potykali o wystające kable, robiąc hałas oraz raban.
Za zakrętem, drzwi otwarte były na minimalną szparę. Wpadli do środka, przeciskając się do kolejnej sekcji statku. Stojący pod ściana terminal, do którego podpiął się Skax, w panice oraz pośpiechu wklepując kolejne frazy kodu, nakazując drzwiom zamknięcie się, w końcu potulnie posłuchały Quarianina. Mogli przestać strzelać do owadów, którym udało się przecisnąć mimo bariery biotycznej zasłaniającej szparę.
Ta, zatrzasnęła się z łoskotem. Sufit był wyżej, niż w sekcji, którą pokonali z duszą na ramieniu. Światło bardziej przytłumione, zawieszone poza zasięgiem ich rąk. Eva sapnęła, przypinając broń do pasa.
- Quesadilla, enchilada, fajitas, tostadas... - zaczęła wyliczać doktor Core, patrząc się przed siebie, na drzwi, które odcięły owadom drogę. Zamrugała, przenosząc wzrok na ich twarze.
- Pytaliście o ulubione, ziemskie jedzenie, prawda? Na ten moment, cała kuchnia meksykańska wydaje mi się tą, za którą tęsknie - mruknęła, uruchamiając lokalizator i orientując się w jego odczycie w stosunku do ich obecnego położenia.
- Ja to bym zjadł zwykłego, chamskiego kebaba z sosem czosnkowym - dodał Azjata, idąc dwa kroki na przód i świecąc latarką w kąty. Nikt się w ich mroku do czaił.
- Jesteśmy blisko. Nie zwlekajmy - ruszyła pierwsza, zrównując się krokiem z Milą, bądź innym najemnikiem, który wysunął się na przód. Kai, dyskretnie przytrzymał Ishę, tak że oboje ostatecznie zamykali pochód. Po wysoko wysklepionych ścianach, które unosiły się w każdym, kolejnym oddechu, wydawałoby się, że ścieka jakaś maź. Powierzchnia wyglądała na wilgotną, zwłaszcza, gdy zatrzymał się na niej snop światła. Eva starała się patrzeć na siebie i na lokalizator, ignorując wrażenia estetyczne.
Korytarz rozszerzał się, a z owalnego odcinka rozchodziły się inne ścieżki. Do każdej prowadziły inne rury. Skręcili w lewo, kawałek dalej jeszcze raz. Minęli pierwsze, pionowe kapsuły z kolonistami, zapuszczając się dalej w labiryncie, w którym słyszeli własne oddechy, kroki oraz pracującą, tajemniczą aparaturę. Było cicho, nikt na nich nie czekał. Byli sami, nie licząc dziesiątek nieprzytomnych i nieświadomych niczego kolonistów. Część ludzi pływała w kapsułach w nienaturalnych, powyginanych pozach. Inni, wydawali się spać słodko i w bezpiecznych objęciach Morfeusza.
Chwilę kluczyli, szukając odpowiedniej kapsuły. Azjata pilnował tyłów, od czasu do czasu trącając ramieniem Ishę, czy oglądał się na puste przejście. Raz robił to teatralnie, być może wtedy, gdy czuł na sobie uwagę oraz zainteresowanie asari. Innym razem, aby ją zmylić, zachowywał pełne skupienie, a jego ruchy były ekonomiczne. Czujne.
- Mamy go! - zawołała Eva, a jej glos w tej ciszy wydawał się być donośnym echem. Chóć początkowo zamarła w bezruchu w obawie, że tym jednym słowem zaalarmuje Zbieraczy, nikt się nie zbliżał.
Odpowiedziała im ponownie wyłącznie cisza.
W kapsule, jednej z kilku podpiętych do terminala, ludzki mężczyzna unosił się w cieczy oddychając płytko, szczytowo. Azjata odsunął na bok Ishę, a także Nyx, samemu odbezpieczając broń. Eva, sięgnęła do apteczki, trzymając w pogotowiu środek na uspokojenie w jednym, dyskretnym zastrzyku.
- Hakujesz, Skax, czy mamy go wyciągać siłą?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

9 lip 2023, o 12:29

- Niepowiem, trochę rzyć piecze na myśl, że połamałem sobie żebra pod tym wielkim skurwysynem za darmo. Nic osobistego panie Inoo, cieszę się, że jest pan z nami ale dobrym słowem podatków nie opłace. - odsapnął do Azjata i machnął ręką. Ostatecznie nie robiło im to większej różnicy w tym momencie, a sytuacja nie była odpowiednia do kłótni i niesnasek. Kłócić mogli się na bezpiecznym okręcie i to bezpieczne lata świetlne stąd. Więcej jednak tematu nie komentował. Natomaist zamierzał pospieszyć resztę kompanów do dalszej drogi chociaż w tym wyręczył go ktoś innym. Szum setek par owadzich skrzydeł zbliżających się w ich kierunku.
Nie kłócił się z pomysłem ucieczki. Wraz z całą grupą rzucił się sprintem w przeciwną do roju stronę. Dziękował Duchom i swojej własnej zajebistości za nowe obuwie, które znacząco zwiększało jego mobilność. Pozwalało mu to nie nadwyrężać płuc i połamanych żeber jednocześnie utrzymując tempo równe z resztą drużyny. Zaczynało być gorąco, owady nie dawały za wygraną i jeszcze raz tego dnia Curio pomyślał, że może to być koniec. O ironio, powalili największego ze Zbieraczy ale to ci najmniejsi byli najgroźniejsi. Widać jednak stare powiedzenie “w kupie siła” miało wciąż dużo racji.
Może i żebra doskwierały Crassusowi ale nie brak szczęścia. Widząc uchylone drzwi poczuł przypływ nadziei. Starał się asekurować Milę i Ishę, ich jedynych biotyków, aby i one bezpiecznie przeszły przez drzwi. W razie spotkań z rojem biotyczna bariera była ich jedyną, skuteczną obroną. Widząc jak w końcu drzwi zatrzasnęły się, Crassus ciężko wypuścił powietrze z płuc i zakasłał nieco, spluwając śliną zmieszaną z niebieską, turiańską krwią. Wyszczerzył się zarówno do Core jak i Inoo, ukazując zęby ubrudzone tą samą modrą barwą.
- O to to to. Fajitas lubie ale takiego kebaba? I z tym sosiwem to tak na bogatości, aż by się lało po rękach. O tak. - zgodził się z tutaj z obydwojgiem chociaż Kai Leng zyskał bardziej w oczach turianina.
Był zmęczony i obolały, pozwolił teraz komuś innemu przejąć szpicę wraz z Core. Samemu umościł się w środku szyku aby mieć dobry ogląd sytuacji zarówno z przodu jak i z tyłu. Ruszyli dalej wiedzeni nadajnikiem doktor Core, według której ich cel znajdował się blisko. Stojąc na straży przodów jak i tyłów, Curio zdążył przyjrzeć się również Azjacie i jego działaniom. Mila kiedyś mu opowiadała, że ci potrafią być trochę dziwni. Nie wszyscy ale było ich sporo wśród rasy ludzkiej. Nie, żeby się za specjalnie czepiał. Sam nie był normalny, w końcu w domu czekały na niego plastikowe figurki do pomalowania.
W końcu doszli na miejsce. Crassus zerknął do kapsuły, ciekawy kto był tym zasranym prawdziwym VIPem i w końcu go zobaczył! Kaidan Alenko. Zwykły chłop.
- Eee, myślałem, że to jakiś bydlak śmierdziel a typ wygląda zupełnie normalnie. - skomentował i odsunął się od kapsuły aby dać pełnię dostępu Skaxowi i Core. Oni lepiej wiedzieli co z tym zrobić. Crassus natomiast taktycznie przemieścił się między członkami załogi aż dotarł do samego Kai Lenga. Rozejrzał się konspiracyjnie, dosyć teatralnie, i nachylił się bliżej do Azjaty.
- Może załatwić ci do niej numer? - zapytał, patrząc na Ishę. Jego żuwaczki rozwarły się w potężnym uśmiechu. Musiał nieco oderwać myśli, chociaż na moment, i odsapnąć od tej całej sytuacji. Wcale nie zamierzał robić Lengowi za skrzydłowego ale drobny chichot nie zaszkodzi.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Skax
Awatar użytkownika
Posty: 262
Rejestracja: 16 paź 2021, o 22:29
Miano: Skax`Lilan nar Tonbay
Wiek: 23
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarian
Lokalizacja: statek
Kredyty: 64.301

Re: Wnętrze statku Zbieraczy

9 lip 2023, o 22:09

-Whisky. Turiańską- Śmiertelnie poważnie odparł Crassusowi, że byle piwo tutaj nie wystarczy. Po takiej akcji Skax definitywnie będzie musiał się solidnie napić, a oczywiście najlepsze do tego były turiańskie specjały. Reakcja iście grobowa wynikała jeszcze z tego, że nadal był w pełnej gotowości i nie potrafił tak na luzie rzucać żartów jak reszta ekipy. Czasem mu się udało, ale zwykle zapominał dosypać nieco ironii. Bo jego uśmieszku przecież nikt nie dostrzegł przez szybkę.

Gdy przyszedł czas na wyjawienie wielkich tajemnic, Quarianin tylko się przysłuchiwał, bo to inni mieli więcej do powiedzenia w tej kwestii. Okłamali ich, czy też nie. Bez znaczenia. Jak zwykle w tego typu misjach. Nikt nigdy nie ufa najemnikom i im większa wypłata, trudniejsza misja oraz ważność celu, tym częściej kłamali. Dzień jak co dzień w tym zawodzie. Na całe szczęście zanim zdążyli się sobie rzucić do gardeł albo chociaż porządnie obrzucić ostrymi żartami, to coś postanowiło im ten spokój zakłócić. Znowu roje nie chciały im dać spokoju. Kolejne korytarze mijali z prędkością światła, szukając wreszcie miejsca, gdzie będą mogli się odgrodzić. Pierwszy panel, który dostrzegł natychmiast, w lekkiej panice, stał się obiektem zainteresowania Skaxa. I jak to miał on w zwyczaju robił te swoje koderskie sztuczki. Robił to trochę na szybko i niezbyt miał tutaj czas na dokładną analizę, ale coraz pewniej czuł się z łamaniem kodów Zbieraczy. Choć wiedział, że bardzo szybko tutejsza technologia może mu przypomnieć, że nie jest on w tej materii bogiem, a jedynie zwykłym bezdomnym wędrowcem.

Nazwy wymieniane przez doktor Core bardziej brzmiały mu na nazwy niektórych quariańskich statków we Flocie. Przysiągłby, że kiedyś słyszał jak ktoś rozmawiał o zdobyciu całkowicie zrujnowanego statku najemników o nazwie "Tostadas". Ale może po prostu coś pojebał? Zdecydowanie zwątpił w to, że taka historia mogłaby być prawdziwa, gdy usłyszał, że to coś związanego z ziemską kuchnią. Nie był w tej materii specem, ale musiał przyznać, że całkowicie nie rozumiał tego fenomenu. Może to wina tego, że przy próbie odtworzenia ziemskich specjałów w wersji przystosowanej dla prawoskrętnych, wyglądałby po prostu jakby ktoś już to danie raz zjadł i zwrócił je do brudnego wiadra. A potem jeszcze zrobienie z tego papki, którą przez specjalny port z filtrem, mógłby zjeść Skax, tylko pogarszało sprawę. No i do jasnej cholery. Chyba dawali tam jednak oryginalnych składników, bo jego organizm wysiadał mu zarówno w trakcie jedzenia, jak i wtedy gdy trawienie wskakiwało na najwyższe obroty.

-Co? Kto? A.. Tak. Hakowanie. Mam pomysł. Tak żeby nie zrobić powtórki z wcześniej. Odpalę to moje cacuszko, chociaż żre to omni-żele jak głupie, więc na drugą próbę nie będzie już co liczyć- Z tego myślenia o tym jak to ziemskie jedzenie potrafi podwójnie palić przerwało mu pytanie o próbę hakowania. Na chwilę zastygł, szukając w sobie odwagi, aby spróbować i tym razem to zrobić. Taka sama próba jak przy przyjaciółce Nyx mogłaby być ryzykowna. Ale miał małego asa w rękawie. Vistę. Starą, zawodną, której nikt nie lubił, ale która potrafiła pokazać co potrafi. Przez myśl mu przeszło, że Nyx może mieć mu za złe, że tego typu cacko zachował sobie na kluczowy moment, czym doprowadził do niepotrzebnej śmierci bliskiej jej osoby. No cóż. Nie przyszli tutaj jako organizacja charytatywna. Mieli swoje cele i to na nich trzeba było się skupić. Chociaż z całego serca próbował wtedy zrobić tyle, ile potrafił. Jeśli więc nie było sprzeciwu, to zabrał się za robotę.
ObrazekObrazek

Wróć do „Kolonia ludzka”