-
Humor. Zabawne - Skax uzyskał taką odpowiedź, na jaką zasłużył sobie swoim komentarzem. WI była im wroga, ale też dość skora do interakcji. Odpowiadała na złożone sposoby, wykazywała się jakimś nieprzyjemnym sortem charakteru, oraz, jak zresztą słusznie zauważyli, miała swoje specyficzne zakłócenia.
Teoria o tym, że była czymś więcej zdawała się więc być prawdopodobna. Thescia wskazała zresztą podobną naleciałość do tego, czym prezentowali się Volusi - niby coś durnego, a jednak wartego zauważenia. Jej Quariański towarzysz wiedział dość dobrze, że przynajmniej jeden osobnik z zarządu Hakk był specyficznym gościem, ale czy na tyle, by miał podszywać się pod WI? Albo by ktokolwiek inny miał to robić? Ciężko było to stwierdzić. Wszystko jednak mogło się zdarzyć - eksperymentalny statek, eksperymentalny napęd, może też i równie dziwne metody. Albo coś zupełnie innego.
Nawet, jeśli mieli swoje teorie, nie było tak, że
ona im odpowie. Musieli więc przeć naprzód. Potencjalnie wbrew rozumowi i tam, gdzie większość po prostu by się cofnęła. Dobrze wiedzieli już bowiem, że informacje, na których operowali były szczątkowe.
Wcześniej mogli łudzić się planami od Lyry i wszystkim innym, co im przekazała, lecz teraz...robiło się tylko gorzej.
Kolejne "kroki" wspinaczki były równie ciężkie, co poprzednie - dalej nie mogli pozwolić sobie na używanie obuwia magnetycznego, tak więc musieli robić to "manualnie" i po staremu. Powoli, po kolei, podciągając się i szukając dobrych punktów zaczepienia. Dopiero, gdy minęło jakieś dobre pięć minut z hakiem udało im się znaleźć pewniejszy grunt. Taki, wyglądający na niedawno zremontowany w nurcie nieco mniej patchworkowej architektury. Nie było nawet żadnej konkretnej linii, która by to oznaczała - po prostu w pewnym momencie zrobiło się nieco przyjemniej, z czego najpewniej skrzętnie skorzystali.
Latarki oświetlały im co prawda drogę, lecz nie mieli możliwości zobaczenia wszystkiego. Mimo wszystko, jakoś sobie radzili.
Lecz to nie zmysł wzroku, a słuchu okazał się być tym, co im pomogło. Usłyszeli bowiem w pewnym momencie donośny syk od strony ściany, po której się wspinali. I wtedy ze ściany wystrzeliło - i powietrzem, i płynem gaśniczym, i chyba czymś jeszcze. Niższy i mniejszy Skax dał radę od tego uskoczyć, ale Thescia znalazła się niebezpiecznie blisko dyspensera. Magnetyzm utrzymał ją na powierzchni, ale plecy nie były już takie chętne. Ta specyficzna "pułapka" była jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Gdy ledwo widoczne rzeczy latały między nimi, a świst obijał się im o uszy, usłyszeli coś jeszcze gorszego.
Windę. Jadącą na czołowy kurs. Może i mieli tu wystarczająco przestrzeni, by potencjalnie ją przeczekać, ale lepiej było nie ryzykować. W tempie przyspieszonym skierowali się ku ucieczce - następnemu piętru. Dosłownie cudem udało im się prześlizgnąć, nim zabójcza winda zakończyłaby ich przygodę, jak w jakimś chorym nawiedzonym domu.
Turianka nie czuła się w tym momencie najlepiej - choć uniknęła najgorszego, tak kontakt z "systemem przeciwpożarowym" pouderzał ją w czułe punkty pancerza. Tym razem to jej się nie przyfarciło.
Lecz jej niefart był niczym w porównaniu do niefarta jegomościa, którego "spotkali" na piętrze, na które właśnie brawurowo wskoczyli. Tunel windy, z którego wyskoczyli prowadził do centrum komunikacyjnego, a przed zamkniętymi drzwiami ujrzeli...zwłoki. Pojedyncze. Opancerzone. Martwy już Turianin miał na sobie odznakę korporacyjnej ochrony Hakk Solutions, przy pasie karabin, a w głowie dziurę postrzałową rozmiaru karabinu o podobnym kalibrze. Patrząc po stanie zwłok, zmarł niedawno.
Miał przy sobie datapad - zaszyfrowany. Z kolei drzwi również nie chciały współpracować. Jeśli chcieli więc odkryć część tutejszych tajemnic, musieli zrobić to, w czym byli dobrzy.
Lub iść dalej korytarzem. Albo wrócić do wspinaczki, choć patrząc po psikusie, jaki właśnie zrobiła im WI, to nie był zbyt dobry pomysł.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Thescia ma Ranę II, którą można usunąć jedną jednostką mediżelu.
Dedlajn: 05.09 EOD
@Thescia Diro @Skax