Nie, proszę.
Nie mów już nic więcej.
Po prostu nie.
Nagle, niespodziewanie, Iris poczuła wewnętrzny sprzeciw. Mimo, że ta stacją i chodzące jej korytarzami koszmary nie miały litości, gdzieś z tyłu głowy jej myśli uciekały do tego, co będzie, jak kiedyś - w końcu - wróci na Cytadele. Co wtedy z wszystkimi przeżyciami, doświadczeniami. Tym, co widziała, o czym usłyszała. Będą pytać, oczekiwać wyjaśnienie, wiarygodnej historii. Nie darują żadnemu szczegółowi. Szczerze nie chciała komukolwiek mówić o tym miejscu. Aeris powinno zostać zapomniana przez nich i nigdy nie odkryte przez innych. Od jakiegoś czasu przekonywała również sama siebie, że być może nie powinna wspominać Cassiana. Kilka innych szczegółów z jej pobytu na Korlusie także kłóciło się z jej postawa i zobowiązaniami jako Radna. Na ten moment nie wiedziała, nie potrafiła się jednoznacznie określić. Nie chciała podejmować tej decyzji tu i teraz. Będąc kompletnie nieobiektywna, czując jego ciepły oddech na plecach jako jedyne źródło życia w morzu śmierci.
Dokładając jej kolejnego ciężaru mówiąc otwarcie o gethach i ich współpracy z Sojuszem... Czuła, że już teraz jest przytłoczona. Niemalże na kolanach. Jak z dumą dźwignąć się i zagryźć zęby, nie zdradzając nikomu i nic z tego, co już wie oraz co chciał przed nią jeszcze odsłonić? Doceniała zaufanie, jakim dążył ją Daharis, tyle że miało to swoją konsekwencje.
Cenę do zapłacenia.
A mimo to, widząc determinacji w jego oczach podsycaną bez dwóch zdań tym, że złożył jej kolejną obietnice i teraz musiał się z niej wywiązać, dał kolejne słowo motywujące go do zadaniowego działania, ne chcąc najprawdopodobniej zawieść kolejnej osoby; mimo swoich własnych, ciężkich decyzji, przed którymi w pewnym momencie nie ucieknie, przytaknęła. Nie chciała mu odbierać woli walki. Jeżeli jej słowa mogły mu dać dodatkową, tak potrzebną Cassianowi siłę... Kąciki jej ust drgnęły. Nie podzieliła się z nim swoimi wątpliwości. Tym, że tak naprawdę nie wiedziała, czy zdoła wrócić na Cytadele i być taką samą Radną jak sprzed ich spotkania na Ilos. Dlatego też udało się jej spuścić kurtynę milczenia i nie pozwolić mu dojrzeć w sobie tego, co bezpowrotnie pękło.
Miał widzieć w niej tylko pełne wsparcie. Gotowość, aby go poprzeć i pójść za nim bez zawahania.
- Zdajesz sobie sprawę, że na szczera rozmowę będziemy potrzebować więcej niż jedną butelkę? - uprzedziła lojalnie. Niczego więcej teraz nie pragnęła niż znaleźć się z nim na cmentarzysku statków, z dala od wszystkich i wszystkiego, w tej szklanej, namacalnej bance otwartej korwety, zostawiając cale lata świetle za sobą tę stacje i tutejszą rozpacz.
Zamrugała, rozluźniając palce, które mimochodem zaciskały się za każdym razem, gdy wspominał o jeśli bądź innym ale.
- Skoro tylko Ty możesz wyłączyć zabezpieczenia, musimy zrobić wszystko, aby nikt Ci w tym nie przeszkodził - popatrzyła na niego, puszczając datapd dopiero, gdy wytrzymał ciężar jej spojrzenia. Niemalże wyrwała mu go z rąk, gdy dane uległy deszyfracji i pojawiły się pliki, dziesiątki, jeżeli nie setki danych oraz wpisów. Zdjęć, opisów badań. Przeglądała je pobieżnie, poddając się nawet nie w połowie.
- Ten datapad jest cenny. Potrzebujemy tych danych, ale nie kosztem tego co chcesz zrobić. Jeżeli uda się nam ukryć ten nośnik na czas wyłączenia ekranów, zróbmy to. Jeżeli jednak po drodze coś pójdzie nie tak, nie będziemy ryzykować. Sam mówiłeś, że nikt tego poza Tobą nie zrobi - wygasiła ekran chowając datapad do bezpiecznej apteczki. Przebiegła oczyma po swoich drżących poza jej kontrolą rękach, poprawiła rękawice, zaciskając je mocniej. Nie miała w sobie jego siły, ale kierowały nią inne wyższe cele. Nadal była zdecydowana doprowadzić sprawę do końca choć nadzieja na cokolwiek mówiła w jej głosie coraz mniej pewnie.
- Przekonamy się co z niego zostanie po wszystkim - odparła odkładać na bok własne emocje i rozważając temat urządzenia zdecydowanie bardziej naukowo. Z chłodnym zdystansowaniem.
- Nie miałabym nic przeciwko, aby wytworzył wystarczająco dużo siły, aby zmieść z tej stacji wszystkie, zmutowane kreatury, nie zostawiając po nich nawet pyłu. Może właśnie dlatego miałam znaleźć Cicero? Może to ten ratunek dla mnie i dla nich? Użycie jego destrukcyjnej siły? - zastanawiałam się na głos, wodząc wzrokiem po jego profilu.
- Dla pewności... Zamkniemy z datapadem ten pazur - wskazała na kolekcje w apteczce. Jak już będzie po wszystkim, zostawią większość w mauzoleum w jaki zmieni się ta stacja domykając cykl.