Dała mu chwilę intymności. Sam na sam ze wspomnieniami, które nim zawładnęły zachęcone do tego słowem, ale też niejako czynem. Obserwowała porucznika z boku, na tle pobladłych planet. Nie mogła się oprzeć wrażeniu, że w pewnym sensie James również był reliktem przeszłości -odkurzony tak, jak ta sala, kiedy znowu stała się potrzebna. Wygrzebane gdzieś z dna szafy, gdzie teoretycznie służył i choć chciała go spytać o tak wiele niuansów, elementów, które nie pasowały jej do układanki zasłużonego dla Przymierza biotyka, uznała, że to jednak nie czas i nie miejsce, aby rozliczać Ashforda z jego zawodowego dorobku, bądź robić pierwsze przymiarki do wiwisekcji duszy. Brakowało kawy, atmosfery, ale również wzajemnego zaufania. Gdzieś z tyłu głowy, wciąż pobrzmiewały jej słowa admirała, z którym odbyła rozmowę na krótko przed opuszczeniem Cytadeli. Nie odezwał się, choć znajdowała się już od kilkunastu godzin w Drodze Mlecznej i ziemskiej strefie czasowej. Coś go zatrzymało? Ktoś? Przemknęła jej przez natłok innych, równie gorących myśli, że być może powinna to sprawdzić, szybko jednak swoją podejrzliwość zrzuciła na barki paranoi podsycanej skrupulatnie od powrotu z Układów Terminusa. Śmierć premiera, następnie admirała bezpośrednio z nim powiązanym byłaby trudna do wytłumaczenia. Słuchając więc głosu rozsądku założyła, że ten ma sporo obowiązków na swojej głowie i być może nawet osobiście nadzoru wizytę Radnej Fel w kolejnym, ziemskim miejscu.
Zamrugała oczyma, otrząsnąwszy się z rozważań, które dla postronnych mogły wiązać się z estetyką murala, przed którym oboje nadal stali.
Bardzo powoli obróciła się przodem do mężczyzny, słuchając jego wyważonych słów. Mówił z powagą, nie zaś z drapieżnym błyskiem w oku. Nie obracała niczego w żart, nie próbował zmienić wagi słów, choć sam wydawał się nie być nimi przytłoczony. Odetchnęła ledwo zauważalnie, przenosząc ciężar ciała z jednej nogi na drugą.
- Chciałabym kiedyś mówić o tych wydarzeniach z taką lekkością jak Pan, obawiam się jednak, że długa droga przede mną - podsumowała, po raz pierwszy zdradzając się z prawdziwymi uczuciami, a nie z tym, czego oczekiwano po niej i co powinna powiedzieć Radna.
Skrzywiła usta, nie dając mu tak po prostu odwrócić się napięcie i odejść. Zrobiła krok, wchodząc w słowa i niejako jego przestrzeń osobistą.
- Wręcz przeciwnie. Rzadko kiedy ktoś chce przy mnie wygłaszać swoją opinie bez wcześniejszego przygotowania się. Usłyszenie jej byłoby czymś nowym, ale także i miłym - z naciskiem na ostatnie słowo, wycofała się. Przeszła te kilka kroków na środek, krzyżując ze sobą ręce.
- Tak. Proszę mi mówić, co mam robić - nie wiedziała czego się spodziewać. Podświadomość podsuwała jej przed oczy obrazy z Grimssona, uznała jednak, że nie powinna być zdziwiona, jeżeli ten jednak każe jej okrążyć sale dziesięć razy.
@MistrzSeller