Ojczysta planeta ludzi wkracza w złoty wiek - rozwojowi ulega przemysł, handel i sztuka. Postawiono na ekologię i lepiej zagospodarowano teren, dzięki czemu wszystkim, teoretycznie, żyje się lepiej, choć prawdę mówiąc stale rośnie przepaść między biednymi i bogatymi mieszkańcami.
LOKALIZACJA: [Gromada Lokalna > Układ Słoneczny]

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 16:04

Konstantin Stovorei był starszym mężczyzną, piastującym funkcję admirała od jakiegoś już czasu. Kojarzyła go z niektórych materiałów w extranecie czy bazy danych, do której miała dostęp, choć nigdy nie miała okazji rozmawiać z nim twarzą w twarz. Wydawał się być osobą poczciwą, dobrze patrzyło mu z oczu i nierzadko na jego ustach widniał uśmiech, tak kontrastujący z wieczną powagą reszty admiralicji. Na jednym ze spotkań towarzyskich, na których trafiła w kręgi Przymierza, usłyszała od lekko wstawionego generała zarzut pod kątem Stovorei'ego. Generał uważał go za miękkiego, za popychadło, które nie potrafi wywierać presji i na swój sposób odpowiadało to jego miłej aparycji.
Kilka miesięcy wojny odcisnęły takie piętno na twarzy admirała, że gdy podeszła bliżej, niemal go nie poznała. Jego twarz zmrożona była w powadze, tej samej, którą reszta admiralicji nosiła jak odznakę. Jego brwi ściągnięte były w permanentnym geście, kilka zmarszczek na jego twarzy pogłębiło się odkąd widziała jego zdjęcie po raz ostatni. Ani cień uśmiechu nie zawitał na jego ustach na widok Fel.
Stojący przy niej porucznik wydawał się w kontraście dużo, dużo młodszy. Wyprostowany jak struna, nie dał po sobie poznać, że cokolwiek zaszło między nimi w muzeum - ani tego, że w ogóle w nim byli.
- Tak jest. Do zobaczenia, radno Fel - powiedział głośno, oficjalnie, idealnie wpasowując się w rolę niezwiązanego z tym miejscem żołnierza. - Admirale.
Zasalutował, zanim wyminął mężczyznę w przejściu, kierując się do wyjścia korytarza. Cokolwiek miał do powiedzenia Stovorei, nie były to słowa przeznaczone do nikogo poza radną Fel.
Gdy Ashford wyszedł, Konstantin wyciągnął ku niej rękę na przywitanie. Jego uścisk był twardy, mocny, wyczuła zgrubienia na jego palcach, pozostałości po latach spędzonych na polu walki.
- Od pani szkolenia minęło już nieco lat, prawda? - spytał w odpowiedzi. Jego głos brzmiał uprzejmie, a zarazem zdradzał, że mężczyzna odwykł od prowadzenia pogawędek. Jego mina, wyprasowany mundur z dumnymi oznaczeniami na piersi i to, że przywitał ją w garażu, wyraźnie wskazywały na to, że admirał był gotowy przejść do sedna ich spotkania natychmiast. - Pani asystentka mówiła, że zajmują panią obowiązki radnej.
Krótki przytyk nie miał negatywnego zabarwienia, był bardziej przekazaniem jej spostrzeżenia. Zaznaczeniem tego, że zauważył rozjazd między wyjaśnieniami Duval a wyjaśnieniem Fel i choć nic nie zamierzał z tym zrobić, chciał, by to wiedziała.
Gdy wyszli na zewnątrz, w korytarzu Iris dostrzegła spłoszoną asystentkę. Duval stała w kącie i pomachała jej lekko, natychmiast opuszczając dłoń gdy padł na nią wzrok admirała.
- Musi pani wybaczyć mi zmianę planów. Wiem, że byliśmy umówieni na jutro, ale udało mi się dotrzeć do Układu Słonecznego dzień wcześniej i nie chciałbym, żeby te tematy czekały z powodu zwykłej biurokracji - wyjaśnił, gdy ruszyli korytarzem wgłąb ośrodka. - Jeśli potrzebuje pani kwadransa na przygotowanie się, bez problemu mogę zaczekać.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 16:40

Postanowiła patrzeć na admirała bez uprzedzeń, ignorując głosy i wspomnienia, z których analityczny umysł starał się wypracować strategie. Znali się przez osoby trzecie, nie przedstawiono ich sobie osobiście, wyłącznie za pośrednictwem nieżyjącego już Premiera, a także innych admirałów. Nie byli wrogami. Nie stali po przeciwnej stronie barykady. Ostatnie wydarzenia udawadnialy, że z kim jak z kim, ale właśnie z Konstantinem było jej najbardziej po drodze. Pierwszy, nie chcąc dodatkowych wyjaśnień ani przysług, autoryzował jej polecenie wysłania zbrojnego oddziału pod uzyskane koordynaty. Wodząc dyskretnie spojrzeniem po profilu wyprostowanego, wysokiego mężczyzny, podświadomie doszukiwała się w tym, jak napinał mięśnie szczeki podpowiedzi. Co takiego od dobrego miesiąca łączyło ich, iż Admirał osobiście chciał się rozmówić? Nadal ta sama, nie poruszona sprawa, a może po drodze dołączył się szereg innych, wspólnych tematów? Chciała zapytać go przede wszystkim o przebywających od sześciu dni żołnierzy w Systemie Trrminusa, lecz postawa mężczyzny, jego wymowne omijanie konkretów, mówiło samo za siebie.
Porozmawiać mieli tylko we dwoje.
Odprowadziła Ashforda krótkim spojrzeniem. Wieczorem powtarzała sobie w myślach jak mantrę.
- Moja asystentka nie jest przyzwyczajona do obcowania z admiralicja, admirale - odparła, nie brnąc w jego sugestie, które jak na swoje małe obycie, wplótł całkiem zgrabnie w wypowiedz. Dotrzymywała mężczyźnie kroku, który szybkim, sprężystym krokiem przecinał korytarz.
- Rozumiem. Nie jesteśmy na Cytadeli, nie obowiązują nas godziny posiedzeń. Proszę dać mi chwilę, admirale. Zrzucę ten pancerz i do Pana dołączę w obserwatorium - bez zawahania, postanowiła skorzystać z uprzejmości mężczyzny. Ośrodek dysponował jednym gabinetem, zajmowanym przez doktor Shaw. Choć kobieta niewątpliwie udzieliłabym im swojego pomieszczenia do rozmowy, nie bez powodu wskazała na obserwatorium. Miała w tym swój cel. Wyminąwszy admirała, posłała Clarissie przelotny uśmiech. Drogę do swojego pokoju znalazła na pamięć, pokonała ją w kilka, większych kroków, blachy wydawały się trzaskać, kiedy marszem dotarła pod drzwi. Otworzyła je, zostawiając otwarte, jeżeli Duval podążyła za nią. Jeśli nie, zamknęła z rozmachem. Odpiera przyczepy, gryząc od środka policzki, gdyż oczyma wyobraźni wracała do muzeum. Nie chcąc trwonić czasu, postanowiła nie bawić się teraz w układanie pancerze i porządkowanie ekwipunku. Przeczesała palcami włosy, kombinezon dopasowany do wychodzonej sylwetki musiał wystarczyć. Spotykała się z żołnierzem, nie z dyplomata, dla którego przyjęcie w nieformalnym stroju byłby afrontem. Pomijając momenty, kiedy celowo tak przyjmowano gości.
Przed wyjściem, rzuciła spojrzenie w lustro. Wetknięty za ramę nieśmiertelnik Daharisa wyrwał ciche westchnieniem z jej ust. Obróciła się napięcie, kwadrans minie idealnie, kiedy wejdzie do obserwatorium.

@Mistrz Gry
Ostatnio zmieniony 16 mar 2024, o 23:23 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 1 raz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 17:58

Duval nie śpieszyła się za nimi gdy ruszyli korytarzem. Asystentka jakby wiedziała, że nie wybroniła Iris w wystarczający sposób i teraz ta będzie musiała przyjmować admirała w pancerzu, lub samemu bronić się przed jego niecierpliwością. Mężczyzna odprowadził ją aż do głównego pierścienia ośrodka i przejścia prowadzącego do sekcji mieszkalnych, ale asystentka trzymała się z tyłu.
- Obserwatorium? - powtórzył za nią, marszcząc brwi. Rozejrzał się, nie widząc niczego takiego w pobliżu, ani nawet nie dostrzegając znaku, który mógłby go do niego kierować. Wyprostował się nieco, napotykając wzrokiem przechodzących lekarzy. - Odnajdę drogę, proszę się nie przejmować.
Duval nie podążyła za nią do kwatery. Fel znalazła się sama w zacisznych, czterech ścianach, które choć z początku małe i surowe, szybko stały się dla niej znajomą ostoją. Wetknięty za ramę nieśmiertelnik błyszczał w świetle jarzeniówek, choć zabrudzenia na jego powierzchni dusiły ten blask.
Kwadrans minął szybko. Gdy Iris dotarła do obserwatorium, wypełniał je znajomy zapach kawy. Admirał Stovorei stał przy wielkiej szybie dzierżąc w dłoni metalowy kubek z czarnym napojem.
- Pozwoliłem sobie skorzystać z tutejszej kantyny - wskazał na naczynie, upijając łyk gorącego napoju z wyraźnym zadowoleniem. - Kawa na okrętach wojennych nijak ma się do prawdziwej.
Choć kawa nie była na Ziemi towarem deficytowym, w wielu mniejszych jednostkach znacznie prościej było serwować napoje kawopodobne niż transportować droższe i ciężkie ziarna wymagające zmielenia. Gdziekolwiek przebywał w ostatnim czasie admirał Stovorei, najwyraźniej nie było tam wygód, których mógł doznać w ośrodku - a temu już daleko było do wygodnego.
- Muszę panią przeprosić za przekładanie naszego spotkania tak wiele razy. Sytuacja w Trawersie jest dynamiczna i wymagała mojej obecności tam, a nie tutaj - wskazał podbródkiem na Ziemię, błyszczącą na czarnym, gwieździstym niebie. - Pani sytuacja obiła mi się o uszy, ale nie jestem w niej w pełni zaznajomiony. W każdym razie cieszę się, że Przymierze mogło pomóc.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 18:21

Była Radna od wielu, długich lat. Konfrontacja z politykami, dyplomatami, czy przywódcami nie była jej obca bez względu na warunki. Radziła sobie w każdych, zachowując niezmiennie pewność siebie, dostojeństwo i godność urzędu, który piastowała choć galaktyka zmieniała się dynamicznie. Choć nawet w pancerzu, przy Admirale wydawała się drobna oraz krucha, to, jak szła wyprostowana, jak wysoko nosiła głowę i jak długie, nieodgadnione spojrzenia rzucała, nie pozostawało wątpliwości, iż Konstantine rozmawia nie z pierwsza, lepsza pracownica ambasady.
- Obserwatorium - powtórzyła, wskazując gestem na właściwy korytarz, którym mężczyzna doszedłby we właściwym kierunku. Nie potrzebował, ale Fel i tak nie zamierzała zostawiać go pośrodku rozdroży. Nie byłoby to uprzejme.
Była już jedna noga w progu, z zamiarem wyjścia i dołączenia do admirała w obserwatorium, lecz zawahała się. W kilku susach, dopadła do szafki, nad którą wisiało lustro. Chwyciła nieśmiertelnik, potarła palcami blaszkę, jakby przebarwienie dostrzegła dopiero teraz. Wcisnęła medalik do kieszeni, poczuła się tutaj zbyt swobodnie. Nie powinna zostawiać go na widoku, nie z nazwiskiem i symbolem wybitym na kawałku blaszki.
Wchodząc do obserwatorium, od razu uderzył w nią zapach kawy. Miała inne zdanie na temat gorących napojów podawanych na stołówce, lecz rozumiała, że na statku mogli serwować jeszcze gorsze jakości ziarna. O ile w ogóle mieli szczęście, że te były prawdziwe, a nie organiczne.
- To prawda. Zdecydowanie jest to rzecz, za którą można tęsknić - uśmiechnęła się lekko, niezobowiązująco, wdzięczna, że pomimo okoliczności ich spotkania, admirał nie zrzucił na nią na wstępie od razu powodu swojej wizyty, tylko wysilił się na drobna uprzejmości. Przeczucie podpowiadało jej, iż to kwestia etykiety, dobrych manier, a nie umiejętności, którymi się na co dzień i przy innych chwalił.
Choć ich rozmowa zyskałaby wtedy inne, ciekawsze walory.
Podeszła bliżej, a jej spojrzenie zatrzymało się na widocznej przez przeszklony dach Ziemi.
- Polubiłam to miejsce. Przypomina mi o tym, co najważniejsze - odparła, jeszcze przez chwilę wpatrując się w ziemski glob, po czym spojrzała bezpośrednio na admirała.
- Proszę nie przepraszać. Nie ma za co - podkreśliła, lustrując uważniej sylwetkę mężczyzny. Nie traciła przy nim czujności.
- Jestem wdzięczna każdemu z tego ośrodka. Czy o tym chciał Pan ze mną rozmawiać? O moim stanie zdrowia?

@Mistrz Gry
Ostatnio zmieniony 16 mar 2024, o 23:24 przez Iris Fel, łącznie zmieniany 1 raz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 21:04

I.L.R.C. funkcjonował w dwudziestoczterogodzinnej dobie, oferował znajome kulinaria i pod wieloma względami przypominał Ziemię. Ale to miejsce takie jak to uzmysławiało, że w rzeczywistości znajdowali się od niej daleko - głęboko w kosmosie. Widok z obserwatorium był piękny, ale był zawsze taki sam. Różniła się może pozycja rodzimego globu na nieboskłonie, ale nie było tu pory dnia, którą Fel mogłaby obserwować poprzez zmieniające się kolory nieba. Przypominało to nieco pokład obserwacyjny statku kosmicznego, tylko na stale zamocowany do wulkanicznego gruntu.
Mężczyzna upił kolejny łyk parującego napoju, tym samym dając sobie chwilę na zastanowienie nad odpowiedzią. Wśród polityków, kurtuazja była znacznie grubszą zasłoną, maskującą prawdziwe intencje. Stovorei był uprzejmy, ale napięcie malowało się w jego twarzy i nawet gdyby Fel nie posiadała tak wielu lat doświadczenia za pasem, zauważyłaby, że mężczyzna nie przyszedł tutaj na pogawędkę.
- Poniekąd tak - powiedział z rozwagą, odwracając głowę od Księżycowego widoku by spojrzeć na swoją rozmówczynię. Choć potwierdził, mogła zauważyć, że wcale nie zamierzał dopytywać o jej zdrowie. - Jest pani przedstawicielką naszego gatunku w Radzie. W przeciwieństwie do części moich kolegów, uważam, że pani rola nadal jest bliska Przymierzu. Jestem pewien, że nasze intencje w tej wojnie są ze sobą spójne. Gramy do jednej bramki.
Palce mężczyzny bezgłośnie zabębniły o kubek trzymany w dłoni. Kawa w środku zafalowała, dopita do połowy. Stovorei prosto z kuchni musiał przyjść tutaj by na nią zaczekać.
- Wiem, że została pani uprowadzona przez Sojusz Systemów Terminusa z Ilos, a następnie przetrzymywana w ich ośrodku badawczym na Korlusie - przyznał wreszcie, a impakt jego stwierdzenia odbił się rykoszetem od szklanej ściany, przy której stali. - Chciałbym, żeby mi pani o tym opowiedziała.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 21:47

Domyślała się tego, dlatego też zachowując się podobnie do mężczyzny - uprzejmie, z szacunkiem - nie brnęła w kurtuazyjnie pogawędki, nie okrążała tematu podobnie do planet obiegających słońce. Zapytała wprost, zdejmując z barków admirała ciężar przełamywania konwenansów. Miał absolutna rację - zależało im na tym samym. Oboje dbali o interesy ludzkości, o dobro Przymierza. Gdyby miała wątpliwości co do intencji Konstantina, wymusiłaby na nim zupełnie inna odpowiedź. Inne też zadawała pytania.
- To będzie długa historia, admirale - uprzedziła go lojalnie, wzrokiem szukając foteli i puf. Wybrała jeden, losowy, bez specjalnego szyfru w tej szybkiej, krótkiej decyzji.
Dala mu chwilę, aby zając miejsce naprzeciwko. Jeżeli się do tego nie kwapił i wolał stać, kołysząc w ręku filiżankę, uśmiechnęła się tylko pod nosem. Podniosła spojrzenie na mężczyznę, zadbała o to, aby nie dostrzegł sztormu, który wzburzył jej myśli oraz emocje. Wydawało się jej, że już upłynęło wystarczająco dużo czasu, aby rany zdążyły się zabliźnić. Jak się szybko przekonała, był tam tylko strup. Rozdrapała go, czując jak ścieka po niej wąska strużka ciepłej krwi.
- Na Ilos przyjęła nas matka przełożona tamtejszej świątyni. Oprowadziła nas, pozwoliła porozmawiać z uchodźcami, którzy znaleźli u niej schronienie. Wśród osób, moją uwagę przykuła kobieta, od której biły biotyczne, czarne ognie. Podeszłam, chwyciła moja rękę bez ostrzeżenia, szepnęła, ze muszę znaleźć Cicero, a wtedy dach zawalił się nam na głowę. Wygrzebał mnie spod gruzów mężczyzna w pancerzu bez oznaczeń. Twierdził, że szukał tu tej dziewczyny, poszłam z nim, w starych ruinach nie było bezpiecznie na podróż w pojedynkę... - kontynuowała, opowiadając dość szczegółowo o banshee, któóre czciła matka przełożona i jej podopieczni, o ofiarach, które im składali, wierząc, że w ten sposób przedłużą ich żywotność, w końcu o walce, w którą zostali wciągnięci. Ile kosztowało ich wyjście z ruin, jak długo musieli się przedzierać na powierzchnie, gdzie nie było jej statku. Nikt na nią nie czekał. Wyłącznie puste lądowisko oraz nadchodząca burza. Zagryzła od środka policzki, biorąc wdech. Zbliżała się w swojej opowieści do Hirano Tower.
- Mając do wyboru zostanie w zawalonej świątyni, a wezwać pomoc ze statku mężczyzny, podjęłam decyzję, aby iść z nim. Zatrzymałam się w stacji medycznej, aby znaleźć świeże opatrunki. Już z niej nie wyszłam. Nie do czasu wylądowania na Korlusie. To było... Dziwne - zawahała się. Szukała odpowiedniego słowa, była dyplomata, a mimo to miała z tym problem. Nic dokładnie nie oddawało jej wspomnień.
- Nie interesowało ich kim jestem. Żądali pomocy, mojej wiedzy na temat implantów. Nie byłam im potrzebna po to, aby być karta przetargową. Nie przedstawili tak tego. Twierdzili, że potrzebowali lekarza. Często zadawałam sobie to pytanie. Dlaczego ja? Nie praktykuje już od lat, nie jest to żadna tajemnica - odchyliła się na pufie, balansując na granicy wspomnień, które stawały jej przed oczyma, a tym co tu I teraz.


@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

16 mar 2024, o 23:53

Jeśli admirał był zaskoczony tym, że nie walczyła z nim w kwestii tej opowieści czy też nie próbowała jej przed nim zataić, nie dał tego po sobie poznać. W tej kwestii jego koledzy mogli mieć rację - jeśli chciała, mogła odprawić go z kwitkiem. Admiralicja nie miała żadnego wpływu na Radę Cytadeli i w tej kwestii decyzja pozostawała po stronie Fel.
Gdy zaczęła opowiadać, wskazał jej jedno z siedzeń, które dostępne były w obserwatorium. Choć mogli prowadzić rozmowę na stojąco, nie zapowiadało się, by ta rozmowa miała być krótka. Czy też z własnej potrzeby, czy ze zwykłej kurtuazji, zajęli miejsca - jedne z tych, które były wiecznie wolne, bo obserwatorium miało więcej siedzisk niż zainteresowanych nim ludzi.
- Uważa pani, że te... religijne aspekty mają z tym jakiś związek? - spytał, choć bez większego zainteresowania. Choć chłonął z uwagą każde słowo, które wypowiadała Fel, nie była w stanie stwierdzić, czy tego się spodziewał i po niej oczekiwał, czy nie.
Upił łyk kawy, odkładając kubek na stolik obok. Siedzieli naprzeciw siebie na umiarkowanie wygodnych, obitych skórą fotelach. Pochylił się lekko w jej stronę, opierając łokcie o kolana. Splótł dłonie ze sobą.
- Ten mężczyzna, jak się nazywał? - spytał krótko, wychwytując ten szczegół. - To, że nie wykorzystali pani od razu nie oznacza, że nie planowali tego robić. Czy to robiła pani codziennie na Korlusie? Zajmowała się dziećmi, wyłącznie leczeniem i niczym innym?
Widziała w jego spojrzeniu, że notował każdą odpwoiedź.
- Czy może pani opisać ośrodek, do którego pani trafiła?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 00:26

Mogła odprawić go z kwitkiem. Mogła obruszyć się, poczuć się urażoną, iż każe jej znowu do tego wracać. Przeżywać na nowo, odgrzebywać wciąż świeże i bolesne rany. Musiał mieć świadomość, że nie był jedyną osobą, która pytała. Która chciała wiedzieć. Rozmawiała z Radą, z Radną Irissą, Udiną... Nie wiedziała, czy on, bądź ktoś inny w imieniu Admiralicji nie wystąpił już do SOC o kopie. Była człowiekiem, ziemskim obywatelem, ich przedstawicielem. Mieli prawo wiedzieć. A jednak, zamiast obrócić się napięcie i wyjść, zajęła jedno z miękkich krzeseł. Sam powiedział, że grają do tej samej bramki. Że mają takie same ideały i zbliżone cele.
Teraz oczekiwała dowodów, iż nie były to wyłącznie czcze słowa. Farmazony zaczerpnięte od polityków, wśród których także się obracał.
- Tak. Ich fanatyzm popychał ich do zbrodni. Rozsądnym byłoby się dobrze przyjrzeć symbolom i obrazkom na ścianach ruin, tych najniższych fragmentów świątyni. Powiedziano mi, że Przymierze przeczesuje teren. Znaleźliście tam cokolwiek? - odbiła piłeczkę z pytaniem, odpowiedź była po stronie admirała, mogła więc choć na moment odetchnąć. I lepiej przemyśleć kolejne słowa. Przez cały czas, była szczera. Nie kłamała. Tak, jak w rozmowie z Irissą ograniczyła osobę Cassiana do minimum, tak teraz również przekazywała szczegóły na temat Daharisa i jego ludzi w sposób oszczędny.
- Być może działali na własną rękę i władze Sojuszu dowiedzieli się o moim pobycie u nich później, po fakcie, aby od razu zareagować. Nie skupiałam się na tym, nie wtedy. Na statku widziałam dwójkę mężczyzn, choć wyglądał na taki, który wymagał większej załogi do obsługi. Jeden przedstawił się z imienia i nazwiska, Vincenzo Artonis. Tytułował się admirałem floty Sojuszu i to on, bez dwóch zdań tam dowodził. To się wyczuwa - dodała, być może ubiegając kolejne pytanie admirała. Jego postawa, ton głosu, swoboda wypowiedzi i rzucania rozkazów. Nie zdążyła dojść do tego, jaka zawiłość łączyła jego z Daharisem, lecz w tamtym momencie, na statku na Ilos, to on był górą. I tak też się zachowywał w Hirano Tower.
- Rozmawiałam z nim jeszcze pierwszego dnia na Korlusie. To on przedstawił swoje żądania, a także podkreślił, co zrobi, jeżeli odmówię. Złożył obietnicę, że każde dziecko, które umrze, wyląduje w tym mieszkaniu. Nie chciałam sprawdzać prawdomówności jego słów - ściągnęła usta, pojedyncza emocja skruszyła kamienny wyraz jej twarzy, lecz Fel szybko się zreflektowała.
- Przez kolejne, cztery dni, pracowałam z pacjentami i ich wynikami w laboratorium. Był jeszcze jeden lekarz. Asari, użyła sformułowania, że węzły piezo zachowują się u dzieciaków jak u furii w Przymierzu. Wydawała się dużo wiedzieć na ich temat. Pracowała nad metodą spowolnienia namnażania się węzłów. Była blisko, ale brakowało danych. A dane były wyłącznie na tamtej stacji. W międzyczasie zmarła trójka dzieci, z tego co zrozumiałam, regularnie ktoś wracał na stacje z nadzieją, że uda mu się przedrzeć przez hordę i zdobyć potrzebne dane. Wiedząc, że kolejni ochotnicy wylatują, zabrałam się z nimi. Poinstruowałam, jak pobierać tkankę... - w tamtym momencie, widziała w locie szansę, aby wyrwać się z niewoli. Powtórzyła więc to, jej oczy uchwyciły skrawek ziemi gdzieś ponad głową admirała. Potrząsnęła swoją, jakby chciała otrząsnąć się z wspomnień, które obłaziły ją i oblepiały, jak na Aeris ręce husków.
- Stacja, zwana Aeris, znajdowała się przy słońcu Dholen. Doszło tam do wybuchu, dorośli w większości zginęli na miejscu, albo przeobrazili się w coś, co nazywali huskami. Widział ich już Pan w raportach komandora Sheparda. Promieniowanie wywołało też zmianę w dzieciach, stały się furiami. Ostrzeżono mnie, że nie można używać na stacji biotyki, że najmniejsza iskra, a ściągną wszystkie stwory na żer. Po tym, jak udało się zdobyć materiał biologiczny, co praktycznie większa część oddziału przypłaciła swoim życiem, zaczęto opuszczać tarczę, aby promieniowanie spaliło husków i banshee - asari z rozprutym brzuchem, wyciągnęła do niej rękę, a słowa grzęzły jej w gardle. Zamrugała oczyma. Czyjaś dłoń wciągnęła ją w wyrwę w ścianie, objęła ciasno i zakryła usta, podczas kiedy ktoś inny, wystrzeliwał cały magazynek, krzycząc, że żywcem go te skurwysyny nie wezmą.
- Mieliśmy być wtedy w drodze na statek, ale opuszczone osłony zrobiły coś, czego nikt się nie spodziewał. Zaczęła gromadzić się biotyka w rdzeniu, a ta wybuchłaby zanim dotarlibyśmy na statek. Zeszłam więc do rodzenia, jako jedyna miałam gabaryty, aby przecisnąć się korytarzem serwisowym. Nie myślałam wtedy za wiele, chciałam po prostu przeżyć. Tak, jak mi powiedziano, przełaczyłam wajchę w wielkim komputerze zwanym tam Cicero. Nie wiem, co było dalej. Musiałam stracić przytomność, obudziłam się w kapsule medycznej, chyba na statku. Ktoś się nade mną pochylał, a potem szeptał, że jestem już bezpieczna. Że wróciłam do domu. Na Cytadeli dowiedziałam się, że moje wyniki wyglądaja ideantycznie jak u tamtych dzieci, że biotyka ewoluowała i sama stałam się furią - kończąc, patrzyła się w oczy admirała, siedząc niemalże nieruchomo, napięta niczym struna. Dłonie trzymała na kolanach, nie zaciskały się, nie uczepiły materiału. Bardzo po woli odchyliła się, jakby znowu wynurzyła się z głębokiego jeziora, do którego wracała każdej nocy.
- Pyta Pan czy rozpoznałabym wieże, w której byłam na Korlusie? Mając obraz z lotu ptaka, wydaje mi się, że tak. Bardzo dobrze pamiętam piętra, po którym się tam poruszałam. Po których wolno było mi chodzić. Nauczyłam się na pamięć rozkładu pomieszczeń w mieszkaniu, laboratorium, gdzie w korytarzu stali żołnierze Sojuszu, jakie numery były w windzie...

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 00:50

Obecność Cassiana w jej historii zawsze ograniczała się do subtelnego wtrącenia. Obojętnego, nienazwanego żołnierza, jednego z wielu przypisanych do obserwowania jej. W jej historii, jego rolę mógł wypełniać każdy inny i nikt nie powiązałby go z nieśmiertelnikiem wetkniętym za ramę lustra w jej kajucie w I.L.R.C. Nie wiedziała, na ile admirał dostrzegł jej niedokładną odpowiedź na jego pytanie, przekierowanie ku innym faktom, potencjalnie innym ludziom. Ale nie zareagował w sposób wyraźny, zachowując to dla siebie lub zwyczajnie nie zauważając tego małego przeinaczenia.
Ogrom historii, która wydarzyła się na przestrzeni tygodni, wypełniał powietrze pomiędzy nimi. Mężczyzna słuchał w skupieniu, pozwalając jej dokończyć każdą myśl. Gdy skierowała swoje tematy ku działaniom Sojuszu, nazwiskach bojowników, swojej roli w HIrano Tower a także wieży, w której była trzymana, jego uwaga wyraźnie wzrosła. Zapomniał o stygnącej kawie na stoliku obok. Opadł na oparcie kanapy, przyglądając jej się ze skupieniem.
Gdy skończyła, odchrząknął.
- Dziękuję pani za szczerość. To bardzo cenne informacje - powiedział, przysuwając się na krawędź swojego fotela - tak, by móc być bliżej niej. - Pozwoli pani, że rozłożę to na części pierwsze by ułatwić nam rozmowę.
Aktywował swój omni-klucz, przeglądając zapisane w nim dokumenty. Podobnie jak większość ludzi posiadających dostęp do klasyfikowanych informacji, nie widziała nic ze swojej perspektywy - jedynie blask jego ekranu, ale żadnych, choćby odbitych danych, które mogła podejrzeć.
- Jeśli Vincenzo Artonis tam był, może być pani pewna, że wszystkie osoby posiadające jakąś władzę w obrębie Sojuszu były świadome pani obecności - westchnął. - Niestety nie były to tylko przechwałki. Sojusz za naszymi plecami zbudował ogromną flotę, na której czele stoi właśnie Artonis.
Przysunął się, przełączając jakąś opcję na swoim omni-kluczu, która umożliwiła jej patrzenie na jeden z ekranów. Dostrzegła w nim znajomo wyglądający układ, w którego centrum tkwiła planeta Horyzont. Skan układu pozyskany przez Przymierze ujawniał całą armadę statków patrolującą przestrzeń kolonii, a także dezaktywowany statek Zbieraczy na orbicie planety.
- Flota Artonisa powstrzymała atak Zbieraczy na kolonię. Po tym, Horyzont opowiedział się po stronie SST - mruknął, z nutą goryczy w głosie. Przełączył coś na ekranie, a jej oczom ukazały się zdjęcia okrętów. Wykonane przez szpiegowskie drony, nie były wysokiej jakości, ziarno na nich było spore, ale ukazały korwetę o znajomo wyglądającym kształcie. - Rozpoznaje pani?
Venus było mocno przebudowane. Wyłącznie ogólny kształt i elementy poszycia pozostały z jej znajomego statku, cała reszta była nierozpoznawalna. Zamontowane na nim działa i gruby pancerz uczyniły ze statku dyplomatycznego morderczą jednostkę. Pomimo tej całej modernizacji, nowego lakieru, innego poszycia, na boku pozostawiono wielki napis VENUS, jakby w geście dodatkowego splunięcia w stronę tego, co reprezentowało.
- Artonis uczynił z pani statku swoją osobistą korwetę - wyjaśnił, przenosząc okienko ze zdjęciami w górę, by mogła nadal na nie patrzeć jeśli chciała - lub wyłączyć, jeśli wolała tego nie robić. - Na swój sposób, Venus uratowało Horyzont, jeśli jest to jakąś formą pocieszenia dla pani. Ale z danych wynika, że z oryginalnego statku nie zostało zbyt wiele. Oczywiście, sukinsyn zostawił napis.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 01:06

Opowieść, jaką usłyszał admirał, była spójna z informacjami przekazanymi Radzie. Pamiętała, na swoje nieszczęście aż nazbyt dokładnie, co i w jaki sposób opowiedziała Radnej Irissi, a następnie, kiedy była już na siłach, aby wstać z łózka i opuścić szpital, całej Radzie. To samo, kropka w kropkę, usłyszał teraz Konstantin. Uparcie i konsekwentnie, omijała szczególy dotyczące Daharisa. W ten sposób, mogła mu podziękować za wszystko, co zrobił dla niej na Korlusie. Nic nie stało na przeszkodzie, aby rzucić ją na pożarcie Sojuszu, a jednak w pewnym momencie zasłonił ją własną piersią. Chciała wierzyć, że zrobił to bezinteresownie. Z podobnych pobudek, jak ona pomogła jego ludziom. Problem w tym, że po tym, co zobaczyła na nagraniach z Mindoiru, straciła tę pewność siebie. Jakby poznał zupełnie inną osobę, choć tak samo wyglądającą. Łatwiej też pomijało się go w tej historii, kiedy miało się świadomość tych wszystkich sprzeczności.
- Są jeszcze dwie informacje, które powinien Pan usłyszeć, choć Rada opieczętowała je jako ściśle tajne i nie chciałaby, aby ktokolwiek z admiralicji nasze, turian, czy asari miało tego świadomość - z kolejnymi słowami, w związku z ich wagą oraz konsekwencjami, które nakładały przede wszystkim na słuchacza, na nowo przyciągnęły jej wzrok na twarzy admirała. Miała z tyłu głowy ostrzeżenie Ashforda. Nie dawała się więc zwieść pozorom, nie traciła czujności. Obserwowała Konstantina i jednocześnie oceniała.
- Proszę najpierw powiedzieć to, co ma Pan do powiedzenia. Tak faktycznie będzie łatwiej nie zgubić się w natłoku informacji- zgodziła się z nim, milknąć, kiedy mężczyzna połączył się ze swoim omni-kluczem. Nie próbowała podejrzeć danych, które wyświetlał. Czekała cierpliwie tak, jak siedziała. Wciąż idealnie wyprostowana, choć utrzymywanie takiej pozycji nie było wygodne.
Nie bardziej, niż tkwienie na nogach długie godziny podczas posiedzeń.
- Zastanawiałam się nad tym. Nie wierzę w zbiegi okoliczności, dlatego to musiał być większy plan. Najlogiczniejszym wnioskiem byłby ten, że Sojusz zakładał, że wrócę z tamtej stacji do nich, a nie odlecę na Cytadelę z pomocą kogoś od nich - podzieliła się z mężczyzną jednym z wielu wniosków, do których doszła wspólnie z Radą i które musieli uznać za wystarczające w obliczu zbyt małych, namacalnych dowodów, z kolei rozległych niedomówień.
Popatrzyła na nagranie, za zgodą i pozwoleniem admirała przybliżając obraz. Miała przeczucie, co zobaczy na nagraniu. A jednak, uderzył w nią widok kompletnie zmienionego oraz ulepszonego statku, który służył jej wiernie przez wiele lat. Chwilę błądziła spojrzeniem po poszyci, tak znajomym i obcym jednocześnie, aby finalnie pokręcić głową i odsunąć od siebie jego komunikator. Nie tak chciała zapamiętać Venus.
- Proszę mi wybaczyć, admirale, ale mogę podsumować to tylko tym jednym słowem. Co za skurwiel.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 01:17

Wzmianka o dwóch istotnych informacjach nieco wybiła mężczyznę z rytmu. Choć chciał poukładać wszystko dokładnie, tak, by nie wprowadzać dodatkowego chaosu, dostrzegła, że pokusa spytania o nie była w nim silna. Wymiana informacji pomiędzy nimi nie była jednak pogawędką dwójki znajomych. Choć strzelali do tej samej bramki, nadal reprezentowali inne drużyny, które różniły zarówno cele ogólne, jak i metody. Admirał z pewnością nie chciał zdradzać jej wszystkiego tak samo, jak ona filtrowała swoje informacje w odpowiedni sposób. Żadne z nich nie ulegało wrażeniu, że drugie kładzie serce na tacy.
- Oczywiście. Przyznam, że nie wiem, jakie cele wobec Pani miał Sojusz. Nie wiem nawet, czy sam Sojusz je znał. Ich komórki potrafią się wykluczać operacyjnie, nawet po uformowaniu SST nie posiadają jednorodnego rządu. Działamy z bojówką, taka jest prawda - przyznał, niechętnie wypowiadając się na temat Sojuszu, lecz nie pozwalając sobie ulec emocjom, którym zwykle ulegali przedstawiciele Przymierza. - I tak. Skurwiel.
Uśmiechnął się lekko, sięgając po swój kubek z kawą. Gest był krótki, ulotny. Gdy tylko odstawił naczynie z powrotem, upijając mały łyk, na jego twarzy znów zagościła powaga.
- Wróćmy jednak do stacji. Aeris - poprosił, wypowiadając słowo w taki sposób, jakby wcześniej obiło mu się o uszy. Nie wiedziała, jakimi informacjami dysponowało Przymierze. Wiadomość o huskach nie zdziwiła mężczyzny więc mogła tylko wyobrażać sobie, że wywiad wojskowy był nadal w formie. - Przepraszam, że spytam wprost, ale jak udało się pani opuścić Korlus?
Jego plecy znów opadły na oparcie fotela, a omni-klucz stał się nieprzenikniony dla jej wzroku. Mężczyzna był spostrzegawczy, a w tej chwili jego wzrok przenikał ją jak promienie rentgena.
- Niezależnie od tego, jakie cele ukryte posiadał Sojusz, była pani bezcennym aktywem. Jedna z Radnych Cytadeli pojmana przez Sojusz. Mogę wyobrazić sobie co najmniej sto możliwości tego, jak można było to wykorzystać. Pozwolenie na opuszczenie przez panią planetę wydaje się nierozsądne, nawet z uzbrojonym oddziałem pilnującym pani na każdym kroku - kontynuował, metodycznie rozbijając jej informacje na części pierwsze. - Oddział badawczy mógł pobrać próbki bez pani, jeśli faktycznie potrzebowała je pani do pracy. Więc dlaczego znalazła się pani na Aeris?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 01:29

Kąciki jej ust drgnęły, a cień uśmiechu na moment rozjaśnił jej twarz. Mieli jasność co do oceny Vincenza, co nieco podniosło Fel na duchu. Ta zgodność nie sprawiła jednak, że nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, napięcie oraz skupienie pomiędzy ich dwójką prysło. Wręcz przeciwnie. Odnosiła wrażenie, że im bliżej byli sedna, im więcej kart oboje dokładali do stołu, tym atmosfera stawała się bardziej nerwowa. Nie mogli sobie niczego zarzucić, nie widzieli po sobie fałszu, tuszowania faktów.
A mimo to, reprezentowała nie tylko Przymierze, ale również Radę. Musiała balansować na granicy, z której obecności z kolei musiał sobie zdawać sprawę admirał.
- Nie w pojedynkę. Ktoś mi pomógł, jeden z żołnierzy z oddziału, który przeżył. Chciałabym wierzyć, że zrobił to z dobroci serca, wdzięczny za moje poświęcenie dla ich dzieci, ale... Tu też nie mogę mieć pewności. Nie z SST - przyznała. Miała okazję poznać jedną z ich komórek zupełnie inną na pierwszy rzut oka od tego, co zaprezentował Sojusz, kiedy z impetem ujawnił się galaktykom po ataku na Mindoir. I choć podświadomie chciała wierzyć, że nie wszyscy są tam czarno - biali, a odcieni szarości istniało multum, późniejsze wydarzenia oraz informacje, które wypłynęły i do których dokopały się Widma na zlecenie Rady, podważało wiele z tego, co widziała na własne oczy w Hirano Tower.
- To nie takie proste, admirale. Mieli sprzęt, aby pobrać tkanki z martwych osobników, ale potrzebowaliśmy żywych komórek. Takich, które nie odumierają w momencie uszkodzenia pnia mózgu. Plan był prosty, unieszkodliwić huska, pozwolić mu zrobić swoje i wrócić z jego już martwym ciałem zamkniętym w kapsule do innych celów. Nic jednak na tej stacji nie poszło zgodnie z planem. I być może już wtedy powinnam odwrócić się napięcie, zostawić ich tam i spróbować samej odlecieć tym statkiem, ale.... Nie byłabym wtedy lepsza od tych, co strzelali do naszych na Mindoirze - dodała, być może zdobywając się na przesadną szczerość, lecz tylko takie było wytłumaczenie dlaczego w ogóle jej noga stanęła na stacji. Dlaczego nie odłączyła się od nich, kiedy zaczęli ginąć. Wygładziła materiał na swoich kolanach, kontynuując.
- Podejrzewam, że nikt nie wiedział, że będę z nimi na tej stacji. Ich władze na pewno by na nie pozwolili, to oczywiste. Musieli działać na własną rękę, uznając, że żyje ich dzieci jest ważniejsze, niż toczona wojna. Jeżeli to faktycznie prawda, sprawy się komplikują, nieprawdaż admirale? Takie myślenie nie pasuje do terrorystów - dopowiedziała coś, o czym najprawdopodobniej oboje pomyśleli i co rozważali po cichu. We własnych myślach. Jak bardzo rzutowałoby to na ogólny obraz Sojuszu, gdyby wśród nich, byli ludzie, którzy po prostu chcą przeżyć?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 01:43

Jeden z żołnierzy znów wkradł się do ich rozmowy. Choć dla admirała był kimś innym, nie tym, który wyciągnął ją spod gruzów na Ilos, dla Fel wiązał się z pewną obietnicą i nieśmiertelnikiem. Brew mężczyzny powędrowała do góry w lekkim zaskoczeniu, jakby nie spodziewał się takiej odpowiedzi i natychmiast dostrzegła, że nie do końca uwierzył w jej prostotę.
Milczał przez chwilę, zbierając myśli. Jego noga drgała nerwowo gdy zastanawiał się nad odpowiedzią.
- Niezależnie od tego, jaki był cel w trzymaniu pani na Korlusie, wyobrażam sobie, że pani środowisko było ściśle kontrolowane i mało osób znalazło się w pani pobliżu - odpowiedział, ważąc słowa. - Ktokolwiek miał dostęp do radnej Cytadeli, najważniejszego więźnia, jakiego może pozyskać Sojusz, musiał być postawiony tak wysoko w hierarchii SST, że dobroć serca nie wchodzi w grę.
Westchnął lekko, świadomy tego, że teren, na którym się znalazł, był grząski.
- Sojusz wysadził przekaźnik masy, grzebiąc układ zamieszkiwany przez milion istnień. Milion ofiar, które byli skłonni ponieść tylko po to, by zaznaczyć swoją obecność i wygnać nas z Trawersu. - jego głos obniżył się, wtargnął do niego chłód. Mindoir był nadal krwawą, jątrzącą się raną, która nie miała szans się zabliźnić. Układ Baldr przestał istnieć w jednej z największych tragedii w historii ludzkości i żaden członek admiralicji nie potrafił przejść obok tego faktu obojętnie. - Musi mi pani wybaczyć, ale nawet dziesiątka chorych dzieci nie jest warta tak ważnego zakładnika, jakim był członek Rady Cytadeli. Szczerze mówiąc, sam nie zamieniłbym nawet setki, jeśli operowałbym ich sposobem.
Jego omni-klucz brzdęknął powiadomieniem, na które mężczyzna zerknął bez zainteresowania. Słowa, którymi dzieliła się Fel, miały zbyt wielką wagę, by mogły poczekać.
- Kto pani pomógł dostać się na stację? - drążył. - A gdy znalazła się pani na stacji, jak udało się pani wrócić na Cytadelę?

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 01:54

Skinęła głową, potwierdzając jego słowa.
- Jeden lekarz, trzech laborantów i ci sami, pilnujący korytarze żołnierze, którzy słowem nigdy się do mnie nie odezwali - zapamiętała ich twarze, potrafiłaby je odtworzyć, narysować, ale... O nic takiego nie poprosił.
Pozwoliła, aby admirał dał upust swojemu żalu. Nawet, jeżeli nie chciał się w ten sposób odsłaniać przed nią, doceniła szczerość reakcji. I prawdomówność w słowach. Wielu żołnierzy, dosłownie wycierało sobie twarz Mindoirem. Tym, co zadziało się w układzie oraz w samej kolonii. Nie wyczuła jednak, aby Konstantin był kimś, kto wypowiadał się na pokaz. Nie pasował jej do tego schematu, nie był tym typem.
- Muszę Pana rozczarować, admirale. Nie znam odpowiedzi na te pytania. Od miesiąca dociekam, szukam, wracam do tego wszystkie, ale... Nie dostrzegam żadnej, klarownej odpowiedzi. Z perspektywy czasu pojawia się wyłącznie więcej pytań. Jeszcze więcej wątpliwości. Obawiam się, że musiałby Pan postawić przede mną kogoś z Sojuszu, kto byłby w stanie na nie odpowiedzieć. Wtedy może wszystko stałoby się w końcu jasne i oczywiste - dlaczego ona? To pytanie wracało do niej jak bumerang w ilościach, od których ktoś słabszy psychicznie mógłby zacząć rwać włosy.
Przekrzywiła głowę, ważąc w pośpiesznym, trwającym ułamki sekund procesie informacje.
- Nie pamiętam nic od momentu, kiedy wyłączyłam Cicero. Obudziłam się dopiero w kapsule medycznej, ktoś potrząsał moim ramieniem, jakaś kobieta, miała na sobie mundur - opisała tę, która wyciągnęła ją z transportowca, kiedy statek dobił na wklepany na komputer pokładowy kurs, jakim była Mgławica Węża. Odpowiadała już na to pytanie, przemilczała jednak fakt, iż Konstantin oczekiwał, że się powtórzy.
Podobnie jak admirał, uruchomiła swój omni-klucz. Sięgnęła do chmury, a z niej wyciągnęła krótkie nagranie zarejestrowane przez kamery na Mindoirze. Cassian oddawał strzał do cywilów.
- Widmom udało się ustalić, że jednym z żołnierzy, którzy byli ze mną na Aeris, był właśnie on - odparła, kiedy obróciła komunikator tak, aby mężczyzna mógł spojrzeć i dowolną ilość razy odtworzyć krótki film.
- Pozostałym rysopisom nie udało się nadać tożsamości. Udostępnię je Panu bez zbędnych wniosków - drobny gest, dla podkreślania, że wciąż rozgrywają do tej samej bramki.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 02:04

Naturalnym odruchem, potrzebą wręcz było doszukiwanie się logiki w tym, co działo się wokół. Zawalenie się świątyni na Ilos, kradzież Venus, porwanie Fel - wszystko to musiało mieć jakiś cel, nawet jeśli na razie go nie dostrzegała. Ale samo to, że znalazł się gdzieś poza zasięgiem wzroku, tysiące pytań pozbawionych odpowiedzi rozstrajało niezadowolony umysł. Iris nie powinno być na Aeris - nie powinno jej nawet być w Hirano Tower. Miała wiele wartości dla Sojuszu jako radna, nie jako lekarka, specjalistka swojej dziedziny, która nie praktykowała od wielu lat. Nic w tym nie miało sensu i widać było, że siedzącego naprzeciw niej admirała również kłuło to w oczy.
- Rozumiem.
Odpowiedź była krótka, nie świadczyła o tym, czy jej uwierzył, czy też nie. Ale przestał naciskać, nie dociekając ani nazwisk, ani rysopisów osób, które mogły przyczynić się do jej ucieczki. Najwyraźniej nie była to informacja, na której polegał w tym, co planowało Przymierze, a czego najwyraźniej był częścią.
Gdy nagranie wyświetliło się nad jej omni-kluczem, mężczyzna spochmurniał lekko. Jego wzrok śledził błyski karabinów, strzały oddawane w stronę napierającej na port ludności cywilnej. Śledził spojrzeniem oddział, który ufortyfikował wejście. Czerwone symbole Sojuszu wymalowane na ich pancerzach.
- Daharis - mruknął pod nosem pod kątem dowodzącego oddziałem żołnierza. Nie poświęcił mu dalszej myśli, od razu znów sięgnął do swojego omni-klucza, wydobywając kolejne dane. - Radno Fel, nasz wywiad ustalił, że klinika znajduje się na jednym z tych trzech pięter.
Nie padło pytanie o to, która wieża na Korlusie była tą właściwą. Nie padła nawet prośba o to, by ją wskazała. Gdy udostępnił jej ekran, dostrzegła znajomą sylwetkę budynku na tle panoramy Korlusu. Dokładny, trójwymiarowy obraz Hirano Tower, którego ukrytego znaczenia świadome było Przymierze.
Gestem nakazał omni-kluczowi podświetlenie trzech pięter na ogromnej, holograficznej makiecie budynku.
- Wedle naszych informacji, mogła przebywać pani na tym piętrze... - dodał, zaznaczając kolejne. - Nasi technicy odtworzyli widoki, które byłyby widoczne na każdym z tych pięter z ich okien. Czy na ich podstawie, mogłaby zaznaczyć pani to, co wie?
Nie pytając o zdanie, wyświetlił jej prognozowane widoki z okien na podstawie panoramy miasta. Bez problemu rozpoznała na nich, że Przymierze prawidłowo odgadnęło piętro, na którym spała. Widziała też, na którym z trzech podejrzewanych pięter znajdowała się klinika.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 02:16

Znajome nazwisko w ustach admirała dźwięczało jej w uszach. Brzmiało wyjątkowo obco, inaczej, niż kiedy padało z jej ust, bądź sam się odzywał. Zdobyła się jednak na beznamiętność godną Stovorei. Do końca trzymała się kurczowo wersji, iż Cassian był jednym z wielu żołnierzy. Dla niej anonimowym, obcym, który przecinał jej ścieżki wtedy, kiedy musiał. Pozbawiła go charakteru, obdarła z wspólnej kolacji, odwiedzenia cmentarzyska, z obserwacji zorzy i tego, z jaką troską opatrywał jej ranną nogę, kiedy już wyciągnął ich z wyrwy w ścianie, nie pozwalając, aby spojrzała na to, co została z dzielnie broniącego się żołnierza.
Uciekła od tych myśli. Od nieprzyjemnego uścisku w żołądku. Skupiła się na zdjęciach, które wyświetlał admirał. Na miniaturowej mapie, schemacie, dokładnemu odwzorowaniu Hirano Towar. Ta skrupulatność zaskoczyła ją. Patrzyła się na budynek, w którym faktycznie była. Nie padła jej nazwa, nie musiała. Być może mężczyzna założył, że ta nigdy nie padła w jej obecności. Może czekał, aż sama zdradzi, iż wie.
Zmarszczyła nos, dotknęła do obrazu, obrysowując schemat mieszkania, zaznaczając, gdzie były drzwi, jak przebiegał układ.
- Planuje Pan atak na Korlus, admirale? - padło pytanie z jej ust, omni-klucz mężczyzny rzucał refleksy na jej twarz, odbijał światło w oczach.
Zaznaczyła korytarz. Drogę do windy. Miejsca, w których zazwyczaj stali żołnierze Sojuszu, których miała na swojej drodze do kliniki i kiedy z niej wracała.
Naniosła na schemat kształt windy i panel numeryczny, przyciski, które zapamiętała, co nie było trudne w związku z faktem, iż wpatrywała się w nie codziennie i namiętnie.
Zahaczyła dłonią o klinikę. Gabinet lekarki, sala zabiegowa, ambulatorium, magazyn z lekami. Korytarz, drzwi, które były, ale przez które nigdy nie przeszła. Prawdopodobnie schowek na miotły, czy inny składzik. Może magazyn oraz sterylizacja. Jej dłonie poruszały się płynnie, ale oczy w większości śledziły admirała, tylko kontrolnie sprawdzając ruchy i pokolorowane przez nią schematy, którym nadawała nazwę oraz przeznaczenie. Które wydawałoby się, iż ożywają pod wpływem jej działań. Stające się bardziej namacalne, niż tylko wyrwane ze wspomnień.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 02:27

Admirał nie odezwał się od razu. Spoglądał na jej palce, gdy te sięgnęły do podstawionego jej omni-klucza i zaczęły nakreślać brakujące informacje. Korlus tkwił bardzo daleko od Ziemi - i daleko od przestrzeni Rady. To, jak wiele informacji zgromadziło na jego temat Przymierze pokazywało jak bardzo zdeterminowane było wojsko do zdobycia przewagi nad wrogiem. Nie istniały w pełni niewidzialne drony, które mogłyby w nieskończoność latać wokół miasta i skanować otoczenie - skoro posiadali tak dokładne wizualizacje, musieli wysłać ich co najmniej setki. Zdobywanie tak dokładnych schematów musiało być bardzo kosztowną operacją.
- Hirano Tower jest istotnym punktem na mapie Korlusu ze strategicznego punktu widzenia - odrzekł, bacznie obserwując jej ruchy. Tym samym zgrabnie wyminął jej pytanie, nie przyznając się do niczego otwarcie. - Leczyła pani w klinice chore dzieci, ale nie mogę powiedzieć, by inne piętra tej budowli malowały równie ładny obrazek.
Na tyle, na ile pamiętała przeniosła schemat piętra laboratorium. Zauważyła na nim, że nie pokazano jej całości - spory obszar pozostał zaciemniony, tam, gdzie nigdy jej nie zaprowadzono i gdzie nie miała dostępu, ale musiało to admirałowi wystarczyć. Przełączył obraz, zmieniając piętro na inne - tym razem to, na którym tkwiło jej małe mieszkanie, służące za celę. Na tym piętrze wyraźnie zarysowany był korytarz i lokalizacja windy, ale gestem zaprosił ją, by naniosła inne szczegóły na mapę, jeśli je pamiętała.
- Piętra pod kliniką zajmują obszerne laboratoria. Sojusz tworzy w Hirano broń. - dodał, kiwnięciem głowy przytakując, gdy naniosła już wszystko, co pamiętała. - Operacja mająca na celu wyeliminowanie tego zagrożenia rozpoczyna się jutro.
Zamaszystym gestem przeniósł obraz w bok, przenosząc się na kolejne piętro. Rozpoznała je po nieco wyższym widoku z okna - było to piętro, na które zabrał ją Cassian. To, na którym nie miała się zatrzymywać i nie mogła podróżować swobodnie. Piętro, na którym tkwiły kwatery oficerskie.
- Wie pani może co znajduje się na tym piętrze? - spytał, jakby umniejszając słowom, które wypowiedział przed chwilą.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 02:39

Nie poruszała się swobodnie po piętrze, na którym znajdowało się przypisane jej mieszkanie. Znała wyłącznie jego skrawek, skupiający się na korytarzu prowadzącym do windy oraz na drzwiach, które zawsze zamykały się za nią szczelnie. Mimo to, szczegóły, które rzuciły się jej w oczy, jak choćby rozmieszczenie kamer czy ludzi, uwieczniła na makiecie, którą wyświetlał Konstantin. Była córka admirała. Ukończyła program Przymierza dla biotyków. Była też przywódcą, który nigdy nie powinien okazywać słabości. Fakt, że zapamiętała to, czym się podzieliła teraz z admirałem, wydawało się oczywiste.
Nie kryła zaskoczenia, które umknęło jej gardzie, jak tylko admirał podzielił się z nią informacjami na temat przeznaczenia niższych pięter. Nikt się przy niej nie zająknął na ten temat, nie musiał nawet o to pytać, wyraz jej twarzy był odpowiedzią samą przez się. Jakby produkcja broni gryzła się z chęcią niesienia pomocy.
Ale przecież dzieci, w których widziała niewinnych, równie dobrze mogły być dla Sojuszu potencjalną bronią. Oddziałem, podobnym do tego, w jakim służył Ashford.
Pokręciła głową, jakby wzdrygała się przed świadomością, że była tak blisko zagrożenia.
- Jest Pan od kilku dni tematem naszych Posiedzeń. Zmusza Pan Radę do długich dyskusji - zaczęła, ponad obrazem piętra, na którym zamieszkiwał Daharis, wychwytując wzrok mężczyzny. Nie dała mu uciec, nie pozwoliła oderwać się od jej intensywnych tęczówek.
- Zostałam zobowiązana, aby przekazać Panu, iż Rada życzy sobie, aby natychmiast Pan przerwał wszystkie operacje. Zignorowanie tego ostrzeżenia, cytując, będzie miało swoje konsekwencje i Rada nie poprze żadnego pańskisgo działania. Nie udzieli wsparcia, nie ruszy z pomocą, odetnie się za to od operacji Przymierza i oczekiwać będzie, że sama głośno i wyraźnie potępię tę drogę działań na własną rękę - przekazywała oficjalne ustalenia w sposób automatyczny. Jakby te słowa nie wychodziły z jej ust, tylko zostały w nie wsadzone na drodze protokoły. Subtelny mankament, obserwowała z zainteresowaniem, czy admirał w ogóle zwróci uwagę na ten szczegół. Czy wychwyci nagła zmianę w tembrze głosu i sposobie jej wypowiedzi. Sama postawa Fel była identyczna, jak przed minutą. Dawała mu zdecydowanie subtelnie znaki, podpowiedzi, choć równie dobrze mogła pozwolić, aby na tym zakończyło się ich spotkanie, a Rada niezwłocznie dowiedziała, co zmierza admirał. Decyzja, jak to rozegra, znajdowała się więc po jego stronie.
- Proszę się więc dobrze zastanowić, zanim Pan odpowie. Kogo Pan o to pyta? - była Radna, ich przedstawicielka, dyplomata i najwazniejsza figura na szachownicy. Ale była też człowiekiem, nie różniącym się specjalnie od siedzącego naprzeciwko niej mężczyzny.

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 14:58

Nagła zmiana w pomieszczeniu była odczuwalna. Powietrze zgęstniało do tego stopnia, że można by przeciąć je nożem. Admirał zamarł, prostując się nieznacznie, jakby podążanie za odpowiedziami pozwoliło mu odrobinę się zrelaksować. Z początku, jego lekko zaskoczone spojrzenie powędrowało do różnokolorowych tęczówek Fel.
- Ja? - zmarszczył brwi, nie dostrzegając powiązania.
Gdy jednak kolejne słowa potoczyły się z ust Fel, westchnął lekko, jego ramiona opadły w dół, pokazując jej, że nie był zdziwiony jej reakcją - że wręcz się jej spodziewał. Dezaktywował omni-klucz, rezygnując z wszelkich, dalszych prób wyciągnięcia od niej szczegółów, lokalizacji kamer czy też drzwi.
Resztki uprzejmości zostały starte z jego twarzy jak wzór wymalowany w piasku. Spojrzenie mężczyzny spochmurniało, jego twarz ściągnęła się w powadze, ale słowa Fel nie odniosły rezultatu, którego być może oczekiwała.
- Sojusz Systemów Terminusa zniszczył przekaźnik masy, nie tylko mordując milion naszych mieszkańców, ale też pozbawiając nas przestrzeni do życia, unicestwiając cały układ - odpowiedział jej zimno, po dłuższej chwili milczenia. - Nigdy w historii naszego gatunku nikt nie odważył się dokonać takiego aktu terroryzmu. Czy naprawdę Rada oczekuje, że będziemy pertraktować dyplomatycznie? Że nie odpowiemy w żaden sposób na to, co wyrządzono nam na Mindoirze?
Przekrzywił głowę, przyglądając jej się w ciszy, która zapadła na kilka sekund.
- Pani była na Mindoirze. Widziała na własne oczy to, czego dokonali. A to był tylko wstęp. Próba postawienia nas pod ścianą.
Jego palce zabębniły o stolik, o który oparł rękę. Pomimo swoich słów, na swój sposób dyplomatycznych, nie widziała w twarzy admirała miejsca na dyskusję. Nie mówił jej tego w formie kontrargumentów - jedynie wyjaśniał, skąd brało się postępowanie, o którym się dowiedziała.
- Rada nie posiada żadnej władzy nad niezależnymi rządami innych ras. W obliczu krzywdy, którą wyrządził nam Sojusz, nie sądzę, by nakładanie na nas sankcji spotkało się z aprobatą reszty ras przestrzeni Rady - zakończył chłodno. - Ale może być pani pewna, że na takie sankcje jesteśmy gotowi i nie powstrzymają tego, co zostało już rozpoczęte.

@Iris Fel
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: [LUNA] Ośrodek szkoleniowy I.L.R.C.

17 mar 2024, o 15:20

Patrzyła na mężczyznę, kiedy ten odezwał się i stopniowo, mówił więcej. Nie przerywała mu. Nie wtrącała się, nie komentowała. Obserwowała go, oceniała, to wszystko było kluczowe dla jednej - dla niej, osobiście - najważniejszej decyzji.
Od lat była członkiem Rady. Pierwszym człowiekiem, którego zaproszono do współrządzenia. Została wybrana między innymi przez admiralicję, miała nazwisko, ojca admirała, umiała poruszać się w dyplomatycznych kręgach i zyskała cenne znajomości na długo przed tym, jak w ogóle weszła w politykę.
Nie planowała dla siebie takiej kariery. Chciała spełniać się w medycynie, leczyć, odkrywać, badać nowe możliwości, przełamywać to, co wydawało się wtedy niemożliwe. Ta postawa, upór i niepoprawny optymizm towarzyszył jej do dzisiaj. Choć zatarty przez nowe przyzwyczajenia, doświadczenia i bezwzględną a walkę o władzę, zachowała to, kim była. Nie zmieniła się kompletnie, nie zatraciła wartości.
- Przekazałam Panu oficjalne stanowisko Rady. Nic nie mogłam zrobić, cała trójka Radnych była przeciwna i domagała się, aby związać Panu ręce. Był Pan ze mną od początku szczery, uznałam, że powinien Pan wiedzieć, iż z perspektywy Rady, tę wojnę będzie Przymierze toczyć samodzielnie jeżeli zdecyduje się działać na własną rękę - wypełniła swój obowiązek, wolę Rady. Przekazała osobiście admirałowi stanowisko międzygalaktyczne, poinformowała o konsekwencji. Nie był to jednak koniec tej rozmowy, wręcz przeciwnie. Tak naprawdę dopiero się ona rozpoczynała.
- Nie zapytał mnie Pan jednak o moje prywatne stanowisko, admirale - dodała, porzucając oficjalny ton i beznamiętną, wyniosła maskę. Ziemia widoczne przez przeszklony sufit wydawała się być teraz wyraźniejsza, niż dotąd, lecz Iris nie spuszczała oka z mężczyzny.
- Poinformuję Radę o pańskiej odpowiedzi oficjalnie jutro wieczorem. Jakakolwiek nie będzie reakcja, nie zdążą powstrzymać Was, będących już zapewne w drodze do przekaźników - wyciągnęła do niego rękę. Jako Radna nie mogła mu pomóc, lecz jako Iris Fel, mogła choć tak zapewnić wsparcie działaniom admirała i całej operacji Przymierza, od czego nie próbowała go w trakcie tego spotkania odwodzić.
- Czy jest Pan w stanie zabrać stamtąd, z Hirano Tower, przemienione w furię dzieci oraz ich lekarza i umieścić pod nadzorem w placówce Przymierza? Doktor Maketarii wie dużo, ma umiejętności i doświadczenie, którym mogłaby podzielić się z kimś innym, niż Sojuszem gdyby tylko dać jej szansę. Nie jest ich członkiem. Była tam ze względu na pacjentów, rozmawiałam z nią najwięcej ze wszystkich na Korlusie i uważam, że zrobi wszystko, aby im zapewnić bezpieczeństwo. Dosłownie. Ufam, że nie chce Pan zrobić z Hirano Tower drugiego Mindoiru, admirale?

@Mistrz Gry
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Ziemia”