Fakt, że truchła należały do mechanicznych psów, a nie do nich samych to był jeden z niewielu pozytywnych aspektów. Wciąż przede wszystkim nie wiadomo co czeka ich na innych piętrach, nie wyglądało na to, żeby byli szczególnie blisko realizacji zlecenia a zegar cały czas odliczał do mommentu ich przedwczesnego zgonu. Lunie nie podobała się zarówno cisza, jak i fakt, że całkowicie odpuścili całe jedno piętro. Niestety nie było jakoś specjalnie czasu by rozkładać ich strategię na czynniki pierwsze.
-W punkt Anthony. En punto. na potwierdzenie pokiwała głową. Całkowicie zgadzała się z doktorem, że pacjenci nie są ich priorytetem, ani nawet celem. Ona sama miała zrealizować kontrakt z ramienia Błękitnych Słońc, i uratować kogoś o imieniu Isha. Nie znała Ishy osobiście, ale zdążyła się już przekonać, że niektórzy na tej misji, mają do niej osobisty stosunek. Na szczęście jak dotąd nie przeszkodziło to w realizacji samej misji.
Luna uniosła jedną brew do góry i po chwili parsknęła śmiechem słysząc swój własny głos dochodzący z omniklucza Anthony'ego.
-No prosze... Taki seksowny głos. Jakby się dało ustawić tak, żeby opowiadał jakieś sprośne historie, to rezultaty byłyby fenomenalne. powiedziała by zaraz potem podzielić się czymś co właśnie spostrzegła z resztą.
-Ktoś od nich zapętlił kamery, identycznie jak my przed chwilą. Znaczy to, że nie mamy podglądu na to co tutaj się tak naprawdę dzieje... Joder! rzuciła tylko widząc ładunek wybuchowy tuż za drzwiami windy.