Dystrykt Doru to obszar położony najbliżej kluczowych systemów utrzymujących stację w takim stanie, w jakim jest teraz. Pewnie dlatego jest jednym z najbardziej chronionych. Znajdują się tutaj takie mechanizmy jak system uzdatniania wody, główny system wentylacyjny czy stacja centralna kolumny nośnej.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Rozpadlina

28 lis 2023, o 15:00

Obrazek "Rozpadliną" ochrzczono nowo odkrytą, niezbadaną sekcję stacji, którą prawdopodobnie zamknięto i usunięto z map stacji stulecia temu. Zdaniem sceptyków, Rozpadlina to wyłącznie wydrążone w skale korytarze kopalniane, w których wnętrzu nie znajdzie się niczego poza kamieniami i starym powietrzem, jednak od czasu odkrycia wejścia do niej, extranet huczy od teorii spiskowych. Proteańskie artefakty, cenne surowce, przestrzeń zdatna do życia - każda teoria stanowi argument dla rzesz ludzi organizujących swoje ekspedycje do jej wnętrza.
Tylko jedno jest pewne - nikt do końca nie wie, jak wielka jest zamknięta sekcja ani co takiego skrywa. Żadna ekspedycja dotychczas nie wróciła, choć nie ostudza to zapału kolejnych śmiałków próbujących swojego szczęścia.
Nieliczni spoglądają w stronę tego odkrycia z przestrachem. Niektórych tajemnic pogrzebanych przez litościwy czas nie powinno się odkrywać na nowo.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

28 lis 2023, o 15:38

Obrazek Przeciśnięcie się przez stworzoną w drzwiach dziurę nie sprawiało problemu nikomu poza Kiru i Krogulem, którzy potrzebowali zaczerpnąć ze swojego źródełka finezji by nie zabrać metalowych wrót ze sobą. Od razu gdy znaleźli się po drugiej stronie, smród zgnilizny nieco zelżał, a tych, którzy nie mieli na swoich głowach hełmu, przywitał podmuch powietrza przypominający do złudzenia wiatr.
Choć nie było tego widać z początku w ciemności, od razu wyczuli, że znaleźli się w znacznie większym pomieszczeniu niż poprzednie. Ich kroki niosły się echem w nieskończoność, znikając w mroku i tańczących na ścianach, pomarańczowych refleksach. Rozpadlina nie była tylko wdzięcznym, metaforycznym określeniem na niewinne skrzyżowanie - była czymś większym, znacznie większym.
- Jest większa niż sobie wyobrażałam - szepnęła Tela, gdy powoli zbliżali się do krawędzi ogromnego urwiska. Podłoga korytarza kończyła się gwałtownie, a zaraz za nią czekał ich powód ich przybycia w to przeklęte miejsce - zapomniana sekcja. - Jesteśmy... no co najmniej w pierwszej setce osób, które to miejsce widzą od może tysięcy lat. Nieźle, co?
Gdy stanęli obok asari, dostrzegli to, co tak podziwiała. Ogromna, wydrążona w skale przepaść wydawała się nie mieć ani granic, ani dna. Pomarańczowa łuna rozświetlała jej wnętrze, choć nie widzieli jej źródła - być może były to jakieś antyczne światła, a może porozkładane przez inne ekspedycje flary. Pomarańczowy blask sięgający ku nim z czeluści, których końca nie byli w stanie dostrzec, sprawiał wrażenie, jakoby Rozpadlina była przedsionkiem samego piekła.
Nela pisze:Patrzcie. Są poziomy.
Nela wskazała palcem na nieregularność w skale - lub w ścianie? - kilkadziesiąt metrów pod nimi. Przepaść nie była w żaden sposób foremna ani gładka i po chwili wychwycili to, co wskazywała im asari - dziury. Przejścia dalej, może korytarze kopalniane, a może inne obszary sekcji, do których prowadziła Rozpadlina. Pierwsze z nich znajdowało się killka metrów pod nimi, ale następne poziomy były dalej - ostatni, który widzieli, musiał leżeć co najmniej sto metrów niżej.
- O, ktoś zostawił nam liny - uśmiechnęła się Tela, podchodząc kilka metrów w bok i badając mocne, metalowe sznury, które jakaś inna ekspedycja pozostawiła po sobie. Ich sposób zawieszenia był bardzo skomplikowany, ale na pierwszy rzut oka wydawały się stabilne. Najwyraźniej w ten sposób inni poruszali się wgłąb Rozpadliny by ją zbadać. - Jak miło!
Tela pociągnęła za jedną z lin i, uznając, że to wystarczające, uśmiechnęła się do nich zachęcająco.
- To co, zaczynamy od samego dołu?
Nela pisze:Chybaś oszalała.
- No co? Najlepsze co nas czeka na pewno będzie na dole!
Nela pokręciła głową, wyraźnie poirytowana swoją siostrą.
Nela pisze:Inne ekspedycje nie wróciły stąd nie bez powodu. Zacznijmy od pierwszego poziomu i ruszajmy wgłąb. Jak coś pójdzie nie tak, ewakuacja będzie prostsza. Poza tym uzyskany nieprzerywany skan do mapy, którą tworzy Thescia.
Jej siostra westchnęła ostentacyjnie.
- Równie dobrze wszyscy mogli pozdychać na samym wejściu - zauważyła, podbródkiem wskazując miejsce, z którego przyszli. - Ja bym poszła od dołu do góry.
Nela pisze:Ja od góry do dołu.
Nela, spochmurniała, przeniosła spojrzenie ze swojej siostry na pozostałych, czekając, aż oni podejmą decyzję.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Rozpadlina

28 lis 2023, o 23:11

- Wolał bym nie mieć racji. Partyzantka rzadko jest jednorazowa i pewnie znajdziemy więcej pułapek dalej. - Mruknął jak zawsze niezadowolony, przerzucając trupy i pomagając z bombą, jeśli trzeba było. Pewnie kroganin miał by lepsze szanse na przetrwanie niż on, gdyby jebło, ale czy to tak naprawdę ważne? Po drodze przyglądał się zwłokom, ale żadne nie wyglądały na ich cel, ani na asari, ani na nikogo innego z szukanych.

Wchodząc dalej, podając rękę komuś kto potrzebował pomocy, jeśli ktoś potrzebował, stanął na krawędzi Rozpadliny. Ktoś kto nazwał to miejsce, musiał stąd wrócić, skoro tak trafnie nazwał tą dziurę.
- Lasciate ogne speranza, voi ch’intrate. - Rzucił sentencjonalnie i odchrząkną, zerkając na Krogula. Tłumacze pewnie przełożyły każdemu jego słowa na ich języki Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tu wchodzicie.- Czy jakoś tak. Dante czytałem po angielsku, ale ten kawałek kopie dupe i nawet pasuje. - Zarechotał, spoglądając w dół i również dostrzegając poziomy. Zdjął na chwilę hełm by zaczerpnąć powietrza i sprawdzić czy cuchnie siarką. Jeśli to jest jakiś żart na temat Dante Alighieri, każdy poziom będzie wariacją na temat grzechu, po drodze będą walczyć z demonami i bossami, a na koniec trafią na lodowe dno, by po pokonaniu szatana wyjść do czyśćca, to się ostro wkurwi. Tak, bardziej znał Boską Komedię z antycznej gierki Dante Inferno.

- Jestem za tym by iść od dołu. Tak czy siak trzeba będzie wracać, a jeśli na dole jest szatan to chociaż zajebiemy go wypoczęci. - Wyraził swoją opinię, zabezpieczając hełm na miejscu i podchodząc do liny. Był gotów skakać jako pierwszy. Szkoda, że nie miał plecaka odrzutowego, jak typy z Inicjatywy Andromedy. Taka zabawka była by przydatna teraz, na Horyzoncie i chuj wie kiedy jeszcze.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

1 gru 2023, o 20:54

Na wyświetlaczu jej omni pokazała się kolejna wiadomość od Neli, przesłaniając na chwilę wyniki kolejnego skanu. W pierwszej chwili Tori pomyślała, że krótkie polecenie skierowane jest do niej samej i uniosła głowę, ze ściągniętymi brwiami zerkając na asari, ale po chwili zorientowała się, że pozostali otrzymali podobną wiadomość - przez pomyłkę, ze zdenerwowania czy po prostu w pośpiechu komunikat skierowany do Teli trafił do całej grupy. W milczeniu mimowolnie przysłuchiwała się wymianie zdań między siostrami, nie zamierzała jednak się odzywać. Nie miała rodzeństwa, nie wiedziała jak się może czuć ktoś, kto w stercie napotkanych ciał mógł odnaleźć zaginioną siostrę, ale mogła się domyślać, że to nie było miłe doświadczenie dla żadnej z nich. A to, że okazywały zaniepokojenie w inny sposób było z kolei naturalnie - Nela mimo że korzystała tylko z komunikatora była bardziej ekspresyjna i żywiołowa, z kolei Tela wzbudzała w Tori większą sympatię, reagując w sposób bardziej zrozumiały i spokojny.

Odsunęła na bok rozmyślania nad sprawami rodzinnymi i skoncentrowała się na pracy. Ciał było sporo, pobieżny skan dawał jedynie ogólnikowe rezultaty. Gdyby jednak chciała zająć się dokładniej każdym z ciał, spędziłaby w tym śmierdzącym rozkładem i śmiercią korytarzu przynajmniej kilka godzin, więc musiała sobie pozwolić na kompromis. Co ciekawe, mimo, że przyczyna śmierci we wszystkich przypadkach nie była naturalna, ciała znajdowały się w różnym stopniu rozkładu. Skupiła się głównie na tych odciąganych z prowizorycznej barykady, a gdy kolejny ze skanów uwidocznił pojedynczy postrzał w głowę jako przyczynę śmierci, zastanowiła się przez chwilę. Jeden strzał. Egzekucja? Ofiara? Czy może strzały wprawnego snajpera?

Odkrycie przez Carlosa zaminowanych zwłok niemal na spodzie makabrycznej bariery sprawiło, że Tori cofnęła się do tyłu, robiąc pozostałym przejście by zbadać i unieszkodliwić ładunek, albo odciągnąć zwłoki na bezpieczną odległość. Gdy okrążała całe związane z tym zamieszanie by powrócić do badania zwłok, czujniki jej pancerza zakomunikowały spadek temperatury - skądś, z wnętrza stacji, przez jakąś szczelinę ciągnęło chłodnym, wręcz zimnym powietrzem. Czy to właśnie ta fala chłodu sprawiła, że zwłoki bliżej zaspawanego przejścia zachowały się w lepszym stanie? Było to możliwe, ale by to potwierdzić musiałaby przeprowadzić szczegółowe badania by określić czas zgonu, a na to nie miała ani narzędzi, ani czasu. Skupiła się zatem na jednych zwłokach, bezimiennego ludzkiego mężczyzny, który również zginął od strzału w głowę - próbowała na dwuwymiarowym obrazie skanera zlokalizować pocisk i dokonać jego analizy, by określić z jakiej broni pochodził. Czy ofiara została zastrzelona z małokalibrowego pistoletu, a morderca stał twarzą w twarz z ofiarą? Czy może większy kaliber wskazałby karabin snajperski? Odpowiedź na to pytanie mogła być dość istotna dla ich ekspedycji - w końcu już za chwilę przekroczą zaspawane drzwi i wejdą w nieznane. Jeśli czekał na nich snajper, mogli się przynajmniej jakoś zabezpieczyć i przygotować na spotkanie z szaleńcem. Bo nie wątpiła, że ten, kto zadał tyle śmierci i cierpienia był szalony. Normalna istota inteligentna nie zrobiłaby czegoś takiego.

- To nie są przypadkowe ofiary - oczekując na wyniki analizy pocisku uniosła wzrok spoglądając na Telę i odezwała się półgłosem, ale tak, by i pozostali ją usłyszeli - Ktoś mordował ich metodycznie. Pojedynczy strzał, prosto w głowę - dotknęła hełmu martwego mężczyzny, pokazując otwór wlotowy pocisku - Albo było to coś na kształt egzekucji, czy może ofiary, albo ktoś strzelał z daleka i robił to celnie... Za to jedno jest pewne - wszyscy zginęli mniej-więcej w tym samym czasie. To była rzeź, masowy mord. Żadna walka czy potyczka.

Chwilę później przejście stało otworem, a grupa pojedynczo weszła do środka. Po raz kolejny Tori uderzyło jedno - przejście było zaspawane od zewnątrz, potem przykryte zaminowanymi zwłokami. Niemożliwe, żeby to zrobił ktoś od środka. Znaczyło to, że ten, który zastawił pułapki i zapieczętował przejście albo leżał martwy w korytarzu, albo wyszedł na zewnątrz, unikając rozgłosu jako ocalały odkrywca Rozpadliny. Uciekał - lub uciekali - przed czymś, co odkryli wewnątrz? Czy może po prostu chcieli powstrzymać kolejnych śmiałków by w odpowiednim momencie zgarnąć całą chwałę, zasługi i tantiemy dla siebie?

Tuż za przejściem jej ciało otoczył błękitny blask biotycznej bariery - od tej pory znajdowali się na Nieznanym i Tori nie miała zamiaru ryzykować bardziej, niż to było konieczne. Ale mimo postanowieniu, podążyła za Telą do skraju urwiska i zajrzała w jego głąb, powoli wyłapując w półmroku wskazywane przez drugą z sióstr asari wejścia, czy może poziomy.

- Niesamowite - w jej głosie brzmiały emocje gdy potwierdziła słowa Teli - To jak badanie nowo odkrytej planety. Jesteśmy jak pionierzy w dawnych czasach.

Wpatrywała się jak urzeczona, obserwując jednak kolejne otwory, starając się w nich dostrzec cokolwiek, co ułatwiłoby podjęcie decyzji na temat ich dalszej drogi. Jakiegoś ruchu, refleksu odbitego światła, czy choćby kształtu, który mógłby się z czymś kojarzyć - choćby z kolejnymi zwłokami.

- Od dołu - dołączyła się do głosowania przytakując Teli i Carlosowi - Jeśli będziemy badać wszystko po kolei schodząc w dół, to na końcu i tak czeka nas wspinaczka w górę, do wyjścia. Jeśli zaczniemy od dołu, przy odrobinie szczęścia zrobimy po prostu spacerek po kolejnych poziomach. Poza tym, jeśli tu są liny, to znaczy, że ktoś przed nami już się na dno opuścił. Może właśnie Vela i jej grupa? - odwróciła się i spojrzała Neli w oczy - I teraz czeka na ratunek, a każda minuta naszej zwłoki jest dłużącym się w wieczność, pełnym bólu i cierpienia oczekiwaniem na pomoc która nie nadchodzi?
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Rozpadlina

2 gru 2023, o 13:43

Tym razem obyło się bez bycia saperem i Thescia odnotowała jedynie położenie „uzbrojonych” zwłok na mapie. Nie była zbyt zadowolona z przeszukiwania pozostałych trupów. Obejrzała znaleziony karabin z każdej strony.
– Ktokolwiek finansował tamte grupy, nie spał na Kredytach, skoro latali z takim szmelcem – stwierdziła z niesmakiem, mimo wszystko zabierając go na drogę. Broń to broń, nawet jeśli stara. Nigdy nie było wiadomo, co miało ich czekać na nich po drodze.

Ruszyła śladem drużyny, ponownie uruchamiając sondę. Z nosem w Omni-kluczu prawie potknęła się o własne nogi i spóźniła się na podziwianie widowiskowego krajobrazu Rozpadliny. Paroma kliknięciami nakazała dronowi rundkę dookoła ich poziomu, by dobrze zmapować sam wlot (lub wylot?) urwiska. Wychyliła się nieznacznie do przodu, by spojrzeć w dół i ocenić dokąd zjadą na linach.
– Ja bym szła od góry – stwierdziła po chwili zastanowienia. – Mówiłyście o martwej strefie wewnątrz sekcji. Pchanie się w sam środek bez wcześniejszego rekonesansu nie ma dla mnie sensu. Idąc po kolei, mamy szansę dowiedzieć się, na co w ogóle się przygotować. Na tym waszym znalezisku było coś ciekawego? – zagadnęła Kiru i Mola.
Wolała upewnić się, że wszyscy mieli okazję wykonania swojej część kontraktu. Bywała zwolenniczką wchodzenia z buta w sam środek akcji, ale widok nieodkrytego lądu (i wielka chęć dokładnej jego dokumentacji) nieco ją hamowała.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

2 gru 2023, o 14:22

Przesuwanie ciał było dla Krogula czynnością... zupełnie neutralną. Czasem się do kogoś strzelało, a czasem przesuwało czyjeś zwłoki, żeby wleźć do złowieszczej dziury w której nie było nikogo od tysięcy lat. Pomógł nieco Kiru, jednak na szczęście przejście nie było jakieś wyjątkowo solidne i drzwi ustąpiły łatwo pod naporem muskularnej yaghanki. Zresztą Krogul sam pamiętał, jak wyrwała o wiele większy kawał żelastwa na Horyzoncie, aby stworzyć z niego barierę, która kupiła kilkanaście cennych sekund ich hakerce, więc nie spodziewał się niczego innego tutaj. Kiedy Kiru torowała przejście, obrócił głowę do Mola, który przyniósł mu swoje znalezisko. Zmarszczył brwi, czytając je, po czym skinął głową.

- Dobra, zaraz się to pokaże reszcie. Któryś z naszych celów jest w tej stercie? - spytał, samemu jeszcze przeglądając szybko trupy, a także słuchając uważnie informacji, jakie przekazała im Tori. Pojedyncze strzały, hmmm. Dość dużo tych pojedynczych strzałów, co mu się nie podobało.

- Jak na moje, to brzmi jak jakieś automatyczne systemy obrony. Ciężko jest wystrzelać precyzyjnie tyle osób naraz, jeszcze jak mają pancerze na sobie i tarcze. Na wszelki wypadek chyba lepiej będzie założyć te jebane hełmy. - zasugerował, samemu zakładając swój. Krogańska regeneracja była solidna, ale nawet oni potrafili zginąć od strzału rozwalającego czaszkę i mózg, a on nie miał zamiaru tak zdechnąć.

Przechodząc dalej, sam przystanął na krawędzi i gwizdnął pod nosem. Rozpadlina robiła wrażenie. Ciekawe co tam dokładnie się znajdowało. Kopalnie, teraz porzucone po tym, jak wszystkie cenne minerały udało się wydobyć? Czy coś innego? I skąd biła ta jebana poświata?

- Dante? Nie sądziłem, że też lubisz literaturę. Chociaż mnie jeden typ polecał bardziej Miltona, ale nie udało mi się jeszcze dorwać. - skomentował, nieco zdziwiony, że rajdowiec z Horyzontu nie był jedynym żołdakiem, który lubi antyczną ziemską literaturę.

Na dyskusję odnośnie tego, gdzie zacząć przeszukiwania, wzruszyl ramionami.

- Te liny w ogóle sięgają aż na dno? - spytał Krogul, wychylając się, aby przyjrzeć im nieco lepiej i spróbując ustawić przybliżenie w hełmie tak, by dowiedzieć się czegoś więcej. - Ja chyba bym wolał zacząć od góry i zejść dopiero na dół, bo potem będziemy mieli cały czas pod górkę. A i chuj wie, czy nawet jak na dół zleziemy, to nie ma gdzieś tam przejścia jeszcze głębiej i w efekcie będziemy rozkrakiem między niezbadaną górą i niezbadaną głębią. A jak się martwicie o kogoś na dole, to równie dobrze mogli też zacząć stamtąd i wyjść prawie na górę, więc zdychają teraz trzy piętra pod nami. Nie wiemy tego. - wzruszył ramionami, a jego ton był dość obojętny. To ostatnie go niewiele obchodziło, więc chyba wolał metodycznie zacząć od góry i schodzić w dół, ale był emocjonalnie bardzo przywiązany do tej opcji. Na pytanie Thesci obrócił się i wyjął datapad.

- A właśnie, Klawisz to wygrzebał. W chuj pomocne, nie powiem. Jakby nie można było kurwa napisać konkretów, tylko "czyha tam śmierć", no kurwa. Nie znoszę takich zjebów, dobrze im tak, jak zdechli. Jak któryś z was by miał nadawać wiadomość do reszty albo co, to niech napisze konkret, co go zajebało dla potomnych, a nie takie farmazony. Ale no, wiemy tyle, że jest tam gdzieś jakaś spalarnia i ten Leszek co się na ścianie podpisał, to pewnie gdzieś tam zdechł. - skomentował, kopiując wiadomość i rozsyłając wszystkim na omni-klucze.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

3 gru 2023, o 14:32

Niestety po zdjęciu płyty nie powitały krwiożercze potwory z mackami, żywcem wyjęte z widów, tylko wąskie przejście prowadzące do kolejnej części sekcji. Wyrwa, przez którą musiał się przecisnąć mrucząc obelgi pod adresem tego kto przyspawał płytę, architekta tej sekcji i całej stacji w ogólności.
- Prawda, jakby nie mógł napisać, że tego Leszka zżarły zmutowane vorche albo inne dziadostwo. Bo na ten moment mógł równie dobrze zachlać na robocie i wpaść do tej spalarki. - stwierdziła.
Pójście prosto na dół miało niewątpliwie swoje plusy. Dzięki temu mogliby zmierzyć się z czymkolwiek załatwiło poprzednie ekipy z pełnymi siłami i zapasami. Jednak z drugiej strony zejście na dół dziwnie przypominało wejście prosto do leża pełnego drapieżników, z którego nie będą mieli szybkiej drogi ucieczki.
- Głosuję za górą. Jeśli coś nas zaatakuje na dole i będziemy musieli się wycofać, władujemy się prosto na pułapki, które byśmy rozbroili idąc od góry. A sądząc po minach i czymkolwiek co zabiło tamtych w korytarzu jest więcej niż pewne, że jeszcze na jakieś natrafimy. - powiedziała po chwili. Cokolwiek siedziało na dole, czekało tam już od tysięcy lat więc równie dobrze mogło poczekać jeszcze trochę aż utorują sobie drogę. - Możemy też się rozdzielić, ale w vidach takie rozwiązanie raczej średnio działało.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

5 gru 2023, o 19:18

drobiazgowa analiza medyczna - tori
50% + 20% [medycyna] - 20% [trudny test] - 20% [rozkład] = 30%
Rzut kością 1d100:
62

zejście na poziom 1 wytrzymałość lin
Przy wyniku mniejszym niż 20 wykonywany jest rzut na zagrożenie. Gdy wytrzymałość liny dotrze do 0, lina się zrywa.
Nela, Tela, Carlos -10, Tori, Thescia -5, Mol -5, Kiru -20, Krogul -20
Rzut kością 8d100:
36, 90, 1, 73, 30, 10, 14, 63


zagrożenie
Carlos, Kiru: +30 [zerwana lina], Mol +0
A<30<B<60<C
Rzut kością 3d100:
61, 27, 5


amortyzacja upadku carlosa - tori
A<20<B<60<C
Rzut kością 1d100:
40


obrażenia - upadek:
Kiru
Pancerz: 800 - 300 = 500
1 rana

Carlos
Pancerz: 935 - (500*0.75 [amortyzacja tori]) = 560
2 rany

spostrzegawczość
30%
Nela, Tela, Carlos, Tori, Thescia, Mol, Kiru, Krogul
Rzut kością 8d100:
40, 65, 39, 16, 26, 5, 25, 26




wytrzymałość lin: [36, 90, 0, 73, 25, 5, 0, 43]
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

5 gru 2023, o 22:28

Pomimo najlepszych starań doktor Te'erii, asari zwyczajnie nie miała czasu na dogłębną analizę medyczną trupów. Wybrane przez nią ciało było stosunkowo dobrze zachowane, mimo tego rozkład, jego zniszczony pancerz i pośpiech skutecznie utrudniały wykrycie od jakiego rodzaju broni zginął mężczyzna. Czy też był to szwadron snajperów, jeden sprawny rewolwerowiec czy zautomatyzowane systemy - tego nie mieli się dowiedzieć w tym momencie.
- Chyba mi translator szwankuje - mruknęła strapiona Tela, gdy Carlos wypowiedział cytat, którego nie zrozumiała. - O czym wy mówicie?
Nela pisze:Kroganin interesuje się poezją.
Mina, która przemknęła przez twarz Sidoris była Krogulowi znajoma - mieszanka niedowierzania i lekkiego uznania, świadcząca o jej uprzedzeniach względem krogańskiej rasy, którym nietypowe zainteresowanie i wiedza Macbetha kompletnie zaprzeczyły.
- A lubicie poezję asari? - zapytała w odwecie, usiłując w jakiś sposób zagaić choć ciężko było powiedzieć, czy faktycznie leży to w kręgu jej zainteresowań. - Tylko nie mówcie mi, że tą matki Octavii, bo ciężko mi się te wysrywy czyta tak szczerze.
Rozpadlina była głęboka. Gdy stali na krawędzi, wypatrując końców przygotowanych przez kogoś lin, nie dostrzegali nic w jej głębinach poza pomarańczowym blaskiem otchłani. Dziura wydawała się nieskończona, jakby gdzieś tam, na dnie, wychodziła na pustkę kosmosu, przeszywając Omegę na wylot.
- No nie? - Tela łokciem trąciła stojącą obok doktor Te'erię. Na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech, wbrew wszystkim złym znakom, jakie napotkali na swojej drodze. - Gdzie wasz duch przygody? Jesteśmy odkrywcami!
Nela w tym czasie z zapałem odczytywała wiadomość przesłaną jej przez Mola za pośrednictwem Krogula. Zmarszczyła brwi, czytając zniekształconą notkę po kilka razy nim wyłączyła swój omni-klucz, nie znajdując w jej treści niczego satysfakcjonującego - niczego poza kolejnymi pytaniami.
- No niech wam będzie, pójdziemy od góry - westchnęła Tela, podchodząc do jednej z lin. Było ich łącznie osiem - dokładnie tyle, ile ich. - Ale gdy się rozdzielimy, pewnie wszyscy umrzemy, więc wolałabym nie. A jeśli już, to ja zaklepuję miejsce z tobą - dodała, puszczając Kiru oczko.
Liny były metalowe, mocne, lecz brakowało karabińczyków, które mogliby przyczepić sobie do paska. Pozostało im owinąć je wokół swoich dłoni i stóp, co było dalekie do ideału - ale sam fakt tego, że tutaj były, był dogodny.
Nela pisze:Mówiłam ci, żeby wziąć liny.
- Oj przestań, przecież są - prychnęła kobieta, owijając sobie jedną z lin wokół przedramienia.
Nela pisze:A co, gdyby nie było?
- No dobra, wygrałaś - mruknęła, rezolutnie podchodząc do krawędzi i powoli opuszczając się w dół. - Założyłyśmy się o to, czy Rozpadlina to faktycznie dziura, czy tylko taka metafora... O kurwa, nie patrzcie w dół.
Jakby na złość, jej słowa sprawiły, że Nela natychmiast spojrzała za siebie i mocniej chwyciła linę. Gdy stracili grunt pod nogami, trzymając się lin i opierając stopy o prawie pionową ścianę, rozpadlina wydawała się jeszcze większa niż wcześniej. Pomarańczowa otchłań spoglądała w ich serca gdy z wolna opuszczali się w dół, ważąc każdy krok, każde poluzowanie swojego chwytu. Liny trzeszczały pod naciskiem rękawic ich pancerzy, szorowały po skalnych występach i metalowych płytach, zahaczały o wystające druty zbrojeniowe, czyniąc ich wędrówkę mało przyjemną.
- Już prawie - sapnęła Tela, zatrzymując się na chwilę. Pierwszy poziom znajdował się prawie bezpośrednio pod nimi, ale musieli przejść nieco w prawą stronę po ścianie, co okazało się równie taksujące co schodzenie w dół. - Widzicie tę półkę skalną?
Wejście na poziom - dziura w ziemi - posiadało wystającą platformę, która była ich celem. Liny napinały się coraz mocniej, ich chwyty w odruchu wzmacniały się, lecz parli do przodu.
Aż do pierwszego, głośnego trzasku.
Carlos nie widział uszczerbku na swojej linie, gdy wybierał ją z pozostałych. Nawet w blasku latarki wyglądała zwyczajnie, mocno, lecz najwyraźniej była nadwyrężona. W jednej chwili uparcie trzymał się skalnej ściany, dążąc do półki znajdującej się kilka metrów pod nim, a w drugiej serce podeszło mu do gardła. Tela krzyknęła, gdy mężczyzna odkleił się od ściany i runął w dół, potrącając przy tym Kiru. Yahganka, podobnie jak Krogul, była w pełni świadoma swojego obciążenia na linie, jednak ta znosiła wszystko dzielnie - aż nie trafił ją Carlos. Pod siłą nagłego szarpnięcia, lina Heidr Varah pękła.
Yahganka wylądowała na metalowej platformie z mało zgrabnym walnięciem, prosto na swój prawy bark. Brown miał mniej szczęścia - odbijając się od kobiety, leciał z większej wysokości, z większym impetem i gdyby nie biotyczna smuga, która wzięła jego ciało w objęcia w ostatniej chwili, wyhamowując część prędkości, rozkwasiłby się na platformie jak robak na szybie promu. Te'eria zdążyła w ostatniej chwili i choć złapała Browna w swoje pole efektu masy, ten i tak uderzył o ziemię, waląc w nią swoim biodrem i niemal miażdżąc nagolennik o gruzowisko.
- O pani, o kurwa - sapnęła Tela, pośpiesznie schodząc na dół. - Żyjecie?
Bark Kiru był spuchnięty i obity, jej naramiennik wygiął się do środka jak tania, metalowa płyta i jakiś jego element uwierał ją mocno, wbijając się w tkankę. Nagolennik Browna był strzaskany a jego biodro bolało tak mocno, jakby pogruchotał sobie kości - a czy faktycznie to zrobił, tego nie był w stanie w pancerzu sprawdzić.
- Połatamy was - zapewniła ich Sidoris, podczas gdy jej siostra chwyciła pozostałe liny i, używając prostego kompozytu, tymczasowo przytwierdziła je do krawędzi platformy by nie uciekły.
W tym czasie, dron Thescii radośnie, niczym się nie przejmując, pomknął do przodu, wgłąb starego korytarza, aż nie zatrzymał się na skrzyżowaniu kilkanaście metrów przed nimi.
Wchodząc do środka, idąc jego tropem, wszyscy poza siostrami Sidoris i Carlosem dostrzegli drobne plamki krwi pomiędzy odłamkami zawalonego sufitu. Prowadziły do lewej odnogi, ledwie widoczne w świetle latarki. Droga na wprost była zablokowana.
Nela pisze:Słyszycie to?
Po piknięciu omni-kluczy zapadła cisza. Gdy żadne z nich nie wykonywało ruchów, nie stawiało kroków, nie oddychało nawet przez chwilę, do ich uszu dobiegł stłumiony głos wypowiadający jakieś słowa zbyt ciche, zbyt rezonujące echem, by byli w stanie je odszyfrować.
- Co robimy? - szepnęła Tela, spłoszona odgłosami, które sugerowały, że nie są tutaj sami.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

7 gru 2023, o 22:11

Zmarszczyła brwi, przyglądając się przesłanej przez Krogula wiadomości, powoli odcyfrowując słowo po słowie. Faktycznie, była niejasna, nie dawała żadnych punktów zaczepienia ani nie pozwalała nawet w najmniejszym stopniu domyślić się tego, co spotkało jej nadawcę. Czym była spalarnia? Co się tam wydarzyło? Sądząc po wpisie, najwidoczniej któregoś z członków ekspedycji spotkało tam coś zdecydowanie nieprzyjemnego - zginął? Zaginął? Doznał jakiegoś urazu? Ostatnie zdanie sugerowało pierwszą opcję... Co mogło tak wystraszyć nadawcę? Wiedziała, a może raczej zdawała sobie sprawę z faktu, że wchodząc do Rozpadliny ryzykowali zdrowiem i życiem - gdyby było inaczej, ktoś z poprzednich ekspedycji by już zdążył wrócić i w chwale odkrywcy rozpowiedziałby o tym, co znalazł w środku. Niewiedza o tym co ich może w środku czekać podsycała zarówno ciekawość, jak i niepokój, a wiadomości tego typu jak ta znaleziona przez drella zdecydowanie nie działały kojąco.

Westchnęła, ale jej rozmyślania przerwał początek toczącej się obok dyskusji na temat... poezji? Też im się zebrało na takie dywagacje. Na szczęście temat szybko zmienił się w rozważania na temat sposobu i drogi eksploracji Rozpadliny i już wkrótce walne zgromadzenie odrzuciło jej sugestię, wybierając drogę zaczynając od górnych poziomów. Gdy decyzja została podjęta, Tori wzruszyła tylko ramionami. W sumie było wszystko jedno, równie dobrze mogą natrafić na poszukiwane osoby już za najbliższym załomem skalnym. Niedogodnością będzie jednak fakt, że im niżej dotrą, tym dłuższa czekać ich będzie potem - raczej dość żmudna i powolna - podróż z powrotem do miejsca startu. Ale decyzja była demokratyczna, a Tori z doświadczenia wiedziała, że najemników nie ma nawet sensu przekonywać do swoich racji, pozostawało tylko się podporządkować woli ogółu.

Nie miała doświadczenia we wspinaczkach, ale zsunięcie się na wyglądającej na solidną, stalowej linie kilka metrów niżej nie wydawało się być jakimś wielkim wyzwaniem. W teorii. Gdy chwyciła linę i powierzyła jej swoje życie i zdrowie zdała sobie sprawę z faktu, że odziane w pancerne rękawice dłonie nie dają aż tak solidnego uchwytu jak by sobie tego życzyła. Próbowała to rekompensować opierając się stopami o co większe występy skalne i po chwili złapała rytm, posuwając się krok po kroku w dół. W głębi duszy podziękowała pozostałym za decyzję o opuszczenie się tylko kilka metrów w dół, na najbliższy poziom - dzięki temu mogła liczyć na to, że nie będzie musiała się wprawiać w alpinistyce dłużej niż to było konieczne. Powoli, metodycznie przesuwała się w dół, starając się nie zwracać uwagi na trzeszczenie lin i zgrzyt pancerzy ocierających się o metal i koncentrując się jedynie na wyszukaniu kolejnego oparcia dla stopy i na pewnym uchwycie dłoni.

Głośny trzask, okrzyk Teli i kotłowanina tuż obok niej sprawiła, że gwałtownie przekręciła głowę, dostrzegając dwa ciała lecące w dół. Szarpnęły nią gwałtowne emocje strachu i niedowierzania i zareagowała zupełnie odruchowo, koncentrując się na spadających. Nie myśląc nawet o tym, że ryzykuje iż sama zaraz spadnie wyciągnęła dłoń, jakby chciała złapać tych, którzy odpadli. Jej podświadomość odpowiedziała natychmiast, koncentrując biotyczną falę energii będącą niejako przedłużeniem jej ramienia - błękitna, biotyczna smuga sięgnęła mężczyzny, w którym Tori nagle rozpoznała Carlosa i otoczyła go polem efektu masy na moment, zanim ten uderzył z głośnym trzaskiem o skalną półkę i znieruchomiał tuż obok Kiru, która spadała razem z nim. Tori wpatrywała się w dwa leżące ciała przez dłuższą chwilę, zanim ruszyła ponownie w dół, tym razem szybciej niż dotychczas. Jej buty chwilami ślizgały się nie mogąc złapać oparcia, ale już po chwili asari znalazła się na półce, podchodząc do rannych. Czy jej reakcja cokolwiek dała? Czy nie próbowała ich złapać zbyt późno? Stojąc już pewnie na półce uruchomiła ponownie swój skaner medyczny. Przez głowę przemknęła jej myśl, że jak tak dalej pójdzie, to nie powinna go nawet wyłączać - na każdym kroku badała, skanowała i analizowała jakieś zwłoki, teraz do kompletu zaczynała badać obrażenia członków własnej ekspedycji. Jeszcze na dobre nie zagłębili się w Rozpadlinę, a już mają dwójkę rannych...

Ukucnęła tuż koło Teli, przy leżących, omiatając oboje promieniem skanera - Daj żele - podniosła wzrok na Mola czekając, aż skaner wyświetli informacje na temat stanu Carlosa i Kiru - Muszę spróbować ich poskładać jeśli mamy wszyscy iść dalej. Jak się czujesz? Możesz mówić? - zerknęła ponownie na Carlosa, który jak się wydawało ucierpiał mocniej niż yaghanka - Co cię boli? - nawet nie zauważyła, że w emocjach zapomniała o swoim zwyczajowym "panowaniu" do niego.

Na jej omni pojawiło się znów okienko z wiadomością od Neli i uniosła głowę, zerkając w kierunku wejścia do korytarza, w którym zniknęła reszta. Co się tam działo? Kolejne zwłoki? Raczej nie, w końcu martwi raczej nie wydają niepokojących dźwięków.

- Co się tam u was dzieje? rzuciła tylko, zerkając w wejście po raz ostatni zanim odwróciła się z powrotem do Carlosa. Teraz był jej pacjentem i nie zostawi go dopóki nie upewni się, że mężczyzna będzie mógł iść dalej o własnych siłach, ale ciekawość i niepokój sprawiał, że pilnie nasłuchiwała odpowiedzi od pozostałych.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Rozpadlina

8 gru 2023, o 09:55

Zarechotała, słysząc komentarz Krogula odnośnie notatki. Miał rację – tak samo jak Kiru – ale po kimś, kto lubował się w poezji, spodziewałaby się większego poszanowania dla niedopowiedzeń. Biedny Leszek. Nie dość, że coś go zajebało, to jeszcze nie mieli okazji go pomścić, bo nie wiedzieli co.
Nie wypowiedziała się w kwestii ulubionej poezji. Znała tylko te wiersze, które czasem cytował Krogul, a było ich niewiele, bo znali się od niedawna. Poza tym i tak ich nie zapamiętywała.

– Jak myślicie, co tam spalali? – zagadnęła niezobowiązująco, szykując się do zejścia po linach. Moment bezwładnego zawieszenia, jaki miał ją czekać za chwilę, wciąż wzbudzał nieprzyjemne uczucie na dnie żołądka, od momentu w którym o mały włos nie poszybowałaby w próżnię. Dlatego teraz upewniła się trzy razy, że lina dobrze się trzyma, zanim opuściła się piętro niżej.
– Może ludzi – snuła dalej pogodne teorie. – A gdyby Rozpadlina była jednym wielkim krematorium Omegi? Ale by były jaja. I pasowałoby to do tej pomarańczowej łu… o kurwa!
Lina trzasnęła, a Kiru i Carlos polecieli w dół. Thescia zamarła, przyglądając się całej scenie w niedowierzaniu, a po głuchym łup przyspieszyła nieco, żeby czym prędzej sprawdzić, czy nic im się nie stało.
– Ale fart, że mamy biotyka z szybkim refleksem, dobra robota – mruknęła do Tori, pochylającej się nad rannymi. – A wy – tu wskazała palcem zarówno na Yaghankę, jak i Browna – wybierzcie sobie bardziej epicki sposób na śmierć.
Głupio by to brzmiało na nagrobku: „Tu leży Carlos Brown, co się poślizgnął i spadł", zaraz obok „Tu leży Kiru, co też spadła, przez Browna."

Tymczasem sonda beztrosko mknęła przez Rozpadlinę, bezproblemowo wykonując swoją robotę. Diro zerknęła na omni-klucz i podążyła jej śladem, zdeterminowana, by pilnować własności.
– Dołączcie do nas, jak się pozbieracie – rzuciła, oddalając się w kierunku korytarza.
Zagłębiła się w przejście, pomagając sobie latarką. Świeciła pod nogi, żeby sprawdzić, czy po drodze nie ma kolejnych ładunków wybuchowych, ale w chwili gdy rozległ się dziwny odgłos, rozejrzała się po suficie. Krew.
Zacisnęła zęby.
– Na pewno nie idziemy w tamtym kierunku – szepnęła do Teli, wyjmując pistolet. Szybkim kliknięciem aktywowała sondę bojową na kluczu. – Wywabmy to do nas, jak tamci się poskładają.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

8 gru 2023, o 22:09

To, że misja zjebywała się już na samym początku stawało się powoli tradycją. Właśnie taka myśl towarzyszyła Kiru gdy patrzyła na lecącego ku niej Carlosa. Niestety nawet gdyby zdążyła zareagować to jej lina, już i tak napięta do granic możliwości, nie zniosłaby tak gwałtownej zmiany pozycji. Pozostawało jej więc jedynie przygotować się na nieuniknione uderzenie i lot w dół. Tak jak się spodziewała lina nie wytrzymała gwałtownego szarpnięcia i pękła z głośnym trzaskiem posyłając ich oboje w dół. Yahganka nie miała czasu by odwrócić się tak by wylądować na nogach, Mogła jedynie spróbować odwrócić się tak by zminimalizować szkody.
- Kurwa mać zaklęła podnosząc się do pozycji siedzącej by odpiąć uszkodzony naramiennik i obejrzeć bark. - Żyjemy, ale Brown chyba nieźle się poobijał! - odkrzyknęła. Mogła się założyć, że gdyby któryś z biotyków w ostatniej chwili nie wyhamował jego upadku to z człowieka zostałaby mokra plama, ewentualnie worek połamanych kości. Ludzie zdecydowanie byli zbyt delikatni a przyjmowanie tego rodzaju upadków. - Przydałyby się mediżele– stwierdziła poruszając ramieniem i krzywiąc się lekko gdy opuchnięte tkanki zaprotestowały przeciwko takiemu traktowaniu. Na szczęście żadna kość nie wyglądała na złamaną i chlapnięciu żelem wszystko powinno być w porządku. Znacznie gorzej wyglądała sytuacja z samym naramiennikiem, który teraz wyglądał prawie jak precel. Jeśli nie udałoby jej się go naprawić przy użyciu standardowych metod to byłaby zmuszona całkowicie z niego zrezygnować.
- Przy odrobinie szczęście to może być jeden z celów. Szkoda, że ten dron nie ma kamery.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Rozpadlina

8 gru 2023, o 22:21

Wszystko szło dobrze, prawie bezmyślnie schodził po tej linie. Wędrówka w dół powinna być prosta, na szkoleniu złaził po linie cały czas, później jako dorosły często używał liny, kabla albo rury by zejść gdzieś niżej. Nawet zaczynał sobie nucić jakąś rockową balladę.
Trzask. Co do kurwy? Pomyślał Brown czując bezwładność oraz nagłe uczucie spadania. To nie powinno się stać, ale jednak spadał. Krzyknął odruchowo lecąc w dół jak lalka, spadając prosto w dół. Odruchowo puścił linę i zaczął rozkładać szerzej ramiona by się czegoś złapać, ale wyglądało to bardziej jakby planował wznieść się do lotu. Dlatego plecaki skokowe powinny być powszechniejsze. Upadek nie był by tak straszny.
Z łomotem uderzył w masywną kosmitkę kilka metrów niżej. Nie chciał, może chciał się złapać jej liny, ale nie chciał w nią uderzyć. Jękną z bólu, czując jak pancerz stłumił siłę uderzenia. Zaczął się obracać bez kontroli, powoli obracając się na bok. Już widział jak półka niżej zbliża się jak na spowolnionym widzie.
Znowu pomyślał o swoich bliskich. O swojej córce, o swojej byłej żonie, o przyjaciołach. Przez myśl mu przebiegły wspomnienia z dzieciństwa i młodości. Jaki on wtedy był śliczny, ogolony i miły. Może nie miły, ale milszy. Inaczej by przecież nie miał żony.
Błękitna poświata była miłym zaskoczeniem. Jakiś biotyk usiłował go łapć. Pewnie któraś asari. Nie stawiał na Te'erie, bez niego miała by zmartwienie mniej. Biotyka jednak go nie zatrzymała i wciąż spadał. Pewnie nie na śmierć, ale na pewno na kolejny bolesny uraz. A mógł odpalić umocnienie, jak na Horyzoncie, kiedy z rusztowania skakał. Czemu do cholery zawsze musi zrobić sobie coś poważnego jak bierze robotę na Omedze? Jak nie podpalenie to roztrzaskanie...

Uderzył z impetem o ziemię.

Uderzył z impetem i coś głośno trzasnęło. Wrzasnął krótko, ale niemal natychmiast siła uderzenia wypchnęła mu powietrze z płuc. Prawie stracił przytomność z bólu, kiedy stara, wadliwa lina w zwojach jak węże opadła na jego pogruchotane ciało. Odruchowo obrócił się na plecy, ignorując ból, ale nie mógł zrobić nic więcej. Yagh nie walnęła ani na niego, ani obok niego, za to widział jak przez mgłę, w mroku, jej kończynę zwisającą z półki wyżej.
Wszystko działo się nierówno. pojawili się inni członkowie wyprawy, ktoś go zaczął badać. Niebieska twarz pojawiła się na chwilę przed nim jakby wyraźniejsza. Usłyszał słowa i poczuł ból w strzaskanym udzie, na które spadł.
Jęknął tylko w odpowiedzi, nie mogąc dobyć słowa. Jak się czuję? Jak jebany karaluch pod butem! Chciał wołać. Sięgnął drżącą, niepewną dłonią w kierunku uda, które pewnie wyglądało jak masa mięsna na hot dogi. Miks mięsa, skóry, kości i jakichś odpadów. Plecy go też trochę bolały, ale nie aż tak jak udo.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

9 gru 2023, o 01:39

Krogul parsknął lekko, widząc minę Teli - po prawdzie to niektóre polecane klasyki go nudziły, ale warto było czytać te rzeczy tylko po to, żeby widzieć potem zdziwienie i szok na twarzach rozmówców, do których docierało, że nie jest aż tak bardzo stereotypowym Kroganinem. Chociaż, oczywiście, większość stereotypów o swojej rasie powielał. Na pytanie o poezję Asari skrzywił się nieco.

- Próbowałem, ale kurwa... w chuj nudne. Ze trzy autorki i większość pierdoli same porównania do biotyki. Jedną znalazłem tylko, co jakieś erotyki pisała, to nawet było niezłe, bo zrobiła całą serię, każdy z perspektywy innego kochanka i całość przyrównywała do księżyców czy tam planet z waszego rodzimego układu gwiezdnego, także no, nawet spoko. Ale jak wam coś przyjdzie do głowy, to podrzućcie, może ruszę. - odparł, doskonale wiedząc, że jest jakieś 75% szans na to, że zapisze sobie polecajkę i nigdy więcej na nią nie spojrzy. Ale, zawsze pozostawało 25% nadziei.

Kiedy zbliżyli się do lin, oczywiście sprawdził najpierw trzykrotnie swoją, nie ufając za grosz sprzętowi pozostawionemu przez poprzednie - martwe - ekspedycje. Nie wiadomo było, która była dostosowana do ciężaru Krogan, więc wolał parę razy mocniej szarpnąć, niż przekonać się już w Rozpadlinie, że chuj bombki strzelił. Wtedy usłyszał też pytanie Thesci o to, co mogło być spalane na dole. Wzruszył ramionami.

- Póki co to wszelkie nadzieje na wypłatę dla tych, co byli przed nami. - rzucił nieco ponuro, chociaż w sumie perspektywa Thescii była bardziej... praktyczna i może pesymistyczna jednocześnie. A może po prostu każda stacja potrzebowała pozbywać się nie tylko ciał, ale i wszelakich innych odpadków, i po prostu o to chodziło? Sprawdzą to, prędzej czy później.

Skoro z liną wszyskto wyglądało w porządku, razem z resztą ruszył na dół, by po chwili... cóż, ujrzeć lot Carlosa oraz - co gorsza - Kiru. Ze swojej pozycji nie mógł nic zrobić, ale nawet odetchnął... może nie z ulgą, ale satysfakcją, że ani jedno, ani drugie nie zdechnie po bitce ze Zbieraczami z powodu durnej liny.

Zeskoczywszy na płytę pierwszego z poziomów, przystanął na moment, patrząc jak ich medyczka sprawniej się zajmuje pacjentami, niż on byłby w stanie kiedykolwiek. Poza tym tylko kiwnął głową ku Yaghance.

- Trzymasz się? Potrzebujesz żelów na to? - wskazał brodą jej bark, ale zaraz też ranami zajęły się pozostałe medyczki, więc w sumie machnął ręką. Yaghanka to twarda baba, nie da się byle gównu tego rodzaju rozłożyć. Najwyżej będzie chodzić bardziej podkurwiona.

Skinął na Mola, i razem z dronem podążyli w głąb korytarza, ostrożnie stawiając kroki. Krew przed nimi była pierwszą oznaką wewnątrz samej Rozpadliny, że coś może być nie tak. Miał zamiar się na niej skupić, kiedy polecono mu posłuchać odgłosów z drugiego korytarza. Zmarszczył brwi, po czym szybko wystukał wiadomość:
Może skitrajcie się jakoś po tamtej stronie, blisko zawalonej części, a ja mogę ściągnąć na siebie uwagę po tej stronie i zobaczymy co to.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 60
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

10 gru 2023, o 14:05

Drell podążał razem z grupą, dystansując się od toczonych dyskusji i sporów, całą swoją uwagę koncentrując na rozglądaniu się wokół, w poszukiwaniu zagrożeń, które niewątpliwie na nich czekały w Rozpadlinie. Liczba ciał na samym wejściu była wyraźnym, niczym uderzenie pięścią w twarz, sygnałem, że nie byli tutaj na wycieczce krajoznawczej. Wiadomość, którą znalazł przy jednym z trupów niewiele mu mówiła, nie udało mu się także oszukać ludzi z gangu Farkasa, czy jak mu tam było. Tak czy siak, swoje znalezisko pokazał Krogulowi, oraz wysłał do Asari, która wolała porozumiewać się pismem. Gdy przyszło zaś do wyboru pomiędzy schodzeniem na sam dół, a zaczynaniem eksploracji od góry, Mol opowiedział się po stronie swojego szefa. Udawanie się na samo dno wydawało się zbyt ryzykowne, a Mol, choć nie był tchórzem, to cenił swoje życie i bezpieczeństwo. Nie zamierzał ryzykować, gdy można się było przygotować i wybrać bezpieczniejsze opcje. Koniec końców decyzja została przez nich podjęta "demokratycznie" i trzeba było zejść po linach. Mol zsuwał się po swojej ostrożnie, nie ufając wytrzymałości przedmiotów, które nie należały do niego Poruszał się sprawnie i zwinnie, starając się nie spędzać więcej czasu bez stałego gruntu pod stopami, niż było to konieczne. Jego zmartwienia okazały się być słuszne, bo jedna z lin pękła, co niemal doprowadziło do tragedii. Mol chociaż chciał, to nie miał jak zareagować, by uratować dwójkę kompanów przed upadkiem. Szczęśliwie, jedna z Asari zapobiegła najgorszemu, a dwójka ich towarzyszy przeżyła, chociaż była poraniona.
Drell wkrótce do nich dołączył, oceniając wzrokiem ich obrażenia, a później rozejrzał się, by rozeznać się w terenie, na jaki trafili. Nie podobała mu się ta Rozpadlina, podobnie jak nie potrafił "polubić" Omegi. Całe to miejsce przypominało mu klatkę, stalową i bezduszną, brudną i zaniedbaną. Z tych jakże filozoficznych rozmyślań wyrwała go jednak wiadomość Neli, a później dziwny dźwięk. Drell odruchowo dobył pistoletu, szukając źródła hałasu.
-Witamy w horrorze, brakuje tylko potwora grającego z nami w podchody. - skomentował cicho, podążając krok w krok przy Krogulu.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

11 gru 2023, o 17:16

Zapasy: -3 medi-żele (1xKiru, 2xCarlos)

skuteczność pomocy lekarskiej tori:
-30 [doświadczenie]
A<50<B<90<C
Rzut kością 1d100:
97


Kiru
Pancerz: 500 + (3x120) = 800

Carlos
Pancerz: 560 + (3x125) = 935

Zapasy:
[MOL, +7 do bycia trafionym] Torba z medi-żelami [7 sztuk]
[TORI, +4 do bycia trafionym] Torba z omni-żelami [4 sztuk]
[KIRU] Torba z amunicją [15 sztuk]
[THESCIA, +10 do bycia trafionym] Torba z prowiantem [20 batonów proteinowych, 20 saszetek z elektrolitami]
[CARLOS, +10 do bycia trafionym] Torba z ładunkami wybuchowymi [5 sztuk]
[KROGUL] Torba z granatami zapalającymi [5 sztuk]
Ostatnio zmieniony 11 gru 2023, o 22:06 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

11 gru 2023, o 21:49

Wyświetl wiadomość pozafabularną Idea Rozpadliny jako wielkiego krematorium Omegi zaintrygowała Telę, która, pół żartem, pół serio, natychmiast przytaknęła, kiwając energicznie głową. Jej siostra, jak zwykle, miała jednak z goła odmienne zdanie gdy szykowały się do zejścia na pierwszy z poziomów niżej.
Nela pisze:Chujowe to krematorium patrząc na to, ile trupów na ulicach.
Gdy z hukiem wylądowali na platformie, niektórzy w nieco lepszym stanie niż innym, dno Rozpadliny wydawało się równie odległe, co u góry, choć z tego miejsca było lepiej widać kolejne poziomy - nierównomierne dziury w ścianach, przypominający rozdarty w połowie system tuneli. Diro, patrząc wokół z tą nową perspektywą, zauważyła, że zmapowanie całości miejsca będzie bardziej skomplikowane, niż jej się wydawało.
Ból był tępy, ale ścisnął klatkę piersiową żołnierza jak imadło. Skan medyczny Te'erii wskazał jej, że, jakimś cudem, kość nie była złamana, tylko mocno otłuczona. Zarówno Brown, jak i Heidr Varah powinni móc postawić się na nogi z pomocą zwykłych żeli oraz szybkiej naprawy ceramicznych płytek. Gdy wstępny szok uleciał z jego organizmu, do Carlosa zaczęła również powracać mowa, a kojące działanie doktor Te'erii usunęło z jego głosu zalęgłą w nim chrypkę. Asari sprawnie operowała zarówno łataniem ich obrażeń, jak i pośpiesznym utwardzaniem pancerza, lecz gdy ich dwójka wstała na równe nogi, wyczuli słabość w miejscach oblepionych omni-żelem. Instynkt, oraz wiedza Tori, podpowiadały im, by nie nadwyrężali się w tych rejonach.
- Aleście pierdolnęli - parsknęła śmiechem Tela, teraz, wreszcie, gdy widziała, że nic im się nie stało - wszak wcześniej śmiać się byłoby w złym guście. - Musimy się jakoś lepiej asekurować na następne zejście.
Tela ochoczo ruszyła do przodu gdy reszta została już profesjonalnie pozbierana przez ich lekarkę. Te'eria zauważyła, że już połowa ich wspólnych zapasów omni-żelu zniknęła, zabrana przez ten niefortunny upadek. Niedługo pozostanie im tylko to, co każdy miał ze sobą - a to nie tak wiele.
Korytarz rozszczepiał się na trzy odnogi. Podobnie jak przedsionek Rozpadliny, ściany i podłogi były tu stare, a powietrze lekko zatęchłe. Nie słyszeli szumu pracujących systemów podtrzymywania życia i nie widzieli żadnych kanałów wentylacji. Ściany były częściowo pokryte metalem, częściowo wyzierała spod niego czysta skała, w którą wbudowana była Omega. Panował całkowity mrok, który rozpraszały wyłącznie ich latarki i, na krótką chwilę, błysk aktywowanego przez Nelę pancerza technologicznego.
Ślady krwi były czerwone, co mogło oznaczać wiele - oraz nic.
Pierwsza odnoga prowadziła na wprost i zasłaniało ją gruzowisko. Kiru po krótkiej inspekcji, gdy dotarła na miejsce, zauważyła, że pewnie byłaby w stanie odblokować przejście ładunkami wybuchowymi. Druga odnoga, prowadząca w lewo, upstrzona była czerwonymi plamami krwi - ich kolor mógł im mówić wiele, a zarazem nic. Nie widzieli za to ciała. Gdy stanęli blisko korytarza, zauważyli kawałki zawalonego sufitu, które częściowo blokowały przejście i utrudniały widoczność, nawet z promieniami latarek.
Ostatnia odnoga była tylko częściowo zasłonięta. Za dużymi odłamkami sufitu korytarz prowadził do przodu, a w mroku nie dostrzegli źródła dźwięku, co wymuszało na nich ruszenie do przodu.
Nela ruszyła za Krogulem jako pierwsza.
- Ejże, to niebezpieczne! - żachnęła się jej siostra, chwytając kobietę za ramię. - Niech Krogul to sprawdzi. Odbije się za obrażanie naszej poezji przynajmniej.
Nela wyszarpnęła wściekle rękę z jej uścisku i machnęła nią w powietrzu, wyciągając pistolet ze swojej kabury. Podeszła do pierwszej ze skał i zatrzymała się jednak, przenosząc wzrok na Krogula.
Nela pisze:Prowadź, wielkoludzie.
Z Krogulem na czele, część ekspedycji wyruszyła w stronę tajemniczych odgłosów. Za kroganinem ruszyli Kiru, Carlos, Mol oraz Nela, a towarzyszyła im jarząca się w mroku sonda bojowa Thescii, której właścicielka została z tyłu dla własnego bezpieczeństwa, w towarzystwie lekarki.
Korytarz był długi, w powietrzu unosił się kurz i jakieś drobinki. Promienie latarki z trudem walczyły z wszechobecnym mrokiem, gdy stłumione odgłosy wabiły ich do przodu, lecz dłuższą chwilę nie dostrzegali ich źródła. Po kilku metrach, zorientowali się, że powód zniekształcenia odgłosów był prosty - odbijały się echem od gładkich ścian korytarza, który wzmacniał i naginał coś, co po kolejnych kilku metrach zaczęło brzmieć jak... mowa.
Gdy zbliżyli się na tyle blisko, że ich translatory zaczęły wychwytywać zniekształcone słowa, wcześniej przeraźliwe dźwięki teraz okazały się wyłącznie rzucanymi schodami. Na samym końcu korytarza znaleźli jedno ciało, z którego wydobywały się dźwięki. Spod brzucha opancerzonego batarianina wydobywała się słaba poświata i gdy butem przewalili je na bok, znaleźli aktywowany datapad, którego stłumione zdania wreszcie stały się głośne i wyraźne.
- Każdy krok, jaki podejmuję, jest krokiem w stronę mojej niezależności. Jestem twórcą swojego losu. Moja przeszłość mnie nie definiuje. Mogę zdobyć wszystko, czego pragnę. Jestem wart każdego kredyta, jaki zarabiam - dudnił datapad, wysyłając w świat pozytywne afirmacje. - Moje możliwości są nieograniczone jak niebo pełne gwiazd. Nie jestem niewolnikiem. Przyniosę im dumę. Jestem bohaterem mojego narodu...
Gdy kroki oddalającej się grupy ucichły, skrzyżowanie, na którym pozostały trzy kobiety znów stało się martwe, ciche i puste. Sonda mapująca ochoczo krążyła wokół Diro, gotowa na posłanie w kolejny wskazany przez nią zakamarek, chwilowo pozbawiona celu. Tela wierciła się w miejscu, wyraźnie poirytowana tym, że muszą czekać - lub tym, że Nela jej nie posłuchała.
- Myślicie, że usłyszymy, jak będą tam walczyć o życie? - spytała, uśmiechając się krzywo. Jej wzrok przemknął z jednej kobiety na drugą. - Może tam pójdziemy za nimi? Jakby coś tam było, to już by ktoś krzyczał i...
Umilkła, gdy jej ciałem przemknął prąd.
Wszystkie to poczuły. Intuicja pojawiła się niczym igła wbita u podstawy ich czaszki. Te'eria poczuła wibrację ciemnej energii na swoim karku, muśnięcie biotyki, której odrobinę wyzwoliło jej ciało bez udziału jej świadomości. Diro zaswędziały płytki pancerza, jak zawsze, gdy wyczuwała niebezpieczeństwo.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że coś na nas patrzy?
Sidoris poderwała się, obracając wokół ze swoją latarką. W jej dłoniach od razu znalazła się strzelba, a na twarzy kobiety pojawiło skupienie. Promienie ich latarek podążały w wiele kierunków, natrafiając na to samo - puste ściany, gruzowisko, ślady krwi.
A wtedy natrafiły na coś innego. Dwa, niebieskie punkty jarzące w ciemności, w głębi korytarza, przy których schroniły się w oczekiwaniu na pozostałych. Punkty poruszały się lekko, jak oczy dyszącego zwierzęcia, odległe, schowane za jednym z odłamków sufitu kilka metrów od nich - w odnodze korytarza, której wejście zdobiła krew.
- Co to kurwa jest? - sapnęła Tela i, jakby na dźwięk jej słów, dwa świecące punkty poruszyły się gwałtownie.
Powietrze przeszył głośny, niski, gardłowy warkot, w którym nie było niczego ludzkiego. Wściekła obietnica złożona przez bestię, która chwilę później ruszyła w ich kierunku, umykając promieniom latarki.
Tak głośna, że jej echo dotarło do znajdujących się daleko, w innym korytarzu, członków drugiej grupy.
- O matko! - wrzasnęła Sideris, cofając się ze strzelbą w dłoni.
Bestia, czymkolwiek była, nie potrzebowała żadnej zachęty.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

13 gru 2023, o 21:29

Kolejne wyniki skanu zaczęły zapełniać wyświetlacz omni-klucza, a Tori ledwo dosłyszalnie odetchnęła z ulgą. Emocje wypadku minęły, teraz przyszła czas na pracę. Według skanera Carlos miał więcej szczęścia niż rozumu, Athame z sobie tylko wiadomych powodów oszczędziła najemnika, który nabawił się tylko dość poważnych - i zapewne bolesnych - stłuczeń i poza tym okazał się być całkowicie zdrowy, przynajmniej na ciele. Przez chwilę w głowie Tori pojawiła się myśl samozachwytu - gdyby w porę nie udało się spowolnić upadku Carlosa, mężczyzna mógł być teraz w znacznie gorszym stanie.

- Spokojnie - słysząc będący jedyną odpowiedzią jęk mężczyzny odezwała się miękkim głosem jakby mówiła do dziecka - Wygląda na to, że jedynie obił pan sobie zadek i raczej do wesela powinno się to zagoić - ich spojrzenia skrzyżowały się a Tori zza szyby hełmu puściła do Carlosa oko - Proszę nie ruszać, biodro dostało najmocniej - dodała poważniejszym głosem, odsuwając dłoń Carlosa starającego się wymacać najbardziej bolące miejsce przez uszkodzone płyty pancerza - Zaraz pana posklejam, medi-żel zadziała przeciwbólowo i powinien pan móc chodzić, nie trzeba będzie pana odtransportowywać do wejścia. Ale i tak przez jakiś czas proszę się wstrzymać z podobnymi ekscesami jak przed chwilą. I nie zalecam forsowania tej nogi, bo może pana zawieść w najmniej oczekiwanym momencie.

Kiru miała więcej szczęścia, co lekarka skwitowała jedynie uniesionymi z niedowierzania brwiami. Wyglądało na to, że nie doceniła wytrzymałości yaghanki. W jej przypadku medi-żel miał zastosowanie bardziej profilaktyczne i aseptyczne niż lecznicze, ale Tori nie pozwoliła obojgu ruszyć się z półki zanim nie zużyli nie tylko podanego przez drella medi-żelu, ale i pakietów omni-żeli wydłubanych z przydzielonych jej zasobów. Odbierając po chwili znacznie lżejszą torbę bez słowa zmarszczyła brwi. Dwójka pacjentów została doprowadzona do stanu używalności, ale ich zapasy znikały w zastraszającym tempie - jak tak dalej pójdzie, to wkrótce będą musieli liczyć jedynie na łut szczęścia i prywatne, żelazne racje będące w posiadaniu każdego z nich, a tymczasem nie zdążyli nawet zagłębić się w korytarze pierwszego poziomu z... ilu? Kto to mógł wiedzieć? Z półki skalnej wciąż nie było widać dna, równie dobrze mogło być ich jeszcze dwadzieścia jak i sto. Z drugiej strony... Rozpadlina nie mogła być zbyt wielka, w przeciwnym razie mieszkańcy Omegi zorientowaliby się, że spora część zabudowanej asteroidy wciąż czeka na eksplorację i zbadanie. Pozostawała jeszcze nadzieja, że może uda odnaleźć się jakiekolwiek zapasy zostawione przez którąś z wcześniejszych ekspedycji, ale jeśli poprzednicy również mieli takie atrakcyjne przygody jak oni sami, może być z tym krucho...

Przy zakładaniu z powrotem na ramię pasek torby zahaczył o coś i Tori uświadomiła sobie, że zapomniała aktywować Amet. W sumie i tak mech nie mógłby o własnych siłach zejść po skalnej ścianie, ale skoro nie wydawało się, że w najbliższym czasie będą znów musieli korzystać ze stalowych lin, mobilny pomocnik mógł rozprostować mechaniczne nogi. Odpięła mecha z magnetycznych zaczepów na plecach, aktywowała i nakazując mu podążać za sobą, ruszyła za pozostałymi w kierunku wylotu korytarza.

Aktywowała latarkę, oświetlając ślady krwi prowadzące w przeciwnym kierunku do tego, którym poszła większość zespołu - była czerwona, czyli ludzka, albo batariańska. Czy powinna dołączyć do reszty? Cóż, nie była sama na tym rozwidleniu, wraz z nią pozostała turianka ze swoim mapującym dronem i Tela. Równie dobrze mogły tutaj albo poczekać na powrót reszty zabezpieczając ich tyły, jeśli reszta znajdzie dalsze przejście zapewne ich wezwą.

- Znając nerwowość najemników raczej nie obeszłoby się bez użycia broni, a to byśmy usłyszały w tych tunelach, bo daleko raczej nie zaszli. Chyba że znów im do głowy przyjdą alpinistyczne wyczyny... - przerwała w pół zdania. Przez chwilę poczuła jakby ktoś intensywnie w nią wpatrywał, ale było to dziwne uczucie. Pozostałe kobiety musiały również coś poczuć, bo gdy odwróciła się w kierunku niezbadanego wylotu korytarza, snop światła jej latarki dołączył do dwóch bliźniaczych, należących do Teli i Thescii. Jasne kręgi światła przesuwały się chaotycznie po gruzowisku, ścianach i zagłębiały w ciemność, w końcu wyłapując coś przypominającego parę ślepi, których właścicielowi odkrycie jego obecności musiało się nie spodobać. Ze zwierzęcym warkotem oczy poruszyły się i gwałtownie ruszyły w ich kierunku, a Tori znów zareagowała odruchowo. Gwałtowny skok adrenaliny sprawił, że nawet nie pomyślała o dobyciu broni, ale zareagowała biotyką, która wciąż jeszcze otulała jej ciało błękitną mgiełką bariery.

- Kontakt! - krzyknęła do nadajnika w swoim hełmie licząc na to, że reszta grupy zostanie przynajmniej zaalarmowana. Jeżeli i oni natrafią na podobne, przyczajone w mroku stwory, przynajmniej będą przygotowani. W ciasnej, ciemnej przestrzeni błysnęło biotyczne wyładowanie, gdy cofając się powoli w kierunku skalnej półki z której tu przyszli, raz za razem generowała pola ciemnej energii i posyłała je w głąb korytarza, chcąc powstrzymać napastnika.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 60
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

13 gru 2023, o 21:50

-Najważniejsze, że wszyscy żyją. Gdybyście potrzebowali medi żeli, wołajcie. - skomentował spokojnym tonem, póki co nie rozładowywując zawartości swojego plecaka, na wypadek gdyby grupie Krogula się coś stało i potrzebna była szybka pomoc medyczna. Nigdy nie wiadomo, co mogło czychać za rogiem, a poza tym, Mol wolał osobiście trzymać rękę na największych zasobach medykamentów, tak na wszelki wypadek, gdyby komuś wpadł jakiś głupi pomysł do głowy. Dodatkowo, niesienie akurat tych zapasów czyniło z niego ważny element grupy, przynajmniej zdaniem samego Drella, co było dodatkowym "pozytywem". Tak czy siak, Mol ruszył za Krogulem w poszukiwaniu dziwnych odgłosów, z pistoletem gotowym do wystrzału. Dawny pracownik SOC szedł z wyuczoną już ostrożnością i zmysłami wyostrzonymi do granic możliwości, aż udało im się odnaleźć źródło tajemniczych dźwięków.
-Nagranie... - stwierdził, dość cicho, oczywisty dla każdego fakt, po czym pochylił się nad ciałem, by wyłączyć odtwarzacz i zabrać go ze sobą.
-Może będzie na nim coś ciekawego. - wytłumaczył się, tak na wszelki wypadek. Drell następnie przyjrzał się ciału, szukając czegoś interesującego, lub cennego. Jeśli jednak usłyszał odgłosy walki, lub wołanie o pomoc drugiej części ich ekspedycji, bez słowa przerwał swoje poczynania i ruszył na pomoc, z bronią w ręku, gotową do wymierzenia i oddania strzału.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

13 gru 2023, o 23:59

Krogul przewrócił oczami, kiedy okazało się, że praktycznie większość ekipy wybiera się razem z nim na spacer, zamiast trzymać wartę na rozstajach. Może i w horrorach faktycznie oddalanie się samemu było słabym pomysłem, ale w horrorach nie było jego - Krogula MacBetha. Cokolwiek było w tych korytarzach, musiało zyskać szybko świadomość, że to nie on jest zamknięty z tym czymś, ale to coś jest zamknięte z nim. Niemniej, machnął tylko łapą, zrezygnowany i podążył na czele ku źródłu dźwięków. Po krótkiej chwili lekkiego napięcia, ze strzelbą gotową do strzału, okazało się, że stres był niepotrzebny. W korytarzu tkwił bowiem jakiś martwy typ, pod truchłem którego gadał zapętlony datapad.

- No i kurwa właśnie dlatego mówiłem, że nie trzeba nas tutaj wszystkich od razu. - warknął nieco zirytowany, ale pozwolił Molowi szybko obrobić ciało. Sam sprawdził, czy czasem nie jest to jedna z osób, których szukali, a także przyjrzał się uważniej ranom, starając się ustalić przyczynę zgonu typa, bo to w sumie było najciekawsze na ten moment. Pojedynczy strzał w łeb, jak wyżej? Czy coś innego.

Zapewne jednak oględziny nie mogły trwać zbyt długo, gdyż krótką chwilę później usłyszeli krzyk od trójki, która została przy skrzyżowaniu. I najwyraźniej została zaatakowana, podczas gdy ich tłumek siedział sobie przy trupie.

- Dobra, wracamy tam do nich i napierdalamy w... cokolwiek tam się pojawiło! Klawisz, bierz faktycznie ten datapad, po resztę wrócimy za chwilę w razie czego! - krzyknął do reszty, wyróżniając przy tym Mola, samemu ruszając na przedzie z powrotem już znaną trasą, gotowy do strzału jak zauważy wyraźnie przeciwnika, po drodze jeszcze rzucając na otwartym kanale:

- Co tam się dzieje? Ilu ich tam jest?! -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Doru”