Dystrykt Doru to obszar położony najbliżej kluczowych systemów utrzymujących stację w takim stanie, w jakim jest teraz. Pewnie dlatego jest jednym z najbardziej chronionych. Znajdują się tutaj takie mechanizmy jak system uzdatniania wody, główny system wentylacyjny czy stacja centralna kolumny nośnej.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Rozpadlina

28 sty 2024, o 18:43

spostrzegawczość - kiru
30%
Rzut kością 1d100:
43


spostrzegawczość - krogul, nela
20%
Rzut kością 2d100:
5, 28


drobiazgowa analiza medyczna - tori
50% + 20% [medycyna] + 20% [łatwy test] = 90%
Rzut kością 1d100:
49
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

28 sty 2024, o 19:01

tori, carlos, mol Skaner medyczny będący w posiadaniu Tori był w Rozpadlinie przedłużeniem jej ręki. Gdy jego promień omiótł leżące na ziemi zwłoki salarianina, potwierdzenie jej teorii nadeszło niemal natychmiast. W przypadku innych ciał, stopień ich rozkładu i zadane im obrażenia budziły wątpliwości w diagnostyce, ale nie dotyczyło to zamkniętego ciała denata. Salarianin zmarł z kombinacji wycieńczenia i odwodnienia. Musiał leżeć tutaj co najmniej kilka dni, ale podwyższona temperatura i zła cyrkulacja powietrza skróciły możliwości jego organizmu, zabijając go szybciej - choć nadal sam proces był boleśnie powolny.
- Jaki alkohol piją drelle? - zagadnęła ochryple Tela. Rozglądając się, zatoczyła się lekko w miejscu, prawdopodobnie pod działaniem leków przeciwbólowych. Pomimo chwilowej poprawy, twarz asari przybrała niezdrowy, szary odcień, a entuzjazm przygasł w jej spojrzeniu. - Dobra, chyba nic tutaj już nie ma. Schodzimy niżej?
Zerknęła na Mola i Carlosa, jedyne osoby, które udały się do tamtego korytarza. Gdy któryś z nich podzielił się informacją na temat braku przejścia, kiwnęła głową.
- Wracamy do lin, w takim razie - zadecydowała, jako pierwsza, jak zwykle, ruszając do wyjścia ich zbadanego, zawalonego pomieszczenia.
Bez bestii utrudniających im drogę, wydostanie się z powrotem do głównego kanionu Rozpadliny zajęło im tylko kilka minut. Tela poruszała się ostrożnie i wolno. Nikt nie zabrał im lin, które zostawili tutaj poprzednim razem i choć brakowało jednej, ich skład zmniejszył się o połowę.
- Tym razem sobie poradzisz, staruszku? - spytała Browna, uśmiechając się pod nosem. Prawdopodobnie była starsza od niego o co najmniej dwieście lat, ale z pewnością na to nie wyglądała. - Który pierwszy?
Wychyliła się za krawędź, zerkając do skąpanej w pomarańczowym blasku otchłani Rozpadliny.
kiru, krogul, thescia
Nela pisze:To bardzo poetyckie.
Poziom niżej, w czarnym korytarzu tylko jedne zwłoki wydawały się wciąż ruchome. Siedząca pod ścianą kobieta zaniosła się nieprzyjemnym kaszlem, od którego drobinki krwi osiadły na jej nogach i podłodze obok. Widok kroganina jej nie przeraził, choć z podejrzliwością przyglądała się Kiru gdy ta przechodziła obok, chcąc zająć miejsce na warcie.
Kobieta z desperacją uniosła wzrok na górującego ponad nią Krogula. Jej dłoń ściskała ranę na brzuchu, spod której nieustannie wydostawała się krew. Szkarłat, gdy nie padał na niego snop ich latarek, wydawał się czarny jak sadza.
- Z której? - zmarszczyła brwi, starając się znaleźć odpowiedź, której potrzebował. - Nie wiem. Nie pamiętam, ile ich było. Ale wyruszyliśmy wczoraj.
Syknęła, gdy zbyt wiele słów, wywpowiedzianych zbyt szybko, wywołało falę bólu w jej tułowiu. Jej wzrok prześlizgnął się z nieprzyjemnie wyglądającego kroganina na Nelę, która przyglądała jej się z uwagą. W międzyczasie, dron mapujący Thescii przystanął koło Kiru, jakby i on wpatrywał się w nieprzeniknioną ciemność w oczekiwaniu na reakcję swojej właścicielki.
- Farkan, ten pieprzony gnój... - zakaszlała, przerywając na chwilę. - Porzucił mnie tu w cholerę i poleciał niżej razem z tym głupim ćwokiem, Januszem. Nie wiem, czy żyją. Mam nadzieję, że nie.
Splunęła pogardliwie w bok. Jej plwocina miała czerwoną barwę.
- Pomóżcie mi, proszę - poprosiła znów, zerkając na medi-żel w dłoni Krogula. - Zanim one tu przyjdą.
Nela spojrzała na Macbetha z wahaniem, nim sięgnęła do holograficznej klawiatury.
Nela pisze:Powinniśmy jej pomóc. Zabić możesz ją na końcu.
Zawahała się, jakby jej bezpośredniość zaskoczyła również ją.
Nela pisze:Z drugiej strony, mamy mało zapasów. Może być sprzymierzeńcem na czas zlecenia, ale będzie nas kosztować żele.
Uniosła wzrok, czekając, aż Krogul podejmie decyzję.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

28 sty 2024, o 19:58

Wyniki skanu potwierdziły jej wypowiedziane przypuszczenie. Dodatkowym dowodem były odczytywane przez Mola zapiski - rodzaj swoistego dziennika umierającego nieszczęśnika. Niemego świadectwa i ostatniego towarzysza salarianina. Przełączyła aktywne programy w kluczu przywołując znów sygnał ratunkowy Ramireza, przez chwilę próbując zlokalizować jego źródło i odległość, co nie było jednak łatwe. Nadajnik znajdował się zapewne znacznie niżej a jego sygnał był tłumiony przez wiele warstw skały, ale gdyby Tori udało się przynajmniej z grubsza ocenić dystans, będzie to dużym ułatwieniem podczas dalszych poszukiwań. Tknięta nagłym pomysłem podniosła wzrok na Mola.

- Może jeszcze raz mi pomożesz? - wskazała na swój omni uśmiechając się krótko, lecz po chwili zganiła samą siebie za ten uśmiech. Ciemne, przypominające starożytne katakumby, skalne tunele, wokół śmierć, zwłoki i krwiożercze stwory, a ona szczerzy kły jakby nigdy nic. Czy ją też zaczynała ogarniać typowa dla najemników znieczulica? Czy było to po prostu przeładowanie bodźcami i podświadome się od nich odcięcie? - Nie wiem czy na tym się znasz, ale byłabym wdzięczna. To sygnał z nadajnika alarmowego jednego z naszych celów - zerknęła przelotnie na Carlosa, po czym jej wzrok wrócił do drella - Jest gdzieś na niższych poziomach, ale jeśli uda się go zlokalizować i zapisać namiar, będzie łatwiej go odnaleźć niż szukać po omacku. Czekaj, prześlę ci te dane - wrzuciła zapis sygnału na otwarty kanał komunikacyjny, by wszyscy w grupie mieli dostęp do jej znaleziska.

Nie uszło jej uwadze lekkie zachwianie się Teli. Asari była wciąż poważnie ranna i tłumiące działanie leków zdawało się powoli ustępować, ale Tori wolała się upewnić, czy podczas polowego zabiegu na mrocznej podłodze brudnego tunelu nie przeoczyła czegoś. Rany, którą niedokładnie opatrzyła albo nie udało się do końca zamknąć, szwu, który puścił, czy w najgorszym przypadku nawet obrażeń wewnętrznych, które ujawniły się dopiero gdy asari wstała i zaczęła się ruszać, a które mogłyby skończyć się poważnym krwotokiem wewnętrznym. Albo urazu głowy, przy którym jednym z objawów mogło być zaburzenie błędnika i zmysłu równowagi, stanowiące zazwyczaj jednak jedynie wierzchołek góry lodowej następnych, znacznie bardziej przykrych konsekwencji. Dlatego zanim wygasiła omni-klucz i wyłączyła skaner, wyprostowała się i ruszając za Telą w drogę powrotną do lin, raz jeszcze, uważnie, omiotła swoją idącą pacjentkę promieniem skanera. Tylko na nim mogła polegać, bo jeśli coś będzie nie tak jak powinno, asari zapewne będzie próbowała bagatelizować sytuację i zacznie narzekać, gdy już będzie na pomoc za późno.

Nie niepokojeni przez kolejne stwory dotarli ponownie do przepastnej czeluści Rozpadliny. Liny wciąż na nich czekały, nikt nie próbował zrobić im niespodzianki i pozbawić tego nie do końca bezpiecznego środka transporu.

- A może zminimalizujemy ryzyko? - odezwała się w ciszy zapadłej po pytaniu Teli. Ostrożnie zbliżyła się do krawędzi otchłani i zerknęła w dół, starając się ocenić wysokość do kolejnej skalnej półki i wejścia do niższego poziomu - Tym razem jest nas zaledwie czwórka. Możemy spuszczać się pojedynczo, a schodząca osoba przywiąże sobie w pasie dodatkową, luźną linę. Ci, którzy będą na górze mogą asekurować schodzących trzymając linę bezpieczeństwa... Ryzyko zerwania lin jest jak już widzieliśmy dość spore, a skręcić sobie kark na tym etapie byłoby głupio - odwróciła się do reszty i cofnęła od krawędzi marszcząc brwi i rozważając coś - Co prawda ostatni schodzący nie będzie miał nikogo do asekuracji... Ale jeśli pierwsze zejdziemy ja i Tela, w razie problemów będziemy mogły łapać spadającego biotyką, żeby zamortyzować upadek.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

29 sty 2024, o 19:12

Oderwał swój wzrok od dziennika i skupił uwagę na Tori, która ponownie się do niego zwróciła. Pokiwał delikatnie głową na znak zrozumienia, po czym wyciągnął przed siebie swój omni-klucz, by odebrać dane od asari i przystąpić do pracy.
-Nie jestem specjalistą, ale zobaczę co da się zrobić. Komuś się w końcu uda. - odpowiedział, żałując, że nie zabrali ze sobą Skaxa. Quarianin był specjalistą od technologii i na pewno dałby sobie radę z tym zadaniem. Mimo raczej skromnej oceny własnych umiejętności, Drell nie zamierzał się poddać i przystąpił do pracy, gdy tyko sygnał ratunkowy znalazł się na jego omni kluczu.
Podczas podróży z powrotem do lin, Mol spokojnym krokiem trzymał się reszty, stukając od czasu do czasu coś na ekranie omni-klucza, próbując złapać dokładniejsze namiary poszukiwanego sygnału. Gdy poruszona została kwestia zejścia po linach, Saerth oderwał oczy od ekranu i powiódł wzrokiem po pozostałych.
-Dobry pomysł, aczkolwiek proponowałbym by pierwszy poszedł pan Brown albo ja i zabezpieczył teren. Potem zejdzie pani doktor i Tela, na wypadek gdyby nasza pacjentka zasłabła po drodze. - zaproponował, chcąc jak najkorzystniej dobrać ich formację. Mieli teraz jedną osobę ranną oraz tylko jedną, która w razie czego miała wiedzę, by ich poskładać. W ten sposób dwie asari stały się najbardziej "wrażliwymi" punktami ich grupki, czyli takimi, których musieli bronić.
Jeśli Carlos nie wyraził chęci zejścia jako pierwszy, to Mol wykonał krótki gest symbolizujący zwrócenie się do bóstwa, po czym złapał za linę i rozpoczął powolną, ostrożną podróż na dół.
ObrazekObrazek
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

29 sty 2024, o 22:15

Farkan i Ya... Yanusz? Jakoś tak. Zresztą jak zwał tak zwał, najważniejsze było to, że był na tropie swojego celu. Byli gdzieś niżej, więc tam też się skierują. Zerknął kątem oka na wiadomość od Neli. Tak, niby mogli zostawić ja przy życiu, ale to rodziło dodatkowe problemy, nie tylko związane z prostym faktem, że zużyliby zasoby na kogoś, kto i tak miał niedługo potem zginąć, ale też musieliby się kryć ze swoimi zamiarami wobec niej. No i nawet nie chciał myśleć co by było, gdyby doktor Te'eria się o tym dowiedziała. Jak na kogoś działającego na Omedze wydawała się mieć sporo skrupułów. I prawie na pewno by oponowała szybkiemu załatwieniu sprawy. Dlatego los kobiety był oczywisty. Jedynym pytaniem było, czy jeszcze jakiś strzęp informacji uzyskają, czy nie.

- Polecieli na dół? Myślałem, że będziecie raczej stąd spierdalać. Na górze znaleźliśmy w chuj ciał i zabarykadowane wejście.- uniósł brew w zdziwieniu, po czym przyklęknął na jedno kolano, odkładając medi-żel na bok, poza zasięgiem kobiety, odchylając ją dość delikatnie tak, jakby chciał mieć lepszy dostęp do rany. Liczył na to, że w międzyczasie jeszcze powie coś istotnego.

- Jak masz na imię w ogóle? - spytał, jakby go to obchodziło. To znaczy, odrobinę - uważał, że w takiej intymnej sytuacji należy zapamiętać imię osoby, która zaraz zginie. Cholera wie, czy ktokolwiek inny zachowa ją w pamięci.

Kiedy tylko było jasne, że nie powie nic więcej, albo spróbuje jakkolwiek sięgnąć po broń - aktywował omni ostrze, przebijając tchawicę kobiety, albo po prostu chwycił ją mocno i skręcił jej kark, zrywając następnie oznaczenie z jej ramienia oraz odcinając dwa palce - jeden dla siebie, drugi dla Klawisza, jak już się ponownie spotkają.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

31 sty 2024, o 22:47

Mimo intensywnego wpatrywania się w mrok korytarza, nie dostrzegła w atramentowej ciemności żadnego ruchu ani jakichkolwirk oznak zbliżającego się zagrożenia. Kątem oka obsereowała poczynania reszty grupy, w szczególnosci prowadzącego przesłuchanie Krogula.Kiru widziała zamiary kroganina jak na dłoni, ale nie ochoty, ani tym bardziej powodu, by mu przeszkadzać. Szybka śmierć, zamiast powolnego wykrwawiania się w mrocznym korytarzu, była wręcz przejawem łaski. Dodatkowo jie mogli sobie pozwolić na utratę reszty zapasów medycznych, gdy nie mieli żadnej gwarancji, że uda im się je uzupełnić. Yahganka miała tylko nadzieję, że Krogul wyciągnie z rannej wszystko co tamta wie, a to co ewentualnie zataiła znajdą na jej omnikluczu.
Po wszystkim powinni od razu ruszyć w dalszą drogą, gdyż stanie jak te kołki na środku uwalanego krwią korytarza, z każdą chwilą robiło się coraz bardziej niebezpieczne. Nie wiedzieli w jaki sposób mackowate stworzenia namierzały swoje ofiary ani czy były jedynym zagrożeniem w tych podziemiach. A zapach krwi i śmierci miał tendencję do przyciągania niechcianego towarzystwa.
Dlatego kontynuowała przeczesywanie primieniem latarki ścian i sufitu w poszukiwaniu anomalii lub najmniejszych oznak ruchu, w trakcie oczekiwania na zakończenie sprawy z ocalałą.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Rozpadlina

31 sty 2024, o 23:33

- Chuj. Ten korytarz też jest ślepy. - Oznajmił, wracając z Molem. W ciemnościach i groteskowej ciszy podziemi, gdzieś z tyłu głowy miał cały czas paranoiczne przeczucie, że zaraz coś wybuchnie albo zza rogu wyskoczy batarianin z torbą granatów. Odpalił nawet na chwilę omni klucz. Spojrzał na odtwarzacz muzyki i listę galmetalu, rozważając odpalenie turiańskiego albo krogańskiego power metalu, nawet rozważając salariański math rock, mocno wzorowany na japońskim. Wyłączył wyświetlacz i odetchną głęboko, muzyka mogła by przyciągnąć więcej potworów, a to nie jest coś czego chcą.
- Pff... Staruszku... Powiedziała babka co za tysiąc lat będzie wyglądała na ludzkie około trzydzieści. - Widział w życiu jedną, może dwie stare asari w jakichś mediach, jedna z nich to była Aria, wszystkie wyglądały na jakieś trzydzieści pięć, najstarsza na czterdzieści, ale podobno napierdalała się z kroganami w czasie rebelii czy coś takiego. Na pytanie kto pierwszy schodzi, uśmiechnął się milutko.
- Wiek przed urodą. - A potem Drel się wpierdolił w kolejkę. - Więc on jest brzydszy. - Prychnął, patrząc jak Mol zjeżdża w dół.
- A tak serio, przytrzymam wam linę i zejdę ostatni. Jak bym miał się znowu zjebać w dół to we dwie złapiecie mnie chyba sprawniej. - Cóż... Może był sceptyczny co do biotyki, ale wiedział jedno. Jak schodzisz do podmroku to dobry czarodziej zawsze się przyda, a niebieskie mają naturalny talent. Więc tam chuj...
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

4 lut 2024, o 02:57

tajny rzut mg
30%
Rzut kością 1d100:
6


timing
mol < 30 < tori < 50 < nikt
Rzut kością 1d100:
10

zejście na poziom 2 wytrzymałość lin
Przy wyniku mniejszym niż 20 wykonywany jest rzut na zagrożenie.
Mol -3
Rzut kością 1d100:
18


zagrożenie
Mol
A<30<B<60<C
Rzut kością 1d100:
35


obrażenia - upadek:
Mol
Pancerz: 700 - 300 = 400
1 rana
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

4 lut 2024, o 03:28

kiru, krogul, thescia Kobieta nie wiedziała jeszcze, jaki los miał ją spotkać. Nie znała wrogich zamiarów Krogula i choć traktowała go tak, jak traktowałaby każdego, obcego kroganina - z odpowiednią dozą rozwagi - jednocześnie nie miała zbyt wielu innych opcji. Rana na jej brzuchu krwawiła obficie, a w jej kieszeniach brakowało medi-żelu by móc się tym zająć.
- Ciał? - zdziwiła się, marszcząc brwi. - Nie było tam ciał. Tylko te pieprzone stwory. Słyszeliśmy je, schodząc. Farkan uparł się, że idziemy na sam dół od razu. Upierdolił sobie, że diamenty tam są.
Stęknęła, gdy któreś ze słów okazało się o jednym za dużo. Z jej ust znów spłynęła krew, chlapiąc brudny już pancerz i równie ubrudzoną podłogę. Wyciągnęła jedną rękę, tą, którą nie przytrzymywała w miejscu własnych wnętrzności, w stronę Macbetha.
- Nie męcz mnie już, pomóż - poprosiła ochryple, wyraźnie zniecierpliwiona zwlekaniem, z jakim kroganin machał jej przed nosem medi-żelem. - Marie.
Życie uleciało z Marie w jednym, którym chrupnięciu. Na jej twarzy zdążył zagościć wyraz zaskoczenia, jakby nie pojmowała, co dokładnie próbował zrobić Macbeth. Ludzki kark był chudy, wątły dla potężnych, krogańskich łap. Nie zdążyła wydać z siebie ani jednego piśnięcia, ani jednego oddechu, westchnienia, kaszlu wypełnionego krwią czy ostatniej prośby. Odeszła cicho, szybko, być może dostrzegając pewną łaskę w ukróceniu cierpienia.
Nela pisze:Przeszukujemy ją?
Nela odwróciła wzrok, gdy mężczyzna oderwał dwa, opancerzone kciuki z ręki nieboszczyka. Kobieta nie wyglądała, by miała przy sobie wiele zasobów, ale miała ładownice przy pasie jak każdy inny. Asari nie wydawała się skłonna do przeszukania jej i mimo swojego pytania, jeśli nikt się tego nie podjął ruszyła dalej.
Nela pisze:Czy ktoś się pomodli skoro drella tutaj nie ma?
Ich droga okazała się krótka. Korytarz prowadził do przodu jeszcze kilka metrów w mroku i po kilku sekundach marszu w ciemności po umazanej krwią podłodze natrafili na krawędź wielkiej wyrwy w podłodze. Wyglądała jak efekt odpalenia jakichś mocnych ładunków wybuchowych, a może zwyczajnego zawalenia się pod wpływem czasu - tak jak zawaliła się podłoga pod nimi poziom wyżej. Wyrwa, podobnie jak poprzednia, prowadziła znów w dół, na kolejny, trzeci już poziom. W dole widzieli wyłącznie gruzowisko i jakieś przygniecione ciało nieszczęśnika, który znalazł się niżej gdy urwał się na niego sufit.
Wyrwa miała cztery metry szerokości. Było to coś, co mogli spróbować przeskoczyć. Nie wiedzieli, jak daleko sięga jeszcze ten poziom ani co w nim jest, ale opcja zejścia niżej właśnie się przed nimi otworzyła.
Nela pisze:Nie wiem, czy nie powinniśmy przeskoczyć dalej i poszukać lin. Jeśli nie połączymy się na tym poziomie z resztą, niżej może być tylko trudniej.
Nela zerknęła na przepaść, ale jej wzrok po chwili powiódł w mrok korytarza.
Nela pisze:Mamy też resztę tego miejsca do zmapowania.
mol, tori, carlos Tela nie odzywała się ani słowem gdy wracali po swoich śladach. Choć jako pierwsza ruszyła do wyjścia, w korytarzu zatrzymała się i pozwoliła, by pozostali przeszli na przód. Co prawda nie było w tym miejscu już żadnych, pozostałych przy życiu bestii, ale korytarze Rozpadliny nadal wydawały się zdradliwe.
Tak zdradliwe, jak liny, które czekały na nich na swoim miejscu. Gdy stanęli znów na krawędzi urwiska, rozświetlona pomarańczowym blaskiem łuna dna Rozpadliny rzucała ciepły blask na ich twarze. Nawet w nim, choć niezbyt jasnym, dostrzegali pęknięcia w niektórych linach, naruszenia ich strukturalnej integralności. Mieli już jedną mniej niż wcześniej - tą, która zerwała się pod Brownem, a w dodatku te należące do Kiru i Mola w pierwszym zejściu były mocno nadwyrężone.
Na szczęście mieli też połowę ludzi mniej. Druga część ich ekspedycji znajdowała się już poziom niżej i nie musiała korzystać z wątłej jakości sprzętu. Umożliwiło im to wybranie sobie takich sznurów, które wydawały się nadal nietknięte.
Z góry nie widzieli co dzieje się poziom niżej. Wejście do niego było głębiej osadzone w skale, przez co nie sposób było określić jak wygląda ani gdzie dokładnie się znajduje - nie bez przewieszenia się przez krawędź. Mola propozycja zabezpieczenia terenu spotkała się z potwierdzeniem Carlosa o zejściu jako ostatni, toteż to drell jako pierwszy chwycił za sznur i wyruszył na spotkanie pomarańczowej otchłani.
Wspinaczka nie była dla niego trudna. Lina wydawała się mocna i wytrzymała gdy posuwał się w dół, rozglądając za wejściem. Poziom drugi był mniej oczywisty niż pierwszy, ale wiedział, że nie mógł znajdować się dużo niżej - wszak widział na własne oczy, jak nisko spadła druga część ekspedycji. Po krótkiej chwili udało mu się odnaleźć częściowo zawalone przejście, do którego mógł się wcisnąć. Był blisko, tak blisko... A jego lina trzasnęła lekko, gdy jakieś włókno w jej wnętrzu poddało się pod jego ciężarem. Nagła zmiana naprężenia sprawiła, że sznur wyślizgnął się z jego dłoni, rysując wnętrze jego rękawicy iskrami. Nagłe szarpnięcie rzuciło go prosto na skałę, o którą uderzył boleśnie ramieniem, chwytając się wejścia na drugi poziom i wciskając w szczelinę, która okazała się zdecydowanie zbyt mała dla yahganki czy kroganina - ale idealna dla człowieka, asari czy drella. Lekko poturbowany, stanął w czarnym przejściu, nie widząc, nie słysząc ani nie czując absolutnie niczego. Gdy sięgnął do omni-klucza, urządzenie błysnęło i... wyłączyło się, jak gdyby uszkodzone od impetu uderzenia.
- Pani doktor, n-nie czuję się dobrze - chrapliwy głos asari dobiegł zza ich pleców gdy Tori jako następna chwytała za linę, szykując się do zejścia na dół.
Tela stała trzy metry za nimi, podtrzymując się ścianą korytarza, z którego przyszli. Jej sylwetka była zgarbiona, jeśli nie powiedzieć pokrzywiona. Jej broń ze stukotem uderzyła o ziemię, gdy Sideris opadła na kolana, chowając swoją twarz w dłoni. Jej ciało zaczęło drżeć, jak gdyby w Rozpadlinie temperatura spadła o kilka stopni.
- Ma pani więcej tych leków? - sapnęła spomiędzy palców, lecz gdy Tori do niej podeszła, kobieta skuliła się tak mocno w sobie, trzęsąc, że Te'eria nie była w stanie nawet dostrzec jej twarzy. - Żebym tylko... żebym tylko przestała się tak czuć - dodała ochryple, nisko, chowając głowę w ramionach.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Rozpadlina

4 lut 2024, o 23:37

- Dobranoc, Marie. -

Na szczęście, poszło gładko i bez jakichś podejrzanych niespodzianek, pokroju odpalonego w ostatniej sekundzie życia granatu. Marie padła szybko - tak, jak to zaplanował, skracając jej cierpienia. Na swój sposób uważał, że zrobił jej przysługę - i tak żyła na pożyczonym czasie. Po oderwaniu dwóch palców i zerwaniu jej plakietki, odczytał wiadomość Neli.

- Tak. Cholera wie, może miała przy sobie coś przydatnego. Chociaż ewidentnie żadnego medi-żelu. - mruknął, chowając też swój, niewykorzystany, do odpowiedniej kieszeni w pancerzu. Sprawdził szybko ciało, zabierając przydatne rzeczy, jeśli takie miała. Na pytanie Neli, wzruszył ramionami.

- Życie jest tylko przechodnim półcieniem / Nędznym aktorem, który swą rolę / Przez parę godzin wygrawszy na scenie / W nicość przepada - powieścią idioty, /Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą. - zacytował, patrząc na truchło kobiety. - To jej musi wystarczyć. Klawisz jest lepszy w te klocki i do tego w nie faktycznie wierzy. -

Kiedy podeszli do rozpadliny, zerknął na dół. Oczywiście kolejne ciało go zainteresowało, ale musiał się zgodzić, że lepiej by było poczekać na resztę, a nie pchać się dalej na dół.

- No, ja bym faktycznie spróbował raczej przeskoczyć najpierw. Torby tylko możemy chyba zostawić tutaj, bo nie ma sensu chyba nieść ich dalej, jak i tak docelowo będziemy pewnie tędy schodzić dalej na dół, nie? Ja najwyżej jeden granat ze sobą zabiorę, tak na wszelki. - zasugerował, patrząc po reszcie.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

5 lut 2024, o 20:38

Ostatecznie padło na niego, tak więc Mol z najwyższą możliwą ostrożnością złapał za linę i rozpoczął powolną drogę w dół, ku nieznanemu i nieprzewidywalnemu. Zerknął jeszcze na Carlosa, który zdążył uraczyć go komentarzem. Na twarzy Drella pojawiło się coś w rodzaju grymasu uśmiechu.
-Uroda jest pojęciem względnym, ale cieszę się, że nie jestem w pańskim guście. - odezwał się a następnie zsunął w ciemność. Jego ruchy były spokojne, minimalne i metodyczne by nie nadwyrężać liny. Mimo iż starał się wybrać taką, która wyglądała na wytrzymałą i pozbawioną uszkodzeń, to wiedział, że oczy mogły go zawieść. Odnalezienie wejścia na kolejny poziom nie było wcale takie łatwe, nie rzucało się ono jakoś specjalnie w oczy, ale Mol wiedział, że gdzieś tu musiało być. W końcu ekipa Krogula nie poleciała jakoś bardzo głęboko w dół... inaczej już by mogli nie żyć.
Jego oczom wreszcie ukazało się przejście, częściowo zagruzowane.
-Mam wejście, trochę zawalone ale się zmieszczę. - odezwał się, a następnie spróbował się zbliżyć... i wtedy usłyszał ten dźwięk, który normalnego człowieka zmroziłby na miejscu. Trzask liny, sugerujący, że jej (i jego) dni są już raczej policzone. Sznur się wyślizgnął, a Drell zachował na tyle zimnej krwii by złapać się skały, wcześniej w nią jednak uderzając. Z jego ust wydobyło się głośne sapnięcie, mięsnie się naprężyły, a zęby zacisnęły. Z wysiłkiem Saerth wciągnął się do szczeliny, niedbale wślizgując się do środka, a następnie kładąc, by złapać oddech i ochłonąć, pozwalając przez kilka sekund by napięcie opadło. Następnie się podniósł i sięgnął po omni klucz, który odmówił jednak posłuszeństwa.
-Szlag... - sapnął, ponawiając próby uruchomienia urządzenia. Zerknął w kierunku, z którego się tutaj dostał.
-Jestem cały i na miejscu, ale radzę użyć innej liny! - poinformował głośno resztę grupy, tak na wszelki wypadek. Jeśli próby naprawienia omni klucza nie przyniosły rezultatu, Drell dobył pistoletu... i czekał, nasłuchując, wytężając zmysły w poszukiwaniu potencjalnego zagrożenia.
ObrazekObrazek
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Rozpadlina

7 lut 2024, o 00:11

Podbiegł do krawędzi by sprawdzić co z Molem. Nawet odpalił latarkę w Omni-Kluczu by poświecić w dół. On już jebną kawał drogi w dół, wiedział że to nie jest miłe doznanie. Prychnął szczerym śmiechem, słysząc drella z dołu.
- Zajebiste uczucie tak się spierdolić, nie? - Zażartował, wciąż wypatrując gada w dole. No chyba jakieś biotyczne gówno nie żarło światła?
A potem usłyszał słowa Teli... To mu zabrzmiało jak cała orkiestra alarmów, która żądała by ją natychmiast odstrzelił. Głosiki z tyłu jego głowy szeptały, że miał rację i zamienia się w mackowatego potwora. Nie... Nie szeptały... Krzyczały! Nie chciał jednak odstrzelić kogoś bez powodu, to by tylko potwierdziło opinię Te'erii na jego temat. Wierzył, że nie jest taki, nie jest taki zły. Z bronią w gotowości, ale nie skierowaną na żadną z Asari podszedł powoli do Teli.
- Coś cię boli? Co czujesz? - Prócz standardowego, przed pierwszokontaktowego, kursu pierwszej pomocy, wiedział tylko jak zaaplikować medi-żel i jakieś średnio pomocne brednie, które kiedyś wyczytał w sieci na temat biologii innych ras. Coś w stylu, że asari są niebieskie przez to, że ich odpowiednik melaniny bazuje na eezo i działa trochę jak chlorofil u roślin, ale pochłaniając eezo z atmosfery. Ale to równie dobrze mogła być jakaś totalna brednia, bo na tej samej stronie była mowa, że ludzie czasami mają chwytne ogony.
- Wszystko będzie dobrze. - Przypomniał sobie, że wypada uspokoić osobę wymagającą pomocy. - Pokaż gdzie boli. - Poprosił, wyjmując jeden ze swoich medi-żeli. Jak już dziś zauważył, żel potrafi uśmierzyć ból i inne doznania. A o ile pamiętał, duża dawka potrafi namieszać w chemii układu nerwowego i dać niezły odlot. Nie to, że kiedyś próbował...
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

7 lut 2024, o 18:17

Kiru obojętnie patrzyła jak Krogul skręca kark swojej ofiary. Nie wydawało się by musiał włożyć w to nawet minimum wysiłku, ludzkie ciało było ostatecznie bardzo kruche.
Na sugestię asari odnośnie modłów uniosła lekko brew. Nawet gdyby chciała, po prostu nie potrafiła sobie przypomnieć żadnej modlitwy za zmarłych. Zresztą w tej sytuacji takie rytuały wdawały jej się po prostu zbędne; tamta kobieta nie była ich przyjaciółką ani nawet współpracownicą. Dlaczego zatem mieliby szukać pocieszenia po jej śmierci.
Zaczekała cierpliwie, aż Krogul skończy przeszukiwac zwłoki a potem wraz z resztą grupy ruszyła w dalsza drogę korytarzem, aż do zawalonej podłogi.
- Też uważam, że nie ma co się spieszyć, ze schodzeniem na dół. Zawsze możemy tu potem wrócić jak już znajdziemy resztę i ogarniemy jakiś sprzęt zgodziła się spoglądając sceptycznie na wyrwę. Jeśli rozbiegną się po Rozpadlinie jak banda naćpanych pyjaków to na pewno dobrze się to nie skończy; najpewniej skończą przygnieceni jak tamten na dole lub wejdą prosto na zbyt dużą grupę mackowatych stworów. - Puśćmy przodem sondę, żeby na bieżąco sprawdzała teren przed nami i zobaczmy co znajdziemy na tym poziomie.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

7 lut 2024, o 20:57

Mol ruszył jako pierwszy, czemu Tori mogła się tylko biernie przyglądać. Gdy jego sylwetka zniknęła za krawędzią skalnej półki podeszła do jej brzegu i uklękła, asekurując się przed spadnięciem, ostrożnie wyglądając w przepaść i starając się dostrzec schodzącego by w razie konieczności dawać mu jakieś wskazówki co do lokalizacji wejścia na niższy poziom. Niestety, okazało się to trudniejsze niż myślała - skalna przewieszka skutecznie zasłaniała obraz tego, co było za nią i musieli liczyć tylko na łut szczęścia drella. W myślach liczyła upływające sekundy które dłużyły się w nieskończoność, powodując lekkie zniecierpliwienie podszyte niepewnością - w końcu ile czasu mogło zająć zejście kilka metrów w dół? Niższe wejście nie mogło znajdować się daleko, chyba, że nie istniało, a Mol szukając dogodnego miejsca lądowania schodził jeszcze niżej, poniżej korytarzy na których spadła druga część ich grupy. Powstrzymywała się coraz bardziej słabnącą siłą woli by nie zawołać do drella i zapytać, czy coś znalazł, ale zanim zdążyła otworzyć usta liną gwałtownie szarpnęło, a do jej uszu dotarł głuchy odgłos uderzenia.

- Mol! - krzyknęła niemal od razu, wychylając się ile tylko mogła za krawędź półki, starając się dojrzeć bądź usłyszeć cokolwiek więcej - Jesteś cały? Żyjesz? - po chwili z dołu dobiegła ją odpowiedź drella i Tori odetchnęła z ulgą - Czekaj na nas, zaraz schodzimy! - odpowiedziała, wycofując się na bezpieczną odległość od krawędzi i rozglądając się za kolejną liną - Idę druga, pokieruj mną jak mnie...

Przerwała w pół słowa. Zmieniony, chrapliwy i cichy głos Sideris sprawił, że w żołądku poczuła gwałtowne zimno, jakby połknęła bryłę lodu. W jednej chwili zapomniała o linach, drellu i reszcie zespołu. Odwróciła się gwałtownie do Teli i ruszyła w jej kierunku, obserwując ranną rozszerzonymi oczyma. W głowie kołatała jej się jedna myśl - co przeoczyła podczas opatrywania i badania rannej? Skan nie pokazywał nic, co mogło tak szybko doprowadzić energiczną, nabuzowaną adrenaliną i lekami asari do obrazu kupki nieszczęścia, która stała teraz ledwo utrzymując się w pionie i ciężko opierając się o ścianę. Zakażenie? Rany były naprawdę paskudne i głębokie, ale nawet jeżeli te stwory były nosicielami jakiegoś paskudztwa na które Tela nie była odporna, objawy nie powinny wystąpić tak szybko, ani być takie gwałtowne. Tori była pewna, że zrobiła wszystko zgodnie ze sztuką, a każdą ranę zdezynfekowała tak dokładnie, jak to było możliwe. Ale cały zabieg odbywał się w warunkach zgoła odmiennych od sterylnie czystego gabinetu zabiegowego.

Pozostawała jeszcze jedna możliwość, o której myśl Tori jednak uparcie spychała gdzieś poza granice świadomości, a która powróciła teraz ze zdwojoną siłą. Przed oczami jej wyobraźni na chwilę pojawiła się wykrzywiona w przeraźliwym wrzasku twarz banshee z Horyzontu, co było o tyle niedorzeczne co niemożliwe - Horyzont był daleko, “kolce” pogrzebane pod tonami skały, a tutaj nie mieli jeszcze do czynienia z mechaniczno-biologicznymi hybrydami, tylko z tymi mackotwarzowymi stworami. Jednak już wcześniej głośno wypowiadała swoje obawy dotyczące inżynierii genetycznej. A co, jeśli miała rację? Może nie do końca w sprawie eksperymentów prowadzonych tutaj przez nieznanych naukowców, ale stwory z którymi walczyli wcale nie były zwierzętami, ale w jakiś sposób zakażonymi i przemienionymi członkami poprzednich ekspedycji? Czy to samo czeka ich zleceniodawczynię, a potem ich samych, gdy ulegną kolejnej fali tych dziwnych istot?

Rozsądek podpowiadał jednak, że to niemożliwe, że takie infekcje nie istnieją, a wszystkie te myśli są jedynie wytworem jej pracującej na wysokich obrotach wyobraźni, wspartej nieznanym, mrocznym i zdecydowanie ponurym otoczeniem. Mimo to, logiczne myślenie nie uspokoiło wątpliwości do końca. Podeszła do Teli ujmując ją za ramiona by przytrzymać i nie pozwolić jej upaść, a gdy wyczuła drżenie drugiej asari wstrzymała na chwilę oddech. To nie powinno się dziać. Ilość leków, która krążyła w żyłach Teli powinna załatwić każdą możliwą infekcję.

- Na boginię... - szepnęła, niepewna co mogła w tej sytuacji zrobić. Puściła Telę i odwróciła się do stojącej tuż obok Amet, szybkim ruchem otwierając jej pokrywę i wyłuskując z nieco pustawego wnętrza injektor oraz fiolki z antybiotykiem o szerokim spektrum działania i środkami przeciwgorączkowymi. Zanim jednak zdążyła się znów zbliżyć do pacjentki wydarzyło się coś, czego się spodziewała najmniej - usłyszała spokojne, niemal opiekuńczo brzmiące słowa Carlosa i zobaczyła jak mężczyzna wyjmuje pakiet medi-żelu i pochyla się nad ich zleceniodawczynią. Widok był niemal surrealistyczny, a Tori na chwilę zaniemówiła i zamarła w pół ruchu z szokiem i niedowierzaniem wyraźnie wymalowanym na jej twarzy, a ona sama przez kilka sekund wpatrywała się w Carlosa, jakby zobaczyła go po raz pierwszy w życiu.

- Tak... - odchrząknęła gdy pierwsze zdziwienie nieco ustąpiło - To... - odetchnęła głębiej i znów była sobą. Tela potrzebowała jej, a ona nie miała zamiaru się poddawać. Sprawnie załadowała pierwszą fiolkę do injektora i ukucnęła przy Teli, w migotliwym świetle latarki starając się zajrzeć jej w oczy, ocenić stan śluzówek i kolor rogówki - Mów do nas, Tela - odezwała się łagodnie, wciskając końcówkę injektora w port medyczny pancerza asari i nacisnąwszy spust wtłoczyła potężną dawkę antybiotyku w organizm chorej. W tej chwili nie miała najmniejszego pojęcia co się działo w ciele asari, ale antybiotyk z pewnością nie zaszkodzi - Co jest nie tak? Powiedz, bez tego nie będziemy w stanie pomóc - spojrzała na Carlosa, na trzymany przez niego medi-żel i skinęła mężczyźnie głową, zachęcając go tym gestem do działania - Jesteś silna, dasz radę. Może nie powinnaś iść dalej z nami, możemy cię wywindować na górę, poczekasz tam na nas, zabierzemy cię wracając.

Miała wielką nadzieję, że to, na co patrzyła w tej chwili okaże się jedynie tymczasową słabością, efektem walki organizmu asari z koktajlem leków i szokiem pourazowym i była gotowa walczyć o życie swojej towarzyszki jak tylko będzie potrafiła.

Nie mogła się poddać. Obiecała to Neli.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

11 lut 2024, o 21:33

zagrożenie - mol
A<33<B<66<C
Rzut kością 1d100:
12


przeszukanie - krogul
A<20<B<60<C
Rzut kością 1d100:
52


omni-żel, amunicja, kredyty
Rzut kością 1d3:
2


ilość
Rzut kością 1d4:
1


tajny rzut MG
50%
Rzut kością 1d100:
44


OBRAŻENIA
450

Carlos
Pancerz: 935 - 450 = 485
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Rozpadlina

11 lut 2024, o 22:33

TORI, CARLOS Ciało asari drżało, gdy spostrzegli je na ziemi przy wyjściu z korytarza, ale gdy podeszli bliżej, kobieta całkiem się trzęsła. Podwinięte pod brodę kolana chowały jej twarz, a choć nadszedł ratunek, skuliła się w sobie jeszcze bardziej gdy usłyszała nadchodzące kroki.
- Ciepło - wydyszała po dłuższej chwili, jakby nie do końca docierało do niej to, co kierował w jej stronę Brown. Nie wyglądało na to, by doceniała jego obecność - wręcz przeciwnie, gdy zbliżył się wraz z Tori, kobieta zacisnęła dłonie mocniej na swojej głowie. Na jej niebieskiej skórze dostrzegali kropelki potu. - Tak kurewsko mi gorąco, pani doktor.
Jej płuca rzęziły przy każdym oddechu, głos był coraz niższy, coraz mniej przyjemny dla ucha. Kobieta zatrzęsła się kolejny raz, jej ciałem przeszły konwulsje. Od czasu jej stanięcia na krawędzi między śmiercią a życiem minęło może pół godziny i choć nie było to na tyle dużo, by doszła do siebie, jej stan pogorszył się znacznie.
Krzyk wydarł się z jej gardła, pełen bólu, cierpienia, które przeszywało każdą komórkę jej ciała. Opadła na ziemię, wijąc się na niej, szarpiąc za swoją schowaną w kolanach głowę, zwinięta w kłębek. Słowa jej towarzyszy przestały do niej docierać - nic do niej już nie docierało. Rozpadlina wydawała się drżeć pod echem jej okrutnego wrzasku.
Tori z trudem udało się obrócić jej ciało tak, by odsłonić port. Gdy znalazła się w nim strzykawka z lekarstwem, z czymś, co zabije toczącą się w niej infekcję lub uśmierzy jej ból, ciało Sideris zamarło.
A później zerwało na kolana.
Asari wystrzeliła z wrzaskiem, rzucając się na pierwszą osobę, jaką dostrzegła obok - na kucającego nieopodal Carlosa. Siła jej uderzenia była nieporównywalna do kilogramów, które musiała ważyć. Powaliła Browna w jednym susie, lądując na jego ciele z szaleńczym krzykiem. Plecy mężczyzny walnęły o podłogę, wyczuł na sobie ciężar asari w chwili, w której coś przebiło skórę na jego żebrach, wbijając się głęboko w jego tkankę.
Sideris zawyła, a krople jej śliny skropiły męską twarz. Kilka centymetrów nad sobą, jej usta rozwarły się, a z ich wnętrza wyrastały krótkie, mackowate zakończenia. Szczęka Teli najpierw strzeliła z hukiem, pękając, a potem rozerwała, brocząc twarz Browna w fioletowej krwi.
Asari zamachnęła się. Palce jej rękawicy były przebite, wystawały z nich krótkie, ostre jak brzytwa pazury. Jej ciało wyginało się, strzelało, przekształcało się w coś innego - kogoś innego.
- Pomóż - charknęła, trzęsąc się, a jej pazury ryły ceramiczny napierśnik Browna.
MOL Adrenalina w jego żyłach szybko pozbawiała go odczucia bólu, który towarzyszył mu gdy tylko obił się boleśnie o skały. Piekielne ciemności były tylko niedogodnością gdy zmierzył się z nimi na samym początku. Teraz, świadom tego, że jego omni-klucz odmówił posłuszeństwa, zdawały się go osaczać, zaciskać na jego płucach, wydzierać z nich powietrze.
Z oddali dobiegały go krzyki swoich towarzyszy, wciąż pozostałych w górze. Mieli do niego dołączyć, ale nie słyszał, by ktoś jeszcze schodził po linach do niego z góry. Wyczuwał za to czyjąś obecność - w ciemności skrywał się ktoś jeszcze, kogo nie słyszał, ani nie widział, ale intuicja krzyczała na niego mówiąc mu, że tutaj był.
Pod stopami wyczuwał przepaść, gdy usiłował przejść dalej. Z dziury, którą przyszedł, padał blady, pomarańczowy blask Rozpadliny i wystarczał mu na może dwa metry widoczności, ale nic poza tym. Gdy czekał w napięciu na swoich towarzyszy, jego wzrok usilnie starał się dojrzeć tego kogoś - lub to coś - co również mu się przyglądało.
A wtedy z oddali dobiegł go krzyk. Pełen bólu, cierpienia wrzask wydobył się z miejsca, z którego przybył - z poziomu wyżej. Brzmiał obco, brzmiał nieludzko i nie miał pojęcia, do kogo należał - czy do potwora, którego pominęli przeczesując tamten poziom? Czy do kogoś z jego towarzyszy?
Ciemność skoczyła w jego kierunku. Sylwetka potwora wyłoniła się z mroku, ledwo oświetlona blaskiem Rozpadliny. Zareagował instynktownie, natychmiast - jego ręka uniosła się w górę, mięśnie wytrzymały odrzut pistoletu, huk przeszył korytarz. W nagłym blasku wystrzału dostrzegł pocisk, który trafił skaczącego ku niemu potwora - bestia zawyła wściekle, spadając w przepaść, którą usiłowała przeskoczyć.
W blasku dostrzegł też drugą, tkwiącą po drugiej stronie dziury w ziemi. Dziura miała może cztery metry, lecz najwyraźniej nie była to przeszkoda dla potworów Rozpadliny. W półmroku, niemal dostrzegał wpatrujące się w niego oczy.
KROGUL, KIRU, THESCIA Wyposażenie Marie okazało się równie jałowe, jak jej szanse na przetrwanie. W jednej z ładownic Krogul znalazł staroświecki, srebrny medalik przedstawiający jakąś ludzką podobiznę, ale był tak ubrudzony starą krwią, że ciężko było mu powiedzieć jaką. Kobieta nie miała przy sobie żadnych żeli, ani nawet kredytów łatwo dostępnych na koncie omni-klucza. Jedynie przy jej pasie znalazł jeden pochłaniacz ciepła, który któreś z nich mogło zabrać.
Nela pisze:Co to?
Asari zerknęła na medalik, najwyraźniej też nie wiedząc, co mógł oznaczać.
Gdy decyzja została podjęta, kobieta skinęła głową, ruszając wraz z resztą do krawędzi przepaści. Ich torby, poza jednym granatem, spoczęły bezpiecznie na podłodze niedaleko Marie, gotowe do zabrania gdy po zbadaniu reszty terenu wrócą tu by zejść na dół.
Przeskoczenie nad przepaścią nie było dla żadnego z nich problemem. Po drugiej stronie, mrok wydawał się równie gęsty, jak tam.
Nela pisze:Strasznie tu. Mam nadzieję, że reszcie nic nie jest. Długo ich nie ma.
Członkowie drugiej ekspedycji mieli zejść na ich poziom z pomocą lin, które były łatwo dostępne - ale mieli też otworzyć zablokowane przejście poziom wyżej, które mogło ich przy tym zatrzymać. Nela trzymała się z tyłu, oświetlając zniszczone korytarze snopami swoich latarek.
Szli tak przez chwilę, w ciszy i mroku. Dopiero po kilkunastu metrach, promień światła lecącego przodem drona zamigotał. Chwilę później, migotać zaczęły ich latarki. Na twarzy Neli pojawił się strach.
Nela pisze:Martwa strefa. Musimy się do niej zbliżać.
Palce asari mknęły po omni-kluczu, gdy chciała przekazać im coś jeszcze. Zanim zdążyła, jej holograficzne urządzenie zamigotało gwałtownie.
Gdy ich latarki przestały działać wraz z narzędziami, ostatnim, co widzieli, był strach na jej twarzy gdy uświadomiła sobie, że nie będzie miała jak się z nimi komunikować.
Dron spoczął na ziemi, nieaktywny. Kiru znalazła go po chwili, niemal się o niego potykając. W ciemności, słyszeli tylko przyśpieszony oddech Neli, która starała się uspokoić. Krogul wyczuł, jak asari podchodzi blisko i, z wahaniem, oplata jego ramię swoim. Ścisnęła je lekko, jakby dając mu znać, że mogą iść dalej, choć z wahaniem.
Wtedy, z mrocznego korytarza gdzieś daleko przed nimi rozległ się wystrzał z broni.


Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Rozpadlina

11 lut 2024, o 23:55

Z początku nic nie robił, tylko usiłował nie przeszkadzać Tori i słuchał tego co mówiła druga Asari. Usiłował też ją przytrzymać, kiedy doktor robiła swoją pracę. Nie można powiedzieć, że nie spodziewał się tego co stało się później. Był na tyle jebnięty i paranoiczny, że spodziewał się nawet inwazji wampirów na smokach. Był jednak zaskoczony atakiem i przemianą Sederis.
Zaskoczony jej skokiem i siłą, przewrócił się na ziemię z sapnięciem. Była mniejsza nieco od niego, o ile asari nie mają super gęstych mięśni jak drelle, nie miała prawa być tak silna. Ale zdecydowanie była. Do tego coś przebiło jego pancerz. Zacisnął zęby by nie jęknąć, po czym zaczął się siłować z przewodniczą. Żel upuścił w czasie upadku do tyłu. Początkowo zignorował jej ślinę na swojej twarzy, uznał że to objaw czegoś co jej dolega. Na widok macek wyrastających z jej ust otworzył szeroko oczy w zaskoczeniu i szczerym przerażeniu.
- Jezu Chryste... - Wymamrotał, kiedy jej szczęka się rozerwała. Myślał, że Torfan był pojebany... Tam była tylko śmierć, nie jebane super pasożyty z kosmosu. Czuł się jak w horror vidzie, takim sprzed stu pięćdziesięciu lat. Grupka marines eksplorująca jakieś podziemia trafia na potwory, a potem jeden po drugim, żołnierze zamieniają się w takie potwory.
Słysząc błaganie Teli i widząc, że szykuje się do kolejnego ataku, odpalił szybko omni-ostrze. - Przepraszam. - Powiedział, jednocześnie dźgając ją w szyję. To był najszybszy sposób by kogoś zabić i oszczędzić mu cierpienia. Naprawdę nie chciał powielać tego z czego zaczyna być znany, ale nie sądził by było tutaj co zrobić.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 418
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: Rozpadlina

17 lut 2024, o 11:14

Początkowo wydawało się, że pośpieszna diagnoza i przypuszczenia Tori o postępującej i rozprzestrzeniającej się, przeoczonej infekcji były słuszne - Tela trzęsła się, niemal dygotała, oraz miała trudności z oddychaniem gdy skarżyła się na uczucie ciepła. Przyczyną tych objawów mogła być narastająca gorączka, co niemal upewniło lekarkę, że dawka szybko działającego antybiotyku może pomóc. Czas uciekał, a chora asari musiała cierpieć na tyle, że jakakolwiek pomoc była utrudniona. Jakby nie kontrolowała odruchów swojego ciała, które, dygocząc, prężyło się i wyginało niemal uniemożliwiając dostęp do portu medycznego pancerza, zdawała się nie słyszeć kierowanych do niej słów. Tori skupiła się na jednej teoretycznie prostej czynności - aplikacji leku - i w końcu, ignorując jej krzyki i wrzaski, udało jej się siłą obrócić i utrzymać Telę na tyle, że injektor trafił w gniazdo, a gdy to się stało, naciśnięciem spustu wstrzyknęła lek w ciało asari.

Tela gwałtownie zastygła w bezruchu, umilkł jej krzyk, a Tori, przestraszona, że zamiast pomóc zaszkodziła przewodniczce, wciąż pozostając na klęczkach uniosła się by spojrzeć na leżącą. Bezruch trwaj jedynie chwilę. Moment później asari zerwała się na kolana i z kolejnym wrzaskiem wystrzeliła do przodu, rzucając się na Carlosa, powalając go i atakując. Wszystko działo się błyskawicznie, jednocześnie przypominając senny koszmar, a Tori była tak zaskoczona niespodziewanym obrotem sytuacji, że na kilka chwil zamarła w bezruchu, rozszerzonymi oczami jedynie rejestrując gwałtowną transformację Teli niemal na wyciągnięcie ręki przed sobą. Dopiero chrapliwy głos, w którym rozpoznała jedno słowo sprawił, że wróciła na powrót do rzeczywistości, jakby wybudzona z letargu.

- Nie! - krzyknęła, widząc błysk omni-ostrza Browna i domyślając się jego zamiaru. Zerwała się na równe nogi, jej umysł, pracujący znów na pełnych obrotach nie dopuszczał do siebie myśli, że Tela mogła już być stracona. Być może była jeszcze jakaś szansa na odwrócenie procesu, ale jeśli Carlos zabije ją tu i teraz, nigdy się tego nie dowiedzą. A jeśli nawet stanie się to w przyszłości, Tori będzie musiała zmagać się z potężnym poczuciem winy, że na to pozwoliła.

Jej nieśmiałe podejrzenia okazały się jednak być prawdą. To, z czym walczyli jeszcze chwilę temu, nie było wybrykiem ewolucji w zamkniętym obszarze, zwierzętami, które zabiły poprzednie ekspedycje. Te stwory... one były poprzednimi ekspedycjami. W jakiś sposób zakażonymi czynnikiem, który gwałtownie odmieniał ich DNA, zmieniając inteligentne istoty w agresywne bestie. Co jednak stało za pierwszą przemianą? Jak się przed nią uchronić? I wreszcie - czy każdy kontakt z zainfekowanym, każde najmniejsze nawet draśnięcie będzie skutkowało metamorfozą kolejnych członków ekspedycji? Jeśli tak, wszyscy byli w potrzasku, a jedynym możliwym ratunkiem był powrót na zewnątrz i rozgłoszenie informacji o potwornościach, na jakie narażony był każdy wchodzący do Rozpadliny. Pozostawał kwestia reszty ich zespołu - tych, którzy wcześniej spadli na niższy poziom oraz Mola, który zszedł tam przed chwilą. Czy spotkał ich taki sam los jak Telę? Jeśli nie, muszą się dowiedzieć o ryzyku, a wspólnie może uda się znaleźć jakiś środek by powstrzymać lub odwrócić proces. Chyba, że jednak będą się chcieli wycofać, gdy tylko dowiedzą się z jakim zagrożeniem przyszło im się zmierzyć, ale czy można zaufać rozsądkowi spragnionych pieniędzy najemników? Tak czy siak, próba odnalezienia pozostałych albo przynajmniej przekazania im informacji stawała się priorytetem.

Błękitna, biotyczna poświata wokół niej zgęstniała, gdy Tori niemal odruchowo chciała wygenerować wokół zmieniającej się asari biotyczne pole by oderwać i unieść ją w powietrze, poza zasięg gwałtownie rosnących szponów od przygniatanego przez nią człowieka. Poza zasięg szponów, ale także poza zasięg ostrza Carlosa, by nie dopuścić do śmierci żadnego z obojga. Wciąż wierzyła, że Telę można jeszcze uratować, choć coś w niej samej szeptało, że to już nie jest możliwe. Brakujący element układanki właśnie się odnalazł i trafił na swoje miejsce i mimo, że było w całości jeszcze wiele dziur, tajemnica pochodzenia dziwnych, agresywnych stworów zaczynała się rozwiązywać. Widziała przecież, do czego są zdolne. Czym były. Nie było w nich ani trochę człowieczeństwa, kierowała nimi tylko agresja i żądza krwi, ale sam fakt, że Tela wciąż jeszcze była w stanie wypowiedzieć chociaż to jedno słowo, świadczyło o tym, że jej umysł wciąż - przynajmniej częściowo - jest nią samą, że jeszcze nie wszystko stracone, bo zachowała choć odrobinę człowieczeństwa.

- Może wciąż jeszcze jest szansa by to odwrócić! - krzyknęła, głośno wyrażając myśl, która, choć słabnąc z każdą chwilą, kołatała się w jej głowie. Musiał być jakiś sposób, pytanie jednak, czy uda się go odkryć na tyle szybko, żeby potwór, w którego zmieniała się ich przewodniczka, nie zdążył ich zabić. Była jednak gotowa na najgorsze - gdyby nie udało się powtrzymać Teli, gdyby jej biotyczne poje zawiodło, gotowa była sięgnąć po broń i moc swojej biotyki by ocalić i siebie i Carlosa.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mol
Awatar użytkownika
Posty: 61
Rejestracja: 17 maja 2023, o 20:26
Miano: Mol Saerth
Wiek: 20
Klasa: Strażnik
Rasa: Drell
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 9.070

Re: Rozpadlina

17 lut 2024, o 22:39

Z ust Drella wyrwało się ciche przekleństwo, gdy omni klucz odmawiał posłuszeństwa. Otaczająca go ciemność tłumiła jego zmysły i ściskała go w zimnym uścisku. To nie była Cytadela, gdzie w ciemności mogło się spotkać najwyżej drugiego humanoida, to była Rozpadlina, wypełniona potworami i tajemnicami. Mol starał się jednak nie panikować, wiedząc, że ostatnim czego potrzebował była utrata samokontroli. Jeden zły ruch i mógł skończyć rozerwany, lub zmiażdżony. Na obecny stan Drella wpływała także bez wątpienia świadomość, że jego towarzysze do niego nie dołączali. Czyżby coś ich zatrzymało? A może to był tylko żart? Nie, najpewniej chodziło o ranną asari. Mogło się jej pogorszyć przez ten cały marsz i brak odpoczynku. W takiej sytuacji postanowił, mimo wszystko, trzymać się planu i zabezpieczyć to miejsce do czasu przybycia reszty. Wytężał swoje zmysły, czując, że nie jest tutaj sam... i raczej nie był to nikt przyjazny. Trwał w gotowości do oddania strzału i czekał, w skupieniu, robiąc użytek z długiego szkolenia, jakie otrzymał przed laty. Z tego stanu wyrwał go na moment krzyk, dobiegający z miejsca, z którego to przecież dopiero przybył.
Czyli jednak coś ich zatrzymało... Szlag... - nim dokończył myśl i zaczął rozważać opcje w nowej sytuacji, z mroku dosłownie wyrwała się sylwetka potwora. Delikatne, słabe światło Rozpadliny prawdopodobnie umożliwiło Drellowi zareagowanie na czas. Kątem oka dostrzegł niebezpieczeństwo, a z tego miejsca zareagował już mechanicznie, przyjmują postawę i oddając strzał serią z pistoletu maszynowego. Rażony pociskami potwór spadł wgłąb Rozpadliny, a Mol miał nadzieję, że jeśli nie zabiją go rany, to dobije upadek. Niestety, nie był to koniec jego zmartwień. Oczy Saertha szybko wypatrzyły kolejne zagrożenie.
-Kalashu, bogini macierzyństwa, ta która czuwa nad swoimi wiernymi, do ciebie zanoszę błagania o bezpieczeństwo dla mych towarzyszy. Otocz ich swą opieką. Amonkiro, bogu łowów, wspomóż nas w walce, spraw by nasze strzały były celne. A jeśli pisane jest mi tu odejść, Kalahiro, w twe ręce oddaje swą duszę. - zmówił z szacunkiem i czcią modlitwę, której dźwięk rozbrzmiał echem w korytarzach tego przeklętego miejsca. Tuż po tym wymierzył we wpatrujące się w jego kierunku oczy i wypalił kolejną serią, nie dając bestii okazji do spokojnego zbliżenia się.
-Przepadnij.
ObrazekObrazek
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Rozpadlina

18 lut 2024, o 21:19

No i chuj. W sekundę na korytarzu zrobiło się ciemno jak w dupie miażdżypaszczy.
Rzucając krótkie przekleństwo Kiru schyliła się i wymacała drona by podnieść go z ziemi. Jeszcze tego tylko brakowało by zgubili go gdzieś w tych ciemnościach. Ona sama nie czuła niczego poza irytacją, ale dla pozostałych ta sytuacja musiała być znacznie gorsza, szczególnie dla asari, która straciła zdolność porozumiewania się.
Prawdę mówiąc rozsądek podpowiadał, że powinni zawrócić do strefy bez zakłóceń i pomyśleć nad jakimś źródłem światła. Nie chodziło nawet, przynajmniej w przypadki Kiru, o sam fakt przebywania w całkowitej ciemności a stan w jakim mogła być podłoga przed nimi. Nie widząc dokąd idą mogli bardzo łatwo wpaść do dziury podobnej do tej, którą wcześniej minęli.
- Sądzę, że powinniśmy na razie zawrócić i poszukać czegoś z czego można zrobić pochodnię lub chociaż jakiegoś pręta do badania podłogi przed nami – zasugerowała – inaczej możemy skończyć połamani kilka pięter niżej.
Czekjąc na reakcję pozostałych, a raczej na odpowiedź Krogula i Thescii skoro asari na razie nie mogła się komunikować, yahganka nagle usłyszała gdzieś z oddali wystrzał z broni. Taki odgłos nigdy nie oznaczał nic dobrego, nieistotne czy oddawał go swój czy wróg. Ktokolwiek tam był, walczył z kimś, lub czymś, i raczej nierozsądne było szarżować tam na ślepo.
- Chyba mamy towarzystwo – stwierdziła.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Dystrykt Doru”