- C-co?! Ej... Ej, zostaw!... - Warknął turianin, gdy szarpnięty za rękaw, siłą rzeczy podążył za quarianinem. Całkowicie przestało mu się to podobać, gdy ten, bez oporów wręcz zdecydował się zaciągnąć go do korytarzy. Zachowanie obu mężczyzn wzbudziło krótkie zainteresowanie paru przechodniów, ci jednak wydawali się być dość bierni na tę chwilę. Było to na rękę Hatterowi.
Drzwi do korytarzy, jak często, pozostawały otwarte i raczej niestrzeżone. Rzadko kto zapuszczał się w te rejony prócz konserwatorów, a i nic nazbyt cennego się tu nie znajdowało, toteż zamykanie ich nie weszło wielu osobnikom za nie odpowiedzialnym w krew.
Mężczyzna szastając się, próbował wyswobodzić się z uścisku quarianina - parę razy mu się to prawie nawet udało, acz ten drugi zawsze wydawał się szybszy. Widząc brak jakichkolwiek skutków, z jego gardła wyrwał się donośny krzyk proszący o pomoc.
- Pomocy! Pomocy!!! - Wyrywając się i wrzeszcząc jednocześnie, próbował rękoma i łokciami zbić szybkę w quariańskim hełmie. Wyglądało na to, że byli już wystarczająco daleko od wejścia, a i sam tunel był jak na razie jednokierunkowy. Niewykluczone, że były tu gdzieś jakieś rozwidlenia, ale prawdopodobnie na tyle daleko, by Hatter na pierwszy rzut oka nie zwrócił na nie uwagi.