12 mar 2013, o 20:11
- Wyszydzanie. A nie mówiłem? Stwierdzenie. Działacie odwrotnie do gethów. Im was więcej tym jesteście głupsi. - powiedział opanowanym, stonowanym głosem elcor.
- Kurwa mać, wiedziałem, że tak będzie.- warknął kroganin, wzdychając głośno. Wielką głowę skręcił w lewo i prawo, patrząc na vorcha, z którymi stał w pomieszczeniu. Podrapał się w potylicę i zmrużył gadzie ślepia. - Idę na chwilę sprawdzić, co się tam dzieje. Te odgłosy na dole były niepokojące. - stwierdził, zmierzając szybko do schodów. Po drodze odwrócił się o rzucił na odchodne kompanom- Tylko nic nie kombinujcie i czekajcie, aż wrócę. - Pewnym krokiem przeszedł za próg i już chciał schodzić w dół, kiedy pod jego nogi przyturlał sie granat. Nim zdążył zareagować, ten wybuchł mu prosto w twarz. - AAAaa!- warknął, na co inne vorcha zerwały się z miejsca i pobiegły do drzwi, ustawiając się po obu ich stronach.
- Niedowierzanie. Tego jeszcze nie było.- komentował elcor i gdyby tylko potrafił, zapewne właśnie by się roześmiał.
Tymczasem kroganin, tak jakby wcale nie został trafiony granatem, ścisnął strzelbę w mocniejszy uścisk i nacisnął na spust, ale broń nie zadziałała, po udanym sabotażu. Tym razem porządnie wpieniony kroganin rzucił bronią w ścianę i szykował sie do szarży w akompaniamencie strzałów jego vorchów na Pyraka.