-
Dziękuję, ale chyba spasuję - odpowiedziała, złowrogim spojrzeniem odpędzając kolejnego z gapiów.
Barman kiwnął głową, przyjmując zlecenie. Krótką chwilę zajęło mu nalanie wody do szklanki oraz sporządzenie prostego trunku, który przyozdobił plasterkiem cytryny i paroma liśćmi mięty, na zakończenie zwinnie dosypując trzy kostki lodu. Wykonał to bez zbędnych ceregieli, uznając autorytet porucznika, dla którego opuścił wcześniej obsługiwanego gościa, stojącego w kolejce. Ciemnoskóry mężczyzna skrzywił się z dezaprobatą, nie odezwał się jednak uznając potrzebę porucznika za priorytetową, w spokoju czekając na swoje zamówienie.
Słysząc głos porucznika, wszystkie pary oczu należące do istot siedzących przy stoliku zwróciły się ku niemu. Batarianin i turianin zerknęli nerwowo na mundur, poruszyli się, po czym posłali sobie dyskretne spojrzenie. Obstawa Szczęśliwego Willy'ego obserwowała nadchodzącego Vimes'a już w momencie, w którym dystans pomiędzy nim a ich stolikiem wynosił cztery metry, salarianin oraz asari nie odważyli się jednak wykonać żadnego nieprzychylnego gestu w kierunku umundurowanego porucznika, a karabiny M-8, przyczepione do uchwytów pancerzy na plecach pozostały nietknięte. Na głos Vimes'a Szczęśliwy Willy - wcześniej zaalarmowany dyskretnym szturchnięciem asari, który nie umknął uwadze Vetinari'emu - poruszył się niedbale, po czym skrzywił i tak nieprzyjemny już wyraz twarzy. Skończył przy tym mówić, tracąc uwagę swych wcześniejszych słuchaczy, która skupiała się teraz na poruczniku. Vimes mógł zauważyć, że przy stoliku nie było wolnych miejsc, jeśli więc chciał się dosiąść, musiał sięgnąć po wolne krzesło ze stolika nieopodal, przy którym grupka młodych ludzi bawiła się w najlepsze, co jakiś czas wznosząc drinki w geście poparcia i aprobaty dla mówcy.
-
To zależy - zaczął Willy, leniwie przenosząc wzrok na porucznika -
ile ten drink będzie mnie kosztować. - Głos miał chrapliwy. Na pierwszy rzut oka, według ludzkich standardów miał swoje lata, świadczył o tym ton wypowiedzi, siwizna, oraz liczne zmarszczki mimiczne. Zanim Vetinari zdążył odpowiedzieć, Szczęśliwy Willy kontynuował -
M-77 Paladyn, bazujący na starym, dobrym Kacie i M-12 Szarańcza, wyprodukowany rzekomo dla wojsk Przymierza. Powiedz, dziecinko, skąd ten nietani sprzęt? SOC dba o swoich ludzi, ale nie tak bardzo - rzucił jeszcze, spoglądając na stojącą tuż za Vetinarim kobietę. Mimika twarzy pracownicy Boultona nie zmieniła się w żaden sposób, pozostała niewzruszona, obojętna i neutralna na uwagę informatora odnośnie Służb Ochrony Cytadeli.
-
Znam ludzi - odparła niezobowiązująco. Szczęśliwy Willy odczekał, licząc na to, że dopowie coś więcej, nie doczekał się jednak, toteż przeniósł zaspany wzrok na porucznika.
-
Jestem w trakcie ważnej rozmowy. Czego chcecie, panie...?
Wyświetl wiadomość pozafabularnąWróciłam, ruszamy pełną parą w pogoni za drogocennym towarem pana Boultona. Przepraszam bardzo za tak długa zwłokę. Obiecuję poprawę.