Vimes był obserwowany już ze znacznej odległości. Ochroniarze Willego podchodzili do swej pracy profesjonalnie, lub facet cieszył się tym rodzajem popularności, która pozwalała im negocjować znaczące wypłaty. Nim jeszcze salarianin zdążył się odezwać, cała siedząca przy stoliku ekipa została zaalarmowana i zwróciła na niego uwagę. Wbrew nadziejom porucznika, słuchacze Willego nie zalękli się kroczącej ku nim manifestacji prawa i porządku i nie zwolnili miejsc. Stawiało to funkcjonariusza w nieciekawej pozycji, gdzie musiałby pofatygować się po krzesło, by mógł się dosiąść.
- Vetinari. - odparł zwięźle na pytanie o godność. Choć raz chciał spróbować, jak to jest być dobrym gliną, nie wspomniał więc nawet o stopniu czy samej służbie. - Drink jest Twój. - stwierdził, odstawiwszy kieliszek na stół i pchnąwszy go ku człowiekowi. Naczynie wykonało ładny, powolny przejazd, nim zatrzymało się facetowi niemal przed nosem. Oswobodziwszy jedną rękę, Vimes odstąpił na chwilę ku grupce przy stoliku obok. Krótki, niewyraźny uśmiech, który im posłał, obładowany był wiadomością "nie warto robić zamieszania". Porucznik złapał wolne krzesło i przystawił je do stolika, gdzie, miał nadzieje, zaraz przeprowadzi dyskusję nadającą śledztwu jakiś kierunek. Brakiem kolejnego miejsca, które zająć mogłaby Megan. Salarianie jakoś nie mieli iskry gentlemana.
- Chciałbym tylko chwilę porozmawiać. Spokojnie i po przyjacielsku, w tym... przemiłym - stwierdzenie to stanęło mu nieco w gardle - przybytku. Jak równy z równym. Chyba, że wolałbyś, żebym to ja wybrał miejsce? - zapytał, z pozoru niewinnie. - Tylko widzisz... tak się składa, że na komendzie nie serwujemy alkoholu. - pokręcił teatralnie głową, jakby sam był niezadowolony z tego faktu. - Może więc nie będę musiał wyciągać nic niemiłego z Twojej teczki, porozmawiamy, a za kwadrans będziesz mnie miał z głowy? - Vimes podejmował kontrolowane ryzyko. Spodziewał się, że mężczyzna będzie nieco bardziej skory do współpracy lub chociaż podatniejszy na zmuszenie go do niej o tę dwójkę ochroniarzy. W tej chwili nie miał przygotowanego żadnego haka na informatora i choć niewiele obrotu zatoczyłaby stacja, nim spotkaliby się na komendzie, zaalarmowany mógłby posłać cynk, który jeszcze bardziej skomplikowałby dochodzenie.