Nie minęło dużo czasu, a na dół zbiegło siedem sylwetek, w tym także trzy potężne, należące do krogan. O dziwo, żaden z krogan zdawał się nie posiadać ani jednej broni - czy to białej, czy to palnej. Nic. Byli za to opancerzeni niczym gethańskie behemoty, a ich ciała wręcz płonęły żywą, ciemnoniebieską aurą naznaczoną miejscami większym stężeniem - szczególnie na rękach, gniewnie zaciśniętych w pięść. Reszta z nich była ludźmi i co więcej, nie zdawali się oni być jakoś szczególnie przeszkoleni w boju - wokół nich nie unosił się żaden biotyczny smród (oczywiście w przenośni), a sami mieli jedynie do swojej dyspozycji podstawowe, ciężkie pistolety używane przez prawie pół galaktyki i na dłuższą metę równie skuteczne, co vorcha jako wykładowca w Akademii Grissoma. Przez ukrycie się Kortha i Saavika, napastnicy nie zauważyli ich natychmiast, co dawało im nadzieję, na ew. atak od tyłu lub też przemknięcie niezauważonymi po schodach w górę, na tyły pierwszego piętra. Nie mogli sobie teraz pozwolić na zbędne z punktu widzenia celu potyczki, tym bardziej, że nie byli w stanie im sprostać przez odniesione obrażenia. Kilka cichych kroków w przód, a już towarzysze wkraczali powoli na schody, z których zbiegli wcześniejsi wrogowie. Co prawda kroganinowi nie szło skradanie się za dobrze, ale w dobie wszędobylskiego chaosu i hałasu wywołanego przez wybuch myśliwca, zdołał jakoś bez uszczerbku i zauważenia przejść te kilka stopni i ominąć zakręt, dzięki któremu nie byli już dostrzegalni. Przynajmniej nie na tę chwilę.
Dotarłszy mniej więcej do końca schodów prowadzących na pierwsze piętro, wychylili nieco głowy, by sprawdzić co się na nim dzieje. Kultystów nie było tak dużo, jak się tego wcześniej spodziewali. Na oko, ponieważ reszta mogła - choć nie musiała - kryć się gdzieś w niedostępnej ich oczom części tego poziomu. Aktualnie większość z nich, tak jak kilka minut temu, zafascynowana była długim, acz dość niewysokim oknem bez szyb, biegnącym przez całą lewą ścianę pomieszczenia. Wyglądali przez nie w dół, jakby szukając wzrokiem grupy, która od jakiegoś czasu próbowała popsuć im plany i wodząc spojrzeniem za sprzymierzeńcami, jacy zbiegli właśnie na dół. Saavik ryzykownie wychyliwszy się nieco bardziej na prawo, zauważył w ścianie drzwi z aktywną, zieloną kontrolką, obok których wielki napis na ścianie głosił:
POZIOM 0 - PODZIEMIA - POMIESZCZENIA KONTROLNE
Sugerowało to, że mogli sobie odpuścić właz na dole, ale i tak musieli stoczyć małą batalię z jegomościami w tym miejscu.
Jacob, będący aktualnie w wejściu do tunelu, był kilka kroków od wejścia głównego dla ludzi, a to znaczyło, że gdyby podążył na pierwsze piętro podobnie, jak jego kompani, wielkie okno na tym poziomie znajdowałoby się po jego prawej stronie. Przejście tą samą, tylną drogą, jaką przeszli Korth i Saavik nie było możliwe, przez pałętających się nieopodal fanatyków.
- 11:50 -
Wyświetl wiadomość pozafabularnąAkan - Tak, możesz już pisać normalnie na pokładzie. Pamiętaj tylko, że jesteś aktualnie nie za "żywy", bo tracisz dużo krwi. : p
Do trójki na Aite - z tej sytuacji istnieje co najmniej jedno, szybkie wyjście, ale zostawię to waszej wyobraźni. Może wymyślicie coś innego jak ja.