Widać ich zdanie na temat systemu chłodzenia różniło się, ale turianin być może miał rację co do zamienników krzemu. Nie był to natomiast problem jej życia, więc nie roztrząsała tego dłużej.
Tiberius wykazał się dozą samokrytycyzmu, przez co dostał u niej małego plusika. A ona, wykazując się przykładnym brakiem taktu i bezpośredniością, odrzekła:
- W takim razie przerywam - i jak gdyby nic bawiła się słomką, rozchlapując nią wodę, która już się niestety kończyła. Ciekawe, ile będzie musiała wód zamówić, zanim doczeka się batarianina.
Spojrzała na turianina oceniającym wzrokiem. Nie bardzo wiedziała, dlaczego nie lubiła jego - i każdej innej niż ludzka - rasy. To musiało być zagnieżdżone gdzieś w głębi niej, może było związane z jakimiś wcześniejszymi przeżyciami? Ciała, które widziała w placówce również należały do wielu ras... Po chwili zamyślenia odparła:
- Ja też nie - "i turian również nie" - dopowiedziała w myślach. Coby zaspokoić ciekawość mężczyzny ujęła rzecz krótko: - Raz miałam do czynienia z pewną organizacją. Wolę pracować dla prywatnych osób.
W gruncie rzeczy praca DLA organizacji a W organizacji to były dwie różne sprawy. Ona jednak chciała się odciąć od takich zgrupowań, nie miała zamiaru przypominać sobie czasów, gdy czuła się niemal jako niewolnica... nieważne, co otrzymywała w zamian.
Wiedziała, że nie ułatwia konwersacji, ale właściwie to nie zależało jej na tym specjalnie. Taka już była.