16 lip 2012, o 16:23
- Po krótkiej prezentacji. Po krótkiej prezentacji. - powiedział do czarnoskórej oficer, u której niestety nie dostrzegł jej rangi. Skoro prowadzeni byli na razie, żeby zobaczyć kolejne ciała, to mógł przeżyć kolejną chwilę bez widzenia się z obecnym dowódcą na tym kawałku skały.
- Poruczniku, mnie tylko martwi liczba okazów laboratoryjnych pani doktor. - tak skomentował wypowiedź salarianina, kiedy ten wspominał o wybuchach i rozwalaniu wszystkiego - Na moje, to liczba ta oscyluje w pobliżu wcześniejszego stanu zamieszkania koloni. Proszę więc nie przejaskrawiać mojego charakteru i nie pomijać mój stopień. Poruczniku.
Badania, jakie przeprowadzała tutaj ekipa naukowców, na pewno były przydatne i w ogóle, ale przecież te karykatury były całkiem żywe na Eden Prime, choć wcześniej takie się nie wydawały. Jeżeli chodziło natomiast o rangę Wilsona, to miał pełne prawo się o to upomnieć u innego żołnierza. Zwłaszcza u kogoś, z kim nie był na Ty.
W końcu, gdy znaleźli się przed jakimś budynkiem, który prawdopodobnie mógł robić za chłodnię według wyobrażeń komandora, pani doktor przyłożyła rękę do jakiegoś skanera i otworzyła im dalszą drogę do środka. Już wtedy zainteresowało go, dlaczego chłodnia ma takie zabezpieczenia, ale postanowił siedzieć cicho. Jak się później okazało, było to laboratorium w którym trzymano na stole, dwóch kosmitów skutych kajdanami i za szybą kuloodporną. Prócz rzucenia wzrokiem na obrzydliwego, jego zdaniem typa, rozejrzał się jeszcze po pomieszczeniu i słuchał wykładu.
- Trzymacie w tym laboratorium osobników rasy Zbieraczy, którzy wpadli na pomysł, by zebrać do swojej kolekcji ludność Roanoke. Czemu więc nie widzę tu strażników, którzy by pilnowali te stwory, doktor Johnson? - zapytał, odkładając gdzieś na bok swój hełm i wracając spojrzeniem na panią doktor - Proszę mi nie mówić, że to zbędne, bo gdyby tak było, to to szkiełko za którym je trzymacie i kajdany, to można sobie darować.
Tak, tyle mu wystarczyło, by mógł teraz wyruszyć do dowódcy wojskowego na Roanoke. Odwrócił się w stronę ochrony pani doktor, a zwłaszcza ciemnoskórej Rose.
- Widziałem tu dość. Proszę mnie zaprowadzić do kapitana McMillana. Teraz mogę z nim spokojnie porozmawiać. - chwycił swój hełm i włączył komunikator - Drużyny trzecia i Maruder, mówi komandor Cole. Wracać na lądowisko, zabezpieczyć je i czekać na dalsze rozkazy.