Palmira popatrzyła na dziecko z mieszanką złości i zdziwienia. Nigdy nie widziała człowieka, który nie potrafił mówić, więc ciężko było jej stwierdzić, czy ten stan u dziewczynki wyniknął z wrodzonej deformacji, nabytego uszkodzenia czy stano psychofizycznego. Jednak nie zamierzała wgłębiać się w ten temat. Nie ona jedna miała kiepsko w życiu. Bardziej Nache wzburzyło to, co dziecko napisało na datapadzie. Ścisnęła jej ramię tak mocno, że być może zostanie jej po tym siniak.
- Kto ci takich bzdur naopowiadał? Kraiven? Nie, ludzie nie są odporni tak długo, jak to nie zostanie udowodnione naukowo. - dopiero po tych słowach puściła dziecko.
"Czy on jest nienormalny? A jeśli ta dziewczynka zachoruje przez niego?" - zadawała sobie to pytanie wyraźnie wyprowadzona z równowagi.
- Masz iść na badania i nie obchodzą mnie żadne wymówki. - pogroziła palcem, po czym dodała do siebie - Już ja tego dopilnuję.
"Partnerki..." - kontynuowała swój wywód w głowie. - "Skąd to dziecko wie, jakie partnerki ma Kraiven... Może to jego dziecko? Całkiem podobne do Fenenny" - przeszło jej przez głowę, a zaraz potem zrobiło jej się nawet głupio, że mogłaby tak źle potraktować młode Kraivena.
- Wybacz, że cię ścisnęłam. Jestem trochę zestresowana, tak samo jak William. Jak chcesz, to w ramach przeprosin kupię ci lizaka, ale najpierw musisz iść na badania. A potem przestrzegać zasad kwarantanny. - powiedziała, strzepując z płaszcza dziewczynki kurz.- Może przydałby ci się hełm, taki jak mój? W sumie tia... - rozejrzała się po przychodni. - Poszukamy ci czegoś zaraz...
Prowadząc dziewczynkę na badania i do magazynu, kontynuowała rozmowę. Ciekawość dawała górę, Nache zaciekawiła relacja małej z Kraivenem.
- Skąd się znacie z Williamem?
Ciekawe też było to, że dziewczynka wiedziała o Fenennie. Szkoda tylko, że nawet tym dzieckiem William posłużył się, żeby zacierać swoje brudne poczynania...