Miano: Anais "Córa Nieba".
Wiek: 21.11.2128r, 58 lat.
Rasa: Asari.
Płeć: Kobieta.
Specjalizacja: Żołnierz.
Przynależność: Dawniej w SOC, obecnie jednak należy jedynie do społeczności galaktycznej.
Zawód: Najemnik, który od czasu do czasu dorabia sobie w klubach.
Aparycja: Niczym nie wyróżnia się od innych Asari. Jej rasa posiada jedynie płeć żeńską, dlatego Anais może się pochwalić pięknymi, kobiecymi kształtami. Jej skóra jest w odcieniu błękitu, choć w niektórych miejscach na jej ciele można dostrzec niebieski kolor. Jest dość wysoka, a dokładniej mówiąc osiąga wzrost 180 cm. Jednak najbardziej charakterystyczną cechą wyglądu tejże Asari, jest podłużna blizna z tyłu jej szyi. Anais, nie uważa jednak, że ją to oszpeca i nie zakrywa blizny. Twarz dziewczyny, jest bez skazy. Kształtny nos, urokliwe spojrzenie szarych oczu i trochę wąskie usta, czynią ją niewinną z wyglądu osóbką, co często myli mężczyzn. Podczas zwykłego dnia na cytadeli, nosi zwiewne sukienki ze sporym dekoltem i sandały. Gdy jednak otrzymuje zlecenie, zakłada biało-niebiesko-granatowy kombinezon. Nigdy nie nosi, jakichkolwiek okryć głowy i nie używa makijażu.
Osobowość: Anais, to dość pokojowo nastawiona do świata osoba. W swoim życiu, nigdy jako pierwsza nie ruszała do walki i nie wszczynała konfliktów. Samo zdenerwowanie jej, jest dość trudną sztuką i wymaga poważnych kroków. Najczęściej wścieka się, gdy ktoś notorycznie łamie prawo i zagraża życiu cywilów. Pozostaje natomiast obojętna, gdy jakaś istota na własne życzenie robi sobie krzywdę. Uznaje zasadę, że każdy jest kowalem swego losu. Nigdy nie będzie niańczyć osób o niskiej inteligencji, a wręcz uznaje ich za zakałę galaktyki. Bywa, że miewa dość cięty język, a słowa innych potrafi obrócić w żart. Nie zajmuje się jednak obrażaniem innych i wytykaniem ich ułomności. potrafi być często bardzo opiekuńcza i wyrozumiała... To tez ma swoje granice! Czuje dystans do mężczyzn i jest w stosunku do nich, dość nieśmiała.
Historia: Na świat przyszła, jako pierworodna córka Asari Sha'iry i jednaj z jej przyjaciółek, również Asari. Jej wczesne dzieciństwo, było dziwne i nieprzyjemne. Nie miała dla niej czasu "rodzina", a jedynymi osobami, z którymi mogła spokojnie porozmawiać, byli klienci Metresy. Właśnie podczas jednej z rozmów, odkryła swój dar. Swoją mową, mogła wpływać na czyjś umysł tak, by rozmówca się zrelaksował i zaczął bardziej ufać dziewczynie. W końcu Sha'ira uznała, że córka powinna zacząć pracować u niej. Anais nie była tym faktem zadowolona i często się buntowała.
Jedna z rozmów Anais z matką:
- Mam więc usługiwać tym patafianom i wysłuchiwać żalów, że nie potrafią sobie poradzić w życiu?-Młoda Asari, narzekała na polecenia Metresy.
- Skoro Tobie się to podoba, to przyjmuj klientów częściej, ale nie każ mi tego robić! Anais już miała ruszyć w kierunku swojej "komnaty", gdy Sha'ira zatrzymała ją swym spokojnym głosem z nutką irytacji. Dziewczyna dobrze znała ten ton i wiedziała, co teraz ją czeka.
- Oni potrzebują naszej pomocy. Bez nas, ten świat jest dla nich smutny i nieprzyjazny.- Matka starała się przekonać córkę i nie chciała słuchać żadnego sprzeciwu. Anais, spojrzała ze wściekłością w oczach na kobietę i tylko westchnęła na jej słowa.
- Nigdy. Po za tym, twój drogi znajomy, Valmir obiecał mi, że uruchomi swoje kontakty i dostane prace w SOC. Czeka mnie jeszcze szkolenie, lecz przynajmniej się od ciebie uwolnię.- Odrzekła i zaczęła pakować swoje rzeczy. Sha'ira nawet nie szepnęła, jedynie patrzyła z pogardą na latorośl i zastanawiała się, jak Anais da sobie rade sama. Po pewnym czasie, młoda Asari opuściła swój dawny dom i ruszyła do akademii SOC.
30 lat później:
Praca w SOC, zaczęła już doprowadzać Anais do depresji. Jej przełożeni zachowywali się zupełnie, jak Sha'ira. Asari nie miała nic do powiedzenia i musiała się trzymać sposobu działania, wytyczonego przez zarząd. Bywały też jednak i miłe dni. W końcu znalazła tam wielu przyjaciół, głównie wśród Turian. Przeżyła również swą pierwszą miłość. Nawet zajmując się papierkową robotą, znajdowała czas na rozmowę z ludzkim mężczyzną imieniem Samuel. Po kilku latach, odszedł on jednak do Przymierza i w Cytadeli pojawił się tylko raz w miesiącu. To było dla Anais, jak cała wieczność. Bez swojego ukochanego, nie widziała sensu w robocie w SOC. W końcu złożyła rezygnacje i zaczęła karierę, jako najemnik. Nie musiała długo czekać, by dostać pierwsze zlecenia. Większość dotyczyła odnalezienia, lub odzyskania jakichś przedmiotów, lub obiektów.
Atak Suwerena:
Nigdy nie zapomni swojego pierwszego i ostatniego zadania, danego przez flotę Przymierza. Tym razem nie musiała po nic latać, a jedynie ewakuować mieszkańców Cytadeli do schronów i zastrzelić każdego getha, który się zbliży. Przez cały czas odbierała przekaz ze statków Przymierza i Rady. Słyszała rozkazy komandora Sheparda. Nie było jej wówczas żal radnych. Według niej, zasłużyli sobie na taki los, będąc głuchymi idiotami, którzy słuchali tylko swoich racji. Gdy Suweren został zniszczony, pomagała w sprzątaniu gruzów.
Dziś:
Smutno jej było, po śmierci komandora. Według niej, był jednym z największych bohaterów galaktyki. Teraz stara się iść w jego ślady i już kilkukrotnie prosiła wojska Przymierza, by przyłączyli ją do jednego z oddziałów. Bez skutecznie...
Ekwipunek: M-8 Mściciel i omniklucz.
Środek transportu: Nie posiada.
Dodatkowe informacje:
- Ma słabośc nie tylko do ludzi, lecz i Turian.
- Lubi słodkości.
- Jest fanką seriali fantastycznych z początku XXI wieku.
- Nie ważne kim jest wróg. Wykonuje zadanie bez mrugnięcia okiem.
- Posiada umiejętności biotyczne na poziomie podstawowym.
- Zastanawia się czasem, czy nadawałaby się na Widmo. Myśl tą jednak zawsze przerywa jakaś strzelanina. Pokazuje to, że łatwo ją zdekoncentrować.