Kolejna
misja na Illium. Na samą myśl o ponownym odwiedzeniu tego miejsca dostawał dreszczy. Odzwyczaił się od dominującej kultury asari odwiedząjąc inne porty i planety, tak teraz znów czuł się niczym dziecko. Podziwiał wszystkie elementy typowe dla tego stylu architektonicznego, jednocześnie przypominając sobie daty ich powstania i sposób wykonania. W extranecie było wystarczająco dużo informacji o tym, ale z całą pewnością tylko niewielka ich część zawierała w sobie prawdę.
Odruchowo uruchomił omni-klucz i idąc, zagłębił się w przeszukiwaniu sieci. Od razu znalazł kilka widów o Illium, jakąś mapę z zaznaczonymi miejscami,
które musiał odwiedzić, ale styl architektury w porcie Nos Astra umknął na liście śmieci w wyszukiwarce. Zamknął połączenie i wtedy też przypomniał sobie o wiadomości. Zielona, migająca kropeczka nie dawała mu spokoju przez całą podróż z orbity, ale wyraźnie mu przykazano, by otworzył ją dopiero na miejscu.
-
Ładownie. - Wymruczał, kierując swoje kroki we właściwą stronę. Nie potrzebował wskazówek. Spędził na tej planecie, w tym porcie, wystarczająco dużo czasy, by znać najprzeróżniejsze sposoby obejścia głównych pasaży, czy uniknięcia straży, by niepostrzeżenie dostać się na miejsce. Zgodnie z przewidywaniami zajęło mu to mniej niż pół godziny, chociaż w połowie drogi odniósł wrażenie, że zgubił drogę. Wchodząc do ładowni usta Ezry wygięły się na kształt uśmiechu, ale natychmiast powróciły do swojego właściwego położenia - wąskiej, bladoróżowej kreski.
Przemierzając drogę wyznaczoną przez kontenery zastanawiał się, czego oczekiwać. Odpowiedź w takim wypadku była oczywista: wszystkiego. I właściwie powinien przeklinać siebie w każdym możliwym języku, ale wiedział, że to był jego własny i świadomy wybór. Pozostało tylko iść dalej i szukać wskazówek. Albo czegokolwiek, co naprowadzi go na cel.
Nagły błysk światła i towarzyszączy temu dźwięk za kontenerem po prawej stronie wyrwał go z obserwacji terenu. Chciał ujrzeć to, co spowodowało ten rozbłysk i jakby ktoś czytał w jego myślach, metalowa skrzynia uniosła się do góry, by ruszyć w stronę Ezry. W ostatniej chwili zdążył jej uniknąć, doznając nieco bolesnego dla ciała kontaktu z podłożem. Szybko obrócił głowę w kierunku, z którego przyleciał kontener.
Wrogo nastawiona asari nie wróżyła dobrze dla jego poczynań, biotyczka stanowiła zagrożenie, a to co zobaczył w jej dłoni utwierdziło go w przekonaniu, że
misja się skomplikowała. Smukłe kształty Adepta pamiętał doskonale z czasów szkolenia i nie zamierzał zostać podziurawiony właśnie przez tę broń.
Poderwał się do góry i szybko schował za najbliższym kontenerem, analizując dostrzeżone zmiany w terenie. Mógł z nią walczyć, chociaż jej wsparcie mogło być w pobliżu lub próbować przejść dalej i przeciągnąć moment bezpośredniego starcia.
Ostrożnie przesunął się do krańca skrzyni. Asari stała na nieosłoniętej przestrzeni i miał, nawet niewielkie, szanse, by ją czymś trafić. Skupił się na swoim układzie nerwowym, jednocześnie próbując ograniczyć otaczającą go poświatę biotyki, po czym zerknął i cisnął
Odkształceniem. Dostrzegł tylko blask w chwili zetknięcia uderzenia z jakąś powierzchnią i miał nadzieję, że chociaż drasnął asari, to jednak nie martwił się w tej chwili o zadane jej obrażenia, a zabraniu swoich czterech liter z dala od niej.
Zerwał się i pobiegł między rząd kontenerów zakończony rozwidleniem, starajac się trzymać lewej strony na wypadek kolejnego pokazu zdolności przesuwania metalowych skrzyń. Wątpił, żeby była tak potężna i cisnęła wszystkimi na raz, ale lepiej zachować jakiekolwiek środki bezpieczeństwa. Pokonując te kilka, kilkanaście metrów spojrzał za siebie raptem raz, a później skupił wzrok na rozwidleniu biegnącym w prawo, mniej więcej wzdłuż aktualnego położenia kobiety. Jeśli będzie miał dość szczęścia i nie zostanie zauważony, to pobiegnie w kierunku, w którym asari nie powinna go szukać.
Wyświetl wiadomość pozafabularną1. Chciałem tylko zapytać o moją broń. Mogę z niej korzystać, czy nie mam pochłaniaczy?