Dymitr:
Wydałeś polecenia, przemknąłeś z Bykiem pod drzwi i co dalej? Sprawdziłeś plan aktualnego patrolu. Wynikało z tego, że parterem dochodzi do klatki schodowej i tam na półpiętrze niższego poziomu <może to jakiś balkon albo coś, nie wiesz tego w tej chwili> idzie dalej, do następnej klatki schodowej po drugiej stronie hangaru i znowu wychodzi na parter. Pierwszym problematycznym miejscem może być klatka schodowa, na której czasem spotykał kolegów podczas swojego patrolu. Mogliście iść też korytarzem prosto, do schodów na piętro, gdzie w klimatyzacji siedzi Willy. Tam nie było tak problematycznie. Decyzja gdzie należy do Ciebie. Wspomnę tylko, że koleś na schodach na półpiętro niżej będzie. czeka Cię rachunek ryzyka i możliwych korzyści.
Willy:
Postanowiłeś więc działać. Gdy wróciłeś, facet z kontrolki był sam. Strażnik wyszedł, ale gdzie był, czort wie. Przygotowałeś i wyskoczyłeś z szybu klimatyzacyjnego prosto na niespodziewającego się nic faceta. Siedział na fotelu, więc gdy na niego łupnąłeś przekoziołkowaliście po podłodze. Ty miałeś przewagę zaskoczenia i gdy się zatrzymaliście leżeliście obok siebie, Ty celowałeś w jego łeb a koleś zatrzymał się w pół ruchu po pistolet przy pasku. Byłeś górą. Koleś wedle polecenia klęknął i założył ręce za kark, gdy Ty wstawałeś na nogi. Stóż milczał jak zaklęty. Nie krzyczał, nic nie mówił, nic nie odpowiedział. Miał jakiś niepokojący, zacięty wyraz na twarzy mimo, że to on klęczał z rękami na karku.