14 lip 2012, o 16:41
Po ostatniej robocie nie musiała nic robić przez dłuższy czas. Miała kredyty, miała swój myśliwiec, nikt jej nie dyszał w kark. Wolność pełną gębą, normalnie zaczynała czuć się dorosło. Była samodzielna, wszystko robiła sama, nie musiała pytać nikogo o pozwolenie, żyć nie umierać. Co prawda tęskniła za starszym bratem i rodzicami, ale nie odważyła się próbować nawiązać z nimi żadnego kontaktu. Jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony.
Nudziło się jej jednak, ile można siedzieć za starami, albo byczyć się na łóżku.Zadokowała więc na Illuim. To piękne miejsce, a zachody słońca na promenadzie to coś wspaniałego. Do tego jednak musiała jeszcze nieco poczekać, więc zawitała do baru. Nie stroniła od takich lokali, ale nie można powiedzieć też była ich stałym bywalcem, o nie. Za młoda była, żeby chlać na umór, do tego przecież sama pilotowała myśliwiec, nie miała szofera, musiała zawsze być w pełni sił fizycznych i psychicznych.
Jak zwykle pierwsze co zrobiła to mały rekonesans. Nie usiadła od razu na miejscu, a przeszła sobie przez bar by zorientować się wśród gości. Ostrożności nigdy nie za wiele. Nie dostrzegła nic niepokojącego dla niej oczywiście, ale chyba wypatrzyła znajomą gębę... a raczej szkiełko zasłaniające gębę. Quarianin siedział popijając sobie coś, siedział sam, więc Turianka zatrzymała się naprzeciw i pomachała mu. - Hej! Pamiętasz mnie? - Rzuciła prosto z mostu. Nawet jej przez głowę nie przeszło, że może zrobić z siebie wariatkę jeśli to jest inny facet. Miała jednak dość dobrą pamięć i możliwość pomyłki była znikoma. - Spotkaliśmy się... ee... jakiś czas temu. Byłam u Ciebie na statku i opatrzyłeś mnie i kazałeś nie pakować w kłopoty. - gadulstwo mode on. ciekawe czy ją pamiętał, wszak turiańskie kobiety to rzadkość, a w dzieciaki w sumie to jeszcze rzadsza rzadkość.