- Hmm... - naukowiec przebiegł raz jeszcze Core'a od stóp do głów, zastanawiając się, czy daje wiarę jego słowom. Kilkukrotnie zmrużył powieki, jakby ważąc w głowie pewne kwestie. W końcu opuścił założone na piersi ręce.
- Tak, to... Ma więcej sensu, niż bym się spodziewał. Ale w takim razie co u diaska tu robicie? - jego oczy ponownie zmieniły się w szparki, gdy głowę nawiedziła nowa wątpliwość.
- Nie wyglądacie na zespół badawczy, a chyba wszystkie płatne mendy skłonne tu gnić już przyleciały ze Słońcami. Najemnicy chcą nas dorwać, bo interesuje ich nasza... - mężczyzna rzucił znaczące spojrzenie tubylcowi, które zareagował na nie bardziej ciekawą miną.
-... praca. - stwierdził jedynie. Najwyraźniej tematu tego nie chciał poruszać przy przewodniku dwójki, tamten z kolei zapewne próbował od uciekinierów wymusić jakieś informacje.
Ciężką atmosferę przerwało pojawienie się snopa światła w pomieszczeniu. Ktoś odchylił materiał okrywający wejście do budynku. Silne promienie słońca nie pozwalały przyjrzeć się sylwetce, ale od ścian odbił się kobiecy głos.
- Panie, wybacz, że przerywam, jednak potrzebny jesteś bez zwłoki w magazynie. Twój brat powiada, że to pilne. - postać nie oddaliła się, oczekując najwyraźniej, że mieszkaniec wioski oddali się wraz z nią.
- Tak... Tak, oczywiście. - odpowiedział jej. Nim ruszył, zwrócił się jednak do zgromadzonych.
- Proszę, abyście pozostali tu aż do mego powrotu. I byście nie szukali zwady, dobrze? - pogroził im palcem, ale po tym uśmiechnął się i faktycznie oddalił.
Kiedy opuścił świątynię, a pomieszczenie znów wypełnił mrok, naukowiec odezwał się.
- No nareszcie, pajac zniknął. - westchnął z wyraźną ulgą.
- Błagam, powiedzcie, że jesteście tu by nam pomóc, prawda? Przysyła was Madame DeLuxe? - nadzieja w jego głosie dawała kroi się nożem.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąA tym razem moja paskudna zwłoka. Przepraszam ._.