Turianka ściskała paluchy żeby plan się powiod. Zaskoczył ja fakt, że nie było więcej ochotników do ostrzału, ale to nawet lepiej. Mniej pracy dla nich. Kolesie wylądowali rozdzieleni, jeden ranny, drugi próbujący wykurzyć wieżyczkę z krzaków. -Ja biorę tego rannego. - Warknęła dziewczyna widząc, że żyją i że muszą się i oni rozdzielić by zneutralizować najemników. Obu na raz się nie dało, bityka nie miała takiego zasięgu... szlag. On chciała wziąć rannego, dlaczego? Bo był ranny, nie spodziewał się ataku z drugiej strony, do tego miał tylko pistolet, no i stanowił mniejsze wyzwanie niż zdrowy najemnik... Core miał chociaż jakieś przeszkolenie, ona będzie działać spontanicznie...
No to młoda turianka jak cicho mogła ruszyła w stronę, gdzie za osłoną przed wieżyczką schował się ranny koleś, chciała wykorzystać efekt zaskoczenia, który wciąż był po ich stronie. Sprawdziła czy ma załadowany system amunicji odkształcającej i zajęła pozycję z której było jej najwygodniej zaatakować. Oczywiście, nim zdążyła wynurzyć się z krzaków, barieriera biotyczna otoczyła ją samoistnie, cóż, w końcu dziewczynie będzie groziło jakieś niebezpieczeństwo, trzeba się przygotować. Co chciała zrobić, a no rzucić w biedaka odkształceniem, będzie bolało.. gdy zacznie się rzucać, krzyczeć czy robić cokolwiek innego będącego reakcją na dostanie biotyką, turianka wymierzy do niego z pistoletu i urządzi sobie zawody strzelnicze, rzadko ma okazje, a teraz może. Biotyka, plus amunicja i kule powinny dość sprawnie załatwić najemnika, no jeśli nie będzie jakiś komplikacji. Liczyła w tym, że Core będzie na tyle ogarnięty by zaatakować swojego kolesia w tym samym czasie co ona... żeby nie było.