11 lip 2013, o 18:36
Palmira wzięła papierosa, a nawet pozwoliła go sobie odpalić. Poczuła, jakby kamień spadł jej z serca, kiedy zauważyła, że Deriet jednak zrozumiał, co miała mu do przekazania. Założyła nogę na nogę i wypuściła dymka, patrząc na niego z lekko przymrużonymi oczami i poważną miną. Dopiero teraz nabrała więcej pewności siebie, więc była gotowa pociągnąć dalej tę rozmowę.
Co prawda żal jej było opuszczać "Przyczajonego" i Derieta, bo też na tym statku czuła się prawdziwie wygodnie w pewnym momencie, a za chwilę będzie musiała wyjść znowu z walizkami na Cytadelę, nie wiedząc, gdzie się podziać, ale w pewien sposób czuła, że idzie tą trudniejszą, ale zarazem słuszną drogą.
Po chwili stwierdziła, że ten dzień, tak długo, jak nie dolecą do miejsca przeznaczenia, mógłby być jednym z przyjemniejszych, jakie razem spędzili i czasem, który potem by wspominała. Drellowi byłoby łatwiej, bo może z fotograficzną dokładnością odtworzyć każdy detal ich rozmowy, ale jej nic z ich przygody nie pozostanie, poza kilkoma urywkami wspomnień i nożem, którego nie zamierzała mu oddawać, a który zapewne byłby jej wybawicielem w niejednej podbramkowej sytuacji. Dlatego właśnie asari odważyła się choć przez chwilę puścić swoje hamulce, pozwolić sobie przez tych kilka godzin na to, na co nie odważyłaby się w żadnej innej chwili. Przysunęła się do Derieta i o ile to on jej nie odtrącił, przylgnęła do jego ciała, kładąc głowę na jego torsie, a rękę nieco niżej na brzuchu. Ułożyła się przy tym wygodnie, nogi podkulając na kanapie.
- Jestem naukowcem, Deriet. Chcę jeszcze wiele w życiu odkryć. Ty jesteś najemnikiem, więc będziesz brał zlecenia. - zaczęła krótki monolog, relaksując się - Oboje jesteśmy w pewien sposób narażeni na niebezpieczeństwo i żadne z nas nie będzie chciało z niego zrezygnować. Ale przynajmniej niewiedza będzie naszym błogosławieństwem.- stwierdziła, podnosząc głowę nieco do góry, by zobaczyć jego minę. - I przynajmniej nie stanie ci się nic złego z mojej winy.