W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

15 lis 2012, o 15:13

Jeszcze przez dłuższą chwilę Iris wpatrywała się z wystająca rękę. Chcąc nie chcąc, musiała przyznać Mist rację. Nie mogła narażać ich życia próbując ratować osobę już z góry skazaną na śmierć. Pokiwała głową, wychodząc na powietrze, gdzie odetchnęła pełną piersią. Zaraz też zaniosła się kaszlem. Obraz był katastroficzny, ale nie był to czas na zwątpienie. Musieli przeć do przodu, inaczej nikt nie wróci z tej załogi na Cytadelę. A tam czekał Ionto. Teraz, kiedy opadła adrenalina, Iris boleśnie zauważyła w jak opłakanym stanie znajduje się jej bark. Ustawiła dozownik a medi-żelem, aby podawał jej odpowiednie, małe dawki, wciąż utrzymując jej organizm znieczulonym. Oczywiście nie mogła tutaj przesadzić, gdyż groziłoby to utratą świadomości. W jej myślach już była pewność, że kolejne dni w domu spędzi w łóżku, musząc zregenerować swój wycieńczony organizm. Machnęła na to ręką.
- Wisz tę zwichniętą główkę kości ramiennej? Proszę ścisnąć mocno i nastawić. Później usztywnimy kompleks barkowo-ramienny.
Wyjaśniła, pokazując palcem o jaką konkretne kość chodzi. Jak prosił, usiadła. Iris w odpowiedzi na zabieg Salarianina krzyknęła. Pulsująca dawka bólu przeszła przez jej wszystkie nerwy, syknęła jeszcze, delikatnie przykładając sprawną dłoń do wybitego barku.
- Iris. Proszę mi mówić Iris. O ile mogę mieć taką prośbę.... Jest dobrze. Brak trwałego uszkodzenia.
Oceniła po chwili pobieżnego badania, podnosząc się także z ziemi. Dłonią wytarła pomazane od krwi, brudu, ziemi policzki. Spojrzała jeszcze na Salarianina z ciepłym uśmiechem. Pozwoliła się obwiązać i nie protestowała, kiedy jej pierwszej kazali schodzić. Uważając, aby nie narazić swej zranionej ręki, starała się małymi kroczkami zejść po stromym urwisku. Jeżeli nie była pewna jakiegoś kroku, szukała szybkiego zamiennika bądź wykonywała go naprawdę ostrożnie. Teraz liczyła się precyzja, choć i czas chuchał im w kark.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ner'Haras vas Orionis
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:01
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianin
Zawód: Zabójca/Infiltrator
Kredyty: 24.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

16 lis 2012, o 18:01

Quarianin celnymi strzałami po drodze wyeliminował salariańskiego technika z gry, by zaraz przylgnąć do kontenera. Odczekał moment, przeładował i zaczął posyłać zabójcze pociski ze swojej snajperki.
Oczywiście nie marnował ich bezsensu. Ner był jak łowca. Czekał na okazję, aż zwierzyna się wysunie z kryjówki i oddawał strzał. Najemnicy Zaćmienia mieli przewagę liczebności, jednak dla Snajpera oznaczało to większą ilość celów do eliminacji. Miał więc jak na razie dość łatwe zadanie.
Bardziej martwił go fakt, że Mist i reszta nie odzywała się. Najgorsze też było to, że w ogóle jeszcze nie przylecieli. Słyszał przez komunikator, jak turianie próbowali się z nią kontaktować. Bezskutecznie.
Strzelanina zamieniła się w bitwę pozycyjną. Ner wiedział, że teraz jego rola jeszcze bardziej stała się ważna. Jego strzały były w tym momencie najpewniejsze, bo potrafiły uśmiercać natychmiastowo wroga. Udało mu się wyeliminować z gry kolejnych dwóch najemników gdy nagle usłyszał znajomy huk. Rozejrzał się i zobaczył, jak jeden z turiańskich żołnierzy pada z wielką dziurą w oczodole.
- Przyjąłem - odpowiedział krótko na polecenie Kyussa. Nie przejął się śmiercią żołnierza, tylko zaczął szukać przez wizjer snajpera. Dla Quarianina zaczęła się w tym momencie najważniejsza część zadania w tej misji. To od niego zależało, czy zapobiegnie dalszym stratom w jego oddziale i czy osłabi oddział Zaćmienia. Ner nie wątpił w to, że dla tamtych snajper był równie ważny co on dla turiańskich żołnierzy.
Ner skupił całą swoją uwagę na wrogim snajperze. Szukał go będąc ukrytym pod kamuflażem taktycznym. Strzelał jak tylko zdoła go namierzyć i tamten na chwilkę wyjdzie zza osłony. Był przy tym maksymalnie skupiony. Jeśli to on popełni błąd, to tamten snajper równie dobrze jego mógł ustrzelić, a wtedy będzie bardzo źle.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

17 lis 2012, o 23:16

Iris, Mist i Saiph:
Vanessa bardzo ostrożnie zbliżała z powrotem do pojazdu, w którym kilka minut temu zaledwie parę warstw niepancernej blachy oddzieliło ją od tragicznej śmierci. Poruszała się bez zbędnego pośpiechu, rozsądnie zwracając uwagę na szczegóły. Nie widziała żadnych śladów świadczących o wycieku instalacji. Infrastruktura elektryczna także zdawała się być w porządku. Tracąc impet Kodiak przeorał kilkanaście metrów ziemi, otaczając się jej grudami, przez co dosięgnięcie wraku było dla płomieni bardzo trudnym zadaniem, któremu jak do tej pory nie podołały. Kobieta nie czuła zapachu paliwa, ale bardzo możliwym było, że jedynie ze względu na dominującą woń otaczającego ją pożaru.
Do środka wróciła tą samą drogą, którą przed chwilą umożliwiła wszystkim ucieczkę. Czerwone lampy alarmowe wciąż działały, choć wyraźnie słabiej. Wiele zakamarków ukryło się w cieniach, które jedynie na ułamki sekund rozświetlały grasujące na zewnątrz jęzory ognia. Ciągle bacznie obserwując sytuację wokół, rudowłosa biotyczka zaczęła przeszukiwać transporter w poszukiwaniu liny, lub czegoś, co mogłoby spełnić jej rolę. Niestety, żaden sznur ani materiałowa lina nie znajdowała się na wyposażeniu pojazdu. Mist musiała zmienić podejście. Potrzebny był jej przedmiot długi, wiotki i wytrzymały. Jak kable i przewody. Odsłoniła panel serwisowy na podłodze. Potencjalnych lin było tam na pierwszy rzut oka sporo, jednak krótkie oględziny musiały ostudzić jej entuzjazm. Większość okablowania była zbyt słaba, by w razie czego utrzymać czyiś ciężar. Nadzieją napawał jedynie główny przewód przesyłowy, gruby na palec. Gdy Widmo za niego pociągnęło, poczuło, że jeden koniec nie stawia oporu. Jak się okazało, został przecięty przez strzaskany i wygnieciony pancerz. Drugą wtyczkę udało jej się wyrwać za którymś szarpnięciem. W tej dusznej atmosferze poczuła, jak niemal traci przytomność. Powstrzymał ją chyba ból głowy, który akurat postanowił się przypomnieć. Mając ze sobą około ośmiu metrów wytrzymałego, ale niezbyt wiotkiego kabla, kobieta wydostała się z powrotem na zewnątrz.

W tym czasie Saiph, pod czujnym okiem Radnej, zajął się barkiem tejże. Jak sam wspomniał, miał już pewne doświadczenie z tą gałęzią polowej medycyny. Korzystając z instrukcji, jakie otrzymywał od Iris, udało mu się sprowadzić kość tam, gdzie jej miejsce. Kobieta, mimo dużej dawki medi-żelu i fakty, że spodziewała się co ją czeka, nie powstrzymała bolesnego jęku, który dał upust piorunującemu uczuciu, które przeszyło jej ciało. Nawet kilkanaście sekund później bark sugerował jeszcze przy każdym ruchu delikatnym ukłuciem, by nie próbować go nadwyrężać. A najlepiej wcale nie używać.
Gdy Vanessa powróciła z ich olinowaniem, oboje byli już względnie gotowi do drogi. Zdobyta "lina" jeśli zjawiała się w snach miłośników wspinaczek, to raczej tych strasznych niż mokrych. Najlepsze, co byli w stanie z nią zrobić, to stworzyć proste pętle na obu końcach, które objęły obie panie w pasie. Znajdujący się między nimi Saiph został jedynie obwiązany. O porządnych węzłach nie mogło być mowy. Wystawianie tych, które powstały na próbę byłoby bardzo ryzykowne i niebezpieczne.

Nie mogąc sobie pozwolić na luksus tracenia czasu musieli rozpocząć wędrówkę w dół urwiska. Od krótkiej półki skalnej tuż nad poziomem wody, którą od biedy nazwać można było plażą, dzieliło ich około czterdziestu metrów. Jednak trudno było to ocenić zerkając z brzegu uskoku, gdy pogrążone w ciemności jezioro ledwo pozwalało się dostrzec, a wysokość mogła przyprawić o zawroty głowy. Pierwsze kroki w dół postawiła Radna. Robiła wszystko, aby były to kroki rozsądne, które nie zaprowadziłyby jej na koniec trasy prędzej, niż wypadało. Przez uszkodzony bark nie mogła korzystać z prawej ręki, a więc zasadę głoszącą, że w trakcie wspinaczki należy zawsze mieć trzy punkty podparcia mogła sobie potłuc o kant swego kształtnego pośladka. Prowizoryczna uprząż wyglądała nieco tak, jakby tylko czekała na najgorszy możliwy moment by się rozwiązać. Ale być może był to jedynie wpływ całej tej sytuacji?
Powoli, krok po kroku, cała trójka zaczęła wędrówkę. Pilnie badali każdy krok, nim zdecydowali się zawierzyć równowagę kolejnemu kawałkowi skały. Czasem jakiś występ obrywał się pod naciskiem ich stopy, ale udawało się znaleźć inny, który radził sobie z obciążeniem. Pokonali już ponad cztery metry, gdy poczuli nagły wstrząs. To wrogi śmigłowiec przeleciał bardzo nisko nad miejscem gdzie się rozbili. Dostrzegli go nad sobą, gdy wyłonił się zza krawędzi skalnej ściany. Najwyraźniej ich szukano. Najgorsze jednak, że wstrząs odczuli nie tylko oni, ale i skały wokół nich. Niewielka półka, na której salarianin opierał wtedy większość swego ciężaru, nie wytrzymała presji i zarwała się. Mężczyzna miał silny chwyt, ale w tych warunkach nie dość pewny, by się utrzymać. Poleciał jakiś metr w dół, nim kabel naprężył się i powstrzymał go przed dalszym lotem. Porucznik poczuł jak pętla wokół jego pasa zaciska się, boleśnie, niemal go przyduszając. Wisząc wyłącznie na niej, uderzył bokiem o skałę. Choć już wcześniej ból tego miejsca dawał się we znaki, teraz zaatakował tak silnie, że niemal sparaliżował szpiega.
Mist opierała się akurat na pewniejszych skałach. Gdy poczuła jak wiele spoczęło nagle na jej barkach, czy też raczej pasie, zaparła się tak mocno jak była w stanie. Nie odpadła od ściany, ale najmniejszy ruch mógł zmienić ten stan rzeczy. Z kolei na Iris posypały się odłamki. Nie wyrządziły szkód, ale sprawiły, że jej lewa noga straciła zaczepienie. Radna zawisła na obu prawych kończynach.
"Gunman" (Ner'Haras): Walka trwała w najlepsze. Z obu końców hangaru sypały się grady pocisków. Sygnały z omni klucza i impulsy efektu masy przemierzały go raz w jedną, raz w drugą stronę. Snajperzy oby stron skutecznie przełamali impakt i w obu grupach zaczęły się ofiary. Kolejny podkomendny Kyussa padł pod celną serią z najemniczego karabinu. Turianie nie pozostali dłużni, odpłacając się z nawiązką i kładąc trupem dwóch członków Zaćmienia i dewastując trzy mechy.
Ner całą swą uwagę poświęcił poszukiwaniu wrażego strzelca. Ukryty pod kamuflażem taktycznym wyrównywał swoje szanse - przeciwnik nie widział go tak, jak i on jego. Niestety, nie mogli go dostrzec także towarzysze broni, i jedna przyjazna seria, wystrzelona przez Riena, świsnęła mu tuż obok ucha. Nagle quarianin dostrzegł ruch w pomieszczeniu kontroli, na piętrze przeciwległego końca sali. Natychmiast wycelował i pociągnął za spust, ale hukowi strzału zawtórował tylko niewyraźny dźwięk szczęknięcia o metal. Chybił, a wroga nie było już tam, gdzie przed momentem dał się zauważyć. Tymczasem omni-klucz szpiega musiał przerwać algorytm maskujący, by uniknąć przeciążenia systemu. Osłona zniknęła i już po chwili Ner usłyszał huk i kątem oka zobaczył, jak tuż obok niego pocisk zrykoszetował, wskrzeszając kilka iskier. Jak na razie mieli remis. Wokół niego toczyła się mniej finezyjna walka. Najbliżej znajdowali się Rien, Kyuss i jeszcze jeden żołnierz. Pozostałej dwójki turian ani człowieka nie widział. Po drugiej stronie pola walki co kilka chwil jakiś karabin wychylał się zza osłony. Kilku najemników strzelało na ślepo, bojąc się śmiercionośnych pocisków snajpera. Inni wiedzieli, że nic w ten sposób nie ugrają i mierzyli swe strzały.
Ner dostrzegł dwie bardzo niepokojące sytuacje. Po pierwsze, pod naprzeciwległą, boczną ścianą pomieszczenia dwójka asari przemykała między osłonami, najwyraźniej niezauważona. Mogły bardzo łatwo dostać się na ich tyły i zacząć poważnie mieszać w ich już i tak niezbyt licznym szeregu. Natomiast tuż obok niego, osłonięty przed ostrzałem niewielkim kontenerem, technik zaczął rozstawiać swoją zautomatyzowaną wieżyczkę. Kto wie ile krwi mogłaby im ona napsuć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Saiph
Awatar użytkownika
Posty: 89
Rejestracja: 14 lip 2012, o 18:38
Miano: Sur’Kesh Gorot Tionis Clous Naos Saiph
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Porucznik w OZS. Szpieg. Mechanik.
Kredyty: 45.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

19 lis 2012, o 13:09

Droga jaką mieli przybyć nie należała do najłatwiejszych, lecz była zdecydowanie lepszym wyborem niż przechodzenie przez płonący las. Ścieżka w dół, a raczej szlak, który sami wyznaczali była jedną z gorszych przepraw na którą mogli się załapać, ostre wystające skały, niepewnie zawieszone półki tylko zwiększały ryzyko poszybowania na sam dół. Wszystko szło w miarę dobrze, kiedy z oddali dało się słyszeć dźwięk helikoptera, który poprzedzał widok wyłaniającej się za skały maszyny. Porucznik zamarł w bezruchu obserwując niebo, jednak jego uwagę zwróciły lekkie drgania, które nasilały się z każdą chwilą.
- Cholera. Trzymajcie się! - zdążył jeszcze krzyknąć, który i tak nie był prawdopodobnie słyszalny przez odgłos spadających skał, które narobiły większego rabanu. Uścisk w pasie jasno dał do zrozumienia, że oddala się od swoich kompanek. Wtedy też jego noga straciła grunt pod nogą sprawiając, że salarianin poleciał bezwładnie na dół. Gdyby nie kabel, mógłby się pożegnać z tym światem, a skończyło się na powtórnym obiciu tego samego boku co przy "lądowaniu" kodiaka.
- Za przeproszeniem...kurwa mać! Dobra. Jesteście całe. Mist, Iris? Oprzyjcie się o coś - powiedział na tyle głośno aby usłyszeli. Salarianin obserwował okolice w poszukiwaniu miejsca gdzie mógłby oprzeć nogę chociaż trochę odciążając kobiety. Jeśli nie znalazł nic postara się sięgnąć czegoś wystającego aby sprawną ręką móc się podciągnąć. Jeśli i to nie zawiedzie, będzie chciał ocenić odległość między nim, a ziemią aby ewentualnie przerwać kabel nie narażając Mist i Iris, które same mogą spać przy wciąganiu Naosa.
ObrazekObrazek
Mist
Awatar użytkownika
Posty: 404
Rejestracja: 30 kwie 2012, o 14:39
Miano: Vanessa Chorisso
Wiek: 29
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Kredyty: 34.900
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

19 lis 2012, o 18:46

Z początku szło nawet sprawnie. Powolnie ale sprawnie. W takim tempie mieli jeszcze szanse na powodzenie. Niestety, jak to zwykle bywa na podobnych misjach, kiedy posypało się jedno, kolejne porażki sypią się niczym kostki domino. Poczuła szarpnięcie, kiedy salarianin stracił grunt pod stopami. Zaparła się na tyle mocno by utrzymać jego ciężar i nie stać się powodem upadku całej ekipy. Zdawała sobie doskonale sprawę, że schodząc ostatnia tworzyła trzon grupy i utrzymywała ich przed ewentualnym wypadkiem. Mimo teoretycznego przygotowania do podobnej sytuacji, zaklęła szpetnie pod nosem, zapewne sprawiając, że wszyscy jej zacni przodkowie przewracali się w grobie. Palce wpiła w skały, by utrzymać pozycje tak mocno, ze pozostawiła na nich ślady zadrapań. Gdyby nie osłona pancerza zapewne zdarłaby sobie paznokcie. Mimo to, ból w stawach był irytujący. Rozejrzała się jeszcze za pojazdem latającym, przyczynkiem całego tego bałaganu. Gdy nie dostrzegła go w najbliższej okolicy, odetchnęła. Ulga, zapewne nie potrwa długo, ale przynajmniej na razie sytuacja byłą niebezpieczna ale stabilna. Kiedy odezwała się do Saipha, nie bawiła się już w uprzejmości. Wisieli spory kawałek nad ziemią, kurtuazja była ostatnią rzeczą o której teraz myślała.
- Przestać pierdolić i trzymaj się, zaraz Cię podciągnę! Tylko bez dyskusji! – Wycedziła przez zęby, chwilowo skupiając się na osobie obcego, nie Radnej, która jeszcze jakoś sobie radziła. Zaczepiła się swojej pozycji na tyle na ile się dało, po czym zmusiła mięśnie do okrutnego wysiłku, próbując podciągnąć salarianina na tyle by odnalazł punkt zaczepienia.
ObrazekObrazek ||Theme: >>:<<||+|-
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

19 lis 2012, o 20:43

Za wszelką cenę starała się nie patrzyć w dół. Nie miała leku wysokości, choć obawiała się, że widok odległości między jej osobą a ziemią wytrąci ją ze skupienia. A w całości poświęcone ono było jej oddechu. Wyrównywała go, wsłuchiwała się w jego, co pozwalało jej trzeźwo i cierpliwie stąpać przed siebie. Iris nie pchała się na oślep, wybierała takie miejsce do zejścia, aby nie runąć jak długa w dół. Naprawdę nie chciała rozpłaszczyć się na obcej planecie, skąd nawet jej szczątek nie będzie można pozbierać.
Syknęła, czując jak napina się 'lina' i jak kruszą się pod nią skały. Szybko przeniosła nogę, która straciła zaczepienie, na bardziej pewny grunt, który miała nadzieję znaleźć jak najbliżej oraz bez konieczności przemieszczania się. W duchu przeklinała dzień, w którym nie posłuchała Ionta. Iris obserwowała uważnie całą sytuacje z Salarianinem. Jej zmrużone, dwukolorowe oczy wyrażały wiele emocji - od wściekłości, poprzez determinacje, zaniepokojenie, troskę, niepewność i na zwykłej rezygnacji kończąc. Dobrze, że nikt ich teraz nie widział.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ner'Haras vas Orionis
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:01
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianin
Zawód: Zabójca/Infiltrator
Kredyty: 24.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

19 lis 2012, o 21:52

Wrogi snajper był dobry. Zdołał nawet oddać, ale nie celnie. Ner wiedział, że w tym momencie nie ma po co znowu go szukać. On zna jego pozycje, a to dawało mu przewagę. Miał też o wiele lepsze miejsce do oddawania strzałów. To już w ogóle skazywało na stratę najemnika, przez co musiał zmienić swoją pozycję. Gorzej, że przez tą chwilę skupienia się na jednym przeciwniku reszta wrogów skorzystała. W tym momencie oflankowanie była najgorszą możliwą opcją i jeśli do tego dojdzie, do Turianie, on i Scott długo nie pociągną.
Ner wiedział, że sam sobie z tym nie poradzi. Turianie musieli mu pomóc. Szczególnie z technikiem przed nim. Wieżyczka może mocno skomplikować sprawę.
- Kyuss, oskrzydlają nas! Technik przede mną i dwie asari po prawej! - krzyknął przez komunikator i załączył znowu kamuflaż taktyczny i zaczął celować w jedną z przemykających asari, by po chwili wypalić, jak któraś będzie próbowała się przemknąć. Chciał dać im do zrozumienia, że je widzi, a co za czym idzie - Turianie. A najlepiej tylko jednej, bo wtedy będzie w niezłym potrzasku. Celował spokojnie, wolał być pewny trafienia, niż bez sensu pudłować.
Po strzale chował się szybko. Nie czekając nawet na schłodzenie się kamuflażu wychylił się szybko i wypalił przeciążeniem w wieżyczkę strażniczą. Jeśli jeszcze się rozkładała, to moc technologiczna powinna bardzo zaszkodzić. Gorzej, jak już jest sprawna. Wtedy co najwyżej dostanie mocno po tarczach. I o to Quarianinowi chodziło.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

20 lis 2012, o 20:49

Iris, Mist i Saiph:
Kamienie jeszcze kilka chwil spadały spod krawędzi urwiska, zasypując ich deszczem mniejszych i większych skalnych odłamków. Kilka większych głazów, które byłyby w stanie napsuć im najwięcej krwi, na całe szczęście minęło ich, by po paru sekundach z chlustem zniknąć w toni jeziora albo roztrzaskać się o wąski pas skały przy jego brzegu. Niewielki, lecz ostry odłamek naciął skórę na głowie Vanessy. Szkarłatna stróżka popłynęła między jej rudymi włosami. Dopiero po chwili kobieta poczuła, jak ciepło spływa jej po uchu. Kilka kropli prześlizgnęło się po jej pancerzu i popędziło niżej, aby niczym kulki z farbą zostawić czerwony ślad na ramieniu salarianina. Widmo napięło swe mięśnie do granic możliwości, by umożliwić towarzyszowi złapanie oparcia.
Saiph czuł, jak ból zrodzony w boku rozprzestrzenia się, wyciągają swe macki w stronę narządów i kończyn. Jednak dzięki potężnej dawce salariańskiej adrenaliny, krążącej w jego żyłach do spółki z automatycznie podaną porcją medi-żelu, nie dał mu się zdominować. Trójpalczastą dłonią sięgnął solidnie wyglądającego wypustu. Dzięki temu pierwszemu punktowi zaczepienia udało mu się odnaleźć kolejne. Jedna noga natrafiła na zwietrzałą szczelinę, druga na niewielkim cyplu. Mężczyzna poczuł, jak uścisk w pasie zelżał, gdy sam nieco się wspiął. Sytuację udało się chyba opanować.
Jeszcze nieco niżej o stabilną pozycję walczyła ludzka Radna. Nowy punkt oparcia udało jej się znaleźć, choć pozostawiał nieco do życzenia. Wystający kawałek skały, który wyglądał na dość wytrzymały, by zaryzykować powierzenie mu życia, znajdował się niemal metr na prawo od miejsca, gdzie się znajdowała. Blondynka, niemal przylepiona twarzą do skalnej ściany, zawisła w sporym rozkroku kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Ileż daliby fotoreporterzy ze wszystkich zakątków galaktyki, by znaleźć się teraz na dole.

Kiedy znów poczuli się względnie bezpiecznie, przyszła pora na sprawdzenie, czy faktycznie nic im już nie grozi. Pomimo wytężania wzroku nie udało im się dostrzec wrogiej maszyny. Podczas gdy żadne z nich nie mogło poświęcać jej uwagi, musiała odlecieć na kolejny krąg, oddalić się dość daleko, by blask płomieni nie odbijał się już od poszycia, wyróżniając śmigłowiec na tle nocnego nieba, lub udać się z powrotem do bazy.
Kolejnych naście minut pełne było wstrzymywanych wdechów, starannie odmierzanych kroków, dźwięku skał wpadających do wody lub roztrzaskujących się na kawałki, oraz mozolnej tułaczki iw dół. W końcu z każdym krokiem, chwytem tracili czucie w dłoniach i stopach. Jednakże nie pozostawiało ono po sobie pustki - w jego miejsce zjawiał się ból, przeszywający nerwy od koniuszka każdego palca po łokcie i kolana. Tylko metry dzielące ich od pewnej śmierci sprawiały, że to znosili. Ale metrów z każdą minutą ubywało.
W końcu, gdy zostało ich już tylko trzy, instynkt podpowiedział ich organizmom, że uciekły z przed oblicza śmierci. Schodząca jako pierwsza Iris nie mogła już utrzymać się z pomocą jednej zdrowej ręki. Właściwie odpadła od ściany, lądując na plecach. Podobnie wyglądało "zejście" Vanessy, która ratując towarzyszy przed śmiercią dała z siebie większość sił. Ból upadku był spory, ale nie mógł się chyba równać z tym, od którego się uwolniły. Jedynie pozaziemski organizm porucznika dał mu dość sił, by zachował na tych ostatnich metrach nieco gracji. Zszedł ze skały o własnych siłach, ale potem, gdy musiał się utrzymać jedynie na nogach, grawitacja wygrała i sprowadziła go do parteru.
Leżeli więc, na szerokiej skalnej półce stanowiącej brzeg jeziora. Szum rozbijającej się o nią wody niemal zagłuszał dźwięki walki dochodzące z pod wodospadu. Na pomarszczonej powierzchni zbiornika odbijało się światło gwiazd i łuna pożaru, który zostawili daleko za sobą. Skała pod nimi pełna była drobnych okruchów, choć na środku, między ścianą a wodą zdawało się ich być o wiele mniej. Ta niezwykle kamienista plaża ciągnęła się w kierunku hangaru, ale wystające z jeziora skały zasłaniały odpowiedź na pytanie czy dość daleko.

"Gunman" (Ner'Haras):
Wokół toczyła się regularna wojna. Nawet mikroskopijna skala, w jakiej się rozgrywała nie mogła sprawić, że wszystko wyglądałoby mniej dramatycznie. Kilka chwil temu jednemu z turian udało się trafić z stojący w oddali kontener z łatwopalnymi materiałami. Eksplozja zmiotła kilku najbliższych żołnierzy wroga, a płomienie rozlały się po okolicy. Huk i blask na parę sekund zdominowały sytuację. Ale gdy tylko zniknęły, na miejscu był już szczęk zamków, świst kul i dudnięcia towarzyszące działaniu pól efektu masy.
- Przyjąłem! - odkrzyknął Kyuss. - Sukinsyna z działkiem widzę! Gdzie te dziwki? Sęp, widzisz je? - Asari kontynuowały właśnie swój manewr, gdy pocisk z lufy M-98 ugodził jedną z nich w tors. Strzał był zabójczy. Nawet straciwszy sporo impetu na pokonanie tarcz miał dość sił, by wbić się pod pancerz kobiety. Jej towarzyszka natychmiast rzuciła się za najbliższą osłonę, po czym wychyliła zza niej, by znaleźć strzelca. Co było jej błędem. - Tam jesteście, kurwy! - żołnierz zwany Sępem otworzył ogień w kierunku napastniczek. Wyglądało na to, że dzięki interwencji quarianina udało zatrzymać niebezpieczny manewr.
Otwartą pozostała kwestia przygotowywanej wieżyczki. Ner nie miał czasu do stracenia, zaryzykował więc, by potraktować urządzenie impulsem ze swojego klucza. Kątem oka zdążył jedynie dostrzec błysk czerwonej wiązki celowniczej. Poczuł jak pocisk wprowadza starannie odmierzoną dawkę bólu do jego lewego ramienia. Ta ofiara nie była jednak bezcelowa. Pracujący pod wielkim obciążeniem mechanizm zautomatyzowanego karabinu, gdy trafiło go przeciążenie wysłane przez mężczyznę, przepalił się i odmówił dalszej współpracy. Zastygł w połowie drogi do stanu gotowości.
Walka nie dawała nawet chwili na złapanie oddechu. Gdy tylko uporał się z jednymi zagrożeniami, zjawiały się kolejne. Stadko trzech FENRIS'ów przemykało między skrzyniami i beczkami, unikając większości wymierzonych w nie pocisków.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mist
Awatar użytkownika
Posty: 404
Rejestracja: 30 kwie 2012, o 14:39
Miano: Vanessa Chorisso
Wiek: 29
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Kredyty: 34.900
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

20 lis 2012, o 21:25

Palce ślizgały się na skałach i odmawiały powoli posłuszeństwa. Zapewne gdyby nie wrodzona determinacja i kobiecy upór poddałaby się w połowie drogi. Gdy wylądowała z hukiem na ziemi, nie wiedziała na bólu czego skupić się najpierw. Nadwyrężone wysiłkiem mięsnie krzyczały wręcz o pozostanie w pozycji leżącej przez najbliższy tydzień. Zacisnęła dłonie w pięści, by rozruszać zesztywniałe stawy. Nie była gigantem, kolosem ani kroganinem, tylko ludzką kobietą. I to też nie o postawie kulturystki. W sumie zawsze napędzała ją adrenalina, a stawiała na zwinność i szybkość, nie siłę. Teraz podobne myślenie mściło się na niej. Zaaplikowała sobie dawkę medi-żelu, i pozwoliła sobie jeszcze na kilkuminutowy odpoczynek na grzbiecie. Irytowała ją obserwacja nieba, niemalże zaczęła liczyć obłoczki. Kiedy poczuła, że ból w mięśniach ustępuje na tyle by się poruszyć, uniosła się do pozycji siedzącej. Z trudem rozplątała kabel i uniosła dłoń do twarzy ocierając powoli wysychająca stróżkę krwi. Nic nie szło tak jak trzeba, ale nie mogło jej teraz chwycić zrezygnowanie. Wstała szybko, by nie pozwolić sobie na długotrwałe skurcze mięśni. To tak jak zerwanie plastra czy nastawienie kości. Im krócej trwało tym mniejszy groził jej ból.
- Jesteście w stanie iść? Odpocznijcie jeszcze pięć minut, zerknę, jak daleko znajdujemy się od hangaru. Do cholery, mam nadzieję, że wciąż się trzymają. – Wychrypiała, czochrając ogniste włosy. Wypuściła powietrze, dając sobie jeszcze te kilka cennych sekund, nim zaczęła działać. Na wszelki wypadek odbezpieczyła Skorpiona ściskając go w dłoni i otoczyła się kulą biotyczną. Użycie biotyki przy tak skrajnym wyczerpaniu sprawiło, że świat zawirował ale utrzymała się na nogach. Musiała mieć pewność, że nie zestrzeli jej ktokolwiek w ciągu najbliższych kilku minut. Podeszła powoli do miejsca zza którego widać było dalszą trasę. Po raz kolejny próbowała odezwać się na komunikatorze „Tutaj Mist, zestrzelili nam Kodaka, stąd spóźnienie. Gunman, jaki macie status?” przy okazji wyciągnęła z skrytki przy pasku energetycznego batona. Coś na wszelki wypadek, gdyby biotyka szwankowała. Czekając na odpowiedź szamotała się z papierkiem.
ObrazekObrazek ||Theme: >>:<<||+|-
Ner'Haras vas Orionis
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:01
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianin
Zawód: Zabójca/Infiltrator
Kredyty: 24.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

20 lis 2012, o 22:41

Chaos narastał. Eksplozja łatwopalnych materiałów wywołała niezły raban, z dobrym skutkiem dla grupy, w której był Ner. Po chwili jednak strzelanina znowu się wzmogła.
Kyuss był sprawnym dowódcą i szybko zajął się problemami. Oddział wkrótce już był ostrzeżony. Po chwili też i Quarianin zauważył przemykające się Asari. Strzał z zaskoczenia szybko jedną przywołał do parteru, a drugą z kolei skołował. Popełniając głupi błąd znalazła się szybko na łasce turiańskich karabinów. Pierwszy problem więc został rozwiązany.
Z wieżyczką Ner postąpił szybko i skutecznie oraz niestety trochę lekkomyślnie. O ile przeciążenie zadziałało i wrogi technik mógł już wracać z powrotem z pustymi rękoma to wrogi snajper skorzystał z okazji i zaatakował. Ner wiedział, że wróg zna jego pozycje. I teraz będzie musiał za to cierpieć.
Rana była bolesna i co najgorsze - niebezpieczna z względu na jego brak jakichkolwiek odporności na zarazki. Dlatego szpieg nie certolił się i od razu rozpoczął podstawowe procedury, w razie oberwania z broni palnej. Odseparował ranę od innych partii ciała, zalał się antybiotykami, by nie doszło do reakcji alergicznych oraz zaaplikował podstawową dawkę mediżelu. Robił to w miarę szybko i sprawnie, bo nad głową szalały w końcu pociski. W tym czasie powinny też się na nowo załadować jego tarcze.
Ner złożył Wdowę, bo na ten moment nic nie wskóra w walce ze snajperem. Musiał znaleźć lepszą pozycję. Gorzej, że czas i sytuacja była kompletnie nie na jego korzyść. Biegnące FENRISY nie mogły zostać zlekceważone.
- FENRISY biegną środkiem! Uważajcie! - ostrzegł Ner widząc, że są co raz bliżej.
Quarianin przerzucił się na Windykatora i załadował amunicję zapalającą. Pod osłoną kamuflażu taktycznego postanowił przejść bardziej na prawą flankę chowając się za przeszkodami. Gdyby mechy zbliżyły się na niebezpieczną odległość do oddziału, któremu pomaga lub jego to miał zamiar je poczęstować ołowiem i ewentualnym przeciążeniem. W głównej mierze zależało mu jednak na zgubieniu snajpera i znalezieniu sobie lepszej osłony na prawej flance.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

21 lis 2012, o 20:56

Leżała na plecach obserwując różnobarwne niebo. Wsłuchiwanie się w jej własny, przyśpieszony oddech, pozwoliło Iris skupić myśli na kolorystyce otoczenia, które choć targane zewsząd wybuchami oraz odgłosami walki, wydawało się wręcz impresjonistycznie piękne. Te pięć minut, które poświęciła na po prostu leżeniu, były zbawieniem dla jej zmęczonego ciała. Nie chciała się skarżyć na głos, ale odczuwała każdy najmniejszy mięsień, który protestował przed dalszym wysiłkiem. Miała już czarne myśli, że gdyby nie jej żelazna wole, w ogóle nie schodziłaby tym urwiskiem, co przyniosło jej więcej zadrapań i sińców, o pulsującym bólu barku nie wspominając. Rozrzucone na brudnej ziemi jasne włosy wydawały się bardziej płowe i bledsze, jakby od wieków nie widziały słońca. Podniosła rękę i przyglądała się swoim palcom poobdzieranym do krwi, brudnym i w strupach. O stanie rękawiczek wolała się nawet nie rozwodzić.
Pięć minut minęło jak z bicza strzelił. Powinna wstać, nieprawdaż? A może jednak poleżeć tutaj? Bądź co bądź było przyjemne. Wiatr wydawał się orzeźwiający, ziemia choć naga wygodniejsza od własnego łóżka. Powieki jej ciążyły. Mogłaby tak leżeć i leżeć, i leżeć... Ale nie. Chcąc nie chcąc, dźwignęła się na równe nogi. Iris syknęła, podchodząc do Mist.
- Dokąd dalej? Zdani jesteśmy na siebie?
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Saiph
Awatar użytkownika
Posty: 89
Rejestracja: 14 lip 2012, o 18:38
Miano: Sur’Kesh Gorot Tionis Clous Naos Saiph
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Porucznik w OZS. Szpieg. Mechanik.
Kredyty: 45.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

22 lis 2012, o 13:38

Kiedy krople spadającej krwi z góry uderzyły o pancerz porucznika ten wiedział, że Mist daje z siebie wszystko, aby wyciągnąć ich z opresji. Z każdą chwilą nabierał coraz większego respektu do jej determinacji i uporu. Mógł być tylko wdzięczny, że jest razem z nimi. Podobna sprawa miała się z Iris, która teraz nie zdradzała swojej przynależność do najważniejszej grupy w galaktyce. Po paru próbach udało Naosowi znaleźć się na górze, który łapał z wielkim trudem powietrze. Pod wpływem przycisku zwolnił uchwyt i hełm złożył się ukazując spoconą twarz salarianin, który spoglądał kontem oka na kompanki.
- Dziękuje - tylko tyle udało mu się wydobyć pomiędzy głębokimi wdechami powietrza. Jednak to nie koniec przygody. Dzieliło ich od tafli jeziora jeszcze kilka dobrych metrów. Mimo, że dawka medi-żelu zrobiła swoje nie dało obejść się wrażeniu, że ból narastał z każdą chwilą. Nie wystarczyło to jednak aby zatrzymać porucznika, który zwinnym ruchem znalazł się na dole. Dalej stojąc schylił się opierając ręce na kolanach dając odpocząć kręgosłupowi, aby ten czas wykorzystać na obserwację terenu, kiedy jednak kobiety opadły z sił podszedł do nich dając pociągnąć się sile ciążenia.
- I jak, wiadomo co z resztą? Gdzie są i czy dają sobie radę? - rzucił do kobiet. Kilka chwil wystarczyło aby wyrównać oddech, a serce przywrócić do normalnego rytmu, po czym wstał.
- Jestem gotów - bycie salarianinem miało swoje zalety. Oprócz szybszego metabolizmu, jego organizm reagował szybciej również na zmęczenie, lecz musiał brać pod uwagę, że kobiety na taki komfort nie było stać, więc w miarę możliwości starał się im pomóc.
- Iris, Mist, mogę wam pomóc jeśli macie trudności z marszem - dodał, siląc się na lekki uśmiech, który skrywał malejący ból w boku.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

23 lis 2012, o 20:27

Iris, Mist i Sapih:
Szum wody rozbijającej się o skaliste brzegi był u dna uskoku tak głośny i wyraźny, że inne dźwięki przedzierały się przezeń z trudem. Huki eksplozji i wystrzałów dobiegające z hangaru były ledwo słyszalne. A może były to tylko odgłosy ryb zabawiających się w toni jeziora? Choć ziemia była bezlitośnie twarda, a wilgotne powietrze kąsało już chłodem, kilka chwil odpoczynku, na które sobie pozwolili było aktem litości, o jakie wołały ich obolałe mięśnie. Na niemal czarnym już niebie gwiazdy układały się w nieznane im dotąd konstelacje.
Widmo jako pierwsze zebrało w sobie siły potrzebne, by wyrwać się z upojnej stagnacji i ruszyć dalej w kierunku wrogiej bazy. Nieśpieszny trucht, jaki z początku rozwinęła po kilkudziesięciu metrach przerodził się marsz. Gdyby chodziło o ostateczny zryw, od którego zależy życie i śmierć, jej organizm pozwoliłby może na więcej. Mając jednak świadomość, że to dopiero początek... Biotyczka zaczęła tracić oddech. Aby nie stracić równowagi i nie wpaść do mętnej i zapewne lodowatej toni, oparła się o skalny cypel, wystający z wody naprzeciw ściany, po drugiej stronie ścieżki. Starając się zaczerpnąć tchu, kobieta zobaczyła szczelinę w skale, wymiarów na tyle słusznych, by pokonał ją człowiek. Nie była pewna, czy oczy płatają jej figla, ale zdawało jej się, że wewnątrz widzi delikatny, żółtawy odblask.
Iris i Saiph pozostali z tyłu. Ze swojej pozycji mieli dobry widok na okolicę. A co za tym idzie, na kolejny przelot znienawidzonej już zapewne maszyny. Śmigłowiec przecinał powietrze kilkadziesiąt metrów nad taflą jeziora. Leciał dość wolno, a kierował się tam, skąd go wywiało. Jego kurs jasno wskazywał, że wraca do hangaru.

"Gunman" (Ner'Haras):
Tut .. ist, zestrze...i nam Kod....... spóźnienie. ...unman, jaki ...cie status?” - po wielu minutach, które zdawały się ciągnąć godzinami, na ustalonym kanale pojawiła się nareszcie wiadomość z drugiego promu. Nie było trudno się domyśleć, że coś poszło nie tak, a jednak strzępki słów, jakie przedarły się przez zakłócenia i hałasującą wodę, nie napawały optymizmem. Akcja, która już na kreślarskim stole zakrawała na plan samobójczy, mogła się przemienić w szaleńczą walkę o przetrwanie. Nie mogli liczyć na prędkie zakończenie akcji ani na wsparcie. Czy byliby w stanie wiązać siły nieprzyjaciela odpowiednio długo? Wątpliwe. Musieli zwyciężyć, bądź salwować się ucieczką. Albo dać się pokonać. - Trzymamy się, ale byłbym zajebiście wdzięczny, gdybyście nieco przyspieszyli! - Kyuss odpowiedział na zapytanie Widma.
Protokoły bezpieczeństwa quariańskiego kombinezony zadziałały poprawnie i po chwili Ner'Haras poczuł, jak dwie membrany odcinają postrzelone ramie od reszty jego ciała, po czym uszkodzona sekcja wypełnia się płynem zawierającym potężną dawkę antybiotyków. W tym czasie pociski nawet na krótką chwilę nie przestały świstać mu koło ucha. Po wykonaniu niezbędnych kroków mężczyźnie pozostało już tylko liczyć, że wyjdzie z tego zdrów i cało po czym wrócić do walki. Karabin snajperski zabezpieczył, a w dłonie wziął M-15, które załadowaniem odpowiedniego programu przygotował do walki. Mechy, które niedawno zauważył mogły być już bardzo blisko. Pod osłona niezastąpionego szpiegowskiego algorytmu przemieszczał się od osłony do osłony. Gdy jego omni-klucz potrzebował chwili na przeładowanie odpowiednich procesów, starał się wyeliminować pędzące na czterech mechanicznych łapach zagrożenie. FENRISy zniknęły jednak z pola jego widzenia. Dlatego kontynuował wędrówkę na prawą flankę...
Gdy nagle odnalazł się jeden z bojowych dronów, wbiegając quarianinowi prosto pod nogi. Snajper upadł na podłogę za jedną z licznych skrzyń. Wylądował na brzuchy, podczas gdy skołowany niespodziewaną kolizją robot zatrzymał się uderzając swym mechanicznym cielskiem o wózek z narzędziami, który w ramach odwetu się na niego zawalił.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mist
Awatar użytkownika
Posty: 404
Rejestracja: 30 kwie 2012, o 14:39
Miano: Vanessa Chorisso
Wiek: 29
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Widmo
Kredyty: 34.900
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

24 lis 2012, o 15:00

Vanessa nie chciała przyznać się sama przed sobą, że podobny wysiłek fizyczny odciskał na niej niemałe piętno. Traciła oddech i balansowała na granicy omdlenia. Nie mogła jednak pozwolić sobie na podobny wypadek. Zatrzymała się jeszcze na chwilę, łapiąc ostrożnie oddech, nabierając głęboko powietrza, by dotlenić mózg. Na chwilę uniosła wzrok, który zatrzymał się na szczelinie. Czy jej się wydawało, że widzi tam jakieś światło? Bardzo powoli i ostrożnie cofnęła się na tyle, by zobaczyć całą trasę. Czy tajemnicza droga mogła okazać się skrótem do hangaru? Jeśli zakręci pod odpowiednim kątem, mogła ich doprowadzić do środka. Nie mieli ani czasu ani siły na wspinanie się po terenie dookoła. Akurat kiedy miała odpowiedzieć Kyossowi, usłyszała głos salarianina.
- Dam sobie radę, Saiph. Bywałam w gorszym stanie. Jeśli jednak czujesz się na siłach, odciąż nieco Iris, muszę mieć ją w chociaż w znośnym stanie jak dostaniemy się do środka. – Rzuciła. Potem odpowiedziała krótko na komunikatorze. „Robimy co możemy. Jeśli zauważacie, że przeciwnik zyskuje stanowczą przewagę, wycofajcie się. Bez odbioru.” Odpowiedziała, mając nadzieję, że zrozumieją przekaz. Podejrzewała, że pojawiały się mocne zakłócenia. – Spójrzcie. – tutaj zwróciła się na nowo do Radnej i salarianina. – Tutaj jest jakieś przejście. Podejrzewam, że może droga może prowadzić do bazy. Powinniśmy spróbować. Saiph, o ile dasz radę, osłaniaj nam tyłki. – Wyjaśniła im jedynie plan działania. Musieli ruszać szybko. Skinęła głową, po czym skierowała się to dziwnej szczeliny pierwsza, z bronią wyciągniętą przed siebie. Nie wiedziała, co mogło ich tam spotkać a człowiek przygotowany, to taki, który spodziewa się najgorszego.
ObrazekObrazek ||Theme: >>:<<||+|-
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

25 lis 2012, o 02:24

Mrużyła oczy ilekroć światło helikoptera padało na nią na tyle, aby boleśnie razić. Nie chciała przyznać sama przed sobą, że denerwowało ją to i przypominało o bezsilności, która zaprowadziła ją aż tutaj. Starała się narzucić sobie takie tempo, aby nie przecenić swoich możliwości. Domyślała się, że jej niezahartowane do sporego wysiłku ciało będzie odmawiać posłuszeństwa, a ona musiała zachować nad nim kontrolę. Liczyła kroki, oddechy swoje i ich. Każdą rzeczą, błahostką, starała się skupiać i nie tracić kontaktu z otoczeniem a także przyzwyczajać swoje zmysły do pracy na jak największych obrotach.
- Dziękuje, daje radę.
Odparła Salarianinowi z wymuszonym uśmiechem. A przynajmniej tak twierdziła pięć minut temu, gdyż ostatni odcinek pokonała wsparta o jego ramię. To nie była żadna ujma na honorze, doceniła iż mimo niewygodnej sytuacji miał w sobie na tyle siły, aby służyć oparciem. Iris spojrzała ws wskazanym przez Mist kierunku.
- Podejrzewam, ze to nasza ostatnia szansa. Jak długo zdołają się utrzymać?
Zapewne miała na myśli oddziały, z którymi Scott i Quarianin polecieli, aby odwrócić uwagę od grupki, która już dawno powinna wykonać swoją robotę. Odbezpieczyła pistolet w miarę jak zbliżali się do celu.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ner'Haras vas Orionis
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:01
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianin
Zawód: Zabójca/Infiltrator
Kredyty: 24.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

25 lis 2012, o 19:18

Ner przemykał się zwinnie od osłony do następnej. Jego głównym celem była prawa flanka, ponieważ tam mógłby prowadzić skuteczniejszy ostrzał i zgubiłby wrogiego snajpera. Zadania nie ułatwiał wrogi ostrzał i zniknięcie z pola widzenia wrogich mechów.
Komunikat Mist był zakłócany, ale Quarianin zdołał zrozumieć przekaz. Nie był on zachwycający. Mieli opóźnienie, ponadto spore. Z każdą minutą sytuacja była w hangarze coraz bardziej napięta. Ner nie odpowiedział na komunikat. Pozostawił to dowódcy. Szpieg musiał zając się swoim zadaniem.
Kiedy Ner był już tuż tuż swojego celu nagle pod nogi wbiegł mu jeden ze zgubionych mechów. Quarianin zdołał tylko zakląć by nagle wylądować na brzuchu. Był zdziwiony takim zajściem. Ale reagował szybko. FENRISY w bliskim starciu były niebezpieczne. Dlatego szybko odwrócił się na plecy i posłał krótką serię w mecha, którego algorytm działania najwidoczniej na moment zgłupiał. Ner wykorzystał to i wstał szybko na klęczki by znowu posłać kolejne serie, by dokumentnie wyłączyć go z działania.
Po tym starał się znowu aktywować kamuflaż taktyczny i tym razem ostrożniej kierować się dalej ku swojemu miejscu przeznaczenia. Kiedy już bezpiecznie tam dotrze miał zamiar rozejrzeć się w koło czy nie ma w pobliżu zagrożenia, złożyć Windykatora, rozłożyć Wdowę i załadować amunicję zapalającą. Tak gotowym szukał kolejnych zagrożeń dla drużyny szukając celów do zdjęcia i wrogiego snajpera. Wykorzystywał do tego kamuflaż taktyczny by wrogi dalekosiężny przeciwnik już tak łatwo go nie wykrył.
Saiph
Awatar użytkownika
Posty: 89
Rejestracja: 14 lip 2012, o 18:38
Miano: Sur’Kesh Gorot Tionis Clous Naos Saiph
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Porucznik w OZS. Szpieg. Mechanik.
Kredyty: 45.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

26 lis 2012, o 13:25

Nie było co ukrywać, że stan podróżnych z minuty na minutę powodował, że coraz bardziej tracili siły zmuszeni co chwilę do przystanku aby zaczerpnąć powietrza. Najgorsze było to, że ich misja tak naprawdę się nie zaczęła. Przez myśl salarianina przeszedł obraz, kiedy wdzierają się do hangaru. Trójka rannych i obolałych osób zaczyna odpierać atak najemników. Nie. Takie akcję tylko w filmach. Nie było wyboru, trzeba było w jakiś sposób zregenerować siły. A widząc stan Iris, która ukrywała ból pod maską silnej kobiety tylko utwierdzało go w przekonaniu, że czas na odpoczynek.
- Jakby co proszę wołać - szepnął do Iris. Szli jeszcze jakiś czas, kiedy Mist się zatrzymała. W pierwszej chwili porucznik pomyślał, że usłyszała helikopter zanim usłyszała go reszta, Saiph wytężył słuch, ale jedynym dźwiękiem był tylko szum jeziora.
- Mist, co się stało? - wtedy kobieta wskazała miejsce w ścianie w którym przebiegała szczelina. Oczywiście mogła prowadzić do hangaru. Po drugie jeśli nie, będzie dobrym schronieniem przed patrolami, które po dłuższym czasie stwierdzą, że ekipa z kodiaka nie dała sobie radę co wzmocni efekt zaskoczenia. Nie było wyboru, trzeba było improwizować. Widmo nawet nie musiała wspominać o kolejności marszu. Naos poczekał, aż Radna wejdzie za Widmo po czym sam wszedł do środka jednocześnie wyciągając Predatora. Jeśli korytarz był na tyle wąski chciał aby jego plecy przylegały do ściany aby móc obserwować przód jaki i tył korytarza.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

26 lis 2012, o 22:40

Iris, Mist, Saiph:
Jedno za drugim szli wgłąb szczeliny, pozostawiając za sobą ciemną rzeczną dolinę. Pochód otwierała Vanessa, a kończył go Saiph. Nawet tu idąca w środku Radna mogła się przez krótką chwilę poczuć, jak eskortowana przez agentów SOC. Żółtawe światło, które przywiodło tu Widmo teraz już wyraźnie odbijało się od błyszczących, wyszlifowanych ścian korytarza. To one, wraz z mułem na dnie, dawały do do zrozumienia, że w pewnych porach roku, bądź przy odpowiednich warunkach atmosferycznych, przejście to skrywało się pod powierzchnią wody.
Szczelina nie była specjalnie długa ani kręta. Nie musieli się także przeciskać przez koszmarne przewężenia, ani znów katować dłoni schodzeniem tudzież wchodzeniem po skalnej ścianie. Zaledwie po kilkunastu metrach trafili do czegoś, co przypominało salę. W istocie była to jaskinia, ale konstrukcja znajdująca się na środku dodawała jej industrialnego charakteru. Metalowy stelaż wspierał mechanizm windy technicznej, która znajdowała się na dnie szybu, zupełnie, jakby na nich czekała. Jeśli jednak ktoś cenił sobie tradycję, tuż obok znajdowała się drabina. Wszystkie elementy konstrukcji nie błyszczały się już może nowością, ale nie nosiły również śladów korozji. Kolorowa poświata okazała się pochodzić z terminalu otwierającego niewielkie, ale masywne drzwi odcinające ją od świata poza stalową klatką. Jeśli zadarliby nieco głowy, widzieliby, jak żółta łuna odbija się od śliskich ciał wiszących pod sufitem stworzeń. Być może ich teraz obserwowały, ale równie dobrze mogły nawet nie mieć oczu - w każdym razie nic nie wskazywało na to, by miały zerwać się do ataku.
W niemal idealnej ciszy słyszeli cień pewnego dźwięku. Odbijając się od ścian szybu zniekształcał się i ulegał zwielokrotnieniu. Ale jeśli się w niego wsłuchać, można było w nim poznać dźwięk syreny alarmowej. Winda musiała być połączona z wrogą bazą.

"Gunman" (Ner'Haras):
Ile trwała już walka? Mogło się wydawać, że od momentu wyskoczenia z transportera minęły już całe wieki. Głos karabinów otaczał walczących zewsząd, zlewając się powoli w jedną, terkoczącą masę. Dla uszu wprawionego żołnierza mogła to być prawdziwa muzyka. Huk granatu, którego wybuch powalił w odległym końcu hangaru dwu najemników, był niczym uderzenie w ogromny bęben. Ciężkie, niemożliwe do pomylenia z czymkolwiek innym, huki biotyczne wygrywały linię basu. Świst kul nad uchem przypominał niekończącą się partię solową gitary.
Każdy występ musiał się jednak kiedyś skończyć, by strudzone ręce na chwilę odpoczęły od instrumentów. Niestety, końca tej walki nie było widać. Napastnicy okazali się być niezrównani w swoim fachu - kładli trupa za trupem, samemu odnotowując do tej pory tylko dwoje zabitych. Najemnicy bez problemu wystawiali jednak ilość naprzeciw jakości. Miejsce każdego pokonanego żołnierza zajmował albo jego towarzysz broni, albo następny bojowy dron. Tych było już w hangarze dość sporo. Nie były może tak przebiegłe jak przeciwnicy organiczni, ale nadrabiały to uporem, z jakim napierały na oddział.
Nagłe spotkanie Nera z jednym z nich wytrąciło z równowagi oboje. FENRIS nie dostał dość czasu, by na nowo zorientować się w sytuacji. Trzy celnie wymierzone strzały z Windykatora przebiły jego pancerz. Quarianin musiał trafić w któryś z ważniejszych układów. Robot wyskoczył ze sterty narzędzi, po czym wykonał serię dziwnych ruchów. Zachowywał się, jakby stracił odczyty ze wszystkich czujników. Kolejna seria zakończyła jego męki, jeśli o jakichkolwiek mogła być mowa. Grube mechaniczne cielsko upadło na bok i przestało się poruszać.
Walka, choć ciężka, wydawała się wyrównana. Druga grupa miała gigantyczne spóźnienie, które mogło być ogromnym gwoździem do trumny całego planu. W ferworze walki nikt nie miał czasu się nad tym zastanawiać, ale być może precyzyjne, metodyczne działanie byłoby ich drogą do zwycięstwa. Liczba najemników ponoć nie przekraczała setki. Mechów mogło być więcej, ale przecież nie trzymali ich tu tysiącami. Poza tym, jeśli wszystko by im sprzyjało, ich jedynym zadaniem byłoby utrzymanie się na pozycji do chwili, gdy wszyscy będą gotowi do ucieczki.
Niestety, jedna, wielka, latająca rzecz wybitnie chciała pokrzyżować im plany. Ner ledwo zdołał się podnieść po spotkaniu z wrogim droidem, kiedy zobaczył, jak zza dolnej krawędzi wrót hangaru wynurza się Mantis. Na powierzchni ciemnego kadłuba tańczyły światła wydobywające się z głębi hali. Mężczyzna usłyszał, jak jeden z jego towarzyszy wrzeszczy - Śmigłowiec na szóstej!. Do tej pory nawet nie wiedzieli o obecności tej maszyny. Mogli jedynie przypuszczać, że faktycznie tam jest i odpowiada za zniszczenie "New Fang". Jednak nawet, gdyby się jej spodziewali, kilkuosobowy oddział nie mógł się przecież bronić ze wszystkich stron naraz. Seria z zamontowanego pod dziobem karabinu maszynowego właściwie rozszarpała dwóch zaskoczonych turian. Nim mechanizm schłodził się, pozostali przy życiu przetasowali się, szukając nowych osłon, które mogłyby ich obronić przed atakiem z obu stron. Chwilę później seria pocisków zagrała na powierzchni jednego ze stalowych kontenerów. - Nie dać się! Kurwa, nie dać się! - to krzyczał Kyuss. Ale co mogli zrobić, gdy wychylenie głowy zza osłony równało się śmierci, a jedyną zagadką było skąd nadleci morderczy pocisk?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ner'Haras vas Orionis
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:01
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Quarianin
Zawód: Zabójca/Infiltrator
Kredyty: 24.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

27 lis 2012, o 15:26

Zlikwidowanie mecha na szczęście okazało się łatwym zadaniem. Windykator poradził sobie z pancerzem wroga. Ner już chciał iść dalej gdy zobaczył to, co w życiu się nie spodziewał.
Śmigłowiec w takim momencie podniósł i tak poziom trudności zadania to praktycznie samobójstwa. Ostrzał z dwóch stron zmusił Quarianina do znalezienie kompletnie innej osłony. Na całe szczęście zajął taką, która dawała mu widzenie i na wrogi śmigłowiec jak i najemników.
Ner zaklął. A raczej puścił wiązankę przekleństw w kierunku drugiej grupy. Mogli ich ostrzec. Ale szpieg szybko się opamiętał. Dostali komunikat, że zostali strąceni. Mogli uważać. Błędem była w tym momencie walka pozycyjna w hangarze. Wróć, po prostu cały plan był szalony. I teraz pokazywał swoją prawdziwą istotę.
Quarianin aktywował swój kamuflaż taktyczny i wyjrzał na moment by zobaczyć, gdzie jest Mantis i w jakim kierunku jest odwrócony. Z Wdową w rękach mógłby próbować przynajmniej zabić pilota, co było wybitnie ciężkie w realizacji, ale jego snajperka była w końcu przeciwpancerna. Gorzej, że całe bydle miało pewnie mocne bariery kinetyczne. Jeszcze gorzej, że najemnicy tylko czekali aż się wychylą. Było źle. Ale zwiać też nie mogą.
- Kyuss! - zawołał będąc pewnym, że tak trzeba postąpić - Musimy to gówno strącić lub przepędzić! Twój oddział musi zneutralizować tarczę do jak najmniejszego poziomu! Musicie, bo inaczej nie zwiejemy i powystrzelają nas jak pyjaki! Ja strącę pilota, tylko musicie zrobić wszystko by to gówno dostało mocno po tarczach!
Ten plan był absurdalnie szalony, ale innego wyjścia nie mieli. Byli przybici do ściany. Ner czekał więc na reakcje dowódcy Turianina. Zależnie od decyzji albo czekał aż salwa oddziału minie i wtedy wychylał się na kamuflażu taktycznym, celował w pilota w śmigłowcu, oddawał strzał i chował się, albo czekał na inną sugestię rozglądając się dookoła i szukając najemnika lub mecha do strącenia.
Saiph
Awatar użytkownika
Posty: 89
Rejestracja: 14 lip 2012, o 18:38
Miano: Sur’Kesh Gorot Tionis Clous Naos Saiph
Wiek: 22
Klasa: Szpieg
Rasa: Salarianin
Zawód: Porucznik w OZS. Szpieg. Mechanik.
Kredyty: 45.000

Re: Gromada Aethon -> Ard -> Nolani

28 lis 2012, o 13:35

Tunel im dłużej się ciągnął tym bardziej zaczynał odkrywać przed sobą swoje przeznaczenie, gdzie punktem kulminacyjnym była sporej wielkości sala na której środku stało rusztowanie. Dopiero po chwili dotarło do porucznika, że konstrukcja jest swojego rodzaju windą. Powstało pytanie - gdzie prowadzi? Oprócz tego obok znajdowała się drabina i jeśli decyzją będzie dostanie się do góry tym sposobem poruszania zapewne pomysł ten odpadnie jako pierwszy. Jednak istniało też inne przejście teraz oddzielone masywnymi drzwiami przy których znajdował się terminal, to on rzucał jeszcze tak nie dawno mistyczne światło. Zanim Naos ruszył w jego stronę odwrócił się do korytarza z którego przyszli nasłuchując czy aby są tu sami. I wtedy do jego uszu dotarły dźwięki, które nie prowadziły z tunelu za nimi, lecz z góry.
- To pewnie druga grupa. Zapewne są już w środku - kiedy upewniwszy się w sytuacji salarianin podszedł do terminalu. Jego pierwszym zadaniem był rozpoznanie się czy oprócz otwierania drzwi mechanizm obsługuje coś jeszcze. Jeśli by istniała taka możliwość Naos spróbuje poprzez kamery dowiedzieć się co jest za nimi. Długie palce salarianin zaczęły szybko wystukiwać nieregularny rytm na pulpicie.
- Mogę spróbować je otworzyć, ale najpierw zobaczę czy uda mi się przejąć kontrole nad kamerami za nimi. W tym czasie ustawcie się tak aby mieć dobry wgląd na tunel i drzwi przed nami. Nie wiemy co możemy znaleźć za nimi. Więc.. - porucznik odwrócił się na chwile.
- Proszę uważać - dodał, po czym wrócił do pracy.
ObrazekObrazek

Wróć do „Galaktyka”