W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

8 wrz 2012, o 13:50

Nucis to średnich rozmiarów planeta odkryta w nowym, niewielkim systemie na obrzeżach Styx Thetam. Skany wykonane na planecie wykazały, że po odpowiedniej terraformacji, planeta będzie zdatna do życia. W tej chwili jednak w atmosferze znajduje się zbyt dużo dwutlenku węgla, grupy ekspedycyjne uprasza się więc o używanie hełmów.
Pierwsza ekipa wysłana na planetę została wytrzebiona przez nieznaną faunę i florę, uprasza się o szczególną ostrożność, zwłaszcza po zmroku.
Liczne skany wykazały niewielkie złoża paladium. Dodatkowo w atmosferze znajduje się nieznany dotąd społeczności galaktycznej pierwiastek, który nadaje zarówno atmosferze charakterystyczna purpurową barwę.



Promień orbity 1.3 orbity ziemskiej
Czas obiegu 1.5 ziemskich lat
Promień 6,993 km
Długość dnia 20.4 ziemskich godzin
Ciśnienie atm. 1.03 atmosfery
Temp. pow. 27 °C
Przyciąganie 1.10 g
Masa 0.998 mas ziemi
Satelity 3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

8 wrz 2012, o 15:26

Wiadomość o ponownej próbie zbadania tajemniczej planety Nucis krążyła w wiadomościach już od wielu tygodni i kiedy oficjalny sponsor Baria Frontiers oraz Rada oficjalnie ogłosiły nabór, wielu śmiałków w każdego krańca galaktyki, zalały serwery swoimi zgłoszeniami. Oficjalna lista ogłoszona została już tydzień później. Nikt nie wiedział, według jakich kryteriów wybierano zespół specjalistów, jednak każdy z nich otrzymał wiadomość o dacie wylotu z doków Cytadeli już dwa tygodnie przed samą wyprawą. Teraz gdy znajdowali się na statku udostępnionym przez Radę, trudno było nie podziwiać rozmachu z jakim została przygotowana wyprawa. Sporych rozmiarów fregata „Serpent” wręcz błyszczała od zainstalowanej na niej nowinek. Unowocześnienia zaczynały się od wzmocnionych tarcz statku, poprzez nowoczesne ultralekkie ale wytrzymałe poszycie statku, kończąc na nowinkach technologicznych z dziedziny uzbrojenia, opancerzenia i diagnostyki kończąc. Obecni na statku mieli dostęp do wszystkich tych cudów technologii, co dla błyskotliwych oznaczać mogło dwie rzeczy. Radzie bardzo zależy na starannym zbadaniu planety i gotowi są wyłożyć na to każde pieniądze. Po drugie, wnioskując po ilości żołnierzy raz wszelakich, uzbrojonych po zęby, cel ich podróży nie należał do planetek przyjaznych najeźdźcom. To jednak wiedzieli wszyscy, którzy w Wiadomościach Galaktycznych oglądali relację z pierwszej ekspedycji.
Kiedy fregata znajdowała się już w zasięgu planety, w pokoju odpraw swobodnie mogli przyjrzeć się swojemu celowi oraz osobom im towarzyszącym. Spore, okrągłe pomieszczenie wypełnione było wszelakimi indywiduami, od uzbrojonych po zęby krogan zaczynając na kilku wątłych hanarach kończąc. W swoim towarzystwie kłębiły się tęgie głowy, inaczej naukowcy, ubrani w charakterystyczne białe fartuchy. Widok za oknem wydawał się jednak znacznie ciekawszy. Dla osób mniej obytych z odległymi systemami fioletowa planetka stanowczo wzbudzała zachwyt. Z daleka prezentowała widok malowniczy. Sam kolor atmosfery był tak ostry i wyrazisty jakby został namalowany. Dodatkowo, wokół planety znajdowały się trzy większe satelity i nieregularne pierścienie złożone głównie z lodu i odłamków zniszczonego przez asteroidę czwartego księżyca Nucis. Przez to planeta sprawiała wrażenie oplecionej jaskrawą, roziskrzoną wstęga. Po kilkunastu minutach wyczekiwania, do środka wmaszerował wysoki turianin o ciemnym, niemalże czarnym odcieniu egzoszkieletu. Odziany w szaro-brązowy pancerz, dumnie prezentował symbol Hierarchii. Kiedy zatrzymał się na środku Sali już większość spojrzeń zatrzymała się na nim, a obecni w Sali turianie, sprawiali wrażenie, jakby połknęli na nowo długi kij, stojąc sztywno, na wprost i bez słowa.
- Nazywam się Vahan Chellinian, Stopnia Generał turiańskiej Hierarchii i dowódca wojskowego oddziału naziemnego, odpowiedzialnego za powodzenie misji na powierzchni planety. Jak zapewne większość z was wie, pierwsza próba zbadania planety zakończyła się fiaskiem, śmiercią czołowego naukowca w dziedzinach gatunków obcych oraz utratą większości danych zebranych przez oddziały naziemne. Chciałbym aby każdy z was miał świadomość, ze zejście na powierzchnie planety wiąże się z dużym ryzykiem i jeżeli ktokolwiek zmienił zdanie, wciąż ma prawo pozostać na statku i wspierać oddziały naziemne informacjami z regularnych skanów. – Zaczął lustrując wzrokiem, wszystkich obecnych, jakby jednak chciał się upewnić, że żaden ochotnik nie stchórzy i nie uszczupli sporego oddziału. Dłonie ukryte za plecami, rozplótł na chwilę, poruszając zesztywniałymi palcami. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, wystukał coś na omni-kluczu a za nimi pojawił się obraz planety, z jednym, migającym punkcikiem gdzieś w pobliżu równika planety. – Będziemy lądować w tym miejscu, gdzie znajdował sie obóz poprzedniej grupy ekspedycyjnej. Z góry uprzedzam, że zapewne znajduje się tam wypalony krater, w miejscu gdzie kiedyś znajdowało sie jezioro. Nie jestem pewien, co tam się ostało, ale nie radzę rzucać odłamków. Na wasze omni-klucze zaraz przesłane zostaną dane na temat atmosfery planety. Lądujemy za godzinę, co daje wam nieco czasu na przygotowanie się. Macie dostęp do nowoczesnej zbrojowni i sprzętu dostarczonego przez Radę, który jednak ma zostać zwrócony po zakończeniu misji. Czy są jeszcze jakieś pytania? – Dodał na sam koniec, rozluźniając nieco postawę i obserwując przyszłych towarzyszy nieco łagodniejszym spojrzeniem. Co bardziej spostrzegawczy i stojący bliżej, mogli dostrzec nawet delikatny błysk rozbawienia w oczach Generała. Wśród naukowców zapanowało poruszenie i przekrzykiwał się jeden przez drugiego, chcąc uzyskać jak najwięcej szczegółów. Sam turianin cierpliwie odpowiadał na pytania, o ile tylko znał odpowiedź.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

8 wrz 2012, o 17:42

Ależ była zdziwiona, kiedy została powiadomiona o "zakwalifikowaniu się" do misji. Ciekawe... Być może potrzebowali miesa armatniego albo jakiegoś dodatkowego wsparcia na cokolwiek tam było. Nie wiedziała i wolała nie wiedzieć przynajmniej do samej wyprawy. Co nie zmieniało faktu, że była tym pozytywnie zaskoczona. Misja zapowiadała się na kłopoty... A Vicca szczególnie miala ochotę na to, żeby kłopoty znalazły ją. Chociaż... może lepiej, żeby nie byly one zbyt wielkie, bo nie przeżyje.
A teraz... Teraz stała sobie przy oknie, spoglądajac na cel ich podróży. Nucis. Wedle wiadomości pierwsza ekspedycja poniosła fiasko, dosć tragiczne. Ta planeta była tylko niewinna z wyglądu. Ale nie mogła sobie odmówić podziwiania tego niezwykle fioletowego koloru. Piękny, głęboki odcień, sprawiajacy wrażenie, jakby Nucis była wyrwana nie z tej ziemi. Tak jakby... Ech, nad czym się zastanawia? Jest tu podziwiać widoki, czy robić za biotyka? No właśnie. Musiała się skupić.
Wciąż jednak miała problem w utrzymaniu owego skupienia, zwłaszcza jak zobaczyła turianina, który najwyraźniej był... Argh, czemu turianin? Nie mogli dać kogoś innego?
No dobrze, było tutaj trochę turian, ale póki żaden się do niej nie zbliżał. Jedynych turian, jakich dopuszczała do siebie bez żadnych dodatkowych problemów, to tych z piwem w trójpalczastej łapie. I tak powinno zostać. Nic więc dziwnego, że tak naprawdę słuchała go jednym uchem, oczami wciąż wodząc za widokiem planety... Do momentu usłyszenia o kraterze. No jak to? Krater? To jednak coś po nich zostało...
Dobrze, ze nie powiedziała tego na głos, zapewne odebrałaby masę znerwicowanych spojrzeń. Co jednak jej przypomniało... Czegoś nie wiedziała. I dobrze, że oczekiwał pytań.
- Jaki jest przewidywany czas całej wyprawy...? Oczywiscie zakładając, że nic się nie stanie po drodze.
ObrazekObrazek
Verna Taufel
Awatar użytkownika
Posty: 66
Rejestracja: 24 lip 2012, o 16:53
Miano: Verna Taufel
Wiek: 23
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Drellka
Zawód: Agentka Handlarza Cieni
Postać główna: Stark
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

8 wrz 2012, o 22:09

Verna ponosiła porażkę za porażką... przynajmniej biorąc pod uwagę poszukiwania bliźniaczki. Słuch po niej zaginął i tyle... to było frustrujące, ale Handlarz Cieni w końcu postanowił oderwać ją od samych poszukiwań i wpasował ją w ekspedycję na niezbadaną dotąd pomyślnie planetę. Kiedy pierwszy raz o tym usłyszała nie miała wątpliwości, że jak się za to weźmie ON, to drellka dostanie się do samej ekspedycji. Gdy dostała informacje, gdzie ma się stawić i kiedy, uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła się pakować.
Teraz stała oparta o ścianę zatłoczonej sali odpraw i słuchała co turiański generał czy ktoś tam miał do powiedzenia. Zapowiadała się twarda sprawa. Verna wiedziała wszystko o tej wyprawie co można było wiedzieć, znała nawet na pamięć parametry tej cholernej planety! Taka praca, musiała wiedzieć dużo, by Handlarz Cieni mógł wiedzieć wszystko. Właśnie po to tu była, by wyciągnąć z wyprawy ile tylko się dało, a może i dowie się czegoś ekstra, co mogłoby być interesujące.
Tak czy siak stała z założonymi na zgrabny biust rękoma i milczała. Przynajmniej dopóki nie wypatrzyła w tym zbiorowisku żołnierzy, najemników i całej reszty świeżej znajomej z Cytadeli. Niczym duch przemknęła między zebranymi i znalazła się za plecami Vic. -Co Ty tu robisz mała? - Szepnęła jej do ucha, nie tracąc skupienia na wszystkim innym. Danych odnośnie planety nawet nie raczyła przeczytać, znała te wszystkie parametry, miała już nawet zaprogramowany omni - klucz by potem przystosować do wszystkiego pancerz.
-Lecimy w to purpurowe piekło tą całą niezdyscyplinowaną i kompletnie niezorganizowaną zgrają, pod dowódcą jednego faceta? - Zapytała. Widziała tu najemników, krogan, którzy mają ochotę coś rozkwasić, ludzi, którzy są tu jedynie z ciekawości, oraz twardych łowców nagród, którzy marzą o łatwym zarobku i rozgłosie. Jak oni wylądują taką bandą to dopiero będzie piekło. -Czy zostaniemy podzieleni w jakieś sensowne oddziały i będziemy kooperować w łączności? - Zadała swoje pytanie zaraz po pytaniu dziewczyny. To było dość ważne... jakoś nie uśmiechało jej się schodzić na niebezpieczną planetę w ciasnym towarzystwie osób, które, albo chcą ją rozjechać bo oszukiwała i oskubała ich w pokera, albo ją przelecieć. Proste.
ObrazekObrazek
Nadia Bando
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 24 sie 2012, o 22:50
Miano: Nadia Bando
Wiek: 24
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot do wynajęcia
Kredyty: 20.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

8 wrz 2012, o 23:44

Nadia była zachwycona statkiem. Tylko to, że było w nim tak wiele różnych osób powstrzymało ją od dokładnego zwiedzenia go wzdłuż i wszerz. Chcąc oszczędzić sobie kłopotu z przepychaniem się wśród żołnierzy i jajogłowych na długo przed wejściem na orbitę planetu przeniosła się do pokoju odpraw i ulokowała się przy jednym w okien. Jednak w czasie krótkich oględzin na które sobie pozwoliła nie mogła nie zauważyć jak bardzo... desperacka... była ta wyprawa. Kupa pachnącego jeszcze nowością sprzętu oraz masa ludzi (i nie-ludzi) wyspecjalizowanych praktycznie we wszystkim co dało się znaleźć. Żadnych konkretów.

Za oknem nagle rozlała się plama koloru, która przykuła jej uwagę. Doświadczenie kazało jej zignorować to jak piękna wydawała się planeta i skupiła się na jej otoczeniu i najlepszym możliwym kącie podejścia. Pierścienie, które otaczały Nucis wyglądały na dość niebezpieczne, zwłaszcza jeśli nie wziąć pod uwagę odbicia światła...
Zawodowe przemyślenia skończyły się kiedy ktoś zaczął mówić elektryzującym, nie znoszącym sprzeciwu głosem. Nadia zdała sobie sprawę, że zupełnie nagle pokój odpraw wypełnił się do granic możliwości a uwaga zebranych skupiła się na ciemnoskórym turianinie. Mówił zwięźle i szybko a Nadia słuchała go z uwagą, słusznie spodziewając się konkretnych informacji.
Postanowiła odczekać do końca odprawy i wysłuchać wszystkich odpowiedzi jakie padną z ust dowódcy. Sama rzuciła nawet jedno:
- Czym będziemy poruszać się na powierzchni?

Potem ruszyła do zbrojowni. Postanowiła znaleźć sobie jakiś hełm - nie była w posiadaniu żadnego od czasu kiedy w trakcie szkolenia bojowego ośmieliła się stanąć w szranki z młodym kroganinem.
No i omni-klucz. Tutaj nikt nie będzie chciał słuchać o jej teoriach spiskowych i obawie bycia śledzoną a biorąc pod uwagę okoliczności, może lepiej jeśli będą wiedzieli gdzie jej szukać. "Albo moich zwłok".
Nie wierzyła aby mieli coś równie niezawodnego niż jej sprawdzona strzelba, ale postanowiła i tak rzucić okiem. Nie trzymała ręki na pulsie rynku zbrojeń od ładnych paru lat ale dobra spluwa zawsze przykuje jej uwagę.
ObrazekObrazek
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

9 wrz 2012, o 02:13

Po przesłuchaniach na stacji Przymierza, Sheila rzeczywiście postanowiła wziąć sobie wolne. Płatnego urlopu wydębić jej się od kapitan nie udało, natomiast pozwolenie na opuszczenie statku i nieodpłatne bumelowanie już tak. Niestety, zgodnie z własnymi przewidywaniami nie miała się za bardzo gdzie podziać i wylądowała na głowie bratu.
Problem był taki, że kolonia w gruncie rzeczy nie była zbyt pasjonującym miejscem, a już na pewno nie jej centrum techniczno-laboratoryjne, gdzie mieszkał i pracował Brian. Także Sheila z wymuszonym zainteresowaniem zwiedziła to, co każdy przyzwoity turysta powinien obejrzeć, nadrabiała zaległości w konwersacjach z rodziną i odgrywała nową dla siebie rolę cioci małego bratanka. Po trzech dniach odczuwała już nudę, a po półtora tygodnia miała wrażenie, że zwariuje. Zdecydowanie nie nadawała się do życia, jakie wybrał Brian. Po kim on to odziedziczył? Musieli go podmienić w szpitalu.
Ogłoszenie o rekrutacji członków do ekspedycji badawczej „znalazło” ją w takim momencie, że wysłała swoja kandydaturę nawet wiele nie myśląc, co ona tam będzie robić i jak może się przydać. Nie robiła też sobie wielkich nadziei na pomyślne jej rozpatrzenie. W ekstranecie ta sprawa robiła spore zamieszanie i na pewno zwróci uwagę bardziej nadających się do tego osób. Zaczęła też więc szukać innej ucieczki od tej przeklętej nudy i wahała się właśnie pomiędzy spontaniczną wizytą na Omedze, a wykupieniem od biura turystycznego wycieczki z polowaniem na varreny, kiedy dostała wiadomość, że jej kandydatura przeszła z pozytywnym skutkiem oraz instrukcje, co do tego, gdzie ma się stawić i kiedy. Zaskoczona, ale też ciekawa i poniekąd dumna, że jednak tą ją wybrali do tego zadania, spakowała nieliczne manatki i bez szczególnego żalu opuściła nowy dom starszego brata.
Statek sprawiał według niej jak najgorsze wrażenie. Fregata była spora, cholernie nowoczesna i wręcz naszpikowana wszelkimi nowinkami. Niemal czuć było zapach nowości i elektroniki, gdy przechodziło się korytarzami. Czyli, według Sheili to było niesprawdzone cudeńko, któremu nie można zanadto ufać. Nie lepiej prezentowała się załoga. Zebranie tak barwnego towarzystwa w jednym miejscu mogło skończyć się na dwa sposoby – albo genialnie się pouzupełniają, a po zakończeniu misji będą wracać, jako medialni bohaterowie (a może nawet nie tylko medialni), albo podzielą los pierwszych śmiałków i zwyczajnie wylecą w powietrze.
Sheili nie poprawiał tez wcale humoru fakt, że musiała nieustannie przebywać wśród tłumu kompletnie obcych osób. Czuła się zupełnie nie na miejscu, nie pierwszy raz zresztą. Pożałowała nawet trochę, że się na to porwała. Co też ona sobie myślała? Ale to i tak było lepsze, niż wizyta u Briana. Informację, że zbliżają się do celu podróży i prosi się ich o zebranie na mostku, przyjęła z ulgą. Gdy tylko tam dotarła, musiała niechętnie przyznać, że warto było się tu fatygować, choćby po to, by zobaczyć fantastyczny widok na roziskrzoną, purpurową planetę. Niemal zapomniała o obecności tych wszystkich istot dookoła i przepchała bliżej okien, a potem zgodnie ze swoim zwyczajem, zrobiła dziewiczej planecie serię zdjęć, używając omni-klucza. Pożałowała, że nie zabrała ze sobą lepszego sprzętu, choć może byłoby to mało praktyczne. Tak czy siak, jej kolekcja niezwykłych zdjęć, takich, jakimi będzie mogła się naprawdę pochwalić, robiła się coraz większa. Ostatnio Pandora, teraz tajemnicza planeta, powinna jeszcze dorwać powstałego z martwych komandora Sheparda, volusa-biotyka i miażdżypaszczę, a byłby chyba komplet fotografii niemożliwych.
Przybycia na miejsce turianina zupełnie nie zauważyła, a rozpoczęcie przez niego mowy zaskoczyło ją na tyle, że drgnęła i skrzywiła się nieprzyjemnie. Dość niechętnie oderwała się od okien i zwróciła w kierunku generała, starając skupić na jego słowach. Zaczął od przypomnienia o niebezpieczeństwie misji. Po raz kolejny. Ale czy to nie ona chwilę temu żałowała, że się zgłosiła? Może i tak, ale wycofywanie się nie było w jej stylu. Skoro już ją wybrali, a co więcej dotarła do tego odległego systemu, to postara się wykonać swoje zadanie jak najlepiej i wrócić w jednym kawałku. Na pewno nie będzie robić żadnych durnych skanów. Lepiej w końcu żałować, że się coś zrobiła niż na odwrót, nieprawdaż?
Turianin dodał jeszcze kilka podstawowych informacji o lądowaniu, a potem zaczął się mały chaos. Naukowcy po prostu rzucili się na generała prześcigając się w pytaniach, jak gdyby wierzyli, że da radę odpowiedzieć wszystkim na raz. Większość zapewne i tak była bezcelowa, bo turianin raczej nie dysponował specjalistycznymi danymi, a przynajmniej Sheila go o to nie podejrzewała. Pojawiło się jednak kilka sensownych wątpliwości, na które sama z chęcią wysłuchałaby odpowiedzi. Została więc jeszcze w sali, a nawet podeszła bliżej turianina, zastanawiając jednocześnie, czy sama nie ma jakiś pytań. Nic jednak w danej chwili nie przychodziło jej na myśl, a przynajmniej nic ważnego. Nie na tyle, żeby zdecydowała się odzywać wśród tylu osób, gdy czuła się nieswojo. Miała nadzieję, że dowie się wszystkiego, gdy generał odpowie na już zadane pytania.
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

9 wrz 2012, o 10:40

Pani Doktor nie znalazła się tutaj z własnej, nieprzymuszonej woli. Nikt nie raczył skonsultować z nią tego, że zostanie wysłana na zupełnie obcą planetę, na której życie straciła prawie że cała grupa badawcza. Słyszała o nich w wiadomościach ANN i aż ciarki przeszły ją po plecach. Kiedy Stark raczyła ją poinformować, że została włączona w poczet naukowców oraz poleci tam z jej ramienia, w pierwszej chwili zaczęła się zastanawiać kiedy zdążyła zaleźć swojej kapitan za skórę, że zmusza ją, aby opuścić swoje bezpiecznie laboratorium oraz udać się w tę dzicz. Nie była zadowolona, nie pałała entuzjazmem. Po prostu tam poleciała, stawiając się na pokładzie o wiele wcześniej niż powinna i już na wstępie wyraziła swoje niezadowoleniem ubytkami w wyposażeniu laboratorium. Rodzaj szkła był nieodpowiedni. Dane w bazach przestarzałe... Oczywiście można było przymknąć na to oko, ale ona jako profesjonalistka nie zamierzała pracować w wybrakowanym miejscu. Do czasu odprawy myszkowała w laboratorium oraz w informacjach, jakie mimo wszystko udałoby się przynieść z poprzedniej wyprawy. Wszystko co mogło być kluczowe, przydatne, albo na pozór bezużyteczne starała się zgrać na swój omni-klucz. Oczywiście jej ekwipunek podróżny został wzbogacony o sporą ilość probówek oraz przedmiotów do badań, które mogła spokojnie użyć tam. Nie zabrakło także medykamentów, gdyż z założenia, miała służyć nie tylko wiedzą biologiczną, ale też medyczną.
Podczas odprawy uważnie przyjrzała się tym, z którymi miała współpracować. Drellka wydała jej się dziwnie podejrzana, jakby leciała tam tylko po to, aby wypchać swoje kieszenie bogactwami i udać głupią jak się jej ktoś zapyta co w nich chowa. Z zrezygnowaniem stwierdziła też, że Ci, z którymi miała najwięcej współpracować to albo wsparcie bojowe, albo mięso armatnie. A gdzie miłośnicy nauki? Fachowcy w dziedzinach historii, botaniki, fauny? Nie wyrywała się z pytaniami, inni pytali o wszystko, co chciałaby usłyszeć. Nim reszta rzuci się do zbrojowni, Dalia skierowała się właśnie tam. Przeszła tylko podstawowe szkolenie bojowe, unikała więc jak ognia wszelkiego rodzaju karabinów snajperskich czy bojowych. Miała przy pasie najzwyklejszy i zarazem niezawodny pistolet. To jej wystarczyło. Na oślep więc chwyciła pierwszą, lepszą broń. Był to M-451 Ognista Burza. Miotacz ognia zawsze może się przydać, postanowiła więc tachać go ze sobą. Do swojego lekkiego pancerza, który miała rzecz jasna na sobie, dobrała jeszcze maskę na wzór tych, które nosiły asari. W pełni usatysfakcjonowana zamierzała ową godzinę przesiedzieć tam, gdzie odbywała się odprawa. A może jeszcze coś ciekawego usłyszy.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

9 wrz 2012, o 15:59

Turianin odpowiedział właśnie krótkim stwierdzeniem ‘Nie’ na pytanie salariańskiego naukowca na temat budowy genetycznej fauny na planecie. Był prostym wojskowym i dobrym taktykiem, nie zamierzał wyraźnie udawać, że jest mądrzejszy niż był. Z wyraźna ulgą przyjął bardziej konkretnie pytania ze strony biotyczki, pilota oraz drellki. Odwrócił się najpierw w stronę Vic, aby po kolei udzielić odpowiedzi na dręczące wszystkich wątpliwości. Jednym z trzech placóe podrapał się gdzieś na wysokości policzka.
- Nie ma odgórnie zaznaczonego czasu wyprawy, ale podejrzewam, że nie potrwa to dłużej niż tydzień. Naszym głównym zadaniem jest urządzenie wstępnych badań oraz przygotowanie bezpiecznego terenu dla większej grupy naukowców. Stąd taki podział sił. – Oznajmił, przestępując z nogi na nogę. Wyraźnie był to jeden z tych generałów turian, który nie przepadał za sztywną musztrą i stanie w sztywnej, wyprostowanej pozycji wprawiło go w dyskomfort. Lub zwyczajnie czuł się nieswojo otoczony taką ilością obcych ras. Zwłaszcza nerwowe spojrzenia kierował w stronę krogan. Ktokolwiek zdecydował, że danie turianinowi dowództwa nad tą rasą było dobrym pomysłem, musiał ostro uderzyć się w głowę. Potrząsnął lekko głową, odganiając wewnętrzny monolog, którego na szczęście jego przyszli podkomendni nie mogli słyszeć. Przyszła kolej na zaspokojenie wiedzy Verny. Turianin odchrząknął kilka razy, bo czuł, że od ciągłego gadania zasycha mu już w gardle. Fakt ten potwierdzał mocniej zachrypnięty ton głosu niż na początku.
- Zostaniecie podzieleni na kilka grup, każdy z dowódcą, który każdą decyzję ma podejmować po konsultacji ze mną, chyba, że będzie wymagała nagłych, pewnych decyzji jak atak. Do każdego oddziału przydzieleni zostaną trzej naukowcy z różnych dziedzin oraz siły zbrojne w razie możliwości składające się z mieszaniny inżynierów, strzelców, biotyków i dwóch pilotów lub kierowców. – Mruknął, sięgając w końcu po szklankę wręczoną mu przez jakiegoś drobniejszego turianina, który pozbawiony był pióropusza na tyłach czaszki. Co bardziej wyedukowani domyślili się, że była to przedstawicielka płci pięknej wśród wojskowej rasy. Po upiciu kilku łyków, namierzył wzrokiem Nadię, kończąc tym samym serie pytań. – Na Ziemi poruszać będziemy się kilkonastoma pojazdami naziemnymi kilkoma promami zwiadowczymi. Pani umiejętności, Pani Bando stanowczo będą konieczne właśnie w nich. Podzieleni na grupy zostaniecie jeszcze przed lądowaniem. – Skierował się do niej po imieniu, posyłając przyjazny uśmiech. Kierowców było tutaj wielu ale zdolnych pilotów maszyn latających zaledwie kilku, dlatego ich tożsamości zdołał już zapamiętać. Odprawa trwała jeszcze kilka minut i kiedy wszyscy zaspokoili już swoją ciekawość, mogli spokojnie udać się do uzupełnienia zapasów broni, pochłaniaczy ciepła oraz opancerzenia w zbrojowni.
***
Już przed lądowaniem fregaty na powierzchni nieznanej planety, Skład F poznał swoich współtowarzyszy. Poza Vic, Dalią, Nadią, Verną i Sheilą w drużynie znajdował się jeszcze rosły Kroganin o szumnym mianie Morgh z granatnikiem na plecach, bliźniacy szatyni Nathaniel i Theodore Murray, inżynierowie, którym buzia się nie zamykała oraz drobna asari Sheva A’Loma, specjalistka od obcej technologii, młody żołnierz Przymierze Jenkins oraz salariański badacz każący nazywać się po prostu Meetel. Siedzieli teraz w niewielkim promie lub jego okolicach, oczekując rozmazu do wylotu i/lub podziwiając nieznany krajobraz. Planeta prezentowała się równie egzotycznie i pięknie na powierzchni co z atmosfery, chociaż wypalony dookoła jeziora krajobraz zniszczenia nie napawał optymizmem. Dookoła znajdowały się zniszczone namioty, liczne popalone truchła jakiś stworzonek na oko przypominających bardziej włochate szczury. O dziwo jednak jezioro było o jakąś połowę płytsze ale nie zostało totalnie zniszczone. Nie do końca spalona flora prezentowała różne odcienie fioletu oraz błękitu. Wyraźnie nie bazowały na chlorofilu, tylko innym barwniku. Na fiołkowym horyzoncie znajdowało się jasne słońce oraz blady widok dwóch z trzech księżyców. Bliźniacy kucali przed wejściem, wymieniając się uwagami o tym, jak bardzo paskudnie wyglądał szkielet kroganina, walający się po spalonej glebie jakieś dwadzieścia metrów od nich.
- Te, Morgh, uważaj, może tutejsze zwierzątka nie lubią krogan. – Rzucił jeden z nich, trudno powiedzieć który, bo wyglądali jak dwie krople wody. Nawet pancerze mieli identycznej. Olbrzym ich komentarz skwitował tylko krótkim warknięciem, co wywołało jeszcze większą falę wesołości. Jeden z nich puścił oczko do Dalii, kiedy drugi skupił swoje spojrzenie na Vic. Kroganin natomiast bezczelnie przyglądał się drellce.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

EDIT: Wyświetl wiadomość pozafabularną
Verna Taufel
Awatar użytkownika
Posty: 66
Rejestracja: 24 lip 2012, o 16:53
Miano: Verna Taufel
Wiek: 23
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Drellka
Zawód: Agentka Handlarza Cieni
Postać główna: Stark
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

9 wrz 2012, o 17:35

Cóż, nie można powiedzieć, żeby Vernie nie podobał się widok za iluminatorami, była jednak profesjonalistką i wiedziała na czym musi się skupić. Co prawda od czasu do czasu zerkała na piękny kolor atmosfery Nucis, ale nic poza tym. W pilnym skupieniu słuchała odpowiedzi i kiwała lekko głową do siebie. Zastanawiała się po jego odpowiedziach, jak ma zamiar nad wszystkimi zapanować i jak ich podzielą. Tak czy siak to miało wyjść w praniu, nic tylko czekać. Drellka rzuciła badawczym spojrzeniem po najbliższych osobach starając się wyłowić jakieś specyficzne postacie, albo te, które zwyczajniej osobiście skądś mogła znać, albo o kimś słyszeć. Lubi wiedzieć z kim pracuje. To zawsze daje jej przewagę. Informacja to też potężna broń.

Po odprawie zostało tylko udać się do zbrojowni i czekać na przydział przed lądowaniem. Wiadomość z kim w ekipie będzie, drellka odebrała dopiero po wizycie w zbrojowni, której poświęciła maksimum uwagi. Każdy szczegół był zapisywany w jej pamięci by potem zostać odnotowany w raporcie dla Handlarza Cieni. Swoją standardową Katanę wymieniła na M - 27 Sejmitar. Mniej powszechny i bardziej szybkostrzelny oręż. Będzie się nadawał. Przy pancerzach zaś spędziła nieco więcej czasu, starała się wybrać najlepszy wariant na tę cholerną planetę. Myślała o tarczach, ale... czy będą mięli do czynienia z najemnikami, którzy będą do nich strzelać, żeby myśleć o wzmocnieniu tarcz... no raczej nie, sama planeta będzie największym zagrożeniem, dlatego wybrała cały pancerz Ariake Technologies, znalazła wszystkie jego części i wbiła się właśnie w niego. Odpowiadał jej dlatego, że był stosunkowo najlżejszy, do tego odpowiednio koordynował ruchy osoby, która walczy wręcz, wspomagał je i zwiększał siłę ciosów, na a przede wszystkim nie ogranicza swobody. To się liczyło, musiała zachować pełną swobodę ruchów i sprawność, ten pancerz był najodpowiedniejszy, a przy okazji będzie mogła go przetestować przed zakupem go prywatnie. Wbita już w dopasowany pancerz, poprawiła ustawienia na omni - kluczu i zsynchronizowała układy pancerza ze swoim urządzeniem by mieć pełną kontrolę nad podawaniem medi - żelu i dostępem do pochłaniaczy ciepła. Uzupełniła też wszystkie zapasy, strzelbę przypięła do pasa nad tyłkiem, a pod pachę złapała hełm typu Maski Pośmiertnej i ruszyła na ostatnią odprawę i podział do lądowników odbierając po drodze przydział. Widząc na omni - kluczu dane osób, z którymi będzie pracowała uśmiechnęła się... oczywiście dostrzegając twarz znajomej dziewczyny. Vicca... proszę, no nareszcie Verna wie jak mała się nazywa, biotyk do tego... hm hm, będzie fajnie. Do tego w zespole były osoby, które miały wzbogacać zespół w najróżniejszych dziedzinach.
Oparta ramieniem o ścianę pojazdu wodziła wzrokiem po wszystkich, na dłużej zatrzymując ślepia na bliźniakach. Ciekawe jak z taki byłoby w łóżku... oj głupia głupia, ale widząc dwóch identycznych przystojniaków nie mogła o tym nie pomyśleć. Z tego zamyślenia oderwało ją bezczelne spojrzenie kroganina. -Co jest Morgh? - Rzuciła wyzywającym tonem do wielkiego osobnika. Gdyby patrzył na nią tak przedstawiciel innej rasy wiedziałaby dlaczego, ale z kroganami sprawa mogła mieć się inaczej.
ObrazekObrazek
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

9 wrz 2012, o 18:12

Malo brakowało, a zawału by dostała słysząc znajomy, a może zbyt znajomy szept. Szybkie obrocenie glowy pozwoliło jej zidentyfikować może już zbyt znajomą drellkę... Która zwróciła sie do niej tym znienawidzonym zwrotem. Jeśli jeszcze raz ktos ją nazwie małą, to chyba wpakuje mu odkształcenie w tyłek! Jak ona tego nie znosiła! Prędzej scierpiałaby nazwanie kretynką.
- Cześć, Verna, miło cię widzieć - rzuciła, choć wciaż jeszcze bylo słychać leciutką irytację. - Jak sama widzisz, jestem w bandzie straceńców.
Niespecjalnie miała co wiecej odpowiedzieć. Bo po co? I tak już wszystko podsumowala elegancko, poza tym, turianin - z wyraźną ulga, jak się zdawało - udzielil informacji, których potrzebowała. Jakis tydzień... No, dużo szkód się w tydzień narobi. Co oznaczalo bardzo duże ryzyko klopotów, zwłaszcza jeśli natrafia na jakieś wyjatkowo agresywne formy życia albo ktos zacznie strzelać pociskami zapalającymi. Oby nikomu sie nie przywidziało brać czegos takiego ze sobą, do jakiegokolwiek składu trafi...
W końcu jednak odprawa się skończyła, co pozwoliło Vic udać sie wraz z tłumem do zbrojowni. Niepokojace było to, że aż się jej oczy zaświeciły na widok karabinów snajperskich. I o ile pamietała tłumaczenia... Aż szkoda, że musi zwrocić co sobie pożyczy, chociaż to zapewne nie obejmowało pochłaniaczy. Tak się jej przynajmniej wydawało. Co nie zmieniało faktu, że i tak może sobie coś tu potestować. Uznając, że to też okazja do poćwiczenia, wybrała jedną ze snajperek, którą pamietała z "lekcji" jako Indrę. Ciężko jej jednak było zdecydować, czy naprawdę powinna pozostać przy jej ukochanym... Nie. Przetestujmy coś innego.
Przeglądając "ofertę" ciężkich pistoletów wreszcie znalazła cos dla siebie. Choć to, co wybrała, było cięższe, niż jej "wierny towarzysz", ktory poszedł w odstawkę, zastąpiony czymś, co niektórzy znawcy określali Paladynem, to jednak powinno się przydać. Dołączyla jeszcze do tego dodatkowe pochłaniacze, kto wie, kiedy się przydadzą; jak również lornetkę i dodatkową latarkę. Zawsze mogły sie przydać, a nigdy nic nie wiadomo... Ktoś mógłby powiedzieć, że jej cos odbiło. Kłopot był jeden...
- Rany, jakie to obcisłe - mruknęła, wbiwszy się w jeden z tych "niespecjalnych" lekkich pancerzy, uzupełniwszy go maską tlenową zamiast hełmu, w ktorym pewnie nie czułaby się komfortowo. W sumie nie zamierzała wychodzić na przód, nie była, cholera jasna, czołgiem.
Nic dziwnego, że jej to troche zajeło, była jedną z tych prawdopodobnie nielicznych osob, które nie znały się na tego typu sprawach. Ale w końcu się udało i mogła dołączyc do reszty. A kiedy zobaczyła, gdzie ją wrzucili i z kim... Cóż, nie mogła powiedzieć, że nie była zdziwiona, widząc Vernę w tej samej drużynie. Przynajmniej znajoma twarz. Poza tym, kroganin z granatnikiem(no wiedziała, po prostu wiedziała!), trójka naukowcow: czlowiek, asari i salarianin, pani pilot od pytania o transport, jeszcze jakaś panna, wyglądajaca na bardziej obeznaną z tym wszystkim i dwaj faceci, bliźniacy w dodatku.
Nie trzeba było być jasnowidzem, żeby zauważyć, że po szczęśliwym wylądowaniu na powierzchni chwilowo się uczepiła znajomej, stojąc sobie koło niej i przedzierajac się jeszcze raz i jeszcze raz przez dane. Była poddenerwowana, ktoś mógłby powiedzieć, że zjada ją trema przed wielką misją... Uspokój się. Wychodziłaś cało z takich burdeli, że aż by się mogli zdziwić, przetrwałaś zamach i nielegalny szpital, czego ty się boisz?!
Jej rozmyślania przerwało uczucie, że ktoś się na nią gapi i nie zamierza przestać. Unosząc wzrok, napotkała spojrzenie jednego z tych bliźniaków od żartu o nielubiących krogan zwierzątkach. No proszę, ktoś się na nią gapi i zapewne ma zamiar coś sko... Czemu ma znowu tą paranoję kompleksów?
- Nieśmieszne - skomentowała. - A teraz słucham, szanownego pana, o co chodzi? - jeszcze obdarzyła to usmiechem, sugerującym, żeby lepiej nie rzucał jakichkolwiek seksistowskich komentarzy lub tych, idących w jej mizerne walory.
Nie omieszkała przewrócić przy tym oczami, ale przynajmniej się już aż tak nie denerwowała. Pewnie isę uspokoi, prędzej czy później.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Nadia Bando
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 24 sie 2012, o 22:50
Miano: Nadia Bando
Wiek: 24
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot do wynajęcia
Kredyty: 20.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

10 wrz 2012, o 00:53

Nadia słuchała turianina ze znudzonym wyrazem twarzy, powoli przetrawiając nowe wiadomości. Z jego słów wynikało, że spędzi tydzień uwiązana do jakiejś pomieszanej grupki, pilotując mały prom. Kiedy odpowiadając na jej pytanie zwrócił się do niej po nazwisku, niemal się wzdrygnęła i zaczęła zastanawiać się co takiego zdążyła zrobić, żeby zwrócić na siebie uwagę. Mało tego, dostała nawet dość przyjazny, choć typowo turiański uśmiech - pełen ostrych zębów. Nie poczuła się w obowiązku odpowiedzieć w ten sam sposób i po prostu skinęła głową w stronę nowego dowódcy. Kiedy była pewna, że nic istotnego nie zostanie już powiedziane, ruszyła do zbrojowni.
Nie była wystarczająco szybka i spotkała się tam z licznym towarzystwem więc wolała nie wybrzydzać i chwyciła to, co było pod ręką. Kiedy opuściła zbrojownie mogła spokojnie przyjrzeć się swoim zdobyczom:
M5-Falanga (nie oszukujmy się -akurat był w zasięgu i wyglądał bardziej znajomo niż inne 'wybajerzone' pistolety);
Dwa medi-żele;
Rękawice Rady Serrice;

brakujący wcześniej w jej ekwipunku hełm;
i chyba jedną rzecz, którą wybrała z absolutnym rozmysłem: Inteligentny czok do strzelby.
Znalazła tam też omniklucz i bez ociągania zsynchronizowała go ze swoim wyposażeniem. Ledwie zdążyła się przyzwyczaić do niecodziennego ciężaru na nadgarstku kiedy sprzęt poinformował ją o przydzieleniu do drużyny F. Zawlokła się niechętnie do wyznaczonego miejsca i znalazła tam resztę nowej ekipy: sześciu ludzi, kroganina, drellkę, jedną asari i zaskakująco spokojnego salarianina. Kiedy okazało się, że to irytujące bliźniaki są inżynierami i nie ma co liczyć na żadnego quariana w ekipie udało się jej stłumić jęk rozczarowania. W ramach zabicia czasu zainstalowała ulepszenie w swojej strzelbie i bawiła się omnikluczem.
Uniosła głowę na chwilę, kiedy usłyszała warknięcie kroganina, które zazwyczaj nie zwiastowało niczego dobrego, a jej kojarzyło się głównie z nadlatującym ciosem. Ten przedstawiciel rasy wyraźnie nie miał morderczych zapędów i ograniczył się do wydawania dźwięków. Dopiero kiedy rozejrzała się uważniej po powierzchni planety zrozumiała niespecjalnie zabawny żart jednego z bliźniaków. Jak na jej gust, wszystko tutaj wyglądało jakby chciało ich zjeść. Od dziwacznych roślin zaczynając i na członkach drużyny kończąc (chociaż z zadowoleniem stwierdziła, że jej nikt się nie narzucał). Nie mogąc powstrzymać się od cytatu mruknęła do siebie tak cicho, że tylko ktoś kto stałby blisko usłyszałby jej słowa:
- Taaa, i tylko gdy jakiś psychopata rzuci się na ciebie z garścią malin...
Westchnęła ciężko na myśl o tygodniowym pobycie w tym dziwnym towarzystwie. Po prostu nie mogła się doczekać aż zobaczy swój nowy środek transportu.
ObrazekObrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

10 wrz 2012, o 11:48

- Piękna i niebezpieczna - skwitowała, widząc niecodzienny krajobraz planety. Pod nosem jeszcze powiedziała kilka podejrzeń co do składu atmosfery, zaczęły się także jej skany oraz obliczenia, czy na planecie znajduje się tlen. Tydzień w maskach tlenowych, nawet tych co nosiły asari czyli zasłaniały połowę twarzy, wydawało się jej mordęgą. Dalia przyglądała się wszystkiemu uważnie oraz zaciekawiona. Była naukowcem, nie żołnierzem, mogła się więc spokojnie rozpływać nad fioletowymi widokami a nie wypatrywać w każdym kącie zagrożenia. Przed zejściem na ląd, sprawdziła uważnie szczelność swojego lekkiego pancerza oraz rzecz jasna założyła maskę tlenową. Wolała nie ryzykować, ani nie być królikiem doświadczalnym.
Mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości... Dalia zadarła głowę do góry, przez chwile podziwiając wymalowane na sklepieniu słońce oraz dwóch księżyców. Jak nie trudno się domyślić, znaleźli się w miejscu jakiegoś pobojowiska. Jej oczy starały się przyjrzeć wszystkiemu na raz, aczkolwiek nie było to wykonalne.
- Kto tu dowodzi? - Rzuciła, czekając na jakiś odzew ze strony towarzyszy. Kiedy wyłonił się dowódca, poprosiła o chwilę czasu co by dokonać chociaż pobieżnych oględzin. Wyrwała kilka roślinek, umieszczając je w próbkach, ciekawa ich struktury. Nie miała niestety czasu dla swojej pasji.
- Co z tym jeziorem? - Spytała Salariana, gdyż była bardziej skłonna współpracować z nim niż z tą paniusią w niebieskim. Sama zbliżyła się do ciał jakiś włochatych, małych stworzeń, skanując je omni-kluczem specjalnie przystosowanym do tego typu zadań. Po uzyskaniu odpowiedzi, zbliżyła się do szkieletu kroganina, który stał się obiektem zainteresowania bliźniaków.
- Uprzejmie przepraszam... - Nawet uśmiechnęła się do tego, co tak się jej przyglądał. Sama Dalia przykucnęła, chcąc ustalić jakie to nieszczęście spotkało tę kupę mięsa.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

10 wrz 2012, o 22:09

"Nie dłużej niż tydzień?" pomyślała Sheila. "Nie tak źle, tyle da się przeżyć. O ile coś nas oczywiście nie zeżre"
Oczekiwano więc, że "zabezpieczą teren". Ciekawe, jak to będzie wyglądało. Nigdy jeszcze nie zabezpieczała terenu na dziewiczej planecie, ale brzmiało obiecująco. Pachniało przygodą, a przynajmniej nie nudą. Oby nazwa nie rozczarowała. Jeśli każą im stawiać palisady, to będzie nieciekawie.
Wysłuchała reszty informacji, które ją interesowały, ale gdy do głosu doszli specjaliści, zmyła się czym prędzej. Nawet trochę współczuła generałowi - co on może im tak naprawdę powiedzieć, a naukowcy potrafią być... dociekliwi. Delikatnie mówiąc.
Udała się do zbrojowni. Jak chyba wszyscy, a przynajmniej większość uczestników misji. Rezygnowanie ze skorzystania z najnowszego, często normalnie niedostępnego, sprzętu to byłoby straszne marnotrawstwo.
W pierwszej kolejności wybrała sobie snajperkę. Szykowała się do zakupu osobistego sprzętu, bo z tym, co dostawała od Przymierza, różnie bywało. A taka możliwość przetestowania była fajną okazją. Musiała aż uśmiechnąć się bezwiednie, na widok takiej ilości sprzętu, ale upomniała się, że będzie musiała to oddać, a później nie na wszystko będzie ją stać. No i nie chciała latać z czymś nadmiernie ciężkim. Była w końcu kobietą i to nie fanatyczną feministką. Potrafiła przyznać, że nie jest tak silna jak mężczyźni. Stanęło na tym, że wzięła M-97 Żmiję. Potem mniej się już zastanawiała. Lubiła swój pistolet, stwierdziła jednak, że warto zahaczyć po jakieś ulepszenia, skoro jest taka możliwość i wybrała do niego ulepszenie magazynka, a do karabinu celownik. Z elementów pancerza wypożyczyła rękawice Armax Arsenal i standardowy hełm z maską. Chętnie pobawiła by się w takie "zakupy" dłużej, w końcu to specjalność kobiet. Jedne szaleją za butami, ona mogłaby magazynować strzelby, o ile byłoby ją stać. Niestety finanse to nie była jej mocna strona. Uznała jednak, że dość już czasu spędziła w zbrojowni, wbiła się więc jeszcze w swój pancerz, dostosowała nowe wyposażenie do reszty i popędziła na odprawę, przy okazji sprawdzając, że dostała się do składu F. Niech będzie. Jak dla niej żadna różnica, i tak nikogo nie zna. Chyba.
Zanim jeszcze postawili nogi na purpurowej planetce, miała okazję przekonać się, z kim tak naprawdę będzie pracować. Z zadowoleniem stwierdziła, że poziom inteligencji grupy będzie wysoki - poznała osoby, które wcześniej zadały parę trafnych pytań. Było też w miarę różnorodnie. No dobra, przeważali ludzie, w dodatku współczynnik feminizacji w drużynie był dziwnie wysoki, ale jednak ci na górze postarali się trochę urozmaicić skład.
Sheila przyglądała się wszystkim dyskretnie, starając wybadać, do jakiego typu ludzi - to znaczy istot, w sumie - należą. Bliźniacy zdawali się zwracać dużo uwagi. Gadali niemal bez przerwy, nie zawsze z sensem, a w dodatku było ich dwóch. Cudownie. Kroganin jeszcze na nikogo się nie rzucił, co chyba dobrze o nim świadczyło. Reszta nie wyróżniała się na razie niczym specjalnym. Jedynie może jej uwagę zwróciła kobieta, która zdawała się być ich pilotem. To był cytat? Oryginalnie.
Po lądowaniu jakoś wszyscy się rozeszli do swoich spraw, a Sheila nie do końca wiedziała co ze sobą począć do chwili otrzymania kolejnych rozkazów. Pokręciła się trochę bez celu, zrobiła kilka zdjęć (a co, inni robią skany, ona zdjęcia). Można by właściwie poznać trochę ludzi od których może zależeć, czy wyjdzie stąd w jednym kawałku. Upatrzyła sobie, że Jenkins też nie wydaje się czymś zajęty. No i był z Przymierza, więc jakiś punkt zaczepienia był. Podeszła do niego, czując się głupio, jak zwykle, gdy musiała kogoś poznawać.
-Więc, Jenkins, tak? - upewniła się, w sumie tak tylko dla nawiązania jakiegokolwiek kontaktu. - Gdzie służyłeś?
To było pierwsze pytanie które przyszło jej na myśl.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

11 wrz 2012, o 15:53

Morgh tylko wyszczerzył się w odpowiedzi na pytanie drellki, co można było zinterpretować na tak wiele sposobów, że lepiej było machnąć ręką. Kroganina lepiej zignorować, niż insynuować co miał na myśli i się pomylić. Po chwili jednak wyprostował się i skierował kroki za Dalią, która postanowiła zbadać truchło po kroganinie. Jego ciężkie kroki pozostawiały wyraźny ślad w wypalonej ziemi. Verna została sama, obok Ulianow, która wyraźnie upatrzyła sobie towarzystwo jedynej znajomej twarzy. Po chwili obie kobiet mogły sobie dokładnie obejrzeć dwóch bliźniaków, bo słysząc ton brunetki, obaj się wyprostowali i stanęli naprzeciw nich z ramionami założonymi na klatce piersiowej. Obaj górowali nad kobietami, mierząc sobie na oko ponad metr osiemdziesiąt. Teraz gdy znajdowali się tak blisko, można było dostrzec jeden szczegół, który różnił mężczyzn. Albo właściwie dwa. Mężczyzna stojący po lewej, przed Verną miał prawe oko zielone, lewę brązowe i literkę N na pancerzu. Ten drugi, który wcześniej gapił się na nieco przytłoczoną nową sytuacją Vic, lewe oko miał zielone a prawe brązowe. Lśniący pancerz zrobiła literka T. Wyraźnie ich poprzedni dowódcy pomyśleli, że dobrze by było mieć coś, co pozwoli łatwo rozróżnić wszechobecnych mężczyzny. Gapiący się z uroczym uśmiechem, zasalutował niedbale brunetce.
- Od tego mam oczy, żeby sobie patrzeć na ładne kobiety. Tak sobie pomyśleliśmy z bratem, że możnaby się wybrać na spacerek po okolicy nim podstawią nam prom. – Rzucił beztrosko teraz przemieszczając spojrzenie z Ulianow na Vernę i z powrotem. I tak kilka razy. W międzyczasie jego brat, Nathaniel, przejął pałeczkę i sam zaczął trajkotać.
- No i nim Jenkins się obudzi, że to jednak on tu dowodzi. Biedny, ktoś z góry musi go bardzo nie lubić. Najpierw ta mroźna planetka a teraz raj dla daltonistów. – Zasugerował drugi, z szarmanckim uśmiechem oferując drellce ramię. – Czy mogę prosić? Popodziwiamy widoczki. Ty okolice a ja Ciebie.

Nadia czas do podstawienia promu, którym miała latać, spędziła na obserwacji i ocenie towarzystwa. A trafiła jej się co najmniej barwna ekipa. Bliźniacy zamiast urządzać skany, zdecydowali się chyba wykorzystać okazję i poderwać dwie kobiety ras mieszanych czyli drellkę i tą dziewczynę, która wyglądała tak jakby ze strachu miała zaraz wystrzelić do pierwszej osoby, która zajdzie ją od tyłu. Kroganin, faktycznie ograniczył się w tej chwili jedynie do pomrukiwania. I dobrze, że zdecydował się pójść za drellką bo niewybredny gest skierowany w jego stronę przez jednego z podwójnych panów, mógłby uznać za bardziej warty odstrzelenia mu łba. Mentel i Sheva, stali na skraju grupki, rozmawiając o czymś ożywionym tonem. Niestety stojąc w tym miejscu była w stanie jedyni stwierdzić, że wykonywali kolejne skany i zapewne z ekscytacją wymieniali się informacjami z których za wiele by nie zrozumiała, nawet stojąc bliżej. Trzecia pani naukowiec zadała kilka pytań, po czym oddaliła się w stronę wielkiego szkieletu. Jedynie ten ostatni, Jenkins, wyraźnie mający robić za drugiego pilota, jedynie z zrezygnowaniem klikał coś na omni-kluczu, co jakiś czas rozglądając się po składzie F powoli rozpierzchającym się dookoła.
W końcu jednak jej czas oczekiwania został przerwany, bo sam Generał sprowadził maszynę niedaleko nich. Maszynka była nowoczesna, wyraźnie szybka i dobrze wyważona, ale swoje testy już przeszła. Świadczyły o tym drobne zadrapania na farbie i niewielkie wgniecenie w kadłubie.
- No, panno Bando. To będzie pani dziecinka przez najbliższy tydzień. Proszę o nią dbać i nie rozbić. – Zasugerował turianin, przyjaznym tonem. – Potrzebuje Pani jakiś instrukcji, co do obsługi? W końcu to technologia salarian.

Jeszcze lecąc promem, udało jej się co nieco dowiedzieć o składzie atmosfery. Faktycznie, znajdował się w niej tlen, ale dwutlenek węgla stanowił taką większość, że oddychanie bez maski dłużej niż dwie godziny, skończyłoby się dla delikwenta zwyczajnym zatruciem. Jednak dobrze wiedzieć, że w razie utraty maski tlenowej, zdołają przeżyć na tyle długo by znaleźć coś zastępczego. Nie, miała tu tyle wojskowych, że nie miało prawa nic jej się wydarzyć. Po krótkim zapytaniu o dowództwo na przód wystąpił Jenkins, który wyraźnie nieswojo czuł się w tej roli. A może był to widok kroganina stojącego niedaleko? Oby w czasie misji wykazał się bardziej przywódczą postawą.
- Kapral Jenkins, do usług. Co do czasu wolnego, oczywiście. Dopóki Generał nie wyda nam konkretnego rozkazu, macie czas na samodzielne oględziny. Proszę tylko nie oddalać się za bardzo. Nie chciałbym stracić Pani z oczu, Pani Antonov- Zasugerował z uprzejmym uśmiechem. Po tych słowach wzięła się do roboty. Zgarnęła kilka roślinek i zdołała wykryć tyle, że zbudowane były nie na bazie węgla a krzemu a także wykazywały kilka elementów kodu genetycznego typowego dla zwierząt. Jednak aby dowiedzieć się co to dokładnie było, potrzebowała czegoś więcej niż omni-klucz. Kolejny skan niewielkiego, spalonego zwierzątka, również wykazał budowę krzemową a także ślady modyfikacji genetycznych mających na celu łączenie genetyki fauny i flory.
Salarianin zafrapowany własnymi skanami, aż podskoczył, gdy Dalia zwróciła się właśnie do niego. Na pytanie o jezioro, jedynie rozciągnął usta w szerokim uśmiechu. Znała ten błysk w oku. Każdy naukowiec uwielbiał odkrywać coś pierwszy.
- Skład jeziora jest podobny do naszych jezior, jednak tutejszy wodór łączy się z tlenem w sposób bardzo nietypowy. Dodatkowo posiada pierwiastek podobny w budowie do sodu. Najmniejsza iskra w pobliżu może spowodować wybuch. Nie radzę pić jednak tej wody. Zapewne tutejsza fauna jest przystosowana, dla nas będzie trująca. – Zasugerował, kiwając głową i zapewne gdyby nie zafascynowanie wynikami na omni-kluczu kontynuowałby ten monolog przez kilkanaście minut. Na koniec znalazła się przy martwym kroganinie. Wokół niego walało się pełno tych niewielkich, szczuro-podobnych stworzeń, jednak już na pierwszy rzut oka ilość złamanych kości, wskazywałaby, że nie został zabity przez nie. Wypalona dziura dookoła tylko utwierdziła ją w fakcie, ze został zestrzelony z ciężkiej broni. Zapewne oberwał granatem. Kilkukrotnie. Po chwili Słońce przysłonił jej cień. Gdy uniosła wzrok, okazało się, ze obok stoi Morgh, ten kroganin.
- I czym oberwał? – Zagaił zachrypłym głosem.

Jenkins akurat przeglądał jakiś plik na omni-kluczu. I jak się wcześniej okazało, to on miał dowodzić. Miał rangę zaledwie Kaprala, ale to i tak wyżej niż ona czy dwaj bliźniacy, którzy świecili jedynie tytułami szarych szeregowców. Gdy usłyszał obok głos, uniósł spojrzenie niemalże czarnych oczu i posłał Sheili krzepiący uśmiech. Wyraźnie widok kogoś z Przymierza napawał go optymizmem.
- Dokładnie to Joshua Jenkins. Miło mi Cię poznać… Jak Ci na imię? Sheila tak? Jedyna osoba z Przymierza poza mną, która jest kobietą. – Zasugerował, kiwając głową i opuszczając rękę z omni-kluczem w dół. – Służyłem już na kilku statkach. Chwilowo jednak stacjonuje na SSV Bangkok. Wielki statek. Mnóstwo roboty i uwijania się jak w ulu. Wybacz, ale bardziej mnie to kręci niż kolejna nawiedzona planetka. – Rzucił rozglądając się dookoła. Wyraźnie nie został odesłany na tą misję z własnej woli, a już na pewno nie sprawiał wrażenia kogoś, kto chciał dowodzić do bandą indywiduów. Cieszył się więc chwilowo chwilą wytchnienia i rozmowy z kimś, kto jeszcze nie wymagał od niego podejmowania ważnych decyzji. – Lubisz żelki? – Dodał w pewnym momencie, ni z gruszki ni z pietruszki, oferując dziewczyna prawdziwie szeroki, niewinny uśmieszek błyszczący zza wizjera jego hełmu.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

11 wrz 2012, o 16:35

No proszę. Aż się jej uniosła brew, kiedy obaj bliźniacy do nich podeszli. Musiała nieco podnieść głowę, żeby spojrzeć jednemu z nich w oczy, ale nadal na jej twarzy błąkał się ten nieco ostrzegawczy uśmieszek. Co nie zmieniało faktu, że nieźle wybrnął. Chyba miał wprawę. No jakby widziała Victora, tylko w mlodszej wersji i podwójnie.
Przez pierwszą sekundę chciała nieco zakwestionować jego wzrok, no ale to ona w końcu potrzebowała soczewek, zeby widzieć wyraźnie. Co nie zmieniało faktu, że poznawanie okolicy nie było zbyt rozsądne... Rany, ona jako głos rozsądku? Aż chciała się roześmiać. Na szczęście, nie zrobiła tego, ale w jej oczach pojawił się błysk rozbawienia.
- No, panowie, a ja myślalam, że to ja mam problemy ze wzrokiem, skoro dostrzegliście takie piękności dopiero teraz... - lekko postukała sobie palcami w okolice kości policzkowej. - Chyba, że na statku było zbyt dużo pięknych kobiet, żeby ucieszyć wasze oczy. To miałoby sens. Szkoda, może byłaby szansa.
Nie musiał wiedzieć, co się jej w tym momencie uroiło. Chociaż, idea spacerku z bliźniakami była kusząca, ale niestety, umysł Vic był na tyle skołowany, że zaczął dopuszczać różne możliwości, łącznie z pewnymi ciekawymi konfiguracjami...
- Na ewentualny czworokącik poczekam, aż się stąd wydostaniemy... jesli przeżyjemy - nie sposób było nie zauważyć, że przestała się denerwować, ale nadal była czymś rozbawiona. - Tymczasem... Ja sobie tu poczekam, jeśli chcesz, mozesz mi dorzymać towarzystwa, jeśli nie... Nie zmuszam - nutka wyzwania? Może trochę.
Najwyżej później zapyta się Verny, jak bylo z tymi dwoma. O ile Verna zdecyduje się na spacerek. Vicce się nie śpieszyło do poznawania planety. Już i tak bylo tu dosyc dziwnie... Jak nieco psychiczny sen po jakiejś pastylce... Moment, ona jeszcze nie dotarła do narkotyków, zatrzymując ise na razie na alkoholu...
ObrazekObrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

12 wrz 2012, o 16:05

- Interesujące... - Powiedziała sama do siebie, widząc wyniki szybkiej analizy. Z przyjemnością przebada te łodygi i płatki, ale już po zakończeniu misji. Wolała się nie rozpraszać swoją pasją, wszak najpierw obowiązki a później przyjemności. Uznała, że będzie mieć jeszcze sporo czasu na zdobycie trofeum, które zabierze ze sobą, aby się nim napawać i dowolnie poddawać badaniom już po powrocie do swojego laboratorium. Pogłaskała z czułością probówkę, chowając ją do torby. Przez chwilę wzięło ją na zadumę czy też Iluzja wie gdzie wyfrunęła...
- Ach tak. Lepiej będzie ich uprzedzić zanim strzeli im do głowy zażywanie tutaj kąpieli bądź uzupełnianie zapasu wody - odpowiedziała uprzejmie. Do Salarian była skłonna się nawet przekonać. Byli przede wszystkim użyteczni, szybko analizowali i wykonywali skomplikowane procesy myślowe, co czyniło z nich dobrych partnerów w pracy naukowej. Nie chcąc przeszkadzać mu w zajmowaniu się swoją robotą, Dalia skupiła się na badaniu tego co zostało z kroganina, dochodząc do niezbyt pociesznych wniosków. Aż zadrżała kiedy zdała sobie sprawę, że kupa mięsa stoi nad nią. Pozbierała się jak najszybciej, czując się co najmniej niekomfortowo.
- Ślady pogryzień, oberwał także z granatnika - Jeśli nie zrozumiał, albo nie dotarło to do niego za pierwszym razem, była skłonna powtórzyć, po czym oddaliła się od niego. Jeśli się wścieknie, wolała nie być na wyciągnięcie jego łap.
Jak na razie mieli czas wolny, toteż Dalia jak gdyby nigdy nic przechadzała się po najbliższej okolicy choć nie bardzo patrzyła dokąd idzie, zbierając barwne kwiaty, z których plotła wianek, jednocześnie w ciszy zastanawiając się co też matka natura tutaj dla nich chowa. Dawno, dawno temu babka nauczyła ją pleść wianki ze stokrotek, ale że nie miała ich teraz pod ręką, toteż inne kwiaty się do tego wyśmienicie nadały.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Verna Taufel
Awatar użytkownika
Posty: 66
Rejestracja: 24 lip 2012, o 16:53
Miano: Verna Taufel
Wiek: 23
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Drellka
Zawód: Agentka Handlarza Cieni
Postać główna: Stark
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

12 wrz 2012, o 18:06

Kroganim odpowiedział drellce warknięciem i stracił zainteresowanie... och jak mi przykro, a mogło być zabawnie. Wylądowali i naukowcy od razu rzucili się na rośliny, zwierzęta, ziemię i co tam mięli jeszcze tylko do badania. Verna zaś z westchnieniem założyła hełm, mimo, że mogli oddychać bez nich przez jakiś czas, wolała od razu ubrać osłonę. Planeta była niebezpieczna, a ona wolała pozostawać w pełni sprawną nie narażając się na zatrucie, omdlenie, czy mdłości.
Miejsce kroganina zajęli jednak bliźniacy, którzy podstawili się do niej i jej ludzkiej kumpeli. Verna uśmiechnęła się do siebie, pod hełmem nie mogli tego widzieć, jaka szkoda. Jeszcze większa szkoda, gdy dziewczyna odmówiła wspólnej wycieczki... sztywniara. Drellka ujęła mężczyznę pod ramię i dała się poprowadzić przez jednego brata, albo i obu na zewnątrz. Odpowiadała jej ta sytuacja. Kobieta pozostała czujna, była zawodowcem, wiedziała gdzie powinna skupić lwią część uwagi... na otoczeniu, w poszukiwaniu zagrożeń. A dwaj mężczyźni, cóż, niech się zachwycają kobietą, niech próbują się nią zabawić, to ona zabawi się z nimi, a jeśli przyjdzie co do czego... będą idealnym mięsem armatnim. Bez mrugnięcia okiem ich wystawi jeśli znajdą się w zagrożeniu... nie specjalnie rzecz jasna, ale lepiej oni, niż ona, to oczywiste.
ObrazekObrazek
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

12 wrz 2012, o 21:51

Jenkins uśmiechnął się do niej krzepiąco, pamiętał jej imię i w ogóle wydawał się miły, co dodało jej trochę otuchy i odwagi. Dobrze, że choć ktoś prócz niej był z Przymierza, to było krzepiące wśród tej całej zgrai obcych, najemników i wolnych strzelców. Nie, żeby miała coś przeciwko, bo nie miała, ale trochę trudno było to ogarnąć na taką skalę.
- Sheila Carson - uściśliła i odpowiedziała mu trochę niepewnym uśmiechem. - Czy ty coś sugerujesz? Z związku z moją płcią?
Powiedział to jakoś tak dziwnie. Jakby to było ważne. Nie była jakąś szaloną feministką, ale spotkała się już z poglądem, że kobiety do wojska się nie nadają. Drażniło ją to. Jasne, kobiety i mężczyźni różnią się od siebie, ale to nie znaczy, że jedni czy drudzy są gorsi, prawda? Tylko lepiej sprawdzają się w innych funkcjach. Na pierwszą linią ognia Sheila może nieszczególnie się nadawała, natomiast uważała, że jest nie najgorszym strzelcem.
Jenkins nie wydawał się wprawdzie insynuować jej niczego złego tym stwierdzeniem, ale takie sformułowanie ją zastanowiło. No, pewnie wolałby mieć jakiegoś kumpla do pogadania, ale będzie się musiał obejść.
- Kolejna? - dopytywała dalej, ciągnąc temat. - To już zwiedzałeś takie miejsca?
Oho, widać nie tylko jej ostatnimi czasy zdarzyło się mieć do czynienia z pokręconą misją. Wyglądał, jakby naprawdę nie był zadowolony, że się tu znalazł, w dodatku ma dowodzić ich grupą. Ale skoro przeżył i dostał takie zadanie, to musiał się wykazać.
- Wiesz, może to głupio zabrzmi, ale technicznie rzecz biorąc jestem tu na urlopie.
Taka prawda. Była na zwolnieniu, nie? Świetny sobie wybrała sposób na spędzanie czasu, nie ma co.
- Ale może pocieszy cię fakt, że ja ostatnio też bywam w "nawiedzonych" miejscach. Słyszałeś o DSE Pandora?
Rozmowa schodziła właściwie na nieco dziwne tory. Może powinni zmienić temat. Ona osobiście jak się teraz nakręci, to potem będzie znerwicowana. A tego by nie chciała. Zaczęła więc myśleć, o czym to jeszcze mogliby pomówić, ale jakoś tak nic konkretnego nie przychodziło jej do głowy. A może raczej miała zbyt wiele pomysłów, przy czym wszystkie były mocno przeciętne. W tym momencie padło jego pytanie o żelki. W pierwszym momencie spojrzała na niego klasycznym, nic nierozumiejącym wzrokiem. "Że co proszę? Jakie żelki?" Potem roześmiała się krótko.
- Jasne, kto nie lubi - odparła na jego pytanie, wciąż uśmiechnięta, tym razem zupełnie otwarcie i szczerze.
Nadia Bando
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 24 sie 2012, o 22:50
Miano: Nadia Bando
Wiek: 24
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot do wynajęcia
Kredyty: 20.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

13 wrz 2012, o 11:03

Mężczyźni wyraźnie poczuli, że są ostatnimi na planecie bo zaczęli próby zapewnienia sobie partnerki. Ku niewinnemu zdumieniu pilotki, w plebiscycie miss morderczej planety wygrała drellka. Bywa i tak, kosmos oferuje ciekawsze rzeczy niż rodzimy gatunek. Facet, który zapowiadał się na jej drugiego pilota i prawdopodobnie był dowódcą uroczej gromadki, też nie próżnował w kwestii przetrwania gatunku.
Rozbawienie po tych obserwacjach nie zdążyło jej jeszcze opuścić, kiedy pojawił się przed nią turianin. Szerokim gestem pokazał na jej nowy sprzęt i poczuła jak krzywy uśmieszek wpełza jej na usta, zupełnie nie kontrolowany. Uwielbiała salariańskie zabawki. Oni zawsze wciskali więcej, dodawali nowości, usiłowali być jak najbardziej nowocześni. Nie mówiąc już o tym, że systemy pokładowe świergotały we wspólnym języku z typową dla salarian, prędką manierą. Podeszła do promu i przyjrzała mu się nieco dokładniej, delikatnie przesuwając dłonią po zadrapaniach na powierzchni i zerkając do środka. Oceniła wyposażenie i stwierdziła, że raczej ogranie wszystko bez pomocy dowódcy. Widząc jego wyczekiwanie, odwróciła się twarzą w jego stronę i kiwnęła głową:
- Jestem pewna, że nie będę miała problemu. W mojej pracy miałam już styczność z salariańską technologią. O ile nie ma w nim czegoś naprawdę innowacyjnego... Doskonale sobie poradzimy. Do kogo zwrócić się po ogólne wytyczne? - kiwnięciem głowy wskazała na swoją rozpierzchniętą grupkę, szukając potwierdzenia co do tożsamości dowódcy drużyny.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

14 wrz 2012, o 16:30

Drugi bliźniak wyraźnie zniechęcony wstrzemięźliwością brunetki, przeniósł najpierw spojrzenie na brata a potem z rozbrajającym uśmiechem, pozwolił drugiej dłoni drelllki objąć swoje przedramię, które oczywiście wcześniej szarmancko zaoferował. Poruszył brwiami delikatnie u ruszyli całą trójką przed siebie. Dziarskim tempem dotarli na brzeg jeziora. Pod stopami Verny zachrzęściła spalona ziemia i kości niewielki stworzonek, spalonych niemalże na wiór. Wszędzie walały się setki podobnych przypalonych szkieletów, które utykały w rowkach, metalowy butów. Jezioro rozciągało się przed nimi, odbijając niebo, przez co samo zdawało się posiadać fiołkowy odcień, tak wszędobylski na tych terenach. Jeden z bliźniaków właśnie opowiadał, że podobne jezioro znajdowało się niedaleko ich domu na Horyzoncie i jeśli kiedykolwiek odwiedzi okolice z chęcią ją oproawdzi. W tej chwili jednak jej uwagę przykuł o dziwo nie zabójczy uśmieszek Theodora, tylko jakiś ruch pod taflą wody. Woda zadrżała subtelnie, zupełnie jakby przepłynęła tam jakaś rybka albo inne, niewielkie stworzenie wodne. Wnioskując jedna z raportów, jezioro wybuchło spektakularni niecłąy miesiąc temu i przed odbudowaniem ekosystemu powinno minąć stanowczo więcej czasu. Kiedy jednak skupiła się mocniej na tym punkcie, dostrzegła tylko krystalicznie czystą taflę i dno zbiornika. Nathaniel w pewnym momencie wykonał subtelny gest dłonią.
- Oho, Jenkins się zreflektował i woła nas do obozu. Pewnie będziemy się zbierać.


- Świetnie. Kiedy rozbijemy obóz i postawią ten sprytne budyneczki z sztuczną atmosferą, poczęstuje Cię. Mam w plecaku zapas jak dla wykarmienia całego pułku. – Odpowiedział beztrosko ich dowódca. Wyraźnie jej insynuacje na temat płci zamierzał zignorować. Nie traktował jej z góry i był sympatycznie. Wyraźnie, jedynie przez przypadek dobrał złe słowa i teraz obawiał się, że kiepsko wybrnie z sytuacji. Zakręcił młynka palcami, nagle podskakując. Usłyszała tylko stłumiony szum od strony jego hełmu. Zapewne jakiś rozkaz na linii dla przełożonych. Odetchnął, pokiwał głową sam do siebie, po czym klasnął w obie dłonie. Oczywiście spowodowało to jedynie metaliczny brzęk. Obserwował jeszcze chwilę jak po wymianie zdań z Nadią, Generał turian oddalił się w stronę największego łazika. Sam Jenkins wyszedł na środek miejsca, z którego był doskonale widoczny przez każdego. W komunikatorach usłyszeli krótki komunikat.
- Tutaj Kapral Joshua Jenkins, Wasz wewnętrzny dowódca na czas tej misji. Prosiłbym wszystkich o podejście bliżej aby mógł wam przybliżyć nasze pierwsze zadanie. – Po czym zamilkł. Gdy wszyscy zebrali się mniej więcej w okolicy, mężczyzna przesunął raz jeszcze po twarzach wszystkich, zerkając ukradkiem na omni-klucz. Wyraźnie chciał zapamiętam każdą twarz aby przypadkiem kogoś nie zgubić po drodze przez pomyłkę w kalkulacji. – Tak więc, grupa F, według otrzymanych przed chwilą rozkazów, będzie odpowiedzialna za zbadanie terenów na wschód od jeziora, czyli miejsca nietkniętego i niezbadanego nawet wstępnie przez poprzednią grupę badawczą. Nie mamy zielonego pojęcia, co tam będzie na nas czekać, dlatego proszę o szczególną uwagę. Nie chciałbym potem tłumaczyć przełożonym i Waszym bliskim jak to ten owoc wyglądał smakowicie, ale to on zżarł was. Rozumiemy się? - Rzucił, marszcząc brwi. Kroganin parsknął jedynie krótko śmiechem, nachylając się w stronę najbliżej stojącej osoby, którą okazała się Vic „Chciałbym zobaczyć niestrawność czegoś co połknie kroganina.” Bliźniacy słysząc, że zostają wysłani do jednej z dwóch grup najwyższego ryzyka, o dziwo nie zareagowali paniką czy zwątpieniem, zawyli radośnie i przybili sobie piątki. Asari przestąpiła nerwowo z nogi na nogę, salarianin zignorował stwierdzenie wciąż z nosem w swoich skanach. Jenkins pokręcił głową na widok reakcji Theodora i Nathaniela, po czym kontynuował. – Dlatego otrzymaliśmy też dwa z najnowocześniejszych pojazdów technologii salariańskiej. Prom wyposażony jest w tarcze, niewielkie ale silne działka oraz nowoczesny system nawigujący. Gdyby w jakikolwiek sposób żaden z pilotów nie nadawał się do prowadzenia maszyny, naciśniecie odpowiedniego guziczka sprawi, że maszynka zawróci do miejsca, wcześniej wprowadzonego do pamięci promu. Na miejscu, po wykonaniu rutynowych skanów, mamy za zadanie ogrodzić i zabezpieczyć teren, podobnie jak reszta zespołów zajmie się pozostałymi. Jeśli macie jakiekolwiek pytania czy chęć zabrania dodatkowej giwery, teraz macie ostatnie dziesięć minut. Potem ruszamy. Bando, rozgrzewaj silniki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”