Plan wymyślony na poczekaniu był dość prosty w teorii, wydawał się jednak cholernie trudny w praktyce. Oddział postanowił - dosłownie mówiąc - rzucić się w paszczę lwa i, co lepsze, przeżyć. Priorytetem było oczyszczenie sobie w miarę bezpiecznego kątu, z którego będzie można prowadzić atak, a przy tym jednocześnie nie móc pozwolić sobie na dostanie się wroga zbyt blisko. Hangar, mimo, że wydawał się ogromnym pomieszczeniem, mieścił w sobie aktualnie sporą liczbę niebezpiecznych psychopatów zdolnych dosłownie do wszystkiego. Niezbyt pocieszające a już tym bardziej mało motywujące, ale w sytuacji gdy nie ma innego wyjścia, tonący brzytwy się chwyta.
Dwoje ochroniarzy Klejnotu, którzy pozostali w siłowni przy życiu zgodnie zdecydowało się wspomóc salariańskiego mechanika, jak i jednocześnie całą drużynę. Może to zawód, jakim się parali, nie pozwalał im na bezczynne siedzenie i czekanie na nieuniknione, a może po prostu ten najbardziej pierwotny z ludzkich instynktów dał tutaj o sobie znać. Rozmasowawszy szybko nadgarstki zaraz po uwolnieniu przez Scorpiona, dobyli odpowiednie dla nich bronie z podłogi; karabin szturmowy i snajperkę. Przeładowując, podążali cicho tuż za piratami. Tuż obok, sprawdzając pliki na swoim omni-kluczu nerwowym krokiem szedł także salarianin.
Ochroniarz z karabinem szturmowym dobrze wiedział na co się pisze, wyskakując pierwszy na ogień przeciwnika. Można powiedzieć, że miał niebywałe szczęście, lub też nieprzeciętne umiejętności - trudno było zgadnąć, pewne jednak było to, że biegnąc zdjął jednocześnie zaskoczoną dwójkę psycholi siedzącą zaraz przy wejściu. Kriowybuch zdetonowany został nieco dalej przez mechanika, zamrażając jednego z wrogów, a trzech wokół znacznie spowalniając. Dzięki temu manewrowi, piraci biegnący zaraz za nimi mogli przedostać się dalej bez obawy o nieprzyjemne komplikacje. Wyjątkowo użyteczna okazała się tutaj wybuchająca amunicja z pistoletu Scorpiona, która z zamrożonego przeciwnika zrobiła lśniący, biały piasek.
Sam drell okazał się szczęśliwcem, gdyż przekraczając próg hangaru ze swoim własnym planem świtającym w głowie od razu zauważył pewnego rodzaju arkady ciągnące się zaraz przy ścianie po lewej. Szybkim susem wskoczył za najbliższy z filarów, ubezpieczając się tym samym i aktywując sabotaż na największym skupieniu wrogów w zasięgu jego wzroku. Zdezorientowani spojrzeli po sobie, gdy karabiny i pistolety maszynowe jakie właśnie trzymali, okazały się nie spełniać swojego zadania – to był ten moment zaskoczenia. Zauważył także tajemnicze, zamknięte drzwi po swojej prawej stronie.
Biegnąca tuż za nim Hawk uświadczyła nieco więcej problemów na drodze, gdyż wybierając dużo trudniejszy cel do osiągnięcia, postanowiła pomknąć przez rzesze wrogów nie zważając na chaos wywołany wtargnięciem oddziału a także lecącą w jej stronę kaskadę strzałów. Wystrzeliwszy rzeź w kierunku najbardziej obleganym przez nieprzyjaciela, biegła dalej omijając wyrastające przed nią przeszkody, odpychając i obijając się od swoich oponentów. Siłą rzeczy niektóre z pocisków zdołały jej dosięgnąć, przez co stan tarcz drastycznie malał z każdą następną chwilą. Ironia losu, jedna z kobiet będąca na tyle blisko, by jej dosięgnąć, postanowiła wymierzyć cios kolbą w głowę Jeanette. Niecelny, bo zszedł na wysokość barków, aczkolwiek na tyle silny, by ją przewrócić. Na szczęście ból wywołany uderzeniem i upadkiem na plecy zaraz po tym, nie zdołał jej unieszkodliwić, co pokazała przez odepchnięcie silnym kopem swojej napastniczki. Zerwawszy się na nogi, wznowiła bieg, przepychając się przez kolejne tabuny; poczuła też jednocześnie skutek uderzenia, gdy z trudem łapała następne hausty powietrza. Ahawiel, który jak na złość właśnie zorientował się, że jest jej najbardziej prawdopodobnym celem, skrzywił twarz w grymasie gniewu i dosłownie wyrwał stojącemu obok mężczyźnie snajperkę. Skierowawszy w pośpiechu lufę gdzieś w stronę Hawk, spojrzał przez lunetę i wystrzelił pierwszy pocisk. Kula świsnęła tuż przy uchu kobiety, wywołując na jej karku niepokojące mrowienie. Natychmiast wycelował po raz drugi.
Revax okazał się pomocą dla Hawk, gdy ta biegła do postawionego sobie celu, miotając spaleniem w oponentów na wprost i torując jej nieco bardziej drogę. Po udanym ataku, wraz z Boomem skrył się w pośpiechu za długą na całą ścianę barierką po prawej stronie. Chaos, jaki zapanował po wtargnięciu wykorzystał przestrzeliwując kilku z kultystów strzelbą, co chwilę chowając się za swoją osłoną. Nie przeszkodziło to jednakże w nadszarpnięciu jego biotycznej bariery, spokojnie mógł jednak nadal prowadzić ostrzał, przynajmniej przez najbliższą chwilę.
Problem dopiero nadszedł, gdy okazało się, że jeden z wrogów posiadał granatnik i przymierzał się do jego wykorzystania. Pociski wymierzone w dwójkę za barierką były zbyt szybkie i zbyt niespodziewane, by móc jakoś racjonalnie na nie zareagować. Trzy wybuchy następujące po sobie niemal od razu tuż obok turianina i człowieka wywołały lawinę części do promów i myśliwców, jakie składowane były na wyższych półkach nad nimi. Potężny huk wywołany spadnięciem jednego z większych i cięższych elementów, a zaraz po nim przeraźliwy krzyk wywołany bólem; na ziemi, zaraz obok Revaksa leżał przygnieciony, choć wciąż żywy ex-marines Przymierza. Wydawało się, że mimo, iż przeżył, jego kości zostały potraktowane najbrutalniej jak mogły. Wszystko go bolało, czy to żebra, ręce czy nogi, które znajdowały się właśnie pod ciężkim sprawcą jego nowych złamań.
Kobieta z ochrony, jaka dobyła wcześniej snajperki, usadowiła się wygodnie zaraz przy wejściu do hangaru i spokojnie celowała w głowy fanatyków, zdejmując jednego po drugim.
Zamieszanie – tak najadekwatniej można było określić sytuację. Strzelanie do każdego, kogo popadnie. By nie zostać postrzelonym, trzeba było mieć oczy z tyłu głowy. Najlepiej ze trzy pary.
2 min. do przylotu Przymierza. 10 min. do całkowitej utraty tlenu.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąNajmocniej was przepraszam za tak późny odpis. Spowodowane było to problemami z internetem, które już się na szczęście unormowały, tak więc wracamy i z hukiem powoli kończymy. : )
Deadline: 16. grudnia br