"Ziemskie Smakołyki" wydaje się być miejscem zupełnie oderwanym od rzeczywistości.
Nie chodzi tutaj wcale o wystrój - miejsce to nie odbiega od ogólnie przyjętych standardów dla tego typu lokalików. Ze swoimi wysokimi barowymi krzesłami, szeroką ladą do podawania posiłków i ciepłym, punktowym oświetleniu prezentuje się całkiem obiecująco. Setki szklanych butelek ustawione na kształt ściany oddzielającej kuchnię od klientów gwarantują miłe spędzenie czasu w lokalu. Ba! Mają tutaj nawet archaiczne karaoke na niewielkiej scenie! Można znaleźć liczne symbole związku z ludzkim rodzajem - plakaty filmów, ulotki muzeów, mapy bezdroży, zdjęcia niczym z rodzinnych albumów, wszystko to artystycznie rozłożone na ścianach. W menu królują ziemskie potrawy z różnych stron świata, często dostępne są też ich wariacje dla lewoskrętnych. Dlaczego w takim razie to miejsce jest tak nietypowe i bardziej niż jedzenie przyciąga jego aura?
W "Ziemskich Smakołykach" nigdy nie pracował żaden człowiek.
[/center]
Nadia próbowała wywiercić spojrzeniem dziurę w pustym łbie asari, która ją obsługiwała. Nie odrywając wzroku od przerażonej niebieskoskórej mówiła powoli i wyraźnie, jak do dziecka:
-
To... nie jest... pizza.
-
Proszę pani, mogę zapewnić panią...
-
Nie rozumiesz mnie chyba. To nie jest pizza.
Nadia dźgnęła leżące na jej talerzu udko czegoś co za życia udawało kurczaka i nabiła je na widelec aby pokazać kelnerce.
-
Z wszystkich możliwych opcji czym ta rzecz może być jedno jest pewne... - Nadia wzięła głęboki oddech i ponownie, ze śmiertelną powagą i spokojem kontynuowała: -
To... nie jest... pizza...
Asari, która nie mogła liczyć więcej niż 60 lat, oceniając na podstawie nieskazitelnej tekstury jej skóry, pokryła się głębokim, purpurowym rumieńcem.
-
Proszę pani, naprawdę nie jestem w stanie...
-
Czy w tej kuchni jest istota, która w ogóle postawiła stopę na Ziemi? Albo taka która wie czym Ziemia jest?
Kelnerka potraktowała jej pytanie poważnie i zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią ze zmarszczonym czołem. Nadia nie potrafiła się zdobyć na nic więcej jak zwierzęce warknięcie i po prostu odesłała asari zamaszystym ruchem dłoni, wgryzając się w podany jej posiłek. Po tak fatalnym, kolejnym spędzonym na stałym gruncie popołudniu, nie mogło jej spotkać już nic gorszego.