Przez dłuższą chwilę trwała cisza, podczas trwania której jedynym odgłosem, jaki wydawał leżący przed Kraivenem najemnik, było sapania i próby złapania oddechu. Dopiero po upłynięciu dobrej minuty, podniósł głowę, patrząc się prosto w stronę swojego, być może, przyszłego oprawcy, parsknął śmiechem.
-
Myślicie, że coś ode mnie wyciągniecie? - rzucił głosem pełnym pogardy, wspierając się nieco na ręce i podnosząc do pozycji półleżącej, z głową opartą o ścianę.
-
Nic wam nie powiem - dodał po chwili, na pozór zdecydowanym głosem, choć w istocie William zdołał wyczuć lekkie jego drżenie.
-
Możecie mnie od razu zabić - rzucił na koniec w ten sposób, że choć miał zasłoniętą twarz, Kraiven byłby w stanie przysiąc, że mężczyzna na ziemi w tej samej chwili uśmiechnął się. Niekoniecznie w sposób, jaki mógłby się mu spodobać. -
Niczego się nie dowiecie - dodał znów, bardziej zapartym niż wcześniej głosem.
Pancerz najemnika wydawał się niewiele różnić od tych, które posiadali tamci napastnicy ze skrzyżowania. Czarny, bez żadnych oznaczeń. Przy boku, w ładownicy, Kraiven dostrzegł 2 granaty oraz miejsce na trzeci, który wcześniej wylądował w przedsionku. Na plecach mężczyzna miał zamocowanego Mściciela, niedaleko obok leżał zresztą jego Predator. Oprócz tego nie dostrzegł niczego interesującego.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąNa razie możesz spróbować coś z niego wyciągnąć. Potem czekamy na Derieta xP