Czy ona traktowała to jako zabawę? Gdyby tak było, zaczęłaby się bawić już wcześniej, a nie wkurzać. Chodziło tylko o cała sytuację i to jak ona właśnie to widziała. Dlatego była ciekawa, bo pojawił się ktoś, kogo właściwie nie znała, a ten chyba pomylił ją z kimś innym. Może zaskoczenie wprawiło ją w ten nagły atak powierzchownej wesołości, bo w środku wcale nie było jej teraz do śmiechu. Pojawiały się kolejne wątpliwości. Gdy zaczął mówić, słuchała uważnie. Uśmiech na jej ustach zblakł, a spojrzenie stało się uważniejsze. Przyglądała się mapce i teraz wyglądała na poważną. Milczała, trawiąc usłyszane słowa.
- Najłatwiej by było pomóc Archaniołowi wykończyć wszystkich, którzy są ważni. Jak sam mówiłeś, Tarak nie jest głupi. Sądzę, że puści Zaćmienie i Hordę przodem, jak mięso armatnie, a potem każe iść nam. Gdybyśmy dopilnowali, by nasz tajemniczy bohater dotrwał do tego momentu, to już by było coś. Możliwe, że Zaćmienie użyje mechów, ale co do Hordy to nie jestem pewna. – Usiadła wygodniej i wpatrzyła się w telewizor, ale jej spojrzenie było nieobecne. – Potrzebny będzie jednak dokładny plan działania. Jest też problem wezwania do walki. Przybędą najemnicy i zapewne to oni będą mieli za zadanie zmęczyć Archanioła, nim w grę wejdą grupy. To są jednak tylko moje przemyślenia. Jeśli zdecydujemy się cokolwiek robić, to powinniśmy poznać plan Taraka. – Miała ochotę na jeszcze jednego energetyka. Problem był taki, że w środku dyskusji nie mogła wyjść. – Zapewne próba dotarcia do Archanioła przed lub w trakcie byłaby już zbyt ryzykowna - wymruczała. Teraz zupełnie nie przypominała tej dziewczyny sprzed chwili, którą targały emocje. Kobieta zmienną jest, a ona ostatnio dziwnie się zachowywała. Ocknęła się nagle i spojrzała na Willa. – Rozumiem, że wybrałeś mnie dlatego, bo siedzę tutaj najdłużej i mam pewne poparcie. Powiedz jednak, czy wiesz na mój temat coś więcej, że postanowiłeś mi zaufać? Czy może już zacząłeś żałować swej decyzji? – musiała to wiedzieć już nie dla samej ciekawości, ale po to by ocenić zamiary Willa. Zaufał jej, czy może po prostu ją wkręca i to jest jeden wielki test. Gdyby to było to drugie… Znów naszły ją wątpliwości, co do lojalności Słońc. Żyła w tym świecie od bardzo dawna a jej niezbyt wysoka pozycja, pozwalała na wszystko patrzeć inaczej. Jedyne co mogła, to sprzeciwić się rozkazom z góry i pokierować misją tak, jak ona uważała za słuszne. Teraz jednak rozmawiała na temat zmanipulowania przebiegiem walki, która obejmowała więcej istnień, niż drużyna.