Nomad
: 14 mar 2013, o 23:38
Theme
Into The Void
Osprey
Specyfikacja:
Nomad jest jedyną w swoim rodzaju, prototypową, lekką korwetą skonstruowaną przez Axiom Avionics (podstawioną firmę finansowaną przez Cerberusa). W założeniu miał sprawdzać się w roli jednostki przechwytującej dalekiego zasięgu. Wizualnie nie odbiega od swojego pierwowzoru - Anubisa I-4, będącego z kolei potomkiem salariańskich maszyn wykorzystywanych przez OZS. Krótko mówiąc to 30 metrowa konstrukcja o niebywale smukłej sylwetce i charakterystycznym dwupłatowym układzie skrzydeł, które oprócz miejsca na dodatkowe uzbrojenie, zapewniają niesamowitą wręcz szybkość oraz manewrowość. Ostatecznie to właśnie pod kątem zwrotności i prędkości miał górować nad resztą pojazdów w swojej klasie, takie rozwiązanie konstrukcyjne, nie jest więc żadnym zaskoczeniem.
Napęd:
Największe zmiany dotknęły właśnie tej części pojazdu. Wszystko zaczyna się od rdzenia wypełnionego pierwiastkiem zero odpowiadającego za osiąganie prędkości nadświetlnej i mocno podrasowanego pod kątem wydajności napędu antyprotonowego. Warto zaznaczyć, że ta typowa dla jednostek wojskowych technologia w tak małej jednostce oznacza wręcz porażające przyspieszenie. Dodatek stanowią cztery niewielkie silniki manewrowe umieszczone na dziobie (para po każdej stronie). Utrzymanie pracy napędu o tej mocy przez dłuższy okres czasu, byłoby jednak niemożliwe bez najważniejszej części Nomada. Chodzi konkretnie o system Apex. Jest to tyle niezwykle nowoczesna technologia, co zupełnie nowa metoda budowy okrętów. Poszycie korwety wyposażono w dodatkową warstwę utworzoną ze specjalnego włókna stanowiącego w rzeczywistości sieć mikroskopijnych przetworników. Można więc powiedzieć, że nie tylko wszystkie systemy, ale również sam okręt są ze sobą ściśle połączone. Utworzenie tej swoistej symbiozy przełożyło się na efektywniejsze zarządzanie energią i większą elastyczność w kontrolowaniu jej przepływu. Apex dysponuje jednak jeszcze jedną, dużo istotniejszą zdolnością. Sieć milionów mikroskopijnych podzespołów doskonale radzi sobie z absorpcją i przetwarzaniem statycznego ładunku elektrycznego powstałego podczas podróży z prędkością światła. Dzięki temu może de facto ładować swoje rezerwy wykorzystując rdzeń z pierwiastkiem zero. Oczywiście system nie jest w stanie poradzić sobie z całą produkowaną energią, dlatego choć zdecydowanie rzadziej, nadal pojawia się konieczność rozładowania okrętu w konwencjonalny sposób. Nie to było jednak jego przeznaczeniem. Tylko dzięki zastosowaniu prototypu Nomad przy swoich niewielkich gabarytach jest w stanie pomieścić na pokładzie tak bogaty wachlarz wszelkiej maści modułów i uzbrojenia. Normalnie nie miałby po prostu energii na ich zasilenie. Możliwość dłuższego działania w przestrzeni bez obawy o zagrożenie płynące z nagromadzenia statycznego ładunku elektrycznego to tylko dodatkowe zalety.
Niestety z uwagi na prototypowy charakter technologii, w jej użytkowanie wpisana jest pewna doza ryzyka. Trudno ocenić jak zachowa się system jeśli dojdzie do bezpośredniego zniszczenia poszycia. Testy w warunkach laboratoryjnych wykazały, że choć przełoży się to na zmniejszenie efektywności, to reszta przetworników nadal będzie funkcjonowała. Z drugiej strony przy poważniejszych uszkodzeniach, natężenie może być tak duże, że dojdzie do wyłączenia, zwarcia lub po prostu widowiskowej eksplozji.
Uzbrojenie:
Pierwszym, najczęściej wykorzystywanym elementem jest działo akceleratora masy, które dodatkowo wyposażono w funkcję składania i tym samym ukrycia się w dziobie okrętu. Dzięki temu konstruktorzy mogli wykorzystać znacznie dłuższą lufę, co w tego rodzaju broni przekłada się bezpośrednio na siłę ognia. Warto wspomnieć, że w charakterystyczny dla tego typu wyposażenia sposób, właściwe elementy uzbrojenia biegną wewnątrz statku. Główne systemy znajdują się więc pod ładownią (tuż obok ukrytego schowka) i można się do nich dostać poprzez klapę stanowiącą część podłogi, o ile oczywiście pojawi się konieczność dodatkowej kalibracji. Biorąc więc pod uwagę fakt, że lufa tej konkretnej broni stanowi 50% długości okrętu, można wyobrazić sobie jakim dysponuje potencjałem. Oczywiście oznacza to jednocześnie, że nie ma możliwości zmiany jej płaszczyzny, więc przy pomocy działa można atakować jedynie cele znajdujące się bezpośrednio przed Nomadem.
Za wyrządzanie prawdziwych obrażeń odpowiada zestaw czterech torped dysrupcyjnych. Niestety nietypowe umiejscowienie wyrzutni uniemożliwiło zainstalowanie podajnika z dodatkowymi pociskami. Z tego powodu po wystrzeleniu kompletu, pilot musi polegać już wyłącznie na reszcie uzbrojenia. Warto zwrócić uwagę na dość istotną modyfikację. Normalnie torpedy dysrupcyjne montuje się w większych grupach, tak by wystrzelenie serii pocisków było w stanie "przeładować" systemy obrony laserowej. Torpedy zamontowane na Nomadzie wzorowane są na wyrzutni M-560 i oznaczone tym samym kryptonimem - Hydra. W praktyce to cztery potężne głowice, które dopiero po trafieniu w nie lub zbliżeniu do celu, rozpadają się na cztery mniejsze rakiety. Dzięki temu rozwiązaniu nie tylko udało się zwiększyć celność, szybkość i siłę rażenia. Dodatkowo uczyniono je też skuteczniejszymi w starciu z bateriami obronnymi innych jednostek. Pociski zostały również zaprogramowane tak, by osiągać cel w sekwencji, a nie jednocześnie. Dzięki temu pierwsze uderzenia mogą rozładować tarcze, natomiast kolejne wyrządzić szkody w pancerzu. Niestety pojawia się oczywisty problemem dostępności tego typu uzbrojenia. Na szczęście dla osoby posiadającej jakąkolwiek wiedzę techniczną, odpowiednich rozmiarów korpus pocisku i resztę potrzebnych elementów, skonstruowanie zastępczych głowic nie stanowi większego wyzwania. W ładowni znajduje się dodatkowo pełen komplet czterech zapasowych torped.
Ostatni element stanowią dwie wieżyczki GARDIAN umieszczone na skrzydłach. Posiadają one możliwość pełnego obrotu, więc choć mogą zmienić płaszczyznę strzału o zaledwie kilkanaście stopni, w ich zasięgu jest każdy cel znajdujący się bezpośrednio przed, za, nad czy pod okrętem. W przeciwieństwie do częściej spotykanych wersji, system zainstalowany na korwecie wykorzystuje technologię ultrafioletową, a nie bardziej popularną podczerwień. Choć różnica w kosztach jest wymierna, dodatkowe kredyty przełożyły się na nieporównywalnie większą siłę ognia oraz zasięg. Niestety wiąże się to ze zmniejszoną szybkostrzelnością, więc ten konkretny system obronny sprawdza się lepiej w unieszkodliwianiu nie tyle samych torped, co jednostek z których te zostały wystrzelone. Na barkach pilota spoczywa więc unikanie wszelkiej maści pocisków. Na szczęście mobilność okrętu znacznie ułatwia to zadanie. Dodatkowo zmiana częstotliwości sprawia, że wieżyczki średnio radzą sobie z wytwarzaną temperaturą. Każda z nich może wystrzelić do dziesięciu salw, zanim ulegnie tymczasowej dezaktywacji i rozpocznie procedurę chłodzenia, która w zależności od przeciążenia pozostałych systemów może zająć nawet około kwadransa.
Ostatecznie czyni to z Nomada jednostkę zdolną poradzić sobie z praktycznie każdym rodzajem myśliwca, korwety, czy fregaty, a w rękach zdolnego pilota zagrozić nawet większym ich grupom.
Wyposażenie:
W tym miejscu należy wspomnieć o kilku dodatkowych elementach. Pierwszym jest szereg sensorów, które miały pomóc mu w wykrywaniu ruchu wroga w trakcie misji rozpoznawczych. Można je podzielić na systemy pasywne (zdolne jedynie do odpierania sygnałów przychodzących) odpowiadające za skan dalekiego zasięgu. Opierają się więc na detektorach ciepła i fal radiowych. Normalnie tego typu technologia może być wykorzystywana podczas lotu z prędkością nadświetlną, ale wiąże się to z niezbyt dokładnym odczytem. Nomad dysponuje jednymi z najnowocześniejszych urządzeń i choć nadal nie do końca precyzyjne, odbierane sygnały są znacznie czystsze. System aktywny to natomiast typowa technologia radarowa.
Drugi stanowi komputer pokładowy. Jest to jeden z elementów Nomada, które Peter ograniczył zaraz po ucieczce okrętem. Zwyczajniej wolał nie ryzykować przypadkowego uaktywnienia jakichś systemów naprowadzających, które zwróciłyby uwagę Cerberusa. Aktualnie to prosta WI mogąca pełnić rolę nawigatora, autopilota oraz obsługująca podstawowe funkcje okrętu, w tym również wieżyczki GARDIAN. Dodatkowo jest na stałe zintegrowana z omni-kluczem Kinga, więc ten może wydawać jej polecenia nie będąc nawet w pobliżu korwety.
Trzecią są natomiast osłony. Z uwagi na lekką konstrukcję zdecydowano się na zastosowanie obu typów. Pierwszą barierę stanowi tarcza kinetyczna pełniąca rolę głównego systemu obronnego. Dla dodatkowego bezpieczeństwa, Nomada wyposażono również w technologię ablacyjną. Ta rozpościera się w przestrzeni między wierzchnim i wewnętrznym poszyciem. Jej głównym zadaniem jest bowiem ochrona pilota oraz napędu przed dużo lepiej penetrującą bronią laserową.
Na samym końcu należy wspomnieć o zasilaniu. Nomad to niezwykle kompaktowa maszyna, a pomimo tego wyposażona w sporą ilość najróżniejszych mechanizmów. Od strony konstrukcyjnej pojawiły się więc problemy z poborem energii oraz co równie istotne - radzeniem sobie z ciepłem towarzyszącym jej wytwarzaniu. Na szczęście prototypowy system Apex zapewnia bardzo skuteczny sposób uzupełniania mocy podtrzymującej kluczowe moduły statku. Chcąc jednak zabezpieczyć Nomada przed długimi odstępami między podróżami FTL, dokładnie nad generatorem osłon, zainstalowano niewielki reaktor fuzyjny H-3, który jest w stanie wytworzyć dostateczną ilość energii, by podtrzymać podstawowe systemy.
Wszystko to wiąże się jednak z ogromnymi ilościami generowanej podczas lotu temperatury. Początkowo usiłowano poradzić sobie z tym problemem wykorzystując pasy SRC, niestety te nie dawały pożądanych rezultatów. Konstruktorzy uświadamiając sobie, że nie mogą ciąć kosztów, zainstalowali na pokładzie system chłodzenia kropelkowego. Umieszczone nad zbiornikami paliwa butle wypełnione płynnym sodem skutecznie pochłaniają wszelką temperaturę, by następnie rozpylić je wraz z płynem poprzez specjalne dysze umieszczone pod dziobowymi silnikami manewrowymi.
Pomieszczenia:
Kokpit stanowi odizolowane, niewielkie pomieszczenie. W jego wnętrzu znajdują się łącznie trzy fotele ustawione na planie trójkąta: pierwszy dla pilota, drugi umieszczony obok urządzeń nawigacyjnych i trzeci przy panelu komunikacyjnym. W oparciu każdego siedziska znajduje się butla tlenowa, a pod nim hełm, który można podłączyć do niej specjalnymi przewodami. Wspomniane nakrycia głowy to również odpowiedniki podobnych kasków wykorzystywanych przez Przymierze. Wizjer jest więc zintegrowany z komputerem pokładowym i w miarę potrzeby wyświetla istotne informacje. Warto zaznaczyć, że sterujący Nomadem, ma ze swojej konsoli dostęp do wszystkich systemów okrętu. Dzięki temu jedna osoba wystarczy w zupełności do osiągnięcia pełnej efektywności pracy korwety. Obecność dodatkowej załogi po prostu odciąża pilota, pozwalając mu skupić się na bardziej istotnych kwestiach. Kokpit pełni również rolę kapsuły ratunkowej, która w wypadku poważnych zniszczeń statku, ma możliwość odłączenia się od reszty maszyny i tym samym zapewnienia choć części osób na pokładzie przetrwania.
Kajuty to jak łatwo się domyślić - przestrzeń sypialna dla załogi i ewentualnych pasażerów. Oczywiście brak miejsca skutecznie wyeliminował szansę na jakiekolwiek wygody, z tego powodu wszystko urządzono tu na żołnierską modłę. W rezultacie otrzymano dwa podłużne, wąskie pomieszczenia, każde po jednej ze stron korytarza łączącego kokpit z ładownią. W każdym zainstalowano dwie, umieszczone jedna nad drugą prycze. Oprócz nich znalazło się miejsce na zestaw szafek na wszelkiej maści bagaż podręczny, w tym jedna wzmacniana, służąca do przechowywania broni. Każde z pomieszczeń sąsiaduje również z jednym dodatkowym pokojem. W przypadku pierwszego jest to toaleta, która poza niewielką kabiną prysznicową, posiada standardowe wyposażenie. Druga kajuta sąsiaduje natomiast z lodówką i małą spiżarnią. Trudno znaleźć tam miejsce na cokolwiek poza hermetycznie pakowanymi racjami żywieniowymi. Wszelkie posiłki podgrzewa się w niewielkim urządzeniu będącym w rzeczywistości unowocześnioną wersją typowej mikrofalówki.
Z uwagi na ograniczoną przestrzeń i tym samym zrezygnowanie z miejsca pełniącego rolę gabinetu medycznego. Zdecydowano się na umieszczenie w części mieszkalnej naprawdę bogato wyposażonych apteczek. Zamontowane po jednej w każdej kajucie, stanowią bardziej torby lekarskie z prawdziwego zdarzenia. Wciąż, potrzeba osoby z jakąkolwiek wiedzą medyczną, by w pełni wykorzystać ich zawartość.
Przestrzeń ładunkowa to kolejna część Nomada, której nazwa zdradza wszystko. Trzeba przyznać, że jest to zaskakująco przestronna ładownia. Przy długości niecałych pięciu metrów i nieco mniejszej szerokości, tworzy niemal doskonale kwadratowy przedział. Z uwagi na kradzież fregaty przed ukończeniem prac, trudno stwierdzić, czy jest to efekt zamierzeń konstrukcyjnych, czy też miało stanowić miejsce dla dodatkowych pomieszczeń. W obecnej formie pozwala jednak znaleźć doskonałe zastosowanie dla Nomada w roli statku przemytniczego. Szczególnie, że w podłodze umieszczono sprytnie zakamuflowany schowek zdolny pomieścić nawet dorosłego przedstawiciela rasy ludzkiej, choć w niezbyt komfortowych warunkach. Można go otworzyć tylko z kabiny pilota, po czym to należy w przeciągu 30 sekund podejść do odblokowanej śluzy i zaciągnąć dźwignię pełniącą rolę blokady, inaczej mechanizm automatycznie się zamknie. W ten sposób złodziej, nawet przypadkowo aktywujący odpowiednią funkcję, wcale niekoniecznie musi zdać sobie sprawę z istnienia skrytki. Ostatnim elementem przestrzeni ładunkowej, jest okrągły właz o średnicy jednego metra, stanowiący jedyną drogę do sekcji Nomada, w której znajduje się jego napęd i generator osłon.
Jest to jednocześnie jedyna część statku, która w jakiś sposób oddaje osobowość właściciela. Ponieważ Nomad w gruncie rzeczy nadal był w fazie testów i konieczność dokonywania prac w trakcie samego lotu była częstym zjawiskiem, umieszczono tu pokaźną ilość różnej maści narzędzi. Wszystkie znaleźć można wewnątrz masywnych szafek przyspawanych do podłogi, tak by nie sprawiały kłopotów podczas lotu. Peter znalazł tu również miejsce dla swojego małego projektu, nad którym zaczął pracować w wolnych chwilach, a który w gruncie rzeczy przypadkiem zabrał ze sobą na ostatni lot testowy. Jest to być może dziwny widok, bo jednoślady zdały się stracić na użyteczności. Niemniej jednak Osprey to bardziej sposób na odstresowanie niż poważne przedsięwzięcie. Znalazło się również miejsce na spory kontener, w którym znajduje się dodatkowy komplet torped Hydra. Ostatecznie pozostawiając jeszcze mniej więcej połowę przestrzeni na wykorzystanie w dowolny sposób.
Korytarz serwisowy to pozornie nieistotne pomieszczenie, które jest niebywale ważnym elementem całej konstrukcji. Przede wszystkim dlatego, że stanowi jedyny sposób na dostanie się do napędu Nomada od wewnątrz. Innymi słowy w wypadku jakiejś awarii podczas lotu, mechanik będzie musiał właśnie za jego pośrednictwem dotrzeć do uszkodzonych urządzeń. Faktycznie ciągnie się od przestrzeni ładunkowej, aż do końca okrętu, ale jego część pod komorą reakcji jest odcięta podczas lotu, z uwagi na ogromne temperatury. Ciepło nie jest jednak jedynym czynnikiem napawającym niechęcią przed wejściem do niego. Kolejny stanowi wysokość, a raczej jej brak. Sufit i podłogę dzieli zaledwie metr, a to mocno utrudnia zachowanie wyprostowanej sylwetki. Dodatkowym elementem są trzy krótkie drabinki, które pozwalają dostać się do konkretnych części fregaty. Rozmieszczone kolejno prowadzą do generatora osłon, rdzenia z pierwiastkiem zero i napędu antyprotonowego.