Odległość orbitalna: 4,1 j.a.
Okres orbitalny: 8,3 roku ziemskiego
Współczynnik Keplera: N/A
Promień: 5,728 km
Długość dnia: 28,6 godziny ziemskiej
Ciśnienie atmosferyczne: śladowe atm.
Temp. na powierzchni: -116 °C
Graw. na powierzchni: 0,8 g
Satelity: 12
Położony na obrzeżach niewielkiego układu lery Strażnik to średniej wielkości skalisto-lodowa planeta, wokół której krąży tuzin księżyców. Azotowo-tlenowa atmosfera jest zbyt rzadka, by podtrzymać życie, a bogate w wapń skaliste jądro planety pokryte jest litym lodem. Ślady stóp pierwszych zespołów badających planetę wciąż są widoczne na praktycznie pozbawionej powietrza powierzchni. Od tego czasu na ubogiej w cenne surowce planecie pojawiło się niewielu gości.
[/b]
Lillian
Po tym niespodziewanym zdarzeniu, jakim była awaria jakiegoś ustrojstwa gdzieś w całej tej maszynerii, zdawało się, że część planu kobiety szlag trafi. Na szczęście szybko udzielono potrzebnej pomocy poszkodowanym i można było kontynuować akcję.
Kilka chwil później Lilian znów siedziała w fotelu pasażera na statku desantowym. Po kabinie z głośników dobiegł głos pilota. -
Mamy zielone światło. Startujemy. - Silniki zaryczały głośno, następnie do nich dołączył syk ciśnienia z rozprężającej się wyrzutni. Ponownie nastała cisza. Cisza próżni kosmicznej.
-
Kurier 2 wystartował. Zmierzamy do punktu lądowania. - w cichym pogłosie dało sie słyszeć ciche odpowiedzi w radiu pilota -
Kurier 1 wystartował, Kurier 3 wystartował.
Podróż na powierzchnie zdawała się dłużyć w nieskończoność. Może to i lepiej, nie wiadomo co dokładnie zastanie grupa desantowa na miejscu katastrofy. -
Dobra słuchajcie! - odezwał się dowódca składu -
Naszym nadrzędnym celem jest ochrona i zapewnienie pomocy rozbitkom z frachtowca Vixel. Wroga fregata również wysłała tam swoje odziały. Nie wiemy ile ich będzie, dlatego musimy być czujni przede wszystkim. Zaraz po wylądowaniu rozstawiacie się, chowacie głowy za tymi skałami i nie dajecie się trafić. Czekamy na rozkazy z Norada. I niech mi nikt nie waży się zgrywać bohatera jasne?! Temperatura na powierzchni w tym momencie sięga poniżej 100 stopni. Skafandry będą przeciążone ale dadzą sobie radę. Nie muszę chyba mówić, co się stanie jak ktoś rozerwie powłokę? Chcę widzieć wszystkich w kantynie po akcji jasne? Lądowanie za 2 minuty. - odezwał się nagle głoś pilota przerywając przemowę dowódcy.
Po tych obiecanych dwóch minutach statek desantowy osiadł dość twardo na skalistej powierzchni tej jakże niegościnnej planety. No delikatny to on nie był, a może tak miał wyuczone, że spód jego maszyny jest specjalnie wzmocniony by wytrzymać takie traktowanie. Jego maszyna pewnie to wytrzyma, ale pasażerowie raczej nie polubią tego lądowania. -
Hełmy! - zakomunikował dowódca. Drzwi statku otworzył się, ponownie wokół zapanowała cisza. Jedynie odgłosy radia nie dawały człowiekowi zwariować. Wszyscy zaczęli wybiegać z pokładu.
Cole
-
Drużyny wystartowały - zakomunikował jeden z oficerów -
3 jednostki desantowe kierują się na ustalone miejsca lądowania. - Jak na razie wszystko szło tak jak zaplanował to sobie pierwszy oficer. No prawie wszystko. Wroga fregata dryfowała, dymiąc i sypiąc płomieniami z uszkodzonych silników. Silniki manewrowe ledwo utrzymywały poziomy kurs. Teraz pozostaje tylko czekać. Statki desantowe dotrą na powierzchnie za jakieś 3 minuty. To była jedna z tych chwil, gdzie każda sekunda dłużyła się w nieskończoność. -
Sir! Wroga fregata odpowiada! Przełączam na głośnik. -
SSV Norad - odezwał się gruby głos możliwe, że turianina -
to nie wasza sprawa. Niepotrzebnie się wtrącaliście wy zapchlone psy! Pożałujecie jeszcze tego. Chcecie nas? To sobie weźcie! -
Sir łączność zerwana. . Po chwili oczekiwania odezwał się inny oficer. -
Sir jednostki wylądowały na powierzchni Strażnika. Dowódcy rozstawiają swoich ludzi. Zaraz będziemy mieć podgląd na sytuację. - Po krótkiej chwili przed oczami Cole'a wyświetliła się mapa taktyczna, obszaru na którym rozbił się Vixel.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Spodziewałem się, że mapka będzie bardziej czytelna :)
Sam Frachtowiec był dość mocno uszkodzony ale ciągle o dziwo w jednym kawałku, nawet po tak twardym lądowaniu. Najbardziej ucierpiały lewe przestrzenie ładunkowe na których można by założyć wylądował najpierw statek, a dopiero później osiadła reszta. Nie wiadomo jak załoga przeżyła lądowanie, gdyż nie odezwali się już od dłuższego czasu. Nie wiadomo też, czy mają sprzęt do przetrwania piekielnych mrozów strażnika. To prawie cud że statek nie rozpadł się na części pierwsze patrząc po tym bardzo skalistym i ostrym podłożu. -
Sir czekamy na rozkazy.