W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

10 wrz 2013, o 19:08

Wydała z siebie zduszone „och”, zdziwiona decyzją salarianina. Jednak, w sumie, cieszyła się. Będzie miała na sumieniu o jedną osobę mniej. Zresztą nie wierzyła, że Cole nie miał jakiegoś solidnego planu. Nie znała go może za dobrze, ale raczej nie zrezygnowałby w trakcie misji z kopania dup piratom, skoro już się za to zabrał.
Ruchem głowy zaprosiła mężczyznę, aby szedł za nią i po krótkim czasie siedzieli już w desantowcu. Ku zaskoczeniu Lillian nikt nie protestował przed zabraniem dodatkowego pasażera. Gdy usiedli, nie oglądała pobojowiska. Dobrze się bawiła, kiedy trwała rozpierducha, ale po niej zostawało tylko nieprzyjemne uczucie smutku. Nie wiedziała, co planował dla nich Wilson, więc nie pozbywała się jeszcze hełmu, a jego przesłona pomagała jej w tym, by bezkarnie wlepić wzrok w salarianina. Nie miała pomysłu, co powiedzieć, toteż po prostu mu się przyglądała.
Czekała na dalsze rozkazy, jeśli te miały nadejść. Liczyła na to, bo przerwanie akcji pozostawiło w niej niedosyt.

Z drugiej strony... zaczynała być głodna.
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

10 wrz 2013, o 19:47

Ustalony przez komandora czas minął, a żadnego odzewu nie było. Szmery wśród oficerów i podoficerów mu nie przeszkadzały, bo sam zdawał sobie sprawę ze swojego dyskusyjnego działania.
- Łączyć ze wszystkimi oddziałami na dole. - powiedział, gdy tylko dotarła do niego wieść, że ludzie zapakowali się na desantowce. - Mówi komandor Cole. Za chwilę wasze desantowce wystartują, ale nie lecicie na Norada. Wyciągnijcie najgroźniejsze zabawki jakie tylko macie, bo wasz cel to Modliszka na dachu i jedyna droga ucieczki piratów. Nie zamykajcie więc drzwi wyjściowych, bo dokonacie desantu na dach frachtowca. Wszyscy mają walić w to cholerstwo, aż się rozpadnie. Granatniki, wyrzutnie rakiet, ckm'y zostają w desantowcach. Lżej uzbrojeni wyskakują na zewnątrz. Sierżant Porter daje sygnał do ataku i czekacie na jej rozkaz. - uśmiechnął się jeszcze na moment, zanim dodał na koniec - Udanej zabawy panowie i panie.
Po tych słowach, połączył się z Porter, która miała dowodzić drugim atakiem.
- Lillian, znasz już swoje zadanie. Wpierw poczekaj, aż wszyscy będą na pozycjach i daj rozkaz do otwarcia ognia. Jeżeli Modliszka będzie odlatywać, to niech ludzie walą z miejsca, gdzie tylko będą. Dasz radę. - nie rozłączał się ze swoją sierżant, tylko dodał jeszcze do oficera łącznościowego - Niech Marudery się przygotują. Za moment będą mogli mieć Modliszkę w powietrzu. - tyle do oficera, a potem znów do Lillian - Może to się wydawać dużo, ale poradzisz sobie z tym.
W zasadzie wiara Wilsona opierała się na tym, że trudno byłoby spieprzyć coś tak prostego w jego opinii. Bo to w zasadzie było proste zadanie.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

10 wrz 2013, o 20:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

11 wrz 2013, o 12:37

Czyli jednak akcja, Cole nie zostawił sprawy rozgrzebanej. Zadowolona uniosła kącik ust i z tym łobuzerskim uśmiechem pozostała… aż do chwili, gdy padło jej nazwisko.
- Co do… - spytała samej siebie, rozdziawiając w zdumieniu usta. Znów mogłaby cieszyć się, że przesłona pozostała na swoim miejscu, ale teraz miała gorszy kłopot, niż głupia mina. Z każdym słowem Wilsona czuła się gorzej. Koledzy z desantowca mogli ze współczuciem przyglądać się, gdy tyłem hełmu zaczęła walić o oparcie siedzenia. Może morale żołnierzy od tego nie rosło, ale Lily nie mogła pojąć, dlaczego komandor chce zwalić jej świat na głowę. Nigdy się nie pchała do dowodzenia, ba, unikała tego, a ta cała farsa z awansowaniem jej na sierżanta dalej wydawała jej się słabym żartem. Jednak przedstawienie musiało trwać, poza tym… co mogło pójść nie tak, prawda?
…oprócz wszystkiego? Zabawowa blondynka zatraciła gdzieś swój entuzjazm i optymizm.
- Skoro takie życzenie, sir – potwierdziła tonem oburzonej nastolatki, ale dała się w to wciągnąć. – Dobra, mili państwo, słyszeliście komandora. Modliszka to nasz cel nadrzędny. Mam do was oczywistą uwagę: skurwysyny nadal są we wraku – nie dajcie się zaskoczyć, kiedy zorientują się, co się dzieje. Oczy dookoła głowy. I nie wpieprzajcie się pod zmasowany atak… to rada głównie dla szturmowców.
„Czyli dla mnie” – przyznała w duchu, ale sama nie widziała dla siebie dużego pola do popisu w czasie tego ataku. Szarża była bezużyteczna, tak samo jak strzelba.
- Z nudów możecie się zająć monitorowaniem okolicy i ubezpieczaniem tyłów, boków, dołów, „górów”, chuj wie. Czarodziejów Przymierza proszę o szybkie pozbycie się tarcz Modliszki, reszta – skupcie się też na jej uzbrojeniu, unieszkodliwcie sukę.
- Desantowce zniżyć lot, wyładujecie nas w odległości zasięgu Mścicieli. Czekam na znak, aż wszyscy będą gotowi – oczekuję, że już jesteście. Gdy zacznie się ostrzał z karabinów desantowców i innego ciężkiego sprzętu, skaczemy. Głowy nisko, szukajcie osłon. W minutę będzie po wszystkim!
Czuła się nieswojo w roli tej, która musi udawać, że wie co robi, co się dzieje i ma cokolwiek pod kontrolą. Właściwie to powtarzała zlepki tego, co sama niegdyś wysłuchiwała. Lily była słabą aktorką, ale robiła, co w jej mocy. Najważniejsze było, by inni dali się nabrać i robili to, co do nich należy. Sama miała wobec siebie plan, który zakładał raczej obserwowanie otoczenia i wychwytywanie niepokojących oznak, bo coś podpowiadało jej, że piraci nie powiedzieli ostatniego słowa. Gdy przygotowywali się do skoku, dodała w stronę salarianina, puszczając mu oczko, którego i tak nie widział:
- Pokaż im, gdzie ich miejsce!
Jeśli wszystko szło według planu, mogła wreszcie zarządzić:
- Ciężki arsenał – w ruch! – A po chwili: - Przygotować się do skoku – ruszamy!
...byle jak najszybciej wylądować w mesie przy ciepłym posiłku.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

12 wrz 2013, o 11:03

Lillian
Wszyscy jak jeden byli zdziwieni na słowa Cole'a: Dlaczego ona? Dowódcy coś przeskrobali? Czy może chce ją sprawdzić? Nikt nie zadał tych pytań głośno ale po twarzach za szybami hełmów było widać, że wielu żołnierzy sobie je zadaje w myślach. W końcu Porter przejęła rolę, którą powierzył jej exo Norada i zaczęła porządkować ludzi. Myśl o tym, że od jej działań zależy życie tych ludzi, wcale nie ułatwiało zadania. - Słyszeliście marines! Wiecie co macie zrobić! - odezwał się jeden z wyższych rangą żołnierzy. - Dokopmy jeszcze raz tym piratom! UURA! - URAA! - odpowiedział chór żołnierzy po czym wszyscy uruchomili ponownie generatory masy w swoich karabinach. Ciężki sprzęt podszedł do otwartych drzwi w desantowcu. Podobna sytuacja była w pozostałych dwóch statkach. Wszystko było gotowe. - ATAKUJEMY! - odezwał się jeden z dowódców polowych i wszystkie trzy desantowce zaczęły lecieć w stronę modliszki-celu. Teraz czas jak by zwolnił na chwilę. Cała broń ciężka otworzyła ogień. Salwa świetlistych pocisków i rakiet rozświetliła przez chwilę pikujące statki, by następnie pomknąć w stronę celu. Pilot owej modliszki wykazał się nadzwyczajnym refleksem, gdyż gwałtownie poderwał maszynę i odskoczył w tył, unikając tym samym niekierowanych granatów. Do słuchawki Lillian dotarły jeszcze taki komunikat - Tu Maruder 1. Atakujemy. - po czym nad modliszką przeleciały dwie duże smugi pozostawione przez cięższy kaliber czołgów. Jeden przeleciał tuż nad śmigłowcem, a drugi odbił się od bariery kinetycznej statku. W tym czasie modliszka uruchomiła działko celując w pędzące w jej stronę 3 rakiety. Jedną udało się zestrzelić. Wtedy stało się coś, co chyba żaden z dowódców by nie przewidział. Pilot modliszki wpadł prawdopodobnie w panikę, gdyż wystrzelił cały zapas rakiet jaki mu pozostał. Radio aż zahuczało od krzyków ludzi. - RAKIETY! UNIK! UNIK! KURWA!!! - Następne sekundy statku piratów były policzone. Sekundę potem dosięgły go rakiety wystrzelone z desantowców. Zdezorientowany pilot podniósł jeszcze wyżej maszynę co poskutkowało dostaniem salwy od Maruderów stojących w pobliżu wraku. Śmigłowiec zmienił się w płonącą kulę metalu i spadł gdzieś na wrak frachtowca i przeturlał się dalej. Lecz to nie koniec. Oczom Lillian ukazał się obrazek jak jeden z pikujących desantowców obrywa wszystkimi 4 ostatnimi wystrzelonymi rakietami z modliszki. Taka salwa to za dużo, nawet jak na ciężki statek desantowy. Po kanale rozeszły się krzyki osób z strąconego desantowca, a następnie szum przerwanej łączności. Płonący statek stracił kurs i skręcił gwałtownie na lewo. Pilot trzeciego statku musiał gwałtownie podnieść lot by ten strącony w niego nie uderzył. - Desantowiec 3 dostał. Powtarzam. Desantowiec 3 strącony. Mamy wielu rannych! - Statek przekoziołkował parę razy jeszcze po skalistej powierzchni Strażnika po czym zatrzymał się jako pogięty zlepek metalu.
Wszyscy wstrzymali oddech. W końcu pozostałe desantowce osiadły na wraku, w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się modliszka piratów - Cel zlikwidowany, potarzam cel zlikwidowany. - poszedł szybki raport do dowództwa Norada. - Kontakt! 130m! Godzina 10! Zwarta grupa ludzi! - w tym cały zamieszaniu spowodowanym atakiem na pozostałą Modliszkę, nikt nie spostrzegł zwartej grupy ok 30 ludzi. Szli dość gęsto przy sobie i kierowali się w głąb pustkowia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Cole
- Przyjąłem Desantowiec 1. Rozpoczynacie podejście - wątpliwości jakie wzbudziło przekazanie dowództwa starszej sierżant Lillian Porter, dały się zauważyć na mostku. Wszyscy mieli pewnie nie mniej zdziwione miny jak w tej chwili sama Lillian. - Sir załogi zgłaszają gotowości i rozpoczynają atak. - zameldował jeden z oficerów. Na ekranie wciąż była widoczna owa modliszka-cel, która tak uprzykrzała życie jednostką szturmowym na Strażniku, ale już nie długo. Wkrótce będzie tylko przykrym wspomnieniem. - Atakujemy. - odezwał się głos jednego z pilotów przez radio. Gdzieś w tle dało się słyszeć odgłosy wystrzałów broni ciężkiej. Modliszka gwałtownie zareagowała na ostrzał "skacząc" w tył krótkim zrywem silników. - Tu Maruder 1. Atakujemy. - salwa pocisków przeleciała tuż nad śmigłowcem. Jeden odbił się od jej tarcz. Modliszka wypuszcza salwę rakiet, chyba cały zapas jaki jej pozostał. Radio aż zahuczało od krzyków ludzi. - RAKIETY! UNIK! UNIK! KURWA!!! - Modliszka starając się uniknąć rakiet wystrzelonych w jej kierunku, podnosi ponownie lot. Zła decyzja. Rakiety mają prosty system nakierowania, więc lekkie manewry nic nie dały. Następna salwa z Maruderów kończy zabawę. Modliszka zamienia się w płonący kawał metalu i spada na wrak frachtowca. Po kanale rozeszły się krzyki osób, a następnie szum przerwanej łączności - Desantowiec 3 dostał. Powtarzam. Desantowiec 3 strącony. Mamy wielu rannych! - Załoga medyczna szykować się do odlotu! Start za 2 minuty! - Ktoś zareagował bardzo szybko posyłając załogę medyków. - Cel zlikwidowany, potarzam cel zlikwidowany. - przyszedł raport od jednego z żołnierza dowodzącego. Na ekranie teraz znajdował się widoczny wrak rozbitego desantowca. Zastanawiające jest czy ktoś przeżył. - Kontakt! 130m! Godzina 10! Zwarta grupa ludzi! - Obraz szybko przeskoczył z z płonącego wraku do obszaru położonego przy frachtowcu. Oczom Cole'a ukazała się zwarta grupa ok 30 ludzi. Pewnie wyszli w trakcie zamieszania z modliszką Szli po woli, oddalając się od frachtowca. To oczywiste, że piraci zabrali zakładników i teraz wymieszali się z nimi by uniknąć ostrzału. Nie trzeba być Einsteinem by wiedzieć, że jak tylko Norad wykona jakiś ruch zaczną ich zabijać. Widać piraci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

14 wrz 2013, o 13:07

Oczywiście Lillian nie była zadowolona z tego faktu, że przejmie dowództwo nad akcją, ale to nie było coś czym na tą chwilę Wilson by się przejmował. Czy to był test? Można to tak nazwać, ale to też do końca nie było prawdą, bo ona była bardziej skomplikowana. No a potem zaczęła się akcja, której Cole przyglądał się przez krótką chwilę na głównym ekranie, gdzie widok miał na Modliszkę. Problem polegał jednak na tym, że wolał to wszystko oglądać na holograficznej mapie, dlatego wstał z fotela i odwrócił się ku wspomnianej mapie. Wtedy właśnie zobaczył, co jest nie tak. Jeden, mały detal, który mógł zniweczyć jego plan.
- Dlaczego promy były w powietrzu? - zapytał, patrząc jak te pikują w dół, ku przeciwnikowi. Odwrócił się do łącznościowca warknął na niego wściekły - Dlaczego nikt mi nie powiedział, że promy są w powietrzu?! Kto dał im rozkaz do startu?!
Nie, to nie miało tak być. Specjalnie obmyślił ten manewr. Desantowce siedziały pod frachtowcem i czekały, aż wejdą do nich oddziały, by potem robić im za windę, by ci mogli szybko dostać się na dach. To byłoby proste i szybkie, a pilot Modliszki miałby minimalny czas na reakcję i przez to nie mógłby... na jego oczach jeden z desantowców oberwał salwą rakiet, przez co Wilson jeszcze bardziej się wściekł.
- Gratuluję panie Bolton. Oby mógł pan dziś spać spokojnie. - wycedził przez zęby, słysząc jak ktoś posyła ekipę medyczną na miejsce katastrofy. Cole nie miał w zwyczaju karać swoich ludzi, ale jeżeli tamci żołnierze zginęli, to chorąży Bolton ma właśnie swoją ostatnią czerwoną wachtę. Może na białej, lub niebieskiej będzie sumienniejszy.
Komandor był bardziej jak zły, bo to nie przebiegało według scenariusza, jaki przewidział. To nie miała być szaleńcza szarża, tylko precyzyjny atak z zaskoczenia. Wszystko to wina tego, że desantowce wzleciały bez rozkazu w powietrze wcześniej i na dodatek łącznościowiec pominął tą informację, która była bardziej jak ważna i oby kosztowała Przymierze tylko sprzęt, a nie ludzi. Nawet zestrzelona Modliszka nie mogła zapełnić goryczy po zestrzelonym promie.
- Dajcie mi na datapad, ilu było tam ludzi i aktualne dane z ich zestawów medyczno diagnostycznych. - sporo wody w rzece ubędzie, nim oficer uspokoi się na dobre, ale już i tak robił postępy. Pocieszała go myśl, że nie mogło tam być więcej jak dwunastu ludzi, łącznie z pilotami. Ilu ich tam było faktycznie? Ilu jeszcze żyło? Pojęcia nie miał.
Sprawdził jeszcze, w którym z promów jest Lillian i wysłał ten drugi, by już zaczął zajmować się rannymi, przed przybyciem lekarzy. Cholera jedna wie, co tam w promie mogło się zepsuć i czy za moment wszyscy tam nie spłoną. Kolejną informacją jaka dotarła do Wilsona, była grupa piratów, którzy zakładników używając jako żywych tarcz, przemieszczali się do punktu ewakuacyjnego.
- Przekażcie tamtemu oddziałowi - tu wskazał na Porter i ludzi, którzy wypakowali się z drugiego ocalałego desantowca - by pakowali się do promu. Pilot ma rozkaz lecieć nad nimi, ale mają zakaz angażowania się. Jeszcze nie. Szczegółowe raporty z obserwacji chcę od nich, ale żadnych akcji ofensywnych. Niech też Marudery zostaną zapakowane do transportu i towarzyszą obserwatorom.
Tyle rzeczy na jego głowie i to wszystko musiał ogarnąć. Takie sytuacje jak ten incydent z desantowcem zdarzały się rzadko, ale Cole nie lubił tracić swoich ludzi w samobójczych atakach. Dlatego właśnie wycofał ich, kiedy podejrzewał pułapkę. Dlatego też nie pozwoliłby na taki manewr ataku, gdyby wiedział, że w ten sposób to będzie wyglądać. Nawet, jakby nie było strat, to i tak po akcji wszyscy wylądowali u niego na dywaniku, a teraz... teraz. Pokręcił tylko głową.
- Sternik, ustaw nas nad kwadratem K3 Delta. Chcę też, by ktoś ustalił kierunek, w którym tamci idą i sprawdził, czy to się pokrywa z K3 Delta.
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

17 wrz 2013, o 21:07

Wszystko się działo za szybko, by móc za dużo rozmyślać nad sytuacją. Reakcja pilota Modliszki nie mogła dziwić – ale na pewno mogła złościć kogoś takiego jak Lily. Czas na chwilę zwolnił, gdy obserwowała ostatni lot – a właściwie upadek – desantowca. W uszach słyszała bicie swojego serca, które niewątpliwie miało ochotę wydostać się z pancerza.
Tego. Było. Zbyt. Wiele. A miało być jeszcze więcej. Zwróciła uwagę na grupkę ludzi, która oddalała się od wraku. Targnęła nią jeszcze większa złość. Zacisnęła zęby. Jakimi skurwysynami trzeba być, by zasłaniać się cywilami? Miała nadzieję, że któryś z tych zwyrodnialców trafi w jej ręce. Oj, przekonałby się, do czego zdolna jest choćby tak niewielka blondynka, gdy w grę wchodzą emocje…
Do porządku przywołał ją rozkaz wejścia na pokład promów. Wykonała go usłużnie, ale nie odezwała się ani słowem. Czekała na moment zemsty na piratach. Może i złość zaślepia, ale w tym przypadku mógł to być pozytywny efekt. Nie było w jej umyśle miejsca na rozczulanie się nad rannymi żołnierzami czy – nie daj losie – na jakiekolwiek wyrzuty sumienia.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

23 wrz 2013, o 10:28

Lillian
Na pokładzie desantowca panowała dziwna cisza. Wszyscy zastanawiali się co poszło nie tak, kto popełnił błąd. Nikt nie chciał rzucać słów na darmo, komentując ostatnie zajście. No i jeszcze oddalający się po woli piraci, wraz z osłoną z cywili. Może i byli potworami, stosując ten manewr, ale to w sumie było do przewidzenia. Zakładnicy dawali im w tym momencie, największe szanse przeżycia.
- Tak zrozumiałem - odezwał się jeden z oficerów - Potwierdzam, Desantowiec 1 zostaje, Desantowiec 3 leci do grupy. - To świadczyło o tym, że "góra" zdecydowała sama o podjęciu następnych kroków. Statek Lillian miał lecieć nad grupę ludzi uciekających z frachtowca, podczas gdy drugi ocalały desantowiec miał się zając pomocą dla rozbitków. Desantowiec 3 wystartował, jak tylko zebrał z powrotem, swoich poprzednich pasażerów. zaczął delikatnie kołować nad tą grupą i obserwować ich działania. Jak by się jej przyjrzeć to nawet nie szło za dokładnie stwierdzić kto jest cywilem a kto należał do bandy Reavsa. Nawet ciężko było dostrzec, który z nich ma broń. Poza tym, dowództwo zakazało podejmowania jakich kolwiek działań, więc pozostaje czekać na dalsze rozkazy. Pomimo, że serce żąda zemsty.

Cole
Oficer Bolton, przez dłuższy czas nie mógł, z siebie wydusić żadnego słowa. Z otwartą japą, wpatrywał się w monitory, próbując samemu sobie uświadomić, gdzie popełnił błąd. W jego głowie szamotały się myśli, czy on wydał rozkaz do startu, czy piloci postanowili wpierw, podnieść maszyny, a potem dopiero zameldować o tym, że marines są już na pokładzie.

Nerwowa atmosfera, pewnie nie zmaleje, już do końca akcji. Wszyscy byli już bardzo zmęczeni. Wezwanie pomocy z Vixena, nadeszło tuż przed zmianą wachty, przez co czas służy wydłużył się u części załogi. Te mniej ważne funkcje, mogły zostać zastąpione, ale ważniejsze wymagały nadzoru cały czas. Po wszystkich można było dostrzec oznaki zmęczenia. Kiedy tak Cole przyglądał się reszcie składu mostka, zdał sobie sprawę, że sam jest już dość mocno zmęczony. Stres towarzyszący od początku całej akcji, dawał się wszystkim we znaki, a pomyłka Boltona była tego dowodem. Akcja trwała już blisko 3h.

- Desantowiec 2 miał na pokładzie 9 żołnierzy plus dwóch pilotów. - zaraportował jeden z oficerów - wciąż odbieramy sygnały z kombinezonów wszystkich, ale niektóre są bardzo słabe, wskazując na krytyczny stan 3 żołnierzy. - Przeżyli upadek. Teraz kwestia, żeby nie usmażyli się jak kurczaki w piekarniku. Wciąż byli w płonącym wraku desantowca. - Desantowiec 3 melduje, że znajdują się nad celem. Nie angażują się w walkę. Nie mogą nawet dokładnie stwierdzić, kto jest cywilem, a kto piratem. Trzymają się bardzo blisko siebie
- Ya, ya sir! Kurs K3 Delta - sternik potwierdził, wykonanie rozkazu.
- Mamy potwierdzenie sir, tamta grupa kieruje się w strone kwadratu K3 Delta, ale delikatnie zbaczają z kursu, mogą przejść na K4 Delta. - mogą iść bez przyrządów, albo to kolejna jakaś sztuczka.
- Desantowiec 1 melduje, że dotarli do rozbitej naszej maszyny. Stan 3 żołnierzy jest krytyczny, reszta ma spore szanse, że po odpowiedniej pomocy i rehabilitacji wyjdzie z tego. - krytyczny jest w tym wypadku lepszy niż martwy, ale jeszcze nie wiadomo. Specjalistyczny sprzęt dotrze do nich za około 5 minut. Oby wytrzymali do tego czasu.
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

9 paź 2013, o 22:47

Cole rozumiał, że ich wachta się znacznie wydłużyła, a ich zmęczone umysły działały wolniej. To było niedopatrzenie wszystkich, łącznie z Wilsonem. Jako oficer nadzorujący, powinien nie dopuszczać do takich zdarzeń.
Zadzwonił więc do mesy i termos kawy dla ludzi na mostku, a dla siebie osobny termos z herbatą. Do tego jakieś kanapki. Po tej krótkiej rozmowie, na nowo i z większą uwagą powrócił do rozgrywających się działań wojennych.
Takie działanie było sprzeczne z regulaminem, ale trzeba było zadbać trochę o tych ludzi, którzy zmęczeni pracowali dalej na mostku.
- Niech trójka kontynuuje obserwację. Jednocześnie niech spojrzą, czy jest coś na horyzoncie, gdzie zmierzają piraci i zakładnicy. - możliwe, że załoga desantowca dostrzeże, jak blisko jest cel podróży tych uliczników. - Chcę też wiedzieć, co z dwoma Maruderami, które miały dołączyć do trójki.
Trzech żołnierzy było w stanie krytycznym. Trzech ludzi. Po zdarzeniach z Roanoke i tej źle przemyślanej operacji, Norad utracił zbyt wielu dobrych żołnierzy. Marines, którzy dalej mogli walczyć, służyć Przymierzu i kontynuować swoje życie wedle ich uznania.
- Chcę mieć wizję na kwadraty K3 i K4 Delta, jak tylko to będzie możliwe. Jak nic tam nie będzie, to macie przeszukać drogę od kwadratów, aż do grupy porywaczy. - to tyle. Nic więcej nie mógł zrobić, przynajmniej do czasu, aż nie będzie wiedział więcej. Trzeba jednak było pomyśleć, co dalej. Zaplanować kolejne posunięcia. Wymyślić sposób, by odbić zakładników z rąk Reavsa i jego ludzi.
- Kawa i przekąski w drodze, więc liczę na was, panowie i panie. - znowu miał ten humor. Twarz wyrażająca spokój, ale z cieniem gniewu, który już wyparował. Wciąż było zadanie do wykonania i ludzie, których życie zależało od niego.
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

13 paź 2013, o 20:52

Przeszywającą ciszę przerywała tylko praca maszyn i głuche dudnienie palców Lillian o fotel. Była zdenerwowana, ale nie w nastroju do robienia scen, co z rzadka jej się zdarzało. Teraz była w tym milczącym stanie, wskazującym na to, że w myślach rozsmarowuje mózgi piratów o ziemię. Problem leżał w tym, że nawet jak wróci do akcji, nie wiedziała, co ma robić. Nie była wcześniej w takiej sytuacji i bez jasnych rozkazów czuła się zagubiona. Niebezpieczeństwo zranienia lub – co gorsze – zabicia cywila nie było na jej nerwy.
Do uszu żołnierzy doszło ciche burczenie w brzuchu Lily. Chyba nie mogło być gorzej… ale właśnie ten fakt dziwnie rozbawił dziewczynę, która zaśmiała się do samej siebie.
Mieli czekać – w porządku, pomimo świerzbiących do działania rąk. Teraz lepiej się nie śpieszyć i mieć pewność, że tym razem dopną swego. I nawet żarcie poczeka. Nie ma rady, nikt nie przewidział cateringu na desantowcu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

15 paź 2013, o 10:40

Lillian
Widać Porter ze swoim nastrojem nie była osamotniona. Ostatnie wydarzenia, odcisnęły się sporym piętnem na całej załodze i grupie uderzeniowej. Wszyscy wyglądali na podenerwowanych i jak by mieli zaraz rzucić się choćby z lecącego desantowca na idącą grupę, którą obserwowali z pokładu statku i przy użyciu choćby pięści wymierzyć sprawiedliwość.
nawet w chwilowej ciszy radiowej dało się wyczuć napięcie..... i zmęczenie ludzi. Wszyscy byli zmęczeni poprzednimi akcjami otwartej strzelaniny z piratami a teraz jeszcze muszą czekać, aż popełnia jakiś błąd.
W ten ktoś nagle krzyknął - Kontakt! Kontakt! 3 jednostki! Godzina jedenasta! Kurs 2-8-3! - Wszyscy instynktownie obrócili głowy w tamtą stronę, Lillian też. Z góry zaczęły zbliżać się 3 jednostki. Z uwagi na swoje czarno-białe malowanie, ciężko było je dostrzec. Nawet LADARY ich nie wychwyciły. Gdy maszyny przeleciały dość blisko, w końcu można było je zidentyfikować jako kodiaki. Czarno-białe kodiaki, z czerwoną cienką wstęgo przecinającą kadłub na pół. Żadnych innych znaków charakterystycznych. - Rozkazy!? - krzyknął ktoś przez radio.

Cole

Zamówione proste posiłki na wzmocnienie, dotarły dość szybko. Gorąca kawa albo herbata i jakaś kanapka, może podziałać relaksująco, a na pewno pobudzi i może ukoi szargane nerwy. Po ostatnich wydarzeniach nikt nie chciał popełnić błędu. Każdy zaczął pilnować swojego stanowiska i obowiązku. Problem w tym, że właśnie przez to ciągłe panujące napięcie, żeby nie zrobić błędu, ktoś mógł powtórzyć pomyłkę i niedopatrzenie Boltona. Im bardziej się starasz, tym więcej rzeczy może pójść nie tak. Pozostaje jedynie liczyć, że ludzie będą się pilnować. Byle nie jeden drugiego.

- Marudery załadowane i dołączyły do Desantowca 3 w obserwacji grupy - zameldował jeden z oficerów łącznościowych. - Jednostki czekają na dalsze rozkazy.

- Kontakt! - Nagły krzyk jednego z oficerów przerwał zamyślenie Cole'a - 3 jednostki! Godzina jedenasta! Kurs 2-8-3! Kierują się w stronę grupy cywili i piratów! - LADAR nic nie widzi. Bardzo słabe sygnatury zagłuszane przez nasze jednostki. - Ciekawe. Kwadrat K3 Delta według mapy taktycznej znajdował się jeszcze spory kawałek od miejsca w którym znajdowali się obecnie. Przybyły posiłki piratów. 3 kodiaki starczą w zupełności do zabrania całej tej grupy. Obraz na monitorze wycentrował się na widoku lądujących 3 transportowców oraz idącej pośpiesznie do niej grupie.
- Rozkazy! - wydobył się głos jednego z żołnierzy grup uderzeniowych na Strażniku.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

15 paź 2013, o 11:11

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

17 paź 2013, o 21:30

Wyświetl wiadomość pozafabularną

W zasadzie, to Wilson nie czuł się za bardzo zdziwiony tym, że piraci mieli uciec wcześniej, niż przed dotarciem do K3 Delta. Na samym początku już podejrzewali, że transmisja była podsłuchiwana, a Cole ich jeszcze w tym upewnił, kiedy próbował się z nimi połączyć i wygłosił swój monolog. To czego nie przewidział, to były Kodiaki. Spodziewał się jakiejś małej fregaty, ale nie Kodiaków. Chyba, że fregata przebywała na orbicie, co też było prawdopodobne.
- Utworzyć z pojazdów krąg wokół grupy i wtedy Marudery maja zostać przyziemione. Nie pozwalać nikomu z grupy opuścić tego kręgu. Strzały ostrzegawcze, a jak trzeba to i trafienia. - możliwe, że to była ostatnia prosta, więc nie wolno było sobie pozwolić na potknięcia - Marudery mają otworzyć ogień do Kodiaków, jak tylko będą próbowały się zbliżyć.
Mógł sobie mówić co chciał, ale to wciąż było za mało, by się udało i te działania jakie obecnie by wykonywali ludzie, tylko opóźniałyby ucieczkę piratów. Potrzebował czegoś, co rozwiąże ten problem i chyba miał pewien pomysł. Niestety stąd nie miał wiedzy czy się uda.
- Lillian, potrzebuję informacji. Powiedz mi, jak to wygląda z twojej perspektywy. Jak myślisz, jak każesz tym ludziom paść na ziemię, bo inaczej zarobią kulę, to się ciebie posłuchają?
Piraci zasłaniali się zakładnikami, którzy robili im za żywe tarcze. Jeżeli załoga fregaty padła na ziemię, to piraci nie mieliby żadnej osłony. Gdyby próbowali się rzucić na ziemię ze wszystkimi, to nie mieliby możliwości na ewakuację. Najgorszy był wariant, kiedy wszyscy by stali na nogach. Trzeba wtedy wybierać, czy zacząć strzelać, czy też uznać groźbę za blef. Trzeba coś jednak było zrobić. Sprowokować tych ludzi do działania.
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

18 paź 2013, o 22:07

Ożywiła się na krzyk o kontakcie. Nie usłyszała jednak niczego, co mogłoby poprawić jej humor. Tym bardziej widok trzech Kodiaków nie pokrywał się z jej marzeniami. Piraci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa, a ona miała już serdecznie dość zmagań z ludźmi, którzy najwidoczniej nie mieli za grosz przyzwoitości.
Spodziewała się, że właśnie w tym momencie dojdzie do niej głos Cole’a i nie przeliczyła się. Odpowiedziała od razu:
- Z mojej perspektywy sytuacja wygląda równie kiepsko, co z pańskiej. Nie jesteśmy w stanie przeprowadzić ataku bez masakry niewinnych, ale pański plan… - dała sobie sekundę na zastanowienie się. – Jak każę im paść, to tamci odgrożą się cywilom, że też zaczną strzelać. Chyba, że nie zdążą się odezwać… - zawiesiła głos. – No, a gdybym po prostu głośno wydała rozkaz i postawiła ich przed faktem dokonanym – to znaczy, tak na niby – mogliby spanikować i wszyscy paść na ziemię. - przytoczyła przykład Wilsona, który też przyszedł mu do głowy. – Tylko co to da, skoro dalej będą w kupie i uzbrojeni? – Westchnęła i dodała: - Dobrze by było, gdyby cywile jednak posłuchali, ale żadnych gwarancji, sir. Jaką w ogóle mają szansę na ucieczkę Kodiakami, jeśli do nich dotrą? – spytała sama siebie, ciesząc się, że decyzyjność nie leży na jej sumieniu.
Dużo słów, mało pomysłów. Mało czasu i dużo nerwów. Dużo niewiadomych i zero pewności.
Nie lubiła biotyków z krwi i kości, ale w tej chwili zrezygnowałaby z picia nawet przez rok, gdyby miało to gwarantować im grupkę asari na stanie, zatrzymujących uciekinierów swoimi czarami i dokonujących stosownego podziału na: „do uratowania” i „do odstrzału”.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

21 paź 2013, o 14:15

Lillian
O ile Lillian zdołała zrozumieć polecenie jako tako od Cole'a co do dalszych działań to nie wszystkie słowa dało się zrozumieć. Łączność zaczęła szumieć i trzeszczeć. Zaczęło się robić dziwnie, kiedy tak zwane "echo radiowe" czyli pogłosy innych rozmów i rozkazów od żołnierzy zaczęły wyraźnie trzeszczeć i przerywać.
Chwile potem część żołnierzy w desantowcu zaczęła bić się rytmicznie w bok głowy albo próbując coś ustawić w częstotliwościach nadajnika w hełmie. W głowie Porter również rozgościł szum i trzask z słuchawki łączności
- Nor... ..tó.. ....ę <trzaski> N.. ..oz...łe. ...kaz.. <szumy> .o..d . Ma.. ..ocz... ko....em ..upę. ..rad ..wt... - Nie trzeba być Einsteinem, żeby stwierdzić, że łączność radiowa padła i nie wiadomo co się teraz stanie. Normalnie ludzie zaczęli by do siebie krzyczeć, ale w tych warunkach zdjęcie hełmu równało się z wyrokiem śmierci. Wszyscy w desantowcu przestali siedzieć spokojnie. Zaczęli machać rękami na prawo lewo, próbując szybko ustalić jakiś nowy język system komunikacji. Szybki rzut okiem i Lillian dostrzegał jak zbliżające się desantowce z podczepionymi ciężkim sprzętem bojowym, również zaczęły ostrożnie zawisać w powietrzu nie mając pojęcia co dalej robić. W tym czasie zbliżające się kodiaki piratów zdążyły wylądować w pobliżu idącej w ich stronę grupy ludzi z rozbitego frachtowca.

Cole
Wszystko wyglądało dobrze. Teraz wystarczało dopilnować, żeby ta grupa nie wsiadła do tych kodiaków. Z tym sprzętem co Cole miał na powierzchni nie powinno być chyba problemów. Podczas wydawania rozkazu grupie naziemnej, coś było nie tak. Cole już w tym momencie słyszał ciche szumy i piski na łączu, ale profesjonalizm nie pozwolił mu przerwać wypowiedzi. Kiedy skończył, przywitał go dziwny trzask wydobywający się z pokładowych głośników. Chwilę potem odezwała się Lillian
- Z mo..j per....y.. s....cja ....ąda r....ie .....sko, .. z .....kiej. ..e jes...... w .....ie ...epr...ad...ć ....u ... ma...ry nie.....h, ..e p....i p...… J.k k.ż. .. p..ć, .. ...ci od...żą ..ę cy....., ż. t.. ....zną ....elać. C...a, że n.. z...ą s.. ....wać… N., a ....ym .. p....u ....no ....ała ....az i po.....a ..h pr... ...te. d....ym[/b] – Cole od razu odwrócił się do oficerów odpowiedzialnych za łączność. Ci bardzo szybko przeszukiwali terminale i panele kontrolne, krzycząc coś do siebie i nawołując do innych oficerów. Na całym mostku rozbrzmiał szum i trzask z łączności radiowej. Pozostał jedynie obraz wycentrowany na grupie uciekinierów z zakładnikami oraz wiszącymi nad nimi desantowcami wolno zniżającymi lot. Widać cześć rozkazu do nich dotarła, ale nie byli pewni dokładnego planu przez te zakłócenia.
- Nor... ..tó.. ....ę <trzaski> N.. ..oz...łe. ...kaz.. <szumy> .o..d . Ma.. ..ocz... ko....em ..upę. ..rad ..wt... - ledwo dało się rozróżnić poszczególne sylaby, bo o sensie całych słów można było zapomnieć. - Zagłuszaj nas! - w końcu któryś z łącznościowców zdołał rozwikłać tą jakże trudną zagadkę. - Skanuję częstotliwości w poszukiwaniu ów sygnału zagłuszającego, szukam obejścia! - Podporucznik Hanna Beth dwoiła się i troiła starając się jak najszybciej przywrócić łączność z jednostkami na powierzchni Strażnika.

Nagle na mostku rozległ się alarm. - 4 obiekty na 3-4-7! Kurs kolizyjny! - Manewr wymijający! - Za późno! - Nagle wszystkie monitory i terminale na mostku przygasły nawet szum z radia na chwile przycichł. Po cały Noradzie rozległ się grzmot wyładowań elektrycznych -Bomby EMP! Bomby EMP! Jesteśmy atakowani! - Siła tarcz spadła do 83%! - Brak sygnatur na monitorze! Sensory nic nie widzą. - Kolejne 3 obiekty! Kurs 3-6-2! - W końcu "taryfa" piratów postanowiła przyłączyć się do bitwy. Mieli tą przewagę, że Norad nie mógł ich chwilowo dostrzec.

- Panie Komandorze! - Podporucznik Beth jak by nie zauważyła zaistniałego ataku, tylko dalej próbowała przywrócić łączność. - radio wysiadło, ale wciąż można wysyłać obrazy! - wykrzyczała by przebić się przez pogłos panujący teraz na mostku po czym zaczęła chyba ręcznie pisać wiadomości.

Kątem oka Cole zdołał dostrzec jak na obrazie wycentrowanym na grupie piratów, pojawiły się lądujące 3 kodiaki.
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

25 paź 2013, o 20:26

Cole wyczuwał już, że coś było nie tak, kiedy mówił, ale musiał zadać do końca pytanie Lillian. Dopiero, kiedy dotarła do niego niewyraźna odpowiedź od sierżant, wiedział już na pewno, że zaczęła się gruba akcja. Fregata tu była. Mimowolnie, choć nie powinien, to uśmiechnął się, że raz jeszcze miał rację. Ten kto zaplanował akcję ratunkową nie był idiotą i czekał na odpowiedni moment, by włączyć się do gry. Chciał to zgrać w czasie.
Potem zaczął się drugi etap, który miał na celu albo odwrócenie uwagi okrętu od tego co się działo, albo go zniszczyć.
- Dzięki Bogu zaatakowali. - odetchnął z ulgą, bo już tracił na to nadzieję. W końcu teraz miał niezbity dowód na to, że tu są i można było na nich polować. Malo tego, mógł w końcu ich zestrzelić.
- Włączyć Gardiany i IFF! Zestrzelić te obiekty, natychmiast! Wszystko co jest na orbicie i nie jest nasze, od teraz jest wrogiem. Wszystko co w nas wystrzelą, mają przechwycić działka. - zaczęło się. Od teraz sytuacja powinna być stabilna. A jak usłyszał jeszcze, że nie wszystko stracone co do łączności, to znów się uśmiechnął - Dziękuję panno Beth.
- Poinformować pilotów desantowców, jakie mamy w hangarze, by byli gotowi do startu. Brak ładunku, misja zwiadowcza na orbicie, wzrokowa identyfikacja. Będą pewnie zagłuszać łączność, więc komunikacja znakami świetlnymi. - w międzyczasie, jak Wilson wymawiał ostatni rozkaz, pisał jednocześnie wiadomość tekstową na datapadzie, z którą potem podszedł do porucznik Beth - Wyślij zdjęcie tej wiadomości do drużyn MT. Za chwilę dostaniesz następne.

Wiadomość do MT
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Prawie natychmiast jak oficer od łączności zrobiła zdjęcie wiadomości, wziął datapad i zaczął modyfikować wiadomość tak, by pasowała dla oddziału marines.

Wiadomość do Marines
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Komandor wiedział, że to nie będzie czysta akcja i będą ofiary w cywilach, ale jeżeli nie będzie działać, to wszyscy zakładnicy zostaną porwani. Jak tylko druga wiadomość była gotowa, dał ją porucznik Beth.
Teraz wszystko, co się wydarzy na dole, zależało od żołnierzy jacy tam byli i tego, jak się spiszą.
- Dajcie planszę holograficzną dla Norada. Niech ktoś nanosi na mapę przestrzeni miejsca, skąd lecą do nas torpedy. Chcę wiedzieć jak się poruszają i jaką prędkością. Dać też tutaj ludzi z białej wachty, łącznie z komandorem McGregorem. - spojrzał na zegarek i zapamiętał godzinę. Długo tak nie pociągną latając wokół Norada i do tego strzelając. Kilka minut i w końcu piraci się pojawią, bo atmosfera będzie dla nich zbyt gorąca. Bądź co bądź wewnątrz tej puszki wszystko się gromadzi i w niedługim czasie zrobi im się gorąco jak w kotle piekielnym. - Przeszukiwać przestrzeń pod kątem promieniowania cieplnego. Nanosić regularne zmiany na planszę.
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

26 paź 2013, o 23:39

Tyle gadania na marne.
- No w dupę! - wrzasnęła Lillian, słysząc zagłuszany komunikat. Dupa okazała się tym większa, że Kodiaki wylądowały. Trzeba było działać, ale nie wiadomo było jak. Los lubił być złośliwy.
Wtedy jednak doszedł komunikat od komandora. Patrzyła chwilę na wiadomość i powoli docierało do niej, co tam widnieje. Cole brał pod uwagę ofiary w cywilach. Łatwo mu było, skoro nie on miał oddawać strzały. A jednak blondynka miała pewną złotą zasadę.
"Rozkaz obarcza sumienie dowódcy."
Skoro Wilson i tak jej nie usłyszy, nie ma co marudzić. Zrobi to, co do niej należy, z jak największą skutecznością. Innej opcji właściwie i tak nie było.
Przygotowała się do standardowego zejścia na ziemię. Znalezienie osłony, rozeznanie sytuacji, a potem się okaże. Broń sprawdzona i gotowa do użycia. Przy braku osłony - ciągły ruch w zniżonej pozycji. Piraci albo się przestraszą, albo będzie można przystąpić do ataku. Skurczybyki i tak nie miały szans. Pod nosem wyrecytowała z uśmiechem:
- Stay low, move fast, shoot first, die last, one shot, one kill, no luck, pure skill...
Stare motto, w którym zawarto całą ideę żołnierskiego fachu. Poza tym, kto poruszał się szybciej niż szturmowcy?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

29 paź 2013, o 10:22

Lillian
Atmosfera w desantowcu kiedy łączność wysiadał całkowicie, nie należała do spokojny. Wszyscy coś jak by krzyczeli i wymachiwali rękami, nie mogąc znaleźć wspólnego języka. Sytuacja nie wyglądała różowo. Ktoś kto by za to odpowiedzialny, wiedział w którym momencie zacząć zagłuszanie, by wywołać największy chaos.
Dopiero po jakimś czasie, pewnie po paru sekundach, ale w tych warunkach każda sekunda trwała znacznie dłużej na ekranie w hełmie Lillian pojawił się komunikat tekstowy.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Widać na górze kombinowali jak mogli z tym wszystkim. I dobrze, bez tego wszyscy tutaj zachowywali by się jak dzieci we mgle.

Po paru następnych sekundach desantowce z marines na pokładzie wylądowały parędziesiąt metrów od pirackich kodiaków. Porter teraz dopiero mogła im się przyjrzeć bliżej Z daleka wyglądały jak zwykłe kodiaki, ale teraz widać było, że są jak by masywniejsze, grubsze, a biło-czarne malowanie z czerwonym paskiem przecinającym maszynę na pół dodawało im tajemniczości. Zwarta grupa, którą śledzili znajdowała się już bardzo blisko. Widać nawet było, że po woli grupa dzieli się na mniejsze podgrupy, żeby zmieścić się do poszczególnych promów.
Gdy tylko ich transport osiadł na powierzchni, wszyscy wyskoczyli z niego i zaczęli iść forsownym marszem w stronę ów kodiaków. Tuż obok Lilian nagle wylądował inny desantowiec z ciężkim czołgiem podczepionym do swojego brzucha. Zaraz za nim drugi.
Nie oszukujmy się tu się nie ma gdzie schronić przed ewentualnym ostrzałem ze strony wroga. Teren jest płaski i pozbawiony wzniesień Jeśli dojdzie do wymiany ognia. Będzie ciężko.

Cole
- Desantowce gotowe do misji zwiadowczej za minutę! - Krzyknął jeden z oficerów pokładowych - Obie wiadomości wysłane - zameldowała oficer Beth. Brak łączności utrudniał sprawę, ale dobrze wyszkolona załoga potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji. - Systemy GARDIAN uzbrojone i gotowe do działania - doszedł meldunek po krótkim czasie. To powinno załatwić sprawę z minami, wysyłanymi przez piracką fregatę. Swoją drogą sprytne rozwiązanie. Miny można wypuścić tak samo skutecznie przez śluzę, nie obciążając pewnie już i tak nagrzanego całego systemu silników i innych systemów, byle tylko ten statek pozostał niezauważony. Pytanie jakie jeszcze niespodzianki szykują.

- Panie Cole - odezwała się lekko przygaszonym głosem panna Beth - musi pan to zobaczyć sir. To zdaje się do pana - na ekranie wyświetlił się wiadomość tekstowa wysłana podobnym sposobem, jak przed chwilą Norad wysłał rozkazy swoim jednostką.
- Gratuluję tak szybkiego znalezienia rozwiązania na nasz mały zagłuszacz. Jestem pod wrażeniem. Liczyłem na szybką prostą pseudo ewakuację ludzi mojego podwładnego, ale widzę, że trafiłem na godnego przeciwnika. Ustalmy jednak sobie coś. Zakładnicy nie są mi do niczego potrzebni. Stanowią jedynie gwarancję, że co niektórzy wrócą cało do domów. Jak widać, niekoniecznie. Zwrócę wszystkich żywych w kapsułach ratunkowych, jak tylko moi znajdą się na pokładzie. Będziecie mogli sobie ich zabrać, przesłuchać, odznaczyć czy tam skazać, zależy co tam Przymierze robi w takich sytuacjach. Jeśli jednak odmówisz Kapitanie, będę musiał użyć siły za czym nie przepadam. W końcu nie jesteśmy barbarzyńcami. Mam tu na pokładzie taki mały ładunek, bomby nuklearnej, proszę się nie trudzić z skanami, moi technicy odwalili kawał dobrej roboty by to świństwo nie wysyłało, żadnych cząsteczek promieniowania poza swoją obudowę. Nawet nie będziecie wiedzieć kiedy wszyscy na powierzchni tej martwej skały, zmienią się w dodatkową warstwę kurzu pokrywającą glob. To jak będzie? Wycofa pan swoje wojska i pozwoli mi zabrać tych nieszczęśników by mogli wrócić do swoich rodzin czy też weźmie pan na sobie winę za śmierć wszystkich na dole? To by była tragedia.
Blef czy prawda? Naprawdę są wstanie poświęcić wszystkich swoich byle tylko nie dostali się w ręce Przymierza? Wiadomość jest dosyć długa, pisanie jej pewnie zajęła trochę czasu. Przeczytanie jej też do najkrótszych czynności nie należało.
- Desantowce startują w przestrzeń z misją zwiadowczą. - powiedział jeden z oficerów.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wilson Cole
Awatar użytkownika
Posty: 185
Rejestracja: 10 cze 2012, o 17:41
Miano: Wilson Cole
Wiek: 39
Klasa: żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Emeryt
Postać główna: Konrad Strauss
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Przymierze
Kredyty: 16.905
Medals:

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

30 paź 2013, o 18:11

Problem bezpieczeństwa Norada był już zażegnany, a za kilka chwil desantowce miały być gotowe do zwiadu, w poszukiwaniu wrogiej fregaty. Trzeba było więc czekać na efekty. Po jakimś czasie, porucznik Beth chciała coś znowu. Wyświetliła na ekranie wiadomość do niego, więc Cole traktował ją jako prywatną. Z głównego ekranu przerzucił ją na datapad, by móc ją spokojnie przeczytać. Nie spodziewał się, że jakiś z piratów będzie chciał rozmawiać, skoro tamci do tej pory nie byli aż tak rozmowni. Wiadomość musiała więc pochodzić z zamaskowanej fregaty, co już samo wspomnienie o zagłuszaczu o tym świadczyło. Cole zmarszczył czoło, kiedy dotarł do fragmentu o broni nuklearnej. Na powierzchni wciąż byli ranni.
- Wstrzymać dwa desantowce piechoty, teraz. Mają lecieć na miejsce akcji i być gotowym do ewakuacji więźniów, jak tylko zostaną uwolnieni. - rozkazał, kiedy usłyszał o startujących promach. Zaraz po tym wydanym poleceniu, zaczął pisać odpowiedź. Nie, nie podobała mu się wizja takiego zakończenia misji.

Jeżeli chodzi o kwestię uwolnienia zakładników po ewakuacji, to mam tylko twoje słowo i w dodatku pirata, a to dla mnie za mało. Skoro jednak doszliśmy do momentu, kiedy negocjujemy, to i ja coś wyjaśnię. Nie zależy mi na ludziach twojego podwładnego, a na zakładnikach. Dlatego więc ja dam swoją propozycję: odblokujesz łączność, a ja rozkażę swoim ludziom wstrzymać szturm. Mój warunek: zakładnicy zostaną na powierzchni i przejmą ich moi ludzie. Jeżeli nie wywiążę się ze swojej części umowy i zaatakuję po uwolnieniu porwanych, to odpalisz atomówkę, co i tak już planowałeś, gdybym się nie zgodził na warunki twojej propozycji.
Jeżeli się nie zgodzisz na tak korzystną dla ciebie ofertę, to będzie dla mnie jednoznaczne z tym, że kłamałeś o uwolnieniu zakładników i nie mamy więcej o czym rozmawiać.
Za zgodę na moje warunki, uznam odblokowanie łączności. Zajmie to mniej czasu, niż napisanie wiadomości zwrotnej.


Wilson nie miał pewności co do tego, czy wspomnienie o broni nuklearnej jest prawdziwe, czy też nie, ale bezpiecznie było założyć, że to nie był blef. Podał datapad z wiadomością, pannie Beth i podszedł do kontrolera uzbrojenia.
- Panie Preston, jakie mielibyśmy możliwości z zestrzeleniem rakiety z ładunkiem nuklearnym? Nie mówię o ochronie okrętu, ale o zestrzeleniu czegoś takiego, gdyby leciało do naszych ludzi na powierzchni. - tak, komandor układał się z piratem, ale nie miał zamiaru polegać wyłącznie na tym, że był prawdomówny. Znając życie, to jak tylko piraci zaczną odlatywać Kodiakami, fregata zrzuci prezent dla wszystkich na dole.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Lillian Porter
Awatar użytkownika
Posty: 164
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:10
Wiek: 24
Klasa: szturmowiec
Rasa: człowiek
Zawód: żołnierz Przymierza
Kredyty: 45.000

Re: Morze Cieni -> Iera -> Strażnik

15 lis 2013, o 20:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Sytuacja nie była komfortowa. Z powodu braku osłon zmuszeni byli do ciągłego posuwania się w kierunku wroga bez możliwości schowania się przed ostrzałem, podczas gdy ich przeciwnicy mogli wykorzystać cywili jako żywe tarcze – i to było najgorsze. Tylko technika i pancerze dawały tę odrobinę otuchy, że nawet jeśli to nie żołnierze będą strzelać pierwsi, nie są w tak tragicznym położeniu, jak byliby przed dwoma wiekami. No cóż, marna pociecha, ale psychika wymagała łapania się brzytwy, by nie zwariować od presji.
Piechota Norada nie mogła rozpocząć teraz ataku, nie mając czystej linii strzału, a nie będąc zmuszonymi do desperackiego aktu. Nikt nie chciał plamić sobie rąk krwią niewinnych, ale prawdopodobnie każdy był na tyle profesjonalny, by w razie czego wykonać rozkaz i nie dać piratom szansy na ewakuację.
Lillian w każdym razie miała motywację, by działać – chwilowo hamowały ją obawy, toteż skwapliwie wykorzystywała to, że nie było bezpośredniego polecenia do ostrzału. Póki co poruszała się z przodu formacji, z utęsknieniem oczekując powrotu możliwości komunikacji. Rzeź była dobra, ale tylko, gdy dotyczyła „tych złych”.

Wróć do „Galaktyka”