Lillian
Wszyscy jak jeden byli zdziwieni na słowa Cole'a: Dlaczego ona? Dowódcy coś przeskrobali? Czy może chce ją sprawdzić? Nikt nie zadał tych pytań głośno ale po twarzach za szybami hełmów było widać, że wielu żołnierzy sobie je zadaje w myślach. W końcu Porter przejęła rolę, którą powierzył jej exo Norada i zaczęła porządkować ludzi. Myśl o tym, że od jej działań zależy życie tych ludzi, wcale nie ułatwiało zadania. -
Słyszeliście marines! Wiecie co macie zrobić! - odezwał się jeden z wyższych rangą żołnierzy. -
Dokopmy jeszcze raz tym piratom! UURA! - URAA! - odpowiedział chór żołnierzy po czym wszyscy uruchomili ponownie generatory masy w swoich karabinach. Ciężki sprzęt podszedł do otwartych drzwi w desantowcu. Podobna sytuacja była w pozostałych dwóch statkach. Wszystko było gotowe. -
ATAKUJEMY! - odezwał się jeden z dowódców polowych i wszystkie trzy desantowce zaczęły lecieć w stronę modliszki-celu. Teraz czas jak by zwolnił na chwilę. Cała broń ciężka otworzyła ogień. Salwa świetlistych pocisków i rakiet rozświetliła przez chwilę pikujące statki, by następnie pomknąć w stronę celu. Pilot owej modliszki wykazał się nadzwyczajnym refleksem, gdyż gwałtownie poderwał maszynę i odskoczył w tył, unikając tym samym niekierowanych granatów. Do słuchawki Lillian dotarły jeszcze taki komunikat -
Tu Maruder 1. Atakujemy. - po czym nad modliszką przeleciały dwie duże smugi pozostawione przez cięższy kaliber czołgów. Jeden przeleciał tuż nad śmigłowcem, a drugi odbił się od bariery kinetycznej statku. W tym czasie modliszka uruchomiła działko celując w pędzące w jej stronę 3 rakiety. Jedną udało się zestrzelić. Wtedy stało się coś, co chyba żaden z dowódców by nie przewidział. Pilot modliszki wpadł prawdopodobnie w panikę, gdyż wystrzelił cały zapas rakiet jaki mu pozostał. Radio aż zahuczało od krzyków ludzi. -
RAKIETY! UNIK! UNIK! KURWA!!! - Następne sekundy statku piratów były policzone. Sekundę potem dosięgły go rakiety wystrzelone z desantowców. Zdezorientowany pilot podniósł jeszcze wyżej maszynę co poskutkowało dostaniem salwy od Maruderów stojących w pobliżu wraku. Śmigłowiec zmienił się w płonącą kulę metalu i spadł gdzieś na wrak frachtowca i przeturlał się dalej. Lecz to nie koniec. Oczom Lillian ukazał się obrazek jak jeden z pikujących desantowców obrywa wszystkimi 4 ostatnimi wystrzelonymi rakietami z modliszki. Taka salwa to za dużo, nawet jak na ciężki statek desantowy. Po kanale rozeszły się krzyki osób z strąconego desantowca, a następnie szum przerwanej łączności. Płonący statek stracił kurs i skręcił gwałtownie na lewo. Pilot trzeciego statku musiał gwałtownie podnieść lot by ten strącony w niego nie uderzył. -
Desantowiec 3 dostał. Powtarzam. Desantowiec 3 strącony. Mamy wielu rannych! - Statek przekoziołkował parę razy jeszcze po skalistej powierzchni Strażnika po czym zatrzymał się jako pogięty zlepek metalu.
Wszyscy wstrzymali oddech. W końcu pozostałe desantowce osiadły na wraku, w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się modliszka piratów -
Cel zlikwidowany, potarzam cel zlikwidowany. - poszedł szybki raport do dowództwa Norada. -
Kontakt! 130m! Godzina 10! Zwarta grupa ludzi! - w tym cały zamieszaniu spowodowanym atakiem na pozostałą Modliszkę, nikt nie spostrzegł zwartej grupy ok 30 ludzi. Szli dość gęsto przy sobie i kierowali się w głąb pustkowia.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąLillian :) odległość 200m a teraz 130 to odległość od waszej aktualnej pozycji do celu :P a nie od wraku :) to tak na przyszłość. Później dorzucę proszoną mapę.
Cole
-
Przyjąłem Desantowiec 1. Rozpoczynacie podejście - wątpliwości jakie wzbudziło przekazanie dowództwa starszej sierżant Lillian Porter, dały się zauważyć na mostku. Wszyscy mieli pewnie nie mniej zdziwione miny jak w tej chwili sama Lillian. -
Sir załogi zgłaszają gotowości i rozpoczynają atak. - zameldował jeden z oficerów. Na ekranie wciąż była widoczna owa modliszka-cel, która tak uprzykrzała życie jednostką szturmowym na Strażniku, ale już nie długo. Wkrótce będzie tylko przykrym wspomnieniem. -
Atakujemy. - odezwał się głos jednego z pilotów przez radio. Gdzieś w tle dało się słyszeć odgłosy wystrzałów broni ciężkiej. Modliszka gwałtownie zareagowała na ostrzał "skacząc" w tył krótkim zrywem silników. -
Tu Maruder 1. Atakujemy. - salwa pocisków przeleciała tuż nad śmigłowcem. Jeden odbił się od jej tarcz. Modliszka wypuszcza salwę rakiet, chyba cały zapas jaki jej pozostał. Radio aż zahuczało od krzyków ludzi. - RAKIETY! UNIK! UNIK! KURWA!!! - Modliszka starając się uniknąć rakiet wystrzelonych w jej kierunku, podnosi ponownie lot. Zła decyzja. Rakiety mają prosty system nakierowania, więc lekkie manewry nic nie dały. Następna salwa z Maruderów kończy zabawę. Modliszka zamienia się w płonący kawał metalu i spada na wrak frachtowca. Po kanale rozeszły się krzyki osób, a następnie szum przerwanej łączności -
Desantowiec 3 dostał. Powtarzam. Desantowiec 3 strącony. Mamy wielu rannych! -
Załoga medyczna szykować się do odlotu! Start za 2 minuty! - Ktoś zareagował bardzo szybko posyłając załogę medyków. -
Cel zlikwidowany, potarzam cel zlikwidowany. - przyszedł raport od jednego z żołnierza dowodzącego. Na ekranie teraz znajdował się widoczny wrak rozbitego desantowca. Zastanawiające jest czy ktoś przeżył. -
Kontakt! 130m! Godzina 10! Zwarta grupa ludzi! - Obraz szybko przeskoczył z z płonącego wraku do obszaru położonego przy frachtowcu. Oczom Cole'a ukazała się zwarta grupa ok 30 ludzi. Pewnie wyszli w trakcie zamieszania z modliszką Szli po woli, oddalając się od frachtowca. To oczywiste, że piraci zabrali zakładników i teraz wymieszali się z nimi by uniknąć ostrzału. Nie trzeba być Einsteinem by wiedzieć, że jak tylko Norad wykona jakiś ruch zaczną ich zabijać. Widać piraci nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa.