- Bardzo, bardzo miła, siostrzyczko - powiedział Frost, natychmiast podwyższając Dalii ciśnienie. "Siostrzyczko"? Dlaczego teraz udawał, że nie są parą? Ale przecież tu jest ten Latynos, on pomyśli, że Olivia jest wolna, a przez to będzie dalej się starał. Chyba, że Daniel chciał... o, nie...
Recepcjoniście trzeba było przyznać, że najwyraźniej dobrze znał się na tym, co właśnie zamierzał zrobić. Był diabelsko przystojny. Był pewny siebie. Był, sądząc po krótkich, przyjaznych słowach skierowanych tu i ówdzie do Dalii, także całkiem wygadany. Musiał mieć już spory staż w tego typu sytuacjach, gdzie, gdy spodoba mu się jedna z przebywających w hotelu panienek, wyręcza on mechy i sam dostarcza wszystko do jej pokoju, oczarowując nieszczęśniczkę i już wkrótce jak na skrzydłach porywając ją do łóżka. Musiał być mistrzem w swoim fachu, ze swym boskim wyglądem, pociągającym usposobieniem i melodyjnym głosem.
Musiał w takim razie zacząć przypominać parodię samego siebie, kiedy Frost wyegzekwował swoją straszliwą zemstę; pod pretekstem obejrzenia rozkładanych przez Latynosa dań, podsunął się bardzo blisko niego... a pechowy recepcjonista zrobił wyjątkowo dziwną minę - minę Dalii znajomą, bo sama zrobiła taką samą kilka godzin temu, na promie, kiedy Daniel uszczypnął ją w pupę. Kobieta mogła wyczytać z ust Frosta, jak ten cichutko szepcze, jedynie dla uszu Latynosa: "...i przystojną".
Proszę państwa, oto sierżant Daniel Frost, jedyny i niepowtarzalny master troll Drogi Mlecznej.