Uśmiechnął się. No cóż, jak widać, kiedy on bawił się poza firmą ludzie tacy jak Dagan na przykład pracowali tam pełną parą. Może właśnie dlatego od dłuższego czasu zatrzymał się jedynie na podporuczniku, a potem… Potem cóż. Jedne poligon razem z Rebeccą, potem szkolenie N7 na Cytadeli, a potem tygodniowy urlop zakończony półrocznym leżakowaniem. To nie było coś, o czym Marshall marzył i raczej nie trzeba było się z tego jakoś szczególnie tłumaczyć aby inni się domyślili, że tak właśnie jest. Ale cóż, ostatnimi czasy miał dość inne priorytety.
Hearrowowi zajęło chwilę wygodne ulokowanie się przy stoliku, tak, aby przestał wreszcie jęczeć i stękać, po czym oparł się o fotel i rozejrzał dookoła. Brakowało mu tego typu rozrywek, ostatni raz, kiedy był w barze to było chyba jeszcze na Omedze, najpierw z kolegami a potem już bez nich, ale o wiele przyjemniej wspominał ten czas. Teraz siedział w podobnym, chociaż może bardziej ludzko przystosowanym pubie i miał wreszcie chwilę dla siebie. Na towarzystwo też nie mógł narzekać, bo raczej trafiło mu się jedno z lepszych. Nie dość, że przyjaźnie nastawione to jeszcze i miłe dla oka, to chwilowo musiało mu wystarczyć do szczęścia.
- Brakuje mi trochę biegania z karabinem za jakimiś piratami – westchnął wreszcie opierając się jednym łokciem o stolik i przesuwając leniwie palcem po holograficznym menu. Raczej nie powinien w tym stanie pić żadnego alkoholu i dobrze o tym wiedział. Podejrzewał, że Dagan to również wie, ale na dalszą część wieczoru miał zupełnie inne plany, więc póki co zamówił coś bez procentów. – Teraz jestem poharatany jak manekin ćwiczeniowy. Cztery cięcia i jeden wybuch, niezły wynik, co?
Pokręcił głową z dezaprobatą i pozwolił Rebecce zamówić sobie to, na co miała ochotę. W jednym się całkowicie nie zmienił, mimo wszystkiego, co przeszedł. Rachunki na wypadach we dwoje zawsze płacił sam. On sam. Nikt inny i nie było nawet mowy o tym, by próbować z nim zaczynać jakąkolwiek dyskusję.
- Naprawdę masz zamiar siedzieć tutaj ze mną, aż dojdę do siebie? – Zapytał po dłuższej chwili milczenia. Nie był pewien jakie czerwonowłosa ma plany, a tym bardziej w ogóle motywacje aby aż tak się poświęcić, kiedy równie dobrze mogła robić cokolwiek innego. Jak chociażby pracować na kolejny awans. Nawet Eric, jego najlepszy przyjaciel miał co robić zamiast bez przerwy z nim tutaj siedzieć. Tylko, że on był facetem, a kobiety… cóż były zwyczajne inne.