Wyświetl wiadomość pozafabularną
Wysiadłszy lekko poturbowana z taksówki, quarianka ledwo nie wpadła na przechodzącą asari. Wymamrotawszy przeprosiny, usiadła na pobliskiej ławeczce i odchyliła głowę, starając się opanować szalejący błędnik. Uspokoiwszy się, rozejrzała się szukając wzrokiem Xirysa. Cóż hanar zdawał się dużo lepiej znosić efekty podróży. W ciągu niecałych dwóch kwadransów pokonali jedną trzecią długości Nos Astry, i dzięki szaleństwu, bądź geniuszowi kierowcy jakoś to przeżyli. Nie wiedziała czy uściskać flegmatycznego salarianina za tak szybki transport w godzinach szczytu czy zabić. Cóż ciekawe ile sobie za to policzy. Wstając, powstrzymała uciekające przełykiem śniadanie, po czym podeszła utykając do Xirysa i zapytała:
-Już wszystko załatwione?-zwróciwszy się do ironicznie uśmiechniętego salarianina powiedziała-
Bardzo dziękujemy za transport..- zerknąwszy na taryfikator przelała pozostałą połowę należnej kwoty i objąwszy meduza ruszyła z nim w stronę hotelu. Delikatnie opierając się na Xirysie, rozglądało się wkoło. Cóż słowo luksus i egzotyka nie oddawały otoczenia. Obok niepokojących rzeźb współczesnych artystów i roślin ze wszystkich cywilizowanych (i nie) planet, przechadzali się wykwintnie ubrani przedstawiciele wszelakich ras. W kluczowych, zacienionych punktach, można było z trudem dostrzec najemniczki zaćmienia w czarno złotych uniformach. Czując się lekko niekomfortowo i zupełnie nie na miejscu, mocniej objęła Xirysa i delikatnie przyśpieszywszy kroku, chciała jak najszybciej wejść do recepcji, a potem do pokoju. Przekroczywszy wraz ze swoim towarzyszem próg hotelu, wyszeptała:
-Tutaj tak wszędzie? Mam nadzieję że w pokoju nie wstawią nam takiego killera jak na zewnątrz.
Gdy doszli w końcu do skrajnie ekstrawaganckiego kontuaru recepcjonisty, wykonanego masy perłowej i jakichś iluminujących substancji, Ananthe zaczęła się głęboko zastanawiać czy rozsądniej nie byłoby jednak zostać na statku. Spojrzawszy tęsknie w stronę wyjścia, przypomniała sobie zdawkowe, taksujące spojrzenia innych klientów. Wzdrygnąwszy się, powierzyła swój los hanarowi, mając nadzieję że wewnętrzna część hotelu jest zdecydowanie bardziej prywatna oraz że okoliczne snoby nie postanowią zamówić quarianiny w sosie własnym.