Kolonia ludzka jest jednym z najważniejszych, a przy tym najbardziej rozpowszechnionym, punktem na całej planecie. Codziennie trafia tu wiele osób różnych ras. Dzięki idealnemu położeniu, jest zaopatrzona w dostawy słodkiej wody, a klimatem przypomina nieco nizinną, środkową Europę.

Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Baraki mieszkalne i okolice

5 cze 2023, o 23:09

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wyświetl wiadomość pozafabularną

To już był któryś raz, kiedy oglądał opustoszałą kolonię. Tym razem nie robiło to już na nim żadnego wrażenia. Tylko ta cisza. Ta pieprzona cisza, która wręcz dudniła mu w uszach. Może i krzyki pojawiały się co jakiś czas, ale raczej nie dodawały urok tej sytaucji. Nowością był też rój. Naprawdę dziękował za pełny hełm bo jakby miał przyjmować te robaki prosto na twarz to pewnie znacznie szybciej odpuściłby sobie tą misję i swoje małe zainteresowanie robalami.
Patrząc na ciało jednego z lokalnych obrońców poczuł dziwne mrowienie, że nadchodził pewnego rodzaju konflikt interesów, którego bardzo chciał uniknąć. W jego głowie po prostu tkwiła myśl, że już ich nie ma, bo są martwi. To, że żyją było już problemem, który musiał jakoś ogarnąć. Nie za bardzo chciał zabijać swoich, jeśli nie było potrzeby. Robił to już tak wiele razy, że nie chciał aby weszło mu to w nawyk.
Kiedy udało mu się w końcu dojrzeć sytuacje w środku budynku przyparł do ściany czując jak po czole spływają mu krople potu. Trochę się stresował, trochę się blokował. Nie wiedział już czy to wina terapii, czy tego, że wziął leki. Jak się teraz nad tym zastanowił to mógł ich nie brać, przynajmniej ta część misji byłaby łatwiejsza. Po prostu zacząłby strzelać do wszystkiego co się rusza, a potem wyrzuty sumienia w hotelowej sypialni. Teraz będzie musiał to dodatkowo robić na trzeźwo.
- Co ty nie powiesz.
Powiedział pod nosem mając nadzieje, że go nie dosłyszy. To komplikowało mu dzień, a jego mózg właśnie jechał na najwyższych obrotach próbując stworzyć jakikolwiek plan działania. Póki co nie szło najlepiej.
Jego spojrzenie utknęło na cywilach. Ich sytuacja absurdalna. Dwie grupy próbujące ich uratować, ale w międzyczasie wyrżną się nawzajem. Jeszcze zabawniejsze było to, że gdzieś tam oglądają to wszystko robale zastanawiające się nad tym czego właśnie są świadkami.

Charles Striker widział w swoim życiu wielu herosów przymierza. Tych z plakatów oczywiście, a ten tutaj? On był najlepszy. W życiu nie widział czegoś tak nieskazitelnego. To była osoba, którą trzeba było zamknąć w szklanym pudle i wstawić w muzeum. Coś niesamowitego.
- Jest możliwe. - Westchnął. - Ufasz mi, nie?
Poklepał ją po ramieniu i przypiął broń do paska. Zaczął klikać coś w swoim omni-kluczu, szukał swojej certyfikacji. Wolał to niż otwartą walkę, a przynajmniej spróbować. Nie chciał zabijać tych dzieciaków, ale góra zabije jego jeśli coś pójdzie nie tak. Więc postanowił zrobić to co robił zawsze. Być śliski.
Podniósł ręce w górę, a z jego omni-klucza wyświetlał się jego certyfikat bycia członkiem Przymierza. Może jako najemnik, ale stanowisko miał dość wysokie. Na tyle by w razie czego spróbować zaatakować kompetencje tego blond gagatka. Ruszył w ich stronę jakby nigdy nic.
- Charles Striker, Alliance Titan Group. Który debil wydał rozkaz walenia w SST zamiast Zbieraczy?- Zapytał jakby nigdy nic ale można było dość łatwo wyczytać w jego głosie poirytowanie ich zachowaniem. - Skoro już koncertowo spierdoliliście moją przykrywkę, to moglibyście przestać we mnie celować złamasy?
Warknął. Jeśli poczuł, że kontroluje sytuację to zamierzał zdjąć hełm i zapalić. Potrzebował znowu nikotyny. Jeśli jednak nie to po prostu oczekiwał, kiedy będzie musiał sięgnąć po broń. Miał nadzieję, że nie wyszedł z wprawy w kwestii odgrywania typowego operatora wywiadu, czasami wychodziło.
- Który z was tu dowodzi? Bo wątpię, że ten żyjący i chodzący stolen valor. - Spojrzał jeszcze raz z pogardą na to co prezentował Verner, jego mundur i jego pseudo oznaczenia. - Sytuacja wygląda tak. Nikt z Przymierza po was nie przyleci, a my jestesmy waszym jedynym biletem z tej pierdolonej dziury. Chyba, że wolicie żebym wrócił pod przykrywkę, a naprawdę nie chce. Moje rozkazy dają mi dużą dozę wolnej ręki w kwestii tego co mam robić jeśli coś stoi na drodze wykonania misji.
Miał nadzieję, że to co miał do przekazania dotrze do ich pustych głów. Oni potrzebowali ich, tak jak SST potrzebowało teraz Przymierza. Większa siła ognia ułatwiała wykonanie zadania, a akurat mieli szóstkę pod ręką. Do tego sadził się na zabranie broni Konradowi. Póki ją miał, to mógł strzelić.
- Gdybyś naprawdę był z N to sam byś ich wykończył za nim dotarliśmy tutaj, a zdążyliśmy rozwalić dwa oddziały zbieraczy. Spójrz na nich. - Wskazał głową na rannych ludzi z SST. - Założę się, że tych martwych po drodze i rannych tutaj nawet nie zadrapałeś. Tylko własny pancerz potrafisz.
Parsknął śmiechem starając się go trochę prowokować by przygotować sytuacje do łatwiejszego zabrania mu broni..
- Przeproś Kiru, bo sam żeś bydło.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

6 cze 2023, o 20:49

Mruknięcie Donidasa wydało się w tej upiornej ciszy głośniejsze niż krzyk. Thescia drgnęła, zaskoczona nagłym przerwaniem milczenia.
– Wiadomo co robią z tymi, których porywają? – zapytała, nie mogąc przypomnieć sobie tej informacji z odprawy. Nieświadomie zagapiła się na dziecięce zabawki.
– To zależy co uważasz za „równie gówniane” – odpowiedziała Staremu na pytanie o walkę ze Zbieraczami. – Z tymi tu? Nie mam. Ostatnio na moim podium najbardziej upierdliwych przeciwników na równi były mechy i Quarianie… ale te robale jednak wygrywają.
Thescia była wyraźnie niezadowolona, że idzie z nimi Kuternoga, a skwaszenie to potęgowało się z każdym sapnięciem najemnika. Nie wróżyła im zbyt dobrze. Asirus był zajebistym technikiem, ale faktycznie wyglądał jakby miał reumatyzm. Ona za to miała ewidentnego zeza - choć jeszcze niestwierdzonego – co czyniło z nich bardzo, bardzo średni zespół. Realną siłą ognia i szansami na przeżycie był u nich Brown, który po krótkiej przechadzce postanowił uciec na rusztowanie. Nawet nie zdążyła go zagadać, podpytać o romans z Kang. Turianka westchnęła ciężko i spojrzała z ukosa na Oliviera. To powinien być ten drugi. Tamten by przynajmniej trafił. Cóż – cała nadzieja w drugiej drużynie i ich ściąganiu na siebie uwagi.
– No, to lecimy – mruknęła, zabierając się do pracy przy terminalu. Tym razem było zdecydowanie trudniej.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

8 cze 2023, o 01:14

Czasu nie było zbyt wiele, ale ostatecznie stanęło na ratowaniu tyłków cywilom. Krogul nieco teatralnie westchnął, ale zgodnie z zasadą, że kto płaci, ten wymaga - podporządkował się decyzji Iseul. Zresztą, jakaś logika w sumie w tym tkwiła - chociażby taka, że jeśli zaczną się teraz o to kłócić, to do niczego nie dojdą a zamiast tego stracą czas i dadzą szansę robakom na przysłanie posiłków w ich stronę. Ruszył zatem w towarzystwie dwóch solidnych elementów - Iseul oraz Kiru oraz jednego śliskiego - Charlesa, w kierunku z którego dochodziły krzyki. Spacerek nie trwał długo, a po drodze nawet z zainteresowaniem obserwował, jak niebieska, biotyczna poświata sterowana przez ich szefową radzi sobie z chmarami latającego wszędzie drobnego gówna ze skrzydłami, które najchętniej potraktowałby miotaczem płomieni. Było w tym coś... hipnotyzującego. Nawet był nieco niepocieszony, że sam urodził się bez takich zdolności - w przeciwieństwie do jego siostry, która została na Korlusie, ale odgrażała się, że stamtąd się w końcu wymknie.

Kiedy dotarli jednak na miejsce, Zbieraczy... nigdzie nie było. Byli za to cywile oraz dwie grupki - jedna SST, jedna Przymierza - napierdalające się ile wlezie. Krogul skrzywił się, widząc żołnierzyków w lśniących zbrojach, po czym skrzywił się jeszcze bardziej, słysząc pyszałkowaty ton ich dowódcy.

- Brać go, czy sama chcesz wysmarować jego mordą wnętrze hali? - mruknął cicho do Kiru nieco obojętnym tonem, w głowie już nastawiając się na bitkę i gotując broń. Jakby udało się tych typków obezwładnić i rozbroić, to mogliby być niezłą przynętą i odwróceniem uwagi. Uśmiechnął się w myślach na wizję rozebranego do gaci dowódcy Przymierza, spierdalającego przez obławą robactwa, kiedy... Striker zrobił coś, czego się nie spodziewał.

Skurwiel był podwójnym agentem, od samego początku najwyraźniej. Ręka Krogula drgnęła, a oczy zmrużyły się nieco, jednak ton z jakim wystartował do typka po drugiej stronie... spodobał mu się. Podobnie jak fakt, że zadbał na koniec o przeprosiny dla Kiru, choć był przekonany, że ta w zupełności byłaby w stanie sama sobie takie przeprosiny zapewnić - choćby w formie wepchnięcia jaj tego dupka do jego gardła. Dlatego chociaż był spięty i oceniał odległość od drugiej grupki i to, jak mógłby możliwie szybko wbić się w ich szeregi, nie podejmował akcji, ani nie strzelał w plecy Strikerowi - jeszcze.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

8 cze 2023, o 20:32

- Nie, ale moja rasa jest długowieczna - odpowiedziała dokańczając rozmowę w baraku - Kto wie, może dożyję momentu kiedy moja rasa dołączy do galaktycznej społeczności. - tak szczerze mówiąc nie potrafiła stwierdzić czy powinna się cieszyć na tę perspektywę czy nie. Wystarczyło spojrzeć na to co spotkało krogan.

Kiedy dotarli na miejsce z którego dochodziły krzyki przekonali się, że mogły istnieć gorsze rzeczy niż walka z bandą Zbieraczy. Na przykład banda idiotów.
Nie dość, że ten kretyn wyraźnie nie miał najmniejszego pojęcia o prowadzeniu walki to jeszcze zmarnował ich cenny czas. Wszak popędzili tu na złamanie karku po to by uratować kolonistów z rąk Zbieraczy a nie nieudolnej akcji ratunkowej Przymierza. O ile w ogóle którykolwiek z nich był prawdziwym żołnierzem skoro mimo znacznej przewagi liczebnej od dłuższego czasu nie byli w stanie wykończyć najemników z SST. Bo w to, że z ich dowódcy był taki żołnierz sił specjalnych jak z niej radna ludzkości nie miała najmniejszych wątpliwości.
-Niech po prostu spierdala zanim sprawdzimy czy jego pancerz nie jest aby podróbką z plastiku. - odpowiedziała na sugestię Krogula. W pierwszej chwili nawet nie odnotowała obelgi, przez prawie czterdzieści lat bytności w społeczności galaktycznej słyszała wiele gorszych, i bardziej kreatywnych, rzeczy tak, że taki przytyk po prostu po niej spłynął. A atakowanie tych kretynów było marnotrastwem czasu i amunicji, która mogła przydać się w walce z prawdziwymi przeciwnikami – Mamy lepsze rzeczy do roboty niż rozsmarowywanie po ścianie niekompetentnych durniów.
Właśnie wtedy Striker zaczął swoje przedstawienie. Przypominało to raczej potyczkę dwóch aktorów na to, który z nich wypadnie bardziej przekonująco w swojej roli. Im, biernym widzom, najwyraźniej pozostało tylko patrzeć i czekać z bronią w pogotowiu na rozwiązanie sytuacji.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

12 cze 2023, o 23:54

[h3]perswazja[/h3]
+10 za wiarygodną przykrywkę, + 10 za poziom IQ Conrada
A<50<B<90<C
0

[h3]thescia - deszyfracja terminala[/h3]
+20 za poprawnie rozwiązaną zagadkę
A > 20 > B > 50 > C > 70 > D
1

[h3]kiru - spostrzegawczość[/h3]
50%
2

[h3]carlos - spostrzegawczość[/h3]
75%
3

[h3]carlos - przeszukanie[/h3]
medi-żel < 15 < omni-żel < 30 < amunicja < 50 < śmieci
4
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

13 cze 2023, o 00:33

[h3]ISEUL, KIRU, CHARLES, KROGUL[/h3] Zgromadzenie w środku zamarło wraz z wejściem ich drużyny. Zarówno obie strony konfliktu, schowane za prowizorycznymi barykadami, jak i cywile po środku tego chaosu umilkli, przyglądając się nadchodzącym. Iseul zerknęła z powątpiewaniem na Charlesa, gdy ten zadał jej dość konkretne pytanie.
- Absolutnie nie - odrzekła zgodnie z prawdą, lecz kącik jej ust uniósł się w górę w krzywym uśmiechu. Wyglądało na to, że nie miała lepszego pomysłu niż próba rozwiązania tego pokojowo, a z żołnierzami Przymierza nie miała zbyt dobrego pola do argumentacji, odziana w barwy Sojuszu Terminusa. Wycofała się więc, pozwalając Strikerowi wyjść przed szereg.
Dowodzący natychmiast umilkł, gdy obcy mężczyzna z pewnością siebie wkroczył na ich pole bitwy.
- Mylisz się, człowieku. Ja tutaj dowodzę. Nazywam się Conrad Verner - odrzekł dumnie, wypinając pierś, na której pozostał ślad po oznaczeniu. Karabiny wycelowane w ich grupę zostały opuszczone nieco przez żołnierzy, którzy zrobili to zanim rzekomy dowódca im to nakazał, co pokazało im prawdę. - I nikt nie powiedział, że jestem z N.
Twarz Conrada czerwieniała z minuty na minutę, a jego mina zaczęła przypominać twarz kogoś, kto odczuwał przemożną potrzebę zwymiotowania w pobliskie krzaki. Nie mieli problemu z przejrzeniem jego aktu. Choć żołnierze, którzy mu towarzyszyli, nie ośmielili się wprost zaprotestować, Verner najwyraźniej nie był tak oczywistym przywódcą, na jakiego się malował.
Połykając swą dumę, prawdopodobnie wbrew oczekiwaniom Strikera, wyprostował się nagle i dumnie zasalutował.
- Najmocniejsze przeprosiny dla ciebie, żołnierzu! - warknął, jak oficerowie znęcający się nad kadetami na szkoleniach.
Jeden z jego ludzi poruszył się niespokojnie.
- Ale że ten yahg też z Przymierza jest? - mruknął pod nosem, co, choć ciche, natychmiast zostało wychwycone przez Vernera.
- KWESTIONUJESZ WYBORY STRIKERA, ŻOŁNIERZU? - ryknął w odpowiedzi, na co mężczyzna cofnął się nieco za swoją barykadę, niechętny do zwady. Conrad obrócił się wtem w stronę Kiru i ukłonił się nisko, spoglądając na obcą mu kobietę. - Również należą się tobie mocne przeprosiny, młoda panienko.
Skonfundowani żołnierze z Sojuszu, dostrzegając Iseul, posłali w jej kierunku pytające pytanie i dostrzegli, że zbyła ich subtelnym ruchem ręki, nakazując im spokój - oraz ciszę. Przynajmniej na razie.
Conrad ruszył w ich kierunku, a wraz z nim, kilku żołnierzy lekko zrelaksowało się za barykadami. Ten stojący najbliżej Krogula wpatrywał się w niego intensywnie. Był niski, ale barczysty, a jego mięśnie widoczne były nawet pod pancerzem.
- Jaki jest plan działania? Napierdalamy tych Zbieraczy i Sojuszowskie kurwy, nie? - spytał Conrad, konspiracyjnie nachylając się do Strikera. - A ona też pod przykrywką jest? - dodał, zerkając na Iseul, jakby nie była w stanie tego usłyszeć.
- Ej! - krzyknął do Krogula barczysty, ludzki mężczyzna, wskazując wystający przedmiot z jego ładownicy. - Czy to proteiny od Bakomy?
[h3]THESCIA, CARLOS, DZIAD I KUTERNOGA[/h3] Systemy GARDIAN były dziwne, lecz nie obce. Gdyby Thescia całe swoje życie nie wyściubiłaby nosa z Omegi, mogłaby nie wiedzieć, w jaki sposób obejść się w tym starannie zaprojektowanym, a jednocześnie tak skłonnym do bugów systemie. Technologia zainstalowana przez Przymierze posiadała więcej zabezpieczeń dotyczących nieautoryzowanego połączenia, niż tych przeznaczonych na zapewnienie wieżyczce sprawnego działania w sytuacjach takich jak ta. Skupienie programistów było skierowane na zupełnie inne sektory niż to, do którego przywykła w chaotycznych, brudnych instalacjach Omegi.
- Jedyne, co wiem, to to, że potrzebują ich żywych, co mnie cholernie niepokoi - odparł Asirus, moszcząc się obok niej, po drugiej stronie terminala, do którego wpiął swoje urządzenie. - Chociaż nam to pewnie nie grozi. Gorzej z naszymi mięsitkami.
Wskazał podbródkiem w stronę Oliviera, który usiadł na najbliższej skrzyni, oraz Carlosa kierującego się w stronę wieży. Ich ochroniarz skrzywił się, wyciągając papierosa, którego dał mu wcześniej Striker.
- Pewnie robią z nich tanią siłę roboczą - odrzucił w eter, odpalając z omni-klucza zapalniczkę. - Zazdrościsz, dziadku?
Jedynie Thescia dostrzegała jego frustrację, gdy turianin w skupieniu powrócił do podłączania zasilania do wieży.
- Moglibyśmy go zostawić tutaj - zasugerował cicho, pół żartem, pół serio. Przez sarkazm, Diro z trudem rozpoznawała różnicę. - Czy tak się nie robi w Sojuszu? - dodał, zerkając na nią znad omni-klucza.
Wspinaczka Carlosa była dość mało emocjonującym wydarzeniem. Bez trudu wspiął się na drabinkę do góry, na swoje stanowisko obserwacyjne, które okazało się wysoce zaśmiecone - najwyraźniej jacyś mieszkańcy kolonii urządzili sobie to miejsce na swoje centrum schadzek w czasach, gdy nie byli przeistaczani w tanią siłę roboczą. Platformę pokrywały niedopałki papierosów, puszki po piwie, szklane butelki, a także foliowe opakowania po chipsach. Umoszczenie się wygodne w tym miejscu nie było łatwe bez robienia tony hałasu, ale na szczęście z tej pozycji widział dość dużo.
Pod statkiem Zbieraczy po drugiej stronie kolonii dojrzał poruszające się sylwetki, choć nie wiedział, czy byli to Zbieracze, czy nie. Niedaleko dymił się jakiś pojazd naziemny, zwracając na siebie uwagę. Patrole poruszały się wzdłuż alejek, ale nikt nie zwracał na nich uwagi.
Do czasu.
Panel zamigotał zielenią, gdy Thescii udało się podłączyć zasilanie w asyście z Asirusem. Ku jednak ich zgrozie, systemy zareagowały natychmiast. Aktywowana wieża z działkiem GARDIAN poruszyła się, obracając do swojej domyślnej pozycji przy zgrzycie pracującej maszynerii, który rozległ się wokół, niosąc wśród budynków kolonii.
- Spójrz - sapnął Asirus, ignorując hałas, jaki robili wokół. - Moglibyśmy spróbować aktywować drugą wieżę z tego miejsca.
Gdy zerknęła w jego konsolę, zauważyła jego plan. Obejście było niepewne, ale hipotetycznie mogło pozwolić im zaoszczędzić na czasie i wędrówce do drugiej wieży. Jeśli postanowiliby je wykorzystać, musieli liczyć się z tym, że potrwa to pewien odcinek czasu.
Czasu, którego mogli nie mieć. Aktywacja wieżyczki zwróciła uwagę patrolu, który był niedaleko. Carlos dostrzegł go wyraźnie, dwie przecznice dalej. Składał się z nietypowego Zbieracza, którego nie widział wcześniej, dwóch zwykłych i... czegoś. Ogromnej, organicznej maszyny, żwawo ruszającej w stronę wieży.
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

13 cze 2023, o 15:20

Kontrola nad sytuacją przyszła dość sprawnie, co dla Strikera było swego rodzaju nowością. Skoro jednak się udało to ściągnął z głowy ten hełm i nacieszył płuca kolejną dawką nikotyny. Spojrzał po wszystkich ocalałych i nie wyglądało to nawet tak źle, trzeba było tylko stąd zabrać cywilów żeby nie plątali się pod nogami.
Na przeprosiny machnął tylko ręką i spojrzał na żołnierza pytającego o Kiru.
- Może chce do linii F, a kim my jesteśmy żeby ją oceniać? - Uśmiechnął się lekko do żołnierza, po czym spojrzał na niego w lekkim szoku - I skąd wiesz co to kurwa jest Yagh?
Przyglądał mu się chwilę czekając na odpowiedź, a jeśli była satysfakcjonująca to tylko wzruszył ramionami. On sam wiedział więcej niż powinien i nie chodziło tylko o wiedzę ze zleceń. Po prostu często z nudów przeglądał bazy danych Przymierza w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje idiotyczne założenia. Praca dla B miała swoje plusy.
To, że Verner przeprosił było dla niego lekkim zaskoczeniem, ale skoro tak łatwo robił to co chciał to pewnie to była kwestia czasu, aż zacznie bohaterować znowu. Musiał się go pozbyć stąd, nie wiedział jeszcze jak ale powoli opracowywał plan. Może nie najlepszy, ale może zadziała jak dobrze pójdzie.
Zanim odpowiedział na cokolwiek Conradowi spojrzał od razu na Krogula i Kiru kręcąc głową, aby nie robili nic pochopnie albo chociaż próbowali się fraternizować. Nienawidził tego, że ciągle musiał robić jako tłumacz pomiędzy dziećmi z Przymierza, a każdy z kim musiał pracować.
- Nie, Panie Verner, będziemy napierdalać Zbieraczy. I tylko Zbieraczy. - Rozmasował po raz kolejny tego dnia skronie dłonią. - Macie jakieś wolne MRE? Jestem głodny jak cholera. - Powoli czuł, że chyba powoli zaczynał się głód po wcześniejszym paleniu. Musiał uzupełnić węglowodany. - Słyszysz Kang? Chcesz być jedną z nas? Mighty Alliance? - Parsknął śmiechem jakby ta sytuacja nawet trochę nie robiła na nim wrażenia. - Nie, ona akurat jest z SST.
Wypalił papierosa i zgasił go pod opancerzonym butem. Spojrzał znowu na wszystkich zebranych szukając czegokolwiek na czym mógłby sobie usiąść. Nie lubił jeść na stojąco. Jeśli nikt nie poratuje go posiłkiem to najwyżej sobie posiedzi. Zawsze coś.
Wrócił ze znalezionym zniszczonym krzesełkiem. Usadził się na nim wyglądając jak dorosły, który musiał siedzieć na siedzisku dla dziecka. W końcu spojrzał na Iseul. W jego pustym wzroku trudno było wyczytać co może mieć jej do przekazania, ale za to jego noga zaczęła nerwowo skakać. Jakby środki uspokojające które bral w ilościach hurtowych nie dawały rady z tym nawykiem. Jakby kolejny raz coś się zmieniło w jego zachowaniu. Jeśli miał jedzenie to je pałaszował, jeśli nie to zapalił skręta na uspokojenie.
- Potrzebuje dwóch ludzi żeby eskortowali cywilów i rannych do bezpiecznego miejsca. - Wyświetlił na szybko mapę horyzontu, którą otrzymał od Iseul. - W tym miejscu znajduje się już grupka ochraniana przez jednego z moich ale jest tam bardziej na pokaz żeby uspokoić kolonistów. Verner ty ich prowadzisz. Na miejscu spotkasz się z moim operatorem. Nazywa się Muhammad, jest z CAT-6 więc go nie denerwuj. - Spojrzał na cywili i rannych z SST. - Ci co nie są w stanie chodzić lub ciężkie przypadki zostają tutaj. Jak nam się uda to i oni przeżyją.
Przyglądał się chwilę grupie ocalałych. Gdyby tylko wiedzieli, że Striker zazwyczaj zajmował się całkowicie inną pracą. Ratowanie ludzi było dla niego uciążliwe. Wymagało znacznie więcej pracy i finezji. Uznał więc, że dwójka żołnierze, nawet jeśli miał to być Verner, była wystarczająca
Wstał z miejsca idąc w stronę Iseul.
- Kiru, weź dwójkę. Zbierzcie wszystko z tych co nie mieli tyle szczęścia przed budynkiem. Wszystko co znajdziecie może się przydać. - Podrapał się po szczęce i ściągnął na siebie uwagę tęgiego żołnierza który zafascynował się Bakomą. - E, ty…jak mam się do ciebie zwracać? - Zapytał poważnie. - Krogul, weź pożeracza protein i kogoś kto został do budowania umocnień. Pewnie rzucą na nas wszystko co mają.
Wstał w końcu z miejsca idąc w stronę Iseul. Spojrzał na nią z góry i wyjątkowo uśmiechnął się swoim lekko zniszczonym uśmiechem. Nie wiedziała co planuje, a powinna. Niestety on powoli rozumiał już powód czemu wysłali tu akurat jego, nie wiedział tylko czy to co zrobi będzie na rękę komukolwiek niż jego dobremu samopoczuciu. W końcu mógł sobie pozwolić na dozę egoizmu, która nie kończy się śmiercią wszystkich dookoła.
- Mogę prosić wszystkich o uwagę?! - Zakrzyknął starając się by przez chwilę chociaż go ktokolwiek posłuchaj. - Wiem, że nie podoba wam się opcja walki ramię w ramię z SST. Ba, wątpię, że podoba się komukolwiek walka ramię w ramię z Przymierzem. - Zrobił krótką pauzę. - Po wydarzeniach na Mindoirze spotkałem wiele sierot, wiele wdów i wdowców. Ludzi, którzy stracili wszystko. Pytali się mnie, po co mają żyć dalej, po co to wszystko? Nie potrafiłem im odpowiedzieć po co. Co mam powiedzieć ludziom, którzy przeszli przez piekło? - Kolejna krótka pauza na wyciągnięcie papierosa. - Piekło Mindoiru jest codziennością każdej kolonii poza systemem Przymierza. Horyzont jak widać jest tego przykładem.
Stał chwile zastanawiajac się co dodać dalej. Nawet trudno było wyczytać czy Striker kłamie czy mówi cokolwiek od serca.
- Chcę żyć w świecie gdzie będę mógł mówić ludziom że warto żyć. W świecie w którym z dumą będę mógł powiedzieć to ludziom, dla których jedynym zbawieniem jest śmierć. Świat który jest bardziej pociągający niż śmierć. - Uśmiechnął się lekko do wszystkich jakby właśnie powiedział o sobie troszkę za dużo. - I jeśli takie miejsce w tym pieprzonym kosmosie nie istnieje, to mam nadzieję, że uda się go stworzyć właśnie Hybris.
Podszedł powoli do Iseul i oparł rękę na jej naramienniku. Cichy głosem od razu dodał.
- Mam nadzieję, że zaczątki tego świata uda nam się zbudować dzisiaj, pokazując, że nie ważne są barwy jeśli możemy na sobie polegać..- Cichy głosem od razu dodał.- Nie spierdol tego. To wasz moment, cały ten pierdolony Horyzont to jest wasz moment. Hybris potrzebuje bohaterów i równie dobrze możesz być nim ty. Powiedz coś, podbij morale, przekonaj bo inaczej Maelstrom was zje i wysra.
Poklepał ją po naramienniku i ruszył w stronę Krogula by pomóc mu z umocnieniami, o ile w ogóle wziął to co powiedział Striker pod uwagę.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

14 cze 2023, o 09:21

Kiedy ludzie odstawiali potyczkę na to, kto ma jakie uprawnienia i czyje są większe, Rycerz Bakomy stał w miarę spokojnie z boku. Nawet uśmiechnął się lekko, kiedy typek z Przymierza ugiął się przed Strikerem, jak typowy żołnierzyk w lśniącym pancerzyku. Ciekawe, czy malował jeszcze te gownofigurki, których reklamy czasami pojawiały się nawet na Omedze. Wyglądał na takiego. Striker w miarę płynnie przeszedł w rolę... dowódcy, do tego pieprząc coś o sierotach. Szkoda, że rasom z Rady tak szkoda było swoich dzieciaków, ale setki tysięcy martwych płodów Kroganskich nie było dla nich problemem. Dlatego ta gadka bardziej go podkurwiła, niż przekonała - może jednak zadziałała jakoś na resztę, która teraz zostanie wabikiem na Zbieraczy.

Na pytanie zadanie przez człowieka z Przymierza drgnął, obracając łeb ku niemu.

- Ta, z Bakomy. Moja częściowa rekompensata za gówno, które się tutaj dzieje. Też kupujesz? Na Omedze ciężko dostać. - skomentował, nie do końca wrogo, ale wyraźnie starając się podkreślić, że nie ma najmniejszego zamiaru się podzielić zdobyczą. Do tego poczuł nutkę profesjonalnego szacunku do tego żołnierza, skoro najwyraźniej starał się pakować i choć nie mógł mieć szans z Kroganskimi mięśniami, tak przynajmniej szedł w dobrym kierunku - i wiedział, co dobre.

Na rozkazy Strikera nie zareagował - a przynajmniej nie od razu. Zapłata nadal miała przyjść od SST, więc dopóki Iseul nie potwierdziła, że zgadza się ze Strikerem, nie kiwnął palcem. I tak uważał, że nie ma sensu się tutaj okopywać, tylko wracać pomóc ekipie z wieży. Chuj wie, kiedy dostana sie do nich Zbieracze.
Ostatnio zmieniony 14 cze 2023, o 22:42 przez Krogul MacBeth, łącznie zmieniany 1 raz.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

14 cze 2023, o 10:20

To było by przyjemne miejsce, gdyby nie upiorni kosmici, smród śmierci i nieprzenikniona cisza miasteczka duchów. Może by tu zamieszkał, albo w innym podobnym miejscu, gdyby nie widział jak to się kończy. Wcześniej piraci z Terminusa byli bardziej prawdopodobni, ale teraz SST zdawało się powoli ogarniać, jednocześnie wojując ze wszystkimi co mają inny pomysł. W sumie Rada mogła by zamknąć się i zaoferować współpracę, zanim Terminus zamieni się w scentralizowane zagrożenie, a nie tylko bandę piratów i bandytów. To teraz wygląda jak każda wojna o niepodległość od potęgi kolonialnej na ziemi. Tylko tutaj łatwiej dotrzeć z wojskiem. No i oczywiście niezdolność Rady do działania nie pomaga.
Na chwilę uwagę Carlosa zwrócił dźwięk silników obracających wieżyczkę. To było głośne... Skupił się więc znowu na wypatrywaniu zagrożenia. Nie zawiódł się, chociaż wolał by być rozczarowany.
- Zbliża się czterech boogie. Dwóch standardowych, jeden nieznany i jeden ogromny. - Zawołał przez radio i określił kierunek oraz przybliżony czas przybycia. Spróbował też zawołać resztę oddziału na ogólnym, nie licząc na sukces. Przydał by się gwizdek, prymitywne technologie komunikacyjne trudniej zakłócić. Przygotował się też do strzelania by spowolnić wroga, kiedy tylko zbieracze wejdą mu w zasięg. Przydał by się jetpack, jak te co zrobili dla tej wyprawy do Andromedy podobno.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

14 cze 2023, o 19:58

– Ta, bo jest czego zazdrościć – wtrąciła się w słowną przepychankę, nie spoglądając nawet w stronę Oliviera. Starała się maksymalnie skupić na odkodowywaniu systemu, które okazało się stosownie trudniejsze niż poprzednie. Momentalnie poczuła pełne zrozumienie dla autora notatki, którą pokazali im wcześniej Krogul i Kiru.
– Ano moglibyśmy.
Thescia z kolei mówiła w pełni poważnie, nawet nie ściszając głosu. Słysząc przytyk o Sojuszu, podniosła spojrzenie na Asirusa i uśmiechnęła się krzywo.
– Tak się robi wszędzie, gdy ktoś jest wkurwiający i bezużyteczny.

W końcu systemy się zaświeciły, a wieże uruchomiły. Diro nie zdążyła nawet wyprostować się w triumfalnej pozie, nim wieże zaskrzypiały złowieszczo, na pewno zwracając na siebie uwagę okolicznych Zbieraczy. Syknęła pod nosem, na wszelki wypadek łapiąc za pistolet.
– Ale zajmie nam to wieki – odparła na uwagę o sprytnym obejściu. Na domiar złego, chwilę potem nadszedł raport od Carlosa. Thescia zaklęła szpetnie i rozejrzała się, chcąc sprawdzić, czy druga drużyna majaczy gdzieś na horyzoncie. Podobna grupka, bez „ogromnego” spuściła im ostatnio niezły łomot, gdy wszyscy byli w gotowości. Ale z drugiej strony, skąd mogli mieć pewność, że druga taka zbieranina nie powita ich zaraz pod drugą wieżą?
– Striker mówił, że działają na zasadzie umysłu zbiorowego. Jak uda nam się rozwalić statek, to powinni paść wszyscy, nie? Dobra. Łamaga – tu zwróciła się do Oliviera – osłaniaj nas. Tylko tak porządnie.
Uruchomiła komunikator, by dać też znać Brownowi.
– Aktywujemy drugą wieżę z tego terminala. Resztę widać gdzieś na horyzoncie?
Hehe… horyzoncie. Wielce zadowolona ze swojego żartu, zerknęła na drugiego Turianina.
– Dobra, Donidas. Zapierdalamy.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

14 cze 2023, o 21:20

Jedno trzeba było Strikerowi przyznać; miał chłop gadane. Raczej nie każdy zdobyłby się na palnięcie mowy motywacyjnej jednocześnie Przymierzu i SST. Dodatkowo wplatając w to wszystko jeszcze Mindoir, w którego zniszczeniu brali, aczkolwiek niechętny, udział. Kto wie, może gdyby jeszcze pogadał, a ona była wystarczająco pijana Duchem Puszczy, to rozważyłaby nawet wstąpienie do oddziałów F.
Kiru nie widziała potrzeby w omawianiu struktury dowodzenia czy czekaniu na rozkazy Iseul. Robota sama się nie zrobi, a dodatkowo nie mieli czasu na zbędne dyskusje. Im szybciej ogarną tych cywili tym szybciej będą mogli ruszyć do wieży. Tej samej wieży, którą wedle znalezionej w biurze notatki, musieli najpierw podłączyć do zasilania i skalibrować a na razie marnowali tylko czas. Oby ta zwłoka się opłaciła i pan Plastikowy Pancerz bezpiecznie doprowadził cywilów do kryjówki.
- Dobra, ruchy – machnęła na wskazaną przez Strikera dwójkę – ogarnijmy to szybko, bo robota czeka. Może skończą gadki motywacyjne zanim wrócimy.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

14 cze 2023, o 22:29

[h3]przekonanie vernera, żeby sobie poszedł[/h3]
30%
0

[h3]przekonanie sst do współpracy z przymierzem[/h3]
70%
4

[h3]przekonanie przymierza do współpracy z sst[/h3]
30%
5

[h3]szansa, że krzesło pierdolnie[/h3]
20%
6

[h3]kiru, przeszukanie[/h3]
coś wartościowego < 5 < omni-żel < 25 < medi-żel < 45 < amunicja < 65 < śmieci
1

[h3]ilość[/h3]
2
[h4]3 medi-żele, 3 omni-żele[/h4]

[h3]zagrożenie - thescia i carlos[/h3]
im mniej tym lepiej
A<40<B<70<C
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

14 cze 2023, o 23:03

Wyświetl wiadomość pozafabularną [h3]ISEUL, KIRU, CHARLES, KROGUL[/h3] Mężczyzna, który rzucił swoim pytaniem podrapał się po głowie, speszony odpowiedzią Strikera.
- Yahg zeżarł kiedyś moją żonę - odrzekł, nie chcąc wchodzić w szczegóły, choć jego towarzysze spojrzeli w jego kierunku zaskoczeni i tylko jeden westchnął ciężko, najwyraźniej znając tę historię.
Jedyną osobą, która zareagowała na jego prośbę, był mocno zbudowany mężczyzna zainteresowany szejkiem Krogula. Mlasnął pod nosem, niechętnie sięgając do ładownicy by wyjąć z niej baton proteinowy. Trudno powiedzieć, czy miał ich więcej, czy nie, ale z wyraźnym wahaniem rzucił go w stronę Strikera gdy ten wrócił ze swoim krzesłem. Powyginane, na wątłych nóżkach, miało wyraźny problem z utrzymaniem opancerzonego najemnika gdy ten na nim zasiadł.
- Rozumiem, rozumiem. Przynajmniej macie odżywkę VarrenGain. Ja jej na Ziemi dostać nie mogę - westchnął mężczyzna, bardziej skupiony na rozmowie z Krogulem niż na tym, co miał do powiedzenia Striker. - Słuchaj, możemy się dogadać.
Verner nie wyglądał na przekonanego. Cała jego werwa, duma i zainteresowanie nowo przybyłym zgasła natychmiast, gdy tylko Striker rozkazał mu odeskortować cywilów. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, przestępując z nogi na nogę.
- To nie jest robota dla mnie. Tym bardziej z przegrywem z CATa - zadecydował, głosem nieznoszącym sprzeciwu. - Poza tym, nie znam tego miejsca i donikąd ich nie doprowadzę.
Jeden z jego ludzi mruknął pod nosem coś i z ociąganiem wstał zza barykady. Machnął ręką do dwójki swoich towarzyszy, wyznaczając tych, których zamierzał zabrać ze sobą. Tym samym liczba w ich oddziale miała zmniejszyć się o połowę. 
Gdy podszedł do Kang, dostrzegł, że z uwagą słuchała każdego jego słowa. Kącik jej ust unosił się lekko, choć w oczach malowało się zaskoczenie. Nie spodziewała się tego typu słów padających z ust Strikera lecz dostrzegł, że bardzo starała się zamaskować to, że była pod jakimkolwiek ich wrażeniem. Zerknęła na jego dłoń, gdy odłożył ją na jej naramiennik i dopiero po chwili zadarła głowę w górę, odwzajemniając jego spojrzenie. Zmarszczyła brwi, przez jej twarz przemknęło napięcie i determinacja gdy skinęła głową, zgadzając się z nim.
- Od samego początku, naszym celem była ochrona tych, którzy potrzebowali tego najbardziej, nawet jeśli Maelstrom pokazał to w spierdolony sposób. Pamiętajcie, o co walczycie. O co walczymy każdego pieprzonego dnia, podczas gdy te potwory porywają naszych ludzi - zwróciła się do trójki ocalałych żołnierzy Sojuszu, którzy zerknęli na nią zza barykady. - Nie jesteśmy na polu bitwy. Teraz, na Horyzoncie wojna toczy się ze śmiercią, która pustoszy nasze terytoria, a nie ze sobą nawzajem. Będziecie mieli wiele okazji na skoczenie sobie do gardeł gdy ten jebany statek wreszcie padnie.
Żołnierze z Przymierza łypali podejrzliwie na tych po drugiej stronie barykady, z którymi dopiero co musieli walczyć, lecz, bardzo powoli i ostrożnie, schowali swoje bronie widząc, że żołnierze z Sojuszu byli gotowi to zrobić. Gdy broń przestała połyskiwać w powietrzu, wszyscy wyłonili się ze swoich tymczasowych barykad.
Wraz z Kiru udała się wysoka asari z Sojuszu, oraz niski, krępy mężczyzna z Przymierza. Oboje łypali na siebie z podejrzliwością, lecz wraz z yahgiem przeszukali pole bitwy, przekazując jej znalezione przez siebie żele.
- To jaki plan, szefie? Jaki ty w ogóle masz stopień? - dopytywał Conrad, nie łasząc się do zabrania do pracy w żaden sposób. Trójka jego ludzi powoli zaganiała cywili w stronę wyjścia.
Iseul podeszła bliżej.
- Uważam, że powinniśmy wrócić do wieży - zasugerowała lekko. - Nie marnujmy tu czasu. Im szybciej ją aktywujemy, tym szybciej się stąd wyniesiemy. Oni mogą nam rzucić cały swój statek jednostek i żadne osłony nas wtedy nie uratują.
Conrad zamrugał.
- Jakiej wieży?
[h3]ASIRUS, OLIVIER, THESCIA, CARLOS[/h3] Komunikacja była znacznie utrudniona, nawet na tak krótki dystans, w którym ich omni-klucze były ze sobą połączone. Komunikat Browna przerywało i rwało, a pomiędzy słowami ciszę wypełniał im szum. Z trudem zrozumieli, co mężczyzna miał na myśli.
- Co to jest bugi? Kurwa, ale przerywa - westchnął Donidas, kręcąc z niezadowoleniem głową.
Olivier parsknął śmiechem, słysząc jego wymowę słowa, z którym nie poradził sobie jego translator.
- To takie demony, co wyglądają jak wy - rzucił mężczyzna, paląc w spokoju papierosa i nie ruszając się z miejsca, podczas gdy oni usiłowali poradzić sobie z wieżami. - Chyba rogate, nie pamiętam.
Turianin skrzywił się znacznie.
- Tego mi trochę brakuje w Omedze. Za dużo tu ludzi - prychnął. Turianin był stary, lecz nie mogła wiedzieć, jaki miał stosunek do wojny pierwszego kontaktu. Mógł w niej uczestniczyć i, podobnie jak wielu ich pobratymców, nienawidzić ludzkości aż po dzisiejszy dzień, a mógł też zupełnie o to nie dbać, w inny sposób nabierając uprzedzeń. - Czuję się czasem jak sensacja.
- Jak czarny na ulicy w Polsce - dorzucił mężczyzna pod nosem i choć Donidas otworzył usta, pewnie by spytać o kolejne słowo, powstrzymał się jednak. Mieli ważniejsze rzeczy do roboty.
- Rusz dupę, jak dama nakazała - warknął na niego, wracając do pracy, której mieli w cholerę.
- I tak nie zdążycie i będziemy stąd spierdalać. Zresztą co ja jeden zrobię, jak tu ten umysł zbiorowy przylezie? - odparował, niechętnie unosząc karabin, choć w drugiej dłoni nadal trzymał papierosa. - Zobaczysz.
Być może miał rację. Brown, obserwując oddział, zauważył, jak nagle ogromna, unosząca się w powietrzu maszyna się zatrzymuje. Obraca. Wydawała się patrzeć wprost na niego ze swoimi niepokojącymi, owadzimi oczami w kadłubie.
Po krótkiej chwili, pozostali członkowie oddziału również się obrócili. Jak jeden mąż, ruszyli w stronę wieży, przyśpieszając. Gdy podchodzili, Carlos zauważył, że cokolwiek to było, ogromna jednostka nie była maszyną - wydawała się organiczna, jak Zbieracze. Przewodził im też osobnik o nieco jaśniejszym opancerzeniu niż pozostałe. Parli do przodu, niemal biegnąc w ich stronę.
Mieli może minutę, nim oddział dotrze do ich terminala. Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

15 cze 2023, o 14:14

- Zrozumiałe. - Uniósł rękę nawet nie prosząc o ciąg dalszy historii. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. No cóż, wychodziło na to, że lepiej byłoby gdyby jednak nie utknął w pokoju bez żarcia z Kiru albo Krogulem. W sumie nie wiedział czemu Krogulem, ale chuj go wie. Nie wyglądał na takiego co się boi nowych doznań. Czy jak to woli smaków.

Z rękoma złożonymi na klatce słuchał przez chwilę przemówienia Kang. Nie za dużo, nie za mało. W sam. Do tego jak widać zadziałało bo w końcu wszyscy zaczęli wykonywać swoją pracę. Nawet planował wpisać w raport podziękowania dla tego co zgodził się odprowadzić cywilów. Conrad wydawał się być dalej idiotycznie niepotrzebnym dodatkiem w tym wszystkim, ale nie mógł go odstrzelić przy wszystkich. Wątpił, że reszta zrozumie czemu to zrobił.
Zakrył lekko sarkastyczny uśmiech dłonią. Trzeba było jak zawsze wroga ponad podziałami, żeby ktokolwiek doszedł do tego, że może ciągła walkę o władze dla kolejnego wielkiego geniusz politycznego nie było najlepszym pomysłem. Ludzkość zasługiwała na swój w galaktyce, zresztą jak cała reszta. Jeśli chodziło o niego, to nie był pierwszy raz jak zmieniał czyjąś historię tak by pasowała pod narracje. Było mu nawet przykro, że Kang teraz będzie musiała dźwigać ten ciężar.
Na pytanie Conrada obrócił szybko głowę w jego stronę.
- B… - Zatrzymał się na chwilę i ponownie lekko się uśmiechnął. - Bardzo dobre pytanie! Oficjalnie jestem specjalnym doradcą wojskowym w sprawach kontrwywiadu, działam z ramienia Alliance Titan Group, która jest spółką należącą do rządu Przymierza. Polecam, dobrze płacą, mogę cię nawet polecić.
Szturchnął go w ramię jakby uważał go za nawet dobrego żołnierza. Oczywiście, że nie zamierzał. Ale była to wyćwiczona gadka, która zamykała ryj większości żołnierzy. Miał certyfikacje, był w bazie danych Przymierza i można było go prześwietlić w każdej chwili.
Obrócił się w Stronę Iseul która do nich dołączyła. Miał nadzieje, że go nie słyszała. Jakby nie patrzeć ona raczej miała więcej inteligencji aby połączyć jedno z drugim. Striker był śliski, nie był typowym najemnikiem, który pojawia się znikąd jako mięso armatnie. Nie mówiąc o tym, że oprócz danych Przymierza to nie istniał on nawet w Extranecie, a przynajmniej zadbał o to dość dobrze.
- To prawda. Jeśli cywile zostali ewakuowani to nic tu po nas. Gorzej, że wieże będą znacznie trudniejsze do obrony. - Mlasnął. - Szkoda, że nie ma nikogo od nas w środku, ale przecież żaden debil by się tam nie pchał.
W jego głowie pojawił się obraz wielkiego statku zbieraczy. Zresztą długo nie musiał sobie go wyobrażać, wystarczyło się obrócić.
- Czy to też dla ciebie dziwne, że ten statek jest tak kurwa ogromny, a tak mało robali w terenie? Może to do transportu kolonistów?
Zapytał trochę retorycznie jakby nie rozumiejąc za bardzo po co im, aż taki statek. Chociaż lepsza była taka opcja niż jakby się mieli wylewać jak z clown cara.
- Drugi zespół zajmuje się naprawą baterii guardian żebyśmy mogli coś. - Podrapał się po głowie i zaciągnął papierosem. Gapił się na statek trochę pustym wzrokiem. - W sumie nie wiem, ten statek jest kurwa gigantyczny. W najgorszym wypadku zadrapiemy go jak twoje oznaczenia.
Parsknął śmiechem i klepnął mężczyznę w ramię jakby znali się latami, a takie dopiekanie było czymś normalnym.
- Czy to nie piękne, Panie Verner? To może być nasz ostatni bój na śmierć i życie. Wszyscy razem przeciwko znacznie silniejszemu wrogowi.- Na jego twarzy pojawił się rozmarzony uśmiech, o który raczej trudno było go posądzać. - Jak umrzemy, to chociaż może ktoś o nas napisze coś wzruszającego. Czy, nie brzmi to pięknie?
Zapytał jakby sprawdzając czy Conrad wie na co się w ogóle pisze. Śmierć dla Strikera była zawsze bardziej pociągającą opcją, a Zbieracze mu ją oferowali prawie na każdym polu.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 cze 2023, o 06:53

Carlos rzucił się biegiem w dół, dostrzegając jak chujowa jest komunikacja. Przewaga wysokości była zajebista, ale rozdzieleni gówno zrobią. I jeszcze bez ciężkiego sprzętu... Carlos nie chciał zginąć, nie tu, nie tak. Ta cała zabawa zaczynała mu śmierdzieć cholernym Torfanem.
Był zbyt wolny. Łażenie po drabinie było zbyt wolne, zwłaszcza w tej grawitacji by zdążył! KURWA! GRAWITRACJA! Horyzont ma mniej niż standardowe, ziemskie 1g. Ledwie zlazł z drabiny poziom niżej niż miał punkt obserwacyjny, odpalił Umocnienie, wypatrzył punkt na dole bez betonu, kamieni i z dość miejsca by się przetoczyć, po czym wziął rozbieg i zrobił susa w tamtą stronę. Przypomniały mu się wszystkie momenty kiedy musiał skakać z wysokości jako gówniarz na ulicach Vancouver wiejąc przed glinami albo ochroną, albo jak na szkoleniu skakał z wysokości. Wiedział, że musi wylądować na nogach, ale nie blokować stawów bo się uszkodzi. Nogi mają być jego amortyzatorem. Potem musiał się przetoczyć, co było też częścią amortyzacji i wytracało energię kinetyczną. Prawie na pewno po wszystkim będzie potłuczony, może nawet rozwali sobie kostkę, jak bardzo chujowo mu pójdzie to pewnie łeb o kamień... Może nie był dzieciakiem, ale starsi od niego robili pojebane rzeczy. Admirał Anderson był jakoś w jego wieku, a Becket, czy tam Hackett, nigdy nie pamiętał, był starszy i wyglądał jak mumia.
Jeszcze w locie oceniał okolicę i szacował poczynania wroga. Po lądowaniu planował wstać i sprintem pobiec do Wieży. Gdyby przeciwnicy byli zbyt blisko, planował złapać karabin i zrobić taktyczny bieg. Taktyczny, czyli od osłony do osłony, co jakiś czas puszczając kilka nabojów w kierunku Zbieraczy. Jeśli nie będzie mógł biegać albo chodzić, planował się ukryć za czymś i tam przygotować się do walki. I nie myśleć o tym, że zginie.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 cze 2023, o 13:14

Koniec końców wychodziło na to, że Kang - zgodnie z jego przypuszczeniami - nie zamierza się zatrzymywać i okopywać tutaj. Zresztą, nie taki był plan, mieli tutaj tylko odbić na moment, żeby ogarnąć cywili i wracać pomóc tym z wieży - którzy cholera wie, przed jakim wyzwaniem właśnie stawali. Chwilowo okazało się, że ich front - dzięki interwencji Strikera, nie wiadomo w jakim stopniu prawdziwej, a w jakim konfabulowanej - okazał się tym spokojniejszym. Żołnierze schowali broń, a przynajmniej ją opuścili, zaczęły się szabry post-bitwene... i formowanie planu dalszego działania. Dla Krogula było to całkiem ok, chociaż był nieco zawiedziony, że nie będzie mieć od razu okazji sprzedać kontrolnej lepy pyszałkowatemu dowódcy sił Przymierza, który stopniowo go coraz bardziej podkurwiał. Trzeba było przyznać, że jeśli Kang i tamten byli... reprezentatywnymi okazami swoich sił, to SST było znacznie bliżej zrekrutowania go, bo pierwszego dnia po podpisaniu kontraktu z Przymierzem złamałby kark takiemu dowódcy jak Conrad.

Dlatego skupił się na istotniejszych rzeczach.

- Mały wybór w zgniłych jabłkach. - wzruszył ramionami w odpowiedzi dla żołnierza. - Znaczy... VarrenGain faktycznie porządna rzecz, ale mają mało smaków. Bakoma się postarała przynajmniej o różnorodność, z osiem smaków widziałem, a chyba jeszcze dwa kolejne mają wypuszczać. Już zamówienie złożyłem.- odparł żołnierzowi, który był zainteresowany jego zestawem. Co prawda pominął fakt, że przez "złożenie zamówienia" miał na myśli "jego gang namierzył, do którego hangaru ma przylecieć pierwsza dostawa towaru" i planował zadbać, żeby wszystko trafiło do magazynu Szponów, a nie do sklepów na Omedze. Niemniej, tego Przymierzanin nie musiał wiedzieć. Na sugestię dogadania się uniósł brew.

- To znaczy? Co proponujesz? - spytał, nie za bardzo mając pomysł, co takiego może zaproponować mu tamten, żeby zechciał zrezygnować chociaż z części zdobyczy.

Podczas rozmowy krążył tak, by mieć w miarę na oku cały teren i być w stanie wyczaić, gdyby zbliżali się Zwieracze. Czy tam Zbieracze. Paskudne robactwo w każdym razie.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 cze 2023, o 16:36

– Co to jest Polsce? – wyręczyła Donidasa, wcinając się w przekomarzankę. Nie była tak uprzedzona do ludzi jak – być może – stary Turianin. Nawet do Krogan niewiele miała, patrząc na nich krzywo od czasu do czasu, bo tak po prostu się robiło. Im dłużej jednak przebywała z Olivierem, tym bardziej rozumiała, dlaczego wiele z ich gatunku tak nie znosiło tych obłych pięciopalczastych dziwaków.
– Widzę, że optymizm ci się udzielił po Strikerze, Promyczku – mruknęła, słysząc czarne wieszczenie ze strony najemnika. Spojrzała porozumiewawczo na Asirusa, jakby chciała tym przekazać, że wciąż była opcja, by jednak go tu zostawić i powiedzieć, że załatwili go Zbieracze.

Jeszcze nie widzieli nadchodzącego oddziału, nie wiedzieli też, ile mieli czasu. Diro nie zamierzała więc kusić losu i ryzykować, przyznanie racji Kuternodze. Poradziła drugiemu Turianinowi zapierdalać, więc sama też się streściła, skupiając się na kolejnych zabezpieczeniach.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 cze 2023, o 22:09

Jak wiadomo, żadna wymiana zdań nie była kompleta bez zrzucenia przez kogoś bomby rozmiarów głowicy atomowej. Musiała przyznać, że gdy wyznanie padło z jego ust na moment ją przytkało gdy dokonywała pospiesznego rachunku sumienia. Na szczęście nie przypominała sobie konsumpcji ludzi, nawet po pijaku.
Oczywiście, że kusiło żeby dopytać o szczegóły, ale był to jeden z tych momentów kiedy najlepiej było trzymać gębę na kłódkę i zająć się swoją robotą. Na szczęście wymyślone przez Strikera zadanie pozwoliło jej na jakiś czas zniknąć z horyzontu.
Łupy znalezione przy trupach nie były jakoś przesadnie rewelacyjne, ale w ich sytuacji liczył się każdy nabój i tubka żelu. Gdy po kilku minutach wrócili do hangaru przemówienie motywacyjne na szczęście dobiegało już końca.
- A jeśli dobrze się postaramy to może nakręcą o nas vid z Blasto w roli głównej. Co prawda my już pewnie go nie obejrzymy, ale przynajmiej zostawimy coś dla potomności dorzuciła swoje trzy grosze. Jednak te całe gadki motywacyjne to łatwe były, po takiej zachęcie Verner powinien sam rzucić się na wroga i odwalić za nich robotę.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

20 cze 2023, o 22:24

thescia - deszyfracja drugiej wieży +20 za poprawnie rozwiązaną zagadkę
A > 30 > B > 50 > C
0 deszyfracja zajmie jeszcze 2 kolejki przemknięcie Carlosa niezauważenie 50%
1
zagrożenie - grupa iseul A<40%<B<70%<C
2
spostrzegawczość 20%
Iseul, Striker, Krogul, Kiru
3
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

20 cze 2023, o 23:24

ISEUL, KIRU, CHARLES, KROGUL Muskularny żołnierz zainteresowany Krogulem i jego białkowymi akcesoriami pokiwał głową, rozumiejąc jego punkt widzenia - choć osobiście mając nieco inne podejście.
- Wiesz, ja tam nie lubię Bakomy bo za słodkie to gówno mają. Lubię jak w mordę pali - odrzekł uprzejmie, całkiem nie zwracając uwagi na to, że cała reszta zgromadzenia wydawała się zajęta zgoła innymi ustaleniami. - Ale mam kuzynkę na Omedze. Czasem wysyłam jej paczki. Jak chcesz, mogę jej wysyłać nowe smaki Bakomy gdy wychodzą, to ci przekaże. Albo jakieś nowości jakie na Ziemi mamy. W zamian byś mi wysłał VarrenGain.
Conrad w zupełności nie zdawał sobie sprawy z tego, co implikował Striker. Wydawał się też niepocieszony jego odpowiedzią, póki mężczyzna nie zasugerował, że może go polecić. Wtedy uśmiechnął się promiennie.
- No, jasne, że tak. Strasznie się jąkasz w ogóle, wiesz?
Iseul westchnęła lekko. Jej wzrok przetoczył się po twarzy Charlesa gdy ten mówił o swojej przynależności lecz nie pokazała po sobie, by zrozumiała jego przesłanie.
- Zabranie was ze sobą nie ma sensu. Zwrócimy na siebie uwagę tak dużym oddziałem. Powinniśmy skorzystać z szansy i spróbować załatwić obie wieże za jednym zamachem - zadecydowała Iseul, zerkając na swoich ludzi. - Gdzie udało wam się dotrzeć?
Mężczyzna skrzywił się w odpowiedzi.
- Zestrzelili nasz prom przy samej powierzchni. Szukaliśmy schronienia gdy napatoczyliśmy się na Przymierze - odrzekł, a Kang skinęła głową, nie wdając się w potyczkę słowną na temat żołnierzy.
- Verner - warknęła w stronę mężczyzny, na którego twarzy pojawiło się obrzydzenie na myśl o wykonaniu rozkazu wydanego przez kogoś z Sojuszu. - Potrzebuję silnego dowódcy, który doprowadzi ten oddział do drugiej wieży GARDIAN.
Mężczyzna przestąpił z nogi na nogę.
- Wezmę swoich ludzi. Terrorystów sobie weźcie - prychnął. Iseul nawet się nie skrzywiła.
- Wiesz jak do niej dotrzeć? - spytała krótko, a gdy mężczyzna nie odpowiedział, przytaknęła, potwierdzając własną teorię. - Moi ludzie cię do niej doprowadzą. Waszym zadaniem jest ją skalibrować. Podołacie takiemu zadaniu?
Conrad zawahał się i dopiero widząc brak zastrzeżeń ze strony Strikera, przytaknął.
- I to uwiniemy się jeszcze przed wami - żachnął, machnięciem ręki zwołując swoich ludzi do siebie.
Umięśniony mężczyzna zatrzymał się przy Krogulu w trakcie wymarszu.
- Nazywam się Freddie, jak coś. Tu o masz numer, zastanów się - dodał, podając mu swoje łącze komunikatora.
Mieszany oddział Sojuszu i Przymierza, z Conradem Vernerem na czele, wyruszył w stronę drugiej wieży, szybko znikając im z oka.
Gdy wyruszyli z powrotem w stronę wieży, droga nadal okazała się dla nich łaskawa. Uliczki były puste, a rój przemykający po niebie był zaledwie odległym szmerem na tle chmur. Zbieracze nie zdawali się do nich zbliżać, ani na nich czyhać.
A wtedy usłyszeli strzały. Dobiegały z daleka, mieszały się w pustej, cichej kolonii i trudno było im określić, czy ich źródłem była wieża GARDIAN, czy też oddział Conrada napotkał opór.
- Myślicie, że już im się udało? - spytała Iseul, zerkając na majaczącą w oddali wieżę, do której dalej pozostało im pięć minut drogi, o ile nie napotkają nikogo po drodze. - Może też powinniśmy już iść do drugiej wieży. Albo do tego miejsca, gdzie się je podłącza.
Striker jako jedyny dostrzegł, że wieża była nieco w innej pozycji niż wcześniej - zwrócona dalej w losowym kierunku, lecz nieco przekrzywiona. Prawdopodobnie oznaczało to, że udało im się ją uruchomić i drugi zespół mógł na nich czekać, bądź przejść do drugiej wieży.
ASIRUS, OLIVIER, THESCIA, CARLOS Olivier przewrócił oczami na dźwięk pytania turianki. Gniótł butem niedopałek papierosa na ziemi, jakby chciał go pochować pod grząskim gruntem.
- To taka stacja kosmiczna - odrzekł zupełnie poważnie. Nie był nawet zwrócony w jej stronę, więc Thescii ciężko było wychwycić kłamstwo czy fałsz. - Mieszkają na niej same volusy, które wygnano za kradzież. Czarne kradną najwięcej.
Asirus westchnął ostentacyjnie, słysząc odpowiedź mężczyzny.
- A co ty byś wiedział o voluskich stacjach kosmicznych?
- Za mało w swoim życiu widziałeś, starcze.
Znużony, Olivier sięgnął wreszcie po swoją broń. Poprawił swoją pozycję, podpierając się dalej o skrzynki, lecz nadal czekał wygodnie w swojej pozycji. Nie zamierzał się wychylać i ryzykować dostrzeżenia by zyskać dla nich nieco więcej czasu. Standard jego pracy zdecydowanie spadł, odkąd Strikera nie było obok. Oliviera mottem okazało się robienie absolutnego minimum.
Carlos powrócił na ziemię tak szybko, jak było to fizycznie możliwe, starając się nie robić przy tym zbyt wiele hałasu. Mimo tego, gdy rzucił się z powrotem w kierunku panelu, przy którym zostawił resztę zespołu, ogromna maszyna zmierzająca w ich kierunku odwróciła się w jego stronę w powietrzu, natychmiast go dostrzegając. Zdążył wpaść za wysoką skrzynię, zaledwie dziesięć metrów od panelu, przy którym stała Thescia i turianin, lecz dostrzegł, że cały oddział zwrócił się w jego kierunku jeszcze zanim nacisnął na spust. Zbieracze odpowiedzieli salwą, która rozbiła się o metalową skrzynię, o którą siedział oparty.
- Szlag! - warknął Donidas, gdy terminal błysnął ostrzeżeniem i blokadą dostępu zarówno dla niej, jak i dla niego. Blokada była prosta do obejścia, ale wprowadzała im ograniczenie. Strzały były bliskie, głośne i wprowadziły nerwową atmosferę. Olivier nawet oderwał się od swojego siedzenia, unosząc karabin w górę. - Ograniczenie dostępu. Tylko jedno z nas może to zrobić.
Zatrzymał się, przez chwilę analizując, myśląc, aż wreszcie odsunął się od terminala, dezaktywując swoje połączenie z jego interfejsem. Sięgnął do broni przytroczonej do swojego paska, podrywając spojrzenie ku Thescii.
- Młoda, jesteś szybsza ode mnie - zadecydował, kiwając jej pokrzepiająco głową. - Przydam się na coś i odwrócę ich uwagę razem z kuternogą. Kupię ci tyle czasu, ile będę w stanie, ale postaraj się ratować kolonię w miarę szybko, dobra?
Mrugnął do niej, machnięciem zmuszając Oliviera do ruszenia za nim i powoli skierował się w drugą stronę wieży od Carlosa, chcąc odciągnąć uwagę Zbieraczy z jeszcze innego kierunku, wraz ze swoim przybocznym.
Diro była zdolna, lecz terminal odmawiał jej współpracy. Wiedziała, że jeśli zdecyduje się spróbować wieżę zdalnie, będzie potrzebowała czasu - być może zbyt wiele czasu, by jej współpracownicy mieli przeżyć konfrontację z wrogiem.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Wróć do „Kolonia ludzka”