https://i.imgur.com/UUuMw91.png[/imgw]
Gloria victis
Mistrz Gry: Hawk
Gracze: Irene Dubois, Vex Vex
“Kill one man, and you are a murderer. Kill millions of men, and you are a conqueror. Kill them all, and you are a god.”
- Jean Rostand
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Port witał ich światłami reklam wyświetlanych wzdłuż ścian, przyćmionych blaskiem ZIemskiego globu widocznego po drugiej stronie. Sufit i zewnętrzne ściany były oszklone pomiędzy metalowymi konstrukcjami, podtrzymującymi całość korytarzy. Półkula, którą obserwowali, w połowie skryta była płaszczem mroku. Przypominała upstrzoną gwiazdami przestrzeń kosmiczną za nią - każde skupisko miast tworzyło własną, jasną mgławicę. Tutaj miasta także nie spały.
Jedna z reklam na ścianach zmieniła się w tablicę odlotów, u której szczytu znajdowało się kilka zegarów, pokazujących różne strefy czasowe. W Szanghaju zbliżała się godzina dziewiętnasta, do miasta dotrą przed dwudziestą. Złoty Trójkąt oświetlały jeszcze promienie Słońca, ale zbliżał się do wędrującej przez świat granicy ciemności.
Po korytarzach wędrowało dużo podróżnych, zarówno ludzkiej rasy i innych. Dzięki swoim szerokim przestrzeniom, nie było wrażenia tłoku. Niektórzy siedzieli na krzesłach ustawionych w rzędy przed dużymi telewizorami, inni przechadzali się tam i z powrotem. Część znikała w wejściach do doków lub toalet. Z mijanych przez nich kawiarni dobiegał gwar i syk pracujących ekspresów. Widmo rzucał się w oczy, ubrany w swój pancerz tak jak jego towarzyszka. Gdy weszli do środka pomieszczenia będącego pokładem obserwacyjnym, kilka osób siedzących na kanapach przesunęło po nich leniwie wzrokiem. Wewnątrz panował półmrok. Za ogromną szybą rozciągał się widok na ciemny nieboskłon. Mieli szczęście - trafili na czas, na specjalne widowisko. Chińska dziewczynka stojąca obok Irene pociągnęła za rękaw swojego ojca, z ekscytacją wskazując wolną dłonią obraz za szybami. Nadlatujący do portu statek rósł w ich oczach, choć widzieli tylko jego dziób. Kilka osób podniosło głowy, głównie dzieci, które z trudem powstrzymywały swój entuzjazm, uciszane przez rodziców. Okręt obrócił się efektownie, by podejść do procedury dokowania. Na jego lśniącym kadłubie tkwiło błękitne logo Przymierza, dumne i wielkie. Przez całą długość smukłej fregaty szedł niebieski pas, przecięty metalowym napisem -
SSV Szanghaj.
Dziewczyna wpadła na Irene, usiłując wydostać się z uścisku ojca. Nie próbując nawet przeprosić, zbyt zaaferowana wydarzeniem, rzuciła się do przodu, odbijając na szybie dwie, dziecięce dłonie. Mężczyzna ruszył za nią niezadowolony.
Nie wolno dotykać! - fuknął cicho. Statek zniknął za krawędzią pokładu obserwacyjnego, pozostawiając po sobie emocje odmalowane na oczach niektórych obserwatorów.

-
Maya Volyova - przedstawiła się niebieskowłosa, wcześniej z uwagą obserwująca statek Przymierza. NIe wydawała się być zbyt zadowolona z tego, że być może w porcie znajdą się zaraz żołnierze. Port był cywilny, ale jednostki wojskowe mogły w nim dokować, jeśli miały powód. Wyciągnęła opancerzoną rękę do rudowłosej, uśmiechając się oszczędnie. Jej policzek przecięty był czterema, wąskimi bliznami, które odbijały zimne światło ledów utrzymujących względny półmrok na pokładzie. Miała na sobie pancerz wysokiej klasy - z pewnością wojskowej, choć miejsca na oznaczenia były puste. Może kiedyś były tam plakietki, które oderwała. Przy sobie miała pistolet maszynowy, którego Irene nigdy wcześniej nie widziała. Jej wzrok przesunął się po zielonych tęczówkach nieznajomej, po czym ześlizgnął z nich, podążając w przestrzeń w zamyśleniu. -
Możemy być spóźnieni - powiedziała nagle, wpatrując się w punkt ponad ramieniem Dubois. Przy wyjściu z pokładu obserwacyjnego stał ekran, na którym wyświetlane były wiadomości. Viyo dostrzegł podtytuł na pasku na dole -
Rzeź na ulicach Szanghaju.
-
Chodźmy kupić bilety - zaproponowała, wskazując na automat bardzo wygodnie umiejscowiony na ścianie, koło której leciało wieczorne wydanie wiadomości, z uroczą, azjatycką prezenterką ubraną w damski garnitur, o poważnym wzroku.
Koszt transportu promem nie był duży, obojętnie które z trójki postanowiło go pokryć. Volyova stanęła z boku, pozwalając im podjąć tę decyzję i ukradkiem oglądając program telewizyjny.
-
... uchwyconym na nagraniach monitoringu sprawcą tej okrutnej egzekucji jest poszukiwany przez służby prawa Nazir Khouri. Terrorysta zbiegł z miejsca zdarzenia przed przybyciem policji na miejsce, pozostawiając ofiarę na ulicy, gdzie wkrótce została znalezione przez siedemnastolatkę wracającą do swojego mieszkania i kilku innych członków społeczności. Zanim porozmawiamy z doktor Min-je, prosimy o ostrożność. Przedstawione na kamerze monitoringu sceny są nieodpowiednie dla młodszych oglądających.
Sceneria na ekranie zmieniła się gdy zmieniono kamerę, dzieląc ekran na pół. Połowę zajęła ubrana w ładny uniform kobieta z ciemnymi włosami związanymi w kok. Dotychczasowa prezenterka zniknęła, zastąpiona nagraniem z kamery, ukazującym fragment ulicy, przy którym zaparkowany był skycar. Przez dosłownie ułamek sekundy nic się nie działo. Zegarek pokazywał ten sam dzień, który był teraz, ale godzinę drugą w nocy. Wreszcie zza krawędzi ekranu wyłoniła się sylwetka. Opancerzona, postawna, z trudem poruszająca się naprzód. Gdy mężczyzna pokonał kilka kroków, jasnym stało się skąd to utrudnienie. Trzymając za kark, wlókł na ziemi wijącą się
ofiarę. Mężczyzna miał na sobie pancerz, ale był ranny. Zostawiał za sobą brudny ślad na ulicy, trzymając dłońmi rękę Khouriego, próbując się wydostać, na co nie pozwalały mu rany.
Żołnierz dotarł do skycara. Pojazd nie miał na sobie żadnych oznaczeń, ale z jakiegoś powodu był końcem trasy. Cisnął rannego mężczyznę na ziemię, a ten odpełznął trochę, opierając plecy o drzwi do środka. Nagranie przyśpieszyło, przewijając moment, w którym dwójka najwyraźniej ze sobą rozmawiała. Trzymający się na nogach żołnierz stał tyłem do kamery. Z tej perspektywy widać było, że w drugiej dłoni trzyma strzelbę. Broń uniósł pod koniec materiału, a w lustrzanym odbiciu tego leżący na ziemi mężczyzna uniósł dłonie do góry, kręcąc głową. Nie zgadzając się na śmierć, która została mu wymierzona, podczas gdy w drugim oknie doktor Min-je obserwowała to z kamienną twarzą.
-
Doktor Min-je, spędziła pani lata badając ludzi takich jak Nazir Khouri. Co może pani powiedzieć nam na podstawie tego nagrania? - zagadnęła prezenterka. Nagranie zatrzymało się na rozmazanym zbliżeniu twarzy Khouriego, a obok pojawiło się lepsze zdjęcie, te z listu gończego.
Lekarka kiwała głową przez chwilę, jakby tylko czekała na wygłoszenie swojej opinii i kiedy wreszcie mogła to zrobić, jej głos był pełen pasji.
-
To brutalna egzekucja, Li, nie da się tego ukryć. W dodatku tutaj, na środku ulicy, w naszym Szanghaju! Pozostawienie ciała jest wyraźnym znakiem, zostawionym przez psychopatycznego mordercę. Mówi nie zbliżaj się do mnie. Skończysz jak on.
Prezenterka kiwnęła głową, a jej okno powiększyło się, wrzucając Min-je do rogu, gdzie wciąż wpatrywała się w kamerę.
-
Już dziś doktor Min-je w swoim programie przeanalizuje poszukiwanego w całej galaktyce, eks żołnierza Przymierza. Godzina dwudziesta druga, ANN Szanghaj. Tymczasem dziękujemy, pani doktor, za kilka słów - lekarka została wyłączona po krótkim pożegnaniu. Zamiast niej pojawił się hologram wirtualnej inteligencji. Miała chińskie rysy twarzy. Jej twarz była smukła, idealna, bez jednej skazy. Włosy związane były w profesjonalny kucyk na szczycie głowy, a oczy podkreślone lekkim makijażem. Uśmiechnęła się, pojawiając w wiadomościach. -
Poprzednia noc w Szanghaju była niebezpieczna. Xiezhi, jak powinniśmy zapatrywać się na tą?
Wirtualna Inteligencja pokręciła głową, przywołując na swoją twarz zaprogramowane emocje. Była spokojna, pewna siebie. Chciało się na nią patrzeć tak, jak chciało się jej słuchać.
-
Dzisiejszy indeks przestępczości może podnieść się nawet do 5.87 po godzinie dwudziestej pierwszej. Zalecamy mieszkańcom pozostanie w domach w ramach możliwości, oraz przypominamy o nowej aktualizacji systemu Bìxié, która pomoże chronić domostwa w obszarze Złotego Kręgu.